Wydarzenia


Ekipa forum
Moczary Queerditch Marsh
AutorWiadomość
Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]30.08.15 19:07
First topic message reminder :

Queerditch Marsh

Sławetne moczary, na których już w XI wieku grywano w prymitywną wersję Quidditcha. Choć minęło już tyle długich lat, utworzone na nich boisko - traktowane jako symbol, pamiątka - wciąż nadaje się do gry; wszak Macmillanowie dbają o to, by pozostawało w jak najlepszym stanie.
Queerditch Marsh trudno nazwać pełnoprawnym obiektem sportowym - wszak mimo upływu czasu nijak nie zostało ono zmodernizowane. Obręcze umieszczone zostały na gałęziach dwóch wysokich, potężnych drzew, zaś granice pola walki oznaczono większymi kamieniami i piaskiem. Wokół miejsca gry wybudowano także kilka prymitywnych trybun, gdzie może zasiadać niewielka ilość widzów czy też sprowadzony specjalnie na tę okazję komentator. Trzeba jednak pamiętać, że jego powierzchnia jest nierówna, naznaczona najróżniejszymi skałami czy pieniami przewalonych drzew, a upadek na takową może okazać się szczególnie niebezpieczny. Gdy przyjdą ulewne deszcze, boisko robi się podmokłe, grząskie, co stanowi dodatkowe utrudnienie dla grających tam śmiałków.

Możliwość gry w quidditcha
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.10.16 20:35, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]05.05.19 9:30
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]06.05.19 7:20
-Ja hm...jestem aurorem, a słyszałem, że w takich miejscach ukrywają się wilkołaki! - wypalił Michael, który zupełnie nie umiał kłamać dzieciom. W sumie, właśnie wypowiedział półprawdę, ale przecież był aurorem... i nie powiedział, że tropi wilkołaki, tylko że ukrywają się w odludnych miejscach.
-Bycie obrońcą to świetna rola! I przydadzą ci się pętelki na miotle. - zgodził się z chłopcem.
Zdziwił się, że malec zna najwyraźniej jego siostrę i jakiegoś Artura...czyżby Longbottoma?
-Just to moja siostra! A Artur to mój przyjaciel z Biura Aurorów. - pochwalił się, jakoś przyswajając informacje, podane mu przez Heatha.
-Czkawka teleportacyjna? - upewnił się, bo nie wiedział, że dotyczy to też dzieci. To dlatego, że w ogóle bardzo mało wiedział o dzieciach. Lubił je, ale nie miał okazji z nimi przebywać!
Porządkował sobie w głowie fakty, podane mu przez chłopca i uświadomił sobie, że jego siostra przegrała wyścig na miotle z małym. Uśmiechnął się szeroko, rozbawiony. Może lekceważyła przeciwnika?
-Wiesz Heath, może ja bym wygrał z tobą wyścig na miotłach? Zawsze wydawało mi się, że latam lepiej od Justine. - nie było to do końca prawdą, w końcu oboje grali w szkolnych drużynach. Michaelem kierowała jednak duma starszego brata - to on przetarł Tonksom ścieżkę do hogwarckiej kariery Quidditcha!
-Chciałem nawet zostać profesjonalnym zawodnikiem, ale w końcu zostałem aurorem. - dodał bardziej do siebie. Nie wiedział, czy miał na tyle talentu aby utrzymać się w drużynie, dlatego ta opcja kariery nie była wydawała mu się pewna. W dodatku nie latał na miotle od dziecka, jak chociażby Heath. Ministerstwo zapewniało za to stabilność zawodową. Nie będzie jednak tłumaczył tego chłopcu. Kierowanie się w życiu pragmatyzmem wydało by się pewnie Heathowi strasznie nudne! Niech pozostanie w swoim pięknym świecie, w którym każdy może zostać najlepszym graczem na świecie. Miał całe życie, aby zderzyć się z brutalnym realizmem dorosłego świata.
-Przyleciałem tu na miotle, pościgamy się? Tylko obiecaj mi, że będziesz uważał! Ja też obiecuję, że nie wpadnę w żadne drzewo. - Kornwalia znajdowała się daleko od Londynu, a teleportacja i sieć Fiuu nie działały, więc Michael musiał jakoś dostać się do tego lasu. Oczywiście, drogą powietrzną! Mike miał miotłę przyczepioną do plecaka na plecach, więc Heath mógł jej do tej pory nie zauważyć - w końcu Tonks miał duże bary i czarny płaszcz, a miotła była smukła i skryta za jego peleryną.





Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]16.05.19 21:47
-Hmmm?- mruknął tylko i przekrzywił lekko głowę jak papużka. -To w okolicy są wilkołaki?-- zdziwił się nieco, ale nie zarzucał Michaelowi kłamstwa. Po prostu nikt mu wcześniej nie mówił o wilkołakach -Dużo znalazłeś wilkołaków? Wyglądają tak jak na rysunkach? Silne są?- zasypał od razu czarodzieja pytaniami. Tak już miał, jak go coś zainteresowało i znalazł kogoś skłonnego mu odpowiedzieć… nie miał żadnych oporów.
-No nie, że super i też jest tylko jeden jak szukający, ale ma więcej do roboty podczas meczu- podzielił się z Michaelem swoim spostrzeżeniem.
-Siostra?- zdziwił się nieco, ale zaraz z powrotem szeroko wyszczerzył -Wujek Artur zna mnóstwo różnych historii, wiesz?- dodał jeszcze.
-No… chyba czkawka, bo najpierw miałem czkawkę a potem mnie przeniosło- wyjaśnił czarodziejowi. -Parę razy mi się to już przytrafiło- wzruszył ramionami jakby to nie było nic wielkiego. W sumie Heath trochę zdążył się już przyzwyczaić i pogodzić z tymi psikusami jakie od pewnego czasu płatała mu magia. Większość z nich na szczęście była nieszkodliwa.
Propozycja wyścigu na miotłach, która wyszła od mężczyzny spotkała się z entuzjastyczną aprobatą małego Macmillana. W końcu wyścig był dużo ciekawszy niż takie latanie samemu. No i do tego można było z kimś konkurować, a Heath już w tym wieku wykazywał chęć rywalizacji. -Jasne-- zgodził się szybko na warunki Michaela -Będę uważać!- zapewnił jeszcze dodatkowo.
Mały Lord rozejrzał się po boisku. W sumie mogliby po prostu zrobić okrążenie wokół boiska, ale takie zwykłe byłoby zbyt nudne, ale dzieciak chyba miał rozwiązanie tego problemu -No to… zrobimy tak. Rzucimy kamieniem na start jak upadnie na ziemię to ruszamy, okej? Robimy jedno okrążenie wokół boiska, ale lecimy jakiś metr nad ziemią tak żeby musieć omijać przeszkody… i wystartujemy spod tamtych słupków, okej?- wskazał ręką odpowiednie miejsce. Co jak co, ale trasy wyścigów miał tutaj w miarę obcykane. To był jego teren i Michael może mieć trochę kłopotów z prześcignięciem małego Macmillana

To rzucamy kością k100 ze dwa/trzy razy jak wolisz? Kto ma więcej to wygrywa? Biegłość w lataniu mamy taką samą więc to nic nie zmieni
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]16.05.19 21:47
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]01.06.19 18:01
-W każdym lesie mogą być, ale tutaj nie znalazłem ich śladów! Pamiętaj, żeby nigdy nie wychodzić do lasów i podobnych miejsc podczas pełni w nocy. - zapewne rodzice/rodzina mówili już o tym małemu Heathowi, ale Mike i tak nie mógł powstrzymać się przed profesjonalnym moralizowaniem.
-Widziałem je kiedyś w...Norwegii. - przyznał zgodnie z prawdą. -Są jeszcze większe niż na rysunkach i bardzo silne. I szybko biegają. - było mu nieco dziwnie mówić o sobie w trzeciej o sobie, a jeszcze dziwniej opowiadać dziecku o wilkołakach. Właściwie dopiero rozmowa z Heathem zmusiła go na spojrzenie na własne pełnie z dystansu. Dzięki eliksirowi tojadowemu spędzał je w końcu w stanie względnej świadomości. W sumie...gdyby nie lęk, że kogoś skrzywdzi (albo że złapie go łowca wilkołaków), to to uczucie potęgi byłoby całkiem przyjemne.
-Wiem, wiem. - uśmiechnął się szerzej na wspomnienie Artura Longbottoma. Dużo z nim rozmawiał o polityce, historii i...mitologii nordyckiej. -To twój wujek? - gubił się trochę w tych szlacheckich, braterskich koligacjach. Tonksowie mieli dużą rodzinę, ale Artur pewnie jeszcze większą.
Na wspomnienie czkawki zmarszczył tylko lekko brwi, wydawało mu się to wysoce niebezpieczne dla małego dziecka, ale z tym problemem nie mógł akurat nic zrobić. Nie znał się na tyle na anomaliach ani nie był rodziną chłopca.
-Zgoda, startujmy! - zgodził się na zasady Heatha równie entuzjastycznie. Dawno nie siedział na miotle dla czystej przyjemności, a nie w celu dostania się z jednego miejsca do drugiego. Pogoda uspokoiła się nieznacznie i śnieg nie utrudniał latania równie mocno jak deszcz, no i...Michael też miał w sobie chęć rywalizacji. Choć może nie z pięciolatkiem. Mógłby dać mu wygrać...czy coś.
Posłusznie poszedł za Heathem na wskazane miejsce.
-Możesz rzucić kamieniem. - zaproponował, bo trochę niesprawiedliwe byłoby aby rzucał ktoś duuużo wyższy od chłopca. Wsiadł na miotłę, odczekał na sygnał i w odpowiednim momencie poderwał się do lotu.

tak!
kostka 1 - sprawny start
kostka 2 - szybkie ominięcie przeszkody
kostka 3 - szybkie dolecenie do finiszu
wyniki się sumują, ten z najwyższym wygrywa!



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]01.06.19 18:01
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 18

--------------------------------

#2 'k100' : 85

--------------------------------

#3 'k100' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]01.06.19 19:12
Heath spojrzał uważnie na Michaela. Naprawdę mogły być w każdym lesie? Zawsze mu się wydawało, że raczej wolą smętne, ciemne miejsca w samym sercu lasu, albo… gdzieś, gdzie ja wiem? Drzewa są zniszczone i wszystko jest takie ponure. No ale, nie znał się na wilkołakach. Widocznie to nie było tak jak mu się wydawało i już. Michael pewnie wiedział lepiej. -Tak szybko jak Thialfi?- przypomniał mu się jeden z bohaterów opowieści Artura. Przez chwilę przetrawiał w myślach nowo zdobyte informacje na temat wilkołaków i zapomniał zapytać, gdzie w ogóle jest ta cała Norwegia. No, ale skoro są większe, silne i jeszcze do tego szybko biegają to nie chciałby spotkać jakiegoś na swej drodze. -A… jakbym był na miotle, to by mnie dogoniły?- zadał kolejne nurtujące go pytanie. Kto wie? Może wcale nie warto zsiadać z miotły w takim wypadku? Mały Macmillan wcale by się nie obraził na taką konieczność. -Uhm… no tak… wujek - powtórzył tylko nieco bezradnie. Sam w miarę kojarzył koligacje rodzinne wokół jego najbliższych, ale bardziej pogmatwanych rzeczy jeszcze nie ogarniał. Artur w sumie był chyba dość luźno spokrewniony z samym Heathem ale często bywał w odwiedzinach u Anthony’ego czy Aidena, więc jakoś tak wyszło, że chłopiec po prostu wołał do niego wujku. Nikomu to nie przeszkadzało, a młody Macmillan nie musiał się zbytnio nad tym zastanawiać.
Heath uśmiechnął się szeroko, gdy czarodziej zgodził się na jego propozycję. Czyli będzie wyścig! Od ostatniego lotu z Tonks albo z Antosiem Heath nie miał za bardzo okazji na takie zabawy. Trochę spoważniał, gdy ustawili się obaj na prowizorycznej linii startu. -No dobra, to rzucam – zakomenderował i rzucił kamień, który wcześniej wybrał. A gdy ten spadł na ziemię poderwał miotłę do lotu. Miał nadzieję, że sobie poradzi w tej konkurencji mimo tego, że miotła była dla niego trochę za duża. Miał tę przewagę nad Michaelem, że całkiem dobrze znał to boisko i nie raz latał dość blisko ziemi. Dorosły czarodziej pewnie o tym jeszcze nie wiedział ale prawdopodobnie szanse na wygraną mieli dość wyrównane.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]01.06.19 19:12
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 81, 75, 77

--------------------------------

#2 'Anomalie - DN' :
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]09.06.19 0:26
-Jakbyś kiedykolwiek trafił na wilkołaka albo niedźwiedzia albo innego potwora, to leć na miotle jak najwyżej i prosto do domu! - zarekomendował Michael, przerażony samym wyobrażeniem małego Heatha z wilkołakiem. Chłopiec był takim słodkim i uroczym i rozgadanym blondynkiem - gdy tylko Michael wyobrażał sobie dzieci Just albo Lizzie albo Gabriela albo własne to małe Tonksiątka wyglądały właśnie tak. Wzorem Artura, nabrał więc wobec Heatha wujowskiego instynktu
Ale dość ponurych tematów! Mieli się pobawić w latanie na miotle, poczuć wiatr we włosach i w ogóle. Michael poderwał się do lotu, ale wolniej od chłopca - w końcu to Heath wyznaczał moment startu, więc (tak tłumaczyła to sobie ambicja Tonksa) był lepiej przygotowany. Potem nabrał prędkości i na moment wyprzedził chłopca, gdy wymijali przeszkody na placu. Już dolatywał do linii mety, gdy nagle zawadził kijem miotły o...chyba ostatnią przeszkodzę? Sam nie zauważył, wszystko stało się zbyt szybko. Heath wyprzedził Michaela bez najmniejszego trudu i wylądował zwinnie, podczas gdy kij miotły Tonksa zarył w ziemię. Michael spadł z własnej miotły, przekoziołkował i zarył twarzą w śnieg. Na szczęście lecieli nisko, ale i tak zabolało - Tonks uderzył się w czoło i czuł w nosie i ustach nieprzyjemny smak mokrego śniegu.
-Tfffu! - parsknął, podnosząc się na łokciach. Nieco skołowany, siadł na śniegu i zobaczył dumnego Heatha na mecie.
-Gratulacje, wygrałeś! - stwierdzł oczywistą oczywistość, wytrzepując sobie śnieg z kołnierza. Usiłował nie dopuścić do siebie żenującej myśli, że nie dość, że przegrał wyścig z pięciolatkiem i w dodatku spadł z własnej miotły na prostej trasie. Zapewne byłoby mu łatwiej przyjąć porażkę, gdyby od początku postanowił dać Heathowi fory. Niestety, zawsze wychodził z założenia, że dzieci powinny uczyć się rywalizacji i życia (głębokie przemyślenia jak na kogoś, kto rzadko miał z dziećmi do czynienia) i dlatego chciał rozegrać wyścig fair.
No i całkowicie fair, Heath wygrał, a Tonks był cały w mokrym śniegu.
Wstał i uśmiechnął się do chłopca, usiłując nie okazać wstydu.
-No no, jeszcze będzie z Ciebie profesjonalna gwiazda Quidditcha! Masz talent, młody. - talent do niespadania z miotły na banalnej trasie, na pewno.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]07.07.19 23:14
Michael mógł się tego nie spodziewać, ale ich wyścig był całkiem wyrównany. Heath zaliczył całkiem sprawny start, a potem widać było, że to jego teren. Heath spędzał na moczarach, na tym starym boisku naprawdę dużo czasu więc nic dziwnego, że znał tutaj każdą przeszkodę. Dzięki temu był w stanie utrzymać się tuż za Michaelem, mimo że czarodziej leciał nieco szybciej. Mały Lord nadrabiał trochę na ich wymijaniu, no a potem nawet udało mu się sprawnie go wyprzedzić, tuż przed metą gdy ten niefartownie zawadził o jedną z przeszkadzajek.
Chłopiec gdy minął linię mety wydał z siebie zwycięski okrzyk i dopiero wtedy obejrzał się za siebie i zobaczył Michaela zbierającego się z gleby. Szczerze mówiąc to nie spodziewał się, że Tonks aż tak poważnie zahaczy o przeszkodę na ich trasie.
- Wszystko w porządku? - zapytał przerywając świętowanie zwycięstwa i podleciał bliżej swojego niedoszłego rywala. W sumie to czarodziej z grubsza wyglądał na całego, więc chyba wszystko było w porządku?
Wyszczerzył się szeroko słysząc gratulacje od Michaela. Gdyby nie uszy to miałby uśmiech naokoło głowy. -Dzięki!- rzucił jeszcze wesoło. Ten dzień naprawdę zrobił się fajny. Nie dość, że spotkał dzisiaj kogoś nowego, to jeszcze urządzili sobie wyścig, który wygrał. Gdyby przegrał pewnie też nie byłby jakiś przesadnie smutny, ale wiadomo… zawsze fajnie wygrać, i to z dorosłym!
Uśmiechnął się jeszcze szerzej o ile to w ogóle było możliwe słysząc kolejne słowa czarodzieja. -No wiesz… taki jest plan! - Heath póki co nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby być kimś innym niż profesjonalnym graczem Quidditcha, a konkretnie to obrońcą. Co prawda życie może jeszcze kiedyś zweryfikować jego plany i mały Heath mógłby na przykład skończyć jako szukający, bo do innej kariery chyba się nie nadaje. Może miałby jeszcze szansę jako łamacz klątw… tylko po co? Mały Macmillan kochał latać i na pewno profesjonalna kariera dałaby mu wiele satysfakcji.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]07.07.19 23:14
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]15.07.19 13:40
-W...porządku! - zapewnił Michael z wymuszonym uśmiechem, usiłując zignorować myśl, że chyba ma śnieg w nosie. Dosłownie, w nozdrzach. Raźno wstał i otrzepał spodnie. Chyba trochę potłukł sobie kolana, ale co to było dla aurora. Szeroki i szczery uśmiech Heatha poprawił mu humor. Może i przegrał z kretesem i wstydem, ale przynajmniej podarował chwilę szczęścia i satysfakcji małemu zawodnikowi. I kto wie, może przyszłej gwieździe?
-Dobry plan! Lataj jak najczęściej i nigdy się nie poddawaj! - wygłosił oklepaną mądrość, którą sam chciałby usłyszeć przed laty. Na siódmym roku w Hogwarcie wahał się pomiędzy karierą aurora lub zawodnika Quidditcha. Obie były jego marzeniem, a bycie aurorem wydało mu się bardziej pewną ścieżką zawodową. Poświęcił więc sporo czasu na naukę, zaniedbując grę w drużynie i treningi. Ale kto wie, może powinien pójść za głosem serca i jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej? Na pewno bezpieczniej, bo zamiast likantropii i sinicy groziłyby mu "tylko" kontuzje mechaniczne.
-Ale nie można latać w nieskończoność. Przyda ci się odpoczynek w cieple i gorąca herbata. - pomatkował młodemu. Sam chętnie napiłby się gorącej herbaty, ale akurat nie z rodzicami małego. Dzień mu uciekał, musiał wsiąść na miotłę i wracać do domu, jeśli chce dotrzeć do Mickleham przed zmierzchem.
-Odprowadzę cię do domu, co? - zaproponował, nieświadom, że chodzi o dwór Macmillanów. Podniósł miotłę z ziemi, zarzucił ją na ramię i spojrzał na Heatha wyczekująco. Pomimo sympatii do chłopca i zerowego doświadczenia z dziećmi, nie miał zamiaru ugiąć się na ewentualne prośby o więcej zabawy. Dzieci nie powinny latać same w śnieżycy i miał zamiar stanowczo dopilnować, że chłopiec bezpiecznie trafi pod swoje drzwi. Tym bardziej, że - jak widać - malec był bardzo ufny i przyjazny w stosunku do nieznajomych.
Na pocieszenie, Mike zaproponował, że mogą polecieć do domku Heatha. Przy okazji nie przemokną im buty w grząskim śniegu. Wsiedli zatem na miotły i odlecieli. Na miejscu, Tonks zdziwił się nieco, że malec mieszka w dworze Macmillanów, po czym zostawił Heatha w rozsądnej odległości od drzwi i odleciał do domu. Nie powinien się tutaj za długo kręcić.


/zt x 2



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Moczary Queerditch Marsh - Page 13 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]15.07.19 15:04
25.11.

- Joe, ej, JOE! - ciężko było przekrzyczeć huk grzmotów, świst wiatru i szum deszczu ze śniegiem, ale Nero McLaggen miał tak donośny głos, że dokonanie czegoś takiego, chyba nie stanowiło dla niego wyzwania. W zaczarowanym prochowcu odpychającym deszcz stał w błocie do połowy łydek i zamaszyście machał na niewyraźną sylwetkę śmigającą pomiędzy najniższymi warstwami stalowych chmur, które w zasadzie ciężko było odróżnić od unoszącej się nad moczarami mgły. Z trudem byłoby cokolwiek dojrzeć w takich warunkach, ale błyskawice, które raz po raz rozcinały ciemne niebo, na krótkie chwile oświetlały szaleńca. Szaleńca, który walczył z wichrem i opadami, by... no, właśnie - po co?
Ale najwyraźniej usłyszał wołanie, bo chwyciwszy spadającego kafla i opanowawszy miotłę, której trajektoria lotu znów została poważnie zaburzona silnym podmuchem wiatru, skierował się w dół, w stronę machającego mężczyzny.
Tym szaleńcem był nie kto inny, a ścigający Zjednoczonych z Puddlemere - Joseph Wright - doszczętnie przemoczony z włosami przyklejonymi do twarzy tak, że ciężko byłoby go rozpoznać, gdyby nie wielka, złota cyfra 5 wyhaftowana na stroju treningowym, który miał na sobie.
- Oszalałeś doszczętnie?! Co ty wyprawiasz? Trening dawno się skończył, za pięć dni mamy mecz, a ty...
- Nie chcę wylecieć ze składu, Nero - odwarknął mu, szarpnięciem ściągając totalnie zaparowane gogle z twarzy, a przy okazji odklejając z niej większą część kłaków. Dzięki temu bez trudu można było zauważyć, że Wright był po prostu wściekły. Mierzył McLaggena takim wzrokiem, jakby ten był jego najgorszym wrogiem, choć tak naprawdę nie o niego tu chodziło i obaj to wiedzieli.
- Słyszałeś - bardziej stwierdził niż zapytał Nero trochę zmieszany, a trochę zaskoczony.
- Zjednoczeni są jak rodzina, tu się nic przed nikim nie ukryje - Joe tylko przewrócił oczami i pewniej chwycił trzonek miotły, jakby chciał ją z powrotem poderwać w powietrze. Pewnie dlatego McLaggen złapał go mocno za ramię - żeby mu to uniemożliwić.
- Daj spokój, trener tego nie zrobi. Przy takich warunkach zmienianie zawodnika na świeżaka byłoby dla nas samobójstwem.
- Ten świeżak nie jest ścigającym świeżo po kontuzji ręki - Joe niechętnie powtórzył podsłuchane przypadkiem słowa trenera. Owszem, parę dni temu miał poważne zwichnięcie czy tam złamanie ręki (kto by się wyznał na tym lekarskim żargonie?) po bliskim spotkaniu z tłuczkiem, ale... bez przesady. Już prawie tego nie czuł!
- Nie mam nic do Mulligana. To naprawdę fajny i zdolny dzieciak, powinien dostać szansę w poważnym meczu, ale... - Joe skrzywił się lekko, bo te słowa nie chciały mu przejść przez gardło - nie kosztem mojej kariery.
- Nie przesadzaj...
- Właśnie sęk w tym, że nie przesadzam, Nero. Jak zawodnik w moim wieku ląduje na ławce rezerwowych... to już nie ma drogi powrotnej na boisko. Nieważne jak dobry by był, tak już po prostu jest. Dlatego z całą sympatią do Finna, nie pozwolę mu zająć mojego miejsca - jednym ruchem strząsnął ze swojego ramienia rękę McLaggena i z kaflem pod pachą, poderwał swoją miotłę w sam środek burzy. Nie zamierzał się poddawać ani pokornie dać się usunąć z pierwszego składu. O tym to wszyscy mogli zapomnieć.
Rozszalały wiatr próbował przejąć władzę nad jego miotłą, ale na to Joe też nie zamierzał pozwalać. Tutaj, w powietrzu, na swojej miotle i z kaflem - to on rządził. Dlatego ruchem wirowym niczym korkociąg wystrzelił pionowo w górę równo, nie zważając na pogodę i wpadające mu do oczu włosy i deszcz ze śniegiem.
- Wright! - usłyszał za plecami. - Podaj tego kafla, złamasie!
Zapewne powinien się wściec jeszcze bardziej... ale zamiast tego parsknął krótkim śmiechem, zrobił błyskawiczny zwrot miotłą i kierując się w zasadzie tylko słuchem z całej siły cisnął piłkę prosto w McLaggena. Dopiero wtedy się zatrzymał i jednym wyuczonym ruchem ręki naciągnął na nos gogle, akurat by zobaczyć jak siła rzutu kafla w połączeniu z wiatrem i siekącym deszczem przysporzyła trochę kłopotów szukającemu Zjednoczonych. I dobrze, Joe właśnie chciał udowodnić, że i z gorszymi kontuzjami miał do czynienia, a ta wcale mu nie przeszkadzała.
- Za mocno, Nerciu? Nie chciałem ci zrobić krzy...
- Mniej gadania, więcej latania! - uciął McLaggen i pochyliwszy się nad trzonkiem miotły pomknął w stronę pętli na drugim końcu boiska. Joey'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać tym bardziej, że nie dało się ukryć, że Nero był spośród Zjednoczonych najszybszy i dogonienie go nie należało do łatwych wyczynów. Z drugiej jednak strony... przez to, że był mniejszy i lżejszy, wiatr łatwiej zdmuchiwał go z kursu i to Wright postanowił wykorzystać. Dogonił szukającego kilka metrów na skos od pętli. Leciał nad nim, troszkę z tyłu tak, by McLaggen skupiony na walce z wiatrem i jak najszybszym dotarciu do pętli, go nie zauważył. Z siekącym zewsząd deszczem i śniegiem, hukiem wiatru i grzmotów wcale to nie było trudne. Zbliżyli się do celu, Nero zamachnął się kaflem i... jego palce chyba jeszcze nawet dotykały piłki, gdy Joey sprytnie ją przechwycił, zrobił błyskawiczny zwrot i pomknął w stronę obręczy po drugiej stronie boiska ścigany przekleństwami McLaggena. Uśmiechnął się nawet zadowolony, ale nie osiadał na laurach, bo szukający już go doganiał, a skoro tak... Joe nagle zanurkował w dół między osłonięte mgłą olbrzymie głazy i zaczął lecieć co chwilę robiąc zwrot. Ot, dał skosztować kumplowi Woollongong Shimmy - typowego manewru ścigających. I tak dobrze, że obaj trenowali na tym boisku tak długo, że położenie każdego z głazów i przewróconych pni drzew znali na pamięć - zawodnicy obcej drużyny zapewne mieliby spore problemy, o ile nie roztrzaskaliby się o pierwszą lepszą z tych przeszkód. Joe się jednak ani trochę nie martwił o McLaggena. Ten zresztą jeszcze chwilę próbował siedzieć mu na ogonie, ale ostatecznie zmęczony manewrami, odpuścił i poleciał do pętli, żeby je bronić. Sprytnie, sprytnie... ale czy aż tak?
Wright wzniósł się bardziej i zaszarżował na najwyższą pętlę. Nero momentalnie się przy niej znalazł... choć chyba przeczuwał, że Joe tylko blefuje z tym atakiem i gotów był bronić zaciekle także pozostałych bramek. Znali się nie od dziś, więc intuicja McLaggena go nie zawiodła. Wright był już tuż-tuż, gdy zamiast rzucić kafla w stronę pętli, on go... lekko podrzucił do góry, jednocześnie mocnym szarpnięciem za trzonek miotły nie dość, że praktycznie zatrzymał ją w miejscu, to jeszcze obrócił, a uderzając jej ogonem w kafel nakierował go na jedną z niższych pętli. Tego McLaggen się już nie spodziewał i całe przedsięwzięcie by się Wrightowi jak nic udało... ale nagły silny podmuch wiatru sprawił, że piłka zboczyła z kursu i uderzywszy o słupek bramki, znów zaczęła spadać w dół. Rzucili się w pościg za nią niemal równocześnie, choć tym razem to Joe był ciut szybszy. Ziemia zbliżała się w błyskawicznym tempie, Wright wyciągnął już lewą rękę, by dosięgnąć kafla (prawą pilnując, by miotła nie zboczyła z trasy przy podmuchach wiatru) i już, już dotykał go opuszkami palców... gdy wtem ktoś śmignął tuż nad ziemią i z dziecinną łatwością zwinął mu piłkę sprzed nosa. A właściwie sprzed dłoni.
Jak to możliwe, że Nero mnie wyprzedził? - przemknęło mu przez myśl, gdy już ostro hamował, by nie władować się z rozpędu o jeden z głazów czy po prostu w ziemię. McLaggen przez to omal na niego nie wpadł. Więc skoro siedział mu na ogonie, to kto...?
- Ej, panienki! - grzmot niemal go zagłuszył... ale po zniekształconym hukiem głosie i tak dało się rozpoznać Bretta - jednego z ich pałkarzy. - Myśleliście, że sami będziecie się tu zabawiać?! - zawołał, po czym zarechotał oddalając się od nich z kaflem. Spojrzeli po sobie... i tyle wystarczyło, by rzucili się obaj jak jeden mąż do pościgu - jedno porozumiewawcze spojrzenie, nic więcej. Lata wspólnych treningów robiły swoje.
Wiatr na chwilę jakby zelżał i Nero wyszedł na prowadzenie, przez moment siedział Brettowi na ogonie, by niespodziewanie go wyminąć i zamachnąć się na niego z pięścią w Transylwance. Tego pałkarz kompletnie się nie spodziewał, a chcąc zrobić szybki unik, przez przypadek wypuścił nieporęcznego (według niego) kafla z ręki. Joe już był metr czy dwa pod nim, żeby przechwycić piłkę ze zwycięskim okrzykiem. I dokładnie w tym momencie zobaczył pięść mknącą dla odmiany prosto w jego nos. Zupełnie odruchowo przechylił się raptownie w bok tak, że zawisł na miotle z głową w dół w uniku zwanym Zwisem leniwca. I udało mu się tego dokonać trzymając się miotły w zasadzie tylko jedną ręką, w drugiej wciąż dzierżył dzielnie kafel i nie zamierzał go tak łatwo oddać.
Dmuchnęło, miotła, nad którą teraz nie miał wystarczającej kontroli, odbiła w lewo i zaczęła raptownie opadać, co było dla niego wystarczającym znakiem, że czas wrócić do normalnego położenia. Rozhuśtał się i ponownie wylądował na miotle. Jego oprawca jednak, w którym rozpoznał właśnie rezerwowego - Finna Mulligana - nie zamierzał dawać za wygraną i znów na niego zaszarżował. Z pięścią. Oj, młody sobie grabił naprawdę. Joe nachylił się nad trzonkiem przyspieszając i ani myśląc zbaczać z kursu. Finn leciał prosto na niego, jak gdyby obaj chcieli sprawdzić kto stchórzy jako pierwszy.
Ostry gwizd tuż za plecami był znakiem i Joe bez zawahania przerzucił kafel w tył przez swoje ramię, podając go tym samym do Nero. Zdezorientowany Finn zwolnił, po czym odbił w górę, by rzucić się w pościg za McLaggenem. Wright zresztą zrobił podobnie, choć nie wzbijał się wyżej w powietrze - po prostu leciał w stronę pętli. Nero szybko znalazł się w kleszczach: młodego Finna miał za plecami, Bretta szarżującego na niego od frontu. Niby mógłby próbować przerzucić piłkę nad nim... i może ta jakimś cudem nie wpadłaby w łapska tamtego, ale doleciała aż do pętli... choć przy braku zaskoczenia i silnym wietrze szanse na powodzenie takiej akcji były znikome. Za to Manewr Porskowej... McLaggen zamachnął się, jakby chciał rzucić kaflem na jedną z pętli, ale w ostatniej chwili piłka jakby "przypadkiem" wymsknęła mu się z ręki i zaczęła spadać... Joe przechwycił ją bez najmniejszego wysiłku i niemal w tym samym momencie, w którym ją złapał, rzucił celnie do niebronionej najniższej pętli.
Ostry dźwięk gwizdka trenera rozległ się dosłownie w tym samym momencie.
Aha, chyba właśnie skończył im się ten po-trening.

[zt]


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]21.07.19 20:53
Styczeń?

Anomalie wreszcie odpuściły i wszyscy mogli odetchnąć z ulgą, a szczególnie najmłodsi i ich opiekunki. Te ostatnie szczególnie. Nie musiały się już zmagać z kapryśną magią i bać się co może się wydarzyć za pięć minut. Po ostatnim pół roku pilnowanie nawet największych urwisów to była kaszka z mleczkiem. Może właśnie dlatego małemu Macmillanowi udało się namówić na wyprawę na stare boisko Queerditch Marsh i to jeszcze na miotle! Co prawda na dziecięcej, ale zawsze coś.
Ucieszony Heath śmigał to w jedną to w drugą stronę po boisku, a guwernantka zajęła miejsce na trybunie co jakiś czas obserwując poczynania swojego podopiecznego, a w międzyczasie zabijała czas czytając książkę. Trochę jej było zimno, ale uznała, że warto trochę pocierpieć. W końcu jak młody się wyszaleje, to potem w domu będzie trochę spokojniejszy. A przynajmniej miała nadzieję, że tak będzie.
- Heath… proszę Cię, lataj nisko nad ziemią, dobrze? – zwróciła uwagę chłopcu gdy ten w jej mniemaniu wzbił się za wysoko w górę. Sam zainteresowany co prawda pomarudził, ale posłusznie obniżył lot. Nie na długo, bo gdy tylko przyuważył, że czarownica nie zwraca na niego przez chwilę uwagi podleciał nieco wyżej. Oczywiście znacznie wyżej niż poprzednim razem. - Heath! Co Ci przed chwilą mówiłam?- dobiegł go już nieco zirytowany głos. Zajęty zabawą nie zdążył na czas wrócić na niższy pułap. b]- No dobrze… –[/b] mruknął niepocieszony i chcąc, nie chcąc wrócił na początkową wysokość. To nie był koniec problemów z małym Macmillanem, bo teraz Heath znalazł trochę inne zajęcie. Gdy tylko przyuważył, że jego guwernantka zagłębia się w lekturze wykorzystywał ten czas na zrobienie jakiś hołubców w powietrzu, takich które na pewno nie spotkałyby się z jej aprobatą. Cała zabawa polegała na tym, żeby zdążyć je wykonać zanim ta podniesie na niego wzrok. Na razie szło mu dość nieźle… ciekawe jak długo jeszcze będzie mu się udawała ta sztuka, bo znając życie jak kobieta tylko dojrzy co też wyrabia na miotle to od razu wrócą do domu.
Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Moczary Queerditch Marsh [odnośnik]23.07.19 19:24
17 stycznia?
Również Jamie bardzo ucieszył koniec anomalii. I choć w kraju nadal nie działo się dobrze, brak anomalii niewątpliwie był dużą zmianą na lepsze. Wreszcie mogła czarować bez obaw, że poważnie zrani siebie lub kogoś w swoim otoczeniu, a także latać. Treningi do meczy stały się dużo przyjemniejsze, bo choć styczeń był naprawdę zimny, to w porównaniu do burzowego listopada i grudnia pogoda była wspaniała do latania.
Znowu zaczęła też działać teleportacja, a że i samo latanie było łatwiejsze i przyjemniejsze, więc na tereny Queerditch Marsh wybrała się na miotle; z Doliny Godryka nie było tam aż tak daleko. Cudownie było lecieć nie walcząc z wściekłymi podmuchami wiatru niosącymi ze sobą marznący śnieg, deszcz i grad, ani nie musząc uważać na niebezpieczne wyładowania. Mogła podlecieć wyżej, a pod sobą widziała biały od śniegu świat już wolny od piekła anomalii.
Po przedwczorajszym meczu miały kilka dni wolnego na zregenerowanie sił, ale że akurat nie miała nic pilnego do roboty, postanowiła urządzić sobie taki wypad i samotnie potrenować w miejscu ważnym dla historii quidditcha. Kiedy była blisko zniżyła lot, widząc już prowizoryczne boisko, któremu daleko było do obiektów z prawdziwego zdarzenia, takich jak ten należący do Harpii, było jednak symbolem korzeni jej ukochanego sportu. Wiatr targał jej czarne, krótkie do połowy szyi włosy oraz poruszał połami szaty do quidditcha (choć nie tej w barwach Harpii, a neutralnie wyglądającej której używała podczas rekreacyjnych treningów i lotów), pod którą była ubrana naprawdę solidnie w dwa ciepłe, wełniane swetry, grube rajstopy i spodnie.
Ale, jak się okazało, ktoś jeszcze wybrał to miejsce na ćwiczenie latania. W jej oczy szybko rzuciła się drobna sylwetka dokazująca na małej miotełce. Zatrzymała się w powietrzu, obserwując to. Chłopiec, choć mógł mieć z pięć lub sześć lat, wydawał się mieć prawdziwy talent i latał lepiej niż niejeden dorosły, którego znała. Przypomniała sobie siebie samą w tym wieku; również gdy tylko mogła dopadała dziecięcej miotły i latała w ogrodach, a im była starsza, tym dalej się wyprawiała, oczywiście uważając na mugoli. Bawiła się z innymi magicznymi dzieciakami z Doliny Godryka, a fascynację lataniem i quidditchem zapoczątkowała w niej ciotka grająca dla Harpii. Jamie miała w sobie zbyt dużo energii by uczyć się statycznych rzeczy, ale kochała latać odkąd tylko pamiętała. I widząc tego nieznajomego chłopca miała wrażenie, że patrzy na dawną siebie.
- To było niezłe! – pochwaliła głośno, kiedy chłopiec wykonał jakąś skomplikowaną akrobację. Nie znała go, nie chciała też wystraszyć, ale postanowiła się odezwać i zwrócić na siebie uwagę. Podleciała nieco bliżej, by słyszeć ewentualną odpowiedź chłopca. Dostrzegła też, że na ziemi czekała jakaś kobieta, zapewne matka lub opiekunka tego dziecka. Jamie była gotowa ją zapewnić że nie ma złych zamiarów, gdyby tak zwróciła na nią uwagę.
[bylobrzydkobedzieladnie]








Ostatnio zmieniony przez Jamie McKinnon dnia 13.08.19 0:46, w całości zmieniany 1 raz
Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon

Strona 13 z 17 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Next

Moczary Queerditch Marsh
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach