Wydarzenia


Ekipa forum
Większa sala boczna
AutorWiadomość
Większa sala boczna [odnośnik]21.09.15 22:40
First topic message reminder :

Większa sala boczna

★★
To największa spośród bocznych sal. Znajduje się tutaj duży kominek z dwoma zużytymi fotelami wokół, kilka stolików wraz z ławami z charakterystycznymi futrzanymi narzutami. Cztery skrzypiące schody prowadzą na podwyższenie, gdzie znajduje się kilka miejsc z doskonałym widokiem na salę. Całość sprawia zaskakująco przytulne wrażenie, wręcz należy mieć się na baczności, by nie zapomnieć, że to jednak wciąż Nokturn.

Możliwość gry w kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Większa sala boczna [odnośnik]25.05.21 8:39
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 7

--------------------------------

#2 'k10' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Większa sala boczna [odnośnik]25.05.21 18:14
Siłę rzucanego zaklęcia i intensywność jego działania odczuł niemal od razu. Szczególnie, że efekty były zupełnie inne, niżeli te, które odczuwał w Locus Nihil, gdzie korzystał z niego po raz ostatni. Spojrzenie padło na dłoń, która w nienaturalny sposób pobielała, poszarzała, a żyły uwidoczniły się i stały się niemal czarne. Serce zaczęło bić mu szybciej, nie taki był zamiar rzucania tego czaru, nie powinno odbijać się to na nim. Miał wrażenie, że świat wokół niego zmienia się, staje się inny niż chwilę temu. Odwrócił wzrok od ręki, na której wyraźnie czerń pełza ku górze, jakby pragnęła opanować całe jego ciało. Czuł ten zapach, specyficzny, mętny, coraz intensywniejszy, zaczynał się nim dusić, próbował spłycić oddech, aby nie musieć odczuwać tego jeszcze bardziej.
Podniósł w końcu wzrok na resztę, jego spojrzenie padło na Sigrun, a raczej na kogoś kto był pomiędzy nią, a Ramseyem. Był pewien, że wcześniej nikt tam nie stał. Widział profil tej osoby, znał go, a przynajmniej tak mu się wydawało. – Alphard – powiedział sam do siebie, czując jak przedziwne uczucie zaczyna wypełniać jego ciało. Przecież on był martwy… Widział go zimnego jak lód, osobiście oddał jego ciało rodzinie. Jak to możliwe? Poczuł się tak, jakby właśnie tchnięto w niego nową siłę, jakby jego energia i moc stały się dużo potężniejsze. Nie rozumiał, nie pojmował tego, co właśnie się działo. Ten widok nie trwał zbyt długo, upiorna istota zmiażdżyła jego czaszkę, a ten dźwięk…
A ten dźwięk… Tak błogi, tak uspakajający, łagodzący wszystko. Koił, wprowadzał w błogi stan zupełnie tak, jakby był najprzyjemniejszą melodią na całej ziemi, kołysanką na dobranoc, ukojeniem dla duszy. Czy przyjemnym może być dźwięk łamanej kości? Czy tym kimś był Alphard Black? Dlaczego ten widok, ta muzyka, wprawiała go w tak przyjemny stan? Nie powinien. Walczył u jego boku, mieli zostać rodziną… Panicznie nabrał powietrza w płuca, nieprzyjemny zapach wdarł się w jego nozdrza sprawiając, że zamknął oczy. Zacisnął palca na różdżce, drugie na kancie drewnianego blatu, jakby chciał sam sprowadzić się na ziemię. Z jednej strony przepełniające go uczucie ulgi, a z drugiej… Jakim był człowiekiem, skoro ten dźwięk tak bardzo go uspakajał? Jego dusza aż tak zatraciła się w mroku, że potrafił radować go dźwięk łamanych kości własnych przyjaciół?
Tak ogromna mieszanina uczuć, z którą nie mógł sobie poradzić. Trudność ze złapaniem oddechu, niepokój, błogi stan, to wszystko wlewało się w niego, kotłowało… Miał wrażenie, że traci nad sobą jakąkolwiek kontrolę. Co mogło się stać? W tym całym kotle wielu emocji pojawiło się jeszcze jednego. W większej sali bocznej było coś…. należącego tylko do niego, tak drogiego i ważnego w jego życiu, że nie wyobrażał sobie istnienia bez tej części. Miał wrażenie, że zatraca się w tym wszystkim, że gdzieś jego dusza dzieli się na większe i mniejsze części, próbując chaotycznie odnaleźć się i złożyć w jedną całość. Nie był pewien, czy jest w stanie ją poskładać…



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Większa sala boczna [odnośnik]25.05.21 23:24
Edgar spojrzał zaskoczony na rogatego mężczyznę, zupełnie nie rozumiejąc za kogo on się uważa, żeby wypowiadać się w ten sposób o jego hrabstwie.
Nie ty o tym decydujesz – odpowiedział szybko, przenosząc wzrok na resztę zebranych. – Durham nie przyjmie żadnych uchodźców – chciał, żeby te słowa dobrze wybrzmiały w sali. Nie rozumiał co robi w tym miejscu ani kim są ludzie zebrani wokół stołu, ale pamiętał kim jest i czym się zajmuje. Nie wsłuchiwał się w ich rozmowę, ale oświadczenie padające z ust obcego człowieka na temat jego hrabstwa, nad którym on sprawował pieczę wystarczyło, żeby szybko zaprzeczył jego słowom.
Był gotowy kłócić się dalej, gdyby nie to zamieszanie, które zaczęło się chwilę później. Zaklęcie, które miało mu kupić trochę czasu i być może umożliwić wyjście z tego przeklętego miejsca, nie powiodło się. Zamiast tego poczuł jak jego dłonie pokrywają się krwią. Krople rytmicznie kapały na posadzkę, w końcu przeradzając się w wąski strumień, tworząc czerwoną kałużę pod jego stopami. Cofnął się jak poparzony, co nie było złą reakcją, bo krew faktycznie stawała się coraz cieplejsza. – Ty... – wydukał, spoglądając na demona stojącego naprzeciwko. Jakby tego było mało, poczuł dziwne mrowienie na swoich przedramionach. Odruchowo zsunął z siebie marynarkę, zauważając pod cienkim materiałem koszuli strugi światła. Ból stawał się coraz silniejszy, niemożliwy do zignorowania. Na twarzy pojawił się grymas bólu, z ust co chwila wydobywało się syknięcie – to było silniejsze od niego. – Róbcie coś! – Nie wytrzymał, kierując zniecierpliwione słowa w stronę reszty zebranych osób, chociaż nawet nie miał pewności czy nie są po stronie demonów. W zasadzie ich zachowanie właśnie na to wskazywało, ale już nie miał siły się nad tym zastanawiać. Nie wiedział co się dzieje, kim są ci ludzie, jak się tu znalazł, ani skąd się wzięły te demony – czy w ogóle tutaj są, czy to tylko wymysł jego wyobraźni. Wciąż widział krew na swoich dłoniach, która mieniła się nienaturalnymi kolorami, ramiona swędziały go z bólu, oddech przyspieszał z nerwów. Wycelował różdżkę w Craiga, po czym spojrzał na drzwi. – Radii solis! – Zaklęcie jakby samo wydostało się z jego ust, nie miał siły zastanawiać się nad jego konsekwencjami, chciał tylko pozbyć się tych cieni, które zdawały się być wszędzie, i w końcu się stąd wydostać.


We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens

Edgar Burke
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3108-edgar-burke#51071 https://www.morsmordre.net/t3159-nie-stac-mnie-na-wlasna-sowe#52274 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t4912-skrytka-bankowa-nr-811#106945 https://www.morsmordre.net/t3160-edgar-burke#52278
Re: Większa sala boczna [odnośnik]25.05.21 23:24
The member 'Edgar Burke' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 31
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 2:14
Pobieżnie przemknął wzrokiem po profilu Deirdre, kiedy z zaskoczeniem zauważyła, że społeczeństwo w sprawie brytyjskiej polityki chętniej słucha doświadczonego mężczyzny niżeli kobiety o obcych rysach twarzy, tylko krótki moment zastanawiając się nad tym, czy była dzisiaj poważna. Bez entuzjazmu skinął głową, gdy zapytała o młodego Borgina: zdążył wykazać się zapałem, nie wątpił w jego oddanie, zapewne poradzi sobie za granicą i być może przygotuje lepszy grunt na zagraniczne wpływy Czarnego Pana - wkrótce będzie przecież do tego dążył.
Pytania o miejsce uwięzienia mugoli były zasadne, choć miał na nie konkretną odpowiedź; nie do końca bez powodu kazał oczyścić parę celi w Tower of London przypadkowymi egzekucjami. Miały zastraszyć ludzi, owszem, przekazać Zakonowi Feniksa, że nie żartowali. I miały też uwolnić nieco przestrzeni. Skinął głową Schmidtowi, kiedy zaoferował pomoc, jak i później pozostałym, którzy podjęli temat: Deirdre, Sigrun, Drew, Ramseyowi, którego słowa dostatecznie odpowiedziały na wątpliwości podniesione przez Elvirę. Skinął głową Macnairowi, gdy dopytał o los skazańców - potwierdzając jego przypuszczenia.
Mulciber rozwiał wątpliwości odnośnie Tonks - dobrze było wiedzieć, że pozostał w formie, a jego stan sprzed paru chwil był tylko chwilową niedyspozycją. Był pewien, że z Multon rozmówi się w odpowiednim, stosownym czasie. Ucieczka Tonks okazała się faktem - nie wątpił nigdy w wizje Ramseya, wiedział, że były rzeczywiste - ale dalsze rozmowy przerwały moce, które opętały Craiga. Wciąż w milczeniu przekierował spojrzenie na jego twarz, profil, czerniejące poroże, na krew, która z niego opadała, w końcu na cienie, które zaczynały wyłaniać się z ciemności. Tajemne moce tamtego miejsca przebudziły się raz jeszcze,  a on - on wiedział, że nie mógł tutaj dłużej być. To spotkanie było zbyt ważne, zgromadzeni tu ludzie - byli zbyt ważni. Spojrzał w puste oczodoły istoty krążącej między Schmidtem a Elvirą - i wtedy już wiedział. Jego sywetka rozmyła się w strzępach smolistej mgły, która zbiła się w kłąb i gwałtownie wypłynęła z pomieszczenia.

zt



the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n

Tristan Rosier
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 0a7fa580d649138e3b463d11570b940cc13967a2
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t633-tristan-rosier#1815 https://www.morsmordre.net/t639-vespasien https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-dover-upper-rd-13 https://www.morsmordre.net/t2784-skrytka-bankowa-nr-96 https://www.morsmordre.net/t977p15-tristan-rosier
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 2:35
Istoty nie przypominały niczego, co mogłaby znać ze swoich dotychczasowych doświadczeń nabytych w karierze klątwołamaczki i zaklinaczki. Nie przypominały też niczego, co mogła widzieć w samym Locus Nihil, ale widziała tam tylko zapewne niewielką część podziemi. Istoty nie miały dobrych zamiarów, zdawały się być czystym złem. Po jej plecach przebiegł lodowaty dreszcz. Nie obchodziło jej życie mugoli czy szlamolubnych zdrajców z Zakonu Feniksa, ale ona sama nie zamierzała tutaj ginąć. Nie chciała też, by zginął świat, który znała, zwłaszcza kiedy wszystko układało się po myśli rycerzy i stopniowo przejmowali władzę w kraju. Może, wyprawiając się w tamte podziemia, obudzili zło, które mogło obrócić się również przeciwko nim samym, a nie tylko przeciwko ich wrogom? Może tych istot wcale nie obchodziło, kto znajdował się przed nimi? Może najrozsądniej byłoby je zniszczyć nim zabiją ich wszystkich, a potem wypełzną stąd w świat?
Przypomniała sobie jedno zaklęcie, niezwykle trudne, więc nie mogła być pewna swojego powodzenia, ale musiała przynajmniej spróbować, zwłaszcza że spróbowała już Deirdre. Zabini zamierzała jej pomóc.
- Exanimo mortis – wypowiedziała, starając się skupić na zawiłej inkantacji.
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 2:35
The member 'Lyanna Zabini' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 11:12
Patrzył na Sigrun, kątem oka dostrzegając cienistego stwora, który ku jego zdumieniu zaczął się szamotać, jakby walczył z kimś lub czymś, co pozostawało niewidzialne. Zmarszczył brwi, przenosząc na to wzrok, pewien, że tylko Rookwood widziała to, co działo się naprawdę. Jej blada, niemalże trupia twarz zgadzała, że widok, który miała przed oczami był czymś, co niekoniecznie inni chcieli oglądać. I wtedy coś chlusnęło prosto na niego zachlapali mu ubranie. Smolista krew, ofiary, której nie widział. Wtedy też podniósł się z krzesła na rwie nogi, wyciągnął różdżkę, a kawałek mebla odsunął się i zachwiał, by zaraz potem runąć na ziemię z łoskotem. Wokół rozbrzmiał przerażający rechot. Miał ochotę zmienić się w kłąb czarnej mgły, zniknąć — i panie zrobiłby to bez wahania, ale poczuł, że tu, w tej sali znajdowało się coś bardzo cennego. Coś czego nie mógł i nie potrafił po prostu opuścić. Rozejrzał się po Rycerzach, a może po prostu szukał tego — cząstki własnego siebie, który gdzieś tu utknął, baz którego nie mógł wyjść bez szkody dla samego siebie.
Zakon Feniksa zginie, usłyszeli wszyscy. Niemagiczni zginą.
— Nie— zagrzmiał, kiedy Deirdre wypowiedziała inkantację. Nie myślała dziś trzeźwo. Groźba sięgnęła ich samych. Nie, oni nie zginą. Zaprzedali duszę czarnej magii, dążyli do potęgi, władzy i nieśmiertelności. Jeśli mogli wykorzystać te istoty, by im pomogły zniszczyć to, co chcieli zniszczyć, by przejąć nad nimi kontrolę. Może był szalony, ale parali się czarną magią. Potrafili ją okiełznać, potrafili ją sobie podporządkować.
— Przyprowadźcie tu kogoś — odezwał się, kierując jednak wzrok na Craiga i na stwora, który przed nim stał. Chciały się pożywić. Potrzebowały ofiar, musieli im je dać. Ktoś musiał przywlec tu jakie marne, nic nieznaczące jednostki, by uciszyć stwory. Dementorzy też niegdyś byli ich wrogami, wysysali dusze z takich jak oni, a jednak znaleźli sposób na to, by podporządkować sobie istoty zrodzone z czarnej magii. Wierzył, że tym razem też istnieje sposób na to, by to uczynić. — Ściągnijcie tu trzech z głównej sali — Ktoś, ktokolwiek. — Możesz nad nimi zapanować, Burke. Nie walcz z nimi — odezwał się do Craiga głośno. To on zdawał się wiedzieć o nich najwięcej. To na jego głowie tkwiła korona z poroża — być może to on jako jedyny miał władzę nad tymi stworami. Chciał się zbliżyć, ale wtedy usłyszał głos Elviry i powiódł ku niej spojrzeniem. Nie była sobą. Wyciągnęła ręce do niego przez stół. Patrzyła na niego, choć wydawała się nieobecna. Nie ruszył się z miejsca, nie mogła mu nic zrobić, zignorował jej niepokojące żądanie. Coś ją opętało. Tak jak Frieda, kiedy rzucił się z pięścią na Lyannę.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Większa sala boczna - Page 24 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 17:14
Tonks uciekła. Pieprzona Tonks, niczym cholerny karaluch, po raz kolejny uszła z życiem, kiedy wydawało się, że nie było już dla niej ratunku. Mogłem coś powiedzieć, skomentować ten fakt, ale jedynie, co wyrwało się z mych ust to krótki śmiech zażenowania, irytacji. Przesunąwszy dłonią wzdłuż brody ponownie sięgnąłem po trunek, którego upiłem. Wiedziałem, iż musiałem myśleć trzeźwo, lecz coraz to nowsze rewelacje i ogólny chaos kompletnie temu nie sprzyjały, a szczególnie to, co stało się później.
Walczyłem ze sobą, próbowałem stłumić obrazy, nachalny powrót do wydarzeń po wyprawie. Obiema dłońmi rozcierałem skronie, za wszelką cenę chciałem wyrwać się z sideł koszmaru, jaki prawdopodobnie widziałem tylko ja. Czy patrzyli na mnie podobnie jak na Ramseya? Czy Elvira już pędziła z pomocą?. Nic jednak nie mijało, bariery umysły obnażyły swą słabość, a kiedy ponownie otworzyłem oczy pozostało mi pogodzić się z przegraną. Zamrugałem powiekami, pragnąłem zignorować ciche szepty. Wtem obejrzałem się po wszystkich zebranych; każdy wbijał spojrzenie w istoty, a Tristan zniknął w kłębach czarnego dymu. Z ust czarodziejów zaczęły sypać się inkantacje, na twarzach malowało się wyraźne niezrozumienie. Czyli to było prawdziwe? Wypuściłem wolno z ust powietrze, po czym zatrzymałem wzrok na Mulciberze. Szukałem odpowiedzi, a może i dowodu, że nie tylko ze mną działo się coś paskudnego. Zdążyłem tylko uchylić usta, słowo ugrzęzło mi na końcu języka, albowiem w tej samej chwili usłyszałem przeraźliwy krzyk, wrzask ich wszystkich.
Mimowolnie zacisnąłem kłykcie na skroniach, zamknąłem oczy – ból był nie do zniesienia. Rozrywało mnie od środka, głowa pulsowała, wręcz piekła. Starałem się to powstrzymać, zablokować im dostęp, lecz im trwalszą barykadę zdawałem się budować, to oni burzyli ją ze zdwojoną siłą. -Zamknijcie się!- warknąłem, może nawet powiedziałem znacznie głośniej niżeli chciałem, ale straciłem panowanie. -Dajcie mi spokój, wynoście się!- kontynuowałem szukając w tym ulgi, ostatniej deski ratunku. Rozległ się śmiech, przeraźliwy, donośny warkot, który echem odbił się w mej głowie. Traciłem kontrolę, własne myśli zaczynały uchodzić mi niczym przez palce. Poczułem przypływ słabości, wyczerpania równie wielkiego, jak po długim i obfitym w krew pojedynku. Nie czułem już jak opadłem plecami na oparcie krzesła, z szyją wygiętą ku tyłowi. Być może odpłynąłem, być może kolejny chciał przejąć nade mną kontrolę. Tylko w tych krótkich momentach wiedziałem, że byłem naprawdę sobą.
Nie minęła nawet chwila, kiedy wyprostowałem się niczym struna i uderzyłem dłonią w podłużny, drewniany stół. Dźwignąłem się na nogi i rozejrzałem po wszystkich zebranych unikając istot, które w pewien sposób zaczęły mnie do siebie przyciągać, jakoby irracjonalnie posiadały coś czego pragnąłem. -Macie tu zostać wszyscy, bez wyjątku- wyrzuciłem z siebie, a następnie splunąłem pod własne nogi krwią, jaka zdążyła zebrać się w ustach. Uczucie pustki rosło równomiernie do przywiązania, coś mojego zostało tutaj ukryte i musiałem to odnaleźć. Nie walczyłem już o jasność umysłu, zapanowała w nim cisza oraz spokój, a ja znów byłem kimś nowym, kimś kogo jeszcze nie znałem.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 17:21
Usta Sigrun wykrzywiły się w grymasie, kiedy Ramsey wyjawił im, że Tonks powróci do Harolda Longbottoma. Czy doznał wizji w chwili, kiedy jego oczy zaszły bielą? Przypuszczała, że tak. Nie wątpiła w prawdziwość przepowiedni Mulcibera; zapuszczanie się w podziemia Azkabanu, by to potwierdzić było więc zbędne.
- Odnajdziemy Oazę - warknęła tylko.
Zgadzała się z nim też w kwestii dbania o pozory. Mugole nie byli przecież ludźmi. Nie ukrywali tego, że zamierzali się ich pozbyć, aby czarodzieje mogli żyć w czystym świecie - martwić to powinno jedynie Zakon Feniksa. Nie zdążyła jednak rozwinąć tego tematu, bo echo Locus Nihil dotarło do nich ponad miesiąc później.
Rzucone zaklęcie, Veritas Claro, było bezbłędne, Sigrun miała pewność, że nie popełniła żadnego błędu. Nic się jednak nie zmieniło. Cienie maszerowały po sali Białej Wywerny realne i rzeczywiste, utkane z czarnej magii. Rookwood uchwyciła spojrzenie Ramseya, który wpatrywał się w nią intensywnie, wyczuwając niewerbalne pytanie.
- Są tym, czym widzimy. Czysta, czarna magia. Demony z cienia - zdążyła tylko powiedzieć, bo istota ta, stojąca pomiędzy nimi zaczęła się szamotać. Sigrun pobladła, obserwując jak poczerniałe ciało Alpharda, który pojawił się między nimi, upada pod jego naporem tej bestii. Nie przerażały wiedźmy brutalne obrazy, nie przerażała jej krew - to jednak znów nią zachwiało, przypomniało o śmierci, wzbudziło strach. Wrzasnęła. - Mają Alpharda, oni mają Alpharda!
Nie zwracała uwagi na to co działo się z jej dłońmi. Uniosła różdżkę, wymierzyła w bestię, lecz nie wiedziała nawet czego mogła użyć - nie zrani cienia. Zaklęcie przywołane przez Deirdre mogło być skuteczne, ale...
Czy na pewno powinni go byli używać?
To potęga Locus Nihil, której Czarny Pan pragnie dla siebie. Mulciber powstrzymał próbę użycia, do której dołączyła Zabini, zaatakowana przez Schmidta. Sigrun nie mogła jej pomóc, rozkojarzona przez rechot czarnomagicznych istot; miała wrażenie, że wyrwał z piersi kawałek niej samej - i musiała go odzyskać.
- My także pragniemy śmierci Zakonu Feniksa, niemagicznych, nowego świata. Mamy wspólny cel - odezwała się Sigrun; bestia zaatakowała jednak Craiga, obiecując, że oni także zginą. Nie. Tak nie będzie. Zapanują nad tym, choćby część z nich rzeczywiście miała poświęcić na to życie.
- Macie Alpharda. Dostaniecie ofiary - wyrzekła zaraz po Ramseyu, który podjął decyzję o sprowadzeniu trzech ofiar.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 19:28
Atmosfera gęstniała z każdą chwilą, natłok dźwięków, wypowiadanych słów i inkantacji wypełniały powietrze. Starał się to ignorować najbardziej, jak tylko się dało i gdzie zobojętnienie na towarzyszy nie powodowało problemu, tak rechot dziwnych istot pozostawał tak samo dominujący. Budził mieszankę emocji, specyficznego niepokoju i potęgował nieco strach, który towarzyszył mu od kilku dni. Powiódł wzrokiem po wszystkich, próbując rozeznać się w sytuacji, która nadal zmieniała się zaskakująco szybko. Nie próbował nawet znaleźć w tym odrobiny racjonalności. Zerknął na blondynkę, która zachowywała się, jak obłąkana, szepcząc coś na tyle cicho, by nie docierało to do niego zbyt wyraźnie. Rzucił spojrzenie Austriakowi, widząc, jak zamachuje się na siedzącą obok dziewczynę. W innej sytuacji może spróbowałby go zatrzymać, lecz teraz był zdecydowanie zbyt daleko, aby zdążył na czas. Potrafił poradzić sobie z agresją przyjaciela, ale ten jeden raz nie zamierzał robić czegokolwiek. Zacisnął nieco szczęki, kiedy słowa istot rozbrzmiały w powietrzu, pozostając jak echo w myślach. Obietnica śmierci wrogów brzmiała nad wyraz dobrze, lecz to nie był koniec. Mieli podzielić ich los, a tego bez wątpienia nie chciał nikt. Przeniósł błękitne tęczówki na Mulcibera, niechętnie przyznając mu rację. Trzeba było dać im coś, a raczej kogoś. Kogokolwiek, by chwilowo uspokoić sytuację i zjednać sobie tą trójkę. Wyrwanie spoza sali trzech nic nieznaczących żyć, musiało być łatwe, jednak na drodze pozostawała pewna przeszkoda. Spojrzał w kierunku drzwi, a stojąca przy nich istota skutecznie zniechęcała, aby w ogóle zbliżyć się. Pozostawała więc nadzieja w lordzie Burke, który wydawał się wiedzieć więcej. Był w stanie kontrolować rogate istoty? Ciężko było mu ocenić, jednak Craig zdawał się rozumieć lepiej to nieproszone towarzystwo. Widząc, jak istota wyciąga łapy ku mężczyźnie, bez wahania skierował różdżkę przeciwko niej. Skoro nie mieli próbować ich zniszczyć, postanowił zrobić coś innego i zaryzykować.- Arresto Momentum.- rzucił cicho, chcąc jednie spowolnić ruch stworzenia, kupić odrobinę czasu szlachcicowi. Miał nadzieję, że ten wykorzysta jakkolwiek cenne sekundy czy minuty.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 19:28
The member 'Cillian Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 74
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 20:00
Widział i słyszał, że z pozostałymi dzieje się coś złego. Mary miały wpływ także na nich, wiedział to. Kto z resztą mógłby pozostać całkowicie obojętny na obecność takich istot? Nie reagował jednak, nie był w stanie - wciąż dławiąc się i dusząc bólem, za wszelką cenę próbował utrzymać nić połączenia z potworami. Musiał. Za nic nie mógł pozwolić im uwolnić się spod jego szczątkowej kontroli - nić ta słabła z każdą chwilą, co wywołało w jego sercu panikę. Uczucie to trwało jednak bardzo krótko, w następnej chwili zastąpiła je determinacja. Oraz niestety po części też desperacja.
Odczuł iskierkę satysfakcji, gdy bestia zaniechała ataku na Edgara. Usłuchała i cofnęła się potulnie. Szkoda, że ten mały tryumf nie trwał długo. Craig jęknął, słysząc jak głos po raz kolejny wibruje w jego czaszce - a także wszędzie wokół. Coś się zmieniło. Nie potrafił tego nazwać, coś na krótką sekundę odciągnęło jego uwagę od stojącej przed nim piekielnej istoty. Było w tej sali coś, czego pożądał, czego potrzebował. Czy to możliwe, że widma to posiadały? Czy rodząc się z jego cienia, coś mu odebrały? Czy może ta nagła, nieznana potrzeba łączyła go ze zbiorowym umysłem demonów? Nie był w stanie odpowiedzieć na te pytania. Wiedział jednak, że musi znaleźć odpowiedzi dla kreatury, która mierzyła go pustym, przerażającym spojrzeniem czarnych oczodołów.
- A co będzie dalej? - z trudem utrzymując równowagę, Craig mierzył wzrokiem stworzenie, które znajdowało się najbliżej. To, które przemówiło. Miał mroczki przed oczami, skupienie uwagi wymagało od niego całej siły woli jaką w sobie posiadał. Każda komórka ciała krzyczała w agonii, ale wiedział, że nie może się jej poddać. Choć niczego innego bardziej nie pragnął niż tylko pozwolić, aby jego umysł zgasł - utrata przytomności byłaby w tym momencie błogosławieństwem. Nie musiałby się mierzyć z tworami, które najwyraźniej od czasu Locus Nihil mieszkały w jego wnętrzu, manifestując się jak dotąd tylko pod postacią poroża. To było czyste zło. Gorsze, niż cokolwiek z czym zetknął się w podziemiach. Nawet moment gdy Cernunnos wkroczył do jego umysłu, nie był tak przerażający. - Co gdy świat już zginie? Co będzie z wami? Bądźcie posłuszni, a zostaniecie wynagrodzeni - charczał, skupiając wszystkie siły na tym, aby nie utracić połączenia z istotami. Choć pragnął jedynie pójść w ślad Tristana, doskonale wiedział, że nie może. Jeśli coś mogło powstrzymać te bestie, musiał tego spróbować. Opanować je. Doskonale słyszał krzyki Ramseya. Nie chciał walczyć z tymi pomiotami. Nie był pewny, co musieliby zrobić, aby je pokonać, unicestwić. Potrzebowali dla nich ofiar, i to szybko. Im dłużej zwlekał, tym słabszą czuł nić powiązania z nimi. A przecież nie mógł się poddać. Salazar jeden raczył wiedzieć, jaką rzeź gotowe są rozpętać. Mowa była o wszechobecnej śmierci. Ale skoro demony wcześniej pragnęły jego rozkazów, miał zamiar im je wydać - COFNIJ SIĘ! - ryknął, widząc jak bestia zamierza się by go zaatakować.

Rzucam na utrzymanie więzi?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Większa sala boczna [odnośnik]26.05.21 20:00
The member 'Craig Burke' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Większa sala boczna [odnośnik]29.05.21 3:45
W oczach Elviry przestrzeń wciąż zakrywała szmaragdowa poświata, obce twarze wprawiały z poczucie skonfundowania, nie rozumiała kim byli otaczający ją ludzie, kim były monstra przy drzwiach, które dostrzegała kątem oka, skupiwszy spojrzenie na Mulciberze, którego jako jedynego w tym momencie rozpoznawała, nie dostrzegła niczego więcej.  

Friedrich zerwał się z krzesła i rzucił się z pięściami na Lyannę, uderzając w dolną część twarzy. Czarownica nazbyt przejęta cieniami najprawdopodobniej nie dostrzegła zbliżającego się mężczyzny; poczuła przeraźliwy ból, szczęki o siebie uderzyły, a ona sama - dostrzegła przed sobą gniewną twarz Schmidta. Jej twarz wykrzywiła się w bólu, któremu towarzyszył mimowolny krzyk: czy wywołany wyłącznie uderzeniem Schmidta, trudno było stwierdzić. W tym samym czasie Lyanna czuła palący ból prawej ręki.

Deirdre podjęła się trudnej inkantacji; coś jednak poszło zupełnie nie tak, jak powinno. W momencie, w którym Lyanna półsłowem dołączyła do jej zaklęcia, smuga zamiast srebrnej przybrała skrzącą ametystową barwę. Deirdre poczuła przejmujące poczucie pustki, jakby niewidzialna zasłona odcięła ją od wszystkiego, co działo się wokół niej - nie czuła żalu, strachu, współczucia, los nawet tych, którzy byli jej blisko, wydał się jej obojętny. Może to dekoncentracja, może Schmidt, który zerwał połączenie Lyanny, a może głos Ramseya, ale czarownice nie dokończyły zaklęcia. Wzdłuż prawej dłoni Lyanny sieć żył czarownicy przybrała intensywniejszej purpurowej barwy, epatując przedziwnym niepokojącym poblaskiem - i wywołując ból, jak gdyby płonął w nich prawdziwy ogień. Deirdre to dostrzegała.

Późniejszy rozkaz Ramseya wydawał się stać w sprzeczności z rozkazem Drew, pierwszy z czarodziejów nakazał wyjść i przyprowadzić ofiary, drugi - pozostać w sali.

Cillian sprawnie wypowiedział inkantację zaklęcia, która powstrzymała ruch stworzenia; cień poruszył się w kierunku Craiga wyraźnie wolniej, dając śmierciożercy czas, by odsunąć się poza zasięg jego pazurów, co mógł dostrzec sam śmierciożerca, jak i znajdujący się obok Edgar, ale nie sam Cillian: w momencie, w którym wypowiedział inkantację, a przez salę przemknął promień jego zaklęcia, czarodziej mimowolne wrzasnął z bólu, ściągając ku sobie uwagę wszystkich. Dostrzegł, jak jego prawa dłoń spowija się czarną mgłą; krew w jego żyłach błysnęła bursztynowym blaskiem, w jednej chwili poczuł przerażający, powalający ból; z czterech knykci jego prawej dłoni wyrwała się ostra koścista narośl o stożkowatym kształcie i fakturze pokrytej kolcami, przypominająca tę, która dumnie porastała czaszkę Craiga, była jednak mniejsza, a przy tym ostra jak brzytwa; krew trysnęła w momencie, w którym narośle przebiły skórę, a silny krwotok znacznie osłabił Macnaira. W mig przed jego oczyma zatańczyły czarne mroczki, może wywołane osłabieniem, może bólem. Przeraźliwy pisk w uszach odciął go od zdarzeń wokół niego, kątem oka wychwycił wpatrzony w siebie pusty oczodół stworzenia znajdującego się przed Craigiem.

Po chwili spojrzenie cienia przeniosło się na Sigrun, by finalnie powrócić ku Craigowi.

Dostaniemy ofiary, w pomieszczeniu rozległ się znów stadny głos, trudno stwierdzić, skąd dobiegał; każdy z nich zdawał się wybrzmiewać inną emocją, niektóre mówiły ze złością i gniewem, inne wydawały się brzmieć skuszone, wiodący - chyba kpił. - Weźźmiemy sobie ofiary, poprawiły słowa Sigrun, kiedy wszystkie trzy stworzenia przekierowały ku niej puste oczodoły. Pożremy ofiary. Zniszczymy ofiary... Echo słów wybrzmiewało złowieszczo, wypełniając pomieszczenie silną mocą. Czymkolwiek były te istoty, z pewnością miały związek z podziemiami, z których skradliście cenne klejnoty; wspomnienia tej wyprawy mgliście wracały do Edgara i Elviry, pozwalając im rozpoznać twarze tych, którzy towarzyszyli im w trakcie drogi do locus nihiil.

Dalej nie będzie już nic, odpowiedziały wielogłosem cienie na pytanie Craiga. Dalej będzie wieczność i będzie nicość. Jestem posłuszny, głupcze, stworzenie ugięło lapy i gotowało się do skoku na śmierciożercę, lecz jego rozkaz wybrzmiał w sali donośnym silnym głosem; cień, drżąc, cofnął się pół kroku, gniewnie otrzepując czaszkę. Jego pozycja wskazywała na to, że wzbraniał się przed posłuchem. Do Edgara zaczynały mgliście wracać jego wspomnienia, wydarzenia z locus nihil, sens spotkań w Białej Wywernie i wszystko, co miało miejsce, odkąd dotknął zielonego kamienia.

Cień znajdujący się uprzednio między Ramseyem a Sigrun odsunął się od niewidzialnej ofiary, Mathieu i Sigrun mogli dostrzec zmasakrowane ciało, już ze zmiażdżoną czaszką nie nadawało się do identyfikacji; stworzenie jednym susem wskoczyło na stół, czarna krew kapała z jego nagiego pyska na blat, pozostawiając po sobie cuchnącą odorem śmierci smolistą smugę. Obejrzało się na Mulcibera rozkazującego przywołać ofiary, ale odciągnęło spojrzenie na Clauda, by finalnie skupić je na Zacharym - i wolnym, drapieżnym ruchem, na czterech łapach zbliżyło się w stronę tego ostatniego, nisko uginając czaszkę, której brudne szczęki uderzyły w powietrzu siebie. Przypominać mogło okrążającą padlinę hienę.

Ostatni z cieni wyminął Elvirę, ocierając się bokiem o jej nogi, by agresywnie w paru susach wskoczyć na stół i rzucić się na Zachary'ego, ignorując Mathieu, który był po drodze.

Na odpis macie 48 godzin.



Elvira, Mistrz gry przypomina, że działanie przede wszystkim musi zostać odegrane w temacie; zamiar wykonania rzutu z dopiskiem w offtopie nie będzie brany pod uwagę, jeżeli nie zostanie wiarygodnie opisany w poście. Podjęcie się jakiegokolwiek rzutu musi zostać zobrazowane faktycznymi działaniami postaci wyrażonymi w poście fabularnym.

Lyanna, znajdujesz się w zwarciu, przy tobie jest Friedrich. Masz ograniczone pole działania.

Mathieu, Cillian, Ramsey, Deirdre, Lyanna, Friedrich, Drew, Sigrun, Craig otrzymaliście informacje uzupełniające drogą prywatną.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Większa sala boczna - Page 24 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 24 z 35 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25 ... 29 ... 35  Next

Większa sala boczna
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach