Ognisko Wyzwolenia - 11 maj 1958r
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ognisko Wyzwolenia
Ottery St. Catchpole 11 maja 1958
Anne, Castor, Celine, Eve, James, Leon, Leonie, Marcel, Neala, Sheila, Steffen, Roratio
Szafka zniknięć
1 Roratio 2 Leonie, 3 Castor 4 Nela, 5 Steff, 6 Celina, 7 Marcel 8 Anne 9 Leon 10 Eve, 11 Sheila, 12 James
Wepchnęłam was chłopaki w miejsca wcześniej nie zajęte. Jakby ktoś chciał jednak GDZIEŚ INACZEJ to krzyczcie.
Butelka
Zasady:
1. Osoba rozpoczynająca - a dalej osoba po wykonanym zadaniu (A) rzuca kostką k15 żeby zobaczyć kogo wylosowała(B).
Zakładajmy, że pytanie “prawda czy wyzwanie” pada chwilę po tym, jak butelka się zatrzyma (chyba że ktoś ma chęć dopisać trzy słowa o tym jak je zadaje to droga wolna)
2. Po wylosowaniu osoby, w powiadomieniach u nas oznaczcie daną osobę żeby mogła przyjść i powiedzieć które z dwóch wybiera. (też oznaczając rzucającego o odpowiedzi)
3. Rzucający (A) zadaje zadanie/pytanie
3. (B) Po wykonaniu zadania/odpowiedzeniu na pytanie (TYLKO SZCZERZE) sama kręci butelką - patrz punkt 1
ad3. Niewykonanie zadania skutkuje ponownym kręceniem osoby która kręciła wcześniej
KAŻDY GRAJĄCY MA PRAWO DO ZREZYGNOWANIA Z JEDNEGO WYZWANIA/PYTANIA
Chyba cała filozofia.
Kości:
1 - rzuć jeszcze raz
2 - rzuć jeszcze raz
3 - Roratio
4 - Leonie,
5 - Castor
6 - Nela,
7 - Steff,
8 - Celina,
9 - Marcel
10 - Anne
11 - Leon
12 - Eve,
13 - rzuć też jeszcze,
14 - James
15 - szczęście tak Ci sprzyja, że butelka wskazuje dokładnie tego, kogo chciałeś żeby wskazała
Anne, Castor, Celine, Eve, James, Leon, Leonie, Marcel, Neala, Sheila, Steffen, Roratio
Szafka zniknięć
1. Skrzacie wino - 1 butelka - 1k6
2. Piwo kremowe - 1 butelka - 1k3-1
3. Rum - 1 butelka (0.75)1k6+1
4. Ognista whisky - 1 butelka (0.75) 1k6+2
5. Mocarz - 3 butelki 1k6+3
+100g tytoniu +1 do każdej kości na upojenie
Wytrzymałość alkoholowa
Efekty:
75% - upojenie
50% - pijany
25% - zatacza się
0% - zgon
Jedzenie
2. Piwo kremowe - 1 butelka - 1k3-1
3. Rum - 1 butelka (0.75)1k6+1
4. Ognista whisky - 1 butelka (0.75) 1k6+2
5. Mocarz - 3 butelki 1k6+3
+100g tytoniu +1 do każdej kości na upojenie
Korzystanie z używek ma swoje konsekwencje. Alkohol pobudza produkcję soków trawiennych i ogranicza łaknienie, podnosi ciśnienie krwi, zaburza pracę serca. Obniża koncentrację, poprawia humor i powoduje kaca.
Każdy pijący jest zobowiązany do sprawdzenia swoich możliwości z pomocą wzoru bazowego i modyfikatorów:
100 + sprawność x2
- modyfikator zależny od wieku ( -5 za każdy 1 rok poniżej 23 lat)
- modyfikator za bycie kujonem -15
- modyfikator za abstynencję -20 (całkowita) -10 (sporadyczna)
- modyfikator losowy (forma w danym dniu) 1k20 (1-10 ujemny, 11-20 dodatni)
- modyfikator kolektywny - przyznawany uznaniowo (potwierdzenia należy szukać u organizatorów) -10 (za stan psychiczny postaci)
- modyfikator wagowy - +5 za każde zaczęte 5 kg powyżej 70 kg wagi
- modyfikator gastronomiczny - +2 za posiłek (umówmy się nie mamy dań)
- modyfikator taneczny +10 za taniec (przetańczenie całej piosenki)
- modyfikator narkoleptyczny +20 za ucięcie godzinnej drzemki
Efekty:
75% - upojenie
50% - pijany
25% - zatacza się
0% - zgon
- Mocarz:
- 1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz alkohol najbliższej postaci do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę chłodna kąpiel, inaczej zaliczysz solidnego zgona. Punkty upojenia rosną o 10, o ile w ciągu najbliższych trzech tur nie zanurzysz się w pobliskim jeziorze.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego różowawą barwę na jakąś mniej dziewczęcą. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w pobliskim jeziorze będzie dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego poza skrzywieniem. Jest mocny i, choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, ktoś szykował w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątała się w nim pestka, która stanęła ci w gardle. Musisz ją wykrztusić.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Przez najbliższe trzy tury otrzymujesz 5 punktów upojenia więcej za każdy wykonany rzut.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotacyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić. Otrzymujesz 3 punkty upojenia więcej.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem. Punkty upojenia rosną o 5.
- chleb pokrojony na kromki,
- sok z dyni w przezroczystej dużej butelce ze szkła,
- gotowany makaron w słoiku,
- ciasteczka z owocami,
1 Roratio 2 Leonie, 3 Castor 4 Nela, 5 Steff, 6 Celina, 7 Marcel 8 Anne 9 Leon 10 Eve, 11 Sheila, 12 James
Wepchnęłam was chłopaki w miejsca wcześniej nie zajęte. Jakby ktoś chciał jednak GDZIEŚ INACZEJ to krzyczcie.
1. Osoba rozpoczynająca - a dalej osoba po wykonanym zadaniu (A) rzuca kostką k15 żeby zobaczyć kogo wylosowała(B).
Zakładajmy, że pytanie “prawda czy wyzwanie” pada chwilę po tym, jak butelka się zatrzyma (chyba że ktoś ma chęć dopisać trzy słowa o tym jak je zadaje to droga wolna)
2. Po wylosowaniu osoby, w powiadomieniach u nas oznaczcie daną osobę żeby mogła przyjść i powiedzieć które z dwóch wybiera. (też oznaczając rzucającego o odpowiedzi)
3. Rzucający (A) zadaje zadanie/pytanie
3. (B) Po wykonaniu zadania/odpowiedzeniu na pytanie (TYLKO SZCZERZE) sama kręci butelką - patrz punkt 1
ad3. Niewykonanie zadania skutkuje ponownym kręceniem osoby która kręciła wcześniej
KAŻDY GRAJĄCY MA PRAWO DO ZREZYGNOWANIA Z JEDNEGO WYZWANIA/PYTANIA
Chyba cała filozofia.
Kości:
1 - rzuć jeszcze raz
2 - rzuć jeszcze raz
3 - Roratio
4 - Leonie,
5 - Castor
6 - Nela,
7 - Steff,
8 - Celina,
9 - Marcel
10 - Anne
11 - Leon
12 - Eve,
13 - rzuć też jeszcze,
14 - James
15 - szczęście tak Ci sprzyja, że butelka wskazuje dokładnie tego, kogo chciałeś żeby wskazała
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 13.09.22 9:45, w całości zmieniany 3 razy
The member 'Leonie Wilde' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 3
--------------------------------
#2 'k20' : 19
#1 'k6' : 3
--------------------------------
#2 'k20' : 19
Słowa zaczęły się plątać, gubił je, niektóre zlewały się ze sobą. Nie dostrzegł jej krztuszenia się, zaabsorbowany wszystkim wokół. Tańcem, śpiewaniem, utrzymaniem równowagi. Urwał śpiewanie nagle, kiedy wspomniała o strumieniu wybuchnął śmiechem, zamykając oczy. Świat wirował.
- To ty wp-adlas - zająknął się, wciąż śmiejąc. Zachwiał się wtedy, stracił równowagę. Poleciał na nią, szturchnął ja całym ciałem, gdy te się zderzyly. Od razu spróbował ja złapać i siebie tez, by nie runęli w dół. Spoważniał gwałtownie, ale zaraz znowu się zaśmiał. - Nisie niestao... - mruknął, parskając znów śmiechem, opuszczając głowę w dół, puszczając Neale, chyba stała stabilnie. -Wybcz... Napijesz sie szegoś? - spytał, odsuwając się nieco. Dotknął jeszcze jej ramion, sprawdzając czy stała, ale to nie ona, to on się chwiał już dość mocno. - Saras wrósę...- zapowiedział, odchodząc, by znaleźć jakaś butelkę. Była jedna, przy ognisku, schylił się po nią, ale stracił równowagę i zwalił się na koc obok Leona. - Ojej... - jęknął zaskoczony. - Pusta... wyfiłeś szysko? - spojrzał na Leona bez zrozumienia, po czympołożył się na kocu. Musiał się przejść. Ale nie mógł się już ruszyć.
- To ty wp-adlas - zająknął się, wciąż śmiejąc. Zachwiał się wtedy, stracił równowagę. Poleciał na nią, szturchnął ja całym ciałem, gdy te się zderzyly. Od razu spróbował ja złapać i siebie tez, by nie runęli w dół. Spoważniał gwałtownie, ale zaraz znowu się zaśmiał. - Nisie niestao... - mruknął, parskając znów śmiechem, opuszczając głowę w dół, puszczając Neale, chyba stała stabilnie. -Wybcz... Napijesz sie szegoś? - spytał, odsuwając się nieco. Dotknął jeszcze jej ramion, sprawdzając czy stała, ale to nie ona, to on się chwiał już dość mocno. - Saras wrósę...- zapowiedział, odchodząc, by znaleźć jakaś butelkę. Była jedna, przy ognisku, schylił się po nią, ale stracił równowagę i zwalił się na koc obok Leona. - Ojej... - jęknął zaskoczony. - Pusta... wyfiłeś szysko? - spojrzał na Leona bez zrozumienia, po czympołożył się na kocu. Musiał się przejść. Ale nie mógł się już ruszyć.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wszystkim zainteresowanym odpowiadał niezbyt entuzjastycznie, że jest już lepiej i że dziękuje za troskę. Bo lepiej było, ale... mogło być lepiej niż lepiej.
Zdążył już wyschnąć i założyć na siebie całą swoją odzież, kiedy nagle wokół rozkręciła się taneczna impreza. Przez chwilę nawet uśmiechał się pod nosem i śledził wzrokiem roztańczone sylwetki panów i pań (przeważnie Celine), jednak wkrótce poczuł, że podążanie za wirującymi ruchami nie pomaga mu w jego sytuacji. Podreptał więc po polecany mu sok z dyni i kromkę chleba, by trochę wypełnić pustkę w żołądku, po czym siadł na kocu i spokojnie się posilał.
Kończył już prawie swoją przekąskę. Wtem obok niego rozwalił się James, wyraźnie rozweselony alkoholem i wyraźnie chętny na więcej.
Postanowił nie odpowiadać na rzucone mu oskarżenie, zamiast tego wstał, zlokalizował najbliższą butelkę z alkoholem (w tym momencie chyba nie robiło mu różnicy co wypije) i wręczył ją uroczyście znokautowanemu tańcem cyganowi.
Leon znajduje i prezentuje:
1 - skrzacie wino
2 - piwo kremowe
3 - rum
4 - ognistą
5-6 - mocarza
Zdążył już wyschnąć i założyć na siebie całą swoją odzież, kiedy nagle wokół rozkręciła się taneczna impreza. Przez chwilę nawet uśmiechał się pod nosem i śledził wzrokiem roztańczone sylwetki panów i pań (przeważnie Celine), jednak wkrótce poczuł, że podążanie za wirującymi ruchami nie pomaga mu w jego sytuacji. Podreptał więc po polecany mu sok z dyni i kromkę chleba, by trochę wypełnić pustkę w żołądku, po czym siadł na kocu i spokojnie się posilał.
Kończył już prawie swoją przekąskę. Wtem obok niego rozwalił się James, wyraźnie rozweselony alkoholem i wyraźnie chętny na więcej.
Postanowił nie odpowiadać na rzucone mu oskarżenie, zamiast tego wstał, zlokalizował najbliższą butelkę z alkoholem (w tym momencie chyba nie robiło mu różnicy co wypije) i wręczył ją uroczyście znokautowanemu tańcem cyganowi.
Leon znajduje i prezentuje:
1 - skrzacie wino
2 - piwo kremowe
3 - rum
4 - ognistą
5-6 - mocarza
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Leon Longbottom' has done the following action : Rzut kością
'k6' : 6
'k6' : 6
Dawno nie tańczył, ale pamiętał przecież kroki rock-and-rolla! Spróbował poprowadzić Anne w tańcu, mając nadzieję, że nie podepcze jej stóp - taniec był nieco chaotyczny, podobnie jak śpiew Jima, ale i tak było miło! Chciałby powiedzieć, że dzięki temu wytrzeźwiał, ale pod koniec zaparło mu dech. Podziękował Anne, a potem przeprosił ją na chwilę i padł na koce obok Jima i Leona.
-Ej, gwiazdy też wam wirują??? - wymamrotał, odbierając od Leona butelkę. Upił łyk i podał ją Jimowi, a potem położył się plackiem.
/I zw nieobeckowo, Steff odpływa i przebudzi się wraz ze mną!
-Ej, gwiazdy też wam wirują??? - wymamrotał, odbierając od Leona butelkę. Upił łyk i podał ją Jimowi, a potem położył się plackiem.
/I zw nieobeckowo, Steff odpływa i przebudzi się wraz ze mną!
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k20' : 8
'k20' : 8
80/40 - wytrzymałość alkoholowa (upojenie<60, pijany<40)
- Co? - zdziwiłam się spoglądając na Leonie. - Zostajecie wszystkie. - powiedziałam jej jeszcze zanim tańce te zaczęłam. Nie mówiłam wcześniej? Musiałam, nie chciałam, żeby po nocy same latały wszystko z ciocią uzgodniłam przecież.
A potem poddałam się już muzyce - a raczej Melodii którą śpiewał. Nie spodziewałam się, że wyciągnie do mnie rękę właściwie pewna, że wybierze Eve. Ale nie zamierzałam narzekać. Co to to nie. A potem wyznałam coś na co wcześniej się nie odważyłam. Pomiędzy obrotami i śmiechem. A on też się zaśmiał. Przekrzywiłam trochę głowę i zachwiałam się. - Wjenc dobsze, że wpadłam ja. - Zmrużyłam lekko oczy i wydęłam usta, pochylając trochę głowę, unosząc sukienkę żeby spojrzeć na nogi. - Dzjenki koślawce. - mruknęłam do nich, a kiedy podniosłam głowę Jim na mnie leciał. Cofnęłam się kiedy we mnie uderzył - bardziej z musu niż chęci. Uchroniona przed upadkiem zaśmiałam się. - Nic a nic. - zgodziłam się patrząc na niego a potem unosząc brwi i przenosząc wzrok jak ręce na ramionach mi położył. - Okej. - zgodziłam się, pozostając na miejscu tylko chwilę nie odprowadzając go wzrokiem. Bo mój wzrok przyciągnął Marcel i Celine. Podeszłam do nich nie przejmując się czy i w czym przeszkodzę łapiąc oboje pod ramiona. - Wjecie co. - powiedziałam do nich, spoglądając najpierw na jednego, a potem na drugiego. - Cieszę się, że waz poznałam. - oznajmiłam im, wzdychając i odrzucając na chwilę głowę. - Mimo tych ż.. sz… szmij i różowych włosów. - zaraz potem wyciągnęłam ręce oswobodziłam je i uniosłam, żeby jednego i drugiego klepnąć lekko po policzku. - aha. - potwierdziłam dla potwierdzenia odwracając się na pięcie. Co to ja miałam? Ruszyłam dalej przypominając sobie. Znaczy nie planowałam ale poszłam do Eve. - Eve, Eve, zostaniesz nie? Nie możesz sama po nocy sama... gdzie jest She? - zapytałam jej rozglądając się i marszcząc brwi. Coś innego zwróciło moją uwagę leżący Steffen i James. Podeszłam do nich spoglądając w niebo. Stając za ich głowami. Nachyliłam swoją własną. - Tam o - wskazałam ręką bardziej w las niż niebo, ta zachwiała się ręka - a może ja. - jest wielki wóz. - oznajmiłam im usłużnie. Gospodyni roku normalnie. - Dobrze się bawisz, Leon? - zapytałam, kompletnie nieświadoma jego przygody w krzakach. - Anne, Anne, chodź tu, poznałaś Leona już? - zapytałam jej prostując się i poszukując jej wzrokiem.
- Co? - zdziwiłam się spoglądając na Leonie. - Zostajecie wszystkie. - powiedziałam jej jeszcze zanim tańce te zaczęłam. Nie mówiłam wcześniej? Musiałam, nie chciałam, żeby po nocy same latały wszystko z ciocią uzgodniłam przecież.
A potem poddałam się już muzyce - a raczej Melodii którą śpiewał. Nie spodziewałam się, że wyciągnie do mnie rękę właściwie pewna, że wybierze Eve. Ale nie zamierzałam narzekać. Co to to nie. A potem wyznałam coś na co wcześniej się nie odważyłam. Pomiędzy obrotami i śmiechem. A on też się zaśmiał. Przekrzywiłam trochę głowę i zachwiałam się. - Wjenc dobsze, że wpadłam ja. - Zmrużyłam lekko oczy i wydęłam usta, pochylając trochę głowę, unosząc sukienkę żeby spojrzeć na nogi. - Dzjenki koślawce. - mruknęłam do nich, a kiedy podniosłam głowę Jim na mnie leciał. Cofnęłam się kiedy we mnie uderzył - bardziej z musu niż chęci. Uchroniona przed upadkiem zaśmiałam się. - Nic a nic. - zgodziłam się patrząc na niego a potem unosząc brwi i przenosząc wzrok jak ręce na ramionach mi położył. - Okej. - zgodziłam się, pozostając na miejscu tylko chwilę nie odprowadzając go wzrokiem. Bo mój wzrok przyciągnął Marcel i Celine. Podeszłam do nich nie przejmując się czy i w czym przeszkodzę łapiąc oboje pod ramiona. - Wjecie co. - powiedziałam do nich, spoglądając najpierw na jednego, a potem na drugiego. - Cieszę się, że waz poznałam. - oznajmiłam im, wzdychając i odrzucając na chwilę głowę. - Mimo tych ż.. sz… szmij i różowych włosów. - zaraz potem wyciągnęłam ręce oswobodziłam je i uniosłam, żeby jednego i drugiego klepnąć lekko po policzku. - aha. - potwierdziłam dla potwierdzenia odwracając się na pięcie. Co to ja miałam? Ruszyłam dalej przypominając sobie. Znaczy nie planowałam ale poszłam do Eve. - Eve, Eve, zostaniesz nie? Nie możesz sama po nocy sama... gdzie jest She? - zapytałam jej rozglądając się i marszcząc brwi. Coś innego zwróciło moją uwagę leżący Steffen i James. Podeszłam do nich spoglądając w niebo. Stając za ich głowami. Nachyliłam swoją własną. - Tam o - wskazałam ręką bardziej w las niż niebo, ta zachwiała się ręka - a może ja. - jest wielki wóz. - oznajmiłam im usłużnie. Gospodyni roku normalnie. - Dobrze się bawisz, Leon? - zapytałam, kompletnie nieświadoma jego przygody w krzakach. - Anne, Anne, chodź tu, poznałaś Leona już? - zapytałam jej prostując się i poszukując jej wzrokiem.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wahała się, nie wiedząc, do końca co zrobić, chociaż w myślach przyznając Leonie rację. Słysząc pytanie, zerknęła na dziewczynę i pokręciła głową.- Nie, ale to nic. Poradzę sobie, coś wymyślę.- odparła z nikłym uśmiechem. Rozwiązaniem okazało się wtrącenie Neali, odsuwając problem w czasie.
Stała z boku, przyglądając się tańczącym i na dłużej zawieszając spojrzenie na Celinie oraz Marcelu. Nigdy nie sądziła, że znajdzie się w podobnym momencie, jako obserwator. Ona, która tańczyła z pasji, szczerze to kochając. Westchnęła cicho, omijając bawiących się, by podejść do stołu i nalać sobie trochę soku. Przełknęła ledwie łyk, czując tą nieprzyjemną gulę w gardle, jakby przełyk zacisnął się za mocno. Obejrzała się przez ramię, słysząc obok siebie głos Neali.- Ja... chyba... - urwała, nie kryjąc niezdecydowania. Jeszcze moment temu była gotowa po prostu pójść, gdziekolwiek i w jakimkolwiek kierunku. Teraz nerwy opadły odrobinę, chociaż poczucie zranienia wcale.- Poszła, chyba wróciła do domu.- powinna to sprawdzić, mając kolejny powód, aby ulotnić się, lecz istniała dość konkretna przeszkoda, a mianowicie odległość i brak miotły.
Stała z boku, przyglądając się tańczącym i na dłużej zawieszając spojrzenie na Celinie oraz Marcelu. Nigdy nie sądziła, że znajdzie się w podobnym momencie, jako obserwator. Ona, która tańczyła z pasji, szczerze to kochając. Westchnęła cicho, omijając bawiących się, by podejść do stołu i nalać sobie trochę soku. Przełknęła ledwie łyk, czując tą nieprzyjemną gulę w gardle, jakby przełyk zacisnął się za mocno. Obejrzała się przez ramię, słysząc obok siebie głos Neali.- Ja... chyba... - urwała, nie kryjąc niezdecydowania. Jeszcze moment temu była gotowa po prostu pójść, gdziekolwiek i w jakimkolwiek kierunku. Teraz nerwy opadły odrobinę, chociaż poczucie zranienia wcale.- Poszła, chyba wróciła do domu.- powinna to sprawdzić, mając kolejny powód, aby ulotnić się, lecz istniała dość konkretna przeszkoda, a mianowicie odległość i brak miotły.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Elvis połączony z alkoholem był remedium na chwilowe bolączki i zaskoczenia; poderwała się z koca prędko, podając Steffowi dłoń i niedługo później tańcząc przy ognisku, raz po raz zerkając w dół, jakby bała się, że zahaczyła częścią spódnicy o wysokie płomienie.
Było jej gorąco, duszno, i jakoś dziwacznie zabawnie; śmiała się niemal nonstop, a śpiewy Jamesa jedynie potęgowały rozbawienie - ich pląsy po jakimś czasie dobiegły końca, nadszedł czas na odpoczynek.
- Uprzejmie dziękuję - stwierdziła, chichocząc i zginając się w ukłonie przed nim.
Zaraz potem ktoś zawołał jej imię, później znów, a ona gwałtownie odwróciła głowę w stronę źródła dźwięku, odnajdując spojrzeniem Nealę. Podeszła do niej szybko, wciąż uśmiechnięta, przeskakując spojrzeniem między nią a Leonem.
- Dobrze się czujesz? - zagadnęła przyjaciółkę, bo mówiła dość chaotycznie - A ty? - dopytała zaraz potem, bo Leon wyglądał dość... blado.
- Uwielbiam Elvisa - westchnęła, jakby sama do siebie, z całą dozą emocjonalności, rozglądając się za jakimś kubeczkiem czy butelką.
wa 46 (52%)
Było jej gorąco, duszno, i jakoś dziwacznie zabawnie; śmiała się niemal nonstop, a śpiewy Jamesa jedynie potęgowały rozbawienie - ich pląsy po jakimś czasie dobiegły końca, nadszedł czas na odpoczynek.
- Uprzejmie dziękuję - stwierdziła, chichocząc i zginając się w ukłonie przed nim.
Zaraz potem ktoś zawołał jej imię, później znów, a ona gwałtownie odwróciła głowę w stronę źródła dźwięku, odnajdując spojrzeniem Nealę. Podeszła do niej szybko, wciąż uśmiechnięta, przeskakując spojrzeniem między nią a Leonem.
- Dobrze się czujesz? - zagadnęła przyjaciółkę, bo mówiła dość chaotycznie - A ty? - dopytała zaraz potem, bo Leon wyglądał dość... blado.
- Uwielbiam Elvisa - westchnęła, jakby sama do siebie, z całą dozą emocjonalności, rozglądając się za jakimś kubeczkiem czy butelką.
wa 46 (52%)
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen
a sen jak świat
świat dziwny jest jak sen
a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Kiedy Leon wręczył mu butelkę, uniósł brwi i spojrzał na niego z niedowierzaniem, jak na cudotwórcę. ucałowałby go, ale nie chciało mu się podnieść. Zaraz potem Steffen zwalił się tuż obok na koc, odebrał ją, by się napić, na co skrzywił się z niezadowoleniem.
— Odprowacę cię sary, nie marf się — powiedział mu, klepiąc go w udo, po czym odebrał od niego butelkę. – Wirują?— spytał, spoglądając w niebo. Słyszał głos Eve gdzieś obok. Jego kawałek przysłoniła mu przez moment - co to właściwie było. Odchylił głowę do tyłu, na nogi wyrastające do nieba, klosz z sukienki, gdzie tam kawałek głowy i burzę rudych włosów. Ze zmarszczonymi brwiami analizował przez chwilę swoje położenie, aż w końcu położył się znów jak wcześniej, szukając na niebie gwiazd, ale wszędzie widział same meteoryty. — Picie — uniósł butelkę, w końcu poszedł po coś do picia dla Neali,, a kiedy ją odebrała na moment zakrył twarz rękami, potarł ją, próbując przywrócić ostrość widzenia. Obrócił głowę w bok, słysząc, że doszła do nich Anne i wyszczerzył się leniwie z mętnym spojrzeniem, a potem obrócił głowę na drugą stronę, zerkając w stronę Marcela i Celine którzy chyba wciąż dobrze się bawili. Ugiął nogi w kolanach i na udach zaczął wystukiwać szybki, ciągły rytm. Zamknął oczy, bo świat wirował, nie mógł się na niczym skupić — w ciemności był sam. Zjadał głoski, język mu uciekał, ale wcale się tym nie przejmował, śpiewając znowu.
mjuzk
30/104 - bardzo pijany
— Odprowacę cię sary, nie marf się — powiedział mu, klepiąc go w udo, po czym odebrał od niego butelkę. – Wirują?— spytał, spoglądając w niebo. Słyszał głos Eve gdzieś obok. Jego kawałek przysłoniła mu przez moment - co to właściwie było. Odchylił głowę do tyłu, na nogi wyrastające do nieba, klosz z sukienki, gdzie tam kawałek głowy i burzę rudych włosów. Ze zmarszczonymi brwiami analizował przez chwilę swoje położenie, aż w końcu położył się znów jak wcześniej, szukając na niebie gwiazd, ale wszędzie widział same meteoryty. — Picie — uniósł butelkę, w końcu poszedł po coś do picia dla Neali,, a kiedy ją odebrała na moment zakrył twarz rękami, potarł ją, próbując przywrócić ostrość widzenia. Obrócił głowę w bok, słysząc, że doszła do nich Anne i wyszczerzył się leniwie z mętnym spojrzeniem, a potem obrócił głowę na drugą stronę, zerkając w stronę Marcela i Celine którzy chyba wciąż dobrze się bawili. Ugiął nogi w kolanach i na udach zaczął wystukiwać szybki, ciągły rytm. Zamknął oczy, bo świat wirował, nie mógł się na niczym skupić — w ciemności był sam. Zjadał głoski, język mu uciekał, ale wcale się tym nie przejmował, śpiewając znowu.
mjuzk
30/104 - bardzo pijany
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
85 - 2 = 83 i choćbym chciał nie mam czasu teraz na picie czas na tańcowanko
W sumie to mógłby iść z Sheilą, ale dwa to ktoś mówił, że chłopców miało nie być - to też nie wychylał się ze swoją obecnością. Poza tym takie imprezy miały być zabawą a nie udręką, a Rory pozna nieszczęśliwego biesiadnika, kiedy takiego zobaczy. Za to Leonie wydawała się bardziej zadowolona ze swojej obecności. Nie zwrócił uwagi na dygnięcie, które w ogóle nie przypominało tych z balów, ale kto by się tym tu i teraz przejmował? Sam, gdy odeszli od ogniska, a muzyka zaczęła płynąć, skłonił przed nią głowę dworsko i poprowadził do tańca w rytm muzyki. Nie szło mu to najgorzej, chociaż dużo pewniej czuł się w tych dworskich tańcach, te także szły mu na tyle dobrze, że miał nie podeptać (za bardzo) palców Leonie. Poza tym w stanie już upojenia alkoholowego czuł się pewnie z Leonie jak mistrz parkietu. - Jakie gwiazdy ci wirują Steff? - zakrzyknął w stronę kumpla, jednocześnie obracając swoją partnerkę wokół jej osi. - Jedynymi wirującymi gwiazdami są te na parkiecie... parkiecie? No wiecie o co mi chodzi - jak to bywa w przypadku alkoholu ten uwalniał niesamowitą pewność siebie. A u osoby i tak pewnej swojej wartości jak lord Roratio, przekraczało to jakiś chyba próg przyzwoitości. - Jeżeli jeszcze gramy to przy...przypomne, że Steff musi wybrać wyzwanie czy pytanie? Oo... to w sumie nieważne - zakrzyknął jeszcze, ale widząc, że ten zaniemógł zapewne machnąłby ręką, ale miał je zajęte. - Bardzo ładnie tańczysz - przyznał, nie ściągając uśmiechu z ust.
W sumie to mógłby iść z Sheilą, ale dwa to ktoś mówił, że chłopców miało nie być - to też nie wychylał się ze swoją obecnością. Poza tym takie imprezy miały być zabawą a nie udręką, a Rory pozna nieszczęśliwego biesiadnika, kiedy takiego zobaczy. Za to Leonie wydawała się bardziej zadowolona ze swojej obecności. Nie zwrócił uwagi na dygnięcie, które w ogóle nie przypominało tych z balów, ale kto by się tym tu i teraz przejmował? Sam, gdy odeszli od ogniska, a muzyka zaczęła płynąć, skłonił przed nią głowę dworsko i poprowadził do tańca w rytm muzyki. Nie szło mu to najgorzej, chociaż dużo pewniej czuł się w tych dworskich tańcach, te także szły mu na tyle dobrze, że miał nie podeptać (za bardzo) palców Leonie. Poza tym w stanie już upojenia alkoholowego czuł się pewnie z Leonie jak mistrz parkietu. - Jakie gwiazdy ci wirują Steff? - zakrzyknął w stronę kumpla, jednocześnie obracając swoją partnerkę wokół jej osi. - Jedynymi wirującymi gwiazdami są te na parkiecie... parkiecie? No wiecie o co mi chodzi - jak to bywa w przypadku alkoholu ten uwalniał niesamowitą pewność siebie. A u osoby i tak pewnej swojej wartości jak lord Roratio, przekraczało to jakiś chyba próg przyzwoitości. - Jeżeli jeszcze gramy to przy...przypomne, że Steff musi wybrać wyzwanie czy pytanie? Oo... to w sumie nieważne - zakrzyknął jeszcze, ale widząc, że ten zaniemógł zapewne machnąłby ręką, ale miał je zajęte. - Bardzo ładnie tańczysz - przyznał, nie ściągając uśmiechu z ust.
Roratio J. Prewett
Zawód : dumny przedstawiciel swego rodu, utrapienie lorda nestora
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
owijam wokół palca wolny czas
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Ne pefno, na pewno! - nie zgodziłam się z Eve rozglądając się za She unosząc brwi. Ah, do domu, mojego na pewno. Spać musiało jej się chcieć nie w humorze była. Przeczłapałam się dalej stając nad chłopkami, schylając się w pół nad nimi prezentując leśne gwiazdy. Odebrałam butelkę od Jamesa unosząc do ust, ale tylko ją przytknęłam do warg nje, nje, nje musiałam być gospodynia więc odstawiłam ją koło jego głowy. Zakręconą. Zakręconą. Podniosłam się jak Anne przyszła. Podniosłam wyprostowałam w sensie. Unosząc ręce i zarzucając jej na szyje. - Ufjelbiam cię Annie. - wyznałam jej szczęśliwa, zaraz ciągnąć za rękę dalej od ich głów. - Eve! Eve! pokaż nam te cygganjskie te! - poprosiłam jej, unosząc rękę żeby zwrócić jej uwagę. - Tanczymy dziewczyny tanczymyuu. - zaśmiałam się wyrzucając dłonie w górę. - Zrymowało się, nie? - zapytałam Annie poddając się pięknemu głosowi Jamesa nie zauważając że pijany czy coś.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
- Umh, no, tak... - odpowiedział za jednym zamachem Steffenowi oraz Neali. Niezbyt szczerze.
Zrozumiał właśnie, że zdecydowanie zbyt trzeźwy był, na to wszystko, co wydarzyło się właśnie wokół niego. Przechwycił więc także mocarza i pociągnął dwa łyki - wymiotować już wymiotował, można z listy skreślić, teraz powinno wszystko pójść jak z płatka.
- Tak, świetnie, dlaczego? - odpowiedział Anne, mając nadzieję, że będąc w stanie, jakim jest, nie wyczuje tu niewinnego kłamstewka - Co z tym moim listem, Neala? - zaczepił kuzynkę, która to myślała już chyba, że jest wolna od tej całej epistolograficznej dramy - Co jest w tym moim, hmm?? - przeczuwał jednak, że się niczego nie dowie.
Zrozumiał właśnie, że zdecydowanie zbyt trzeźwy był, na to wszystko, co wydarzyło się właśnie wokół niego. Przechwycił więc także mocarza i pociągnął dwa łyki - wymiotować już wymiotował, można z listy skreślić, teraz powinno wszystko pójść jak z płatka.
- Tak, świetnie, dlaczego? - odpowiedział Anne, mając nadzieję, że będąc w stanie, jakim jest, nie wyczuje tu niewinnego kłamstewka - Co z tym moim listem, Neala? - zaczepił kuzynkę, która to myślała już chyba, że jest wolna od tej całej epistolograficznej dramy - Co jest w tym moim, hmm?? - przeczuwał jednak, że się niczego nie dowie.
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Leon Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 1, 2
--------------------------------
#2 'k20' : 4
#1 'k6' : 1, 2
--------------------------------
#2 'k20' : 4
Spojrzałam jeszcze na Leona zanim poszłam Eve o te tańczenia prosić kiedy o ten list zapytał. Cofnęłam się o krok, zachwiałam marszcząc brwi. Listem? Jego? Zapomniałam że mu coś naobiecywał. - Nie dotarł? - zapytałam go czując się jakoś nie w temacie w ogóle. Ale drugie pytanie sprawiło, że jednak mnie wzięło i trochę ruszyło. Uniosłam rękę i machnęłam nią zamaszycie, podążając za nią krok do przodu. I miałam powiedzieć prawdę, ale zapomniałam że miałam, więc zaczęłam wymyślać. - No.. ten.. wienc. Dużo zastananowień. By był by uwolnieniem. Ale wspomniałam o kwiacie, herbacie. Sporo ten zacytowałbym. O tych ten, kradnięciach, starcach, mądrości i wychodzeniu. - próbowałam kłamać, ale czas dokonane i planowane mi się mieszały. - I postanowienie stworzyłam. Ale spokojnie Leon. - zapewniłam go cofając się o krok unosząc ręce, rękę jedną do niego i unosząc kciuk. - Już mi to złoszczenie przeszło całkiem. Przepraszam za tą herbatę, ale czytałam, no nie, że ona na włosy robi ładnie. To teraz ładny jesteś - nie ma za co - miałeś rację, ty se znajdziesz i ja se znajde nudziarza swojego. - zapewniłam unosząc brodę rozciągając usta w uśmiechu. Patrząc na niego mętnym wzrokiem. - Znaczy nie. Ja nie. - olśniło mnie zaraz - Ja sie za znajdowanie nie bede brała wcale. O tak, to to, to ten. Idę. - oznajmiłam zadowolona z wybrnięcia z tematu.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Ognisko Wyzwolenia - 11 maj 1958r
Szybka odpowiedź