Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Finleyowe
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Jak panienka z okienka
Finella Finley nie posiada sowy, więc z radością użycza bez wiedzy innych cyrkowców ich własne, beztrosko śląc listy do niewielkiej garstki znajomych. Pergamin często nosi ślady plam oraz gryzmołów na marginesach, co podobno ma wzmocnić skupienie piszącej, albo jest efektem artystycznego upodobnia Finleyowego nieśmiałka, który lubi się bawić piórem oraz atramentem, gdy mu się nudzi.
Jak ja Cię obronię i po czyjej stronie
Stanąć mam dziś, gdy oczu wrogich sto?
Stanąć mam dziś, gdy oczu wrogich sto?
List został zostawiony na łóżku wagonu
Przeczytaj 20.11
Fin, Frances porąbało do reszty, jakby mało jej było tego, co zrobiła, to poszła do Ministerstwa Magii, opowiedziała historię naszego związku i złożyła do mnie donos. Fałszywy donos. Myślisz, że umawia się z kimś stamtąd, że wzięli to na serio?
Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale uważaj - na siebie i na nią. To wariatka, ale nie odwrócę czasu. Tak bardzo żałuję.
Przepraszam, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Marcel
Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale uważaj - na siebie i na nią. To wariatka, ale nie odwrócę czasu. Tak bardzo żałuję.
Przepraszam, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Marcel
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
List zostawiony w wagonie.
Przeczytaj Marcel
Fin, czasem kiedy tańczę czuję więcej niż powinienem. Byłem nieuprzejmy? Przepraszam, dzisiaj czuję gniew. Pomożesz mi?
Znasz Celine? Kręciła się po porcie, miła dziewczyna, trochę zwracała na siebie uwagę. Dobrze tańczyła. Czasem na ulicy. Zniknęła stąd jakiś czas temu, Blackowie wzięli ją na służbę, na Grimmuald Place. Byłem z Jamesem w Parszywym Pasażerze, kiedy przyszła po nią policją, snując absurdalne oskarżenia. Że pobiła rosłego faceta, samej będąc tak drobną jak Ty. Wiem, że to dzisiaj norma, ale nigdy się z tym nie pogodzę.
Poszedłem tam, na Grimmuald Place, poprosić o łaskę dla niej. Najpierw znalazłem jej rzeczy, wyrzucone do śmietnika jak po zostawionym w lesie szczeniaku. Potem dotarłem do tej panny, Aquili Black, której służyła. Zawsze mówiła o niej z miłością, z oddaniem, z lojalnością, jakiej nie rozumiałem. Próbowałem ją ostrzec, ale mnie nie słuchała. Wierzyła w nią do samego końca. Wierzyła, że jej pomoże. Ale słysząc moją prośbę ta suka naszczuła na mnie wściekłe psy. Chciała wsadzić mnie do więzienia. Tak po prostu, bo mogła.
Nie to mnie jednak dziwi, a to, że ta sama kobieta organizuje teraz dobroczynną akcję rozdawania żywności, chcąc popisać się dobrym sercem przed ludźmi ulicy. Nie wiem, czego ona chce, pokazać dobre serce? Przekonać do siebie takich jak my? Chce naszej wdzięczności? Jesteśmy głodni, ale tylko wściekły pies zrobi za jedzenie wszystko. My jesteśmy ludźmi. Czarodziejami. Tego chyba już nie dostrzegają, sądząc, że ludźmi są tylko ci, którzy mają pieniądze.
Całą akcję przeprowadza na placu Connaught Square. Byłaś tam ostatnio? Krew brudzi kamień, zabijają tam ludzi. Ale przecież nikt nie dostrzeże w tym obłudy.
Pomóż mi, Fin, nie zostawmy tego w ten sposób. Nie po tym, co zrobiła. Ostrzeżmy ludzi. Może być dla nich niebezpieczna. Ciągnąć ich w pułapkę albo coś gorszego. Ostatnie, co nią kieruje, to szczerość, pełna jest fałszu. Proszę, porozmawiaj z tymi, których znasz. Powiedz im o niej prawdę. Opowiedz, jaka jest. Jak traktuje służbę. Nazwiska nie są istotne, ale fakty już tak. Niech spojrzą na nią tak, jak na to zasługuje. Jak ona patrzy na nas. Wszyscy się jej boją, ich się boją, niech nie przestają. Nic cieplejszego w ten sposób z nas nie wykrzesze. Marcel
Znasz Celine? Kręciła się po porcie, miła dziewczyna, trochę zwracała na siebie uwagę. Dobrze tańczyła. Czasem na ulicy. Zniknęła stąd jakiś czas temu, Blackowie wzięli ją na służbę, na Grimmuald Place. Byłem z Jamesem w Parszywym Pasażerze, kiedy przyszła po nią policją, snując absurdalne oskarżenia. Że pobiła rosłego faceta, samej będąc tak drobną jak Ty. Wiem, że to dzisiaj norma, ale nigdy się z tym nie pogodzę.
Poszedłem tam, na Grimmuald Place, poprosić o łaskę dla niej. Najpierw znalazłem jej rzeczy, wyrzucone do śmietnika jak po zostawionym w lesie szczeniaku. Potem dotarłem do tej panny, Aquili Black, której służyła. Zawsze mówiła o niej z miłością, z oddaniem, z lojalnością, jakiej nie rozumiałem. Próbowałem ją ostrzec, ale mnie nie słuchała. Wierzyła w nią do samego końca. Wierzyła, że jej pomoże. Ale słysząc moją prośbę ta suka naszczuła na mnie wściekłe psy. Chciała wsadzić mnie do więzienia. Tak po prostu, bo mogła.
Nie to mnie jednak dziwi, a to, że ta sama kobieta organizuje teraz dobroczynną akcję rozdawania żywności, chcąc popisać się dobrym sercem przed ludźmi ulicy. Nie wiem, czego ona chce, pokazać dobre serce? Przekonać do siebie takich jak my? Chce naszej wdzięczności? Jesteśmy głodni, ale tylko wściekły pies zrobi za jedzenie wszystko. My jesteśmy ludźmi. Czarodziejami. Tego chyba już nie dostrzegają, sądząc, że ludźmi są tylko ci, którzy mają pieniądze.
Całą akcję przeprowadza na placu Connaught Square. Byłaś tam ostatnio? Krew brudzi kamień, zabijają tam ludzi. Ale przecież nikt nie dostrzeże w tym obłudy.
Pomóż mi, Fin, nie zostawmy tego w ten sposób. Nie po tym, co zrobiła. Ostrzeżmy ludzi. Może być dla nich niebezpieczna. Ciągnąć ich w pułapkę albo coś gorszego. Ostatnie, co nią kieruje, to szczerość, pełna jest fałszu. Proszę, porozmawiaj z tymi, których znasz. Powiedz im o niej prawdę. Opowiedz, jaka jest. Jak traktuje służbę. Nazwiska nie są istotne, ale fakty już tak. Niech spojrzą na nią tak, jak na to zasługuje. Jak ona patrzy na nas. Wszyscy się jej boją, ich się boją, niech nie przestają. Nic cieplejszego w ten sposób z nas nie wykrzesze. Marcel
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Przeczytaj 1.11
Finnie, mam nadzieję, że doskwiera ci nieco samotność, bo mam dla ciebie niespotykaną okazję! Co prawda nie zapytałem podczas naszego spotkania - ale nie jesteś aktualnie żadnym potencjalnym kandydatem na męża zainteresowana, prawda?
Mam kolegę i uwierz mi, że pasowalibyście do siebie świetnie! Jest nieco starszy ode mnie, a także można powiedzieć, że ma nieco większe problemy z odprężeniem się - to fakt, ale to jest jednocześnie dużą zaletą! Czasem warto mieć kogoś, kto ściągnie nas na ziemię lub przypilnuje, abyśmy nie zrobili sobie krzywdy!
Wracając jednak - nie przypominam sobie, abyśmy rozmawiali kiedyś o swoich upodobaniach, więc niestety jest to dość ślepy (tym bardziej, że kolega nosi okulary) strzał, ale mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko blondynom... Na pewno nie umówiłbym cię z jakąś maszkarą, w tej kwestii musisz mi po prostu zaufać! Ale przede wszystkim, jest po prostu świetnym chłopakiem. Mogę ci opowiadać i zachwalać go, ale na pewno najlepiej wyjdziesz na spotkaniu twarzą w twarz! A na pewno warto go poznać.
Jeśli byś się zdecydowała to jeszcze potrzebuję informacji czy masz ulubione kwiaty!
Pamiętaj, że jak nie przyjdziesz na randkę po dobroci, znajdę inny sposób na to, żeby was zapoznać, a tutaj masz nad tym jeszcze jakieś pozory kontroli! Johnny
Mam kolegę i uwierz mi, że pasowalibyście do siebie świetnie! Jest nieco starszy ode mnie, a także można powiedzieć, że ma nieco większe problemy z odprężeniem się - to fakt, ale to jest jednocześnie dużą zaletą! Czasem warto mieć kogoś, kto ściągnie nas na ziemię lub przypilnuje, abyśmy nie zrobili sobie krzywdy!
Wracając jednak - nie przypominam sobie, abyśmy rozmawiali kiedyś o swoich upodobaniach, więc niestety jest to dość ślepy (tym bardziej, że kolega nosi okulary) strzał, ale mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko blondynom... Na pewno nie umówiłbym cię z jakąś maszkarą, w tej kwestii musisz mi po prostu zaufać! Ale przede wszystkim, jest po prostu świetnym chłopakiem. Mogę ci opowiadać i zachwalać go, ale na pewno najlepiej wyjdziesz na spotkaniu twarzą w twarz! A na pewno warto go poznać.
Jeśli byś się zdecydowała to jeszcze potrzebuję informacji czy masz ulubione kwiaty!
Pamiętaj, że jak nie przyjdziesz na randkę po dobroci, znajdę inny sposób na to, żeby was zapoznać, a tutaj masz nad tym jeszcze jakieś pozory kontroli! Johnny
Przeczytaj 3.XII
Finnie nie miałem okazji napisać wcześniej, bo trafiłem do Tower, no a wizyta w cyrku jest dla mnie średnią opcją bo mnie wasz stary cep wyrzucił i zakazał wracać, ale piszę teraz. Wybacz to co miało miejsce przy wagonach, byłem zły na Marcela, nie na ciebie, a ty po prostu się napatoczyłaś niefortunnie. Tom
5 stycznia 1958 r.(pieczęć Ministerstwa Magii)
Szanowna Panno,niniejszym zawiadamiam, iż została Panna wybrana, by zostać objęta obowiązkowym poborem do ministerialnych służb magowojskowych. Na podstawie art. 14 Rozporządzenia Ministra Magii Cronusa Malfoya dot. Obowiązkowej Służby Magowojskowej Na Wypadek Szczególnego Zagrożenia Mugolskiego niniejszym wzywam Pannę do stawiennictwa przed Komisją Magiwojskową nr 13 dnia 1 lutego 1958 r. o godzinie 5:30 rano, Sala Odpraw, II poziom Ministerstwa Magii, Londyn. Na Komisję należy zabrać zarejestrowaną różdżkę.
Na Komisji nastąpi ocena Panny przydatności do służby na wypadek konieczności powołania rezerw przeciwko wzmożonej mugolskiej agresji. Zostanie Panna poddana przeszkoleniu pielęgniarskiemu.
Stawiennictwo jest obowiązkowe. Pouczam, iż za niestawiennictwo i niedopilnowanie obowiązku magowojskowego zgodnie z w/w rozporządzeniem czarodziejowi grozi kara do 3 lat pobytu w Tower of London.
Nie urodziliśmy się dla nas, lecz dla naszej ojczyzny.
- Plato
Na Komisji nastąpi ocena Panny przydatności do służby na wypadek konieczności powołania rezerw przeciwko wzmożonej mugolskiej agresji. Zostanie Panna poddana przeszkoleniu pielęgniarskiemu.
Stawiennictwo jest obowiązkowe. Pouczam, iż za niestawiennictwo i niedopilnowanie obowiązku magowojskowego zgodnie z w/w rozporządzeniem czarodziejowi grozi kara do 3 lat pobytu w Tower of London.
Nie urodziliśmy się dla nas, lecz dla naszej ojczyzny.
- Plato
Mistrz gry skontaktuje się w sprawie terminu rozpoczęcia wątku - należy czekać na informację.
Przeczytaj 29.11
Finnie, Wiesz co, spodziewałbym się więcej po tobie niż nie danie mi znać jak podobała ci się randka! Castor już mi szepnął co nieco na ten temat i mam nadzieję, że wasze odczucia wcale wiele się nie różnią w tej sprawie.
Jest tobą zauroczony (nie, żebym się mu dziwił! W końcu nie bez powodu was umówiłem) i dopytywał mnie o inne drobne szczegóły na twój temat (na nic mu nie odpowiadam, chociaż jeśli masz ochotę to mogę mu trochę pozmyślać i możemy go wkręcić).
Ale przede wszystkim mam nadzieję, że pozytywne odczucia po randce nie są tylko jednostronne. Cas to dobry znajomy, czasem nudziarz i lamus, ale nie zasługuje na to, żeby złamać mu serce.
Mam nadzieję, że niedługo będziemy mieli szansę wyjścia wspólnie na piwo jak w Szkocji to może mi trochę opowiesz. Chętnie posłucham i się z niego pośmieję. Tom
Jest tobą zauroczony (nie, żebym się mu dziwił! W końcu nie bez powodu was umówiłem) i dopytywał mnie o inne drobne szczegóły na twój temat (na nic mu nie odpowiadam, chociaż jeśli masz ochotę to mogę mu trochę pozmyślać i możemy go wkręcić).
Ale przede wszystkim mam nadzieję, że pozytywne odczucia po randce nie są tylko jednostronne. Cas to dobry znajomy, czasem nudziarz i lamus, ale nie zasługuje na to, żeby złamać mu serce.
Mam nadzieję, że niedługo będziemy mieli szansę wyjścia wspólnie na piwo jak w Szkocji to może mi trochę opowiesz. Chętnie posłucham i się z niego pośmieję. Tom
I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj 04.01
Najdroższa Finnie, możesz nazwać mnie niepoprawnym marzycielem, lecz wciąż mam nadzieję, że mój list zastanie Cię w dobrym zdrowiu i humorze. Wybacz mi zwłokę. Powinienem napisać prędzej, lecz wydarzyło się tyle, że musiałem zająć się najpierw sprawami, które bez mej uwagi przyniosłyby negatywne konsekwencje nie tylko mi, a wielu innym ludziom.
Widzisz, Finnie, prawda jest bowiem taka, że nie jestem w stanie o siebie dbać czy się sobą przejmować. Martwię się, przejmuję i myślę za to o Tobie, jesteś często jedyną myślą nawiedzającą mnie w ciągu dnia, która daje chociaż iskierkę nadziei. Chciałbym móc ogrzewać się w jej blasku jak najdłużej, jednak jesteś pewnie świadoma(czytasz gazety?), że czasy trudne nie są za nami, a dopiero nadejdą. I nie ma co stawać względem nich okoniem.
Chciałbym jednak, jeżeli mogę być na tyle butny i zapatrzony w ideał zachowań, który kładziono mi do głowy od wczesnego dzieciństwa, zadbać również o Ciebie i Twoje bezpieczeństwo. Wiem, że to ja powinienem odwiedzić Cię, że to nieładnie prosić damę o nadkładanie drogi, lecz proszę, pojaw się w Somerset choć na krótką chwilę. Wiele jest rzeczy, które chciałbym Ci przekazać, lecz list niestety nie może ich wszystkich pomieścić. Nie sądzę, by udało mi się też słowem pisanym przenieść wszystkiego, co trapi mą duszęi serce, ale są to rzeczy, które nie mogą długo zwlekać.
Nie mamy już dużo czasu.
Postaraj się spoglądać w przyszłość z radością.
Na zawsze Twój,
Cassie
Widzisz, Finnie, prawda jest bowiem taka, że nie jestem w stanie o siebie dbać czy się sobą przejmować. Martwię się, przejmuję i myślę za to o Tobie, jesteś często jedyną myślą nawiedzającą mnie w ciągu dnia, która daje chociaż iskierkę nadziei. Chciałbym móc ogrzewać się w jej blasku jak najdłużej, jednak jesteś pewnie świadoma
Chciałbym jednak, jeżeli mogę być na tyle butny i zapatrzony w ideał zachowań, który kładziono mi do głowy od wczesnego dzieciństwa, zadbać również o Ciebie i Twoje bezpieczeństwo. Wiem, że to ja powinienem odwiedzić Cię, że to nieładnie prosić damę o nadkładanie drogi, lecz proszę, pojaw się w Somerset choć na krótką chwilę. Wiele jest rzeczy, które chciałbym Ci przekazać, lecz list niestety nie może ich wszystkich pomieścić. Nie sądzę, by udało mi się też słowem pisanym przenieść wszystkiego, co trapi mą duszę
Postaraj się spoglądać w przyszłość z radością.
Na zawsze Twój,
Cassie
| do listu dołączony został dołączony suszony kwiat pomarańczy
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
Przeczytaj 05.01
Najdroższa Finnie, wiem, że ciężko jest się nie martwić, ale postaraj się. Zrób to dla mnie. I dla mnie też przybądź do Doliny Godryka natychmiast. To sprawa życia i śmierci. Tak, brzmi dramatycznie, ale nie mogę tego nazwać inaczej.
Przyjdź prosto do Wrzosowiska. Dam znać rodzicom i Aurorze, że przybędziesz, noc możesz spędzić w mojej sypialni albo w gościnnej. Zostawiam Ci wybór, bo mnie niestety nie będzie.Postaram się Rano napiszę Wrócę jak najszybciej się da. Oczekuj mnie jutro po południu, ale błagam Cię na wszelkie świętości, nie wychodź poza Wrzosowisko. Jeżeli potrzebujesz spokoju i ciszy, klucz od szopy znajdziesz w kuferku przy nogach mojego łóżka. Nikt nie powinien Ci tam przeszkadzać. O kwiecie opowiem Ci wszystko, jak już się spotkamy.
Koch
Uważaj na siebie i przepraszam, że nie mogę dziś Ci towarzyszyć,
Cassie
Przyjdź prosto do Wrzosowiska. Dam znać rodzicom i Aurorze, że przybędziesz, noc możesz spędzić w mojej sypialni albo w gościnnej. Zostawiam Ci wybór, bo mnie niestety nie będzie.
Uważaj na siebie i przepraszam, że nie mogę dziś Ci towarzyszyć,
Cassie
| list napisany został pismem niedbałym, jakby w biegu lub przy dużym drżeniu ręki. W kilku miejscach na kartce widniały kleksy oraz jedno przedarcie od stalówki.
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
Przeczytaj Moore
Do tej, co z ogniem tańczy i być może trochę z moim sercem, ale o tym czytać nie lubi, więc się nad tym zbyt długo rozwodzić nie będę. Pewnie mi nie uwierzy, że chciałem napisać ten list od dawna i pomyśli — to tylko i wyłącznie niedawne spotkanie tchnęło mnie do wznowienia kontaktu, ale przysięgam na moje piękne oczy: nie jest tak. Po prostu potrzebowałem czasu.
Jak tam w Londynie? Mam nadzieję, że wam tam nie za gorąco, bo tak zapamiętałem stolicę po moim ostatnim pobycie. Nie ma co tego ukrywać — przegnali mnie ogniem i przykrym słowem (szlama przestała być jedynie obelgą — zaczęła być groźbą i na groźbach się nie skończyło). Ledwo uszedłem z życiem, ale żyję. Nie byłem zjawą z Nocy Duchów (a jeżeli się jednak mylę — uświadom mnie proszę, bo sam się w tym jeszcze nie zorientowałem). Nie wiem nawet, czy całe moje lokum doszczętnie spłonęło, czy się jednak coś uchowało, bo później nadeszła noc sama-wiesz-jaka i nie byłem już w tych okolicach mile widziany sama-wiesz-czemu.
Ciekawe, czy by Ci się ten rok temu uśmiechnęła buzia na słowa, że ludzie zwątpią w moją twórczość. Na tyle, że nikt jej już w Londynie czytać nie będzie. I czy byś się spodziewała, że to naprawdę nastąpi. W Hogwarcie był ten dział Ksiąg Zakazanych… Może mi się uda tam kiedyś trafić? Na półkę naiwniaków, którzy tak wierzyli w miłość ponad podziałami, że krzyczeli o tym zbyt głośno jak na obecne nastroje polityczne.
Znasz mnie pewnie na tyle żeby wiedzieć — skoro się już podniosłem, wyszedłem z tego marazmu i patrzę przed siebie, to będę krzyczeć jeszcze głośniej. Żeby mnie w tej stolicy usłyszeli z dużej odległości. Bo jestem teraz daleko. Ale tylko ciałem. Sercem i duszą wciąż z Wami.
Jeżeli Ci się ostały jakieś tomy moich powieści, to spał je dla pewności. Ten list również. Martwię się o Ciebie, bo oni krzywdzą jak leci. Uważaj na siebie, proszę. Gdybyś się czuła zagrożona, to pamiętaj, że zawsze Ci pomogę. Cillian
Jak tam w Londynie? Mam nadzieję, że wam tam nie za gorąco, bo tak zapamiętałem stolicę po moim ostatnim pobycie. Nie ma co tego ukrywać — przegnali mnie ogniem i przykrym słowem (szlama przestała być jedynie obelgą — zaczęła być groźbą i na groźbach się nie skończyło). Ledwo uszedłem z życiem, ale żyję. Nie byłem zjawą z Nocy Duchów (a jeżeli się jednak mylę — uświadom mnie proszę, bo sam się w tym jeszcze nie zorientowałem). Nie wiem nawet, czy całe moje lokum doszczętnie spłonęło, czy się jednak coś uchowało, bo później nadeszła noc sama-wiesz-jaka i nie byłem już w tych okolicach mile widziany sama-wiesz-czemu.
Ciekawe, czy by Ci się ten rok temu uśmiechnęła buzia na słowa, że ludzie zwątpią w moją twórczość. Na tyle, że nikt jej już w Londynie czytać nie będzie. I czy byś się spodziewała, że to naprawdę nastąpi. W Hogwarcie był ten dział Ksiąg Zakazanych… Może mi się uda tam kiedyś trafić? Na półkę naiwniaków, którzy tak wierzyli w miłość ponad podziałami, że krzyczeli o tym zbyt głośno jak na obecne nastroje polityczne.
Znasz mnie pewnie na tyle żeby wiedzieć — skoro się już podniosłem, wyszedłem z tego marazmu i patrzę przed siebie, to będę krzyczeć jeszcze głośniej. Żeby mnie w tej stolicy usłyszeli z dużej odległości. Bo jestem teraz daleko. Ale tylko ciałem. Sercem i duszą wciąż z Wami.
Jeżeli Ci się ostały jakieś tomy moich powieści, to spał je dla pewności. Ten list również. Martwię się o Ciebie, bo oni krzywdzą jak leci. Uważaj na siebie, proszę. Gdybyś się czuła zagrożona, to pamiętaj, że zawsze Ci pomogę. Cillian
no beauty shines brighter
than a good heart
than a good heart
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj 2.01
F, Mam świetny pomysł, adrenalina podobna do pewnej akcji w grudniu. Potrzebuję cię - pomożesz? Będzie okazja podszkolić pióro i wymienić się plotkami.
Spotkajmy się jutro o zachodzie słońca pod piekarnią z czekoladziarnią, stamtąd pójdziemy na zaplanowane miejsce. S.
Spotkajmy się jutro o zachodzie słońca pod piekarnią z czekoladziarnią, stamtąd pójdziemy na zaplanowane miejsce. S.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj grudzień
Finnie Dziękuję za figurkę aż mi głupio, że sam nic dla ciebie nie mam i póki co to nie planuję pobytu w Tower (mam nadzieję, że nikt nie planuje go za mnie).
Figurka już spodobała się Dyni, chociaż myślałem, że nie zaakceptuje kolejnego kota w domu. No i James potwierdza, że jest dobra do rzucania, bo już nią oberwał!
Mam nadzieję, że ty też nie planujesz ani pobytu w Tower, ani śpiewać znów piosenek z sonorusem na sobie... Nawet nie wiesz jak mi stracha nagoniłaś! Żeby ci w nowym roku aż tak idiotyczne pomysły nie przychodziły, bo przysięgam, że sam cię zamknę w wozie bez różdżki, żebyś się w nic nie pakowala.
PS. Kiedy skoczymy na piwo znowu? Ja stawiam. Tom
Figurka już spodobała się Dyni, chociaż myślałem, że nie zaakceptuje kolejnego kota w domu. No i James potwierdza, że jest dobra do rzucania, bo już nią oberwał!
Mam nadzieję, że ty też nie planujesz ani pobytu w Tower, ani śpiewać znów piosenek z sonorusem na sobie... Nawet nie wiesz jak mi stracha nagoniłaś! Żeby ci w nowym roku aż tak idiotyczne pomysły nie przychodziły, bo przysięgam, że sam cię zamknę w wozie bez różdżki, żebyś się w nic nie pakowala.
PS. Kiedy skoczymy na piwo znowu? Ja stawiam. Tom
Przeczytaj 19 I
Do zobaczenia,
Szanowna Jones,
zanim przejdę do sedna, chciałbym po krótce przedstawić swoją osobę. Jestem przyjacielem Pana Becketta, który polecił mi się z Tobą skontaktować w bardzo słusznej sprawie. Podobno działasz na terenie stolicy i jesteś chętna do wspomagania niektórych, wymagających zadań. Tak się składa, że będę miał coś w zanadrzu i potrzebuję pomocy. Nie będę zdradzał szczegółów w liście, są zbyt poufne, mogą dostać się w niepowołane ręce. Nasza praca będzie bardzo precyzyjna oraz dyskretna, jednakże będzie opierać się na terenach i jednostkach, które w mieście, w jakikolwiek sposób sprzyjają zorganizowanej rebelii. Potrzebujemy kilku miejsc w środku, w których można będzie coś ukryć – bezpiecznie. Jeśli nie chcesz naruszać swojego wizerunku, spróbuj przygotować coś w rodzaju kamuflażu. Będę na Ciebie czekać późnym popołudniem, dwudziestego piątego stycznia, przy tak zwanej Kryjówce pisarzy, kojarzysz to miejsce? Rozpoznasz mnie po charakterystycznym okryciu twarzy. Najlepiej spal ten list. Do zobaczenia,
V.
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Przeczytaj 07.01
Najdroższa Finnie, w pierwszych słowach chciałbym podziękować za Twoją troskę. To naprawdę pokrzepiające wiedzieć, że empatia w ludziach nie umarła. Jesteś naprawdę niesamowitą osobą, a ze mnie przypadkiem uczyniłaś chyba najszczęśliwszego mężczyznę mogącego stąpać po tej ziemi. Odpowiadając na Twoje pytanie — tak, czuję się już całkiem znośnie. Przepraszam, że musiałaś oglądać mnie w takim stanie. Gdyby był inny sposób na zaradzenie naszym problemom, nie dopuściłbym do tej sytuacji. Znasz mnie już trochę i mam nadzieję, że nie będziesz trzymać do mnie urazy zbyt długo.
Wieści, które przynosi mi Twój list, nie pozwalają jednak na zmrużenie oka, tym bardziej nie umożliwiają spokojnego snu. Gdy tylko otrzymałem list od Ciebie, przystąpiłem do warzenia eliksiru, stąd delikatna zwłoka w odpowiedzi. Wobec całego okropieństwa, które przeżył Marcel, które — popraw mnie, jeśli się mylę — przeżywasz z nim, spieszę z iskrą nadziei. Eliksir się udał, za równo dwadzieścia osiem dni ręka będzie gotowa do dalszego zabiegu. Ze względu na sytuację wolałbym, by póki co eliksir był u mnie. Gdy nadejdzie odpowiednia pora, gotów jestem spotkać się z Tobą w bezpiecznym miejscu i go przekazać. Uprzedzając pytania, nie można przyspieszyć tego procesu. Miej też świadomość, że przed Marcelem jeszcze długa droga do pełnej rekonwalescencji. Ale jesteśmy na dobrej drodze.
Zakładam też, że nie macie przy sobie nikogo, kto mógłby podjąć się przeszczepu. Porozmawiam z Bellą — zna bardzo utalentowanych uzdrowicieli, razem na pewno coś wymyślimy. Jeżeli będziecie czegokolwiek potrzebować, nie wstydź się prosić. Mogę przygotować coś jeszcze, dla mnie to żaden problem. Jeżeli Marcel czułby się w jakikolwiek sposób gorzej, nie czekaj na to, aż sam zdecyduje się prosić o pomoc. Chłopcy są w tym aspekcie okropnie uparci, mówię z doświadczenia.
W świetle tych wszystkich okropności... Mam nadzieję, że już rozumiesz, dlaczego ściągnąłem Cię do siebie tak nagle. Również przepraszam. To nie powinno wyglądać w ten sposób. Świat stanął na głowie, lecz ktoś kiedyś powiedział, że zdrowe ryby płyną pod prąd. Jestem przy Tobie i dla Ciebie. Nawet jeżeli nie ma mnie tam fizycznie, będę w Twych myślach, jeżeli będziesz mieć takie życzenie.
PS. Nailah miała rację. To róża piaskowa, niektórzy nazywają ją różą pustyni, bo to właśnie na gorących, suchych pustyniach cząstki gipsu łączą się ze sobą w kształt podobny płatkom róży. Odnaleźć jakiekolwiek surowce w tych czasach to jak wygrać na loterii, jestem zatem podwójnie wdzięczny za prezent.
PPS. Oddaję wstążkę. Myślałem, czy by jej nie zatrzymać na pamiątkę, lecz takie drobne przedmioty bardzo prędko zyskują wartość luksusową.
Niezmiennie Tobie oddany,
Cassie
Wieści, które przynosi mi Twój list, nie pozwalają jednak na zmrużenie oka, tym bardziej nie umożliwiają spokojnego snu. Gdy tylko otrzymałem list od Ciebie, przystąpiłem do warzenia eliksiru, stąd delikatna zwłoka w odpowiedzi. Wobec całego okropieństwa, które przeżył Marcel, które — popraw mnie, jeśli się mylę — przeżywasz z nim, spieszę z iskrą nadziei. Eliksir się udał, za równo dwadzieścia osiem dni ręka będzie gotowa do dalszego zabiegu. Ze względu na sytuację wolałbym, by póki co eliksir był u mnie. Gdy nadejdzie odpowiednia pora, gotów jestem spotkać się z Tobą w bezpiecznym miejscu i go przekazać. Uprzedzając pytania, nie można przyspieszyć tego procesu. Miej też świadomość, że przed Marcelem jeszcze długa droga do pełnej rekonwalescencji. Ale jesteśmy na dobrej drodze.
Zakładam też, że nie macie przy sobie nikogo, kto mógłby podjąć się przeszczepu. Porozmawiam z Bellą — zna bardzo utalentowanych uzdrowicieli, razem na pewno coś wymyślimy. Jeżeli będziecie czegokolwiek potrzebować, nie wstydź się prosić. Mogę przygotować coś jeszcze, dla mnie to żaden problem. Jeżeli Marcel czułby się w jakikolwiek sposób gorzej, nie czekaj na to, aż sam zdecyduje się prosić o pomoc. Chłopcy są w tym aspekcie okropnie uparci, mówię z doświadczenia.
W świetle tych wszystkich okropności... Mam nadzieję, że już rozumiesz, dlaczego ściągnąłem Cię do siebie tak nagle. Również przepraszam. To nie powinno wyglądać w ten sposób. Świat stanął na głowie, lecz ktoś kiedyś powiedział, że zdrowe ryby płyną pod prąd. Jestem przy Tobie i dla Ciebie. Nawet jeżeli nie ma mnie tam fizycznie, będę w Twych myślach, jeżeli będziesz mieć takie życzenie.
PS. Nailah miała rację. To róża piaskowa, niektórzy nazywają ją różą pustyni, bo to właśnie na gorących, suchych pustyniach cząstki gipsu łączą się ze sobą w kształt podobny płatkom róży. Odnaleźć jakiekolwiek surowce w tych czasach to jak wygrać na loterii, jestem zatem podwójnie wdzięczny za prezent.
PPS. Oddaję wstążkę. Myślałem, czy by jej nie zatrzymać na pamiątkę, lecz takie drobne przedmioty bardzo prędko zyskują wartość luksusową.
Niezmiennie Tobie oddany,
Cassie
| do listu dołączony został dołączony suszony kwiat śnieżyczki oraz czerwona wstążka
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
Przeczytaj 08.01
Najmilsza, biorąc na swe barki ciężar odpowiedzialności za Ciebie (tak, nieproszony, lecz porywy serca mężczyzn są niezbadane nawet dla nich, uwierz mi na słowo), muszę przeprosić Cię za niedyspozycję. Szczęśliwie - póki co - nie grozi nam nic, jednak... sama widzisz, że muszę nad sobą popracować. Nawet Twe słodkie słowa nie są w stanie zniwelować smaku goryczy, która rozlała się w mych ustach, gdy musiałaś widzieć mnie... takiego.
I proszę, nie bądź dla siebie taka surowa. Będąc przy nim, pomagasz mu o wiele bardziej, niż ja kiedykolwiek będę mógł. Nie jest też wstydem prosić o pomoc kogoś, kto spędził tyle lat, by nauczyć się pomagać w taki sposób. Lubię czuć się potrzebny, wiesz? Podobno każdy człowiek musi mieć jakąś rolę do wypełnienia w życiu, jakiś cel, do którego musi dążyć, bo to bez tego celu marnieje. I tak samo będzie z Marcelem. Wiem, że to trudne, wiem, że ciężkie, ale nie możemy też go dodatkowo dołować. Niepoprawny optymizm też nie jest dobrą drogą; moim zdaniem najlepiej byłoby przedstawić mu sprawę taką, jaka jest i oferować wsparcie. Nie zawsze aktywne, czasem po prostu pobyć z nim w jednej przestrzeni. Coś, co wydaje się być końcem świata może otworzyć drzwi do czegoś, czego nie może doświadczyć nikt inny. Doświadczenia nie definiują nas. To my definiujemy siebie przez ich pryzmat.
Przeżyłem kilka końców świata. Od zupełnie przypadkowych i miałkich po takie, o których nie chciałbym opowiadać Ci przez list. Zasługujesz na przyjemniejsze historie.
Tak samo jak Marcel zasługuje na więcej niż portowy uzdrowiciel. Finnie, najdroższa, wybacz mi impertynencję, jednakże... sama powiedz to na głos. Portowy. Uzdrowiciel. Owszem, nawet w takich miejscach zdarzają się czarodzieje i czarownice o niezaprzeczalnym talencie, ale czy intuicja pana C. jest wystarczającym wyznacznikiem? Mamy tu lekarzy. Bogowie, już nawet lepiej byłoby zabrać go do szpitala, przynajmniej miałby zapewnione odpowiednie warunki sanitarne. Port nie kojarzy się z czystością i nawet najlepsze zaklęcia odkażające tego nie zmienią. Jak pisałem wcześniej, porozmawiam, z kim trzeba i napiszę do Ciebie niezwłocznie.
Nie masz powodu do wstydu. Pisałem już, że lubię czuć się potrzebny. Eliksiry będę szykował jutro, bo tak się składa, że odezwał się nasz ulubiony kolega. Obaj bracia są bezpieczni, ale podobno młodszego toczą koszmary. Kazałem im zdobyć ślaz, jak tylko go dostanę, przystąpię do warzenia. Na całe szczęście składniki na szkiele-wzro mam jeszcze w zapasach, zostało mi po ostatnim razie. Wracając jednak do koszmarów, obaj bracia byli legilimentowani. Nie wiem, czy Marcel miał to samo, ale jest spora szansa, że tak. Jakby obcięcie ręki nie było wystarczającym powodem do koszmarów. W każdym razie - poza eliksirami mogę jeszcze zaoferować kadzidło. Odgoni koszmary, pomoże zmęczonej duszy. A gwiazdy... gwiazdy pomogą mojej pracy. Nie obiecuj tego, czego nie możesz objąć we władanie, Finnie.
Tylko tyle mogę. A i tak cały czas toczą mnie te same obawy co Ciebie. Że to wszystko spełznie na niczym, nawet pomimo naszych starań. Ale to złe myśli. Złe, złe myśli, nie powinniśmy ich słuchać. Czasami krzyczą głośniej, ponad rozsądek, ale... damy radę. Kto, jak nie my? Choć powinienem napisać kto, jak nie Ty. Z Twoją siłą ducha nie powinno być rzeczy niemożliwych do zrobienia. Szczytów do zdobycia. Celów do osiągnięcia. Musisz tylko w siebie uwierzyć.
PS. Kwiat to śnieżyczka. Biel płatków symbolizuje... nadzieję. Teraz dosyłam jeszcze rozchodnika. On z kolei jest kwietnym patronem spokoju.
PPS. Pomyślałem o rozchodniku, bo prawie bym zapomniał. T. chciał odwiedzić naszego chorego w cyrku. Uznałem, że powinnaś wiedzieć.
PPPS. Nie minęło wiele czasu, a jednak... tęsknię za Tobą. Uważaj na siebie, proszę. I pisz, jeżeli działoby się cokolwiek. Najlepiej miłego, ale listy o niebezpieczeństwie wysyłaj równie ochoczo. Damy radę.
Z mocą ciepłych uścisków i wszystkiego, co piękne,
Cassie
I proszę, nie bądź dla siebie taka surowa. Będąc przy nim, pomagasz mu o wiele bardziej, niż ja kiedykolwiek będę mógł. Nie jest też wstydem prosić o pomoc kogoś, kto spędził tyle lat, by nauczyć się pomagać w taki sposób. Lubię czuć się potrzebny, wiesz? Podobno każdy człowiek musi mieć jakąś rolę do wypełnienia w życiu, jakiś cel, do którego musi dążyć, bo to bez tego celu marnieje. I tak samo będzie z Marcelem. Wiem, że to trudne, wiem, że ciężkie, ale nie możemy też go dodatkowo dołować. Niepoprawny optymizm też nie jest dobrą drogą; moim zdaniem najlepiej byłoby przedstawić mu sprawę taką, jaka jest i oferować wsparcie. Nie zawsze aktywne, czasem po prostu pobyć z nim w jednej przestrzeni. Coś, co wydaje się być końcem świata może otworzyć drzwi do czegoś, czego nie może doświadczyć nikt inny. Doświadczenia nie definiują nas. To my definiujemy siebie przez ich pryzmat.
Przeżyłem kilka końców świata. Od zupełnie przypadkowych i miałkich po takie, o których nie chciałbym opowiadać Ci przez list. Zasługujesz na przyjemniejsze historie.
Tak samo jak Marcel zasługuje na więcej niż portowy uzdrowiciel. Finnie, najdroższa, wybacz mi impertynencję, jednakże... sama powiedz to na głos. Portowy. Uzdrowiciel. Owszem, nawet w takich miejscach zdarzają się czarodzieje i czarownice o niezaprzeczalnym talencie, ale czy intuicja pana C. jest wystarczającym wyznacznikiem? Mamy tu lekarzy. Bogowie, już nawet lepiej byłoby zabrać go do szpitala, przynajmniej miałby zapewnione odpowiednie warunki sanitarne. Port nie kojarzy się z czystością i nawet najlepsze zaklęcia odkażające tego nie zmienią. Jak pisałem wcześniej, porozmawiam, z kim trzeba i napiszę do Ciebie niezwłocznie.
Nie masz powodu do wstydu. Pisałem już, że lubię czuć się potrzebny. Eliksiry będę szykował jutro, bo tak się składa, że odezwał się nasz ulubiony kolega. Obaj bracia są bezpieczni, ale podobno młodszego toczą koszmary. Kazałem im zdobyć ślaz, jak tylko go dostanę, przystąpię do warzenia. Na całe szczęście składniki na szkiele-wzro mam jeszcze w zapasach, zostało mi po ostatnim razie. Wracając jednak do koszmarów, obaj bracia byli legilimentowani. Nie wiem, czy Marcel miał to samo, ale jest spora szansa, że tak. Jakby obcięcie ręki nie było wystarczającym powodem do koszmarów. W każdym razie - poza eliksirami mogę jeszcze zaoferować kadzidło. Odgoni koszmary, pomoże zmęczonej duszy. A gwiazdy... gwiazdy pomogą mojej pracy. Nie obiecuj tego, czego nie możesz objąć we władanie, Finnie.
Tylko tyle mogę. A i tak cały czas toczą mnie te same obawy co Ciebie. Że to wszystko spełznie na niczym, nawet pomimo naszych starań. Ale to złe myśli. Złe, złe myśli, nie powinniśmy ich słuchać. Czasami krzyczą głośniej, ponad rozsądek, ale... damy radę. Kto, jak nie my? Choć powinienem napisać kto, jak nie Ty. Z Twoją siłą ducha nie powinno być rzeczy niemożliwych do zrobienia. Szczytów do zdobycia. Celów do osiągnięcia. Musisz tylko w siebie uwierzyć.
PS. Kwiat to śnieżyczka. Biel płatków symbolizuje... nadzieję. Teraz dosyłam jeszcze rozchodnika. On z kolei jest kwietnym patronem spokoju.
PPS. Pomyślałem o rozchodniku, bo prawie bym zapomniał. T. chciał odwiedzić naszego chorego w cyrku. Uznałem, że powinnaś wiedzieć.
PPPS. Nie minęło wiele czasu, a jednak... tęsknię za Tobą. Uważaj na siebie, proszę. I pisz, jeżeli działoby się cokolwiek. Najlepiej miłego, ale listy o niebezpieczeństwie wysyłaj równie ochoczo. Damy radę.
Z mocą ciepłych uścisków i wszystkiego, co piękne,
Cassie
| do listu dołączony został dołączony suszony kwiat rozchodnika
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Finleyowe
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy