Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Hogsmeade :: Pub pod Trzema Miotłami
Kontuar
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Kontuar
Przy długim, dębowym kontuarze, który uniemożliwia dostęp do stojących za nim beczek, jak i butelek z alkoholem, znajduje się także kilka dodatkowych miejsc siedzących, głównie zajmowanych przez stałych bywalców Trzech Mioteł, a także osoby szukające towarzystwa tylko na jeden wieczór. Przy ladzie zawsze panuje mniejszy tłok, tylko czasami, któryś z klientów podejdzie, by zamówić coś dla siebie i towarzyszy. Właśnie tutaj można bez większego problemu zamienić słówko z rudą Bonny, która krąży z zamówieniami od baru do stolików.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:00, w całości zmieniany 2 razy
Zadowolenie wymalowało się na kobiecej twarzy, gdy alkohol zalał męskie oczy. Odpowiednia kara za te wszystkie lubieżne spojrzenia oraz oczka, jakie jej posłał. Zadowolenie szybko zmieniło się w iskierki złości tańczące w jej spojrzeniu, gdy wyrzucała kolejne obelgi, w jej mniemaniu jakże trafne, kierowane do pijaczka. Nie podobał jej się. Z tym obleśnym wzrokiem oblepiającym jej ciało, ledwo stojący na swoich nogach. Był pierwszym przypadkiem, który sprawił, że panna Frey postanowiła samej zadziałać, miast czekać na reakcję wykidajły. Bezczelność mężczyzny nieprzyjemnie działała jej na nerwy.
A chwilę później było jeszcze gorzej.
- Zabieraj łapy! - Żachnęła się, odruchowo próbując odsunąć się od pijaka… Zachwiała się ponownie, by wylądować na cholernie twardej posadzce. Ukłucie bólu przetoczyło się przez chude ciało, a artystka odruchowo zamknęła oczy, słysząc dźwięk tłuczonego szkła. Ems poczuła, że jeśli ten narobi jej jakiś blizn, z pewnością porachuje mu wszystkie kości… A raczej porachowałaby, gdyby miała przy sobie różdżkę. - Złaź ze mnie grubasie erosomański! - Mruknęła wyraźnie niezadowolona. Nie był lekki, zwłaszcza dla kogoś tak wątłej postury, jak panna Frey, nie ważąca więcej niż pięćdziesiąt trzy kilogramy. I przez chwilę miała wrażenie, że ten wciśnie jej kości w paskudną posadzkę sprawiając, że już z niej nie wstanie. Skrzywiła się, gdy jego dłoń pokryta czerwoną juchą ulokowała się na jej policzku, by bezwstydnie pomknąć wzdłuż jej szyi, aż do dekoltu. Tym razem nie musiała się hamować. Chuda dłoń powędrowała do jego twarzy, by spotkać się z nią w silnym (przynajmniej jak na nią) uderzeniu. - Świnia przebrzydła. - Syknęła, niezadowolona z krwistych śladów znaczonych smagłą skórę.
Chwilę później ciężar znika, a do niej doskakują chłopcy z zespołu. Dobre, poczciwe chłopaki znane głównie ze wspólnych występów. Ostrożnie ujęli panienkę Frey pod ramiona, aby pomóc jej podnieść się z podłogi.
Wdzięczne spojrzenie czarnych oczu powędrowało do ich wystraszonych twarzy.
- Dzięki, nic mi nie jest. Macie chusteczkę? - Spytała, poprawiając materię czerwonej sukienki. Jeden z chłopców podał jej chusteczkę, ona w zamian podała w krąg drogiego drinka, za którego zapłacił pijaczyna. Ostrożnie, przy pomocy oczu mężczyzn z zespołu starła większość krwi ze skóry, załapując się nawet na ostatnie dwa łyki drinka. Czarne spojrzenie przemknęło po twarzach muzyków. Musieli skończyć, jeśli chcieli otrzymać zapłatę, o czym upewniło ją kilka słów, wymienionych z właścicielem lokalu. Panna Frey wróciła na scenę z uśmiechem, poprawiając krótkie pukle ciemnych włosów.
- Drodzy państwo, nie pozwólmy aby jeden pijaczyna popsuł nam wieczór. - Zaczęła, uważnie wiodąc spojrzeniem po publice. - Kolejny utwór dedykuję Wam wszystkim i każdemu z osobna, oby reszta wieczoru minęła nam słodko. - Wypowiedziała kolejne słowa, by zerknąć na chłopców. Zaczęli grać, panna Frey ułożyła dłonie na mikrofonie by wyśpiewać wrzosową, kojącą piosenkę. I miała nadzieję, że właściciel dotrzyma danego jej słowa i wynagrodzi brak reakcji obsługi złotem. Nawet jeden galeon znaczył wiele w kieszeniach biednych muzyków.
| zt.
A chwilę później było jeszcze gorzej.
- Zabieraj łapy! - Żachnęła się, odruchowo próbując odsunąć się od pijaka… Zachwiała się ponownie, by wylądować na cholernie twardej posadzce. Ukłucie bólu przetoczyło się przez chude ciało, a artystka odruchowo zamknęła oczy, słysząc dźwięk tłuczonego szkła. Ems poczuła, że jeśli ten narobi jej jakiś blizn, z pewnością porachuje mu wszystkie kości… A raczej porachowałaby, gdyby miała przy sobie różdżkę. - Złaź ze mnie grubasie erosomański! - Mruknęła wyraźnie niezadowolona. Nie był lekki, zwłaszcza dla kogoś tak wątłej postury, jak panna Frey, nie ważąca więcej niż pięćdziesiąt trzy kilogramy. I przez chwilę miała wrażenie, że ten wciśnie jej kości w paskudną posadzkę sprawiając, że już z niej nie wstanie. Skrzywiła się, gdy jego dłoń pokryta czerwoną juchą ulokowała się na jej policzku, by bezwstydnie pomknąć wzdłuż jej szyi, aż do dekoltu. Tym razem nie musiała się hamować. Chuda dłoń powędrowała do jego twarzy, by spotkać się z nią w silnym (przynajmniej jak na nią) uderzeniu. - Świnia przebrzydła. - Syknęła, niezadowolona z krwistych śladów znaczonych smagłą skórę.
Chwilę później ciężar znika, a do niej doskakują chłopcy z zespołu. Dobre, poczciwe chłopaki znane głównie ze wspólnych występów. Ostrożnie ujęli panienkę Frey pod ramiona, aby pomóc jej podnieść się z podłogi.
Wdzięczne spojrzenie czarnych oczu powędrowało do ich wystraszonych twarzy.
- Dzięki, nic mi nie jest. Macie chusteczkę? - Spytała, poprawiając materię czerwonej sukienki. Jeden z chłopców podał jej chusteczkę, ona w zamian podała w krąg drogiego drinka, za którego zapłacił pijaczyna. Ostrożnie, przy pomocy oczu mężczyzn z zespołu starła większość krwi ze skóry, załapując się nawet na ostatnie dwa łyki drinka. Czarne spojrzenie przemknęło po twarzach muzyków. Musieli skończyć, jeśli chcieli otrzymać zapłatę, o czym upewniło ją kilka słów, wymienionych z właścicielem lokalu. Panna Frey wróciła na scenę z uśmiechem, poprawiając krótkie pukle ciemnych włosów.
- Drodzy państwo, nie pozwólmy aby jeden pijaczyna popsuł nam wieczór. - Zaczęła, uważnie wiodąc spojrzeniem po publice. - Kolejny utwór dedykuję Wam wszystkim i każdemu z osobna, oby reszta wieczoru minęła nam słodko. - Wypowiedziała kolejne słowa, by zerknąć na chłopców. Zaczęli grać, panna Frey ułożyła dłonie na mikrofonie by wyśpiewać wrzosową, kojącą piosenkę. I miała nadzieję, że właściciel dotrzyma danego jej słowa i wynagrodzi brak reakcji obsługi złotem. Nawet jeden galeon znaczył wiele w kieszeniach biednych muzyków.
| zt.
I put a spell on you
Emma Frey
Zawód : Artystka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
But darlin the truth is
In darkness I’m ruthless
I wanna scream your name
Again and again
In darkness I’m ruthless
I wanna scream your name
Again and again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Kontuar
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Szkocja :: Hogsmeade :: Pub pod Trzema Miotłami