Wydarzenia


Ekipa forum
Stoliki przy ścianie
AutorWiadomość
Stoliki przy ścianie [odnośnik]19.09.15 19:25
First topic message reminder :

Stoliki przy ścianie

★★
Kolejna część stolików, tym razem ulokowanych na obrzeżach sali. Są zwykle zajmowane przez stałych bywalców Dziurawego Kotła, osoby wynajmujące – często na stałe – pokoje na piętrze. Odcinają się tutaj od nadmiernego hałasu, w spokoju mogą wypić kufel piwa lub zjeść potrawę przyniesioną przez kelnerkę, przy czym mając doskonały widok na wszystkich gości w Kotle. Ciężko tutaj o wolne miejsce, lecz kto wie, może właśnie natrafiłeś na dobrą duszę, która pozwoli ci się przysiąść?

Możliwość gry w czarodziejskie oczko, darta, gargulki, kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:19, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoliki przy ścianie - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]11.11.15 8:50
Delikatnie musną szklaną granicę, która oddzielała go od jego ulubionego, obecnie towarzysza. Aktualny stan ich świętego przymierza był zbytnio zachwiany, aby Amodeus potrafił czerpać pełnię radości, jaka zwykła mu towarzyszyć przy takich spotkaniach, szczególnie z tymi dwoma. Czy to wiadomość o ślubie przyjaciela, która lekko rozkojarzyła go. Naprawdę, dalej nie potrafił wyobrazić sobie Perseusza, zawierającego związek małżeński. Nie, to zdecydowanie nie dla niego. Miał ochotę zaśmiać się głośno i wygłosić przemowę a'la nawiedzona pani profesor od jasnowidzenia, która nauczała w Hogwarcie. Coś o nieszczęściu, zagładzie, straszliwej rozpaczy, która czeka mężczyznę związanego kajdanami przysięgi. Lecz nie, nie tym razem. Nie przy wszystkim musi mieć rację, prawda? Może teraz jednak mu się, a to Prince będzie tym, który się mylił. Niejeden szlachcic odnajdował szczęście u boku wymuszonej małżonki, może i tym razem tak będzie. Zawsze mogą skończyć jak jego rodzice, nie ma to jak porządna panna młoda, co to ucieka spod ołtarza.
- Jeśli takie jest twoje życzenie. - skinął głową ku przyjacielowi, odklejając się na chwilę od swojej nowo poznanej znajomej i jej bogatego wnętrza.
Zerknął z powątpiewaniem na kobietę znajdującą się naprzeciw niego. Jej nagła konsternacja wydawała się... nie na miejscu. Czyżby napotkała granicę górnolotności swego ograniczonego umysłu? Zaprawdę. Marny z niej przeciwnik w słownych przepychankach, skoro nie potrafi wzbić się na wyższy poziom, chociaż dalej marny, takich docinek czy dwuznacznych uwag. Najwidoczniej jej pomysły zataczały kręgi jedynie w sferach nieodpowiednich ofert, co do zadowalania mężczyzn. Szkoda, liczył na lepszą polemikę, a będzie musiał zadowolić się przekomarzaniem z własną szklanką.  
Uśmiechnął się delikatnie, gdy usłyszał uwagę odnośnie znikania z radaru. Fakt, można było tak to ująć, ale trzeba pamiętać, że nowa przeszkoda, która wyrośnie po ślubie, jak grzyb po deszczu, może okazać się znacznie gorsza. Żona. Nie, już samo brzmienie tego słowa jest jakieś takie dziwne.
- Co do znikania z radarów, to polecam Egipt. - puścił oczko do Averego, który siedział bliżej niego. - Bardzo przyjemny o tej porze roku.
Zaśmiał się cierpko, kiedy usłyszał złośliwą uwagę na temat swojego wzrostu. Jednym haustem opróżnił zawartość szklanki, dodając tym samym odrobinę odwagi do niezapełnionej czarki. Rzucił Sørenowi spojrzenie, które wyrażało jedno, naganę.
- Nie każdy z nas ma takie szczęście, iż może zawinąć się w namiot i ten będzie na niego pasował. - ton jego głosu był nad wyraz przyjemny, w ogóle nie zdradzał tego, że prostacki przytyk go rozgniewał.
Zaśmiał się wesoło, kiedy zobaczył skwaszoną minę Persiego. Czyżby przekroczył niewidzialną granicę tolerancji swojego przyjaciela czy może ten po prostu nie był wystarczająco pijany? Jedno z dwóch, a może oba, kto wie. Dając sobie niewiele czasu na namysł, Prince uzupełnił zawartość swojej szklanki i ponownie się napił.
- A ja myślałem, że przez butelkę. - jego szaroniebieskie oczy zatoczyły pełny krąg, na końcu spoglądając wymownie na stojące na stole szklane naczynie. - Och, znam. - zerknął w stronę baru, zawieszając na chwilę oko na znajdujących się tam butelkach i osobach.
Nagłe uczucie goryczy zaskoczyło go. Nie, przecież nie byłby w stanie zrobić tego teraz. Nie po tym, co miało miejsce. Normalnie nie przejmowałby się czymś taki oraz oddał w ten szalony wir zabawy, skropiony rozgrzewającym alkoholem i dreszczykiem emocji, towarzyszącemu tej namiastce polowania na ofiarę, która wylądowałaby w jego łóżku.
- Wybaczcie, nie zauważyłem skrzata, który włożył wam trzonki mioteł w dupy. - rzucił od niechcenia w ich stronę, posługując się nienagnanym goblińskim. - Moje maniery... - udał przesadne zaskoczenie, jakby przejście na nieznany im język było przypadkowe. - Powiedziałem, że następnym razem postaram się o mniej wulgarny żart. - mówiąc to, zerknął ku Persowi, a jego twarz rozjaśniła się, dzięki rozbawieniu. - Nie chcemy przecież zniesmaczyć delikatnej panienki, która znajduje się w naszym towarzystwie, prawda? - tak, najwidoczniej nie miał na myśli kobiety, która siedziała naprzeciw niego.
Przez krótką chwilę skupiał swoją uwagę na najbardziej ciekawym towarzyszu tego wieczora, alkoholu, aż Søren nie zwrócił jego uwagi. Och, więc teraz wkraczamy na takie tematy. Czyli następna będzie polityka, prawda?
- Ekhm. - odchrząknął lekko naśladując starego nauczyciela od Zaklęć i uroków. - Zależy, mówimy o całkowitej niemożności teleportacji czy stanie, kiedy na wszystkie zawołania na Merlina skończysz przepołowiony przez ścianę? - uśmiechnął się niewinnie.



I'll stop time for you
The second you say you'd like me too
I just wanna give you the Loving that you're missing...


Amodeus Prince
Amodeus Prince
Zawód : Pracownik u Borgina & Burke’a, teoretyk magii
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Nie wiem, co to filozofia.
Czasem tylko mnie swędzi pod lewym skrzydełkiem duszy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoliki przy ścianie - Page 2 Tumblr_no98ajdm5Q1ta09lpo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t751-amodeus-carter-prince https://www.morsmordre.net/t847-abaddon#3824 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-west-country-dolina-godryka-15 https://www.morsmordre.net/t1126-amodeus-prince#7437
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]27.11.15 18:31
Wspomniany zbliżający się ślub miał być zaledwie przelotnym tematem, niezgłębianym namiętnie do końca dnia, który miał być przecież poświęcony na świętowanie z zacną ilością alkoholu, jednak zdaje się, że wszyscy na parę długich chwil daliśmy się porwać wizjom weselnym. Czyżbyśmy byli spędem niedoszłych romantycznych dusz?
- Tak. - tak, szalenie ugodowa. Odpowiedziałem tym krótkim słowem z bezczelnym uśmiechem na ustach, pozwalającym wyobrażać sobie dosłownie wszystko na temat owej ugodowości. I to "dosłownie wszystko" najprawdopodobniej leżało blisko prawdy i mojego sielankowego wyobrażenia mariażu z Linette. - Och Selino, rozumiesz mnie tak doskonale, że aż zaraz pożałuję, że to nie przed tobą padłem na kolana. - zaśmiałem się, gdy panna Lovegood podchwyciła temat bezkonfliktowości i niczym rekin zaczęła żerować dookoła każdego słowa. Nie spodziewałbym się po niej niczego mniej. Właściwie, byłbym doprawdy zawiedziony, gdyby usta blondynki zapieczętowało milczenie.
- Wybacz, Soren, serce nie sługa. - zwróciłem się jeszcze do kuzyna, by wyjaśnić, jakże szczerze, swoje motywy do porzucenia go w strefie potomków Averych czekających na wyswatanie. Byłem pewny, że gdy najbliżsi Sorena skupieni są na wydaniu za mąż jego bliźniaczki, jemu samemu zostało jeszcze trochę czasu do odroczenia wyroku skazującego. Zaśmiałem się krótko na uwagę o nieśmiesznych żartach Amodeusa i upiłem łyk whisky, by nie musieć otwarcie przyznawać, że faktycznie rozmijają się one dość mocno z moim poczuciem humoru. Zamiast dać się porwać skojarzeniom i podtekstom, uśmiechnąłem się krzywo na myśl o mojej twarzy przyozdobionej wąsem godnym pedofila z pierwszych stron gazet obwieszczających krzykliwie, że perwersyjny jegomość jest poszukiwany listem gończym, po czym zamyśliłem się nad pytaniem Sorena.
- Przy odrobinie dobrej woli z pewnością byłbyś w stanie teleportować się nawet i w stanie plączących się nóg, ale nie chcesz chyba pójść w ślady Judith i aż do świąt siedzieć w Mungu. - odpowiedziałem, dolewając nam wszystkim kolejną porcję ognistej, jakbyśmy mieli zamiar przetestować zdolności teleportacji po intoksykacji. Wszystko w imię nauki, oczywiście.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]27.11.15 19:44
Wolno przytaknęła Sorenowi i jego tłumaczeniom humoru kolegi, ostrożnie, nie ściągając wzroku z Amodeusa. Uważnego, coraz bystrzejszego i ostrzejszego. Wyprostowała się, czując coraz mniejsze zażenowanie własnym dyskomfortem. Nie było polemiki z absurdem i obłędem. To nie z nią było coś nie tak. Znaczy, oczywiście, wiele rzeczy robiła niepoprawnie, ale okazywało się, że ktoś potrafił jeszcze mocniej wyskoczyć poza ramy. I to w sposób kompletnie nieakceptowalny i nieaprobowany. Pytanie tylko... co z tym wspólnego miał jej przyjaciel z boiska?
Poczuła ukłucie, nagle czując się nieswojo, gdy przypomniała sobie co mówił jej blondyn o swoich upodobaniach. Jak to lubił próbować wszystkiego i eksperymentować. Zacisnęła usta, by nie okazać zaskoczenia. Być może miejsca, w które wędrowały jej myśli były tylko fantazją, może nadinterpretowała i dopowiadała sobie, tworząc niestworzone historie... Bo może nic za ich żartami nie stało. Może. Ale przypadki... przypadki zdarzały się rzadko.
Na szczęście pan stróż magicznego prawa okazał się być kotwicą, która trzymała ją przy normalności. Roześmiała się na jego odpowiedź. To nie ona była tą naiwną dziewczynką.
-Obawiam się, że nie posiadam cech, które interesują cię w kobietach, Perseusie.-odpowiedziała mu, starannie wypowiadając słowa.-I nie odnalazłabym się w tym...-odchrząknęła, przewracając oczami.-...niewymiernym szczęściu bycia czyjąkolwiek małżonką.-dokończyła, udając żal.
Prychnęła, rozbawiona, na słowa Prince'a. Nieco rozdrażniona nimi.
-Każdy, kto poddaje się woli mężczyzny ma w sobie tą cząstkę delikatności, prawda?-zagadnęła słodko i niewinnie, uśmiechając się szeroko, z niepojętą satysfakcją, zwracając się bezpośrednio do niego.
Podniosła się w pewnym momencie, chwiejąc się nieco. Wsparła się na ramieniu pałkarza, pod wpływem chwili nachylając się do jego ucha.
-Oszalałeś.-szepnęła, jednocześnie wydając wyrok. Pogłaskała go palcem po policzku, by w końcu się od niego oderwać i wydostać się z ławki.-Panowie, obawiam się, że moja delikatna natura nie pozwala mi na dłuższe zabawienie w waszym towarzystwie.-powiedziała, obrzucając wszystkich wzrokiem.-Obawiam się, że teleportacja byłaby niezwykle nierozsądna, Soren.-oceniła, mrużąc lekko oczy.-Ale nie przeszkadzajcie sobie, z pewnością macie wiele...-uniosła nieco brew, szukając słowa.-...do omówienia.-dokończyła, z uśmiechem, z zamiarem oddalenia się.




I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.


Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 27.11.15 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Selina Lovegood
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Stoliki przy ścianie - Page 2 ANUtJXt
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t986-selina-lovegood#5480 https://www.morsmordre.net/t1028-alfred-wlasnosc-seliny-lovegood#5823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f133-queen-elisabeth-walk-137-2 https://www.morsmordre.net/t3514-skrytka-bankowa-nr-290#61348 https://www.morsmordre.net/t1131-panna-lovegood
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]27.11.15 20:21
Czyżby Selina łączyła już powoli wątki, podczas gdy ja wciąż pozostawałem w słodkiej niewiedzy odnośnie tego, co tu się właściwie wyrabia i dlaczego całość ma tak niewygodny przebieg? Chociaż lubiłem wierzyć w to, że intuicji mi nie brakuje, że nic mi nie umknie, że zawsze widzę wszystko i wiem wszystko, śmiało można chyba stwierdzić, że w niektórych kwestiach wolałem pozostać nieświadomy. Szczególnie w kwestiach, które dotyczyły bliskich mi osób, a do tych właśnie zaliczał się Soren, uważany przeze mnie nie za kuzyna, a za brata. Teraz zresztą nie dotarłoby do mnie absolutne nic, gdy jakiekolwiek chociażby najmniejsze uczucie dyskomfortu zalewałem procentami, jak na poważnego, dorosłego człowieka przystało.
- Nie bądź taka samokrytyczna, moja droga. Skoro jeszcze się nie pozabijaliśmy, nie wszystko jest stracone. - słowa same wydobywały się z moich ust, idealnie wpasowując się w atmosferę absurdu, wiszącą nad naszym stolikiem - Nie dowiesz się, dopóki nie spróbujesz. Szczęście jest bardzo wymierne. - i zależne od wielu czynników, w pośród których ugodowość i bezkonfliktowość plasowały się dość nisko.
Uniosłem lekko brwi, słysząc wcale nie takie rozbawione prychnięcie Seliny wywołane kolejnymi słowami Amodeusa, lecz zamiast dorzucić swoje złote myśli i szarpnąć się na komentowanie tych słodkich rewelacji, przechyliłem ponownie szklankę, by poczuć przyjemne ciepło ognistej whisky przenikające do moich trzewi. Chwilę obserwowałem ruchy Lovegood, której zdecydowanie przestało odpowiadać to dziwaczne wyjście na picie i której nastrój niestety popierałem.
- Odprowadzę cię, Selino. - oznajmiłem, wstając z miejsca, nim ktokolwiek zaprotestował. Widziałem przecież, jak blondynka zachwiała się nieco i chociaż całość mogła się jawić jako iście rycerski gest i przejaw najprawdziwszej troski, podłoże miała jak najbardziej utylitarne - opuścić Dziurawy Kocioł. A sposobność była idealna. - Bądźcie grzeczni. I nie próbujcie się teleportować. - rzuciłem jeszcze na pożegnanie naszym towarzyszom, przystając przy stoliku, by poczekać chwilę na Selinę i po chwili skierować się do wyjścia na ulicę Pokątną.

| zt Selina i Pers (nie wiem jak reszta)


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]19.02.16 16:54
W sumie..to chyba już będzie 1 listopada?

Nie do końca była pewna, jakim cudem oboje zdecydowali się na opuszczenie balu i dokończenie nocy na...alkoholu w Dziurawym Kotle? Podczas Nocy duchów w posiadłości Averych, wypiła zaledwie kilka łyków ognistej, sącząc jej bursztynowe pokłady z kryształowego naczynia, na której - prawdopodobnie - do tej pory jarzyło się czerwone odbicie jej warg.  A teraz..te same przyobleczone krwistym kolorem usta, zanurzała - w nie tak zdobnej i nie tak lekkiej - szklaneczki.
Stolik przy ścianie, był wystarczająco oddalony od gwaru (już nie tak trzeźwych) gości, by ...porozmawiać? popatrzeć na siebie bez wbijanych spojrzeniami szpil? - Nie miała pewności. Niemniej, tak ona jak i jej narzeczony, siedzieli razem przy stoliku, z butelką ognistej, którą chwilę temu postawiła kelnerka i wzrokiem wbitym w swoje towarzystwo.
Oczywistym było, że zdjęła z twarzy bielutki ażur maski, który do tej pory krył rozpoznawalność jej lica przed pochopnymi spojrzeniami. Teraz - nie miała powodu słaniać się za tajemnicą. Ktokolwiek przyglądał się im teraz, doskonale zdawał sobie sprawę, że Inara przyszła tu w konkretnym towarzystwie, którego (zależnie od rozwoju sytuacji) nie miała zamiaru opuszczać. Mogła dziwić się swojej decyzji mocno, ale jeszcze silniej intrygowała ją zgoda Juliusa. Czy był to maleńki omen, że..jednak jest szansa, że się kiedyś dogadają? (Albo przynajmniej zbyt szybko nie pozabijają?).
Drobna dłonią uniosła półprzeźroczyste naczynie, spojrzenie zaś zatrzymała na chłodnych błękitach mężczyzny. Może jej się zdawało, ale dostrzegła znajomy, przyjemny błysk...który do tej pory widziała tylko w zieleni spojrzenia zupełnie innego mężczyzny, którego...tak dawno nie wiedziała. Nie kontaktował się z nią, nie próbował się spotkać...a teraz spoglądała w oczy jego brata.
- Nie wiem za co pijemy, ale...- przysunęła ostrożnie szklaneczkę ku dłoni Juliusa - chwilowo nie będę zaprzątać sobie tym głowy - dodała, pozwalając by kąciki warg uniosły się ku górze.
Rzucanie butami zostawi na inną okazję.

..i wybacz, że tak króciutko <3



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Stoliki przy ścianie - Page 2 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]25.02.16 14:30
Julius również nie miał pojęcia co go podkusiło do tego, by wyjść z przyjęcia wprost do... miejsca takiego jak to. Nie zwykł się w takich rozbijać (cóż za krótka pamięć, skoro w sierpniu czy kiedyś tam włóczył się z Lizzy po jeszcze gorszych melinach), chyba, że już był pijany i było mu wszystko jedno. Czyli musiał mieć obok siebie Caesara. Niestety, tym razem towarzystwa miała mu dotrzymać narzeczona-mimo-woli. Niestety dlatego, że zupełnie nie wiedział czego się spodziewać po niej, po tym spotkaniu. Może będzie chciała go zabić dodając coś do szklanki? Przebije mu serce nożem, odłamkami szkła? Scenariuszy było w jego głowie mnóstwo, każdy starał się odrzucać, bo każdy jeden brzmiał idiotycznie, wręcz groteskowo. Postanowił chyba po prostu dać szansę tej znajomości, jakkolwiek dziwnie to nie brzmiało. Zignorował wewnętrzne głosy pełne obaw i zaciągnął się do Dziurawego Kotła, nie mogąc się wręcz doczekać kiedy palący alkohol zwilży jego gardło. Mocny alkohol, warto dodać. Na przyjęciu było jedynie słabe wino.
Oczywistym było, że pozwolił jej usiąść pierwszej, zanim sam zasiadł przy stoliku. Z lekką obawą czy się do niego nie przyklei, bądź do krzesła. Chwilę się nawet wiercił, by upewnić się co do nieprawdziwości swej teorii i dopiero wtedy odetchnął z ulgą. Zamówili ognistą, najlepszy wybór na szybkie upicie się oraz mocne doznania przełykowe. Idealnie.
Mimowolnie poprawił mankiety koszuli, błądząc palcami po spinkach. Planował sam rozlać whisky, ale nie zdążył. Uśmiechnął się za to lekko, niemal niewidocznie, kiedy tylko usłyszał słowa Carrow. Czy on wiedział za co mogli pić? Och, z pewnością znalazłoby się wiele powodów, ale każdy był gorszy od drugiego. Plus, czy aby na pewno chciał się tym z nią dzielić? Niektórych rzeczy nie mówił nawet kumplom.
Chwycił szklankę, jej chłód podziałał na niego odprężająco. Nawet, jeżeli nie była szczególnie czysta.
- Każdy powód jest dobry. Możemy nawet pić za zdrowie. Banalne, ale uniwersalne - odezwał się wreszcie. Uniósł naczynie lekko do góry, w geście rzeczywistego toastu, by po chwili upić kilka łyków. Szkło ponownie przeniosło się na blat trzymane oburącz przez Notta. Wpatrywał się w bursztynową, kołyszącą się lekko ciecz myśląc o tym, jak bardzo nietowarzyskim typem się stał. Nie wiedział nawet o czym mogliby w tym momencie rozmawiać. - Chyba powinniśmy się szybko upić - rzucił nagle. Nie wiadomo czy z rozbawieniem czy wręcz przeciwnie, pochmurnym tonem.


♣️ The devil's in his hole

Julius Nott
Julius Nott
Zawód : łamacz klątw
Wiek : 33
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
Into the sun the south the north, at last the birds have flown
The shackles of commitment fell, In pieces on the ground
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t1529-julius-nott http://morsmordre.forumpolish.com/t1537-adalbert#14515 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f176-nottingham-maun-ave-13 http://morsmordre.forumpolish.com/t1538-julius-nott#14522
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]29.02.16 15:37
Cóż, poprzestaniemy na tym, że tak Inara, jak i Julius - nie mieli bladego pojęcia, co miałoby wyniknąć z zaistniałej sytuacji, która - rysowała się..w alkoholowych barwach. Alchemiczka nigdy nie nadużywała, ani tym bardziej nie lubowała się w trunkach, ale z racji profesji, jaka się trudniła, zdarzało się, że pewne elementy eliksirów bazowały na procentowych specyfikach. Wyrobiona odporność sprawiła - że jeśli już próbowała, sięgała po mocniejsze akcesoria. Możliwe, że wynikało to także z racji podróży badawczych, w których - większość uczestników należała do męskiego grona amatorów alkoholi. Inara, widocznie odwróciła nieco stopień swoich upodobań, dostrzegając walory mocniejszych doznań smakowych.
Musiała przyznać od początku, że Julius wykazywał się dużo większą ogładą niż, zakładała na początku (a przynajmniej po pierwszej ich rozmowie). Wciąż wydawał się mocno zdystansowany, albo odległy? Jakby jego umysł orbitował w zupełnie innej przestrzeni, pozostawiając tylko fragment, który pozwalał na względna i do tego chłodna komunikację z otoczeniem.  Czy taki był też w towarzystwie Lizzy? czy jednak potrafił wykrzesać z siebie ciepły ognik? W końcu panna Falwey musiała go za coś kochać....
- Wypijmy więc za spotkanie - utkwiła spojrzenie najpierw na swojej szklaneczce, potem przeniosła wzrok na twarz mężczyzny - też banalne, a jednaj wysoce...niecodzienne, przynajmniej dla nas - mówiła z pełną świadomością i szczerością. Nie miała zamiaru udawać, że zapomniała co działo się w sierpniu, ale - co tez dziwne - nie czuła potrzeby, by odegrać się na Juliusie. Chciała wiedzieć, zrozumieć, nawet pomimo buntowniczego ogniwa, które krzyczało...choćby o głupie przepraszam. Zapominała jednak o tym za każdym razem, gdy starała się zbyt długo przyglądać błękitnym tęczówkom starszego Notta. Rodził się w niej wtedy dziwny dreszcz, który przenikał całe ciało. Nie rozumiała jednak skąd pochodził, może tylko jej wrażenie, niekoniecznie związane z rzeczywistością?
- Możemy, nie musimy - i nawet, jeśli słowa wypowiadane przez jej towarzysza miały niezidentyfikowany kontekst, Inara obdarzyła swego niecodziennego rozmówcę, uśmiechem - obiecuję, że będę piła równo z Tobą...masz mocną głowę? - wargi zadrgały jeszcze raz w niemej..prowokacji? Wyzwaniu? Oczywiście zdawała sobie sprawę, że mężczyźni cechowali się dużo większą wytrzymałością, ale...panna Carrow miała odpowiednią zaprawdę doświadczenia, żeby dorównać w tej materii niejednemu dumnemu chwalipięcie.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Stoliki przy ścianie - Page 2 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]12.04.16 16:43
| grudzień

Nigdy nie stronił od Dziurawego Kotła, nawet jeśli wnętrze było przepełnione chmarą tego, co niekoniecznie sobie cenił - rozmów, zlepków tłumu śmiejącego się do rozpuku z opowiedzianego przed chwilą żartu, brzdęku szkła i lekkiego chlupotu przelewających się w ich zawartości cieczy. Pojawiając się przy barmanie, nie musiał nawet konkretnie rozwodzić tematu zamówienia (To co zawsze, rzucone przez nieznacznie rozwarte usta, wystarczyło niemalże w zupełności), niedługo potem odbierając swój kufel piwa. Od towarzystwa nie stronił również; choć niekoniecznie towarzystwa przypadkowego - z reguły spędzał czas z ludźmi mu znanymi, których zdołał uznać za dobrych do poprowadzenia dialogu. Usiadł przy stole, mierząc wzrokiem okolicę malującą się w półprzezroczystej powierzchni bursztynowego napoju; z ulgą doszedł do wniosków, iż nie ma w pobliżu nikogo niewłaściwego. Ta część lokalu - uznana za obszar peryferyczny, była wyzbyta mieszanki dudniących dźwięków, które nie pozwalały na zamienienie choćby prostego słowa. Często irytowało go, kiedy głos rzucany, poniekąd nawet nie szeptem, nie półszeptem, zwyczajnym, najzwyklejszym w rozmowie tonem; niknął tuż po ujściu w przestrzenie powietrza, automatycznie zabity przez inne szmery i brzmienia. I irytował go fakt zupełnego braku - nawet krztyny prywatności, jakiej się w każdej chwili domagał; by mieć pewność, że toczona konwersacja nie jest punktem głównym uwagi siedzących w pobliżu osób. Wszystkiego już się spodziewał, absolutnie wszystkiego. I nic nie wydawało się go dziwić.
Zastukał delikatnie paznokciem w naczynie, wyobrażając sobie cichy dźwięk drżenia, jakie powinno w owym momencie wydać. Godzina się zbliżała; umówiona, jak zresztą zawsze. I on sam, jak zresztą zawsze - przychodził znacznie szybciej, zajmując miejsce i oczekując na pojawienie się drugiej osoby. Jego usposobienie nie chciało tolerować spóźnień; szczególnie spóźnień w jego przypadku. Rozmyślał jeszcze, wspominając w myślach twarz dzisiejszego, przyszłego rozmówcy - nie dało się ukryć, znajomego, do tego artysty, czyli przynależnego do towarzystwa, z jakim najbardziej lubił prowadzić konwersacje. Wiele pytań pozostawało do zadania - ale na nie musiał dopiero przyjść czas, począwszy od najogólniejszych, być może zmian, być może jedynie drobnych szczegółów; do bardziej konkretnych dyskusji. Rozejrzał się po sali, szukając właściwej sylwetki.
Dalej czekając.

| ech zt bo osoba coś zniknęła


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stoliki przy ścianie - Page 2 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]08.05.16 11:04
Para nr 4

W celu zakupu nowych samopiszących piór – bo ostatnio nabyta kolekcja kończyła się w zastraszającym tempie – Elsie postanowiła odwiedzić Pokątną. Znajdowała się niedaleko Dziurawego Kotła, stwierdziła więc, że najszybsza droga na magiczną ulicę wiedzie przez ścianę w knajpie. Wieczorne towarzystwo, które spotkała we wnętrzu lokalu, nie cechowało się trzeźwością ani tym bardziej kulturą, więc mimo starań i manewrowania między stolikami, przy barze zaczepiła ją dwójka mężczyzn. Odór alkoholu i potu, który w nią uderzył, zamroczył na chwilę młodą dziewczynę;
-Ale panienko, gdzież panienka ucieka? - usłyszała rechot tuż przy swoim uchu, gdy jeden z nich przyciągnął ją za płaszcz w swoim kierunku.
-Jak łania, taka pło-chliwa! - dodał drugi akcentując swoją wypowiedź głośnym czknięciem.
Całe to zamieszanie dostrzegł właściciel Kotła, Frank, zanim jednak zdążył zareagować na zamieszanie przy barze, ktoś zawołał do podchmielonych panów z końca sali i zachęcił ich do gry w gargulki niewyraźną pijacką gwarą. Zaśmiali się wesoło, pierwszy klepnął Elsie w tyłek, a drugi szarpnął znów za płaszcz składając na policzku dziewczyny soczystego całusa. Gdy w końcu oddalili się w kierunku swych kompanów z końca sali, Elsie zorientowała się, że przy krótkiej szamotaninie jej zimowa kurtka straciła kilka guzików.


Datę spotkania możecie założyć sami. O skończonym wątku z rozwiązaną sytuacją możecie poinformować w doświadczeniu. Czara Ognia nie kontynuuje z Wami rozgrywki. Wszystko jest w Waszych rękach.
Miłej zabawy! :love:



[bylobrzydkobedzieladnie]
Czara Ognia
Czara Ognia
Zawód : n/d
Wiek : 0
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne
Konta specjalne
https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153 https://www.morsmordre.net/u731contact https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153 https://www.morsmordre.net/t437-szukam-towarzystwa#1153
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]20.05.16 16:40
Elsie od zawsze uważała, że w Ministerstwie powinni zapewniać samopiszące pióra dla swoich pracowników, a nie, że to oni mają je sobie kupować sami. Samopiszące pióra były cudownym wynalazkiem, który jednak trwałością nie grzeszył i kończyły się w najmniej potrzebnym momencie. Tuż po zakończeniu dzisiejszego dnia pracy, kobieta chciała wybrać się na Pokątną, w celu uzupełnienia zapasów. Wybrała się więc na spacer, aby trochę rozprostować kości po całym dniu siedzenia za biurkiem i stwierdziła, że aby dostać się na Pokątną najszybciej będzie przez Dziurawy Kocioł, teleportowanie się od razu na Pokątną nie było zbyt mądrym posunięciem, nawet dla urzędnika Ministerstwa.
Towarzystwo nie było dzisiaj za ciekawe. W gruncie rzeczy godzina już była taka, kiedy to zbierał się wszystkie szemrane charakterki, aby napić się czegoś mocniejszego i zagrać w Czarodziejskie Karty. Rookwood weszła do środka i przechodząc pomiędzy stolikami, jak najszybciej chciała dostać się do przejścia. Coś jednak jej w tym przeszkodziło.
Nim się zorientowała, jakiś mężczyzna pociągnął ją za płaszcz w swoją stronę. Do jej nosa dotarł zapach alkoholu, który zamroczył ją po chwili powodując, że poczuła strach, słysząc jego głos, tuż przy swoim uchu.
Była tak wystraszona, tak zdezorientowała całą sytuacją, że nie była w stanie sama zareagować. Ktoś coś zawołał, co, to dokładnie nie słyszała. Jedyne co jeszcze poczuła, to uderzenie w tyłek i ponowne szarpnięcie z całusem na policzku. Mężczyźni odeszli.
Stała tak nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Wróciły jej wspomnienia męża i tego jak on ją traktował, co dziewczynę niemal sparaliżowało. Patrzyła na wszystkich wystraszoną, a jej silna wolna i pewność siebie, jaką starała się emanować prysnęła jak bańka mydlana.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]03.07.16 21:46
Czy to dobrze czy to źle, że nic się nie zmieniło?  Sklepy, uliczki, stragany  wszystko wyglądało identycznie. Szła przed siebie większą uwagę zwracając na brukową kostkę czy własne stopy niż na ludzie lub chociaż na poukładane za szybami przedmioty  Pewnie znów się bała, że gdy podniesie głowę ktoś ją dostrzeże, ktoś do niej podejdzie  i ktoś zacznie rozmawiać. Za tym zawsze idą pytania a przecież ona tak ich nie lubi. Nigdy nie wiedziała gdzie kończy się grzeczność a zaczyna zwykłe wścibstwo.  Zresztą ile można opowiadać te same wymyślone historie? To już naprawdę robiło się nudne. Na szczęście w końcu udało jej się dojść do głównego wejścia.  Wyciągnęła różdżkę i  jej końcem dotknęła odpowiednie miejsca. Za nim jeszcze mur całkiem się rozstąpił wślizgnęła się pomiędzy nim kierując swoje kroki prosto do Dziurawego Kotła. Jako mała dziewczynka szczerze nienawidziła tego miejsca. Strasznie szare, strasznie ponure  i ci wszyscy ludzie którzy tak dziwnie się na nią patrzyli. Najgorszy był brak kwiatów, przecież w takim miejscu jak to nic nie miało prawda swobodnie rosnąć. Na tę myśl nie mogła się powstrzymać od rozbawionego uśmiechu. Po sześciu miesiącach tułaczki po najdziwniejszych grotach i melinach ta stara rudera wydawała jej się niemal rajem. Weszła do środka starając się nie przyciągać niczyjej uwagi. Usiadła przy jednym z o dziwo wolnych bocznych stolików. Z tego miejsca swobodnie mogła obserwować całą salę i przy okazji skryć się przed wzrokiem zbyt przyjaźnie nastawionych ludzi.  Zamówiła u barmana herbatę z rumem i coś ciepłego do zjedzenia prosząc przy tym by owe coś nie gryzło ani nie wybuchło jej tuż przed nosem. Różnie mogło być a jak powiadają mugole przezorny zawsze ubezpieczony .  Zamówienie podano a sama Judith w końcu mogła rozgrzać przemarznięte dłonie chwytając w nie kubek z herbatą.  Upiła może łyk lub dwa czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po całym jej ciele. Uśmiechnęła się sama do siebie  i zaczęła powoli jeść swój posiłek. Dopiero po pierwszym kęsie zrozumiała jak bardzo potrzebowała jedzenia. Tak to jest jak twoja kuchnia jest siedliskiem kurzu i pajęczyn. Pięknie Skamander zganiła samą siebie w duchu. I tak już wyglądasz jak zagłodzony pies . Nie da się ukryć, że nie wyglądała na pełnię formy ale przecież była zima, słońce wychylało się rzadko nawet jak na angielskie standardy. To przecież normalne, że ludzie mizernieją! Kolejna wymówka dopisana do listy  uśmiech, tym razem dużo bardziej ironiczny. Ponownie sięgnęła po szklankę pociągając z niej całkiem spory łyk.  Pusty talerz dość szybko został zabrany przez kogoś  z obsługi. Została już tylko Judith, jej herbata, papieros którego dopiero co odpaliła i ten mężczyzna który jako dziwnie kręci się po lokalu. Masz paranoje Jude zganiła się po raz kolejny jednocześnie wypuszczając z ust obłoczek dymu.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]03.07.16 22:56
To był cholernie ciężki dzień. pomyślał Fabrizio z cierpiętniczą miną otwierając drzwi biura i wychodząc z pracy. Zaczerpnął świeżego powietrza delektując się tą chwilą wolności, którą dawało mu samo patrzenie na morze i lekkie fale obijające się o statki w dokach, po czym na nic nie czekając teleportował się w centrum Londynu. Tutaj od razu odżył. Gwar miasta dodawał mu sił, sam nie wiedział czemu. Może to ta anonimowość, może to chwilowy brak jakichkolwiek obowiązków? Tak czy siak, drogę do ulicy Pokątnej postanowił przespacerować, może nawet napić się czegoś w Dziurawym Kotle?
Jak pomyślał tak zrobił. W przeciwieństwie do Judith wejście Fabrizia było jak zawsze - wielkie. Otworzył drzwi z impetem i prostując się dumnie, z szerokim uśmiechem na ustach ruszył pomiędzy tłum w stronę baru. Niektórych ludzi znał, więc witał ich skinieniem głowy. Może nie był tu stałym bywalcem... ale każdy miewa swoje gorsze dni, kiedy po prostu musi gdzieś wpaść, napić się i rozpocząć pijackie pieśni. A że Dziurawy Kocioł miał najbliżej...
Przechodząc obok stolików pod ścianą, za pewne przez to, że za bardzo skupił się już na dotarciu do baru i zamówieniu czegoś wysoko procentowego, zahaczył nogą o krzesło jakiejś dziewczyny.
-O, scusi! - rzucił jak zwykle po włosku, gotowy już iść dalej, jednak odwrócił na chwilę głowę i coś w dziewczynie wydało mu się dziwnie znajomego. Zatrzymał się wpół kroku i spojrzał na nią lekko marszcząc brwi. Widać było, że trybiki pracują na najwyższych obrotach. -Przepraszam, że się tak gapię. Ale... czy my się skądś już nie znamy? - zreflektował się po chwili, opierając się ręką o oparcie wolnego krzesła stojącego przy jej stoliku.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]04.07.16 0:27
Pech chciał, że ten palant, który wszedł do lokalu jak gdyby był tu panem władcą postanowił zahaczyć o jej krzesło gdy próbowała się napić. Oblała się, krople ciepłego płynu zaczęły spływać po jej dłoni. - Niech to szlak - przeklęła na tyle cicho, że ten Włoch nie mógł za wiele usłyszeć. Sięgnęła po kilka serwetek chcąc jak najszybciej pozbyć się tego bałaganu. Kilka chwil zajęło jej zrozumienie, że przecież ona zna ten głos. W końcu gderał jej nad uchem przez cały dobry rok czy dwa. W końcu przeniosła wzrok na mężczyznę tylko utwardzając się w przekonaniu, że ma do czynienia właśnie z Fabriziem Borgiom we własnej osobie. Nie macie pojęcia ile samo zaparcia kosztowało  biedną blondynkę by w tamtym momencie nie zacząć się śmiać. Ta jego mina, wyglądał trochę tak jak gdyby próba odgadnięcia tożsamości Judith sprawiała mu fizyczny ból. Sama panna Skamander nie miała do niego żadnej pretensji o to, że jej nie rozpoznał. Ostatnio widzieli się gdy miała  może ze trzynaście lat. Musiała przyznać, że trochę się od tamtego czasu zmieniła. - Nic się nie stało - zapewniła choć jeszcze przed chwilą najchętniej wydłubałaby mu oczy. Pozwoliła sobie nawet na lekki uśmiech. - Całkiem możliwe - przytaknęła podkreślając swoje słowa potakującym kiwnięciem głowy. Nie chciała mu od razu mówić kim jest. Może sam w końcu się domyśli. - Ja nie mogłabym nie pamiętać wielkiej gwiazdy domu borsuka. Te włoski ballady i gitara. - w jej głosie pobrzmiewała nutka nostalgii i pewnego rozmarzenia choć w duchu skręcała się ze śmiechu. - Możesz mnie nie pamiętać. W końcu ciężko było się przebić przez ten tłum wielbicielek. - w sumie to co mówiła było prawdą. Judith dobrze pamiętała gdy chciała zamienić z nim choć dwa słowa ale nie była wstanie się przebić przez wianuszek zakochanych panienek.  Zaciągnęła się jeszcze raz  i na chwilę oparła papieros o popielniczkę chcąc skupić całą swoją uwagę na Borgiu. Już zapomniała, że przecież chciała uniknąć wszelkich kontaktów ze starymi znajomi. Ale on…cóż to była zupełnie inna historia. -Przysiądź się jeśli masz ochotę - wskazała na wolne krzesło o które się opierał. Pozwoliła sobie na jeszcze jeden uśmiech chcąc go w ten sposób trochę zachęcić.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]04.07.16 0:47
Dopiero po chwili zorientował się, że jego potknięcie się jak zwykle wywołało falę niefortunnych zdarzeń. Cicho wciągnął powietrze, lekko się krzywiąc, bo nie ważne co sobie ludzie mogli myśleć, ale słowa "poczucie winny" nie były mu obce. Już miał przepraszać i proponować rekompensatę, kiedy dziewczyna się odezwała. A kiedy się odezwała, kolejne żarówki zapaliły się w jego głowie. Ten głos nie był mu obcy, teraz już nie miał wątpliwości, że poznał już dziewczę gdzieś wcześniej.
-Ohoho, bardzo zabawne. - odparł na jej słowa na temat wielbicielek, chociaż wywrócił przy tym oczami na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Co tu ukrywać: był z niego czaruś i przystojniaczek i zdawał sobie z tego, niestety, sprawę. Jego spojrzenie powędrowało na chwilę za jej dłonią. Uniósł lekko brew nie mogąc powstrzymać zaintrygowanego półuśmiechu. -Czyli mówisz, że też jesteś Puchonką? W takim wypadku, teraz już muszę ci postawić następną kolejkę. - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. -Tym razem, obiecuję, bez wylewania cennych trunków. - zażartował, po czym oparł głowę na ręce, którą opierał na blacie. Zmrużył lekko oczy, przypatrując jej się wnikliwie, próbując przypomnieć sobie jej tożsamość. -Taka bella, a ja jej nie pamiętam? Fatalmente, fatalmente... - pokręcił głową z niedowierzaniem do samego siebie, aż cmoknął cicho z dezaprobatą, prostując się i opuszczając przedramię na stół, o który od razu zastukał palcami. -Nie pomożesz mi, co? - zapytał, bo dziewczyna ewidentnie wiedziała kim on jest, więc musieli się znać! W końcu znal większość Puchonów i był z nimi w dobrych stosunkach, no!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Stoliki przy ścianie [odnośnik]04.07.16 1:22
Oparła brodę na łokciach zasłaniając usta palcami. To miało pomóc zamaskować rozbawienie, które z każdą chwilą tej dziwnej rozmowy tylko przybierało na sile. Judith niemal widziała jak puchnie z dumy, jak z zadowoleniem przyjmuje każde jej słowo świadczące o wciąż nie minionej chwale panicza Borgia. Kiwnęła potwierdzająco głową gdy zapytał a może stwierdził, że należeli do tego samego domu. Później doszło do czegoś do czego Judith nigdy na głos ani w myślach się nie przyzna. Jej ruchy, gesty, uśmiech i nawet spojrzeniem zaczęły przypominać delikatny nie nachalny flirt. Zawsze można było to wytłumaczyć chęcią wpędzenia Fabrizia w zawstydzenie gdy już się zorientuje z kim rozmawiała. Jednak wszystko wskazywało na to, że na razie mu do tego daleko. - Będzie mi bardzo miło - uśmiechnęła się lekko odrobinę sobie z nim pogrywając. Zaśmiała się cicho słysząc jego obietnicę - Będę cię trzymać za słowo - jej usta wygięły się w lekko zadziornym uśmiechu. Wiedziała, że wnikliwie się jej przygląda, mimo wszystko czuła się przy tym lekko skrępowana dla tego odwróciła wzrok sięgając po papierosa. Zaciągnęła się po raz kolejny i odstawiła go na miejsce pozwalając by się spokojnie wypalił. - Na pewno sobie zaraz przypomnisz - zapewniła go choć pewnie każda normalna dziewczyna już kipiała by z oburzenia i zawstydzenia. Bo ta scena przecież powinna być upokarzająca a nie…zabawana. - A jeśli nie to…jakoś oboje to przeżyjemy - wzruszyła lekko ramionami. - Mogę pomóc ale nie może być za łatwo - ostrzegła opierając się na krześle - Mogę ci powiedzieć, że jestem kilka lat młodsza od ciebie i jeśli ci to pomoże - machinalnie dotknęła kilku kosmyków włosów - Kiedyś byłam brunetką - znów musiała powstrzymać śmiech. Niby jaki facet zwracał uwagę na kolor włosów i był wstanie go zapamiętać? Ale chciał pomocy to ją otrzymał, istnie puchońskie zachowanie. Zresztą wyglądał całkiem uroczo gdy tak próbował zlepić ze sobą kilka wspomnień.
Judith Skamander
Judith Skamander
Zawód : zielarka
Wiek : 21
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
Why do you have such big ears?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3112-judith-skamander#51169 https://www.morsmordre.net/t3164-maya#52396 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3

Strona 2 z 15 Previous  1, 2, 3 ... 8 ... 15  Next

Stoliki przy ścianie
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach