Altana na tyłach
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Cave Inimicum,
Mała Twierdza,
Zawierucha,
Nierusz,
Muffliato
Altana na tyłach
Altana nie wyglądała jak zazwyczaj, gdy była jedynie jednym z wielu pomieszczeń na terenie Wrzosowiska. Na specjalną okoliczność, jaką było powitanie nowego roku, wszyscy — zarówno gospodarze, jak i goście, włożyli trud, by nadać temu miejscu specjalny, ale i bezpieczny charakter. Z altany powstał namiot, specjalnie przystosowany zarówno dla tych, którzy planowali zostać przy stolikach, jak i wziąć udział w tańcach, czy zabawach. Delikatne przyciemnione światła, rozproszone i drobne podkreślały kameralny nastrój wydarzenia. Proste meble, zastawa trochę z różnych parafii, ale najpewniej nikt nie będzie zwracał uwagi na takie szczegóły. Tej nocy mieli się bowiem spotkać w swojskim gronie, żeby razem świętować wejście w nowym rok.
Mała Twierdza,
Zawierucha,
Nierusz,
Muffliato
Ostatnio zmieniony przez Aurora Sprout dnia 19.04.22 22:32, w całości zmieniany 2 razy
Aurora Sprout
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you don't like me, as I do you;
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 19 +3
UZDRAWIANIE : 10 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jenny rzadko kiedy poddawała się ciężkim nastrojom, ale o dziwo sylwestrowa zabawa wprawiła ją w pewnego rodzaju błogie rozmarzenie. Co prawda, wiedziała, że nie jest to marzenie, a prawdziwe życie, bo w marzeniach zamiast jej brata, obok siedział przystojny dżentelmen z rozbudowanym bicepsem, ale nie zamierzała narzekać. Myślami pobiegła w stronę pozostałych braci, wesoło świętujących ze swoimi bliskimi, by wreszcie błyszczącymi oczami spocząć wzrokiem na Cillianie. Powinien skupić się na sobie. Uwierzyć we własne możliwości i zobaczyć siebie tak, jak widziała go ona od pamiętnego dnia, gdy podpaliła przypadkowo jego książkę. Teraz już zrozumiała, że stawianie tomików poezji z biblioteczki jako podstawek pod garnki to nie najlepszy pomysł, ale Silly pozostał poniekąd taki sam, a zarazem zupełnie inny. Dojrzały, delikatny na sposób, którego wielu by po prostu nie zrozumiało. Czerpał ze swojej wrażliwości siłę, a Jenny nie wątpiła, iż nie znajdzie się na świecie osoba o większym i bardziej wyrozumiałym sercu niż on. Inna sprawa, często dawał wykorzystywać to swoje gołębie serce niepotrzebnie. Dlatego za każdym razem, gdy oznajmiał miłość, podchodziła do kandydatek z optymistyczną ostrożnością. Zrobiłaby dla swojej rodziny wszystko, a ich dobro bez dwóch zdań postawiła ponad własne.
Talerz wcześniej napełniony pysznościami, teraz już pozostawiał obraz sowicie zakończonego posiłku, a pusty kieliszek po skrzacim winie dodawał Moore szczypty radości. - Idę, idę. Wiesz przecież, że uwielbiam horoskopy z Czarownicy. A raczej uwielbiałam dopóki nie zaczęli pisać, że z mugolskiej skóry robi się ładne rękawiczki. - Uniosła się chwiejnie do pozycji stojącej i dziarsko podążyła za bratem oraz jego ukochaną, bez zbędnych ceregieli zagłębiając dłoń w misce. - No co tak się plączesz jak ksiądz po kolędzie? Zabieraj łapę i mów co wylosowałeś. - Poczekała, aż ten wyciągnie papierek, po czym sama zabrała pierwszy z brzegu. - Ha, sprzyja mi fortuna, kto by pomyślał! - Roześmiała się szczerze, wdychając znajomy zapach świeżej trawy. Kojarzyła go doskonale z długich wędrówek, które odbywała wraz z Płotką. - Twoja jak zwykle jakaś poetycka i uduchowiona, a moja pachnie jak rabatka co sadziłam na niej pietruszkę w zeszłą środę. - Czknęła pod nosem, wciąż jednak mówiąc z żartobliwą czułością w głosie. Takie mieli swoje role, on odpowiadał za artystyczną stronę ich rodzinnych zdolności, ona za to by nigdy nie zapominali, że z głową w obłokach, stopy wciąż stoją dziarsko na powierzchni ich ziemi. Ziemi, którą zamierzała bronić dzielnie i niestrudzenie, ale dopiero po tym jak utnie sobie krótką drzemkę. - Wy idźcie przodem, ja jeszcze pożegnam się z Aurorą. Oszczędzicie mi widoków obściskiwania się pośród pantalonów gwiazd. Pantenonów? Pan - te - onu gwiazd. - Znów czknęła, ściskając serdecznie Tessę w swoich objęciach, a następnie oferując bratu klepnięcie w ramię, poprzedzone znaczącym mrugnięciem oczka i falującymi w porozumieniu brwiami. Niech nie zmarnuje na Merlina tej okazji, którą właśnie mu dała. Wszyscy w końcu musieli zacząć Nowy Rok od czegoś pozytywnego, a dla Jenny taką rzeczą było właśnie obserwowanie szczęśliwego brata w otoczeniu najbliższych jej osób.
| wróżba Jenny
Talerz wcześniej napełniony pysznościami, teraz już pozostawiał obraz sowicie zakończonego posiłku, a pusty kieliszek po skrzacim winie dodawał Moore szczypty radości. - Idę, idę. Wiesz przecież, że uwielbiam horoskopy z Czarownicy. A raczej uwielbiałam dopóki nie zaczęli pisać, że z mugolskiej skóry robi się ładne rękawiczki. - Uniosła się chwiejnie do pozycji stojącej i dziarsko podążyła za bratem oraz jego ukochaną, bez zbędnych ceregieli zagłębiając dłoń w misce. - No co tak się plączesz jak ksiądz po kolędzie? Zabieraj łapę i mów co wylosowałeś. - Poczekała, aż ten wyciągnie papierek, po czym sama zabrała pierwszy z brzegu. - Ha, sprzyja mi fortuna, kto by pomyślał! - Roześmiała się szczerze, wdychając znajomy zapach świeżej trawy. Kojarzyła go doskonale z długich wędrówek, które odbywała wraz z Płotką. - Twoja jak zwykle jakaś poetycka i uduchowiona, a moja pachnie jak rabatka co sadziłam na niej pietruszkę w zeszłą środę. - Czknęła pod nosem, wciąż jednak mówiąc z żartobliwą czułością w głosie. Takie mieli swoje role, on odpowiadał za artystyczną stronę ich rodzinnych zdolności, ona za to by nigdy nie zapominali, że z głową w obłokach, stopy wciąż stoją dziarsko na powierzchni ich ziemi. Ziemi, którą zamierzała bronić dzielnie i niestrudzenie, ale dopiero po tym jak utnie sobie krótką drzemkę. - Wy idźcie przodem, ja jeszcze pożegnam się z Aurorą. Oszczędzicie mi widoków obściskiwania się pośród pantalonów gwiazd. Pantenonów? Pan - te - onu gwiazd. - Znów czknęła, ściskając serdecznie Tessę w swoich objęciach, a następnie oferując bratu klepnięcie w ramię, poprzedzone znaczącym mrugnięciem oczka i falującymi w porozumieniu brwiami. Niech nie zmarnuje na Merlina tej okazji, którą właśnie mu dała. Wszyscy w końcu musieli zacząć Nowy Rok od czegoś pozytywnego, a dla Jenny taką rzeczą było właśnie obserwowanie szczęśliwego brata w otoczeniu najbliższych jej osób.
| wróżba Jenny
I show not your face but your heart's desire
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Altana na tyłach
Szybka odpowiedź