Wydarzenia


Ekipa forum
Zamek Lady Marion
AutorWiadomość
Zamek Lady Marion [odnośnik]24.08.21 8:03
First topic message reminder :

Zamek Lady Marion

Mugolom jawi się jako ruiny, lecz również czarodzieje nieszczególnie chętnie odwiedzają to miejsce; przez lata zamczysko pozostawało opustoszałe, a rządziła w nim niepodzielnie lady Marion. Duch, Gwiezdna Dama, niegdyś pomieszkująca w rodowej siedzibie rodu Slughorn w Appleby. By uciec od niechcianego ożenku, wypiła samodzielnie uwarzoną truciznę - rozgoryczona i smętna snuje się po miejscu swej śmierci kolejne stulecie.
To właśnie tu zaczęto magazynować ingrediencje niezbędne do tworzenia eliksirów leczniczych oraz bojowych, którymi ród Slughorn wspomaga Ministerstwo. W lochach przetrzymywani są twórcy eliksirów, którzy nie zgodzili się na wsparcie swymi talentami nowego Ministra Magii. Nie pozostawiono im wyboru. Zamczysko zabezpieczone jest pułapkami, a zarówno więźniów, jak i cenne towary chroni grupa czarodziejów wynajętych przez Slughornów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]04.10.22 21:40
O Zamku Lady Marion słyszała wiele opowieści. Nie mogłaby się nazywać poszukiwaczem artefaktów, gdyby nie znała wszystkich nawiedzonych miejsc w Wielkiej Brytanii. Zamki miały to do siebie, że zwykle kryły wiele tajemnic i skarbów. Historie takich posiadłości były krwawe, a przez to w legendach określane często jako nawiedzone lub przeklęte. Pewnie by się tym nie przejmowała, gdyby nie fakt, że już kiedyś spotkała na swej drodze ducha broniącego pewnych ruin i nie było to przyjemne spotkanie. Wbrew pozorom nawet siniaki w pewnych miejscach nie bolały tak jak urażona duma. Ona jak chyba nikt inny nienawidziła porażek. Przypominały jej o słabości, o cesze, która powinna ją określać jako kobietę. Tak przecież od dziecka miała wpajane. Upór, niezależność, poczucie własnej wartości… wszystko to miała i wszystkiego tego w oczach rodu powinna się wstydzić. Na szczęście już dawno zboczyła z tej ścieżki, przestała spoglądać na rzeczywistość przez pryzmat nakazów i zakazów, a wojna jedynie utwierdziła ją w przekonaniu, że podjęła słuszną decyzję. Była w tym jednak odrobina ironii. Dawniej przygotowywałaby się do misji w tym miejscu w całkowicie inny sposób. Zabrałaby manuskrypty, przeanalizowałaby położenie Zamku, dokładnie zapamiętałaby każde wejście i wyjście posiadłości, a przede wszystkim przekalkulowałaby czy to co znajdzie w środku będzie warte świeczki. Dziś nie myślała o artefaktach, złocie i skarbach. Nie zastanawiała się nad tym jak poradzić sobie z upartym duchem, który będzie chciał pokrzyżować jej plany. Pakowała do torby eliksiry, na nogi założyła nowe buty, a kaptur skórzanego płaszcza zarzuciła na głowę chcąc ukryć się przed wzrokiem ciekawskich sąsiadów. Myślała o ludziach przetrzymywanych w okurzonych salach i krzywdach wyrządzanych im każdego dnia. O duchu… o duchu myślała z nadzieją. Nie jako o wrogu, a o sojuszniku. Nie mogła mu się podobać ta sytuacja, nikt nie cieszyłby się z intruzów w swoim domu.
Na miejsce dotarła o czasie. Musiała w końcu skrupulatnie określić trasę. W takich chwilach żałowała, że robiła wszystko by w szkole wymigać się od nauki latania. Gdyby tylko człowiek wiedział co w życiu może przydać mu się najbardziej. Widząc dwie sylwetki kryjące się w cieniu przez chwile miała wątpliwości czy to jej towarzysze. Blondynka poczuła ulgę dopiero jak księżyc oświetlił ich twarze. Cichym krokiem zrównała się z nimi i posłała im delikatny, wręcz motywujący uśmiech. W taką noc nic nie było niemożliwe. – Na co musimy się przygotować? – zapytała szeptem gdy z różdżki Castora popłynęło zaklęcie. O duchu wiedziała, o potencjalnych strażnikach też, ale może coś się zmieniło? – Postarajmy się nie umrzeć, dobrze? – dodała chyba pół żartem, a może całkiem serio. W ostatnim czasie miała dość myślenia o śmierci. Dość jej doświadczania nawet na własnej skórze. Czarownica uniosła różdżkę i rzuciła - Hexa Revelio – chcąc wiedzieć czy nie czeka ich więcej niespodzianek.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]04.10.22 21:40
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 70
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]05.10.22 20:20
5.05

-Skąd to zainteresowanie? Myślałem, że jesteś ponad miotłami. - roześmiał się, gdy mknęli tuż pod chmurami, ale szybko przestał żartować, bo wiatr wdzierał mu się do gardła. Zawsze dziwiło go, że ktoś kto lubi mecze Quidditcha równie mocno jak Castor, nie stara się przyłożyć do nauki lotów. Młody przyjaciel reagował jednak na zachęty alergicznie, a od listopada Michael nie miał już serca poruszać tematu, świadom pogarszającej się kondycji i chronicznego zmęczenia, z którymi obydwaj się zmagali.
-Co z takimi zakrętami? Trzymaj się mocno i patrz. - ostrzegł, biorąc ostry łuk - z pozoru dla czystej zabawy, ale też po to, by lepiej widzieć wieś, nad którą właśnie przelatywali. Upewnić się, że światła w oknach są zgaszone i że nigdy nie widać błysków zaklęć. Minęli już granicę Westmorland, chciał mieć oko na potencjalne niebezpieczeństwa. Powietrzna droga w pobliże zamku, na umówione miejsce, przebiegła jednak spokojnie.
Skinął głową, gdy wylądowali, nadzieje młodego alchemika zbywając na razie milczeniem. Priorytetem było uratowanie ludzi, potem przekonają się, jak wiele ci ludzie zdołają wynieść. Na szczęście zioła były chyba lekkie, a dawki używane do eliksirów - niewielkie. Mike odstąpił Castorowi większość miejsca w ogrodowej szopie, ale na półkach piętrzyły się głównie kamienie do talizmanów, suszone zioła zajmowały jakoś mniej miejsca.
-Lucinda. - zsunął kaptur z głowy, widząc zbliżającą się do nich postać, wyczuwając wahanie w jej kroku i mowie ciała. Spojrzał na nią z powagą, samemu trochę niepewny jaki ton przybrać - czy wracały do niej świeże wspomnienia z Tyneham, twarze tamtych dwojga potworów? Ciepły uśmiech go uspokoił, własne kąciki ust drgnęły.
-Wiesz coś więcej o historii tego miejsca? - zagaił do łamaczki klątw. -Wylecimy stąd cali i zdrowi. - zapewnił, czując się odpowiedzialny zarówno za młodego alchemika, jak i za Lucindę.
Potem zamilkł, pozwalając im skupić się na rzucanych kolejno zaklęciach. Spojrzał badawczo na Castora, gotów powtórzyć po nim Carpiene, ale po minie alchemika poznał, że zaklęcie się powiodło.
Rozejrzał się uważnie wkoło, wzrok skupiając głównie na budynku zamku i szepnął -Homenum Revelio



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zamek Lady Marion - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]05.10.22 20:20
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Zamek Lady Marion - Page 2 FOAsFxP
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]16.10.22 11:56
— Nie chcę wszędzie z tobą latać — odparował automatycznie, odrobinę szorstko, jak zawsze, gdy odpowiadał na zaczepki Michaela, które w pewien sposób mogły godzic w jego dumę. Tonks nie musiał się jednak martwić, znał swego przyjaciela zbyt dobrze, by taką kąśliwość mieć mu za złe, albo uznać ją za coś niepokojącego. — Ale jak nie chcesz, to nie mów — burknął jeszcze, wydymając lekko usta, czego Tonks niekoniecznie był w stanie zobaczyć. W głębi duszy jednak był naprawdę wdzięczny za wszystkie te słowa i nawet za drobną demonstrację, choć czuł, że w momencie wzięcia przez nich (albo raczej przez niego) mocnego zakrętu żołądek podszedł mu do gardła i poczuł, jak nogi zaczynają mu drżeć. Musiało jeszcze dużo wody przepłynąć w Tamizie, zanim sam odważy się na podobny manewr.
Ostatecznie jednak znaleźli się na miejscu cali i zdrowi. Wszyscy. Widok Lucindy ściągnął z ramion Castora ostatni ciężar zmartwień, uśmiechnął się do niej odrobinę nieśmiało, choć w jakiś sposób także dziarsko tak bardzo, jak dziarscy mogą być tylko młodzi chłopcy — ten sam rodzaj uśmiechu wykrzywiał przecież twarze jego kolegów i przyjaciół, młodych ludzi ciężko znaczonych znamieniem wojny.
— Dobrze cię widzieć — zwrócił się do klątwołamaczki, bo naprawdę tak było. Może wyobrażał sobie, że przyjdzie im poznać się w trochę lepszych okolicznościach, na pewno weselszych, ale w sytuacji, w której znalazła się ich ojczyzna, nie mieli szczególnie pola do wyboru, a jeszcze bardziej ograniczona została im przestrzeń do narzekania. Słysząc słowa o śmierci, uśmiechnął się pod nosem, może bardziej do siebie, niż do towarzyszy, ale w szczególności Michael mógł widzieć to szczególne błyśnięcie w oku, może przebłysk srebrnego światła księżyca, które przesunęło się między blaszkami liści otaczających ich drzew. Widział je w oczach alchemika kiedyś, przed laty, jeszcze w Londynie, gdzie młody blondyn wydawał się mieć świat u stóp. Tamto światło przygasło w październiku, pogrążając wilkołacze szczenię w tragicznej czerni klątwy, która niszczyła mu ciało, ale teraz — wreszcie powróciło. Nie zamierzał umierać, nie brał tego nawet pod uwagę. — Postaramy się, nie przyszliśmy tu po to, by dać się zabić — zęby błysnęły w szczerości uśmiechu, gdy poprawił okulary, jeszcze raz krzyżując spojrzenia z Lucindą. Niedługo później zamilkł, jasne brwi zmarszczyły się w zamyśleniu, gdy wciąż trzymał przed sobą wyciągniętą rękę z rozgrzaną od magii różdżką. Po kilkunastu sekundach opuścił ją wreszcie, powoli, wracając uwagą do towarzyszy.
— Nigdziebądź — zaczął od — w swoim mniemaniu — najprostszej pułapki, miał ją kiedyś w domu, tamtym współdzielonym z rodziną, z którą jak później się okazało, nie łączyły go więzy krwi. — Lignumo i Zapach ailhotsy, tym ostatnim się zajmę — dokończył myśl, spoglądając kolejno na swych towarzyszy. Nie sądził, że potrzebowali więcej wyjaśnień, choć oczywiście służył pomocą, zrozumiał przecież naturę zabezpieczeń, carpiene jak na swoje umiejętności rzucił wyjątkowo silne.
Ale wtedy też nad głowami Tonksa i Hensley zauważył coś, czego raczej nie powinno być w okolicy. Nadwrażliwy, wilkołaczy węch zareagował prędko na smrodliwie—słodki zapach, taki z rodzaju zwalających z nóg.
— Widzicie to tam? — spytał, wskazując brodą w kierunku czegoś, czego pełną identyfikację dalej utrudniała im mlecznobiała mgła. Cokolwiek to było, zajmą się tym później. Nie zbliżało się do nich, zostawiało tylko to nieprzyjemne, niemal lepkie wrażenie, że coś było zdecydowanie nie tak, ale priorytetyzacja zadań była w tej chwili najważniejsza. Musieli skupić się na zdjęciu pułapek i wydostaniu z niewoli alchemików. Niezidentyfikowane zjawisko w oddali, póki nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia, mogło w opinii Castora poczekać.
— Nie mamy czasu do stracenia, cokolwiek to jest, poczeka — oznajmił wreszcie, stając wygodniej na miękkiej, jeszcze nieco wilgotnej ziemi. Raz jeszcze wystawił wyprostowaną rękę z różdżką w kierunku zamku, przymykając przy tym powieki. Musiał skupić się najmocniej, jak tylko umiał, jeżeli chciał wyciszyć pułapkę.

| wyciszam zapach ailhotsy, (alchemia 30+10)


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]16.10.22 11:56
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 77
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]20.10.22 18:36
Ostatnio nic nie było łatwe. Wszędzie gdzie szła, każda misja, w której uczestniczyła przeradzała się w walkę na śmierć i życie. Skłamałaby mówiąc, że nie jest zaskoczona swoim stanem psychicznym. Wbrew pozorom zdążyła się przyzwyczaić do adrenaliny płynącej w jej żyłach i choć nie powiedziałaby tego głośno to po części przyzwyczaiła się też już do pojedynków, w których uczestniczyła. O ile można się przyzwyczaić do szeroko pojętego cierpienia. Może wszystko po prostu miało swój limit. Właśnie w taki sposób chciała do tego podchodzić. Czara, którą wypełniała od powrotu do Londynu w końcu musiała się przelać fundując jej znieczulenie, na które nie była gotowa, ale którego naprawdę potrzebowała. Wewnętrznie nie chciała doświadczać już bólu, nie wyobrażała sobie tracić ludzi, z którymi niemal każdego dnia unosiła różdżkę w walce o lepsze jutro. Chciała być cholerną skałą i choć zdawała sobie sprawę, że to ta wewnętrzna wrażliwość sprowadziła ją na drogę, którą aktualnie kroczyła, to chcąc trwać przy zdrowych zmysłach musiała zmusić się do porzucenia tej wrażliwości. Może kiedy to wszystko się skończy… może będzie jeszcze co zbierać.
Blondynka utkwiła spojrzenie w towarzyszących jej czarodziejach. Ich twarze wyrażały skupienie, ale widząc delikatnie unoszące się kąciki ust odetchnęła jakby z ulgą. Mieli plan, który nie mógł zawieść, wchodzą razem i wychodzą razem. Noc jak każda inna w ostatnim czasie. Z rozmyślań wyrwało ją pytanie Tonksa. Czarownica skinęła głową. – Idziemy dziś na herbatkę do lady Marion, Gwiezdnej Damy. Legenda mówi, że kobieta chcąc uciec przed ożenkiem wypiła truciznę, którą sama przygotowała. Od tamtej pory krąży po murach zamku nie mogąc pogodzić się z niesprawiedliwością. Mam szczerą nadzieje, że dzisiaj będzie naszym serdecznym sojusznikiem. Gwiezdna Dama to raczej mściwy duch, wątpię, żeby z chęcią przyjęła w swe progi nieproszonych gości i nie mówię tu o nas. – odparła spoglądając na zamek. Sam w sobie napawał niepokojem. Prawdopodobnie przez czas, który odcisnął na nim swoje piętno. Jeżeli tam są przetrzymywani alchemicy to Lucinda szczerze im współczuła. Na świecie były rzeczy, których trzeba było się bać bardziej niż ludzi.
Czarownica skinęła głową słysząc o aktywnych zabezpieczeniach. Powinno im się udać, nie było ich wiele, samo ściągnięcie zabezpieczenia nie powinno też trwać długo. – Nie dostrzegam żadnej klątwy więc albo teren jest czysty albo… jeszcze jej nie dostrzegłam. – dodała w skupieniu. Mogło się to zmienić kiedy przekroczą drzwi Zamku. Sama posiadłość była duża i choć zaklęcie, które rzuciła okazało się być dość silne, to wolała dmuchać na zimne. – Lepiej być ostrożnym – odparła robiąc krok w stronę posiadłości.
Po chwili jej uwagę rozproszył głos Castora. Mężczyzna wskazywał na coś co z daleka przypominało jej słupy. Zmarszczyła lekko brwi czując jak po plecach przebiega jej delikatny dreszcz. Nie odpowiedziała na słowa zakonnika, ale wróciła wzrokiem na znajdujące się przed nimi ruiny. Nie mogli zrobić wszystkiego, złapać wszystkich srok za ogon jednocześnie. Jeśli uda im się dotrzeć do alchemików, uratować ich i zabrać w bezpieczne miejsce zawsze mogą wrócić pod zamek i przyjrzeć się temu co majaczyło im w oddali. – Zajmę się Lignumo – przytaknęła kierując różdżkę w stronę zamku. Skupiła się na zabezpieczeniu. W myślach uformowała szczegóły pułapki, oczami wyobraźni cofała jej działanie. Czuła jak magia rozdziera pułapkę na strzępy.


Zdejmuję lignumo



Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]20.10.22 18:36
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 89
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]20.10.22 22:39
-Czy legendy mówią, jak zyskać jej przychylność - albo jak reaguje na intruzów? Skoro sama przygotowywała truć... eliksiry, to czy pała sympatią do alchemików? - zastanowił się, wysłuchawszy opowieści Lucindy o Gwiezdnej Damie. Nie rozumiał desperacji tak wielkiej, by uciekać przed aranżowanym małżeństwem w objęcia śmierci - ale nie pochodził z rodziny, w której takie związki byłyby kiedykolwiek praktykowane, nie zaznał podobnej presji. Lucinda mogła to zrozumieć, czy byłaby w stanie porozmawiać z Marion jak dama z damą? Zerknął na Castora, jeśli chciał, bywał całkiem czarujący - jako jedyny z ich trójki znał się na alchemii, ale nie będzie jedynym alchemikiem w zamku. Mieli w końcu uratować aresztowanych przez Slughornów naukowców.
-Widzę dwóch wartowników, przy bramie. Manewrowanie przy pułapkach może ich zaalarmować, jeśli nie uda nam się ich zdjąć. Pewnie jest też ktoś w lochach, ale musiałbym rzucić zaklęcie bliżej piwnic. - podzielił się własnymi wnioskami, mrużąc oczy, by lepiej widzieć efekty Homenum Revelio. Trzy pułapki, dwójka wartowników na wejściu - teren był strzeżony, zgodnie z podejrzeniami, ale mogło być gorzej.
Widział coś we mgle - zarysy słupów, coś, co wyglądało jak ludzka głowa. Wzdrygnął się, ale Homenum Revelio nic nie pokazywało.
-Cokolwiek tam się znajduje, nie jest żywe. - zapewnił towarzyszy. Pewnie warto sprawdzić, co tam się stało, ale miesiące na wojnie uniewrażliwiły Michaela na każdą pojedynczą tragedię, a szkolenie autorskie nauczyło priorytetyzacji zadań. Dziś musieli się skupić na odbiciu więźniów.
-Gdy znajdziemy się w środku - zaczął, zanim przystąpił do zdejmowania pułapki. Jeden błąd może go kosztować uwagę strażników, musiał podzielić się strategicznymi przemyśleniami zawczasu. -spróbujmy spetryfikować strażników jak najszybciej, uciszyć ich. W przypadku przewagi liczebnej, wywołajmy zamieszanie. To ludzie Malfoya, mają zbrodnie na sumieniu, ale nie przyszliśmy tu wyeliminować ich z wojny, a przede wszystkim pomóc uwięzionym. - poprosił. Był przekonany, że Lucinda i Castor dzielą te spostrzeżenia, ale czasem warto powtórzyć strategię na głos, nie dać rozproszyć się przeciwnikom lub emocjom.
-Zajmę się Nigdziebądź. - poinformował, Castor i Lucinda zajęli się już dwoma pozostałymi pułapkami. Zacisnął mocniej palce na różdżce, chcąc skupić się na białej magii i skoncentrować ją na tyle, by przemóc magię strzegącą zamku.

wyciszam Nigdziebądź, OPCM



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zamek Lady Marion - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]20.10.22 22:39
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 18
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]24.10.22 18:12
Przez dłuższą chwilę milczał, swoje spojrzenie koncentrując przede wszystkim na przemawiającej Lucindzie. Twarz przeciął mu momentalnie wyraz smutku — pomimo wojny dalej przecież współodczuwał, nie potrafił być obojętny na ludzkie cierpienia, niezależnie od ich przyczyny. Wiedział, że znajdował się dziś w towarzystwie ludzi myślących podobnie i — jak na profesjonalistów przystało — byli też w stanie na moment odsunąć swe własne przemyślenia i odczucia po to, by historia Gwiezdnej Damy również stanowiła dlań przewagę. Nie pochodził z rodziny, w której praktykowane były małżeństwa z rozsądku, ale mógł domyślić się, jak wielką raną mogła okazać się przyszłość spędzona przy boku człowieka, którego się nie znało i nie kochało.
Uniósł lekko brwi na pytanie Michaela. Nie pomyślał o tym w pierwszej chwili, chociaż na wieść o truciźnie kąciki ust wygięły mu się w niekontrolowanym uśmiechu, który zdradzał, że informacja ta nie zdziwiła go ani trochę. Za sobą miał już okres, w którym podobnie rozważał użycie trucizn, dopiero ostatnimi czasy wracał do nich myślami, teraz już bardziej jako zabezpieczenie na wszelki wypadek.
— Nazywaj to tym, czym jest — wymsknęło mu się raczej beznamiętnie; ludzie miewali różne podejście do trucizn, kiedyś również odmawiał ich ważenia, ale alchemia była zbyt potężną sztuką, by pozbawiać jej jednego z filarów. — Trucizna to trucizna — wzruszył lekko ramionami, jednocześnie poprawiając okulary, które zjechały mu z nosa. — Ale jeżeli ma choć trochę sympatii dla alchemików... — uśmiechnął się, tym razem chyba sam do siebie, jakby próbował sobie dodać odwagi przed ewentualnym spotkaniem i w konsekwencji próbą urobienia nie do końca żywej szlachcianki. Pośród rzeczy, które mogą ich spotkać tej nocy, ta perspektywa nie wydawała się wcale taka zła.
Zamilkł, zresztą jak reszta jego towarzyszy, po krótkim raporcie zdawanym przez Michaela. Zgadzał się z jego podejściem, celem było przede wszystkim uwolnienie przetrzymywanych w tym miejscu alchemików. Tamci mieli przewagę liczebną, prawdopodobnie także szkoleniową, a żadnemu z trójki Zakonników nie spieszyło się przesadnie do grobu.
Zależało natomiast na zdjęciu pułapek. Castor przymknął na kilka chwil oczy, manewrując w powietrzu różdżką, kreśląc nią szereg run. Ich kombinacje przychodziły mu już niemal naturalnie — wiele czasu spędził bowiem na studiowaniu nie tylko ich podstawowego znaczenia, tego zamkniętego w futhraku, ale także działania w połączeniu z innymi. Rękę miał pewną jak nigdy, rozpoczynając od Algiz, silnej runy, tradycyjnie ochronnej. Od Algiz płynnie przeszedł do Sowilo, runy słońca, zwycięstwa i tego, co było im dziś potrzebne szczególnie: szczęścia. Po kilkunastu zamaszystych machnięciach różdżką, w trakcie których grzyb odpowiedzialny za wydawanie trujących oparów będących podstawą zabezpieczenia usechł wyraźnie, odetchnął z ulgą i podniósł głowę do góry, otwierając oczy.
Dzięki temu mógł dostrzec ruch w okolicy tylnej bramy, na którą wcześniej zwracał uwagę Michael. Zaalarmowani uruchomieniem przez Tonksa pułapki strażnicy cofnęli się do środka zamku, pozostawiając bramę otwartą. Spostrzegawczy auror mógł usłyszeć głosy dwóch osób — były bez wątpienia męskie, ale wybrzmiewały ze zbyt daleka, by mógł zrozumieć ich sens. Lucinda również słyszała coś, musiała jednak skupić się mocniej lub może podejść bliżej, by zrozumieć, co takiego było źródłem dźwięku.
Castor cieszył się tylko z dostrzeżenia punktu, z którego wypływało światło, zapraszając Zakonników do wejścia do środka.
— Chyba nie będziemy czekać z powitaniem? — najmłodszemu z grupy najwyraźniej wyjątkowo dopisywał dzisiaj humor, skoro zdecydował się wypowiedzieć właśnie te słowa, a następnie ruszyć przodem, z różdżką wyciągniętą przezornie przed siebie. Starał się przy tym (bardziej dla treningu niż prawdziwego skradania) przywołać z pamięci to, w jaki sposób podkradał się do spichlerza Marcel. Dalej wiele, wiele brakowało mu w tym departamencie, ale kiedy indziej nadarzy mu się lepsza okazja?
Gdy Zakonnicy przekroczyli próg Zamku, ich oczom ukazało się prawdziwie wiekowe wnętrze. Lucinda prawdopodobnie czuła się w tym miejscu najbardziej jak w domu — mając za sobą wieloletnie doświadczenia we wszelkiego rodzaju zamkach i pałacach, tak tych angielskich, jak i zagranicznych, skrywających niezliczoną ilość tajemnic i jeszcze więcej artefaktów. Lubujący się w literaturze Michael mógł doszukiwać podobieństw do wnętrz opisywanych w szczególności w mugolskich książkach, tych opisujących okres średniowiecza, jednak ilość kurzu na ziemi, białe, grube nici pajęczyn wyzierające z każdej wolnej przestrzeni na ścianach z ciemnego kruszywa, ledwo tlące się pochodnie i pęknięte donice z powyginanymi w niemal niepokojące kształty krzewy róż (wystarczyło spytać Castora, który rozpoznał je nawet bez liści i kwiatów) mówiły wyraźnie, że miejsce te nie przetrwało próby czasu. Castor natomiast zatrzymał się w półkroku, z naprawdę nieciekawą miną. Miał wrażenie, jakby powinno kręcić go w nosie, lecz uczucie to nie zamierzało przyjść.
Zabezpieczenie zostało uruchomione, a to oznaczało początek ich przygody.
Blondyn nie zwracał się ku swoim towarzyszom, musieli doskonale wiedzieć, w jakiej są sytuacji i pamiętać, że przy bramie strażników było dwóch. Prawdopodobnie podekscytowali się wizytą niezapowiedzianych gości, ciężkie oddechy, których echo ciągnęło się po korytarzu, nie należało wyłącznie do Zakonników.
— Planta auscultatoris — zaklęcie Sprouta skierowane zostało na dwa krzewy i było pierwszym, co przyszło mu do głowy. Nie widząc przeciwnika, nie potrafił w niego odpowiednio wycelować, ale rośliny nie miały przecież oczu i będąc posłuszne jego woli, nie musiały poznawać świata za pomocą zmysłu wzroku. Castor próbował skupić się, jak najmocniej tylko umiał — jeżeli rośliny postąpią zgodnie z jego wolą i wypuszczą pędy, które obwiążą się ich przeciwnikom najpierw wokół kostek, a w miarę upływu czasu wyżej nóg, da im to trochę przewagi, przynajmniej na chwilę.

| k100 na planta auscultatoris i idziemy do szafki


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]24.10.22 18:12
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 39
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]13.11.22 21:49
Zdecydowanie nie czekali z powitaniem, a i cała rozmowa przebiegła dość sprawnie. Lucinda miała nadzieje, że uda im się prędko rozprawić ze szmalcownikami, bo znała swoje możliwości. Magia potrafiła męczyć, odbierać energię. Nie mogli tracić jej zbyt wiele już na samym początku. Merlin jeden wie co jeszcze ich tu czekało. Po przekroczeniu progu zamku nie skupiła się zbytnio na tym jak wygląda to miejsce. Czuła unoszące się w powietrzu drobinki kurzu, widziała zniszczone przez czas mury, ale dopiero, gdy udało im się unieszkodliwić przeciwników blondynka rozejrzała się po wnętrzu dokładniej. Czuła się dobrze w miejscach takich jak to, ale nie dlatego, że przypominały jej o pochodzeniu ani o rodzinie, ale dlatego, że mówiły o historii. W sposób emocjonalny przywiązywała się do mitów i legend. Nie trzeba było wiele by uruchomić w niej zmysł poszukiwacza i choć wiedziała, że dziś przyszli tu w innym celu to nic nie mogła poradzić na to, że w jej głowie pojawiła się chłodna kalkulacja zysków i strat.
Szybko jednak oderwała swoje spojrzenie od wnętrza zamku i skupiła się na przeciwnikach. – Może powinniśmy ich stąd zabrać? – zaczęła spoglądając na swoich towarzyszy. Może i nie stanowili już zagrożenia, ale każdy kto znajdzie się w tej części zamku będzie wiedział co tutaj zaszło. Nie wiedziała czy istniała możliwość by oprawcy zorganizowali posiłki w tak krótkim czasie, wszak Zakonnicy nie mieli zamiaru zostawać tutaj nazbyt długo. Jednak nie chciała dopuścić do sytuacji, w której przez własne zaniedbanie zrzucą sobie na głowę nieszczęście. Prawdziwe nieszczęście. Idąc za swoimi słowami rozejrzała się po wnętrzu ponownie. Dojrzała lekko uchylone stare drzwi, które prawdopodobnie dawniej prowadziły do jednej z komnat. Lucinda ruszyła w tamtą stronę unosząc wyżej różdżkę gotowa by bronić się przed kolejnym przeciwnikiem. Uchyliła lekko drzwi, a te skrzypnęły nieznacznie. – Składzik – zgadła choć w pomieszczeniu panowała ciemność. Może to byłoby idealne miejsce na ukrycie szmalcowników? Czarownica odwróciła się do mężczyzn, a na jej twarzy pojawiło się pytanie. Musieli zdecydować co dalej.
Wszystkie słowa wypowiadała szeptem, bojąc się, że ich obecność ściągnie innych wrogów. Właściwie była już niemal pewna, że blask posyłanych zaklęć dotarł już do innych. Może niepotrzebnie martwiła się oprawcami skoro narobili takiego hałasu. Nie była pewna. Na razie nikt więcej się nie zjawił. – Wiecie gdzie dokładnie ich przetrzymują? – zapytała jeszcze zanim ruszyli. Była ciekawa czy faktycznie natkną się na złośliwego ducha, czy ten przysporzy im kolejnych zmartwień, a może wręcz przeciwnie pomoże im uporać się z tym problemem by tylko odzyskać swój dom? – Hexa Revelio – rzuciła chcąc ponownie przyjrzeć się otoczeniu. Wcześniej nie widziała klątwy, ale teraz mogła skupić się na całym wnętrzu. Jeżeli mieli trafić po drodze na przeszkodę w postaci klątwy to wolała o tym wiedzieć.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]13.11.22 21:49
The member 'Lucinda Hensley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zamek Lady Marion - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zamek Lady Marion [odnośnik]16.11.22 19:35
wychodzimy z szafki

Jeden z mężczyzn leżał już na ziemi, drugi został ugodzony w klatkę piersiową potężnym i szybkim Petrificusem. Zaraz potem uderzyły go dwa kolejne zaklęcia. Expelliarmus wytrąciło jego różdżkę z dłoni, wyczarowane sznury oplotły nieruchomą sylwetkę.
W przeciwieństwie do Lucindy Mike nie przyglądał się samemu zamkowi, bacznym wzrokiem omiatając jedynie dziedziniec by przekonać się, że nikogo tu nie ma. Potem spojrzał badawczo na pokonanych strażników, chcąc się upewnić, że nie wyrwali się z mocy zaklęć. Szczególnie Drętwota zdawała się sparaliżować jednego z mężczyzn wyjątkowo mocno - mięśnie miał zupełnie sztywne, zupełnie jakby jego starania o wybudzenie osiągnęły odwrotny skutek.
Skinął po żołniersku głową w odpowiedzi na słowa Lucindy.
-I uciszyć. - mruknął. Ludzie Slughornów byli związani, ale w razie wybudzenia się z zaklęć wciąż mogli krzyczeć o pomoc. Podszedł o kilka kroków bliżej i zabrał różdżki pokonanych, wiedząc, że mogą przydać się więźniom. Obrócił jedną w palach, solidna robota, może Ollivandera. Nie wykluczał, że pewnie są obłożone namiarem, ale na razie priorytetem było wydostanie stąd alchemików - a broń mogą porzucić, gdy będą już daleko. Na spotkaniu Zakonu Ulyssess Ollivander wspominał zresztą, że namiar uaktywnia się dopiero w trakcie czarowania.
-Silencio. Silencio. - po kolei skierował różdżkę na każdego z napastników, a w tym czasie Lucinda znalazła składzik.
-Dobry pomysł. - pewniejszy niż taszczenie ich ze sobą i o wiele pewniejszy niż Salvio Hexia. -Pomóż mi z nogami. - zwrócił się do Castora, uważając na to, by nie mówić przy pokonanych jego imienia. Chwycił pierwszego z mężczyzn pod ramiona, by przeciągnąć go do składzika - choć zdołałby to zrobić sam, to sparaliżowane mięśnie strażnika wydawały się cięższe, choćby drobna pomoc Sprouta się przyda. W ten sam sposób przeciągnął też drugiego strażnika, zamknął drzwi. Zdawało mu się, że we wzroku unieruchomionego mężczyzny dostrzegł zaskoczenie, albo może pytanie. Zakonników malowano w końcu na potworów, terrorystów, morderców - nie zamierzał jednak skrzywdzić tych ludzi, choć może zeznania wykorzystywanych alchemików zmieniłyby jego zdanie. Strażnicy pracowali dla lordów Slughorn, nie mając pewnie wyboru, jeśli mieszkali na tych ziemiach. Kilka godzin w składziku to lekka kara, zwłaszcza dla kogoś, kto doglądał ludzi więzionych tygodniami lub miesiącami.
-Pewnie trzymają ich w lochach? - zwrócił się do Lucindy, która zdawała się najlepiej orientować w specyfice zamków i starych budowli. Kiedyś samemu interesował się historią takich miejsc, ale od dawna nie miał czasu na rozwijanie tych zainteresowań - wszystko, co przed wojną, zdawało się należeć do innego, lepszego życia.
-Dissendium. - mruknął, rozglądając się. Drgnął, gdy coś szczęknęło. Klapa, ukryta pod skrzynią - pustą skrzynią? Bez większego wysiłku odepchnął ustawione na przejściu pudła, upewniając się, że jego zaklęcie otworzyło zamek w przejściu na dół. Otworzył je ostrożnie, starając się to robić jak najciszej, by nie zaalarmować kolejnych strażników.
-Schody. Jest czysto... - zaczął, nie widząc w ciemności żadnych ludzkich sylwetek, a potem ostrożnie zaczął schodzić w dół. Obejrzał się za siebie i przepuścił Lucindę i Castora przodem, ale tylko na chwilę. -Zadbam o tyły. - mruknął, wychylając się przez klapę tak, by móc wycelować różdżką wgłąb dziedzińca. -Pavor veneno. - posłał zaklęcie na zewnątrz, a potem zamknął przejście za całą trójką. Wiedział, że po dziedzińcu zaraz rozleje się magia, zniechęcająca mgła - jeśli ktoś przejdzie na dziedziniec z innej części zamku i zauważy nieobecność strażników, to w pierwszej kolejności podda się negatywnym emocjom, a nie chęci walki lub przeszukania lochów.
-Gdy wykrywałeś pułapki - coś było jeszcze w głębi zamku? - dopytał Castora.
Zaczęli schodzić dalej, zaczęło się robić chłodniej. Mike był rad, że Lucinda sprawdziła teren pod kątem klątw, że nic im nie groziło, ale - czuł się jakoś nieswojo. Wtem powietrze zadrgało, a na dole schodów zmaterializował się blady duch kobiety o dumnym wyrazie twarzy.
Przemknęła wzrokiem po całej trójce, najkrócej zawieszając go na Tonksie - postawnego mężczyznę uznała chyba za najmniej interesującego.
-Co robicie w m o i m zamku, nieznajomi...? - odezwał się duch.

rzuty & silencio
Trwa Magicus, +17 dla Lucindy & Castora - druga tura



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Zamek Lady Marion - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Zamek Lady Marion
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach