Ognisko Wyzwolenia - 11 maj 1958r
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ognisko Wyzwolenia
Ottery St. Catchpole 11 maja 1958
Anne, Castor, Celine, Eve, James, Leon, Leonie, Marcel, Neala, Sheila, Steffen, Roratio
Szafka zniknięć
1 Roratio 2 Leonie, 3 Castor 4 Nela, 5 Steff, 6 Celina, 7 Marcel 8 Anne 9 Leon 10 Eve, 11 Sheila, 12 James
Wepchnęłam was chłopaki w miejsca wcześniej nie zajęte. Jakby ktoś chciał jednak GDZIEŚ INACZEJ to krzyczcie.
Butelka
Zasady:
1. Osoba rozpoczynająca - a dalej osoba po wykonanym zadaniu (A) rzuca kostką k15 żeby zobaczyć kogo wylosowała(B).
Zakładajmy, że pytanie “prawda czy wyzwanie” pada chwilę po tym, jak butelka się zatrzyma (chyba że ktoś ma chęć dopisać trzy słowa o tym jak je zadaje to droga wolna)
2. Po wylosowaniu osoby, w powiadomieniach u nas oznaczcie daną osobę żeby mogła przyjść i powiedzieć które z dwóch wybiera. (też oznaczając rzucającego o odpowiedzi)
3. Rzucający (A) zadaje zadanie/pytanie
3. (B) Po wykonaniu zadania/odpowiedzeniu na pytanie (TYLKO SZCZERZE) sama kręci butelką - patrz punkt 1
ad3. Niewykonanie zadania skutkuje ponownym kręceniem osoby która kręciła wcześniej
KAŻDY GRAJĄCY MA PRAWO DO ZREZYGNOWANIA Z JEDNEGO WYZWANIA/PYTANIA
Chyba cała filozofia.
Kości:
1 - rzuć jeszcze raz
2 - rzuć jeszcze raz
3 - Roratio
4 - Leonie,
5 - Castor
6 - Nela,
7 - Steff,
8 - Celina,
9 - Marcel
10 - Anne
11 - Leon
12 - Eve,
13 - rzuć też jeszcze,
14 - James
15 - szczęście tak Ci sprzyja, że butelka wskazuje dokładnie tego, kogo chciałeś żeby wskazała
Anne, Castor, Celine, Eve, James, Leon, Leonie, Marcel, Neala, Sheila, Steffen, Roratio
Szafka zniknięć
1. Skrzacie wino - 1 butelka - 1k6
2. Piwo kremowe - 1 butelka - 1k3-1
3. Rum - 1 butelka (0.75)1k6+1
4. Ognista whisky - 1 butelka (0.75) 1k6+2
5. Mocarz - 3 butelki 1k6+3
+100g tytoniu +1 do każdej kości na upojenie
Wytrzymałość alkoholowa
Efekty:
75% - upojenie
50% - pijany
25% - zatacza się
0% - zgon
Jedzenie
2. Piwo kremowe - 1 butelka - 1k3-1
3. Rum - 1 butelka (0.75)1k6+1
4. Ognista whisky - 1 butelka (0.75) 1k6+2
5. Mocarz - 3 butelki 1k6+3
+100g tytoniu +1 do każdej kości na upojenie
Korzystanie z używek ma swoje konsekwencje. Alkohol pobudza produkcję soków trawiennych i ogranicza łaknienie, podnosi ciśnienie krwi, zaburza pracę serca. Obniża koncentrację, poprawia humor i powoduje kaca.
Każdy pijący jest zobowiązany do sprawdzenia swoich możliwości z pomocą wzoru bazowego i modyfikatorów:
100 + sprawność x2
- modyfikator zależny od wieku ( -5 za każdy 1 rok poniżej 23 lat)
- modyfikator za bycie kujonem -15
- modyfikator za abstynencję -20 (całkowita) -10 (sporadyczna)
- modyfikator losowy (forma w danym dniu) 1k20 (1-10 ujemny, 11-20 dodatni)
- modyfikator kolektywny - przyznawany uznaniowo (potwierdzenia należy szukać u organizatorów) -10 (za stan psychiczny postaci)
- modyfikator wagowy - +5 za każde zaczęte 5 kg powyżej 70 kg wagi
- modyfikator gastronomiczny - +2 za posiłek (umówmy się nie mamy dań)
- modyfikator taneczny +10 za taniec (przetańczenie całej piosenki)
- modyfikator narkoleptyczny +20 za ucięcie godzinnej drzemki
Efekty:
75% - upojenie
50% - pijany
25% - zatacza się
0% - zgon
- Mocarz:
- 1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz alkohol najbliższej postaci do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę chłodna kąpiel, inaczej zaliczysz solidnego zgona. Punkty upojenia rosną o 10, o ile w ciągu najbliższych trzech tur nie zanurzysz się w pobliskim jeziorze.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego różowawą barwę na jakąś mniej dziewczęcą. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w pobliskim jeziorze będzie dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego poza skrzywieniem. Jest mocny i, choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, ktoś szykował w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątała się w nim pestka, która stanęła ci w gardle. Musisz ją wykrztusić.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Przez najbliższe trzy tury otrzymujesz 5 punktów upojenia więcej za każdy wykonany rzut.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotacyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić. Otrzymujesz 3 punkty upojenia więcej.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
- chleb pokrojony na kromki,
- sok z dyni w przezroczystej dużej butelce ze szkła,
- gotowany makaron w słoiku,
- ciasteczka z owocami,
1 Roratio 2 Leonie, 3 Castor 4 Nela, 5 Steff, 6 Celina, 7 Marcel 8 Anne 9 Leon 10 Eve, 11 Sheila, 12 James
Wepchnęłam was chłopaki w miejsca wcześniej nie zajęte. Jakby ktoś chciał jednak GDZIEŚ INACZEJ to krzyczcie.
1. Osoba rozpoczynająca - a dalej osoba po wykonanym zadaniu (A) rzuca kostką k15 żeby zobaczyć kogo wylosowała(B).
Zakładajmy, że pytanie “prawda czy wyzwanie” pada chwilę po tym, jak butelka się zatrzyma (chyba że ktoś ma chęć dopisać trzy słowa o tym jak je zadaje to droga wolna)
2. Po wylosowaniu osoby, w powiadomieniach u nas oznaczcie daną osobę żeby mogła przyjść i powiedzieć które z dwóch wybiera. (też oznaczając rzucającego o odpowiedzi)
3. Rzucający (A) zadaje zadanie/pytanie
3. (B) Po wykonaniu zadania/odpowiedzeniu na pytanie (TYLKO SZCZERZE) sama kręci butelką - patrz punkt 1
ad3. Niewykonanie zadania skutkuje ponownym kręceniem osoby która kręciła wcześniej
KAŻDY GRAJĄCY MA PRAWO DO ZREZYGNOWANIA Z JEDNEGO WYZWANIA/PYTANIA
Chyba cała filozofia.
Kości:
1 - rzuć jeszcze raz
2 - rzuć jeszcze raz
3 - Roratio
4 - Leonie,
5 - Castor
6 - Nela,
7 - Steff,
8 - Celina,
9 - Marcel
10 - Anne
11 - Leon
12 - Eve,
13 - rzuć też jeszcze,
14 - James
15 - szczęście tak Ci sprzyja, że butelka wskazuje dokładnie tego, kogo chciałeś żeby wskazała
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 13.09.22 9:45, w całości zmieniany 3 razy
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 3
'k10' : 3
Spojrzał na Steffena, kiedy i ten skierował ku niemu wzrok. Dziwny, jakby chciał o coś spytać. Kiwnął mu głową, no dalej, stary, przechylaj te kubeczki, raz za razem.
— I?— spytał z rozbawieniem. — Lepszy niż ostatnio? — prawie parsknął śmiechem. Bez dwóch zdań był mocniejszy. Zerknął na Eve, siedzącą obok. — Chcesz się czegoś napić? Rory przyniósł kremowe piwo — zaproponował jej cicho, ale jednocześnie umknęła mu połowa odpowiedzi Anne. Coś o ranne z nauczycielem i amrrtencji, ale nie był pewien. Zerknął na blondynkę, a potem, przechylił mocarza i poczuł jak rozpala go od środka. Ogień palił gardło, schodząc coraz niżej i niżej, a kiedy zerknął na Celinę poczuł jak zasycha mu w gardle. Jej skóra była tak jasna, mleczna, jej policzki tak rumiane, a usta jak maliny — tak samo słodkie? — wydawały się soczyste i różowe. Weasley znalazła się przy niej, ale nie zwrócił na nią uwagi, zapatrzywszy się w blondynkę, rozświetloną blaskiem ognia tańczącego za jego plecami. —A-A-amortencją?— wydukał ledwie przytomniejąc, czuł jak jego serce przyspieszyło rytmum zrobiło mu się tu dziwnie niewygodnie i ciasno. Spojrzał na Marcela, ale jeszcze nie zarejestrował o co mu chodziło. Dopiero kiedy Anne wspomniała o Jaydenie. — Jayden napił cię amortencją? — spytał, choć nie był zaskoczony. — Polej mi — powiedział do Marcela. Nie miał kubeczka, pił wcześniej z gwinta. — Niezłe ziółko z niego, nie? Jesteś pewna, że to nie jego sprawka? Chciał zabrać Sheilę na tydzień do Szwecji — rzucił, spoglądając na siostrę, jakby chciał jej powiedzieć, że teraz powinna mu podziękować za tamto. — Zaprosił ją na jakąś konferencję, na tydzień. Chciał, żeby jechała z nim sama — przez ostatnie miesiące mu przeszło, zapomniał o tym prawie. Wyciągnął go z więzienia, ale krew znów w nim zawrzała. A może wrzała z innego powodu? Kiedy Anne wyzwała Celinę do nimfiego tańca, poczuł, że musi stąd iść. Podniósł się z ziemi, zabierając Leonowi papierosa, którego palił i zaciągnął się nim. Po drodze zabrał kubeczek od Marcela. — Polej mu — poprosił Nealę i nim jeszcze Celina wstała pochylił się nad nim. — Ostatni w wodzie fujara — rzucił do niego i przechylił kubek z alkoholem.
99/104
— I?— spytał z rozbawieniem. — Lepszy niż ostatnio? — prawie parsknął śmiechem. Bez dwóch zdań był mocniejszy. Zerknął na Eve, siedzącą obok. — Chcesz się czegoś napić? Rory przyniósł kremowe piwo — zaproponował jej cicho, ale jednocześnie umknęła mu połowa odpowiedzi Anne. Coś o ranne z nauczycielem i amrrtencji, ale nie był pewien. Zerknął na blondynkę, a potem, przechylił mocarza i poczuł jak rozpala go od środka. Ogień palił gardło, schodząc coraz niżej i niżej, a kiedy zerknął na Celinę poczuł jak zasycha mu w gardle. Jej skóra była tak jasna, mleczna, jej policzki tak rumiane, a usta jak maliny — tak samo słodkie? — wydawały się soczyste i różowe. Weasley znalazła się przy niej, ale nie zwrócił na nią uwagi, zapatrzywszy się w blondynkę, rozświetloną blaskiem ognia tańczącego za jego plecami. —A-A-amortencją?— wydukał ledwie przytomniejąc, czuł jak jego serce przyspieszyło rytmum zrobiło mu się tu dziwnie niewygodnie i ciasno. Spojrzał na Marcela, ale jeszcze nie zarejestrował o co mu chodziło. Dopiero kiedy Anne wspomniała o Jaydenie. — Jayden napił cię amortencją? — spytał, choć nie był zaskoczony. — Polej mi — powiedział do Marcela. Nie miał kubeczka, pił wcześniej z gwinta. — Niezłe ziółko z niego, nie? Jesteś pewna, że to nie jego sprawka? Chciał zabrać Sheilę na tydzień do Szwecji — rzucił, spoglądając na siostrę, jakby chciał jej powiedzieć, że teraz powinna mu podziękować za tamto. — Zaprosił ją na jakąś konferencję, na tydzień. Chciał, żeby jechała z nim sama — przez ostatnie miesiące mu przeszło, zapomniał o tym prawie. Wyciągnął go z więzienia, ale krew znów w nim zawrzała. A może wrzała z innego powodu? Kiedy Anne wyzwała Celinę do nimfiego tańca, poczuł, że musi stąd iść. Podniósł się z ziemi, zabierając Leonowi papierosa, którego palił i zaciągnął się nim. Po drodze zabrał kubeczek od Marcela. — Polej mu — poprosił Nealę i nim jeszcze Celina wstała pochylił się nad nim. — Ostatni w wodzie fujara — rzucił do niego i przechylił kubek z alkoholem.
99/104
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k20' : 2
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k20' : 2
80/59 - wytrzymałość alkoholowa (upojenie<60, pijany<40)
Wcisnęłam się, a raczej wpadłam pomiędzy Marcela i Celine, prawie na pewno wbijając Marcelowi gdzieś po drodze łokieć. Ale nic nie wylałam! - Nie wylałam! - ucieszyłam się spoglądając najpierw na Celine, a potem na Marcela z zadowoleniem. - Zaraz. JAK TO DO SZWECJI?! - chciałam wiedzieć spoglądając na Sheilę. Rozdziawiając usta i rozwierając oczy. Przechyliłam butelkę polewając mocarza kiedy stanął nad nami i poprosił o to. - Co? - zmarszczyłam brwi oglądając się za sobą na wodę. A potem spoglądając na Marcela, chciałam mu coś powiedzieć, coś chciałam. Byłam o tym przekonana i pewna, ale na chwilę mi uciekło. - Chciałam ci coś powiedzieć Marcel... - zaczęłam odwracając się do niego. Odłożyłam butelkę na bok, ręka cisnęła się na jego ramieniu na chwilę. - ...ale zapomniałam. - przyznałam marszcząc nos. Coś ważnego to było. Ale uciekło. Klepnęłam go w to ramię. - To w środku gry można? - chciałam wiedzieć od Jamesa marszcząc brwi. To nawet wyzwanie żadne nie było. Jak to miało się mieć do czegokolwiek. Uniosłam w końcu swój kubek i przechyliłam wykrzywiając wargi.
mocarz k6 i k20
Wcisnęłam się, a raczej wpadłam pomiędzy Marcela i Celine, prawie na pewno wbijając Marcelowi gdzieś po drodze łokieć. Ale nic nie wylałam! - Nie wylałam! - ucieszyłam się spoglądając najpierw na Celine, a potem na Marcela z zadowoleniem. - Zaraz. JAK TO DO SZWECJI?! - chciałam wiedzieć spoglądając na Sheilę. Rozdziawiając usta i rozwierając oczy. Przechyliłam butelkę polewając mocarza kiedy stanął nad nami i poprosił o to. - Co? - zmarszczyłam brwi oglądając się za sobą na wodę. A potem spoglądając na Marcela, chciałam mu coś powiedzieć, coś chciałam. Byłam o tym przekonana i pewna, ale na chwilę mi uciekło. - Chciałam ci coś powiedzieć Marcel... - zaczęłam odwracając się do niego. Odłożyłam butelkę na bok, ręka cisnęła się na jego ramieniu na chwilę. - ...ale zapomniałam. - przyznałam marszcząc nos. Coś ważnego to było. Ale uciekło. Klepnęłam go w to ramię. - To w środku gry można? - chciałam wiedzieć od Jamesa marszcząc brwi. To nawet wyzwanie żadne nie było. Jak to miało się mieć do czegokolwiek. Uniosłam w końcu swój kubek i przechyliłam wykrzywiając wargi.
mocarz k6 i k20
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 6
--------------------------------
#2 'k20' : 3
#1 'k6' : 6
--------------------------------
#2 'k20' : 3
Historia Anne była zarazem tak krępująca, jak nieprawdopodobna, zabawna i niebezpieczna. Kto normalny korzystał z okazji i spędzał czas na randce z własną uczennicą? Czym innym było wzdychanie do nauczycieli, gdy miało się naście lat, a czym innym odpowiadanie na te podrygi serca przez wiele starszych mężczyzn.
- Na Merlina - zdumiała się, gdy do Anne dołączył Jimmy z własną historią. - Z nim chyba coś jest… nie w porządku. Dobrze, że żadnej z was nic się nie stało… - wymamrotała z dezaprobatą, kojarzył się jej z narwanymi mundurowymi z Tower of London, oni mieli podobne pomysły. Lepkie, obrzydliwe.
- Posiedź, samotnie mi bez ciebie - ucieszyła się, gdy Neala z chwiejną gracją zajęła miejsce i wcisnęła się między… nią a Marcela. Cudownie. Brwi lekko zmarszczyły się w rozczarowaniu, zanim Celine zmitygowała się i otoczyła ramiona Neali własnymi, przyciągając do siebie rudowłosą, pijaną dziewczynkę. - Brawo - zachichotała, gdy ta oznajmiła nienaruszony stan mocarza. Szkoda, w sumie mogła go wylać i oszczędzić wszystkim tej płomiennej goryczy.
Nagłe poderwanie się Jimmiego, który chciał zabrać Marcela do wody, zbiegło się w czasie z zadaniem wyznaczonym przez Anne - i Celine poczuła, jak zabolało ją serce, nie chciał tego widzieć, pewnie sądził, zresztą bardzo słusznie, że nigdy nie powinna już tańczyć, taka, jaką była teraz. Brudna, inna, złamana. Zawahała się przez chwilę, spojrzała w dół, w kubeczku znów wylegiwał się mocarz, którego wypiła już łatwiej, z dwoma kaszlnięciami, nie trzema. Nie martw się, chcą pływać, może to dobrze. Niech pamiętają twój taniec sprzed wielu miesięcy.
- Nie wiem, czy na królową to będzie się nadawać, ale spróbuję - obiecała i wstała z koca, nachyliwszy się jeszcze, by cmoknąć Nealę w czubek głowy, po czym przeciągnęła się miękko i… Zatańczyła. Wokół ogniska, wokół innych koców, wokół przyjaciół i nieznajomych, jeśli grała harfa, dopasowała się do jej dźwięków, a jeśli nie - rozpamiętywała w głowie ulubioną melodię, dopasowując do niej pełne gracji baletowe ruchy. Rozwiewały jej włosy, a te tańczyły z powietrzem, błyszczące w blasku płomieni. Sukienka igrała z obrotami, rękawy osuwały się, by odsłonić chude nadgarstki, gdy sięgała rękami gwiazd, układając ku nim palce w wypraktykowanej perfekcji, albo czymś, co było jej bliskie. Każdy gest był wystudiowany, ale dla oka wydawał się lekki, niewymuszony, naturalny i pełen sztuki. Każdy gest - pełen był pasji, miłości, wdzięku.
Zakończyła ten taniec eleganckim, tanecznym ukłonem, zastygła w nim na moment, po czym uśmiechnęła szczęśliwie, chyba dlatego, że w jego trakcie zapomniała o tym, że tańczyć nie powinna, że sobie tego zabraniała, a zakaz i tak łamała przy każdej okazji.
- Zaliczone? Mam nadzieję, że jakkolwiek było to bliskie nimfom - zwróciła się do Anne i zwinnie usiadła na kocu, by zakręcić butelką.
WA: 89
piję mocarza
rzucam dwa k20 jeszcze za zaległy efekt
i kręcę
- Na Merlina - zdumiała się, gdy do Anne dołączył Jimmy z własną historią. - Z nim chyba coś jest… nie w porządku. Dobrze, że żadnej z was nic się nie stało… - wymamrotała z dezaprobatą, kojarzył się jej z narwanymi mundurowymi z Tower of London, oni mieli podobne pomysły. Lepkie, obrzydliwe.
- Posiedź, samotnie mi bez ciebie - ucieszyła się, gdy Neala z chwiejną gracją zajęła miejsce i wcisnęła się między… nią a Marcela. Cudownie. Brwi lekko zmarszczyły się w rozczarowaniu, zanim Celine zmitygowała się i otoczyła ramiona Neali własnymi, przyciągając do siebie rudowłosą, pijaną dziewczynkę. - Brawo - zachichotała, gdy ta oznajmiła nienaruszony stan mocarza. Szkoda, w sumie mogła go wylać i oszczędzić wszystkim tej płomiennej goryczy.
Nagłe poderwanie się Jimmiego, który chciał zabrać Marcela do wody, zbiegło się w czasie z zadaniem wyznaczonym przez Anne - i Celine poczuła, jak zabolało ją serce, nie chciał tego widzieć, pewnie sądził, zresztą bardzo słusznie, że nigdy nie powinna już tańczyć, taka, jaką była teraz. Brudna, inna, złamana. Zawahała się przez chwilę, spojrzała w dół, w kubeczku znów wylegiwał się mocarz, którego wypiła już łatwiej, z dwoma kaszlnięciami, nie trzema. Nie martw się, chcą pływać, może to dobrze. Niech pamiętają twój taniec sprzed wielu miesięcy.
- Nie wiem, czy na królową to będzie się nadawać, ale spróbuję - obiecała i wstała z koca, nachyliwszy się jeszcze, by cmoknąć Nealę w czubek głowy, po czym przeciągnęła się miękko i… Zatańczyła. Wokół ogniska, wokół innych koców, wokół przyjaciół i nieznajomych, jeśli grała harfa, dopasowała się do jej dźwięków, a jeśli nie - rozpamiętywała w głowie ulubioną melodię, dopasowując do niej pełne gracji baletowe ruchy. Rozwiewały jej włosy, a te tańczyły z powietrzem, błyszczące w blasku płomieni. Sukienka igrała z obrotami, rękawy osuwały się, by odsłonić chude nadgarstki, gdy sięgała rękami gwiazd, układając ku nim palce w wypraktykowanej perfekcji, albo czymś, co było jej bliskie. Każdy gest był wystudiowany, ale dla oka wydawał się lekki, niewymuszony, naturalny i pełen sztuki. Każdy gest - pełen był pasji, miłości, wdzięku.
Zakończyła ten taniec eleganckim, tanecznym ukłonem, zastygła w nim na moment, po czym uśmiechnęła szczęśliwie, chyba dlatego, że w jego trakcie zapomniała o tym, że tańczyć nie powinna, że sobie tego zabraniała, a zakaz i tak łamała przy każdej okazji.
- Zaliczone? Mam nadzieję, że jakkolwiek było to bliskie nimfom - zwróciła się do Anne i zwinnie usiadła na kocu, by zakręcić butelką.
WA: 89
piję mocarza
rzucam dwa k20 jeszcze za zaległy efekt
i kręcę
paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Celine Lovegood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k20' : 6, 2
--------------------------------
#3 'k15' : 13
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k20' : 6, 2
--------------------------------
#3 'k15' : 13
Przechylił kubeczek, wlewając się w sieci alkohol — już chciał go odstawić i żachnąć się z rozbawieniem, że polane miał od serca, ale zawartość kubka nie kończyła się. Pił więc dalej, w coraz większym zdumieniu — psia dupa, miał deja vu; podczas sylwestra przytrafiło mu się to samo, tuż przed tym, jak wyciągnął Nealę na parkiet. W końcu poczuł, że ma pełny brzuch, nie dał rady wcisnąć w siebie więcej. Odsunął kubeczek, a cała jego zawartość wylała mu się na koszulę w kratę, która przylepiła mu się do ciała. Zadrżał, ciałem wstrząsnął dziwny dreszcz. — Och...szla....... — nie skończył, wciąż stojąc nad Nealą, której przy okazji prawdopodobnie dostało się z mocarza. — Muszę... — Się umyć. Żałosne, a nawet nie był pijany. Spojrzał na Celinę, gdy tańczyła, mimowolnie rozchylając wargi. Serce mu stanęło, był pewien. Stał nieruchomo, bez rugnięcia wpatrując si w jej taniec, nogi, odsłaniane przez materiał falującej sukienki; zapomniał się, tak jak wtedy kiedy po ślubie pierwszy raz zobaczył tańcząca Eve; inaczej niż wcześniej, zupełnie nie jak przyjaciółkę z dawnych lat. Pierś mu opadła, przestał na chwilę oddychać, materiał koszuli przykleił się do torsu odmalowując mokrą, sporą plamą. Czy to był sen? Czy byli tu sami? Czy to żart losu, czy uśmiech przeznaczenia?
91/104
91/104
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Nie sądziła, że poprzeczka w grze, zawiśnie od razu tak wysoko. Wszyscy poza nią mieli jakoś łatwiej, popuszczając hamulce z pomocą alkoholu i przesuwając własne granice. Coraz bardziej docierało do niej, że zabawa na trzeźwego w takim towarzystwie, zapowiadała się na trudną. Cokolwiek wybierze, gdy los wskaże na nią. Powiodła spojrzeniem po kilku osobach, które szybciej niż pozostali wlewali w siebie zdradliwego mocarza, a chyba zwłaszcza Neala. Gdyby nie pamiętała tego tworu z sylwestra, może byłaby gotowa pozazdrościć. Uniosła lekko brew, gdy Anne zaczęła odpowiadać, lecz zaraz odwróciła głowę w kierunku Jamesa. Nie poświęciła mu uwagi, kiedy wcisnął się na miejsce między nią, a Leonem. Nie chciała dociekać, co nim teraz kierowało i po co to robił, nie sądziła, by chciał czegokolwiek od niej, skoro wokół miał tyle innych.- Nie chcę, może później. Patrząc, jak wszyscy rozsmakowali się w mocarzu, nikt mi kremowego nie sprzątnie.- odparła z wymuszonym uśmiechem, by zaraz spojrzeć w stronę w którą zagapił się Jimmy. Westchnęła cicho, czując lekkie poirytowanie.- Idź stąd.- rzuciła w kierunku męża. Najchętniej wypchnęłaby go z koca, ale nie chciała przyciągać uwagi innych. Tocząca się w tle rozmowa, zainteresowała ją dopiero, kiedy po raz kolejny usłyszała nazwisko profesora z Hogwartu. Nie chciała zabierać głosu, zerknęła jednak kontrolnie na Sheilę, bo ten temat najwyraźniej uciążliwie wracał i pewnie zrobi to jeszcze nie raz.
Przekrzywiła nieco głowę, szczerze ciekawa, co pokaże półwila. Wpatrywała się w dziewczynę i w każdy jej ruch, czując szczery podziw. Nie sądziła, że w delikatnej blondynce tkwi podobny talent.- Przepięknie, każda królowa mogłaby się od ciebie uczyć.- odezwała się, spoglądając na Celinę. Nie mogła jej tego odmówić, gdyby próbowała, byłoby to najgorsze kłamstwo szepnięte z zawiści. Spojrzała w bok na małą katastrofę, która trwała w najlepsze. Ciche westchnięcie raz jeszcze opuściło jej usta, zanim dźwignęła się na nogi. Nie zdążyła zobaczyć na kogo teraz padło. Dziś była trzeźwa, a to budziło poczucie odpowiedzialności, jeszcze niezaduszone przez emocje. Podeszła do Jamesa, łapiąc go lekko za rękę.- Wróć na ziemię.- rzuciła cicho, nieco gniewnie i pociągnęła go na bok, ledwie parę kroków.- Ogarnij i skup się.- dodała, zaciskając mocniej palce na jego dłoni.
Przekrzywiła nieco głowę, szczerze ciekawa, co pokaże półwila. Wpatrywała się w dziewczynę i w każdy jej ruch, czując szczery podziw. Nie sądziła, że w delikatnej blondynce tkwi podobny talent.- Przepięknie, każda królowa mogłaby się od ciebie uczyć.- odezwała się, spoglądając na Celinę. Nie mogła jej tego odmówić, gdyby próbowała, byłoby to najgorsze kłamstwo szepnięte z zawiści. Spojrzała w bok na małą katastrofę, która trwała w najlepsze. Ciche westchnięcie raz jeszcze opuściło jej usta, zanim dźwignęła się na nogi. Nie zdążyła zobaczyć na kogo teraz padło. Dziś była trzeźwa, a to budziło poczucie odpowiedzialności, jeszcze niezaduszone przez emocje. Podeszła do Jamesa, łapiąc go lekko za rękę.- Wróć na ziemię.- rzuciła cicho, nieco gniewnie i pociągnęła go na bok, ledwie parę kroków.- Ogarnij i skup się.- dodała, zaciskając mocniej palce na jego dłoni.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
WA: 115-4-7=104
Wydawał się rozpromieniony potwierdzeniem Celine, że Mocarz był przyjemny w smaku, włożyli w niego mnóstwo serca, żeby wszyscy mogli się nim dzisiaj cieszyć: jakie to wspaniałe, że się udało! Ale ta atmosfera prędko prysła na wyznanie, że nauczycielem przy Anne rzeczywiście był nie kto inny, a Vane. Polał Mocarza Jamesowi, krótko po tym, jak Neala zostawiła go w jego rękach, wypełniając również swój kubeczek - ale i każdemu, kto miał pusty, a znajdował się w zasięgu jego ręki, czy tego chciał, czy nie.
- To obrzydliwe, że dalej z tym nikt nic nie zrobił - burknął, czy to możliwe, że dyrekcja nie wiedziała, że Vane uganiał się za uczennicami? Pokręcił głową, nie mial go nigdy za takiego. Robił na nim wrażenie nauczyciela z powołania. Co poszlo nie tak? Jego uwagę odwróciła Neala, która zajęła miejsce między nim a Celine, czy mimo to zdoła ujrzeć jej taniec? - Tak? - zapytał, kiedy Neala mówiła coś o czymś, co miała mu powiedzieć, ale taneczne wyzwanie półwili zdawało się w pełni przykuwać jego uwagę.
- Hej... hej! - zawołał za Jamesem, kiedy zabrał jego kubek; zerwał się - chwiejnie, wypite jeden po drugim kielony Mocarza od razu uderzyły do głowy - na nogi, usiłując wyrwać mu swój kubeczek, ale nie zdążył. Wtedy zatrzymał się jednak w pół kroku, obserwując taniec Celine, eteryczny, gładki i subtelny; on jeden wiedział, ile pracy wymagały ruchy jej ciała. Nie bylo nic poza nią, kształtem jej cienia podkreslonym płomieniami ogniska. Dobrze było widzieć, jak po wszystkim, co przeszła: wracała do formy. Nie dostrzegł momentu, w którym jego usta rozchyliły się bezwiednie, ale poczuł gorąc. Palący, straszny gorąc. Nieznośny gorąc. Co mówiłes, Jimmy? Kto ostatni w wodzie ten fujara? Pociągnął Mocarza z gwinta, nim wcisnął butelkę z powrotem w ręce Neali. - Fujara! - zawołał do zatrzymanego przez Eve Jamesa; wybił się od brzegu, wskakując w taflę na szczupaka, w zimną, lodowatą nocną wodę jeziora, tak przyjemnie zimną i inną od temperatury jego ciała; nie przejmował sie wznieconą falą, wynurzył głowę na powierzchnię dopiero po dłuższej chwili, odwracając się przodem w kierunku zgromadoznych przy ognisku gości - FUJARA - krzyknął za Jamesem głośniej, pozostając na wodzie, w miejscu, wspierając się łagodnymi ruchami ramion zapewniającymi mu stałą pozycję.
Wydawał się rozpromieniony potwierdzeniem Celine, że Mocarz był przyjemny w smaku, włożyli w niego mnóstwo serca, żeby wszyscy mogli się nim dzisiaj cieszyć: jakie to wspaniałe, że się udało! Ale ta atmosfera prędko prysła na wyznanie, że nauczycielem przy Anne rzeczywiście był nie kto inny, a Vane. Polał Mocarza Jamesowi, krótko po tym, jak Neala zostawiła go w jego rękach, wypełniając również swój kubeczek - ale i każdemu, kto miał pusty, a znajdował się w zasięgu jego ręki, czy tego chciał, czy nie.
- To obrzydliwe, że dalej z tym nikt nic nie zrobił - burknął, czy to możliwe, że dyrekcja nie wiedziała, że Vane uganiał się za uczennicami? Pokręcił głową, nie mial go nigdy za takiego. Robił na nim wrażenie nauczyciela z powołania. Co poszlo nie tak? Jego uwagę odwróciła Neala, która zajęła miejsce między nim a Celine, czy mimo to zdoła ujrzeć jej taniec? - Tak? - zapytał, kiedy Neala mówiła coś o czymś, co miała mu powiedzieć, ale taneczne wyzwanie półwili zdawało się w pełni przykuwać jego uwagę.
- Hej... hej! - zawołał za Jamesem, kiedy zabrał jego kubek; zerwał się - chwiejnie, wypite jeden po drugim kielony Mocarza od razu uderzyły do głowy - na nogi, usiłując wyrwać mu swój kubeczek, ale nie zdążył. Wtedy zatrzymał się jednak w pół kroku, obserwując taniec Celine, eteryczny, gładki i subtelny; on jeden wiedział, ile pracy wymagały ruchy jej ciała. Nie bylo nic poza nią, kształtem jej cienia podkreslonym płomieniami ogniska. Dobrze było widzieć, jak po wszystkim, co przeszła: wracała do formy. Nie dostrzegł momentu, w którym jego usta rozchyliły się bezwiednie, ale poczuł gorąc. Palący, straszny gorąc. Nieznośny gorąc. Co mówiłes, Jimmy? Kto ostatni w wodzie ten fujara? Pociągnął Mocarza z gwinta, nim wcisnął butelkę z powrotem w ręce Neali. - Fujara! - zawołał do zatrzymanego przez Eve Jamesa; wybił się od brzegu, wskakując w taflę na szczupaka, w zimną, lodowatą nocną wodę jeziora, tak przyjemnie zimną i inną od temperatury jego ciała; nie przejmował sie wznieconą falą, wynurzył głowę na powierzchnię dopiero po dłuższej chwili, odwracając się przodem w kierunku zgromadoznych przy ognisku gości - FUJARA - krzyknął za Jamesem głośniej, pozostając na wodzie, w miejscu, wspierając się łagodnymi ruchami ramion zapewniającymi mu stałą pozycję.
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
#1 'k20' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 5
#1 'k20' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 5
Eve była zła, ale kiedy kazała mu iść, po prostu poszedł, uznając, że głodnego tygrysa nie wolno drażnić. Krótka walka o alkohol skończyła się dla niego fatalnie, był cały mokry i nieco lepki od alkoholu. Sok z czereśni i cukier robiły swoje, nieprzyjemnie materiał drażnił jego ciało, kleił się cały. Marcel stanął przy nim tak samo wpatrując się w taniec Celiny. Nie zorientował się nawet, kiedy został odciągnięty w bok, oderwany od tego spektaklu. Twarz Eve przysłoniła mu widok.
— Ale ona... ładnie...ta-tańczyła — zauważył, patrząc na Eve, próbując zrobić jak najpoważniejsza minę fachowego krytyka jaką tylko potrafił. Był trzeźwy... chwilę temu, ale olbrzymia ilość mocarza wypitego kilka minut temu zaczynała powoli rozlewać się po organizmie. Czuł, jak zaczyna mu się robić gorąco. — Aleś ty piękna dzisiaj — mruknął z podziwem, wpuszczając z płuc powietrze. Dopiero teraz mógł jej się przyjrzeć, obejrzeć ją w tej sukience. I do tego nic po niej nie było widać. Słysząc krzyk Marcela wyprostował się i obrócił głowę za nim, patrząc jak biegnie do wody. Zacisnął zęby ze złości, kurwa. Znowu to samo. Zaraz jednak zerknął na towarzystwo, powracając w końcu ciemnymi oczami do Eve. Uśmiechnął się powoli, szelmowsko. — Oblałem się trochę... — zauważył, zmieniając uśmiech w zbolałą minę. — I teraz... muszę się... wykąpać...— dał, opuszczając nieco głowę. Zrobił krok w jej stronę, wyswobadzając dłoń z jej uścisku, zamiast tego, łapiąc ją w talii. — Bo się trochę... do ciebie... kleję... — dodał i przyciągnął ją do ciebie, by obkleić jej dekolt swoją mokrą koszulą, jednocześnie dając jej buziaka w usta. Zaraz po tym zerwał się w stronę jeziora. — Steffen, ostatni w wodzie fujara!— krzyknął spoglądając na towarzystwo, a potem na Eve, wzruszając niewinnie ramionami. Chyba też musiała się wykąpać teraz.
Rzucił się w wodę.
— Ale ona... ładnie...ta-tańczyła — zauważył, patrząc na Eve, próbując zrobić jak najpoważniejsza minę fachowego krytyka jaką tylko potrafił. Był trzeźwy... chwilę temu, ale olbrzymia ilość mocarza wypitego kilka minut temu zaczynała powoli rozlewać się po organizmie. Czuł, jak zaczyna mu się robić gorąco. — Aleś ty piękna dzisiaj — mruknął z podziwem, wpuszczając z płuc powietrze. Dopiero teraz mógł jej się przyjrzeć, obejrzeć ją w tej sukience. I do tego nic po niej nie było widać. Słysząc krzyk Marcela wyprostował się i obrócił głowę za nim, patrząc jak biegnie do wody. Zacisnął zęby ze złości, kurwa. Znowu to samo. Zaraz jednak zerknął na towarzystwo, powracając w końcu ciemnymi oczami do Eve. Uśmiechnął się powoli, szelmowsko. — Oblałem się trochę... — zauważył, zmieniając uśmiech w zbolałą minę. — I teraz... muszę się... wykąpać...— dał, opuszczając nieco głowę. Zrobił krok w jej stronę, wyswobadzając dłoń z jej uścisku, zamiast tego, łapiąc ją w talii. — Bo się trochę... do ciebie... kleję... — dodał i przyciągnął ją do ciebie, by obkleić jej dekolt swoją mokrą koszulą, jednocześnie dając jej buziaka w usta. Zaraz po tym zerwał się w stronę jeziora. — Steffen, ostatni w wodzie fujara!— krzyknął spoglądając na towarzystwo, a potem na Eve, wzruszając niewinnie ramionami. Chyba też musiała się wykąpać teraz.
Rzucił się w wodę.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Czuła lekkie podekscytowanie, przysiadając na piętach na kocu i przyglądając się zakręconej przez Nealę butelce; przez moment była niemal pewna, że to ona stanie się pierwszą ofiarą, ale naczynie pomknęło dalej, wskazując na siedzącego obok Roratio. Odetchnęła, zerkając z uśmiechem w jego stronę, nie mając pojęcia, dlaczego tak mocno biło jej serce. Przeklęty róż za nic nie chciał zejść z policzków, a gdy rudowłosy lord w podziękowaniu za przekazanie mu butelki pocałował ją w wierzch dłoni, jej twarz i szyja z całą pewnością stały się szkarłatne. – O-oczywiście – odpowiedziała mu z zająknięciem, nagle dziwnie świadoma bijącego od niego ciepła, oraz tego, jak niewielki w istocie był rozłożony na trawie kocyk. Przygryzła wargę, bezwiednie sięgając dłonią do końca złotego, przerzuconego przez ramię warkocza, szarpiąc końce gładkiej, błękitnej wstążki. Opowieść Anne o schadzce z nauczycielem powinna ją zszokować i wywołać serię cisnących się na usta pytań, ale ledwie udało jej się wyłapać poszczególne słowa – bo gdzieś po drodze rozkojarzył ją kształt, w jaki układały się złotobrązowe piegi, którymi obsypane były policzki i nos Rory’ego. Wyglądały prawie jak gwiezdna konstelacja, ciekawe, czy dało się z nich wróżyć – tak samo jak z migoczących na niebie gwiazd, albo jak z linii przecinających dłonie? Prawie mu to zaproponowała, wargi drgnęły w niewypowiedzianym (na szczęście) pytaniu, ale jej uwagę odwrócił okrzyk pojawiającej się dokładnie naprzeciwko Neali. Zaśmiała się, obserwując, jak rudowłosa chwiejnie wciska się między Marcela i Celine, zaraz potem podążając spojrzeniem za tą drugą – starając się nie czuć zazdrości na widok przepięknego tańca i srebrzystych, mieniących się w świetle ogniska włosów. Nie powinna, nie wobec niej; nie, kiedy w pamięci wciąż świeże były wspomnienia z tego przerażającego, pędzącego przez noc pociągu. – Jesteś prawdziwą leśną driadą, Celine – westchnęła z rozmarzeniem, całkowicie szczerze; spojrzała w kierunku swojego kubeczka, dostrzegając, że był pusty – po czym rozejrzała się w poszukiwaniu najbliższego posiadacza pełnej butelki, ale zamiast tego jej uwaga skupiła się na okrzykach – i biegnących w stronę wody Marcelu i Jamesie. Zaśmiała się, obserwując, jak obaj wskakują do jeziora; miała nadzieję, że Roratio nie pobiegnie za nimi.
Słodka Helgo, jej samej chyba przydałaby się lodowata kąpiel.
| tu na efekt mocarza rzuciłam, WA: 82/102 (80%)
Słodka Helgo, jej samej chyba przydałaby się lodowata kąpiel.
| tu na efekt mocarza rzuciłam, WA: 82/102 (80%)
i nie wiem o czym myśleć mam
żeby mi się przyśnił taki świat
żeby mi się przyśnił taki świat
w którym się nie boję spać
Leonie Wilde
Zawód : kursantka uzdrowicielstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
tańcz ze mną
sekundy pędzą
no tańcz
potem powróci mój
szary świat
sekundy pędzą
no tańcz
potem powróci mój
szary świat
OPCM : 2 +1
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 11
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
- Mnie też! - ucieszyłam się, kiedy Celine o samotności mówiła. - Ups, przepraszam. - szepnęłam do Marcela poprawiając się na miejscu. A zaraz zaśmiałam się kiedy Celine złożyła mi na czubku głowy całusu. Odprowadziłam ją zadowolona wzrokiem. Obserwując z zachwyconymi oczami jak stawia kolejne kroki. Oderwałam od niej wzrok na chwilę by spojrzeć na Jamesa, a potem na pozostałych chłopców czując kłujące w sercu uczucie zazdrości. Westchnęłam. Nic dziwnego, że każdy podążał za nią wzrokiem. Ja mogłam o tym pomarzyć tylko. No nic. No trudno, Neala. Nic nowego przecież. Odwróciłam głowę wracając do niej wzrokiem mimowolnie unosząc brodę. Nic nowego. - Ej! - uniosłam zaraz głos, kiedy poczułam jak ciecz leci na mnie, trochę na głowę, trochę na rękę, trochę na przód sukienki znacząc ją plamą. Zerknęłam w dół gramoląc się w górę. Zostawiając szklankę, odciągając materiał od siebie. Już miałam coś powiedzieć kiedy Eve znalazła się obok. Zmilkłam, a potem zamilkłam na dłużej po prostu patrząc. - Emm.. Kto teraz te zadanie robi? - spytałam rozglądając się wokół bo coś przegapiłam. I w sumie patrzeć nie chciałam. Ale nim zdążyłam się rozejrzeć Marcel już o fujarach krzyczał. Zaśmiałam się klaszcząc w dłonie. - BRAWO MARCEL!!! - krzyknęłam do niego przykładając rękę do ust, zapominając o tym że cicho czy coś. A potem James… ekhm… tak akurat na to trafić musiałam. Super. Zastygłam tak. Mrugnęłam. Otworzyłam usta. Zamknęłam je. A kiedy rzucił się do biegu, drgnęłam. - Eve, Eve, Eve. Wposządku wszystko. - zapewniłam ją rozciągając usta w uśmiechu. Chyba było, może nie. Schyliłam się po butelkę z mocarzem wciskając ją jej w dłonie. - Naaaapij się i chodź. - powiedziałam choć nie wiedziałam dokąd ją w sumie wołam, zaraz odwróciłam spojrzenie w poszukiwaniu Celine zaklaskałam w dłonie energicznie. - Pięknie. Idealnie. Maficzne!!! - powiedziałam łapiąc za jej dłonie i pociągając do siebie. - Oh, jakże strasznie ci zazdroszczę. - jęknęłam bo jęknąć musiałam jednak chociaż trochę. - Leonie, pijesz? Roratio jest miły? Ostatnio nakrzyczałam na niego trochę. Ale chyba się nie gniefa jak tu jest. - zastanowiłam się zerkając w ich stronę. - Castor jakiś strasznie milczący jesteś. - wyznałam w sumie nie znałam go wcale. Ale musiałam się czymś zająć. - Kleję się. - mruknęłam spoglądając znów w dół odciągając materiał od siebie.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wszystko działo się tak szybko, że czas sam przelatywał przez palce - najpierw Neala postanowiła ją ofukać, potem James stanął w jej obronie, potem jednak zniknął, ale potem jednak wrócił, potem w jej dłoni wylądował kubek i chyba już każdy przestawał zwracać uwagę na to, co się dzieje, bo każdy siadał gdzie chciał, pił co chciał...robić co każdy robił już nie zwracała uwagi, przechylając swoją głowę. Delikatnie moderowała struny, zastanawiając się, co wyjdzie z tego wieczoru, ale już żadne słowo do tej pory nie padło z jej ust, ostrożnie też odstawiła na ziemię podany jej alkohol. Jeżeli miała grać, musiała pilnować instrumentu bo nie chciała aby cokolwiek się mu stało.
Obserwowała każdy ruch, nie komentując nic ani nic nie robiąc, przynajmniej dopóki nie padło w stronę Celine wyzwanie o tańcu - uchwyciła wtedy delikatnie struny, wygrywając jako podkład cichą ale też delikatną melodię która mogłaby być idealnym podkładem do tańca. W milczeniu jej wzrok przesunął się też po chłopcach, ale potem na nowo wróciła do gry. Kwiesti Jaydena nie skomentowała, bo wracanie do tego tematu nie było przyjemne - najwidoczniej łatwo było zapomnieć jak kiedyś był pomocny i to bez żadnych względów.
Zaklaskała również lekko, ale uniosła lekko brew kiedy butelka ostatecznie wylądowała na niej. Przez chwilę milczała, nie wiedząc, co wybrać, bo żadna opcja nie wydawała się szczególnie ciekawa, ale wtedy chłopcy najwyraźniej postanowili, że gra już nie jest dla nich interesująca.
- To ja wezmę wyzwanie. - Powiedziała dość cicho, niepewna, czy w ogóle słychać ją było pośród krzyków.
Obserwowała każdy ruch, nie komentując nic ani nic nie robiąc, przynajmniej dopóki nie padło w stronę Celine wyzwanie o tańcu - uchwyciła wtedy delikatnie struny, wygrywając jako podkład cichą ale też delikatną melodię która mogłaby być idealnym podkładem do tańca. W milczeniu jej wzrok przesunął się też po chłopcach, ale potem na nowo wróciła do gry. Kwiesti Jaydena nie skomentowała, bo wracanie do tego tematu nie było przyjemne - najwidoczniej łatwo było zapomnieć jak kiedyś był pomocny i to bez żadnych względów.
Zaklaskała również lekko, ale uniosła lekko brew kiedy butelka ostatecznie wylądowała na niej. Przez chwilę milczała, nie wiedząc, co wybrać, bo żadna opcja nie wydawała się szczególnie ciekawa, ale wtedy chłopcy najwyraźniej postanowili, że gra już nie jest dla nich interesująca.
- To ja wezmę wyzwanie. - Powiedziała dość cicho, niepewna, czy w ogóle słychać ją było pośród krzyków.
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Ognisko Wyzwolenia - 11 maj 1958r
Szybka odpowiedź