Wydarzenia


Ekipa forum
Szpital Asfodela, Warwick
AutorWiadomość
Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]11.09.22 16:37
First topic message reminder :

Szpital Asfodela, Warwick

Budynek przed wojną pełnił rolę przytułku, który stopniowo, wobec rozpoczętych walk, przeobrażano w lazaret, a następnie, po stabilizacji sytuacji, w szpital stały. Jego nazwa wzięła się od pojedynczych pęków złotogłowia rosnącego przed jego murami. Usytuowany w centrum, w cieniu górującego nad Warwick zamku, kamienny budynek z zewnątrz nie wyróżnia się wobec architektury miasta, a o jego przeznaczeniu świadczy szyld zawieszony przed wejściem: pionowo ułożona różdżka skrzyżowana z poziomą kością, na tle krzyża barwy morskiej zieleni i na białym polu, bliźniacza do symbolu znanego ze szpitala św. Munga w stolicy. Budynek jest piętrowy, a nad gruntem prześwitują okna piwnic. Po pokonaniu progu rozbrzmiewa przyjemny dźwięk dzwonka wietrznego, który alarmuje jedną z dwóch uzdrowicielek obecnych na miejscu. Szpital nie jest duży, ale zdaje się spełniać potrzeby mieszkańców miasteczka. Sprowadza się do niego także rannych z terenów hrabstwa, ze szczególnym naciskiem na rannych w trakcie walk.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]20.08.23 19:22
Szalejąca w pomieszczeniu magia - przyciągnięta, być może, rzucanymi przez Cassandrę zaklęciami, a może obecna tu już od dłuższego czasu, do tej pory ukryta, uśpiona - nie dawała się uspokoić. Czarownica czuła, jak nabiera na sile, drżąc coraz mocniej, karmiąc się każdą kolejną inkantacją; nie tylko jej, czarna jak smoła mgła zaczęła gęstnieć również wokół walczącego z niewidzialnym wrogiem mężczyzny, który jeszcze nie dostrzegł, że jego córka zniknęła. Dopiero, gdy palce Cassandry zacisnęły się na pościeli - pustej, choć jeszcze ciepłej - wzrok czarodzieja pomknął w tamtym kierunku. Krzyknął rozpaczliwie, dopadając do leżanki; upadł na kolana, po czym dłońmi przesunął wzdłuż i wszerz posłania, powtarzając gesty uzdrowicielki, jakby nie chciał, nie mógł uwierzyć, że jego dziecka tam nie było. - Słyszałem go - odpowiedział, głosem przesiąkniętym desperacją, ani na moment nie unosząc wzroku znad łóżka. - Nie opuszczał jej na krok odkąd ją znalazłem - dodał, po czym pokręcił gwałtownie głową. - Nie... - jęknął - być może odpowiadając na jedno z pytań Cassandry, a może zwyczajnie zawodząc nad losem dziewczynki, po której nie było śladu. - Sally? - zawołał, podnosząc się z klęczek, rozglądając się - tym razem przeszukując wzrokiem czarny, kłębiący się na ziemi dym. - Sally! - krzyknął znów, robiąc krok w głąb sali, starając się minąć uzdrowicielkę, nie zwracając już na nią uwagi.
Ciemne opary wylały się przez otwarte na oścież drzwi, ale póki co nie wyglądało, by miały się rozrzedzić; zaklęcie rzucone na chybił trafił znów rozgrzało różdżkę pod palcami Cassandry, ukryty w drewnie rdzeń zawibrował mocno, znajomo. Różowa smuga światła pomknęła przez pomieszczenie, uderzając w ziemię i formując się w sporych rozmiarów kulę galaretowatej substancji - ale to nie był jedyny efekt wypowiedzianej inkantacji. Jaskrawa klatka zaczęła ociekać czernią, w jej wnętrzu przesunął się długi, czarny kształt, skutecznie uwięziony wewnątrz; wściekły syk wypełnił pomieszczenie, a zaraz potem zawtórował mu warkot - tak wyraźny i donośny, że Cassandra mogła mieć wrażenie, jakby wypełniał ją od wewnątrz. Zza galaretowatego kształtu wyłoniła się sylwetka psa, czarnego jak bezgwiezdna noc, który początkowo do złudzenia przypominał ponuraka - dopóki nie podniósł łba, jednocześnie rozkładając potężne, nietoperze skrzydła, tak duże, że wypełniły prawie całą wolną przestrzeń. Bestia ugięła łapy, szykując się do ataku, ale nim zdążyłaby wybrać ofiarę, w pomieszczeniu rozległ się trzask - i z nicości wyłoniła się postać Marii.

Maria wylądowała na posadzce, niemal od razu zauważając, że coś było nie tak; jej stopy zatonęły w czarnych oparach zasnuwających całą przestrzeń od ściany do ściany, a jej uszu sięgnęło gniewne, złowrogie, ostrzegawcze warczenie, wydobywające się z gardła wielkiego, utkanego z cienia, skrzydlatego psa, znajdującego się dokładnie pomiędzy nią a Cassandrą. Przed sobą widziała również trzymetrową kulę różowawej substancji, w której utknęło coś, co do złudzenia przypominało ogromnego, dwugłowego węża. Nigdzie nie było widać dziewczynki, za to pomiędzy dwiema leżankami, niedaleko niej, przy ścianie kulił się ojciec dziecka, rozglądając się desperacko na boki.

Cień w tej turze nie atakuje.

Heather, ze względu na to, że wysłana przez Marię sowa potrzebuje czasu, żeby dotrzeć z Warwick do Londynu, nienaturalnym byłoby, by Twoja postać zdążyła dotrzeć do szpitala przed powrotem Marii. Mistrz gry póki uznał Twój post za niebyły, ale możesz go skopiować i dodać później - dam Ci znać, kiedy będziesz mieć taką możliwość.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]26.08.23 11:43
Widziała, co robił mężczyzna, dostrzegała w jego oczach przerażenie, śledziła jego wzrok, utkwiony w czarnej masie przy podłodze; Sally, krzyczał, patrząc na te cieniste poświaty, mgielne koszmary, czy wiedział, czy rozumiał z tego więcej niż ona? Czy ta czerń skrywała sekrety i mogła doprowadzić ich do dziewczynki? Dokąd te stwory mogły ją zabrać? Szarpnęła go za ramię, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
- Mówiłeś o jeziorze. Że to tam chciała odejść. Że to tam ją znalazły. Jeśli zabrały ją tam z powrotem, znajdziemy ją, a ty pójdziesz z nami. - Ale najpierw musieli zająć się tym miejscem. Lecznica była jej dumą, czy mogła pozwolić zrujnować ją w taki sposób? Z przerażeniem patrzyła na efekt swojego zaklęcia; bezwiednie podeszła pół kroku bliżej, przyglądając się stworzeniu zamkniętym w galaretowatej mazi; czy dusiło się jak żywe?; czy poruszało się mimo spętania; czy jego źrenice wciąż się poruszały; czy miał źrenice?; nie miała pojęcia, czym mogły być te istoty, nie pozostawiało jednak najmniejszych wątpliwości, iż sprowadzała je tutaj magia, bynajmniej nie czarna. Przeszedł ją dziwny dreszcz, dreszcz przerażenia. Słyszała o nich wiele, mówiono o nich od tygodni, lecz dziś po raz pierwszy ujrzała je na własne oczy. Co więcej, udało jej się jedno z tych stworzeń pochwycić. Czy istniał cień szansy, by uczynić to więzienie stałym? By pojmać tę istotę i zezwolić Rycerzom na ich dokładne przebadanie? Niedźwiedzia Jama znajdowała się tak blisko, wystarczyłoby przenieść go do piwnic, lecz nim zdąży zorganizować pomoc, to więzienie rozpuści się i wypuści stworzenie. - Acus - wypowiedziała bezwiednie, nie wiedząc, czy czar miał możliwość odnieść jakikolwiek efekt; jej zamiarem było przeobrazić galaretowatą kulę w szklane terrarium tego samego kształtu i wielkości, czy podobny ruch mógł mieć jakiekolwiek szanse powodzenia i czy mógłby okazać się trwały - Cassandra mogła się tylko łudzić. Czuła, że pot zrosił jej czoło, gdy tylko dostrzegła czarną maź, która spłynęła po obiekcie, serce zabiło mocniej, czym to było? Otworzyła szerzej oczy, gdy zza obiektu wyszedł wielki pies, ponurak? Albo coś gorszego, wstrzymała oddech, gdy rozłożył złowieszcze skrzydła. Pamiętała swoje sny. Pamiętała tamtą ciemność, pamiętała wyśniony koniec świata.
- Mario! - krzyknęła rozpaczliwie, przysłaniając ją przed cienistą istotą własnymi plecami. - Pomóż nam, durniu! - krzyknęła do mężczyzny, ostatniej szansy szukając u niego. Nie dziwiła się rozpaczy, jakiej oddawał się zraniony ojciec, ale potrzebowały jego pomocy. Cassandra mogłaby stąd spróbować po prostu uciec, przybrać postać ptaka i zniknąć, ale przecież nie mogła zostawić swojej podopiecznej samej. Te stworzenia mogły całkowicie zrujnować jej pracę nad tym miejscem. Jeszcze nie myślała o tym, co mogłoby się stać, gdyby lecznicę opuściły - i zatonęły w małym sennym Warwick, które miało być spokojne i bezpieczne dla jej dzieci.

jeśli mogę to jeszcze spostrzegawczość na obserwację czynności życiowych węża (drugi rzut)




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]26.08.23 11:43
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 59

--------------------------------

#2 'k100' : 18
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]26.08.23 12:32
Mogła mieć tylko nadzieję. Nadzieję, że zdąży na czas, nadzieję, że Zorya odnajdzie panią Moribund wśród ciemności Śmiertelnego Nokturnu, że wszystko się ułoży. Nadzieja przecież nie była fundamentalnie zła — gdy stanowiła podstawę, powód do działania, mogła przecież przebudzić w kimś siłę, która mogła przenosić góry. I tak Maria pragnęła przebić się przez własny strach, niezrozumienie sytuacji, odnaleźć pokłady wewnętrznej mocy, aby zrobić coś, cokolwiek, byleby dobrego. Byle ze skutkiem, który przybliży ich wszystkich do pozytywnego zakończenia. Sally do zdrowia. Jej opiekuna do spokoju ducha. Panią Cassandrę do bezpieczeństwa i normalnego nurtu ciężkiej pracy.
W najśmielszych, najczarniejszych snach nie spodziewała się jednakże tego, co miała zobaczyć w chwili ponownego pojawienia się w Szpitalu. Ostatnie iskierki dumy z magii, która do tej pory słuchała się jej bez zarzutu i pozwalała na teleportację bez jej ubocznych skutków, zniknęły, topiąc się w czerni. Zdezorientowana rozejrzała się wokół, tylko po to, aby zobaczyć, że opary objęły sobą całe pomieszczenie. Skąd się tutaj wzięły? Co oznaczały? Pragnęła zadać to pytanie na głos, sugerując przy tym rozwiązanie, jakim było zaklęcie — może niekoniecznie udana próba Pavor veneno? Pamiętała to zaklęcie ze szkoły, pamiętała też, że mgła miała zniechęcać do dalszego udziału w konflikcie i wzbudzać przestrach, ale przed sobą samą przyznała, że nie czuła więcej strachu niż tyle, co towarzyszyło jej w każdym dniu życia. Może to obecność pani Vablatsky sprawiała, że Maria znajdowała w sobie nowe pokłady pewności siebie. Może to właśnie jej nagłe pojawienie się przed swą podopieczną sprawiło, że nie cofnęła się o krok w przestrachu przed kreaturą, skrzydlatym psem stworzonym z ciemności i czymkolwiek było to coś zamknięte w galaretowatej mazi.
— Niech pani się broni, poradzę sobie — cichy, acz pełen zdeterminowania głos rozległ się w tym samym czasie, w którym Maria mocniej ścisnęła różdżkę z drewna migdałowca. Nie chciała, żeby Cassandra poświęcała swoje zdrowie i życie w obronie jej własnego. To ona była przecież najważniejsza, to dzięki niej to miejsce działało, mogło dawać pomoc innym. Ona była Cesarzową, ona posiadała siłę, ona poradzi sobie — ewentualnie — bez tej drobnej pomocy ze strony Marii. Priorytet w jednym momencie stał się jasny; Pacjenci i pani Cassandra najpierw, dopiero później mogła martwić się o siebie.
Choć gdy — jeżeli — emocje upadną, przyzna się przed samą sobą, że pierwszy raz ktoś stawał w jej obronie tak prędko, bez zastanowienia, z takim oddaniem.
Pragnęła obronić Sally; jako jedyna nie mogła stanąć w swojej obronie. Lecz gdy wróciła wzrokiem do leżanki, na której spoczęła dziewczynka, nie było jej już tam.
— Nie ma jej — jęknęła, czując przerażenie wspinające się falą zimna w górę jej kręgosłupa, w górę gardła, formując w nim gęstą, niemal zatrzymującą przepływ powietrza gulę. Spojrzenie pomknęło dalej, do jej opiekuna kulącego się przy ścianie. Niewiele było z niego pożytku, ale pani Cassandra w dalszym ciągu w niego wierzyła. Może wreszcie się obudzi, może wzniesie się ponad wyżyny własnego strachu. Maria musiała pokonać swój, gdy prędko wróciła wzrokiem do skrzydlatej bestii. Cała jej postawa mówiła, że szykowała się do ataku; choć stworzenie to nie przypominało w żadnym stopniu znanego jej zwierzęcia, dawało wyraźne sygnały, że nie zostało im wiele czasu.
Należało go zatrzymać. Chociaż na moment.
— Drętwota! — krzyknęła, wychylając się na chwilę zza pleców pani Vablatsky, różdżkę z kolei kierując na skrzydlatego psa. W innych okolicznościach, na przykład poza Szpitalem, może wybrałaby inne zaklęcie, lecz teraz musiała pamiętać, że nie tylko oni — żywi — muszą wyjść z tego cało, ale także budynek, w którym się znajdowali.

| k100 na Drętwotę i 2k8 na U


Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11098-maria-multon#342086 https://www.morsmordre.net/t11145-gwiazdka#342865 https://www.morsmordre.net/t12111-maria-multon https://www.morsmordre.net/f417-gloucestershire-tewkesbury-okruszek https://www.morsmordre.net/t11142-skrytka-bankowa-nr-2427#342857 https://www.morsmordre.net/t11143-maria-multon#360683
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]26.08.23 12:32
The member 'Maria Multon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 7

--------------------------------

#2 'k8' : 4, 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]04.09.23 22:31
Uwięziony w galaretowatej substancji wąż nie był w stanie się wydostać, co pozwoliło Cassandrze na dokładniejsze mu się przyjrzenie - choć gruba, różowawa warstwa sprawiała, że krawędzie traciły na wyrazistości, oglądane jakby przez zmatowiałą szybę. Pierwszym, co rzuciło się uzdrowicielce w oczy, był fakt, że zaklęcie nie unieruchomiło cienia tak, jak zrobiłoby to z człowiekiem; rozwidlone cielsko poruszało się wewnątrz galarety, prawdopodobnie szukając drogi ucieczki. Wąż miał spowolnione ruchy, momentami zdawał się rozmywać w czarną mgłę, żeby za moment zmaterializować się ponownie; dwie pary oczu utkwionych w dwóch płaskich łbach pozostawały otwarte, jadowicie zielone - a w jednej sekundzie Cassandra mogła być pewna, że ich wściekły wzrok spoczął wprost na niej, póki co jednak stworzenie pozostawało niegroźne.
Rzucone na różową pułapkę zaklęcie sprawiło, że galaretowana substancja zadrżała; po jej powierzchni rozniosło się coś, co przypominało falę, rozchodzącą się zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz. Zamiana stworzonej z magii formy w szkło nie była łatwa, Cassandra była jednak utalentowaną czarownicą - i widziała, jak barwna bańka staje się stopniowo bardziej przejrzysta, tracąc na kolorze, aż wreszcie - zaczyna przypominać szklaną kulę, pustą w środku - wypełnioną wyłącznie wijącymi się zwojami węża, który w reakcji na tę zmianę zasyczał wściekle, po czym znów utracił swoją formę, zamieniając się w mgliste opary. Czarna mgła naparła na ścianki kuli, szukając słabego punktu, najmniejszej rysy; szkło zatrzeszczało, ale wytrzymało - nie pojawiło się na nim ani jedno pęknięcie.

To nie był jednak koniec kłopotów. Przenikliwy warkot znów wypełnił pomieszczenie, a zaraz potem - przestrzeń przecięło zaklęcie rzucone przez Marię. Chybione, szkarłatny promień minął cienistą postać, zatrzymując się na posadzce, ale to wystarczyło, by zwrócić uwagę psa. Z niezwykłą jak na jego rozmiary szybkością odwrócił się, jego warczenie stało się niższe, gardłowe - po czym bez żadnego ostrzeżenia wyszczerzył kły, odbił się od ziemi i rzucił w stronę Marii, widocznie próbując zacisnąć potężne szczęki na jej lewym ramieniu. Poruszał się przy tym bezszelestnie, zwinnie; nietoperze skrzydła opuścił w dół, przecinając powietrze niczym podmuch wiatru.

W tym samym czasie mężczyzna - być może otrząsnąwszy się po okrzyku Cassandry - dźwignął się z podłogi, mierząc różdżką w psa. - Finpulsio! - krzyknął, a jasny, silny promień pomknął ku istocie - lada moment mając sięgnąć czarnego cielska.

Pies atakuje Marię z mocą równą 113 (rzut). Dla przypomnienia, istota posiada statystyki:

czarna magia 25
zwinność 40
sprawność 5
żywotność 100

Mężczyzna zaatakował psa zaklęciem rzuconym z mocą ponad stu oczek, pies będzie bronił się w kolejnej turze.

Wąż uwięziony jest w przetransmutowanej kuli, ze względu na zmianę materiału zaklęcie przyjmuje formę ciągłą i nie zniknie po upływie trzech tur.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]26.09.23 14:35
Zdeterminowane poradzę sobie nie odciągnęło jej uwagi ni na chwilę, czuła się za Marię odpowiedzialna i choć ta dała doskonały pokaz charakteru, dzięki któremu Cassandra mogła mieć poczucie, że nie zamierzała być jej ciężarem, to wystarczyło, że skrzywdzona dziś została jedna dziewczyna. Matczyny odruch był w niej silny, i choć Marii nie znała jeszcze zbyt długo, zdążyła się do niej przywiązać. Teraz jednak wiedźma wydała się zafascynowana widokiem przedziwnego stworzenia spętanego w magicznej klatce; wolnym krokiem podeszła bliżej, z szeroko otwartymi zielonymi oczami, rozwartymi tak szeroko, jakby obawiała się, że gdy tylko je przymknie, wąż zaatakuje lub zniknie. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, choć stworzenie płynęło przez otaczającą je magię, nie wydostało się z zaklęcia. Przyglądała mu się z pełnią uwagi - podobnie śledząc proces dematerializacji i przedziwnego pyłu, który opadł na szklane krawędzie. Widziała już kiedyś coś podobnego. Podobnego do tego pyłu, zgubione, przeraźliwe cząstki czarnej magii wytrącone przy pojawieniu się niesfornej magii w trakcie kryzysu magicznego. Chciałaby móc się temu przyjrzeć, w spokojniejszych, bardziej sprzyjających warunkach. Skrzat bez trudu przetransportowałby to do piwnic Niedźwiedziej Jamy, ale wpierw musiała upewnić się, że stworzenie nie zbiegnie z wnętrza kuli i nie zagrozi domownikom.
Stworzenie to nie było jednak jedyną bestią pozostałą między nimi, a druga prędko im o tym przypomniała; atakowała go Maria, atakował czarodziej, lecz żadne z tych zaklęć nie mogło go powstrzymać, nie na dłużej. Zaczynała dostrzegać korelacje, jakby to dopiero silniejsza moc szarpała strunami magii na tyle mocno, by otworzyć przejście tym bestiom z innych wymiarów: czy ryzyko warte było efektu? Niekoniecznie - lecz nie widziała wielu innych wyjść. Czuła, że potrzebuje potężnej białej magii.
- Lumos maxima! - zawołała zatem, chcąc umieścić snop światła dokładnie nad cienistym brytanem; czy mógł zlęknąć się silniejszego światła? Był cieniem, pochodził z mroku, był częścią ciemności. Zdawało się, że stanowi z nią jedność, zlewa się z jej czernią, pochodzi od niej - nie ma ciemności przy świetle, prawda, ale nie ma też cieni bez światła - tylko próba mogła przynieść upragnione odpowiedzi.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]26.09.23 14:35
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 35
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]28.09.23 18:24
Była zdecydowana, że uda jej się, cokolwiek miało się nie stać. Stworzenia znajdujące się przed nimi — zarówno to zatrzaśnięte w pułapce z... czegoś (wiedza transmutacyjna Marii kulała na tyle, że mogła jedynie bardzo mgliście domyślać się, jak przebiegło jego stworzenie), jak i uskrzydlony pies — budziły szczere przerażenie, zdrowy bądź co bądź odruch poprawnie pracującego mózgu. Więc gdy pani Cassandra postanowiła zbliżyć się do jednego z nich, jej podopieczna wyciągnęła ku niej rękę, w niemej prośbie o zatrzymanie się. Ale przynajmniej ze strony zatrzaśniętego w pułapce stwora chwilowo nie czyhało na nie niebezpieczeństwo.
O nie, to znajdowało się coraz bliżej.
Warkot olbrzymiego psiska natychmiast podniósł włosy na rękach i karku dziewczęcia. Zwróciła na siebie uwagę samodzielnie, na własne życzenie, podpisując właściwie samodzielnie wyrok, który miał zostać wykonany. Nie spodziewała się jednak — przede wszystkim przez rozmiary cienistego stworzenia — że będzie ono takie szybkie. Wszystkie inne sygnały wysyłane przez niego były jasne — wyszczerzone kły to ostatnie ostrzeżenie przed rzuceniem się do ataku, także w świecie bardziej typowych stworzeń magicznych. Znajomość ich obyczajów mogła przydać się przede wszystkim do przygotowania do roli wybranej ofiary.
Gdzieś w środku ulżyło jej, że wypadło właśnie na nią. Nie wiedziała, czy opiekun Sally miał na tyle umiejętności, żeby móc się obronić, pani Cassandra była zbyt ważna, aby pozwolić potworowi jej sięgnąć, a ona sama przecież ćwiczyła manewry obronne, była w swym mniemaniu raczej silna i zdrowa, może mogła przeżyć więcej...?
Nie chciała zamykać oczu, żeby nie spuszczać z nich napastnika, ale musiała wykorzystać każdą milisekundę na to, aby się uspokoić. Serce waliło w piersi mocno i prędko, bała się, ale to właśnie w tej chwili mogła prawdziwie pokazać to, na co było ją stać. Albo przynajmniej nie skalać się tchórzostwem i ucieczką, jak przez większość życia. Zamiast starać się odskoczyć przed stworzeniem — jego prędkość sprawiała, że Maria uznała, iż niewielka zmiana dystansu nie mogła powstrzymać go na krótko — jeszcze raz uniosła różdżkę, następnie płynnie przechodząc do znanego już sobie gestu. W pełni skupienia wydawało jej się, że słyszała inkantacje dwóch innych zaklęć — pani Cassandra i ojciec zaginionej nie pozostawali bierni. Ale musiała do tego dołożyć swoją własną cegiełkę, obronić lewą rękę najlepiej, jak tylko potrafiła.
— Protego maxima!


Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11098-maria-multon#342086 https://www.morsmordre.net/t11145-gwiazdka#342865 https://www.morsmordre.net/t12111-maria-multon https://www.morsmordre.net/f417-gloucestershire-tewkesbury-okruszek https://www.morsmordre.net/t11142-skrytka-bankowa-nr-2427#342857 https://www.morsmordre.net/t11143-maria-multon#360683
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]28.09.23 18:24
The member 'Maria Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 75
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]14.10.23 18:22
Czarny jak smoła pies pędził prosto na Marię, a jego szerokie nietoperze skrzydła na moment przysłoniły jej wszystko; nie widziała niczego poza nimi - i poza parą lśniących, płonących groźbą ślepi, zbyt pustych i zbyt nienaturalnych, by mogły należeć do jakiegokolwiek żywego zwierzęcia. Zniknęła Cassandra, zniknął mężczyzna i zniknęła szpitalna sala; magia, z której utkana była istota, w ułamkach sekund miała przeniknąć dziewczynę na wskroś - ale refleks i krążąca w żyłach adrenalina pozwoliły jej w porę sięgnąć po różdżkę. Drewno migdałowca zadrżało mocno pod jej palcami, zaciśniętymi do białości - a razem z umykającą z ust inkantacją, przestrzeń zalało jasnobłękitne światło, układające się w splecioną mocno tarczę. Z gardła psa wydarł się głęboki, donośny warkot, a zaraz potem jego widmowe cielsko zderzyło się z barierą, w zetknięciu z nią zmieniając się w kłąb czarnego dymu - który, wirując, wycofał się, zmierzając w kierunku podłogi.

Z gęstych oparów, wolniej niż wcześniej, zaczął na nowo formować się kształt skrzydlatego brytana - ale nim się to stało, do działania przystąpiła Cassandra. Rzucone przez nią zaklęcie przywołało kulę białego światła, które - wypełniwszy całkowicie niewielkie pomieszczenie - wydawało nawet jaśniejsze niż w rzeczywistości. Cień zaskowyczał, uginając nieco czarne łapy, i tym samym momencie trafił w niego promień czaru rzuconego przez stojącego pod ścianą mężczyznę, ojca dziewczynki. Jaskrawa wiązka przecięła mrok niczym igła wbijająca się w miękką poduszkę; sylwetka psa rozmyła się, linie straciły na ostrości, a czarne opary rozproszyły się nieco, rzadsze niż wcześniej.

To jednak nie był koniec.

Chociaż cień nie przybrał po raz kolejny formy psa, nie zniknął zupełnie; czarna jak noc mgła rozpełzła się po posadzce, otaczając wszystkich znajdujących się w pokoju czarodziejów - a kiedy owinęła się wokół kostek i łydek Cassandry i Marii, obie poczuły, jak ogarnia je nagła słabość. Krótkotrwała; istota nie zaatakowała żadnej z nich, czerń przesunęła się, po czym - jakby przyciągnięta dziwną, niezrozumiałą siłą - zaczęła wlewać się pod łóżko, na którym poprzednio leżała Sally. Tam - musiała odnaleźć jakieś ujście, gdyż wsuwając się z jednej strony, nie wypływała z drugiej; zdawało się, że znikała, rozwiewała, pozostawiając po sobie wyłącznie trudne do odgonienia uczucie niepokoju.

Gdy ostatnie opary zniknęły, w pomieszczeniu na moment zapanowała zupełna cisza - po czym spod łóżka, wciąż tego samego, do waszych uszu dobiegł cichy, zduszony szloch. Schowana pod posłaniem dziewczynka leżała na podłodze twarzą do dołu, oczy zasłaniając drobnymi dłońmi.

Czerń kłębiąca się w szklanej kuli nadal napierała na ścianki, nie wyglądało jednak na to, by jej działania miały przynieść jakiś skutek.

Cassandra, Maria - obie tracicie po 20 punktów żywotności od osłabienia.

Od tego momentu Heather może w dowolnej chwili dołączyć do wątku (możesz przekleić i zedytować wcześniejszy post.

W razie pytań - zapraszam.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]16.10.23 8:00
Widok Zoryi nie był dla niej niczym dziwnym; dziwnym okazał się dopiero obcy charakter pisma, a także zawarta w naprędce skreślonej notatce wiadomość. Choć jeszcze chwilę temu wiedźma napawała się błogim rozleniwieniem, które towarzyszyło jej o tej wciąż wczesnej porze, zalegała w rozkopanej pościeli i powracała pamięcią do zabarwionych rozkoszą wydarzeń zeszłej nocy, tak teraz, gdy oczy raz po raz przebiegały po rzędach liter, pod bladą skórą gnieździło się zdradzieckie napięcie, lęk o najbliższą sercu Cesarzową. Niesiona skrawkiem pergaminu prośba Cassandry była dlań rozkazem, toteż wszelkie plany, zobowiązania, a tym bardziej przyjemności musiały poczekać. – Czas na ciebie, Remy – rzuciła oschle w kierunku na wpół rozbudzonego mężczyzny, nagle żałując, że sprowadziła go tutaj pod wpływem czy alkoholu, czy chwili, że wciąż grzał jej łoże; leniwy toksyczek. Jeśli wierzyć tej Marii Multon – czyżby więzy krwi łączyły ją z Elvirą Multon, z którą obie miały nieprzyjemność obcować? – sytuacja była bardziej niż poważna, to zaś sprawiało, że resztka senności odeszła w niepamięć, ustępując miejsca nerwowemu zdeterminowaniu. Co prawda na granicy świadomości Heather czaił się cień niebezpodstawnej podejrzliwości, dlaczego przyjaciółka nie napisała do niej sama, dlaczego czyniła to dziewczyna o takim nazwisku, nazwisku zwiastującym kłopoty?, pytania te nie miały jej jednak powstrzymać przed jak najszybszym opuszczeniem Nokturnu. Gdyby Vablatsky nie wyniosła się do Warwickshire, byłaby u niej w ledwie chwilę. Drogę do lecznicy znała na pamięć, znała również każdy jej zakamarek, każdą skrzypiącą deskę, zaś szpital, przed który teleportowała się z cichym pyknięciem, stanowił teren obcy, niemalże wrogi. Ile czasu minęło od chwili, w której przyjaciółka stanęła oko w oko z zagrożeniem? Jak bardzo była spóźniona? I czy na pewno mogła ufać otrzymanemu nie tak dawno temu listowi, czy stanowił on jedynie przynętę...? Bez znaczenia. Gmach Asfodela niezmiennie wzbudzał w niej mieszane uczucia, tak samo jak i całe Warwick, w tej jednak chwili – najważniejsze było jak najszybsze dotarcie do Cassandry. Z jakim duchem musiała się teraz mierzyć? Gniewnym, pragnącym zemsty...? Odkąd niebo zawłaszczyła sobie złowróżbna kometa, zmarli byli równie niespokojni, zaś moce, którymi władali, jeszcze silniejsze i bardziej nieprzewidywalne. Zakleszczyła palce na materiale żałobnie czarnej sukni, chcąc podciągnąć go nieco wyżej, powyżej kostek, by nie krępował ruchów, za nic miała ewentualną nieprzyzwoitość tego gestu, po czym bezceremonialnie pokonała drzwi wejściowe, by pędem rzucić się w kierunku sal, które zdążyła już poznać podczas swej ostatniej wizyty. – CASSANDRO? – krzyknęła, mając nadzieję, że jej nawoływania poniosą się labiryntem korytarzy, dotrą do uszu tej, której tak wytrwale szukała. – Cass! – ponowiła po chwili, strzelając oczami to w lewo, to w prawo, zdyszana od żwawego kroku. Nie wiedziała nawet, gdzie podziewa się autorka wiadomości, Maria, miała jednak nadzieję, że czuwa teraz u boku wieszczki, że robi wszystko, co tylko w jej mocy, by włos jej z głowy nie spadł. Ignorowała zdziwione, krytyczne spojrzenia przebywających w szpitalu czarodziejów, napędzana tylko jednym pragnieniem: by odnaleźć swą bratnią duszę. W końcu dosłyszała słowa wypowiadane znajomym głosem, inkantację zaklęcia. Co tam się działo, do cholery? Nim jednak zdołałaby wpaść do sali, rzucić się do przodu, bliżej Vablatsky, stanęła jak wryta; członki sparaliżowała podświadoma niechęć względem emanującej z niej energii, a także szklanej kuli, kłębiącej się w niej ciemności.Jesteś cała? – To było pierwsze, o co musiała zapytać; próbowała podchwycić spojrzenie uzdrowicielki, naprędce ocenić jej stan, dostrzec ewentualne urazy. Dopiero później spojrzała to na nieznajomą młódkę, to na towarzyszącego im mężczyznę, a także dobiegający skądś szloch. – Co się stało?dodała po chwili, wyczuwając mgliste echo lepkiej, przytłaczającej obecności. I choć miewała już do czynienia z najróżniejszymi duchami, istotami utkanymi z rozpaczy i czystej nienawiści, to nie była pewna, na co spogląda, co czuje – i czy zagrożenie, którym dowiedziała się drogą listowną, na pewno minęło. Zrobiła kilka kroków do przodu, z ostrożnością mijając szklane dziwo, nawet nie myśląc o schowaniu kurczowo ściskanej w dłoni różdżki; przekonała się już na własne oczy, że Cassandra żyje, lecz zagnieżdżony w piersi niepokój wciąż nie ustępował.
Ściągnęła wargi w wąską kreskę, w napięciu rozglądając się dookoła, analizując zastaną sytuację, choć bardziej od oczu ufała swej intuicji. Gdzie był ten duch, o którym pisały? Odszedł? Sam? A może czaił się do kolejnego ataku...? – Pokaż się – warknęła władczo, motywowana strachem o ich bezpieczeństwo, jeszcze bledsza niż zwykle, niemalże przezroczysta. Byłoby łatwiej, dużo łatwiej, gdyby choć trochę lepiej rozumiała, co tu się, u licha, działo.

| próbuję ustalić, czy wyczuwam obecność ducha (wróżbiarstwo III (?)) i czy mogę zmusić go do objawienia się


If you rely only on your eyes,
your other senses weaken.
Heather Moribund
Heather Moribund
Zawód : wieszczka, medium
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
I'm the fury in your bed
I'm the ghost in the back of your head

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11456-heather-vera-moribund https://www.morsmordre.net/t11469-alekto#354620 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11508-skrytka-bankowa-nr-2497 https://www.morsmordre.net/t11560-heather-vera-moribund#358278
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]16.10.23 8:00
The member 'Heather Moribund' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 55
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]20.10.23 23:53
Pędzący na Marię brytan przerażał swoją siłą. Choć niematerialny, już samą prezencją wzbudzał trwogę - serce Cassandry załopotało rozpaczliwie, kiedy szarżował na Marię, ale czuła, wiedziała, że nie była w stanie powstrzymać tej istoty. Maria okazała się jednak rezolutną czarownicą, a wyczarowana przez nią tarcza skutecznie powstrzymała cieniste zwierzę - wiedźma trwała przez chwilę w bezruchu, wpatrując się w martwy punkt, w którym zniknął potwór, niepewna, czy odszedł, czy tylko ukrył się gdzieś pomiędzy światami. Skrył tylko - bo zaraz powrócił, lecz oślepiony blaskiem jej zaklęcia nie ustrzegł się przed ciosem. Ale to niczego nie zmieniało. Ale to wciąż było tu razem z nimi. Zbladła wyraźnie, gdy tylko poczuła, jak smugi tej przeraźliwej ciemności wspinały się po jej nogach - jak daleko mogły wzejść i co chciały jej zabrać? Zakręciło jej się w głowie - dotknęła skroni - jej nogi wydały się nagle dziwnie ciężkie. Już podnosiła różdżkę, gdy dostrzegła, jak istota zlewa się z cieniem, znika pod łóżkiem - jakby coś ściągało go tam, skąd przyszedł.
- Dziecko - runęła na kolana, słysząc szloch, unosząc opadłe prześcieradło; wyciągnęła dłoń do dziewczynki, chcąc pomóc jej wyjść spod łóżka, objąć ramieniem i zaprowadzić do ojca. Co działo się z nią przez ten czas? Gdzie była? Jej słowa mogły przynieść wiele odpowiedzi, przynajmniej wskazówek, ale dziewczynka musiała najpierw dojść do siebie - w szoku, w strachu, i tak im nic nie powie. - Spokojnie, już jesteś bezpieczna - mówiąc te słowa, zawahała się w pół słowa, przyglądając się jej twarzy. Jaka istniała szansa na to, że cienie przeobraziły się w tę dziewczynkę, że nie była już sobą? - Tutaj nic ci nie grozi. Cienie odeszły - Skinęła głową na Marię, wskazując brodą kulę z cieniem. Trzeba ją było ukryć przed wzrokiem małej, teraz celowo zasłaniała ją całą sobą. - Pomożemy ci. Wszystko będzie dobrze - Uniosła wzrok na ojca, badawczy, zastanawiając się, czy dostrzegł cokolwiek niepokojącego. - Odpoczniesz, a potem wszystko nam opowiesz - Cienie ją przebudziły. Dosłownie. Czy zostawiły w niej swój ślad? - Rzucę teraz na ciebie zaklęcie, w porządku? - uprzedziła ją spokojnie, unosząc wzrok na ojca w niemej prośbie, by i on jej zaufał. - Sprawi, że poczujesz się lepiej. Uwaga, raz, dwa i ... trzy - paxo maxima - inkantację wypowiedziała powoli, wyraźnie, lecz cicho, nie podnosząc głosu przy przerażonym dziecku.
- Heather! Słodka Morgano, jak dobrze, że jesteś! - westchnęła, kiedy tylko usłyszała głos przyjaciółki. - Później wszystko ci opowiem, teraz... mamy tu małą czarownicę, którą trzeba się zaopiekować - Kiwnęła głową na dziewczynkę, chcąc dać przyjaciółce do zrozumienia gdzie najpewniej mógł kryć się teraz duch - jednocześnie nie chciała wystraszyć dziecka mówiąc zbyt wiele... ani też rozdrażnić tego, co mogło w niej wciąż tkwić. I chciała, naprawdę chciała się pomylić.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Szpital Asfodela, Warwick [odnośnik]20.10.23 23:53
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 42
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Szpital Asfodela, Warwick - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Szpital Asfodela, Warwick
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach