Winiarnia
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Winiarnia
Elegancka winiarnia znajdująca się na uboczu dzielnicy, skryta przez wzrokiem mugoli dzięki silnym zaklęciom maskującym i upodobniającym do kamienicy w wiecznym remoncie. Na co dzień najczęstszą klientelą jest arystokracja, głównie z powodu wysokich cen w karcie. Można tutaj dostać najstarsze i najrzadsze gatunki win, delektować się w otoczce luksusu i subtelnej magii wyczuwalnej w powietrzu.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:14, w całości zmieniany 1 raz
- Miałaś - przyznał - Ale obiecać coś komuś a faktycznie dotrzymać słowa, to dwie różne rzeczy.
Nie to, żeby miał jej za złe, że faktycznie przestała go unikać. Po prostu był nieco zaskoczony. Mimo wszystko Estelle wydawała się dość mocno utwierdzona w przekonaniu, że unikanie go będzie dla niej najlepsze. A jeszcze sposób w jaki droczył się z nią ostatnio... Auriga z pewnością byłaby na niego długo obrażona, gdyby tak sobie z nią pogrywał!
Mimo wszystko jednak ucieszył się, że Estelle faktycznie przestała za wszelką cenę schodzić mu z drogi. Bo była przecież całkiem miłą towarzyszką rozmów. A ilekroć ją widział, wracał sobie myślami do tamtego konkretnego wieczora - a dla niego było to przecież wspomnienie niezwykle miłe.
Pokręcił lekko głową na jej słowa.
- Zostań, proszę. Porozmawiamy sobie przy lampce wina. W końcu będzie do tego okazja. Przy naszym ostatnim spotkaniu trzeba było niemal krzyczeć, by cokolwiek usłyszeć. - powiedział, zerkając na nią z ukosa. No, może nieco przesadzał, bo nad wybrzeżem może i było wietrznie, niemniej nie trzeba było aż tak wysilać głosu. Nie zmieniało to jednak faktu, ze rozmowa w tamtym miejscu była zdecydowanie utrudniona. Już miał skinąć ręką na pracownika lokalu, by ten ponownie ruszył się do ich stolika i przyjął jego zamówienie, ale wtedy właśnie Estelle zadała pytanie. Z pozoru niewinne, niemniej jednak Craig skrzywił się wyraźnie. Cóż, szczerze powiedziawszy to chciał poruszyć z nią temat Aurigi, ale nieco później. Chociaż - nie ważne czy byłby poruszany od razu czy nawet za trzy dni. Nie zapowiadało się to na temat przyjemny.
- Mam wrażenie, że to ona zrobiła sobie przerwę. I to taką, która się już nadmiernie przeciąga.
Nie to, żeby miał jej za złe, że faktycznie przestała go unikać. Po prostu był nieco zaskoczony. Mimo wszystko Estelle wydawała się dość mocno utwierdzona w przekonaniu, że unikanie go będzie dla niej najlepsze. A jeszcze sposób w jaki droczył się z nią ostatnio... Auriga z pewnością byłaby na niego długo obrażona, gdyby tak sobie z nią pogrywał!
Mimo wszystko jednak ucieszył się, że Estelle faktycznie przestała za wszelką cenę schodzić mu z drogi. Bo była przecież całkiem miłą towarzyszką rozmów. A ilekroć ją widział, wracał sobie myślami do tamtego konkretnego wieczora - a dla niego było to przecież wspomnienie niezwykle miłe.
Pokręcił lekko głową na jej słowa.
- Zostań, proszę. Porozmawiamy sobie przy lampce wina. W końcu będzie do tego okazja. Przy naszym ostatnim spotkaniu trzeba było niemal krzyczeć, by cokolwiek usłyszeć. - powiedział, zerkając na nią z ukosa. No, może nieco przesadzał, bo nad wybrzeżem może i było wietrznie, niemniej nie trzeba było aż tak wysilać głosu. Nie zmieniało to jednak faktu, ze rozmowa w tamtym miejscu była zdecydowanie utrudniona. Już miał skinąć ręką na pracownika lokalu, by ten ponownie ruszył się do ich stolika i przyjął jego zamówienie, ale wtedy właśnie Estelle zadała pytanie. Z pozoru niewinne, niemniej jednak Craig skrzywił się wyraźnie. Cóż, szczerze powiedziawszy to chciał poruszyć z nią temat Aurigi, ale nieco później. Chociaż - nie ważne czy byłby poruszany od razu czy nawet za trzy dni. Nie zapowiadało się to na temat przyjemny.
- Mam wrażenie, że to ona zrobiła sobie przerwę. I to taką, która się już nadmiernie przeciąga.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Poczułam się urażona - stwierdziła zupełnie poważnie, bo nie sądziła, że Craig odbierze jej obietnicę jako żart, o którym zapomni za kilka dni. Jeśli już coś obiecywała, to dotrzymywała tego, choćby świat się walił albo by umierała na siedząco - tak ją nauczyli w domu, a rodzinne wartości, tradycje i nauki pielęgnowała od zawsze, nie mając zamiaru tego zmieniać. Gdyby nie wkład rodziców w wychowanie sióstr to nie byłyby teraz świetnymi alchemikami, obytymi w świecie wyższych sfer. Właściwie, nie byłyby nawet w tym miejscu, w którym są teraz.
Kiedy zdążyła przyjrzeć się bliżej karcie uznała, że najlepiej będzie jeśli ktoś wybierze za nią - nie była pewna w którym kierunku podążały dzisiaj jej wybredne kubki smakowe.
- Ach, czyli jednak... - westchnęła pod nosem, prawdopodobnie niepokojąc Craiga jeszcze bardziej. Odłożyła kartę na stół, siadając odrobinę wygodniej. Etykieta etykietą, jednak siedzenie z wyprostowanymi nienaturalnie od linijki plecami nie sprzyjało długim rozmowom. - Czyli nie tylko ja miałam wrażenie, że coś jest z nią nie tak - domyślała się, że liczył na wyjaśnienia, słowo pokrzepienia, czy cokolwiek, co dałoby mu nadzieję, że Auriga zmieni swoje podejście. Cóż, była posłańcem złych wieści - szkoda, że to posłańcom ścinano przeważnie głowy.
- Auriga od pewnego czasu nie utrzymuje z nami kontaktu. To znaczy, widujemy się, ale nie bywa w naszym domu tak często jak dotychczas. Stała się dość tajemnicza i małomówna - wzruszyła mimowolnie ramieniem, przesuwając opuszkiem palca nad płomieniem świeczki. Płomień podążył za jej palcem, co było całkiem normalnym zjawiskiem, nieuwarunkowanym magicznie. Potem przesunęła ponownie i wreszcie zabrała dłoń, dzielnie broniąc się przed dziecinną zabawą woskiem.
Kiedy zdążyła przyjrzeć się bliżej karcie uznała, że najlepiej będzie jeśli ktoś wybierze za nią - nie była pewna w którym kierunku podążały dzisiaj jej wybredne kubki smakowe.
- Ach, czyli jednak... - westchnęła pod nosem, prawdopodobnie niepokojąc Craiga jeszcze bardziej. Odłożyła kartę na stół, siadając odrobinę wygodniej. Etykieta etykietą, jednak siedzenie z wyprostowanymi nienaturalnie od linijki plecami nie sprzyjało długim rozmowom. - Czyli nie tylko ja miałam wrażenie, że coś jest z nią nie tak - domyślała się, że liczył na wyjaśnienia, słowo pokrzepienia, czy cokolwiek, co dałoby mu nadzieję, że Auriga zmieni swoje podejście. Cóż, była posłańcem złych wieści - szkoda, że to posłańcom ścinano przeważnie głowy.
- Auriga od pewnego czasu nie utrzymuje z nami kontaktu. To znaczy, widujemy się, ale nie bywa w naszym domu tak często jak dotychczas. Stała się dość tajemnicza i małomówna - wzruszyła mimowolnie ramieniem, przesuwając opuszkiem palca nad płomieniem świeczki. Płomień podążył za jej palcem, co było całkiem normalnym zjawiskiem, nieuwarunkowanym magicznie. Potem przesunęła ponownie i wreszcie zabrała dłoń, dzielnie broniąc się przed dziecinną zabawą woskiem.
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Och to też nie tak, że uznał jej słowo za żart, nic z tych rzeczy! Wiedział po prostu, że czasem zwyczajnie ciężko jest dotrzymać słowa - nawet osobom tak honorowym, jak oni, posiadający błękitną krew szlachcice. Poza tym ostatnio odniósł wrażenie, że niechęć Estelle jest nadzwyczaj silna, a takową niełatwo jest zwykle przełamać. Niemniej, cieszył się, że naprawdę mogli mieć teraz normalny kontakt, bez uciekania i chowania się po kątach.
- Och, Estelle, nie miałem nic złego na myśli - spróbował się wytłumaczyć. On naprawdę doceniał że zdecydowała się zachowywać względem niego zwyczajnie.
Wbił spojrzenie swoich jasnych oczu w twojej towarzyszce, słysząc jej pierwszy komentarz. O ile wcześniej jego myśli krążyły jeszcze częściowo przy temacie wina, tak teraz miała jego pełną uwagę. A więc miała jakieś informacje o Auridze. Cóż, nie było w tym nic dziwnego, skoro były kuzynkami.
Jednakże wieści, które usłyszał, zupełnie nie napawały go optymizmem. Auriga gdzieś znikała, nikt nie wiedział gdzie i po co. Oddalała się zarówno od swojego przyszłego męża jak i od rodziny! Zachowanie doprawdy karygodne. I niezwykle nierozważne. Znikająca Slughornówna była tylko rok młodsza od Estelle - a odrzucenie kandydata na męża w takim wieku nie doda jej w przyszłości adoratorów!
Szczerze powiedziawszy, Craig poczuł się urażony.
- Gdyby spotykała się ze mną regularnie, z chęcią przekazałbym ci, że jej zniknięcia i umykający kontakt są moją winą. Niestety tak nie jest - w kącikach jego oczu pojawiło się lekkie napięcie. Cóż, nie można było od razu wysnuwać najgorszych wniosków, ale obecna sytuacja nie przedstawiała się zbyt kolorowo. Narzeczona uciekająca mężczyzny, którego miała poślubić i to po tym, jak doszło do ogólnego porozumienia rodzin? Lord Alaric Burke z pewnością nie będzie zadowolony takim obrotem praw. Miał dość faktu, że Craig pozostawał kawalerem. Bardzo dość.
- Kiedy widziałaś ją ostatnio, jeśli mogę zapytać?
- Och, Estelle, nie miałem nic złego na myśli - spróbował się wytłumaczyć. On naprawdę doceniał że zdecydowała się zachowywać względem niego zwyczajnie.
Wbił spojrzenie swoich jasnych oczu w twojej towarzyszce, słysząc jej pierwszy komentarz. O ile wcześniej jego myśli krążyły jeszcze częściowo przy temacie wina, tak teraz miała jego pełną uwagę. A więc miała jakieś informacje o Auridze. Cóż, nie było w tym nic dziwnego, skoro były kuzynkami.
Jednakże wieści, które usłyszał, zupełnie nie napawały go optymizmem. Auriga gdzieś znikała, nikt nie wiedział gdzie i po co. Oddalała się zarówno od swojego przyszłego męża jak i od rodziny! Zachowanie doprawdy karygodne. I niezwykle nierozważne. Znikająca Slughornówna była tylko rok młodsza od Estelle - a odrzucenie kandydata na męża w takim wieku nie doda jej w przyszłości adoratorów!
Szczerze powiedziawszy, Craig poczuł się urażony.
- Gdyby spotykała się ze mną regularnie, z chęcią przekazałbym ci, że jej zniknięcia i umykający kontakt są moją winą. Niestety tak nie jest - w kącikach jego oczu pojawiło się lekkie napięcie. Cóż, nie można było od razu wysnuwać najgorszych wniosków, ale obecna sytuacja nie przedstawiała się zbyt kolorowo. Narzeczona uciekająca mężczyzny, którego miała poślubić i to po tym, jak doszło do ogólnego porozumienia rodzin? Lord Alaric Burke z pewnością nie będzie zadowolony takim obrotem praw. Miał dość faktu, że Craig pozostawał kawalerem. Bardzo dość.
- Kiedy widziałaś ją ostatnio, jeśli mogę zapytać?
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wysłuchała uważnie Craiga, nim jednak odpowiedziała na zadane przez niego pytanie złożyli zamówienie u kelnera, który do nich podszedł. A potem odczekała stosowną chwilę, wzdychając cicho.
- Nie pamiętam. Może w zeszłym tygodniu - nie chciała go skłamać, dlatego musiała się zastanowić.
Miała nadzieję, że lord Burke nie zapyta jej o przypuszczalny powód zniknięć kuzynki - nie była z nią w zażyłych stosunkach, więc niezbyt się tym interesowała. Naturalnie słuchała rodziców oraz Evelyn, ale i oni zdawali się być jak dzieci krążące we mgle. Zresztą, egoistyczna cząstka Estelle nawet się cieszyła: w końcu miała chwilę oddechu od rozmów o staropanieństwie i szukaniu jej kandydata na siłę.
- Nie wiem co ci więcej mogę powiedzieć, Craig. Wszyscy jesteśmy zdziwieni jej zachowaniem. Nie wspominając o zaniepokojeniu nestora takim obrotem sytuacji, patrząc na niedawne porozumienie naszych rodów - mimowolnie wysunęła dłoń, układając ją na wierzchu ręki mężczyzny w pocieszającym i przyjacielskim geście. Rzadko kiedy pozwalała sobie na takie gesty, dlatego nie potrwało to zbyt długo - po kilku sekundach z powrotem zabrała dłoń, układając ją na stoliku.
- Może po prostu o tym nie rozmawiajmy? Nic nie wymyślimy, a pogniewany lord nie jest dobrym towarzyszem do kosztowania wina - uśmiechnęła się półgębkiem, chwytając napełniony przed chwilą kieliszek. Oglądnęła jego zawartość okiem znawcy, po czym przeniosła spojrzenie na swojego towarzysza. - To jak? - nie chciała, żeby Craig miał zły humor, a poza tym nie miała ochoty na rozmawianie o Aurigi, która skutecznie zgarnęła całą swoją uwagę rodziny.
- Nie pamiętam. Może w zeszłym tygodniu - nie chciała go skłamać, dlatego musiała się zastanowić.
Miała nadzieję, że lord Burke nie zapyta jej o przypuszczalny powód zniknięć kuzynki - nie była z nią w zażyłych stosunkach, więc niezbyt się tym interesowała. Naturalnie słuchała rodziców oraz Evelyn, ale i oni zdawali się być jak dzieci krążące we mgle. Zresztą, egoistyczna cząstka Estelle nawet się cieszyła: w końcu miała chwilę oddechu od rozmów o staropanieństwie i szukaniu jej kandydata na siłę.
- Nie wiem co ci więcej mogę powiedzieć, Craig. Wszyscy jesteśmy zdziwieni jej zachowaniem. Nie wspominając o zaniepokojeniu nestora takim obrotem sytuacji, patrząc na niedawne porozumienie naszych rodów - mimowolnie wysunęła dłoń, układając ją na wierzchu ręki mężczyzny w pocieszającym i przyjacielskim geście. Rzadko kiedy pozwalała sobie na takie gesty, dlatego nie potrwało to zbyt długo - po kilku sekundach z powrotem zabrała dłoń, układając ją na stoliku.
- Może po prostu o tym nie rozmawiajmy? Nic nie wymyślimy, a pogniewany lord nie jest dobrym towarzyszem do kosztowania wina - uśmiechnęła się półgębkiem, chwytając napełniony przed chwilą kieliszek. Oglądnęła jego zawartość okiem znawcy, po czym przeniosła spojrzenie na swojego towarzysza. - To jak? - nie chciała, żeby Craig miał zły humor, a poza tym nie miała ochoty na rozmawianie o Aurigi, która skutecznie zgarnęła całą swoją uwagę rodziny.
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Nie miał wielkich nadziei, że dowie się czegoś od Estelle - ale jednak liczył, że może posiadała jakiś strzęp informacji. To co do tej pory powiedziała mu o Auridze nie wróżyło niczego dobrego. No i nadal były to tylko ogólniki, z których nie wyłaniał się żaden klarowny obraz. Pozostawały im tylko domysły, a Craig nigdy za takowymi nie przepadał. Nie miał też zamiaru zostawić tego wszystkiego losowi. Chciał wiedzieć, co sie dzieje z jego narzeczoną i dlaczego swoimi działaniami najwyraźniej próbuje zakłócić układ między ich rodami.
Może Evelyn miałaby więcej informacji? W końcu te dwie darzyły się nieco większą sympatią.
- Tak, u nas też lord nestor i mój ojciec spoglądają na wszystko zaniepokojeni i coraz bardziej oburzeni. Nie podoba im się, że kobieta którą miałem poślubić, wyczynia takie rzeczy.
Obaj mężczyźni byli bardzo staroświeccy - ich zdaniem kobieta powinna zajmować się domem, pilnować służby, doglądać dzieci i ewentualnie czasem coś wyszyć. No i rzecz jasna, miała być ozdobą swojego mężczyzny. Craig nie podzielał ich zdania w stu procentach, uważał bowiem że jeśli kobieta, nawet szlachcianka, miała jakąś pasję (inną niż haftowanie!) i nie była to pasja zdecydowanie męska, można było jej pozwolić na nieco swobody. Auriga była świetną alchemiczką, Craig uważał to jedynie za zaletę - mieszkańcy Nokturnu łaknęli dobrych trucizn i innych, niezbyt legalnych specyfików, a sklep Borgin&Burke istniał po to, by im ich dostarczać. Lady Slughorn miała więc w pewnym sensie dołączyć do ich rodzinnego interesu.
Zerknął zaskoczony na swoją dłoń, kiedy Estelle postanowiła go pocieszyć w tak otwarty sposób. Mimo wszystko nadal miał przed oczami kobietę, która przed nim uciekała, z twarzą wykrzywioną niezadowolonym grymasem. Chwilę zajmie, zanim przyzwyczai się, że może tak swobodnie porozmawiać z Estelle.
- Wybacz mi proszę, wiem że za nią nie przepadasz... po prostu chciałbym wiedzieć o co jej chodzi. Czy ją czymś uraziłem? Skrzywdziłem? Zniechęciłem? - zaraz jednak potrząsnął głową. Estelle wspomniała o zmianie tematu a on dalej w niego brnął. Dobrze, już dość. Uniósł więc swój kieliszek a potem delikatnie stuknął się nim z Estelle. - Wypijmy więc za uśmiech losu. Każdy czasem takiego potrzebuje.
Może Evelyn miałaby więcej informacji? W końcu te dwie darzyły się nieco większą sympatią.
- Tak, u nas też lord nestor i mój ojciec spoglądają na wszystko zaniepokojeni i coraz bardziej oburzeni. Nie podoba im się, że kobieta którą miałem poślubić, wyczynia takie rzeczy.
Obaj mężczyźni byli bardzo staroświeccy - ich zdaniem kobieta powinna zajmować się domem, pilnować służby, doglądać dzieci i ewentualnie czasem coś wyszyć. No i rzecz jasna, miała być ozdobą swojego mężczyzny. Craig nie podzielał ich zdania w stu procentach, uważał bowiem że jeśli kobieta, nawet szlachcianka, miała jakąś pasję (inną niż haftowanie!) i nie była to pasja zdecydowanie męska, można było jej pozwolić na nieco swobody. Auriga była świetną alchemiczką, Craig uważał to jedynie za zaletę - mieszkańcy Nokturnu łaknęli dobrych trucizn i innych, niezbyt legalnych specyfików, a sklep Borgin&Burke istniał po to, by im ich dostarczać. Lady Slughorn miała więc w pewnym sensie dołączyć do ich rodzinnego interesu.
Zerknął zaskoczony na swoją dłoń, kiedy Estelle postanowiła go pocieszyć w tak otwarty sposób. Mimo wszystko nadal miał przed oczami kobietę, która przed nim uciekała, z twarzą wykrzywioną niezadowolonym grymasem. Chwilę zajmie, zanim przyzwyczai się, że może tak swobodnie porozmawiać z Estelle.
- Wybacz mi proszę, wiem że za nią nie przepadasz... po prostu chciałbym wiedzieć o co jej chodzi. Czy ją czymś uraziłem? Skrzywdziłem? Zniechęciłem? - zaraz jednak potrząsnął głową. Estelle wspomniała o zmianie tematu a on dalej w niego brnął. Dobrze, już dość. Uniósł więc swój kieliszek a potem delikatnie stuknął się nim z Estelle. - Wypijmy więc za uśmiech losu. Każdy czasem takiego potrzebuje.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jakaś złośliwa cząstka jej duszy śmiała się po kryjomu z całego zamieszania. W końcu Auriga zawsze była tą zdolną, tą wygadaną, tą ułożoną... zawsze była "TĄ" i zabierała jej siostrę. Odkąd Estelle pamiętała ich kuzynka w pewnym sensie stała się ich trzecią siostrzyczką, której sama nie chciała zaakceptować. Nie wiedziała skąd wynikała ich obopólna niechęć względem siebie i również nie miała zamiaru gniewać się na Evelyn o jej dobre relacje z Aurigą. Tymczasem pokiwała głową ze zrozumieniem i choć na jej różowe wargi cisnęła się niezbyt taktowna odpowiedź, była kobietą z dobrze wyrobionymi manierami. Między innymi dlatego też do tej pory nie spytała Craiga wprost, co jest z nim nie tak, skoro w takim wieku jeszcze nie doczekał się potomka - uważała to za jawną zniewagę względem, bądź co bądź, lorda. W związku z tym zachowywała swoje śmiałe myśli tylko dla siebie, nie wypuszczając ich na światło dzienne. Z drugiej strony doskonal wiedziała, że jeszcze chwila i w końcu ludzie zaczną się nad tym zastanawiać. Tak jak i nad nią - sama przecież powoli dobiegała do progu staropanieństwa, a kandydatów jak nie było, tak dalej żaden się nie pojawił. Samej Estelle niespecjalnie paliło się do zamążpójścia, uciekając niemal codziennie w swoją cudowną pracę w zakurzonych pracowniach Munga. Być może dalej czekała na to piękne uczucie, o którym kiedyś dużo czytała, uderzające w nią jak grom z jasnego nieba? Chociaż w jej przypadku tym gromem musiałoby być porządne zaklęcie, by spostrzegła, że w ogóle coś się dzieje w jej sferze uczuciowej i dookoła niej.
- Nie chciałabym snuć błędnych teorii, ale może Auriga coś przed nami ukrywa? Może się rozmyśliła? Może po prostu pomyliła uczucia? Ciężko mi domniemywać, skoro nie rozmawia nawet z najbliższymi - powtórzyła poniekąd swoje wcześniejsze słowa. Na całe szczęście słuchaczem była całkiem dobrym - skoro sama niewiele mówiła od pewnego czasu, wyrobił się w niej niezwykły talent do słuchania drugiej osoby i obserwowania towarzystwa. W gruncie rzeczy sytuacja związana z jej kuzynką w jakiś bliżej nieokreślony sposób wynagradzała wszystkie te lata, kiedy świadomie spychała Estelle na drugi plan. Dlatego jeszcze nie przerwała rozmowy.
- Przykro mi Craig, ale nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Nie bywałam z wami we dwoje, jednak wydawaliście się sobą zainteresowani - w życiu nie pomyślałaby, że kiedykolwiek przyjdzie jej słuchać zasmuconego i zdezorientowanego zawodem miłosnym mężczyzny. To dopiero było ciekawe zjawisko! Zaczęła nawet wysuwać pewne analogie między przeżywaniem zranionych dam, a zranionego lorda, kiedy Craig uniósł kieliszek. Idąc w ślad za nim, wniosła toast, kosztując potem zaserwowanego wina-niespodzianki.
- Chciałabym ci pomóc, ale nie znam nawet miejsca jej pobytu. Mogę ewentualnie spróbować się czegoś dowiedzieć od wspólnych dostawców ingrediencji, chociaż nie sądzę, żeby mieli informacje na ten temat - och, jak ona nie lubiła kiedy ludzie się smucili. Może nie dawała tego po sobie poznać na co dzień, ale negatywne emocje szczególnie psuły jej humor. Estelle zamilkła, nie zaczynając nowego tematu - w razie gdyby jej towarzysz dalej chciał rozmawiać o uciekającej narzeczonej. Z kieliszkiem wina wszystko stawało się w tym momencie wyraźnie znośniejsze.
- Nie chciałabym snuć błędnych teorii, ale może Auriga coś przed nami ukrywa? Może się rozmyśliła? Może po prostu pomyliła uczucia? Ciężko mi domniemywać, skoro nie rozmawia nawet z najbliższymi - powtórzyła poniekąd swoje wcześniejsze słowa. Na całe szczęście słuchaczem była całkiem dobrym - skoro sama niewiele mówiła od pewnego czasu, wyrobił się w niej niezwykły talent do słuchania drugiej osoby i obserwowania towarzystwa. W gruncie rzeczy sytuacja związana z jej kuzynką w jakiś bliżej nieokreślony sposób wynagradzała wszystkie te lata, kiedy świadomie spychała Estelle na drugi plan. Dlatego jeszcze nie przerwała rozmowy.
- Przykro mi Craig, ale nie umiem ci odpowiedzieć na to pytanie. Nie bywałam z wami we dwoje, jednak wydawaliście się sobą zainteresowani - w życiu nie pomyślałaby, że kiedykolwiek przyjdzie jej słuchać zasmuconego i zdezorientowanego zawodem miłosnym mężczyzny. To dopiero było ciekawe zjawisko! Zaczęła nawet wysuwać pewne analogie między przeżywaniem zranionych dam, a zranionego lorda, kiedy Craig uniósł kieliszek. Idąc w ślad za nim, wniosła toast, kosztując potem zaserwowanego wina-niespodzianki.
- Chciałabym ci pomóc, ale nie znam nawet miejsca jej pobytu. Mogę ewentualnie spróbować się czegoś dowiedzieć od wspólnych dostawców ingrediencji, chociaż nie sądzę, żeby mieli informacje na ten temat - och, jak ona nie lubiła kiedy ludzie się smucili. Może nie dawała tego po sobie poznać na co dzień, ale negatywne emocje szczególnie psuły jej humor. Estelle zamilkła, nie zaczynając nowego tematu - w razie gdyby jej towarzysz dalej chciał rozmawiać o uciekającej narzeczonej. Z kieliszkiem wina wszystko stawało się w tym momencie wyraźnie znośniejsze.
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Och, gdyby Estelle poruszyła ten temat, Craig mógłby wyjść jej z dość długim wywodem, dlaczego wciąż nie posiada ani żony ani tym bardziej potomka. Czy ona jednak naprawdę chciała słuchać tego, że Burke to mężczyzna zdecydowanie niezależny i nielubiący, kiedy rodzice mieszają w jego życiu? Raczej nie, tym bardziej, że przecież kobiety miały zdecydowanie gorzej. Szczególnie, gdy miały temperamentny charakter. Ale cóż, wyjaśniając to pokrótce - on po prostu lubił swoje swobodne życie, wypełnione winem z najlepszych winnic francuskich, podejrzanych transakcji nad Loarą i kokietowania dam, których miał już prawdopodobnie nigdy więcej nie spotkać. Nie był typowym bawidamkiem, niemniej zdarzyło się mu już oczarowywać piękne kobiety... czego z resztą Estelle zdecydowanie była świadoma.
- Jej uczucia nie miały tu nic do rzeczy - zauważył cierpko. I niestety prawdziwie.
Oboje wiedzieli, że związki wśród szlachty niewiele miały wspólnego z prawdziwą miłością. Auriga mogła go nawet nienawidzić, ale skoro nestorzy doszli do porozumienia, małżeństwo musiało dojść do skutku. Jednakże w tym przypadku o nienawiści nie mogło być mowy. Craig wiedział, ze nie dał lady Slughorn powodów do niechęci. No, chyba że jakimś cudem dowiedziała się o jego służbie Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać... Ale tego sekretu strzegł pilniej niż szczegółów swoich nielegalnych interesów. Tylko Rowan wiedziała o tym, że Craig wplątał się w coś niebezpiecznego, nie znała jednak detali.
Jedynym więc wytłumaczeniem jej dziwnego zachowania musiało być to, że coś ukrywała. Może zakochała się w jakimś plebejuszu? Nigdy jednak nigdy nie podejrzewał by jej o to, że z nim uciekła. Wydawała się na to zbyt dumna, zbyt elegancka, zbyt dobrze wiedziała, jakie jest jej miejsce w świecie arystokracji...
- Jeśli jesteś w stanie, byłbym wdzięczny gdybyś podpytała tych dostawców, jednak podobnie jak ty, wątpię by powiedzieli ci coś użytecznego. Porzućmy już jednak ten temat, tak jak prosiłaś. Wałkowanie tego wciąż i wciąż raczej nie przyniesie nam rozwiązania, jeśli żadne z nas nie posiada konkretnych informacji. - powiedział upijając kolejny łyk ze swojego kieliszka. Naprawdę dobre było to wino. Często próbował nowych odmian, ale nie zmieniał swoich ulubionych gatunków. Miał wrażenie jednak, że to mogło trafić do jego upodobanych gatunków.
- Porozmawiajmy o tobie. Nestor rozgląda się już zapewne za jakimś kandydatem dla ciebie?
- Jej uczucia nie miały tu nic do rzeczy - zauważył cierpko. I niestety prawdziwie.
Oboje wiedzieli, że związki wśród szlachty niewiele miały wspólnego z prawdziwą miłością. Auriga mogła go nawet nienawidzić, ale skoro nestorzy doszli do porozumienia, małżeństwo musiało dojść do skutku. Jednakże w tym przypadku o nienawiści nie mogło być mowy. Craig wiedział, ze nie dał lady Slughorn powodów do niechęci. No, chyba że jakimś cudem dowiedziała się o jego służbie Temu, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać... Ale tego sekretu strzegł pilniej niż szczegółów swoich nielegalnych interesów. Tylko Rowan wiedziała o tym, że Craig wplątał się w coś niebezpiecznego, nie znała jednak detali.
Jedynym więc wytłumaczeniem jej dziwnego zachowania musiało być to, że coś ukrywała. Może zakochała się w jakimś plebejuszu? Nigdy jednak nigdy nie podejrzewał by jej o to, że z nim uciekła. Wydawała się na to zbyt dumna, zbyt elegancka, zbyt dobrze wiedziała, jakie jest jej miejsce w świecie arystokracji...
- Jeśli jesteś w stanie, byłbym wdzięczny gdybyś podpytała tych dostawców, jednak podobnie jak ty, wątpię by powiedzieli ci coś użytecznego. Porzućmy już jednak ten temat, tak jak prosiłaś. Wałkowanie tego wciąż i wciąż raczej nie przyniesie nam rozwiązania, jeśli żadne z nas nie posiada konkretnych informacji. - powiedział upijając kolejny łyk ze swojego kieliszka. Naprawdę dobre było to wino. Często próbował nowych odmian, ale nie zmieniał swoich ulubionych gatunków. Miał wrażenie jednak, że to mogło trafić do jego upodobanych gatunków.
- Porozmawiajmy o tobie. Nestor rozgląda się już zapewne za jakimś kandydatem dla ciebie?
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Słodka Roweno, widzisz i nie grzmisz! Wprawdzie Estelle nie miała pojęcia, w którym momencie swojego życia zrobiła się tak uczuciowa, że drażniło ją podobne myślenie. Nie, żeby sama wiedziała co to miłość i czym się ją je, skoro miała z nią tyle wspólnego co puszek pigmejski z albionem. Ale przecież nie było żadnej relacji bez uczuć, prawda? Szczególnie tej relacji zawieranej do końca życia. Dlatego wciąż obstawała za tym, że jednym z powodów tajemniczego zniknięcia Aurigi była zmiana decyzji i złe odczytanie swoich emocji. Póki co innej ewentualności do siebie nie dopuszczała. W końcu jednak zadała nurtujące ją pytanie.
- Wierzysz w miłość? Nawet tą zaaranżowaną? - była ciekawa jego punktu widzenia, bo jakieś zdanie w tej kwestii musiał posiadać. Zważywszy na to, że mężczyźni z pewnością mieli więcej swobody w życiu, niż one, zamknięte w domach szlachcianki, jego opinia zaciekawiła Estelle jeszcze bardziej, niż powinna. Nie wierzyła w mit o mężczyznach, którzy nie mieli uczuć.
Upijała akurat łyk wina, kiedy padło to jakże niezręczne w jej odczuciu pytanie. Na szczęście była na nie przygotowana, więc nie opluła się nieelegancko zawartością ust. Nie śpieszyła się nawet do odpowiedzi, przeciągając ten moment najdłużej jak mogła.
- Kobiet nie pyta się o takie rzeczy, mój miły - stwierdziła oschle, przechwytując spojrzenie szarych oczu swojego towarzysza. Postanowiła jednak odpowiedzieć, skoro byli na niezobowiązującej pogawędce i nikt ich nie inwigilował. Z tego względu usiadła nawet wygodniej, a nie tak jak jej przeważnie kazano; przesadne prostowanie pleców wcale nie było takie zdrowe, jakby się wszystkim dookoła wydawało! - Cóż, mój nestor już dawno przestał mnie informować o tych sprawach. Albo stracił nadzieję na znalezienie mi dobrego kandydata, albo upadł na głowę myśląc, że znajdę sobie go sama - mimo wszystko ściszyła głos mówiąc to. Bo o ile darzyła ojca, nestora i rodzinę szacunkiem, tak temat przyszłego męża był dla niej drażliwy. Nie dość, że zbliżała się do progu staropanieństwa, tak dodatkowo nie było nikogo godnego uwagi. Przynajmniej ona nie widziała nikogo, kto usatysfakcjonowałby jej ród. Nim zdążyła ugryźć się w język, rzekła:
- Obawiam się, że w końcu dostanę pierwszą lepszą osobę byleby ludzie nie gadali za plecami. A bardziej od tego obawiam się, że zabroni mi mojej pracy - marszcząc czoło i przesuwając opuszkiem palca po rancie kieliszka.
- Wierzysz w miłość? Nawet tą zaaranżowaną? - była ciekawa jego punktu widzenia, bo jakieś zdanie w tej kwestii musiał posiadać. Zważywszy na to, że mężczyźni z pewnością mieli więcej swobody w życiu, niż one, zamknięte w domach szlachcianki, jego opinia zaciekawiła Estelle jeszcze bardziej, niż powinna. Nie wierzyła w mit o mężczyznach, którzy nie mieli uczuć.
Upijała akurat łyk wina, kiedy padło to jakże niezręczne w jej odczuciu pytanie. Na szczęście była na nie przygotowana, więc nie opluła się nieelegancko zawartością ust. Nie śpieszyła się nawet do odpowiedzi, przeciągając ten moment najdłużej jak mogła.
- Kobiet nie pyta się o takie rzeczy, mój miły - stwierdziła oschle, przechwytując spojrzenie szarych oczu swojego towarzysza. Postanowiła jednak odpowiedzieć, skoro byli na niezobowiązującej pogawędce i nikt ich nie inwigilował. Z tego względu usiadła nawet wygodniej, a nie tak jak jej przeważnie kazano; przesadne prostowanie pleców wcale nie było takie zdrowe, jakby się wszystkim dookoła wydawało! - Cóż, mój nestor już dawno przestał mnie informować o tych sprawach. Albo stracił nadzieję na znalezienie mi dobrego kandydata, albo upadł na głowę myśląc, że znajdę sobie go sama - mimo wszystko ściszyła głos mówiąc to. Bo o ile darzyła ojca, nestora i rodzinę szacunkiem, tak temat przyszłego męża był dla niej drażliwy. Nie dość, że zbliżała się do progu staropanieństwa, tak dodatkowo nie było nikogo godnego uwagi. Przynajmniej ona nie widziała nikogo, kto usatysfakcjonowałby jej ród. Nim zdążyła ugryźć się w język, rzekła:
- Obawiam się, że w końcu dostanę pierwszą lepszą osobę byleby ludzie nie gadali za plecami. A bardziej od tego obawiam się, że zabroni mi mojej pracy - marszcząc czoło i przesuwając opuszkiem palca po rancie kieliszka.
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
- W miłość? Czy nie jesteś już troszeczkę za duża na bajki, Estelle? - zaczął pytaniem, upijając łyk wina. Oczywiście, że nie było czegoś takiego jak mężczyzna bez uczuć. Jedni po prostu potrafili je ukrywać lepiej niż inni. Zasadniczą różnicą było jednak, jakie były te uczucia. W końcu zdarzali się tacy, którzy emanowali ciepłem i jedyne czego pragnęła co druga szlachcianka to rzucić się takiemu w ramiona... ale byli i tacy, którzy w sercu nosili tylko lód i pogardę. Craig nie wierzył jednak, że jest ktoś, kto nie czuje niczego.
Wracając jednak do pytania Estelle, bo wcale nie zakończył jeszcze swojej odpowiedzi.
- No to cię pocieszę, że ja też jeszcze czasem w bajki wierzę. Albo raczej... chcę wierzyć. - powiedział, odstawiając swój kieliszek. Ciężko było to racjonalnie wytłumaczyć, ale Craig wiedział, ze miłość istniała. Widział ją chociażby w przypadku swoich rodziców. Nie znał co prawda szczegółów dotyczących ich relacji za czasów młodości, jednak kiedy on był już na świecie i obserwował swoją matkę i ojca, wiedział, że ich łączyło coś wyjątkowego. Kiedy we dwójkę spoglądali jak ich latorośl się rozwija, trzymali się za ręce a ich wzrok skierowany był nie tylko na niego, ale również na siebie nawzajem. Podobne uczucia widział też u swojej siostry i jej świętej pamięci męża. Byli naprawdę dobraną parą, chociaż gdyby ktoś zapytał o to Craiga, w życiu by tego nie powiedział głośno. Chyba ze po pijaku. W każdym razie, pamiętał jak Rowan patrzyła na swojego męża... i jak później cierpiała, gdy umierał. Jeśli nie w ten sposób wyglądała miłość... to on już nie wiedział jak.
- Daj spokój, Estelle, znamy się nie od dziś. - zbył jej pretensje na temat niestosownego pytania. Ciekawiło go czy w rodzinie Slughornów widniał na horyzoncie jakiś ślub... ślub który nie miał być jego. W każdym razie odpowiedź dostał, więc skinął głową, przyjmując do wiadomości co mu przekazała, i jednocześnie wyrażając swego rodzaju... współczucie? W końcu dla kobiety nieznalezienie męża było szczególną hańbą.
- Jestem pewien, że on gdzieś tam czyha. Pewnie się po prostu przeląkł, bo jednak potrafisz być dość bezpośrednią kobietą. Piękną, ale i bezpośrednią... jeśli wiesz co mam na myśli. - uśmiechnął się, wznosząc kieliszek, jakby chciał pić jej zdrowie. - A ty? Wierzysz w miłość?
Wracając jednak do pytania Estelle, bo wcale nie zakończył jeszcze swojej odpowiedzi.
- No to cię pocieszę, że ja też jeszcze czasem w bajki wierzę. Albo raczej... chcę wierzyć. - powiedział, odstawiając swój kieliszek. Ciężko było to racjonalnie wytłumaczyć, ale Craig wiedział, ze miłość istniała. Widział ją chociażby w przypadku swoich rodziców. Nie znał co prawda szczegółów dotyczących ich relacji za czasów młodości, jednak kiedy on był już na świecie i obserwował swoją matkę i ojca, wiedział, że ich łączyło coś wyjątkowego. Kiedy we dwójkę spoglądali jak ich latorośl się rozwija, trzymali się za ręce a ich wzrok skierowany był nie tylko na niego, ale również na siebie nawzajem. Podobne uczucia widział też u swojej siostry i jej świętej pamięci męża. Byli naprawdę dobraną parą, chociaż gdyby ktoś zapytał o to Craiga, w życiu by tego nie powiedział głośno. Chyba ze po pijaku. W każdym razie, pamiętał jak Rowan patrzyła na swojego męża... i jak później cierpiała, gdy umierał. Jeśli nie w ten sposób wyglądała miłość... to on już nie wiedział jak.
- Daj spokój, Estelle, znamy się nie od dziś. - zbył jej pretensje na temat niestosownego pytania. Ciekawiło go czy w rodzinie Slughornów widniał na horyzoncie jakiś ślub... ślub który nie miał być jego. W każdym razie odpowiedź dostał, więc skinął głową, przyjmując do wiadomości co mu przekazała, i jednocześnie wyrażając swego rodzaju... współczucie? W końcu dla kobiety nieznalezienie męża było szczególną hańbą.
- Jestem pewien, że on gdzieś tam czyha. Pewnie się po prostu przeląkł, bo jednak potrafisz być dość bezpośrednią kobietą. Piękną, ale i bezpośrednią... jeśli wiesz co mam na myśli. - uśmiechnął się, wznosząc kieliszek, jakby chciał pić jej zdrowie. - A ty? Wierzysz w miłość?
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Jej gładkie czoło zmarszczyło się jeszcze bardziej pod wpływem zadanego pytania. Nie rozumiała tego zarzutu; w końcu - każdy mógł wierzyć w miłość, niezależnie od wieku. Ale wynikało to głównie z charakteru danej osoby i tego, co doświadczyła.
Wysłuchała słów Craiga, chociaż nie była pewna czy dobrze zrozumiała przekaz. To w końcu wierzył, czy chciał wierzyć? Czy w ogóle nie wierzył, ale nie wiedział jak wybrnąć z sytuacji? Unosząc ładnie zarysowaną brew ku górze, zwilżyła usta w winie.
- Nie do końca zrozumiałam twój przekaz. Ale jak mniemam chodziło ci o to, że nawet z zaaranżowanego małżeństwa może wyjść silne uczucie. Nie mogłeś tak od razu? - no dobrze, może chciał popisać się elokwencją. To nie zmieniało faktu, że do niej należało czasami mówić prosto.
Wreszcie westchnęła głęboko jak dziecko, unosząc wzrok znad kieliszka na swojego rozmówcę.
- Skąd wysnułeś wniosek o mojej bezpośredniości? Chętnie posłucham jakie masz ku temu podstawy - w rzeczy samej zaciekawiła się tymi słowami. Lordzie Burke, przecież damom nie wypadało być bezpośrednimi! Sama Estelle raczej ukrywała ten fakt; być może nie do końca jej to wychodziło tak, jak powinno, jednak nie mogła przypomnieć sobie momentu, w którym zachowała się tak nietaktownie wobec Craiga. - Każdy musi w coś wierzyć. Czy to w pokój na świecie, czy to w prawdziwą miłość, o której tak pięknie pisano w książkach - pamiętała jak zaczytywała się w tomikach poezji miłosnej zastanawiając się, czy kiedykolwiek i ona pozna smak tego uczucia. W tamtym okresie swojego życia bardzo często snuła fantazje sentymentalnej dziewczyny i faktycznie, raz miała okazję poznać coś na kształt miłości; z perspektywy czasu widziała w tym jednak silne zauroczenie, czy zafascynowanie chłopcem o brzydkiej krwi. Ale w towarzystwie tamtego słodkiego chłopca czuła się jak bohaterka jednej z powieści, czy kobieta, do której napisane były te wiersze. A potem wszystko skończyło się z dnia na dzień.
- W każdym razie wolałabym uniknąć małżeństwa bez miłości z mężem, który zabroni mi pracować. To całkowicie złamałoby mi serce - powtórzyła wreszcie to, o czym wcześniej mówiła. Praca była dla niej teraz najważniejsza. W inny sposób nie potrafiła nie myśleć o otaczającym ją świecie.
Wysłuchała słów Craiga, chociaż nie była pewna czy dobrze zrozumiała przekaz. To w końcu wierzył, czy chciał wierzyć? Czy w ogóle nie wierzył, ale nie wiedział jak wybrnąć z sytuacji? Unosząc ładnie zarysowaną brew ku górze, zwilżyła usta w winie.
- Nie do końca zrozumiałam twój przekaz. Ale jak mniemam chodziło ci o to, że nawet z zaaranżowanego małżeństwa może wyjść silne uczucie. Nie mogłeś tak od razu? - no dobrze, może chciał popisać się elokwencją. To nie zmieniało faktu, że do niej należało czasami mówić prosto.
Wreszcie westchnęła głęboko jak dziecko, unosząc wzrok znad kieliszka na swojego rozmówcę.
- Skąd wysnułeś wniosek o mojej bezpośredniości? Chętnie posłucham jakie masz ku temu podstawy - w rzeczy samej zaciekawiła się tymi słowami. Lordzie Burke, przecież damom nie wypadało być bezpośrednimi! Sama Estelle raczej ukrywała ten fakt; być może nie do końca jej to wychodziło tak, jak powinno, jednak nie mogła przypomnieć sobie momentu, w którym zachowała się tak nietaktownie wobec Craiga. - Każdy musi w coś wierzyć. Czy to w pokój na świecie, czy to w prawdziwą miłość, o której tak pięknie pisano w książkach - pamiętała jak zaczytywała się w tomikach poezji miłosnej zastanawiając się, czy kiedykolwiek i ona pozna smak tego uczucia. W tamtym okresie swojego życia bardzo często snuła fantazje sentymentalnej dziewczyny i faktycznie, raz miała okazję poznać coś na kształt miłości; z perspektywy czasu widziała w tym jednak silne zauroczenie, czy zafascynowanie chłopcem o brzydkiej krwi. Ale w towarzystwie tamtego słodkiego chłopca czuła się jak bohaterka jednej z powieści, czy kobieta, do której napisane były te wiersze. A potem wszystko skończyło się z dnia na dzień.
- W każdym razie wolałabym uniknąć małżeństwa bez miłości z mężem, który zabroni mi pracować. To całkowicie złamałoby mi serce - powtórzyła wreszcie to, o czym wcześniej mówiła. Praca była dla niej teraz najważniejsza. W inny sposób nie potrafiła nie myśleć o otaczającym ją świecie.
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Estelle naprawdę oczekiwała od niego, że będzie jej odpowiadał prosto z mostu? Tym bardziej gdy chodziło o kwestię, na myśl o której większość szlachciców roześmiałaby się kpiąco? Craig był nietypowym Burke'em, nie dość, że wiele gadał, to jeszcze czasem lubił owijać w bawełnę. Ech.
- Nie mogłem - tym razem odpowiedział wprost, unosząc nieco wyzywająco jedną brew. Potem jednak zdecydował się dać nieco dokładniejszą odpowiedź, skoro Estelle tak jej pożądała - Fakt. Wiem, że w zaaranżowanym małżeństwie można stworzyć silne uczucie. Czy jest to miłość, czy może tylko przywiązanie... - tu wzruszył ramionami.
A mówią, że to kobiety lubią wszystko komplikować!
Zmarszczył brwi, kiedy Estelle zadała mu kolejne pytanie. Naprawdę o coś takiego zapytała? Najwyraźniej jego drobna insynuacja ukryta w słowach i tym nietypowym komplemencie, jakim ją obdarzył, nie została wykryta lub rozpoznana. Może to wino? Chociaż nie wypili wcale wiele, ledwo po jednym kieliszku! Doprawdy. A jeszcze nie tak dawno to Estelle wciąż dawała mu bardzo wyraźnie znać, że wciąż nawiedza ją we wspomnieniach ten jeden nieszczęsny wieczór we Francji, kiedy oboje przesadzili z alkoholem.
Uśmiechnął się więc tylko lekko kącikami ust w odpowiedzi. Oparł prawą dłoń o swoją szczękę, udając, że się zastanawia. Jednocześnie z dość sugestywnym wzrokiem poklepał się kilka razy palcem wskazującym po ustach, nadal wciąż udając że nad czymś głęboko rozmyśla.
Czy to odpowiadało na pytanie Estelle?
- Na czym my to...? - urwał, niby to wyrwany z kontemplacji - Ach tak. Miłość. Cóż, mówią że wiara potrafi czynić nawet cuda! Co tam dla niej takie znalezienie miłości.
Każdy musiał w coś wierzyć, tak? Och, Craig również wierzył. Troszeczkę rozbawiło go stwierdzenie Estelle, że można wierzyć w pokój na świecie. Rozmawiała przecież bowiem z osobą, która wkrótce ma przyłożyć rękę do tego, by świat stanął w ogniu. Ale to nie był czas ani miejsce na ujawnianie swoich przekonań względem szlamu i brudów tego świata.
- No to może wyjdź za mnie? Ja ci pozwolę pracować.
- Nie mogłem - tym razem odpowiedział wprost, unosząc nieco wyzywająco jedną brew. Potem jednak zdecydował się dać nieco dokładniejszą odpowiedź, skoro Estelle tak jej pożądała - Fakt. Wiem, że w zaaranżowanym małżeństwie można stworzyć silne uczucie. Czy jest to miłość, czy może tylko przywiązanie... - tu wzruszył ramionami.
A mówią, że to kobiety lubią wszystko komplikować!
Zmarszczył brwi, kiedy Estelle zadała mu kolejne pytanie. Naprawdę o coś takiego zapytała? Najwyraźniej jego drobna insynuacja ukryta w słowach i tym nietypowym komplemencie, jakim ją obdarzył, nie została wykryta lub rozpoznana. Może to wino? Chociaż nie wypili wcale wiele, ledwo po jednym kieliszku! Doprawdy. A jeszcze nie tak dawno to Estelle wciąż dawała mu bardzo wyraźnie znać, że wciąż nawiedza ją we wspomnieniach ten jeden nieszczęsny wieczór we Francji, kiedy oboje przesadzili z alkoholem.
Uśmiechnął się więc tylko lekko kącikami ust w odpowiedzi. Oparł prawą dłoń o swoją szczękę, udając, że się zastanawia. Jednocześnie z dość sugestywnym wzrokiem poklepał się kilka razy palcem wskazującym po ustach, nadal wciąż udając że nad czymś głęboko rozmyśla.
Czy to odpowiadało na pytanie Estelle?
- Na czym my to...? - urwał, niby to wyrwany z kontemplacji - Ach tak. Miłość. Cóż, mówią że wiara potrafi czynić nawet cuda! Co tam dla niej takie znalezienie miłości.
Każdy musiał w coś wierzyć, tak? Och, Craig również wierzył. Troszeczkę rozbawiło go stwierdzenie Estelle, że można wierzyć w pokój na świecie. Rozmawiała przecież bowiem z osobą, która wkrótce ma przyłożyć rękę do tego, by świat stanął w ogniu. Ale to nie był czas ani miejsce na ujawnianie swoich przekonań względem szlamu i brudów tego świata.
- No to może wyjdź za mnie? Ja ci pozwolę pracować.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Zauważyła, że Craig powoli zaczął plątać się w miłosnych zeznaniach, co przywołało na jej usta lekki uśmiech. Z pewnością nie potrafił mówić o miłości tak pięknie, jak niegdyś jej chłopiec, a jeśli potrafił to szczerze by ją zaskoczył. Chociaż lady Slughorn była zdania, że niewiele rzeczy w ich magicznym półświatku jest w stanie zrobić na niej wrażenie.
- Na swój sposób oba jednocześnie. Gorzej, jeśli trafisz na osobę wyprutą z uczuć i odrzucającą twoje - nie wiedziałaby czy odnalazłaby się w takiej relacji. W gruncie rzeczy każda z kobiet - niezależnie od statusu krwi i charakteru - odczuwała emocje, ceniąc sobie nawet najmniejsze, miłe gesty.
Dostrzegła ten gest, po raz kolejny mimowolnie się rumieniąc. Naturalnie wizja tamtego wieczoru dalej ją nawiedzała, jednak nie tak często jak wcześniej, a poza tym nie nazwałaby tego bezpośredniością. Musiałaby mu zakomunikować wprost, że chciałaby go pocałować, a potem to zrobić; tutaj raczej zadziałał niekontrolowany odruch, impuls, czy inny chochlik, komplikujący jej wówczas życie. Westchnęła znowu, na chwilę odwracając wzrok od ust Craiga, które w jakiś bliżej nieokreślony sposób dalej ją kusiły, nawet jeśli miała sposobność zakosztowania ich. Jednak teraz nie powtórzyłaby tamtej sytuacji. Nawet jeśli bardzo by chciała - nie mogła. I chodziło tu o zwykłe odruchy samozachowawcze, jak i to, że lord Burke dalej figuruje jako narzeczony jej kuzynki.
Najwidoczniej mieli różne zdania w tej materii, bo chwilę potem Estelle zakrztusiła się upijanym winem. I to on ją nazywał bezpośrednią? Z tej dwójki zdecydowanie przegrywała w przedbiegach. Czy on w ogóle kiedykolwiek kontrolował swoje słowa? Gdy uspokoiła się, zwracając na siebie prawdopodobnie uwagę połowy lokalu, nie miała pojęcia jak zareagować. Nie mogła puścić tego pytania mimo uszu, chociaż nie była też specjalnie nim urażona. Skoro jednak podjął się tak dziwnej gry, czemu miałaby do niej nie dołączyć? W towarzystwie tego człowieka czuła się dość swobodnie, co sobie ceniła. Nie oceniał jej i nie pilnował, gdy ze sobą przebywali; ach, ciekawe jak bardzo by się to zmieniło, gdyby dowiedział się o jej chorobie i kruchym zdrowiu.
- W porządku - stwierdziła nagle, zastanawiając się jak zareaguje. W końcu - nie takiej odpowiedzi się spodziewał, prawda?
- Na swój sposób oba jednocześnie. Gorzej, jeśli trafisz na osobę wyprutą z uczuć i odrzucającą twoje - nie wiedziałaby czy odnalazłaby się w takiej relacji. W gruncie rzeczy każda z kobiet - niezależnie od statusu krwi i charakteru - odczuwała emocje, ceniąc sobie nawet najmniejsze, miłe gesty.
Dostrzegła ten gest, po raz kolejny mimowolnie się rumieniąc. Naturalnie wizja tamtego wieczoru dalej ją nawiedzała, jednak nie tak często jak wcześniej, a poza tym nie nazwałaby tego bezpośredniością. Musiałaby mu zakomunikować wprost, że chciałaby go pocałować, a potem to zrobić; tutaj raczej zadziałał niekontrolowany odruch, impuls, czy inny chochlik, komplikujący jej wówczas życie. Westchnęła znowu, na chwilę odwracając wzrok od ust Craiga, które w jakiś bliżej nieokreślony sposób dalej ją kusiły, nawet jeśli miała sposobność zakosztowania ich. Jednak teraz nie powtórzyłaby tamtej sytuacji. Nawet jeśli bardzo by chciała - nie mogła. I chodziło tu o zwykłe odruchy samozachowawcze, jak i to, że lord Burke dalej figuruje jako narzeczony jej kuzynki.
Najwidoczniej mieli różne zdania w tej materii, bo chwilę potem Estelle zakrztusiła się upijanym winem. I to on ją nazywał bezpośrednią? Z tej dwójki zdecydowanie przegrywała w przedbiegach. Czy on w ogóle kiedykolwiek kontrolował swoje słowa? Gdy uspokoiła się, zwracając na siebie prawdopodobnie uwagę połowy lokalu, nie miała pojęcia jak zareagować. Nie mogła puścić tego pytania mimo uszu, chociaż nie była też specjalnie nim urażona. Skoro jednak podjął się tak dziwnej gry, czemu miałaby do niej nie dołączyć? W towarzystwie tego człowieka czuła się dość swobodnie, co sobie ceniła. Nie oceniał jej i nie pilnował, gdy ze sobą przebywali; ach, ciekawe jak bardzo by się to zmieniło, gdyby dowiedział się o jej chorobie i kruchym zdrowiu.
- W porządku - stwierdziła nagle, zastanawiając się jak zareaguje. W końcu - nie takiej odpowiedzi się spodziewał, prawda?
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Plątać się? Ależ skąd, przecież za drugim razem wyjaśnił jej swoje myśli całkiem zgrabnie. A że nie potrafił mówić pięknie o uczuciach... cóż, tego jeszcze by brakowało, żeby Burke się lubował w poezji i ją cytował. Wtedy to ojciec by go chyba wydziedziczył, tak bardzo odstawałby od tego, co prezentuje sobą ich rodzina. Powinien być zdecydowanie bardziej poważny, zdystansowany... i nie hodować w domu dwójki kotów. Chyba wszyscy o tym widzieli.
No dobrze, tutaj punkt dla Estelle. Jemu również zdarzało się być bezpośrednim! Nie przy każdym jednak pozwoliłby sobie na taką otwartość! Chociaż... wróóóć, przede wszystkim nie złożyłby takiej propozycji każdej napotkanej na swojej drodze kobiecie. Tym bardziej że przecież oficjalnie nadal był narzeczonym Aurigi. A po drugie... w sumie było to dość spontaniczne. Sam nie wiedział skąd mu się wziął taki pomysł. Może to jednak alkohol na niego już nieco wpłynął? Może po prostu uległ temu niezbyt wesołemu nastrojowi, który towarzyszyły ich rozmowom o problemach ze znalezieniem odpowiedniego partnera...?
Dlatego spodziewał się, że po tym, jak Estelle już skończy opluwać się winem (ciężko ją było winić za taką reakcję), nazwie go głupcem albo roześmieje się i... wyjdzie? To było najbardziej prawdopodobne, szczególnie po tym, jak droczył się z nią, przypominając jej o tamtym pocałunku. Dlatego też słysząc podobną odpowiedź... sam zakrztusił się winem, tym samym jeszcze bardziej zwracając na nich uwagę ludzi w lokalu. Musiał mieć w tym momencie minę z pewnością godną uwiecznienia na zdjęciu dla potomnych.
- ... "W porządku"? Tak po prostu?
No dobrze, tutaj punkt dla Estelle. Jemu również zdarzało się być bezpośrednim! Nie przy każdym jednak pozwoliłby sobie na taką otwartość! Chociaż... wróóóć, przede wszystkim nie złożyłby takiej propozycji każdej napotkanej na swojej drodze kobiecie. Tym bardziej że przecież oficjalnie nadal był narzeczonym Aurigi. A po drugie... w sumie było to dość spontaniczne. Sam nie wiedział skąd mu się wziął taki pomysł. Może to jednak alkohol na niego już nieco wpłynął? Może po prostu uległ temu niezbyt wesołemu nastrojowi, który towarzyszyły ich rozmowom o problemach ze znalezieniem odpowiedniego partnera...?
Dlatego spodziewał się, że po tym, jak Estelle już skończy opluwać się winem (ciężko ją było winić za taką reakcję), nazwie go głupcem albo roześmieje się i... wyjdzie? To było najbardziej prawdopodobne, szczególnie po tym, jak droczył się z nią, przypominając jej o tamtym pocałunku. Dlatego też słysząc podobną odpowiedź... sam zakrztusił się winem, tym samym jeszcze bardziej zwracając na nich uwagę ludzi w lokalu. Musiał mieć w tym momencie minę z pewnością godną uwiecznienia na zdjęciu dla potomnych.
- ... "W porządku"? Tak po prostu?
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Widząc tę reakcję roześmiała się nagle, perliście, serdecznie, z pewnością nie tak, by lord Burke mógł poczuć się urażony. Wbrew pozorom to, co teraz tu zaprezentował, czyli romantyzm na poziomie puszka pigmejskiego urzekł jej serce, chociaż i po tym nieszczęsnym puszku zjadającym odpadki spodziewałaby się więcej. Chociażby odrobiny prywatności i żadnego plucia winem.
- Doprawdy, jeśli w taki sposób oświadczyłeś się Aurigi, to chyba serdecznie jej współczuję - uznała, spoglądając roześmianymi oczami na swojego towarzysza. W końcu jednak postanowiła zareagować na jego zdziwienie i zmieszanie, przez które prawie się udławił.
- Nie rozumiem twojego zdziwienia, Craig. Jakiej reakcji się spodziewałeś? - mogła wstać i wyjść; mogła go wyśmiać, co nie było w ogóle w jej stylu; a równie dobrze mogła się podroczyć, skoro świetnie się bawiła. Bynajmniej nie brała jego słów na poważnie - w końcu dalej był zaręczony i przeciągu ostatnich kilku minut się to nie zmieniło. A nawet jeśli kiedyś przyszłoby mu do głowy rzeczywiście brać ją za żonę, to nie miała zamiaru tolerować takiego typu wystąpienia.
- Ja bym cię miała poślubić? Ach, co za pomysł! To byłby wyjątkowy masochizm z twojej strony, mój drogi, wiązać się z kolejną Slughornówną, nie uważasz? - dopiła wreszcie resztę wina, odsuwając kieliszek wgłąb stołu. Chociaż do tej pory była wyjątkowo rozweselona całą sytuacją, w pewnym momencie na jej twarz wkradła się nuta powagi. - Poza tym, co my o sobie wiemy? Prawie nic! Cóż to za absurdalny pomysł zaręczać się z kimś, o kim się nic nie wie? - wcale nie było tak, jak to przedstawiała, bo wiedzieli o sobie całkiem sporo, mimo różnicy wieku i tego, że się nie widzieli przez pewien czas. Były to z pozoru niewiele znaczące szczegóły, ale czyż nie jest tak, że to te szczegóły miały największy wpływ na całokształt? Przyłapując się na tym, że być może zbyt wybiegła w przyszłość, która raczej nie miała możliwości urzeczywistnienia, westchnęła, machnąwszy ręką. - Zresztą, co to za temat? Przecież nasze zaręczyny nie mają nawet prawa bytu - dodała, rozglądając się za kelnerem. Chyba potrzebowała więcej wina. Lub szybkiej ucieczki.
- Doprawdy, jeśli w taki sposób oświadczyłeś się Aurigi, to chyba serdecznie jej współczuję - uznała, spoglądając roześmianymi oczami na swojego towarzysza. W końcu jednak postanowiła zareagować na jego zdziwienie i zmieszanie, przez które prawie się udławił.
- Nie rozumiem twojego zdziwienia, Craig. Jakiej reakcji się spodziewałeś? - mogła wstać i wyjść; mogła go wyśmiać, co nie było w ogóle w jej stylu; a równie dobrze mogła się podroczyć, skoro świetnie się bawiła. Bynajmniej nie brała jego słów na poważnie - w końcu dalej był zaręczony i przeciągu ostatnich kilku minut się to nie zmieniło. A nawet jeśli kiedyś przyszłoby mu do głowy rzeczywiście brać ją za żonę, to nie miała zamiaru tolerować takiego typu wystąpienia.
- Ja bym cię miała poślubić? Ach, co za pomysł! To byłby wyjątkowy masochizm z twojej strony, mój drogi, wiązać się z kolejną Slughornówną, nie uważasz? - dopiła wreszcie resztę wina, odsuwając kieliszek wgłąb stołu. Chociaż do tej pory była wyjątkowo rozweselona całą sytuacją, w pewnym momencie na jej twarz wkradła się nuta powagi. - Poza tym, co my o sobie wiemy? Prawie nic! Cóż to za absurdalny pomysł zaręczać się z kimś, o kim się nic nie wie? - wcale nie było tak, jak to przedstawiała, bo wiedzieli o sobie całkiem sporo, mimo różnicy wieku i tego, że się nie widzieli przez pewien czas. Były to z pozoru niewiele znaczące szczegóły, ale czyż nie jest tak, że to te szczegóły miały największy wpływ na całokształt? Przyłapując się na tym, że być może zbyt wybiegła w przyszłość, która raczej nie miała możliwości urzeczywistnienia, westchnęła, machnąwszy ręką. - Zresztą, co to za temat? Przecież nasze zaręczyny nie mają nawet prawa bytu - dodała, rozglądając się za kelnerem. Chyba potrzebowała więcej wina. Lub szybkiej ucieczki.
better never means better for everyone. it always means worse for some.
Estelle Slughorn
Zawód : alchemik w św. Mungu
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
better never means better for everyone. it always means worse for some.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Chwilę zajęło mu uspokojenie się po tym zakrztuszeniu. Kaszlnął jeszcze dwa razy, upewniając się, że gardło i tchawicę ma znów czyste, wziął kilka głębszych wdechów. Odstawił kieliszek nieco dalej, uznając, że na obecną chwilę chyba starczy mu wina. Spojrzał na Estelle z niemal kamienną twarzą, zupełnie ignorując ten śmiech. Cóż, takiej reakcji spodziewałby się raczej w momencie, kiedy on zadawał pytanie!
- Po prostu mnie zaskoczyłaś - odpowiedział, prostolinijnie. No bo przecież to była prawda. - Przewidywałem że prędzej stwierdzisz, że powinienem już odstawić wino, albo się roześmiejesz i nazwiesz mnie głupcem, a potem wyjdziesz.
Ale najwyraźniej nie znał Estelle tak jak sobie wyobrażał. Cóż, w sumie to przecież nie mieli kontaktu przez dość długi okres czasu. Może i znali się dość dobrze za dzieciaka a i we Francji spędzili razem nieco czasu, ale jednak od ich ostatniego spotkania w krainie nad Loarą minęło już trochę czasu. Oboje się zmienili i teraz już ciężko było powiedzieć, że znają się na tyle, by przewidywać reakcje tej drugiej osoby - co niejako zauważyła sama Estelle.
- Wcale nie oświadczyłem się jej w ten sposób - stwierdził już zdecydowanie lżejszym tonem. Spróbował sobie wyobrazić taką scenę. Auriga prawdopodobnie dałaby u w twarz za taki wyskok. Nigdy nie pozwalała sobie na takie rozluźnienie, Estelle była od niej zdecydowanie bardziej otwarta i... bezpośrednia.
Znów wracamy do tego samego.
- Teraz to mnie zaintrygowałaś. Dlaczego sądzisz, że związek z kolejną z waszej rodziny czyniłby mnie masochistą? - zapytał, unosząc brew. Z pewnością średnio to by wyglądało w oczach innych rodów - skoro jedna mu uciekła, sięgał po kolejną z tej samej rodziny. Na pewno wyglądałby z ich perspektywy jak gbur, nie zwracający nawet uwagi na to, kogo poślubia.
No, wiadomo było, że tej propozycji nie należy brać na serio.
- Moja droga, a czy nie na tym właśnie polegają małżeństwa aranżowane? - zapytał, ponownie wzywając kelnera, który dolał im wina.
- Po prostu mnie zaskoczyłaś - odpowiedział, prostolinijnie. No bo przecież to była prawda. - Przewidywałem że prędzej stwierdzisz, że powinienem już odstawić wino, albo się roześmiejesz i nazwiesz mnie głupcem, a potem wyjdziesz.
Ale najwyraźniej nie znał Estelle tak jak sobie wyobrażał. Cóż, w sumie to przecież nie mieli kontaktu przez dość długi okres czasu. Może i znali się dość dobrze za dzieciaka a i we Francji spędzili razem nieco czasu, ale jednak od ich ostatniego spotkania w krainie nad Loarą minęło już trochę czasu. Oboje się zmienili i teraz już ciężko było powiedzieć, że znają się na tyle, by przewidywać reakcje tej drugiej osoby - co niejako zauważyła sama Estelle.
- Wcale nie oświadczyłem się jej w ten sposób - stwierdził już zdecydowanie lżejszym tonem. Spróbował sobie wyobrazić taką scenę. Auriga prawdopodobnie dałaby u w twarz za taki wyskok. Nigdy nie pozwalała sobie na takie rozluźnienie, Estelle była od niej zdecydowanie bardziej otwarta i... bezpośrednia.
Znów wracamy do tego samego.
- Teraz to mnie zaintrygowałaś. Dlaczego sądzisz, że związek z kolejną z waszej rodziny czyniłby mnie masochistą? - zapytał, unosząc brew. Z pewnością średnio to by wyglądało w oczach innych rodów - skoro jedna mu uciekła, sięgał po kolejną z tej samej rodziny. Na pewno wyglądałby z ich perspektywy jak gbur, nie zwracający nawet uwagi na to, kogo poślubia.
No, wiadomo było, że tej propozycji nie należy brać na serio.
- Moja droga, a czy nie na tym właśnie polegają małżeństwa aranżowane? - zapytał, ponownie wzywając kelnera, który dolał im wina.
monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Winiarnia
Szybka odpowiedź