Nowy rok 57/58
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dolina Godryka
Dom Bathildy Bagshot Nowy Rok 1957/58 Sylwestrowa zabawa - goście z domu Bathildy Bagshot.
Szafka zniknięć
Sufit pełen gwiazd
Efekty mocarza
Szafka zniknięć
- Efekty kadzidła:
Aby umilić odpoczynek i wzmocnić nastrój w pomieszczeniu Steffen i James postanowili dodać pokojowi nieco magii. Dawny gabinet profesor Bagshot został przyciemniony — nie paliły się w nim żadne świece, nie docierało także światło z zewnątrz. Jedynym źródłem blasku były drobniutkie, iskrzące na suficie gwiazdy. Migoczące, bezchmurne niebo było prostą sztuczką, ale każdy kto zdecydował się położyć na śpiworach i odpocząć, wdychając dym z kadzideł mógł zobaczyć, że gwiazdy na niebie poruszały się, przybierając rozmaite kształty, budując opowiadane Steffenowi przez Jamesa cygańskie historie.
Aby sprawdzić, co pokazuje niebo nad głowami należy rzucić kością k6.
- Historie na nieboskłonie:
Efekty mocarza
- Efekty:
1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz gin do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę zimnego powietrza i dużo wody, inaczej zaliczysz solidnego zgona.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego barwę na jakąś przyjemniejszą i mniej kojarzącą się ze szczynami. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w wannie z lodowatą woda, wytarzanie się w śniegu, czy zmoczenie głowy w wiadrze może okazać się dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych przez Norę eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego, post skrzywieniem. jest mocny i choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, Nora szykowała w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątało się w nim źle przecedzone źdźbło rozmarynu, które wbiło ci się w dziąsło i będzie ci przeszkadzać przez resztę wieczoru, jeśli się z nim jakoś nie uporasz.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotabcyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 27.12.21 21:02, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'k3' : 2
--------------------------------
#3 'k6' : 2
#1 'k100' : 60
--------------------------------
#2 'k3' : 2
--------------------------------
#3 'k6' : 2
Przytuliła jeszcze na nowo Eve, wiedząc, że zrobiło się bardzo dziwnie, ale chyba lepiej było, żeby teraz wszyscy to sobie odpuścili. Zwłaszcza James. Ostrożnie też poklepała Nealę po ramieniu, ciesząc się niezmiernie, że wraz z nią mogła świętować nowy rok i jego nadejście. Ostatecznie przeszła w okolicę, gdzie obecnie znajdowała się osoba trzymająca mocarza, na nowo łapiąc butelkę, bo z jakiegoś niewyjaśnionego powodu potrzebowała się napić jeszcze raz.
Dopiero kiedy spojrzał na nią Marcel, uśmiechnęła się w jego stronę, pozwalając się mu uwiesić się na sobie chociaż lekko zahuśtała się, kiedy czuła, że ktoś jest na jej ramieniu. Spojrzenie posłane w górę nie przedstawiło jej tego samego obrazu co Marcelowi, ale poklepała go po ramieniu, tak aby jej nie przytłoczył.
- Ludzie chyba nie chcą teraz piosenki, Marcel… - wszyscy nagle zaczęli rozmawiać o duchach i chyba dziwnie by było gdyby nagle zaczęła śpiewać. – Ale starajmy się zrobić to bezpiecznie, dobrze? – Wypiła już trochę i było jej nieco…lżej, ale to nie znaczyło, że była zupełnie szalona. W końcu babcia ciągle mówiła, jak ważne jest to aby nie podpadać duchom. I na pewno nie było to miłe dla jednego przychodzić tutaj.
- Co powiesz na królową Maeve, Nela?
Dopiero kiedy spojrzał na nią Marcel, uśmiechnęła się w jego stronę, pozwalając się mu uwiesić się na sobie chociaż lekko zahuśtała się, kiedy czuła, że ktoś jest na jej ramieniu. Spojrzenie posłane w górę nie przedstawiło jej tego samego obrazu co Marcelowi, ale poklepała go po ramieniu, tak aby jej nie przytłoczył.
- Ludzie chyba nie chcą teraz piosenki, Marcel… - wszyscy nagle zaczęli rozmawiać o duchach i chyba dziwnie by było gdyby nagle zaczęła śpiewać. – Ale starajmy się zrobić to bezpiecznie, dobrze? – Wypiła już trochę i było jej nieco…lżej, ale to nie znaczyło, że była zupełnie szalona. W końcu babcia ciągle mówiła, jak ważne jest to aby nie podpadać duchom. I na pewno nie było to miłe dla jednego przychodzić tutaj.
- Co powiesz na królową Maeve, Nela?
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
The member 'Sheila Doe' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k20' : 19
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k20' : 19
Wywoływanie duchów. Pamiętał, że jego babcia to potrafiła, ale więcej w jej działaniach było kłamstwa i gry przed niemagiczną klientelą niż prawdziwych rytuałów. Pamiętał, że robiła to też babcia Eve. Nie było w tym nic przyjemnego; zbudzone duchy były zły, ale teraz humor nie pozwalał mu o tym myśleć w ten sposób. Był pewien, że unosi się kilka cali nad ziemią. W żołądku czuł przyjemne mrowienie. Wyszczerzył się szeroko, gdy Marcel zarzucił bratu strach. Zerknął na niego, gdy zwalał się na podłogę tuż obok.
— Weź tu odpra-aw jakiś tanies sapraszająsy, niech myślą, że tesz mamyy o tym jakeś pojęcie — mruknął do niego. — Żadnych nauczycieli w tym domu. Ż-A-D-N-Y-C-H — przestrzegł wyraźnie, podnosząc się do pozycji siedzącej, w chwili, gdy Neala klapła obok. Nie miał jeszcze pojęcia, że kapryśny los ześle mu przed nos profesora astronomii. Zaśmiał się, patrząc na Steffena, który marzył o książkach, a najpewniej o swojej pięknej pannie ułożonej na książkach, z rozwianym włosem z kuszącym spojrzeniem. Odsunął na bok jednak mokre sny runisty, spoglądając na rudowłosą, a po chwili jej chłopaka, który wzniósł się na wyżyny poezji z komplementami. Zerknął na Weasley i parsknął śmiechem, nie moc się opanować. Szybko jednak zatkał sobie usta jedną dłonią, drugą sięgając po Mocarza, który w końcu do niego miał szanse dotrzeć.
— Zascho mi w gardle...— wytłumaczył się, uciekając wzrokiem od tej dwójki. Powoli wstał z ziemi i ruszył w kierunku Castora w pomiętej bluzeczce. Ciekawe. — Pójdę po świese — mruknął, po czym upił łyk nalewki i wcisnął mu butelkę w pierś.
— Weź tu odpra-aw jakiś tanies sapraszająsy, niech myślą, że tesz mamyy o tym jakeś pojęcie — mruknął do niego. — Żadnych nauczycieli w tym domu. Ż-A-D-N-Y-C-H — przestrzegł wyraźnie, podnosząc się do pozycji siedzącej, w chwili, gdy Neala klapła obok. Nie miał jeszcze pojęcia, że kapryśny los ześle mu przed nos profesora astronomii. Zaśmiał się, patrząc na Steffena, który marzył o książkach, a najpewniej o swojej pięknej pannie ułożonej na książkach, z rozwianym włosem z kuszącym spojrzeniem. Odsunął na bok jednak mokre sny runisty, spoglądając na rudowłosą, a po chwili jej chłopaka, który wzniósł się na wyżyny poezji z komplementami. Zerknął na Weasley i parsknął śmiechem, nie moc się opanować. Szybko jednak zatkał sobie usta jedną dłonią, drugą sięgając po Mocarza, który w końcu do niego miał szanse dotrzeć.
— Zascho mi w gardle...— wytłumaczył się, uciekając wzrokiem od tej dwójki. Powoli wstał z ziemi i ruszył w kierunku Castora w pomiętej bluzeczce. Ciekawe. — Pójdę po świese — mruknął, po czym upił łyk nalewki i wcisnął mu butelkę w pierś.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
'k20' : 15
'k20' : 15
Chętnie przytuluł się do Eve, która była mniej koścista i bardziej chętna do przytulania niż Marcel, więc ogólnie było milej. Utkwił wzrok w pięknych gwiezdnych opowieściach na suficie i…
-Profesor Bagshot była chyba miła… - zaprotestował nieśmiało na marudzenie Jamesa, ale ostatecznie to jego żona miała wywoływać ducha, więc… -ale wywołujcie kogo chcecie. Może kogoś kto nam powie, czy w średniowieczu ludzie faktycznie sikali z okien na ulice? - te rozważania przerwało nadejście Castora. Wstawiony Steff podniósł na niego wzrok i rozdziawił lekko usta.
-Cas! Ty się całowałeś?! - wypalił jakże subtelnie.
-Profesor Bagshot była chyba miła… - zaprotestował nieśmiało na marudzenie Jamesa, ale ostatecznie to jego żona miała wywoływać ducha, więc… -ale wywołujcie kogo chcecie. Może kogoś kto nam powie, czy w średniowieczu ludzie faktycznie sikali z okien na ulice? - te rozważania przerwało nadejście Castora. Wstawiony Steff podniósł na niego wzrok i rozdziawił lekko usta.
-Cas! Ty się całowałeś?! - wypalił jakże subtelnie.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
— Nie zgub się tylko! — zawołał za Jamesem; najwyraźniej cokolwiek wydarzyło się przed jego wparowaniem do pokoju, zadziałało na niego dość poważnie i dodało więcej odwagi niż sam mocarz. Odruchowo skulił się nieco, próbując utrzymać butelkę w pozycji pionowej, bo gotowy był bardziej na cios w brzuch niż podzielenie się alkoholem, ale dzisiejsza noc była pełna miłych niespodzianek. Brak bijatyki to tylko jedna z nich.
— Zdrowie pięknych pań — wymruczał do butelki, ciągnąc z niej poważny łyk, w końcu jak się bawić, to się bawić! Akurat na niebie odbywała się piękna scenka z rozbrykanym koźlęciem w roli głównej. — O, Tommy, nie mówiłeś mi, że potrafisz się w kozła zmieniać — zaśmiał się wesoło, stukając starszego z braci Doe łokciem, jednocześnie przekazując mu znowu butelkę z Mocarzem.
Cokolwiek było w tym kadzidle — chyba miał już odpowiedź na wyciągnięcie ręki, ale mocarz ponownie rozlał się po żyłach i jakoś nie chciało mu się zbytnio wytężać, przynajmniej umysłowo — sprawiło, że poczuł się jakoś... niepokojąco błogo. A dodatkowa, bardzo animowana reakcja Steffena chyba wzmocniła to uczucie, bowiem Castor zamanewrował (w sposób niemożliwy do powtórzenia na trzeźwo) pomiędzy Steffem a Eve tak, by pojawić się po drugiej stronie tej ostatniej. Wysoki wzrost i odpowiednio długie kończyny pomogły objąć ich oboje. Przyjaciela swojego i ... przyjaciółkę Finnie. Chyba ktoś się będzie wstydził rozbudzonej alkoholem wylewności.
— Może tak, może nie — powiedział, próbując utrzymać się gdzieś na normalnym rejestrze, ale głoski chyba zaczynały mu się rozmywać... — Eve, Finnie przyjdzie za chwilę, ale jest zaopiekowana, nie bój nic! Dzi—ę—kuj—ę!
Chociaż chyba nie wiedział już, za co dokładnie dziękował.
| mocarz...
— Zdrowie pięknych pań — wymruczał do butelki, ciągnąc z niej poważny łyk, w końcu jak się bawić, to się bawić! Akurat na niebie odbywała się piękna scenka z rozbrykanym koźlęciem w roli głównej. — O, Tommy, nie mówiłeś mi, że potrafisz się w kozła zmieniać — zaśmiał się wesoło, stukając starszego z braci Doe łokciem, jednocześnie przekazując mu znowu butelkę z Mocarzem.
Cokolwiek było w tym kadzidle — chyba miał już odpowiedź na wyciągnięcie ręki, ale mocarz ponownie rozlał się po żyłach i jakoś nie chciało mu się zbytnio wytężać, przynajmniej umysłowo — sprawiło, że poczuł się jakoś... niepokojąco błogo. A dodatkowa, bardzo animowana reakcja Steffena chyba wzmocniła to uczucie, bowiem Castor zamanewrował (w sposób niemożliwy do powtórzenia na trzeźwo) pomiędzy Steffem a Eve tak, by pojawić się po drugiej stronie tej ostatniej. Wysoki wzrost i odpowiednio długie kończyny pomogły objąć ich oboje. Przyjaciela swojego i ... przyjaciółkę Finnie. Chyba ktoś się będzie wstydził rozbudzonej alkoholem wylewności.
— Może tak, może nie — powiedział, próbując utrzymać się gdzieś na normalnym rejestrze, ale głoski chyba zaczynały mu się rozmywać... — Eve, Finnie przyjdzie za chwilę, ale jest zaopiekowana, nie bój nic! Dzi—ę—kuj—ę!
Chociaż chyba nie wiedział już, za co dokładnie dziękował.
| mocarz...
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
The member 'Castor Sprout' has done the following action : Rzut kością
'k20' : 14
'k20' : 14
- Mogę kozła zjeść - odpowiedział, nie do końca rozumiejąc słowa Castora. - I oczy takie ten... kozła... no ten... Steffen wie o czym ja mówię! - dodał, marszcząc brwi. No zaklęcia były różne w końcu, na pewno w kozę potrafił kogoś zmienić. Może... Może po prostu tylko nie pamiętał zaklęcia.
Obserwował Leona z lekkim zażenowaniem, mając cichą nadzieję, że ten nie podejdzie do niego. Znaczy, podszedł... Ale do Nelki...
Kiedy brat wstał, sam przesunął się na jego miejsce bliżej panny Weasley, zaraz zarzucając na nią ramię.
- Oho, czyli to jest pani Longbottom przyszła? - rzucił głośno, szczerząc się wesoło. Tak, w końcu jak ktoś jest w związku to nie będzie się z kimś innym całował, prawda?
- Steff, Castor się z Finnie całował na pewno! - rzucił jeszcze, słysząc zaaferowanie przyjaciela.
Obserwował Leona z lekkim zażenowaniem, mając cichą nadzieję, że ten nie podejdzie do niego. Znaczy, podszedł... Ale do Nelki...
Kiedy brat wstał, sam przesunął się na jego miejsce bliżej panny Weasley, zaraz zarzucając na nią ramię.
- Oho, czyli to jest pani Longbottom przyszła? - rzucił głośno, szczerząc się wesoło. Tak, w końcu jak ktoś jest w związku to nie będzie się z kimś innym całował, prawda?
- Steff, Castor się z Finnie całował na pewno! - rzucił jeszcze, słysząc zaaferowanie przyjaciela.
- Kiljku. Nie osobjiście, jasne rzecz takja. Ale wuja mi opowiadał o niejednym nie raz i nie dfa. - odpowiedziałam Eve zezując na nią, zaraz jednak unosząc głowę na Sheilę i rozszerzając oczy w zadumieniu. - Ooooona też była by supeeer. - orzekłam bo w sumie, kto by nie chciał jej poznać jak miała niby jak ja być czy coś.
Co on powiedział? Zmarszczyłam brwi. Bo na pewno coś. Jasne tęczówki zawisły na Leonie, kiedy ten brał i już się odwracał. Poderwałam się do siadu. Otwierając usta, kiedy James parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego, już się podnosił. Ręka ruszyła, żeby zatrzymać, ale tylko palce dotknęły dłoni, bo zaraz inne ciężkie ramie na swoim poczułam. - Thomas. - mruknęłam uginając się pod jej ciężarem. Ale na kolejne słowa to w ogóle zamrugałam kilka razy chwiejnie nie łącząc z początku faktów. A kiedy złączyłam je jakoś zrzuciłam z ramienia ramie podnosząc się, żeby zaraz nachylić się i wbić mu w klatkę palcec. Znaczy chciałam, ale zamiast palca w klatce zacisnęłam mu dłonie na policzkach i nachyliłam się w zamyśleniu marszcząc brwi.- Od.. od.. - jak szło to słowo? - zajmnij się sobą, Thomasie Doe. Jak to moszliwe. - zastanowiłam się sama, odpychając jego twarz. - She jak człowiek ludzka, ten to normalnie wszędzie, a tamten… - westchnęłam lekko opadając na pięty. - Leon! - podniosłam głos oskarżycielsko wskazując na niego palcem po raz pierwszy nie czerwona, bo pijana. - Wytłumasz się. - zażądałam, bo jakieś tłumaczenie mi się należało wyciągając rękę po butelkę z alkoholem.
k20 - jeszcze jakiś mały łyczek?
Co on powiedział? Zmarszczyłam brwi. Bo na pewno coś. Jasne tęczówki zawisły na Leonie, kiedy ten brał i już się odwracał. Poderwałam się do siadu. Otwierając usta, kiedy James parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego, już się podnosił. Ręka ruszyła, żeby zatrzymać, ale tylko palce dotknęły dłoni, bo zaraz inne ciężkie ramie na swoim poczułam. - Thomas. - mruknęłam uginając się pod jej ciężarem. Ale na kolejne słowa to w ogóle zamrugałam kilka razy chwiejnie nie łącząc z początku faktów. A kiedy złączyłam je jakoś zrzuciłam z ramienia ramie podnosząc się, żeby zaraz nachylić się i wbić mu w klatkę palcec. Znaczy chciałam, ale zamiast palca w klatce zacisnęłam mu dłonie na policzkach i nachyliłam się w zamyśleniu marszcząc brwi.- Od.. od.. - jak szło to słowo? - zajmnij się sobą, Thomasie Doe. Jak to moszliwe. - zastanowiłam się sama, odpychając jego twarz. - She jak człowiek ludzka, ten to normalnie wszędzie, a tamten… - westchnęłam lekko opadając na pięty. - Leon! - podniosłam głos oskarżycielsko wskazując na niego palcem po raz pierwszy nie czerwona, bo pijana. - Wytłumasz się. - zażądałam, bo jakieś tłumaczenie mi się należało wyciągając rękę po butelkę z alkoholem.
k20 - jeszcze jakiś mały łyczek?
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k20' : 4
'k20' : 4
- Co? - zmrużył oczy, nieprzytomnie spoglądając na Steffena. - W szyim domu? - Przyprowadziła go tutaj Finley, nie miał pojęcia, do kogo należał ten dom. Byli gdzieś w Dolinie Godryka, niewiele nadto wiedział. Uśmiechnął się szelmowsko na zapowiedź sprośnych duchów, podśmiechując się pod nosem i odprowadzając wzrokiem wychodzącego Jamesa. Pomysł Neali podobał mu się bardziej, niż ściąganie tutaj martwych nauczycieli, ale uśmiechnął się do przyjaciela, kiedy odchodził, raczej zadowolony, bo trochę mu przeszkadzał - skupił się na Sheili, która wyglądała w tym momencie jakoś inaczej niż zwykle, ładniej. Przetoczył się na ścianę, wspierając się o nią bokiem, ale wciąż nie wypuścił Sheili z objęć, w które sama przecież wpadła, jego lewa dłoń uniosła się wyżej, na kołnierz jej bluzeczki, który krótkim gestem rozprostował, odnajdując ciemne tęczówki jej oczu. Miały taką głęboką barwę.
- Daj spokój, to potrwa. Thomas musi odtańczyć sapraszający taniec, a jeszsze nawet nie zaszął - Skinął niedbale na jej brata. - Pozza tym ja chcę - A przecież miał urodziny. - Zrób to dla mnie, Sizy - poprosił.
- Daj spokój, to potrwa. Thomas musi odtańczyć sapraszający taniec, a jeszsze nawet nie zaszął - Skinął niedbale na jej brata. - Pozza tym ja chcę - A przecież miał urodziny. - Zrób to dla mnie, Sizy - poprosił.
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Ostatnio zmieniony przez Marcelius Sallow dnia 28.12.21 15:27, w całości zmieniany 1 raz
Pokiwała powoli głowa, gdy Neala wyjaśniła.- Cieszko będzie takiego przywolać.- westchnęła niezadowolona, bo to byłoby ciekawe. Przyglądała się przez moment poruszeniu po słowach Leona, nie kryjąc rozbawienia. Usłyszała, że Jimmy zdecydował się pójść po świece, ale nie spojrzała w jego kierunku. Zamiast tego uniosła wzrok na Stefka, gdy objął ją sam, a to wyrwało delikatnie nerwowy śmiech z jej gardła.- Mosze się uda.- odparła, kiedy chłopak zaproponował kolejnego ducha, mniej sprecyzowanego. Wywoływanie dusz nie było proste, a już zwłaszcza konkretnych. Nie miała w tym wprawy, biorąc udział w podobnych rytuałach jedynie parę razy i dość dawno, aby nie czuła się swobodnie. Mimo to atmosfera i alkohol robiły swoje, odpędzając nawet cień niepewności. To miała być zabawa ze skutkami, których nie próbowała przewidywać. Obejrzała się na Castora, który pojawił się w drzwiach w stanie, który dość dużo mówił o tym, co robił przez ostatnie minuty. Uśmiechnęła się szeroko, kiedy stanął obok.- Wlasnie widze, ze zaopiekowana.- cichy chichot zawisł w powietrzu. Uniosła dłoń do jego policzka, by zetrzeć ślad szminki.- Farciara.- szepnęła, mrużąc delikatnie oczy, ale kąciki ust nadal unosiły się. Chwilę później sięgnęła po butelkę mocarza, aby wypić więcej. Nie chciała, żeby ten dobry humor uciekł.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Eve Doe' has done the following action : Rzut kością
'k20' : 14
'k20' : 14
Opuścił pomieszczenie chwiejnie, tanecznym już krokiem kierując się w stronę wykusza, gdzie znajdowały się wszystkie alkohole; był tam też tytoń, a w kinkietach nadpalone świece. Przywołał je zaklęciem, którego musiał użyć dwukrotnie, bo za pierwszy razem nie zadziałało przez poplątane język; oba kinkiety spadły na ziemię, kiedy świece z całego pomieszczenia zgasły i ruszyły prosto w jego kierunku.
— Szlaaa— zaklął próbując osłonić twarz przed torpedującymi go świecami, nie miał tylu rak by wszystkie od razu złapać. Zgarnął je wszystkie do koszyczka z koszuli, jak owoce, kiedy kradli je z sadów z bratem i wrócił, w pierwszej kolejności natrafiając na Marcela obściskującego się z jego siostrą. Wytrzeźwiał momentalnie, ale nim otworzył usta i zdążył cokolwiek powiedzieć wzrok instynktownie uciekł mu w bok, na Castora, Eve i... Steffena. Obaj obłapiali ją jak świnie. A ona? Głaskała go po policzku? Może nie zauważyłby tego gdyby nie Marcel i Sissy, a może nie poczułby tej złości gdyby nie wcześniejsze słowa Eve podczas tańca i jej zainteresowanie Castorem, do którego wyraźnie się wdzięczyła. Mściwa żmija, nawet nie mówił poważnie na dole!
— Zabieraj łapy od mojej żony, skurczygnacie! — podniósł głos, i upuszczając wszystkie świece na podłogę doskoczył do Castora, ciągnąć go za tą rozhłestayną koszulę. Nie miał ani czasu ani miejsca, by zrobić jakikolwiek duży zamach, więc spróbował uderzyć go jakkolwiek.
| lekki cios w: 1.oko 2.nos 3.żuchwa
— Szlaaa— zaklął próbując osłonić twarz przed torpedującymi go świecami, nie miał tylu rak by wszystkie od razu złapać. Zgarnął je wszystkie do koszyczka z koszuli, jak owoce, kiedy kradli je z sadów z bratem i wrócił, w pierwszej kolejności natrafiając na Marcela obściskującego się z jego siostrą. Wytrzeźwiał momentalnie, ale nim otworzył usta i zdążył cokolwiek powiedzieć wzrok instynktownie uciekł mu w bok, na Castora, Eve i... Steffena. Obaj obłapiali ją jak świnie. A ona? Głaskała go po policzku? Może nie zauważyłby tego gdyby nie Marcel i Sissy, a może nie poczułby tej złości gdyby nie wcześniejsze słowa Eve podczas tańca i jej zainteresowanie Castorem, do którego wyraźnie się wdzięczyła. Mściwa żmija, nawet nie mówił poważnie na dole!
— Zabieraj łapy od mojej żony, skurczygnacie! — podniósł głos, i upuszczając wszystkie świece na podłogę doskoczył do Castora, ciągnąć go za tą rozhłestayną koszulę. Nie miał ani czasu ani miejsca, by zrobić jakikolwiek duży zamach, więc spróbował uderzyć go jakkolwiek.
| lekki cios w: 1.oko 2.nos 3.żuchwa
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Nowy rok 57/58
Szybka odpowiedź