Wydarzenia


Ekipa forum
Stara latarnia morska
AutorWiadomość
Stara latarnia morska [odnośnik]23.07.21 11:35
First topic message reminder :

Stara latarnia morska

Dawna latarnia morska Belle Tout przestała pełnić swoją funkcję w roku 1905. Zniszczona w trakcie wojny mugolskiej, została odrestaurowana przez czarodziei na początku lat 50; w chwili obecnej pełni funkcję sklepu zielarskiego, gdzie można kupić jedyne w swym rodzaju rośliny nadmorskie. Jeżeli poprosić starszą właścicielkę w nadgryzionym przez mole kapeluszu, może ona zaoferować wejście na szczyt wieżyczki lub spędzenie nocy w dawnym pokoju latarnika.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stara latarnia morska [odnośnik]12.11.24 20:00
The member 'Rosemary Sprout' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 13

--------------------------------

#2 'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]12.11.24 20:12
Gdy poczuła, że magia reaguje z jej wolą, powiodła różdżką tak, by płonąca rękawice znalazła się właśnie tuż pod sercem i właśnie tam opadła na ziemię, tworząc pod nim istne ognisko, w którym cień mógł się niemal dosłownie skąpać.
- Engiorgio - wypowiedziała powoli, sztywny nadgarstek podciągając ku górze, pragnąc, by rękawica, która zwiększy swoją objętość, będzie stanowiła dla jasnych płomieni również doskonały materiał do wzrostu.
Spojrzenie przeniosła natychmiast na Herberta, słysząc, jak szamocze się z duchem. Głos uwiązł w gardle, ale widząc promienie rażące z jego różdżki, poczuła lekkie uszczypnięcie ulgi.


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12536-rosemary-sprout#386593 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]12.11.24 20:12
The member 'Rosemary Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 34
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]13.11.24 0:58
Kiedy on szamotał się ze zjawą, Romy działała skutecznie, aby rozprawić się z sercem, które napędzało ogród. Istniała szansa, że jak tylko to przestanie bić, zarówno zjawa jak i przedziwna istota, która została stworzona przez zaklęcia transmutacyjne odpuszczą albo chociaż opadną z sił.
Możliwe jednak, że zaatakują ich ze zdwojoną siłą w wyniku wściekłości.
-Dobra robota - pochwalił kuzynkę uznając, że skorzysta jeszcze z sił, które miał w sobie, aby pozbawić ducha sił, a może nawet na chwile przegonić. Póki będzie go atakować, tak długo będzie rozpraszany obecnością zjawy. -Anima expellere!

|3 akcja, Anima expellere st.85, opcm 18+2


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]13.11.24 0:58
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 86
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]13.11.24 14:49
Im dłużej trwała w tym miejscu, tym mniej rozumiała ze wszystkiego, czego była świadkiem. Widziała pyły — i gdzieś w środku wiedziała, że nie powinna była ich wdychać, ale jak zupełnie ograniczyć sobie możliwość oddychania? Próbowała już przecież łapać powietrze ustami, z trudem, a miała coraz to mniej siły. Chciało jej się spać, ciało wyraźnie dawało sygnały konieczności prędkiego odpoczynku, ale umysł wciąż bił na alarm, to nie zwykłe zmęczenie, nie mogę się poddać. Może nie udały się wzmocnienia chwytu na różdżce i świecy, ale za to zaklęcie ofensywne sięgnęło celu, locha dobita została jeszcze przez Romy, która kolejny raz okazała się jej bohaterką.
— Co to było? — spytała przedziwnie żwawo, gdy senność wreszcie od niej odeszła. Nie zamierzała jednak czekać na odpowiedź, to rośliny były źródłem jej złego stanu, to jedno wydawało się być aż zbyt oczywiste. Spojrzenie przesunęło się po wijącej się roślinności, wszystkie tropy prowadziły przecież tylko w jedno miejsce. Do serca.
Atak rozpoczął Herbert, choć nie od razu okazał się on sukcesem. Za to Romy, dzięki której Iris w ogóle nie zapadła w sen, wydawała się być w swoim żywiole. Widząc ją tak pewną swego i ufając wiedzy obu botaników, sama postanowiła przyjąć atak na serce. Wcześniej widziała, że na rośliny z cienia, tak samo jak i na te zwyczajne, działa stary, dobry ogień. Dlatego też pierwszym instynktem Iris było sięgnięcie do raz wypróbowanego zaklęcia.
— Ignitio! — krzyknęła, lecz bez rezultatu, magia w wystawionym na działaniu pyłów (czymkolwiek one były) ciele nie zamierzała usłuchać się czarownicy. Nie mogła nawet wziąć oddechu na uspokojenie w obawie przed ponownym dziwnym stanem. Spróbowała więc uspokoić się, jeszcze raz ponowić ruch nadgarstkiem, a w konsekwencji różdżką, celując jeszcze raz w sam środek serca. — Ignitio! — ponownie bez rezultatu. Frustracja w ciele rosła z każdą sekundą, przycisnęła świecę do siebie, tym razem również przedramieniem, obawiając się ponownej utraty chwytności palców. I tak chyba, w ostatniej, znaczonej desperacją próbie, planowała posłać ognistą włócznię, raz jeszcze, w środek serca, wzorem swoich kompanów. — Lancea!

| rzuty tutaj


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]14.11.24 19:03
Szepty przybierały na sile, kojarząc brzmienie czarodzieje mogli rozpoznać pochodzenie języka, lecz żadne ze słów nie brzmiało znajomo; mowa była pradawna, pochodząca z dalekiej przeszłości, jej rytmika niosła upiorny cień. Gnijąca mowa samej śmierci mrowiła skórę i przeszywała ciało na wskroś, przywołując najstraszliwsze wspomnienia, wyciągając zza zasłony świadomości najstraszliwsze lęki. Błotnista czarna smoła zbierała się pod stopami Zakonników coraz gęściej, sięgając już po kostki; czuli, jak wilgoć zaczyna przenikać przez obuwie.

Herbert czuł na gardle mroźny uścisk zjawy, czerpiąc powietrze z coraz większym trudem zdobył się na przywołanie inkantacji lancy - być może to właśnie wrząca we krwi adrenalina wywołana spotkaniem ze śmiercią pozwoliła mu sięgnąć po magię z taką mocą mimo atakującego krtań ochrypnięcia: włócznia okazała się jasna, skrzyła się błękitem i uderzyła prosto w serce, z rany pociekła smolista substancja. Zaklęcie oślepiające sięgnęło upiora, ten zawył zajadle, wściekle, uścisk zelżał, ale pozostawił po sobie bolesne czarne palące ślady na gardle czarodzieja. Herbert przegnał zjawę: duch rozpłynął się w powietrzu ze wrzaskiem i wyrazem niedowierzania odbitym we wściekłych oczach - i choć czarodziej nie mógł wiedzieć, czy tyle wystarczyło, by przegnać ją na zawsze, czy jednak upiór wróci znów za parę chwil, to mógł dostrzec, że pod jej nieobecność smoła spłynęła z serca gęściej, z chlupotem wydostając się na zewnątrz nienaturalnego dziwacznego organu lewitującego pośrodku nie mniej dziwacznego ogrodu.

Rosemary co sił - nie miała ich wiele, ale i wiele nie potrzebowała - uderzyła ogrodową rękawicą przeobrażoną w śmiercionośną dla roślin broń w mięsiste płatki cienistego kwiatu, roślina zajęła się ogniem. Ogień skrzył błękitem, gorał jasno, blaskiem podobnym do ognia feniksa, jakim płonęły świece, wkrótce roślina zamieniła się w żywą pochodnię: cień ginął pod naporem jasności, schnął pod dobrym światłem. Umierał, a kwiat skrzypiał, skwierczał, wił się z niezadowoleniem. Perfekcyjnie rzucone windgardium leviosa pozwoliło zielarce na precyzyjne poruszenie rękawicą - i przekierowanie je dokładnie pod serce, pod którym pozostała, nawet gdy czarownica przestała podtrzymywać zaklęcie. Rękawica pod wpływem magii zaczęła się powiększać, powiększył się też ogień, w którym serce zaczęło się powoli - skwiercząc z upiornym sykiem - topić.

Wciąż senna Iris nie zdołała wykrzesać ognia, lecz gdy uschnięta raflezja nie mogła dłużej atakować, czarownica odzyskała rezon i posłała w kierunku obrzydliwego serca drugą lancę: ognista włócznia wbiła się w serce, podsycając ogień mocniej. Smolista substancja chlupnęła na zewnątrz mocniej, na sercu zaczęły zbierać się oślizgłe szare bąble.

Wściekły ogród próbował się bronić - u stóp Rosemary z ziemi wyrwał się pęd, który - rozchlapując gęstą smołę - w odwecie za jej atak uderzył ją w twarz, czarownica nie zdążyła się obronić, gdy pnącze pozostawiło po sobie cięty ślad ciągnący się od lewego kącika ust do prawej skroni, czarny jak węgiel. Z rozcięcia spłynęła krew, ale czarownica wiedziała, że jej odwaga nie poszła na marne - ogień jaśniał, a jego blask scalał się z ogniem świec, oślepiająca biel mieniła się w powietrzu jak elfi pył, zmuszając Zakonników do zamknięcia oczu. Pozbawiony obrończyni ogród zalewał się bielą kontrastującą ze wszechobecną czernią i szarością zalegającego cienia. Zakonnicy usłyszeli melodię. Pieśń, tak śpiewać mógł tylko feniks - melodią piękną, czystą, melodią budzącą w sercu nadzieję. Światło rozlało się nad ogrodem jak jasny całun, przełamując gęsty nocny mrok.

Ogień spopielił serce doszczętnie, pozostawiając po nim tylko niesione wiatrem popioły. Cienisty potwór, który opadł wcześniej na ziemię, locha, została oczyszczona z cienia; biała gęś wzbiła się w powietrze, przeleciała nad Zakonnikami i odfrunęła w dal. Kolejne utkane z cienia rośliny rozpierzchały się na wietrze, znikały jedna po drugiej, ustępując dawnemu pustynnemu krajobrazowi. Korzenie spłonęły, uschnięte raflezje rozpadły się w strzępy, tylko płonący błękitem kwiat znajdujący się przy Rosemary wyglądał inaczej: ciężkie płatki, na których tańczyły płomienie ognia zalśniły czerwienią, rozległe liście zajaśniały zdrową soczystą zielenią. Znajdująca się najbliżej czarownica poczuła jej słodki zapach, tak inny od zapachu, jakim powinna pachnieć raflezja. Przypominało to poziomkę. A może gruszkę. Ani Rosemary ani Herbert nie znali podobnego gatunku rośliny i najpewniej mieli przed sobą okaz, który nie istniał. Nie potrafili stwierdzić, czy to ogień feniksa odmienił wypaczony twór czarnej magii, czy może czarna magia zainfekowała coś, co rosło tu wcześniej, ale mieli poczucie, że odpowiedzi na to pytanie już nie uzyskają. Kwiat nie był owadożerny, nie mógł być, ale - sądząc po zapachu - mógł okazać się jadalny. Wyrastający z wulkanicznej ziemi, z popiołów pozostałych po meteorycie, miał zadatki na bycie odpornym na trudne warunki. Obaj zielarze mogli zarówno pobrać nasiona, jak sadzonki rośliny, byli w stanie też - najprawdopodobniej - przetransportować całą roślinę, choć gabaryty kwiatu wymagałyby pomocy z zewnątrz - Iris potrafiła to załatwić. Kwiat skulił się i rozwinął, a nad nim zatańczył błyszczący złoty pył. Rosemary kichnęła, pachniał miodem.

Zakonnicy poczuli mocniejszy powiew bryzy - niska morska fala podeszła im pod nogi, zmywając resztki rozlanej smoły i strzępy pyłów pozostałych po cieniach. Jasny blask światła wypalał się i rozrzedzał stopniowo, powoli, pozostawiając na niebie jasną paciorkowatą smugę, która mieniła się srebrnobłękitnym blaskiem. Przypominała zorzę polarną. Z nieba zaczęły padać krople deszczu, był biały, błyszczący bladym subtelnym światłem. Światłem białej magii. Deszcz zmywał z ran Zakonników czerń, pozostawiając je oczyszczone. Jeśli pochwycili krople w dłonie, mogli dostrzec, jak te krystalizują się w dłoniach w formie kryształów.

Kiedy morska fala odeszła, pomiędzy Zakonnikami pozostały już tylko strzępy serca. Tkanki przypominały zgniłe resztki roślin, ale czarodzieje czuli od nich zło: mieli poczucie, że powinni je unieszkodliwić, zniszczyć i ukryć, aby nikt nie wykorzystał ich w zły sposób. Pośród tych szczątek dało się odróżnić trzy twarde podłużne fragmenty korzeni o zaokrąglonym kształcie. Coś do nich przyciągało - ta pieśń - tym głośniejsza, im bliżej fragmentów sięgali dłonią. Dobra magia, która wsparła ich tego dnia, chciała, aby je zabrali, choć nie mogli rozumieć, w jakim celu.

I tylko w oddali rozległ się krzyk zjawy. Pozbawiona domu musiała odejść, ale nie została w pełni unieszkodliwiona. Czy pewnego dnia powróci, dziś nie mogli tego wiedzieć.

Mistrz gry dziękuje za uwagę i nie kontynuuje już wątku. Postaci otrzymują 150 PD i 3 PB za udział w wydarzeniu, mogą także wylosować po jednym białym krysztale. W razie dalszych pytań - mistrz gry pozostaje do dyspozycji na boczku.

Energia magiczna:
Herbert: 24/50
Iris: 31/50
Rosemary: 39/50

Żywotność:
Herbert: 175/220 (10 - szarpane, 15 - tłuczone, 20 - oparzenia)
Rosemary: 190/220 (10 - poparzenia, 20 - cięte)
Iris: 177/207 (20 - oparzenia, 10 - cięte)
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]14.11.24 20:29
Zamknął oczy kiedy wszystko rozbłysło jaskrawym światłem. Dłoń zaciskająca się na gardle poluzowała swój uchwyt, a krzyk bólu i złości wibrował w uszach nieznośnie i zadając mu prawie fizyczny ból. Chwycił gwałtownie haust powietrza kiedy tylko wyczuł okazję, a potem patrzył jak serce umiera, jak płonie, jak wycieka z niego smolista substancja.
Ogród cieni obumierał, znikał na ich oczach, jakby ktoś wymazywał rysunek na kartce za pomocą gumki.
Locha pikująca w dół nagle przestała być koszmarnym tworem, a przeobraziła się w gęś, która odleciała. Zaś raflezja, stała się rośliną, z którą nigdy wcześniej się nie spotkał. Nim jednak podszedł bliżej obejrzał się na obydwie czarownice.
-Rose, Iris… - wychrypiał czując jeszcze obecność szponów na gardle. -Jesteście całe? - Podniósł się z klęczek, ale nie chował jeszcze różdżki. Patrzył jak woda pochłania pył i popiół, jednak na ziemi wciąż pozostawały resztki serca emanujące energią, której nikt nie powinien już dotykać. Podszedł bliżej, należało je spalić doszczętnie. Ogień trawił wszystko.-Incendio - Mały płomień na takie fragmenty powinien być wystarczający. Jednak tym razem magia go nie posłucha. Pomimo tego, że podejmował, aż trzy próby. Przetarł dłonią czoło czując jak siły powoli go opuszczają. -Może któraś z was będzie miała więcej szczęścia. - Wskazał na fragmenty serca, które pozostały na ziemi, a potem spojrzał na kwiat pachnący truskawkami. Podszedł bliżej i kucnął przed rośliną. Niespiesznie ją oglądał ze wszystkich stron. -Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. - A widział sporo w swoim życiu, zwłaszcza wtedy kiedy podróżował po Amazonii i sprowadzał wiele egzotycznych kwiatów i ich odmian. Sprawdził czy jest możliwość przeniesienia całej rośliny, choć nie będzie to łatwe zadanie. -Gdyby dało się ją przenieść w całości, moglibyśmy ją posadzić w Greengrove Farm i zbadać. - Zwrócił się do kuzynki, która podobnie jak on miała dryg do roślin. Możliwe, że znaleźliby sposób na jej użycie, możliwe, że skrywa w sobie właściwości mogące zmienić wiele w świecie nauki i zielarstwa.
Czuł, że walka była zajadła, ciało krzyczało o chwilę odpoczynku. Musieli być jednak pewni, że nic po sobie nie pozostawią, a zwłaszcza to, co mogło znaleźć się w rękach wroga.

|Rzuty


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]14.11.24 22:15
Czuła ciepło dumy, kiedy patrzyła, jak magia odpowiedziała na jej wolę, pocieszającą świadomość, że to wszystko miało sens; że te słowa, których używała na audycji, te wszystkie frazesy o wolności i następnym dniu pełnym światła - że to prawda. Ogień, który trawił mrok dookoła, nie przerażał, nie odpychał, nie ostrzegał o zagrożeniu, o tym, że jeśli dotkniesz choć iskry, czeka cię ból. Błękitne płomienie, w których lśniło srebro i złoto, pożerały śmierć, by oddać ziemi drugie życie - dokładnie tak, jak feniks. A oni, wychodząc niczym pisklęta spod ciepłych skrzydeł matki, niosły to życie do miejsc, które zniszczono, stratowano ogromną mocą. Chciała wpatrywać się w piękno tych płomieni, chłonąć ich blask, kiedy w jednej chwili zobaczyła cień podrywający się z ziemi, i jasność przesłonił skwierczący na twarzy ból. Zacisnęła oczy - przed kolejnym atakiem i nagłym wybuchem płomiennego żaru - zaciskając również usta. Uniosła powieki dopiero, gdy blask przygasł i zobaczyła pod nimi znów mrok otaczającej ich nocy.
Oddychała głęboko, powietrze wypuszczając zaraz drżącym strumieniem, rozbieganym spojrzeniem lustrując to, co zostało z pola walki. W ostatniej chwili zdążyła dostrzec ginącą na niebie białą postać gęsi - najpewniej tej, która jeszcze przed kilkoma chwilami była koszmarną hybrydą. Uśmiechnęła się miękko przez łzy, pociągnęła cicho nosem.
- Udało się - głos drżał, nie krępowała się już emocji, które nią targały. Spływał z niej strach, przerażenie, ciężar śmiertelnego zagrożenia; spływały przedziwne słowa wdzierające się do wspomnień, przekształcające je w kosmatą breję, obrazy i mrok w jego najczarniejszej postaci. - Naprawdę nam się udało.
Nie było już roślin, które tylko czekały na pożarcie. Nie było duszy kobiety szukającej zemsty w ludziach. Nie było zła. I dobro znów zwyciężyło. Pociągnęła jeszcze kilka razy nosem i wnet poczuła słodką woń, próbującą usilnie osiąść na nozdrzach. Obróciła się, chcąc jeszcze kilka razy wyczuć zapach, ale już właściwie nie musiała. Piękno kwiatu, który wyrósł tuż obok niej, chyba na miejscu tej samej raflezji, którą potraktowała swoją rękawicą ogrodową, całkowicie ją oczarował. Uklęknęła przy nim z nabożnością, przyglądając się płatkom jak oczarowana; palcami zaledwie muskając łodygę, opuszkami chcąc wyczuć aksamitną fakturę żywych tkanek, tym samym dotykiem traktując liście. Złoty pył uniósł się, gdy roślina się poruszyła, jakby chciała otrząsnąć się ze szkaradnych popiołów swojego poprzedniego życia. Kichnęła cicho, rana na twarzy zabolała. Dopiero teraz, gdy adrenalina zaczynała opadać, poczuła ten ból mocniej. Uniosła dłoń do nosa, żeby sprawdzić, co tak naprawdę się stało, ale syknęła, nim mocniej nacisnęła naruszoną skórę. Na palcach zobaczyła czerwoną posokę. Zakręciło jej się lekko w głowie, jakby dopiero teraz dotarło do niej, co się stało. Walczyła. Do tej pory chowała się w cieniu wojny, opowiadała o niej, grała rolę komentatora jej pojedynku między życiem a śmiercią, a tym razem... tym razem stanęła z nią twarzą w twarz. Postawiła się jej. I wygrała.
- Ja też nie widziałam go w żadnym atlasie, nawet w najstarszych zielnikach... - odparła, znów przenosząc wzrok na tajemniczy kwiat. - Wydaje mi się, że powstał po spotkaniu raflezji z moją płonącą rękawicą. Jest zrodzony z magii. Dobrej magii. Na pewno damy radę przewieźć całą roślinę do twojego domu? Jest sporych rozmiarów, ciężka i... zbyt cenna, żeby uszkodzić przypadkiem jej system korzeniowy. Sądząc po wyglądzie kwiatów i słodkim zapachu, mogłaby wydawać jadalne owoce...
Chciała uśmiechnąć się czule do rośliny, ale nim zdążyła, poczuła na czole i policzkach chłodne krople wody. Wystawiła dłoń, z fascynacją obserwując, jak jaśniejące drobiny zmywają z niej krew, by za chwilę zbić się w jedną, błyszczącą błękitem podłużną masę, zaostrzoną na końcu jak kryształ.
- Sądzicie, że ten deszcz dotrze dalej? Na inne ziemię zniszczone przez meteoryty? - zerknęła na resztki, które wskazał Herbert, dostrzegając między nimi coś, co przykuło jej uwagę i rozbudziło w myślach tę słodką, ciepłą melodię feniksa, tę samą, którą słyszeli, gdy światło pochłaniało mrok. - Poczekajcie, tam coś jest... - uklęknęła, sięgając ostrożnie dłonią po korzenie, które aż tętniły od wypełniającej je mocy. Podała je Iris i Herbertowi, swój kawałek trzymając mocno w lewej dłoni. Czuła na skórze delikatne mrowienie. - Incendio - wyszeptała, różdżką wskazując na ostatnie fragmenty Cienia, które należało zniszczyć.

| Piękne podziękowania dla MG za taką super misję! aww


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności


Ostatnio zmieniony przez Rosemary Sprout dnia 14.11.24 22:17, w całości zmieniany 1 raz
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12536-rosemary-sprout#386593 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]14.11.24 22:15
The member 'Rosemary Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stara latarnia morska - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Stara latarnia morska [odnośnik]15.11.24 16:26
Z każdym kolejnym szeptem, nasilającym się warstwami na świadomości, musiała tym mocniej skupić się na zadaniu, tym bardziej walczyć o jasność swego umysłu. Wiedziała, że nie mogło jej tego zabraknąć, nie w tak ważnej chwili. Skupiła się zatem na wszystkich zmysłach, pragnęła jeszcze bardziej zakorzenić się w rzeczywistości, jakakolwiek by nie była — nawet przeżarta cieniem, okrutna i zła w samej swojej istocie. Pierwsze, co poczuła, to wilgoć przechodząca przez buty, wpijająca się bezlitośnie w materiał wełnianych skarpet. Zacisnęła zęby, przyjmując nieprzyjemne uczucie z kontrintuicyjną ulgą. Wszak czuć znaczyło żyć, czyż nie?
Później skupiła się na wzroku. Widziała, jak serce znajdujące się w centrum ogrodu płonie pod wpływem podłożenia pod nim ognia, widziała, jak jej własna, ognista lanca przebija je na wylot i nie mogła powstrzymać się od radości, gdy coś, co znajdowało się w jej środku chlusnęło na zewnątrz. Widok bąbli pokrywających powierzchnię dodał jej jeszcze więcej sił, umocnił wiarę, że mogli wygrać ten pojedynek.
— Romy! — krzyknęła, widząc, że coś jeszcze ruszyło spod ziemi, uderzając towarzyszkę w twarz. Nie zdążyła jednak do niej dobiec, ogień rozjaśnił okolicę tak bardzo, że Iris znów zmuszona została do zamknięcia oczu, a gdy tylko to zrobiła, nie mogła uwierzyć własnym uszom. Śpiew feniksa, podobny do tego, który słyszała przed spotkaniem, nim sięgnęła po pióro—świstoklik. Melodia umacniała w niej nadzieję, odsuwała od myśli wszelkie strachy, to samo robiąc chyba z tymi obrzydliwymi szeptami. Gdy czarownica otworzyła oczy, w miejscu lochy dostrzegła białą gęś. Uśmiech niemal natychmiast rozjaśnił twarz pani Moore, która odprowadziła lecące zwierzę wzrokiem. Następnie, z satysfakcją obserwowała zmiany zachodzące w otaczającym ich krajobrazie. Powracali do stanu poprzedniego, do pustyni, która po wszystkim, co dziś przeżyli, wydawała się być najlepszym miejscem na ziemi. Zmęczona oparła dłonie na kolanach.l pochylając się przy tym do przodu, wzrok skupiając na kwiecie niedaleko Rosemary. Nie przeszkadzało jej w tym nawet to, że buty i skarpety zmoczyły się jeszcze bardziej, tym razem dzięki fali, która szczęśliwie poczęła obmywać ich z ciemnej materii. Gdy poczuła na sobie pierwsze krople deszczu, nie mogła oprzeć się dziecięcemu instynktowi, podniosła twarz w górę, chcąc zebrać trochę kropel w dłonie — chyba po to, aby przekonać się, że faktycznie odnieśli dziś zwycięstwo, nie zawiedli oczekiwań lorda Ministra. Krople zbiły się w jeden kryształ, który Iris przycisnęła mocniej, razem ze świecą, do swego serca.
I wtedy wreszcie jej nogi zupełnie odmówiły posłuszeństwa, ugięły się pod nią, a ona sama siadła na wilgotnym od wody piasku. Nie wydawało się jednak, jakby miała coś przeciwko temu, gdyż zaraz odrzuciła głowę w tył, wypuszczając z ust szczery, głośny śmiech.
— Udało się nam! Naprawdę się nam udało! — eksplozja radości wydobyła z niej więcej energii, niż chciało jej oddać zmęczone walką i ranami ciało. Powoli podniosła się z miejsca, nie otrzepując nawet płaszcza i spódnicy z piasku (co prawie się nie zdarzało), po to, aby podejść bliżej Romy i Herberta. Od tej pierwszej odebrała fragment korzenia, od razu czując w nim coś szczególnego. Schowawszy go do kieszeni razem z kryształem, nie czekała już dłużej, jedną ręką obejmując Herba, a drugą przyciągając do siebie Rosemary. — Jesteście wielcy — radość wypływająca z Iris odnalazła nietypowe ujście, gdy stanęła na palcach, aby ucałować oboje w czubki ich głów. Później oczywiście milczała, ponieważ stwierdzenie, że wcześniej nie widziała podobnego kwiatu, byłoby nadzwyczaj oczywiste. Ożywiła się jednak, gdy przyszło do rozmów o transporcie rośliny. — Niuchacze się tym zajmą — odpowiedziała zupełnie poważnie, pewna swych słów, wreszcie wypuszczając dwójkę z objęć. — To może trochę potrwać, poczekacie? — spytała, cofając się już o krok, gotowa na powrót do Plymouth, aby powiadomić odpowiedni oddział Niuchaczy o konieczności transportu. Nim to zrobiła, dostrzegła wciąż niespalone szczątki, którymi postanowiła się zająć. — Och, jeszcze to. Incendio. Incendio — dopiero za drugim razem udało jej się zmusić magię do współpracy, szczątki zajęły się ogniem, którego dopilnować musieli już Herb i Romy. Iris zniknęła z charakterystycznym dźwiękiem teleportacji.

Na miejscu pojawiła się, wraz z drewnianym wozem i czterema młodymi mężczyznami, około trzech godzin później. Zadbała o to, aby kwiat został wydobyty zgodnie ze wskazówkami obu botaników, minimalizując ryzyko jego uszkodzenia jeszcze przed transportem. Czterech mężczyzn zajęło się przenoszeniem kwiatu na wóz wypełniony świeżą kiszonką dla bydła, aby złożyć je w specjalnie przygotowane przez Iris miejsce tak, by móc przykryć kwiat paszą i nie wzbudzić ewentualnych podejrzeń.
— Do Greengrove Farm daleka droga, będę czekać tam, gdzie zawsze i dam ci odpowiednie dokumenty — poinstruowała czarodzieja będącego woźnicą; lepiej było, aby dokujmentów nadanych przez Podziemne Ministerstwo Magii nie przewoził ze sobą w trakcie tak długiej podróży, zwłaszcza wozem. — Osłaniajcie go, proszę. A jak już odpocznę, to stawiam wam obiad w kantynie — dodała do pozostałej trójki, uśmiechając się do nich wdzięcznie, Wzrokiem odprowadziła wóz, aż zniknął z ich oczu. Dopiero później podeszła do Romy i Herberta, aby uściskać ich raz jeszcze. — Pora wracać.

| Przepięknie dziękuję za super, trzymający w napięciu wątek :pwease:
tu rzuty
z/t x3


It's beautiful here
but morning light can make
the most vulgar things tolerable.
Iris Moore
Iris Moore
Zawód : Zaopatrzeniowiec w Podziemnym Ministerstwie Magii
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
until the lambs
have become lions
OPCM : 15 +3
UROKI : 14 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11638-iris-bell#359925 https://www.morsmordre.net/t11640-omega#359940 https://www.morsmordre.net/t12155-iris-moore#374140 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11643-skrytka-bankowa-nr-2531#359950 https://www.morsmordre.net/t11642-iris-bell#359946

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Stara latarnia morska
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach