Wydarzenia


Ekipa forum
Szopa
AutorWiadomość
Szopa [odnośnik]09.09.21 6:55
First topic message reminder :

Szopa


Przylegająca do domu szopa jest nieco zaniedbana, ale Michael obiecuje sobie, że k i e d y ś ją posprząta. Znajdują się tu narzędzia, a większość pomieszczenia okupuje narąbany na zimę opał.
Dom objęty Zaklęciem Fideliusa.



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 30.05.23 4:09, w całości zmieniany 2 razy
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Szopa - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Re: Szopa [odnośnik]07.01.23 13:46
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 48
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szopa - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szopa [odnośnik]16.01.24 13:32
19 sierpnia

Już i tak była spóźniona.
Umówili się z Michaelem gdzieś koło godziny 14 na wstępne oględziny terenu po Nocy Tysiąca Gwiazd i naprawdę wierzyła, że uda jej się pojawić w domu szybciej. Jak zawsze jednak, gdy miała już jakieś konkretne plany, pojawiała się bardzo pilna i niespodziewana sprawa, tym razem w postaci spotkania węższego grona wiedźmich strażników i narada nad kwestią zniszczonego punktu obronnego w Sussex. Chcąc-nie chcąc, z Londynu wróciła gdzieś po 15; Michaela w domu nie było, Kerstin także nie, nawet teść gdzieś zniknął w tajemniczych okolicznościach. Lekko zaniepokojona rozlewająca się w domu ciszą, postanowiła zmienić formę ― nawet jeśli coś się stało, nawet jeśli coś było nie tak, nikt nie powinien zwrócić uwagi na pospolitego, czarnego kota. W zwierzęcej postaci zbadała kuchnię i salon, spróbowała przekonać samą siebie do tego, że nic się nie dzieje, że dom jest czysty i ukryty przed Fideliusem, że nie ma powodu do zmartwień, bo zdjęcie zaklęcia jest trudne ― o ile w ogóle możliwe. Przeciwwagę dla racjonalizmu stanowiły absurdalne wydarzenia nocy 13 sierpnia; wedle jej logiki kometa nie powinna się rozpaść, nie powinna siać takich zniszczeń, a już na pewno nie powinna wabić cienistych istot i powodować jakichś przedziwnych skutków ubocznych. Magia miała jednak to do siebie, że lubiła wymykać się ramom “prostego, chłopskiego rozumu” i dziwić wszystkich dookoła.
Działała zatem ostrożnie, ale wystarczyło zbliżyć się nieco do zachodniej strony, by usłyszeć charakterystyczny dźwięk rozłupywanego drewna ― a ktokolwiek by ich tu napadł, na pewno nie byłby na tyle miły, by przy okazji zadbać o zapasy opału na zimę ― zbliżyła się zatem, prześlizgnęła przez uchylone okno i dotarła do szopy, by tam odkryć, że w istocie, nic się nie stało, wszyscy cali i nawet w całkiem dobrych humorach. Teść dzielnie próbował nadążyć za Michaelem ― wyglądało na to, że jest świadkiem jakichś rodzinnych zawodów o tytuł najlepszego drwala ― i na pierwszy rzut oka trudno było zdecydować, kto kogo goni w punktacji.
Chciała się do nich zbliżyć, poudawać, że to wcale nie ona i poobserwować ten całkiem miły, rodzinny obrazek ― fakt, że jej mąż występował bez koszuli absolutnie nie miał wpływu na podjętą decyzję ― więc postarała się odwzorować nieufne zachowanie Toma. Zjeżyła delikatnie ogon, obeszła obu panów szerokim łukiem i zajęła miejsce na samotnym pieńku drzewa, dokładnie naprzeciwko. Podwinęła łapki pod siebie i czujnym spojrzeniem kota, który może dać nogę w każdej chwili, obserwowała proceder rąbania drewna.
Trwało to jakiś czas. Słońce przyjemnie grzało jej grzbiet, zapach morza przyniósł ze sobą wspomnienia ślubu. Adda przymknęła oczy, machnęła leniwie ogonem, a potem…
…Potem coś bardzo donośnie i w tonie pełnym skargi zamiauczało tuż obok niej. Natychmiast otworzyła oczy i zobaczyła Toma, kota Kerstin, tak łudząco do niej podobnego. Chyba skarżył się na obecność Michaela ― mimo jej reklamujących działań, zwierzak nadal był sceptycznie do niego nastawiony.
Świadoma demaskacji, zaraz podniosła łebek, by spojrzeć w stronę męża. Ten stał w nonszalanckiej, rozluźnionej pozie, barkiem wsparty o wejście do szopy. Teścia nigdzie nie było widać. Czyżby przysnęła?
Zeskoczyła z pieńka i zmieniła kształt na ludzki, od razu przywołując na wargi zaczepny uśmiech. Przeciągnęła sugestywnym spojrzeniem po sylwetce Michaela, nie omieszkając na nieco dłużej zatrzymać się na ładnie wyrobionych bicepsach.
Ja jestem ubrana zbyt elegancko ― mruknęła miękko, dłonią przesuwając po męskim boku ― ty z kolei prezentujesz klasyczny przykład braku górnej części garderoby. Moja propozycja jest zatem następująca ― dłoń powędrowała nieco wyżej, prześlizgnęła się po żebrach ― pomożesz mi się przebrać, potem się grzecznie odświeżysz, a ja wybiorę ci koszulę.
Zajrzała mu przez ramię do wnętrza szopy, uniosła krótko brwi. W sumie, w szopie jeszcze tego nie robili…
Co pan na to, panie Tonks? ― Wróciła do niego spojrzeniem i uśmiechnęła się prawdziwie niewinnie, jakby cała ta propozycja nie miała oczywistego kontekstu.


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy




Ostatnio zmieniony przez Adriana Tonks dnia 11.03.24 15:27, w całości zmieniany 1 raz
Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Szopa [odnośnik]22.01.24 15:38
W pewnym momencie przestał już zerkać na kuchenny zegar, ale chyba nadal musiał sprawiać wrażenie zniecierpliwionego, bo ojciec wyciągnął go do ogrodu. W teorii wiedział, że nawet w sielankowych czasach pokoju Adda nie grzeszyła punktualnością, a chaos ostatni dni musiał odbić się na jej londyńskim harmonogramie. Tyle, że czasem zastanawiał się ile z jej spóźnień w pierwszych miesiącach znajomości wynikało ze strojenia się, a ile ze zwodzenia Igora. Co, jeśli w stolicy wcale nie zatrzymała jej biurokracja, a jakieś niebezpieczeństwo? Odepchnął te myśli, musiał do nich przywyknąć, ale faktycznie jakoś łatwiej było się z nimi uporać podczas pracy fizycznej.
Najpierw poszli z ojcem na plażę. Nie wiedział, jak wyjaśnić mu wrzącą wodę, ale na szczęście nie pytał. Mike trącił nogą zdechłą rybę, bąkając coś o tym, że będą musieli jakoś uspokoić Kerrie, a tata optymistycznie uznał, że może najpierw jakoś to naprawią. Auror szybko nachylił się, by podnieść leżący pod rybim truchłem odłamek, przypominający te, które widział w alchemicznych pracowniach. Ruch był instynktowny—podniósłby nawet zwykły otoczak, by ojciec nie zauważył grymasu bezsilności na jego twarzy. W młodości zbyt przechwalał się zdolnościami aurorów, a matka nie mogła już łagodzić jego słów, a przecież nawet nie wiedział, jak zabrać się za oziębianie morza.
Może Adda będzie wiedziała.
Rąbali drewno w milczeniu, bo po oględzinach plaży nie mieli sobie do przekazania nic, co wymagałoby rozmowy. Sierpniowe dni nadal były ciepłe, a w szopie było duszno, więc bezmyślnie zdjął koszulę—a fakt, że pot ścieka mu po karku uświadomił sobie dopiero, gdy natknął się na ślepia czarnego kota.
Uśmiechnął się pod nosem, mierząc zwierzę wzrokiem. Tom zjeżyłby już sierść, reagując alergicznie na sam zapach Michaela (a co dopiero spoconego Michaela), ale ten kot najwyraźniej postanowił uciąć sobie drzemkę. Westchnął ciężko, do niedawna był o nią niespokojny, ale praca fizyczna wprawiła go w dobry humor, więc celowo rzucił do ojca jeden z najgłupszych dowcipów jakie znał (słuchaj, "Tom") i wrócił do obowiązków. Gdy Tonks senior wrócił już do domu, Mike oparł się o framugę i postanowił piorunować kota spojrzeniem dopóki ten nie zareaguje, ale nie reagował—bo zasnął.
Dziwne zwierzęta.
-Odpoczęłaś? - wyszczerzył zęby, gdy kocia sylwetka zmieniła się w kobiecą. -Wiesz, że nie potrzebujesz takiej wymówki by uciąć sobie drzemkę? - zażartował, teatralnie się przeciągając i niby mimochodem prężąc przy tym muskuły.
-Mhm, zacznijmy od guziczków koszuli. Jeszcze się zmęczysz, jest ich aż... siedem? Osiem? - przyciągnął ją do siebie lewą ręką, a prawą zaczął je rozpinać. Nie, jednak potrzebował do tego dwóch rąk. Liczył triumfalnie. -Moja babka robiła pranie w szopie. - zamruczał, przesuwając dłońmi po nagiej skórze. Matka nie, mieszkali w mieszkaniu w stolicy. -Jak było w pracy? - stolicy, za którą tęsknił tak bardzo, że chciwie wyciągał od Addy jakiekolwiek informacje o Londynie. Czy jego rodzinna dzielnica jest w ogóle cała? Mieszkańców przepędzono lub wybito podczas Bezksięzycowej Nocy, ale do niedawna mógł sobie wyobrażać powrót do industrialnej architektury—którą gwiazdy mogły rozsypać w pył. Poczuł ukłucie żalu, ale potem przypomniał sobie, że podobno w pomugolskich mieszkaniach nocowali goście bluźnierczego Festiwalu. Pomyślał o tym, jak płacą symbolicznego knuta za nocleg w domach wyrżniętych rodzin—i wpił się w usta Addy, gorzką satysfakcją dławiąc konieczność rozmyślania o skutkach Nocy Tysiąca Gwiazd i udania się na wybrzeże.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Szopa - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Szopa [odnośnik]25.01.24 21:54
Wiem ― odparła lekko ― ale chciałam cię zaskoczyć. Albo nabrać. Albo… ― zatrzymała wzrok na jego torsie ― …nie ważne.
Z parsknięciem pozwoliła mu się objąć, zrobili razem dwa kroki w głąb szopy. Jeden guzik puścił, po nim poddał się drugi.
Siedem. Jeden odpięłam za ciebie ― mruknęła miękko, spojrzenie mimowolnie opadło, śledząc niecierpliwe ruchy jego dłoni. Nie kazał jej długo czekać, materiał zwiewnej koszuli zsunął się z ramion, opadł gdzieś na ziemię. Nie dbała o to, gdzie konkretnie; liczyło się tylko to, żeby kontynuował. Dotyk ciepłych, szorstkich dłoni wzbudzał dreszcze, skupiał jej uwagę na serii niezaspokojonych pragnień nawarstwionych przez ostatnie dni.
Płynny ruch na plecach, szelest odpinanej sprzączki, kolejny element garderoby zsunął się na ziemię. Chciała coś powiedzieć ― sprowokować go ― przyciągnąć jeszcze bliżej, zniwelować tę nieznośną przerwę dzielącą ich od siebie. Palce same odnalazły drogę do sprzączki jego paska, w ruch wkradło się znajome napięcie, gorączkowość, którego nie rozmyło nawet mrukliwe pytanie wypowiedziane tuż przy uchu.
Będziesz się musiał bardziej postarać żeby coś ze mnie wyciągnąć ― mruknęła aksamitnie z ustami tuż przy jego szyi. Kolejny ruch był czystym impulsem, niepohamowaną zachcianką; zacisnęła zęby na jego skórze na tyle mocno, by poczuł i na tyle lekko, by nie było długotrwałego śladu.
W plątaninie ciepłych oddechów i gorączkowych gestów wszystko działo się szybko; puls przyspieszał, krew niosła ze sobą coraz to nowsze zachcianki, których termin realizacji przypadał na teraz, na już. Nie szukała u niego delikatności, nie dzisiaj, a po tym jak ją całował odgadła, że i jemu nie chodziło o czuły seks. Liczyło się wyładowanie, skuteczny sposób rozproszenia trosk i myśli, wyżycia się. Przepracowania kwestii, które leżały poza ich możliwościami.
Dłonie powędrowały wzdłuż jego ramion, paznokcie wpiły się w skórę na krótką chwilę, inicjując kolejny etap. Krok ― krok ― krok, szorstkie deski za plecami, uwięzienie w ograniczonej przestrzeni pomiędzy męskim ciałem, a ścianą szopy. Mocny ucisk na udach, gwałtowny ruch w górę i już siedziała na komodzie. Nie było słów, nie było spojrzeń, tylko instynkt, znajomość ciał i słabych punktów. Materiał spódnicy w jednym płynnym ruchu podjechał do góry, łapczywe pocałunki zyskały mocy.
Nie chciała dzisiaj delikatności. Chciała zapomnieć, tak jak zapominała już wiele razy.


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Szopa [odnośnik]31.01.24 23:19
-Albo... - uniósł lekko brwi, śledząc spojrzenie Addy i uśmiechnął się wymownie. -...uwieść? - zamruczał, gdy kolejny guziczek puścił. Wsunął wolną dłoń pod zmiętą koszulę, zacisnął lekko palce na gładkiej skórze. Nachylił się do jej ucha. -Nigdy nie potrzebowałaś do tego wielkiego wysiłku. - choć dzielnie opierał się przez pierwsze tygodnie, dopóki nie zakończyli śledztwa. Nachylił się bliżej. Pachniała jak gruszki, frezje i drewno rozgrzane promieniami słońca, ale pod świeżymi i intensywnymi zapachami kryła się nuta wilgoci, metalicznych wind w Ministerstwie, mokrej kostki brukowej. Nadal kochał Londyn, choć ani jego żona ani jego miasto nie pachniało już spalinami.
-Dziękuję za wyręczenie. - roześmiał się, odpinając szósty z siedmiu guzików. -Mam się bardziej postarać z wdzięczności? - odchylił lekko głowę, gdy poczuł na skórze jej usta i zęby, a potem przyciągnął ją bliżej, chciwie zaciskając dłonie na jej biodrach. Też nie szukał dziś czułości, tą dostawał gdy budził się z Addą wtuloną w swoje ramię i gdy całował żonę w czoło przed wyjściem do pracy. Po kilku tygodniach letniego oddechu w podziemnym Ministerstwie działo się dużo, a w pracy Addy podwójnie dużo. Nie liczył, ile razy mijali się na nocnych zmianach lub zasypiali zbyt zmęczeni, by zbliżyć się do siebie inaczej niż krótkim pocałunkiem. Kilka dni, tydzień? Zdążył zatęsknić, co odbiło się w gwałtowności jego ruchów, wciąż płaski brzuch żony nie zdążył ostudzić jego zapału—dni martwienia się o wpływ ich spraw na maleństwo dopiero przyjdą.
Dwa lata temu bywały dni, w których nie poznawał samego siebie, ledwo był w stanie dźwignąć na raz kilka kawałków belek na opał i męczył się po dziesięciu minutach rąbania drewna. Czuł się tak pierwszy raz w życiu—likantropia nienaturalnie osłabiała ciało, a on zawsze był aktywnym chłopcem i wysportowanym nastolatkiem. Może instynktownie kierowany tamtymi kompleksami, w pierwszej chwili chciał pokierować Addę na stół, ale nagle całował ją namiętnie, a kobiece ciało uderzyło lekko w drewnianą ścianę. Bez trudu podniósł żonę, udowadniając sobie samemu, że powrócił do kondycji z czasów, w których kochali się w schowku w Ministerstwie. Tyle, że—choć nie przewidział, że szopę powinien wyciszyć równie skutecznie jak małżeńską sypialnię i jak niegdyś londyńskie mieszkanie—dzisiaj nie musieli być cicho. Mieszkanie na odludziu miało jednak swoje uroki. Szybko podwinął jej spódnicę, a może sama się podwinęła, spodnie opadły, Adda oplotła jego biodra nogami, taniec ciał stał się znajomy.
Znajome było też to, że wtulał nos w jej szyję, a ona przylegała do jego barków. Gorączkowe oddechy i zaciśnięte powieki i w ciemności nie liczyło się już nic i zwykle kończyli w tej pozycji pod koniec męczącego dnia, o którym chcieli zapomnieć...
...odchylił głowę, zmienił lekko ciężar ciała, by móc wpleść rękę w jej głosy bez tracenia równowagi.
-Patrz na mnie. - wychrypiał, szukając jej spojrzenia. Na niego, nawet na srebrne blizny na barku, na odrapaną ścianę szopy, z której w czerwcu zmywał smoliste ślady po cienistych wilkach. Nie chciał już uciekać.




Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Szopa - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Szopa [odnośnik]07.02.24 20:10
W zielonych oczach mignął ognik aprobaty, wargi przyozdobił uśmiech kusicielki.
Mógłbyś ― mruknęła, przewracając zabawnie oczami, a posłane spod paru zbłąkanych loków spojrzenie było co najmniej dwuznaczne. ― Lubię, kiedy się bardziej starasz.
Stanowczy chwyt na biodrach i gwałtowność ruchów była obiecującą odpowiedzią, a Adda mimowolnie odkryła, że czekała na ten moment w niejakim napięciu, niepewna tego, czy czasem znów nie ogarnie go nieśmiałość powiązana z wilczą przypadłością, dokładnie ta sama, którą okazywał jej jeszcze na początku lipca. Skutecznie go wtedy wyleczyła i wydawało jej się, że jeśli chodziło o bliskość, o bycie sam na sam, jest z nim coraz lepiej, ale obawa wciąż tliła się gdzieś w głębi jej świadomości, przywołując raz po raz do porządku, otrzeźwiając i odbierając możliwość zatracenia w przyjemności.
Tu i teraz, w cichej szopie pachnącej drewnem i wiórami, uwięziona pomiędzy ścianą, a męskim ciałem, chciała porzucić tę obawę. Zakopać ją i zapomnieć, korzystać z chwili w której jest po prostu dobrze.
Chciała też zapomnieć o innych rzeczach i innych przeżyciach, chciała się skupić na własnym ciele, na przyjemnościach i kolejnych bodźcach. Ruchy ― doskonale znajome, jak rytuał ― pociągały za sobą jej świadomość, rozwiewały myśli, rozsypywały słowa. Przyjemna mgiełka pożądania otuliła zmysły, pojawiło się znajome uczucie oczekiwania; narastające, absurdalnie przyjemne napięcie w podbrzuszu.
Palce przeczesujące jej włosy były miłym dodatkiem, ale moment w którym nieznacznie się odsunął, wyrywając ją ze znajomej ciemności pełnej doznań spotkał się z kocim pomrukiem niezadowolenia i iskrą buntu przemykającą w zielonych oczach. Wystarczyła jednak kolejna chwila wspólnych uniesień, by odeszła jej ochota na kręcenie nosem, powróciło tamto napięcie, przeszyło ją przyjemnym dreszczem. Posłusznie uniosła wzrok, odnalazła jego spojrzenie; dłonie mimowolnie powędrowały z barków na kark tylko po to, by pociągnąć go bliżej, wpić się pożądliwie w wargi i zaraz potem poczuć przemożne uczucie ulgi rozlewające się po ciele. Mięśnie rozluźniły się, napięcie ustało, niechciane emocje związane z męczącym dniem zniknęły gdzieś w tym szaleństwie, utonęły w pożądaniu i dotyku, przyspieszonych oddechach.
Chwilę jeszcze trwała w bezruchu, nim zdmuchnęła opadający na nos kosmyk włosów i uśmiechnęła się z właściwym sobie urokiem szelmy.
Jeszcze. ― Żądanie było niewiele głośniejsze od szeptu, a ciało ― wciąż nieostygłe po poprzednim zbliżeniu ― głodne kolejnych pieszczot.


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Szopa [odnośnik]07.02.24 21:35
Przez ostatnie tygodnie oswoił się z jej dotykiem na swoich barkach jak dzikie zwierzę z dotykiem przyjaciela na tyle, by nie reagować już na bliskość dezorientującym spięciem ramion i by o poranku nie budziły go lodowate sny o krwi Astrid wsiąkającej w śnieg. Przed ponownym spotkaniem z Addą nie brał nawet pod uwagę takiej swobody, myśląc, że będzie skazany albo na samotność albo na szukanie dosłownego zapomnienia—w zbliżeniach pijackich i anonimowych, gdy mógł się skryć za bezpieczną zasłoną.
Tyle, że w ciemności zaciśniętych powiek mogli znaleźć innego rodzaju zapomnienie, ucieczkę już nie przed własnymi ciałami, a przed wspomnieniem spadających gwiazd. Otrząsnął się z tego zapomnienia pierwszy, zanim poddał się obezwładniającej przytomności, odwzajemniając spojrzenie Addy z zaborczym naciskiem. Na mnie. Może i nie widziała już na jego twarzy błękitnych run, a dotyk jego dłoni mógł spleść się ze wspomnieniem ucieczki przez łąki w Weymouth i ulice Derbyshire, ale nie chciał żeby wspomnienie żadnego palanta z Londynu mimowolnie znalazło drogę w szczelinę pomiędzy teraźniejszą przyjemność i niedawne ścieżki strachu.
Ukłucie zazdrości okazało się zupełnie niepotrzebne—błogi wyraz oczu Addy i namiętność jej pocałunku dobitnie przypomniały mu o tym, co bardzo nieskromnie uświadomił sobie już pierwszego wspólnego poranka (pomimo tego, że tamtej nocy zapijał pewną nieśmiałość winem). Było jej z nim dobrze, a nie wracałaby do niego tak często—tak, jak kot nie wraca do nieznajomych po jednej pieszczocie—gdyby nie było naprawdę dobrze. Może i była jego żoną, ale teraz, podtrzymując jej biodra i spojrzenie zielonych oczu, czuł się jak za każdym razem gdy z dreszczem ekscytacji walczył o rozkosz i uwagę kochanki. Przymknął oczy dopiero, gdy jej oddech przyśpieszył i trochę zwolnił. Pomimo wszystkiego, co się stało, w jej bliskości nadal potrafił widzieć pod powiekami gwiazdy.

Kolejnych chwil nie liczyli. Roześmiał się albo coś zamruczał, zaniósł Addę na stół, mając nadzieję, że wytrzyma ciężar ich obojga. Rozgrzane słońcem drewno pachniało jak wiosna, jego koszula chroniła jej plecy od drzazg, a jej strój zawieruszył się gdzieś pod nogami.
-Ale rozburzyłem ci fryzurę. - uśmiechnął się sennie, nieśpiesznie wciągając spodnie. -Jeśli pójdziemy na plażę, możemy udawać, że to wiatr. - uśmiech stał się wilczy, przebieglejszy. Ojciec kręcił się gdzieś po parterze, ale nie będzie się przecież chowała przed rodziną we własnym domu. Uśmiech zbladł dopiero, gdy przypomniał sobie o glonach w nienaturalnie rozgrzanym morzu, do którego na pewno nie miał teraz odwagi wchodzić—a kilka tygodni temu chętnie wrzuciłby Addę do wody.
Co, jeśli to naprawdę koniec świata? - przemknęło mu przez myśl. Czy chciałby go wtedy spędzić w szopie na końcu świata, walcząc do ostatniej chwili? Przynajmniej teraz miał przy sobie ukochaną kobietę, ale...
...nie, nie będzie ale, nie będzie o tym myślał, zwłaszcza odprężony i zrelaksowany. To była tylko jedna noc. Jedna noc anomalii, a przetrwali miesiące anomalii magicznych. Naprawią jakoś tą pieprzoną sytuację na plaży, odbudują ile się da, będą liczyć na większe zniszczenia u wrogów i... jakoś to będzie. Musi być.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Szopa - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Szopa [odnośnik]08.02.24 18:39
Uniosła się niespiesznie na łokciach i z przyjemnością obserwowała proces ubierania się oraz poszukiwania elementów garderoby. Michael miał jej naturalnie mniej, poza tym już na wstępie, całkowicie sam, pozbawił się koszuli, w ostateczności redukując liczbę potencjalnych zgub do ledwie paru sztuk. Z nią było gorzej ― wciąż rozciągnięta wygodnie na stole, mogła pochwalić się jedynie mieniącymi się w uszach kolczykami.
Mhm ― zamruczała przeciągle i w leniwym, pełnym niewymuszonej niedbałości ruchu zarzuciła nogę na nogę. ― Twój stały punkt programu: zadbać o to, żebym musiała układać włosy od nowa.
Zmrużyła lekko oczy, gdy sierpniowe promienie słońca wlały się przez okno szopy, rozdzierając panujący półmrok. Ciepło rozlało się po nagiej skórze, przyjemnie musnęło twarz; Adda na krótki moment przymknęła oczy, korzystając z tej niespodziewanej kąpieli słonecznej. Stopa mimowolnie zakręciła kółeczko, z piersi uleciało ciche westchnienie.
Nie chce mi się wstawać ― oświeciła Michaela i uchyliła powiekę, zerkając ciekawsko w jego stronę. Akurat zapinał pasek. ― Pomóż mi się ubrać ― dodała, trącając go nogą w udo.
Wydawało jej się, że auror uśmiechnął się pod nosem w ten swój specyficzny, wilczy sposób, ale spełnił jej prośbę i już po chwili na stół trafiła jej bielizna ― nieco przybrudzona kurzem, ale to nic ― do spółki z jednym butem. Adda uniosła się do siadu, przeciągnęła się, dbając o to, by zaprezentować się mężowi w korzystnym, ciepłym świetle słońca i zadziałać mu nieco na wyobraźnię, sprawdzić, czy aby na pewno nie pozostała w nim jeszcze chęć na zabawę, czy wszystko wypalił w tej serii figli i uniesień.
Możemy też nie udawać ― mruknęła miękko, gdy pomagał jej zapiąć arcyskomplikowane zapięcie spódnicy w postaci trzech guzików i sznureczka ― jesteśmy w domu, a twój ojciec na pewno jest świadom tego, że nie żyjemy w celibacie.
Gdy znów się oddalił, Adda wyjęła z włosów wsuwki i rozczesała je palcami; bez lustra i tak nie miała szans na ułożenie fryzury w jakikolwiek sensowny sposób.
Co to za sprawa, którą mieliśmy omówić? ― Ześlizgnęła się zwinnie ze stołu i wsunęła ręce w rękawy przytrzymanej przez aurora koszulobluzki, odruchowo poprawiła mankiety i zwiewny materiał, potem zapięła guziki. ― Może jeszcze chwilę poczekać? Na przykład na tak zwane “po obiedzie”? Mam wrażenie, jakbym zaraz miała umrzeć z głodu ― westchnęła dramatycznie. Czasem wciąż jeszcze zdarzało jej się nie pamiętać, że w obecnym stanie powinna jeść trochę więcej, a pozbawione klasycznych objawów ciąży ciało nie przypominało samo z siebie.
Adda, w końcu ubrana i doprowadzona do względnego porządku, sięgnęła po rozścieloną na stole męską koszulę i narzuciła ją Michaelowi na ramiona, gotowa bardzo uczynnie pomóc mu z zapięciem guzików.
W zasadzie ― jeden guzik, drugi… ― to jeszcze przydałaby nam się kąpiel. Mam wrażenie, że jestem cała z kurzu ― krótki pocałunek i już nie było jej obok, odeszła miękkim, kocim krokiem w stronę wyjścia. Po chwili obejrzała się przez ramię, zielone oczy błysnęły psotnie.
Idziesz? Czy będziesz dalej tam stał i podziwiał mój tyłek?


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Szopa [odnośnik]22.02.24 16:30
-Może czas zmienić fryzurę? - zamruczał rozbawiony, gdy prężyła się w słońcu jak kot. Żartował, lubił jej fryzurę i w jakiś przewrotny sposób cieszyło go nawet, że Londyn wciąż stwarzał jej okazję do elegancji. Wracając z pracy, wnosiła ze sobą powiew utraconego świata, choć wolałby ją w koszuli nocnej i rozburzonej fryzurze gdyby to znaczyło, że ryzykuje mniej. Leniwie zapiął spodnie. Równie leniwie, z wilczym uśmiechem, odpowiedział na prośbę Addy, obrzucając ją przeciągłym spojrzeniem zanim położył obok niej stanik. Chciał zapamiętać ten moment gdyby naszły go wątpliwości odnośnie układania sobie życia i narażania najbliższych w wojenno-gwiezdnym chaosie.
Skradł jej pocałunek, gdy wstała, na moment przyciągnął ją do siebie, ale ostatecznie puścił—by zapiąć tą przeklętą spódnicę. Damska moda była dziwna, po co aż tyle zapięć? Pamiętał wykradzione chwile w Londynie, pęd w jakim wtedy żyła (i którego powodów nie był stuprocentowo świadom) i poczucie, że z każdej nocy powinni wtedy wycisnąć jak najwięcej. Choć teraz byli równie, jak nie bardziej, zapracowani, to w małżeństwie należeli tylko do siebie i dawne napięcie zmieniło się w jakąś spokojną pewność, że noc spędzą przecież razem.
Przynajmniej dzisiaj, bo nie mieli już planów poza domem na resztę dnia. Czasami budził się z nerwowym poczuciem, że każdy dzień może być tym ostatnim i zachłannie przyciągał Addę do siebie, ale dzisiaj czuł się spokojniej.
Roześmiał się, nieco nerwowo, gdy wspomniała ojca.
-Nie myl mojego ojca z Just. - poprosił żartobliwie, pamiętając jak siostra przyłapała ich in flagrante. -Ale z Kerrie też nie. - zamruczał, gdy rumieńce ustąpiły szelmowskiemu uśmiechowi. Pan Tonks z pewnością zdawał sobie sprawę o naturze małżeństw lepiej od nieco pruderyjnej najmłodszej siostry, ale reakcja Michaela zdradzała, że nie miał z ojcem równie poufałych relacji jak choćby z kolegami z baru, z którymi omawiał niegdyś figury koleżanek. Dorósł z dala od domu, przy rodzicach dość długo udając albo grzecznego chłopca albo zbywając ich pytania ze zniecierpliwieniem. Trwali w innych światach i dopiero wojna zbliżyła ich do siebie. Z ojcem, dla matki było już za późno. Cieszył się, że jest w domu i nadrabiali zaległości, ale czasami trudniej było się przy nim otworzyć niż przy alkoholu z przyjaciółmi—również w sprawach emocjonalnych.
Odebrał od Addy wsuwki, chowając je do kieszeni. Może się zgubią, a może nie, ona potrzebowała wolnych rąk do poprawienia ubrania. Żartobliwie zburzył jej fryzurę jeszcze raz, a potem roześmiał się, samemu wygładził jej włosy i zrekompensował psotę kolejnym pocałunkiem.
-Ta rozgrzana woda na plaży pod domem. - w przeciwieństwie do Kerrie-niegdyś, Adda spędzała tam na razie mniej czasu, nie zdążywszy nacieszyć się wybrzeżem zanim zniszczyły je spadające gwiazdy. Kerrie straciła zapał już wcześniej, po Cieniach spowijających plażę. Szkoda, Mike wciąż lubił to miejsce, pomimo wszystkich dotykających je anomalii. -Myślałem, że wróci do normy sama, ale może magia pomogłaby szybciej? Ryby wciąż tam zdychają, szkoda ich. - nie był rybakiem i po ramorze miał nawet dość smaku ryb, ale i tak nie lubił marnowania jedzenia.
-Gdyby nie spadające gwiazdy, moglibyśmy się wykąpać w morzu. - pomarudził, podziwiając jej kształty. Przewrócił oczami, szukając w pamięci ładniejszych synonimów do słowa tyłek, ale szybko rozproszył go jej koci krok. -Idę, idę, po obiedzie przygotujemy kąpiel. - zapewnił, zrównując z nią kroku. -Zostało jeszcze trochę tej ramory? - parsknął śmiechem. Ramora, ramory, rymuje się z amory. Może jednak znajdą czas na... deser. W kąpieli.








Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Szopa - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Szopa [odnośnik]28.02.24 20:57
Miała ochotę ugryźć go w rękę.
Uważaj ― przestrzegła Michaela ― bo nie wyjdziesz z tej szopy, jak tak dalej będziesz mi burzył włosy.
Jej to w zasadzie byłoby na rękę. Jeśli chodziło o igraszki, wykazywała się wręcz niezmordowaną wytrzymałością, a fantazji nigdy jej nie brakowało, tak samo jak chęci na kolejne eksperymenty. I choć nie wątpiła w siły swego własnego męża, tak wątpiła, by absolutnie cały dzień chciał siedzieć w szopie. Zwłaszcza jeśli porządne łóżko mieli na wyciągnięcie ręki…
Na szczęście ― kolejną psotę w postaci zburzenia fryzury wynagrodził jej pokojowym przygładzeniem włosów i całusem.
Woda? ― Przez chwilę nie wiedziała o co mu chodzi, oświecenie nadeszło po paru momentach. Ta woda. ― Skoro winowajcą jest odłamek tej przeklętej komety, to pewnie nic nie wróci samo do normy ― stwierdziła z westchnieniem i w końcu wyszła z szopy, zmrużyła oczy przed oślepiającym słońcem. Przez chwilę spoglądała w stronę plaży, rozważając możliwe scenariusze transmutowania wody, obniżenia temperatury, ale zadanie wydawało jej się dość skomplikowane. Musieliby najpierw jakoś odgrodzić ten teren… albo może odnaleźć pozostałości komety i je najpierw usunąć? To wydawało się rozsądniejsze niż manipulowanie temperaturą na ślepo.
Muszę się nad tym zastanowić. Widziałeś gdzieś odłamek? ― Obejrzała się na męża. Może akurat dopisało mu szczęście i wiedział już gdzie znajdowało się źródło ich morskiego problemu.
Uśmiechnęła się miękko, gdy wspomniał o kąpieli w morzu i całkiem naturalnie sięgnęła jego dłoni, wplotła w nią palce. Ten skrawek ziemi, ukryty pod Fideliusem dom, był jedynym miejscem w którym mogła robić co chciała i nie musiała się martwić konsekwencjami. Tylko tutaj mogła złapać Michaela za rękę i pociągnąć go na krótki spacer bez strachu o to, że ktoś ich zobaczy, że doniesie, że zaatakuje.
Świadomość bezpieczeństwa była przyjemna. I jakby niepasująca do obecnych czasów.
Moglibyśmy ― zgodziła się. ― Ale jak pozbędziemy się problemu, to kto wie? Może jeszcze złapiemy jakąś okazję na plaży, nie samą pracą człowiek żyje, prawda? ― Spojrzała na niego spod oka i uśmiechnęła się kusząco. ― Tymczasem pozostaje nam wanna. A co do ramory to nie wiem, trzeba zajrzeć do spiżarni. Chociaż powiem ci w sekrecie, że wolałabym zjeść kilo sucharów niż kolejną porcję ryby… ― westchnęła. Nie lubiła marnować żywności, ale dania z ryby nigdy nie należały do jej ulubionych, choć podobno wartości odżywcze ryb działały dobrze na rozwój dziecka. Może więc jednak powinna się zmusić?... Jeszcze raz… albo dwa…


Mam niespełna trzydzieści lat
i jak kot muszę umrzeć
dziewięć razy


Adriana Tonks
Adriana Tonks
Zawód : podwójna agentka, rebeliantka
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
I can run away
I can try to hide
and pretend
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 30 +6
CZARNA MAGIA : 1 +2
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t11438-adriana-adda-de-verley https://www.morsmordre.net/t11442-rodzynka#353850 https://www.morsmordre.net/t12085-adriana-tonks#372538 https://www.morsmordre.net/f177-somerset-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t11444-skrytka-bankowa-nr-2503#353855 https://www.morsmordre.net/t11449-adriana-de-verley#353913
Re: Szopa [odnośnik]09.03.24 17:06
-Tym mi grozisz? - zamruczał, rozciągając usta w przewrotnym uśmiechu. -W takim razie... może muszę się poświęcić i zburzyć ci fryzurę. Całkiem przytulna ta szopa. - wzruszył nonszalancko ramionami, wystawiając twarz do wpadających przez niewielkie okno promieni słońca. Rozgrzane drewno pachniało podobnie jak boazeria w londyńskiej kawalerce, światło oświetlało szopę w podobny sposób jak tamto poddasze. Gdyby zamknął oczy i przyciągnął do siebie Addę, tonąc w zapachu gruszek i frezji, mógłby sobie wyobrażać, że nic się nie zmieniło. Że nadal są w Londynie i że ryzyko w ich pracy jest przewidywalne, grożące im jedynie w godzinach służby i w ciemnych alejkach nieopodal Śmiertelnego Nokturnu. Świadomie wybrał niebezpieczną i chaotyczną pracę, ale z perspektywy czasu życie aurora przed wojną zdawało mu się bezpieczne i przewidywalne (mimo, że ukrócone nieprzewidzianym i śmiertelnie niebezpiecznym atakiem wilkołaka), przynajmniej w porównaniu z ostatnim końcem świata. W tamtym świecie mogliby wychować swoje dziecko...
...ale czy na pewno chciałby coś zmieniać? W tamtym świecie ich dziecku zagroził mężczyzna, z którym Adda dzieliła jeden dach. W tamtym świecie nigdy nie była jego. W tamtym świecie po wspólnej nocy umawiali się na kolejną, zamiast spędzić razem cały poranek i dzień i kolejne intymne chwile. To życie, pomimo wszystkich jego cieni, nie było takie złe. Nie z nią u boku.
-Myślisz, że on nadal tam tkwi? - rozplótł obejmujące żonę ramiona i przechylił lekko głowę, by spojrzeć na jej twarz. Śmiał się czasem, że powinna być Krukonką, jak Just—samemu jeszcze nie zdążył tego wszystkiego przeanalizować, zakładając, że morskie prądy już dawno mogły ponieść niewielkie odłamki w inne miejsce albo pogrzebać większy w piasku. Skoro woda nadal była gorąca, to teoria Addy miała większy sens. -I wpływa na temperaturę stale? Pewnie jest pod wodą. - i okropnie upierdliwe będzie go stamtąd wyciągnąć. Gdyby mieszkał tu samemu, nie byłby nawet pewien, czy zawracać sobie tym głowę. Ale... sprowadzając tu ojca chwalił się domem nad wodą. I pamiętał jak bardzo Kerrie lubiła plażę, zanim czerwcowe wspomnienia zaczęły ją przerażać. Pamiętał, że Festivo rzucone przy rumorze pokazało skupiska czarnej magii wokół odłamków, tym bardziej był winny siostrze i ciężarnej żonie pozbycie się problemu. -No nic, spróbujemy. - westchnął. -A na razie chodźmy do wanny. - zamruczał, znów wtulając nos w szyję żony. Roześmiał się, mogła poczuć jego ciepły oddech na skórze. -Aż tak źle? Ramora nie jest reemem - zażartował z londyńskich przysmaków, choć wcześniej w sierpniu autentycznie się nimi cieszył -ale może gdybyśmy zdobyli więcej przypraw, Kerrie by coś z niej wyczarowała. Wyczarowałybyście. - poprawił się, wiedząc o wytrwałych, kulinarnych próbach Addy. Siostra dobierała przyprawy bardziej intuicyjnie, ale starał się zawsze chwalić próby żony. Michael Tonks mąż i Adriana Tonks kucharka, kto by pomyślał. W młodości takie życie pozostawało poza ich fantazjami, ale teraz... zdawało się niemal sielankowe, w takie popołudnia jak dziś, gdy udało się znaleźć rzadki czas na trochę lenistwa i na mnóstwo bliskości. Odprowadził odchodzącą Addę wzrokiem, by w kilku krokach stanąć tuż za nią.
-Znowu zgłodniałem. - zamruczał, przyciskając usta do szyi żony.

/zt x 2 rolling :pwease:



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Szopa - Page 6 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Szopa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach