Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Łąki
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Labirynt
[bylobrzydkobedzieladnie]
Łąki
By dostać się na festiwal, należy przenieść się za pomocą przygotowanych na wydarzenia masowe świstoklików lub udać się pieszo z centrum najbliższego miasta na wybrzeże Dorset. Cały teren, gdzie będzie odbywać się wydarzenie, obłożono silnymi zaklęciami ochronnymi oraz uniemożliwiającymi teleportację. Wzgórza w porastają maki i chabry, stanowiące ciekawe kolorystyczne połączenie dla gromadzących się gości. Kilkaset metrów na zachód wyznaczono niewielkie pole namiotowe dla gości z różnych stron świata, chcących spędzić więcej czasu w urokliwym Dorset.
Nieopodal głównej części festiwalu zaprojektowano labirynt. Nie przytłaczał swoją wielkością – wystarczyło stanąć na palcach, żeby zobaczyć, co jest po drugiej stronie. Składał się z kilku komnat, połączonych ze sobą plątaniną korytarzy. W każdej znajdowała się biała drewniana ławka i donice z kwiatami, a w niektórych ustawiono także nieduże rzeźby i fontanny. Czarodzieje mogli tu odpocząć od tłumu i harmidru festiwalu.
Gra zostanie rozpoczęta postem Ain Eingarp.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:06, w całości zmieniany 2 razy
Festyn na włościach Prewettów. Córka długo go namawiała by tu przyjść, jednakże on miał jak zwykle mnóstwo pracy. Niedługo miała odbyć się jego wyprawa do opuszczonych Ruin. Mówili podobno, że to tam zamordowano pewną rodzinę. Zdaniem Nela, pewnie kręciła się gdzie nie jej miejsce i czas. Potem oni mają problem bo muszą po tym sprzątać. Pracował w tym zawodzie już kilkanaście lat i praktycznie miał mało z życia prywatnego, robił jednak to co lubił mimo, iż było to tak niebezpieczne. Adrenalina dodawała mu sił w sytuacjach bardzo niebezpiecznych a także odsuwała od niego złe myśli jakimi były choćby śmierć jego żony i matki Amary. Dziewczynka była taka śliczna, że Neleus widział w niej czyste odbicie jej rodzicielki. Często to było bolesne, ale kochał ją nad życie. Dziewczynka z roku na rok staje się coraz piękniejsza a jej uroda rozkwita. Uśmiechnął się delikatnie do swoich myśli i wkroczył w samo wejście festynu. Wiedział, że Amara przybyła z jego bratem i nianią bo on nie mógł się pojawić wcześniej więc uznał, że poszuka ich później. Na razie miał zamiar się rozejrzeć i w razie czego zapewnić bezpieczeństwo. Wszędzie widział zagrożenie. Po prostu nawet w wolnym czasie chodziła za nim praca. Tak już niestety było. Wokół widział śmiejące się panny i poważnych kawalerów. On jednak nie zwracał na nikogo uwagi. Szedł przed siebie dumnym i wolnym krokiem w jednym ze swoich eleganckich wyjściowych garniturów by w końcu zatrzymać się w pewnym miejscu i podziwiać to piękne miejsce i jego widoki.
Gość
Gość
Ileż ona czasu ostatnio spędziła na festynie? Nawet nie spodziewała się, że w ciągu tak krótkiego czasu, spotka się i pozna tyle nowych osobistości. Nie mówiąc o twarzach z przeszłości, które zupełnie realnie się z nią witały, budząc uśpione wspomnienia. Może dlatego tak chętnie podążała wydeptaną ścieżką na teren całej imprezy?
Nie śpieszyła się. Pierwszy dzień buzował od mocy spotkań, szczególnie czekając na otwarcie, przy wejściu. teraz tłok nie był tak uporczywy. Inara swobodnie mijała czarodziei, od czasu do czasu tylko unosząc ciemnobłękitną spódnicę wyżej, nie pozwalając jej zaczepić się o wystający kamień, czy patyk. Tym razem, nie była boso, nie miała zamiaru rzucać butami. No..przynajmniej nie w pobliżu przechodzących ludzi, choć - musiała sama ze śmiechem przyznać, że był to zabawny element wieczoru. I zapewne ten rozbawiony wyraz jej twarzy i figlarne błyski w oczach - mógł zobaczyć mężczyzna, na którego niemal wpadła. Niemal. Na szczęście, myśli wróciły na swoje miejsce w porę, bo dostrzec przed sobą cień postaci.
Panna Carrow spojrzała (oczywiście do góry) w raczej znajomą twarz. Dumna postawa, szlachetne rysy - arystokrata.
- Witam panie Travers - kiwnęła uprzejmie głową, dopiero wtedy cofając się o krok. Dłonie ułożyła przed sobą, wpatrując się w twarz mężczyzny bez skrepowania, a prawdopodobnie dobrze widzianego, dla młodej damy.
Nie miała zbyt wielu okazji do rozmowy ze szlachcicem. Znała go przede wszystkim z faktu, że...kiedyś był mężem jej przyjaciółki. Kiedyś.
Neleus Travers był teraz wdowcem, samotnie wychowującym uroczą córkę.
Nie śpieszyła się. Pierwszy dzień buzował od mocy spotkań, szczególnie czekając na otwarcie, przy wejściu. teraz tłok nie był tak uporczywy. Inara swobodnie mijała czarodziei, od czasu do czasu tylko unosząc ciemnobłękitną spódnicę wyżej, nie pozwalając jej zaczepić się o wystający kamień, czy patyk. Tym razem, nie była boso, nie miała zamiaru rzucać butami. No..przynajmniej nie w pobliżu przechodzących ludzi, choć - musiała sama ze śmiechem przyznać, że był to zabawny element wieczoru. I zapewne ten rozbawiony wyraz jej twarzy i figlarne błyski w oczach - mógł zobaczyć mężczyzna, na którego niemal wpadła. Niemal. Na szczęście, myśli wróciły na swoje miejsce w porę, bo dostrzec przed sobą cień postaci.
Panna Carrow spojrzała (oczywiście do góry) w raczej znajomą twarz. Dumna postawa, szlachetne rysy - arystokrata.
- Witam panie Travers - kiwnęła uprzejmie głową, dopiero wtedy cofając się o krok. Dłonie ułożyła przed sobą, wpatrując się w twarz mężczyzny bez skrepowania, a prawdopodobnie dobrze widzianego, dla młodej damy.
Nie miała zbyt wielu okazji do rozmowy ze szlachcicem. Znała go przede wszystkim z faktu, że...kiedyś był mężem jej przyjaciółki. Kiedyś.
Neleus Travers był teraz wdowcem, samotnie wychowującym uroczą córkę.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Neleus właśnie machał ręką jednego z arystokratów z rodu Malfoy, którego kojarzył ze spotkań towarzyskich. Było tutaj wszak bardzo dużo znajomych mu twarzy, jednakże nie należał on do osób, które wylewnie się z każdym witały. Nagle dostrzegł przed sobą dziewczę o radosnym uśmiechu i figlarnym spojrzeniu. Kogoś mu ona przypominała. Również posłał w jej kierunku jeden ze swoich najszczerszych szlacheckich uśmiechów, przygotowanym na powitania.
-Panienka Carrow, cóż za zaszczyt. Miło spotkać znajomą twarz na festynie- powiedział po czym wyciągnął w jej kierunku dłoń, a gdy ona wyciągnęła swoją ucałował ją delikatnie.
-Niestety praca nie pozwoliła mi pojawić się tu na otwarciu. Czy zdradzi mi panienka jak wiele przegapiłem? Cudownie byłoby zostać oprowadzonym przez kogoś tak słodkiego jak Panienka- oznajmił dalej się uśmiechając. Klasę to on miał, tego nikt nie mógł mu zarzucić. Przy okazji mógł teraz wkręcić się w przyjemne oprowadzenie po festynie no i zyskał przy okazji towarzystwo.
-Gdzieś tu powinna się kręcić Amara. Moja córka, powinienem jej chyba przy okazji poszukać- powiedział tonem, który mówił, że na tak wielkim obszarze jak to, no to jest to raczej niewykonalne.
-Panienka Carrow, cóż za zaszczyt. Miło spotkać znajomą twarz na festynie- powiedział po czym wyciągnął w jej kierunku dłoń, a gdy ona wyciągnęła swoją ucałował ją delikatnie.
-Niestety praca nie pozwoliła mi pojawić się tu na otwarciu. Czy zdradzi mi panienka jak wiele przegapiłem? Cudownie byłoby zostać oprowadzonym przez kogoś tak słodkiego jak Panienka- oznajmił dalej się uśmiechając. Klasę to on miał, tego nikt nie mógł mu zarzucić. Przy okazji mógł teraz wkręcić się w przyjemne oprowadzenie po festynie no i zyskał przy okazji towarzystwo.
-Gdzieś tu powinna się kręcić Amara. Moja córka, powinienem jej chyba przy okazji poszukać- powiedział tonem, który mówił, że na tak wielkim obszarze jak to, no to jest to raczej niewykonalne.
Gość
Gość
Cóż, było do przewidzenia, że Inara trafi na odpowiednie towarzystwo. Może nie miała zbyt wielu okazji do rozmów z Neleusem, ale nigdy na wstępie nie skreślała spotykanych ludzi. Obdarzyła więc arystokratę uroczym uśmiechem, który chyba już każdy na festynie znał. Panna Carrow chodziła w końcu z tym wyrazem, jak magicznym talizmanem, prawdopodobnie łapiąc kilka przydługich spojrzeń.
Neleus obdarzony był widoczną, przyjemną w obyciu ogładą, zyskując już na wstępie sympatię Inary.
- I ja się cieszę z takie spotkanie panie Travers - mrugam wesoło - choć festyn obfituje w znajomości szczególnie - zaśmiała się, czując ciepło na myśl o odzyskanej zgubie. Myśli więc i samoistnie powędrowały do znalazcy. Myśli jednak szybko wróciły na miejsce, gdy poczuła szarmancki gest Traversa na swojej dłoni.
- Pan widzę wyjątkowo ma ochotę zobaczyć rumieńce na moich policzkach - uśmiecham się raz jeszcze, sprawdzając, czy przypadkiem lica rzeczywiście nie nabierają takiego odcienia. Na szczęście nie - ale bardzo chętnie będę panu towarzyszyć - przechyla głowę na bok, szukając w obliczu mężczyzny szczegółów, które przyciągają niejedno kobiece spojrzenie.
- Zdaje się, że dzieci brały udział w jakimś konkursie, może tam będzie warto zajrzeć - pamiętała Amarę, urocza dziewczynka i w niesamowity sposób przypominała swoja matkę. Tyle czasu minęło...
Inara miała nawet gdzieś rysunek, który kiedyś jej zrobiła. Nie miała jednak okazji go jej ofiarować.
Neleus obdarzony był widoczną, przyjemną w obyciu ogładą, zyskując już na wstępie sympatię Inary.
- I ja się cieszę z takie spotkanie panie Travers - mrugam wesoło - choć festyn obfituje w znajomości szczególnie - zaśmiała się, czując ciepło na myśl o odzyskanej zgubie. Myśli więc i samoistnie powędrowały do znalazcy. Myśli jednak szybko wróciły na miejsce, gdy poczuła szarmancki gest Traversa na swojej dłoni.
- Pan widzę wyjątkowo ma ochotę zobaczyć rumieńce na moich policzkach - uśmiecham się raz jeszcze, sprawdzając, czy przypadkiem lica rzeczywiście nie nabierają takiego odcienia. Na szczęście nie - ale bardzo chętnie będę panu towarzyszyć - przechyla głowę na bok, szukając w obliczu mężczyzny szczegółów, które przyciągają niejedno kobiece spojrzenie.
- Zdaje się, że dzieci brały udział w jakimś konkursie, może tam będzie warto zajrzeć - pamiętała Amarę, urocza dziewczynka i w niesamowity sposób przypominała swoja matkę. Tyle czasu minęło...
Inara miała nawet gdzieś rysunek, który kiedyś jej zrobiła. Nie miała jednak okazji go jej ofiarować.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Był starszy od Panny Carrow o całe pełne siedem lat, więc gdy ona zaczynała Hogwart to on już go kończył jako uczeń ostatniej klasy. Wiedział, że była przyjaciółką jego zmarłej żony. Były swoją drogą strasznie do siebie podobne. Zupełnie tak jakby były siostrami. Cieszył się, że mógł ją spotkać wszak dość długo jej nie miał okazji spotykać od śmierci Seleny.
-Będąc takim pracoholikiem jak ja, nie ma się już zbyt wiele czasu dla znajomych - powiedział spokojnym i dystyngowanym tonem. Wyciągnął rękę tak, by Irina mogła przewiesić dłoń przez jego przegub, jeśli tylko zechce odważyć się na taki gest.
-Znamy się już dość długo, może po prostu mów mi Neleus, dobrze? Nie żebym był zbyt śmiały, broń boże- powiedział śmiejąc się przy tym w miarę naturalnie.
-Selena bardzo miło cię zawsze wspominała, za każdym razem- wspomniał odrobinę niepewnym głosem. Gdy usłyszał, że Amara brała udział w jakimś konkursie to od razu zrobiło mu się milej na sercu. Wiedział, że jego córka jest bardzo zdolna więc wierzył, że łatwo sobie poradzi w każdym konkursie.
-Więc udamy się tam i zobaczymy jak sobie radzi, ale na początek możesz mi zdradzić co ciekawego można tutaj zobaczyć? Chętnie zaczerpnę trochę powietrza do płuc, praca sprawia że jestem spięty i wiecznie widzę wszędzie czające się zagrożenie- powiedział i spojrzał na nią swymi odrobinę zmęczonymi oczyma.
-Będąc takim pracoholikiem jak ja, nie ma się już zbyt wiele czasu dla znajomych - powiedział spokojnym i dystyngowanym tonem. Wyciągnął rękę tak, by Irina mogła przewiesić dłoń przez jego przegub, jeśli tylko zechce odważyć się na taki gest.
-Znamy się już dość długo, może po prostu mów mi Neleus, dobrze? Nie żebym był zbyt śmiały, broń boże- powiedział śmiejąc się przy tym w miarę naturalnie.
-Selena bardzo miło cię zawsze wspominała, za każdym razem- wspomniał odrobinę niepewnym głosem. Gdy usłyszał, że Amara brała udział w jakimś konkursie to od razu zrobiło mu się milej na sercu. Wiedział, że jego córka jest bardzo zdolna więc wierzył, że łatwo sobie poradzi w każdym konkursie.
-Więc udamy się tam i zobaczymy jak sobie radzi, ale na początek możesz mi zdradzić co ciekawego można tutaj zobaczyć? Chętnie zaczerpnę trochę powietrza do płuc, praca sprawia że jestem spięty i wiecznie widzę wszędzie czające się zagrożenie- powiedział i spojrzał na nią swymi odrobinę zmęczonymi oczyma.
Gość
Gość
- Ależ trzeba, mój drogi, spędź więcej czasu na tym odludziu, a wnet ludzie zaczną cię mylić z twoimi podopiecznymi - Cmoknęła z niesmakiem, kiedy Rosalie zniknęła już w tłumie. Odejścia Garretta i Diany nawet nie zauważyła, nazbyt zaabsorbowana pogawędką z półwilą ślicznotką. Rosalie tak bardzo nie przypominała swojego ojca, matczyna krew Rosierów być może nie przysporzyła jej rozumu, ale na pewno dodała urody i talentu, przez to Cedrina traktowała ją nieco jak córkę - na życzenie ojca zastępując jej matkę, której wszak nigdy nie miała. Coś zaczynało się dziać, kiedy na horyzoncie pojawił się Deimos, lady Rosier jednakże nie dała tego po sobie poznać i jedynie oszczędnie skinęła głową na jego kwieciste komplementy, lodowatym milczeniem zbywając te, którymi obdarzył później słodkie dziewczę. Rosalie spłonęła uroczym, dziewczęcym rumieńcem, Cedrina z niesmakiem odrzuciła z rękawa nieistniejący kurz.
- Młodzi wolą spędzić czas ze sobą - zauważyła z uniesioną brwią, znów wspierając się na ramieniu towarzysza. - Nie powinieneś traktować Rosalie tak ostro - dodała mimochodem, bo bez moralizatorstwa nie byłaby sobą, wciąż wpatrując się w odchodzącą parę. Och, naturalnie, że zrobiłaby w domu porządek, gdyby któraś z jej córek została w taki sposób przedstawiona w Czarownicy - oczywiście, że czytała to wydanie, czyta każde - ale gazeta miała swoją specyfikę i o tym też należało pamiętać. Pismaki tylko czekały na potknięcie tych idealnych dziewcząt, zwłaszcza tak pięknych jak Rosalie...
- Chodź, mój drogi, stoimy tutaj jak kołki, a wokół tyle atrakcji. Nie okazujmy Prewettom lekceważenia.
[zt Cedzia i Forciu]
- Młodzi wolą spędzić czas ze sobą - zauważyła z uniesioną brwią, znów wspierając się na ramieniu towarzysza. - Nie powinieneś traktować Rosalie tak ostro - dodała mimochodem, bo bez moralizatorstwa nie byłaby sobą, wciąż wpatrując się w odchodzącą parę. Och, naturalnie, że zrobiłaby w domu porządek, gdyby któraś z jej córek została w taki sposób przedstawiona w Czarownicy - oczywiście, że czytała to wydanie, czyta każde - ale gazeta miała swoją specyfikę i o tym też należało pamiętać. Pismaki tylko czekały na potknięcie tych idealnych dziewcząt, zwłaszcza tak pięknych jak Rosalie...
- Chodź, mój drogi, stoimy tutaj jak kołki, a wokół tyle atrakcji. Nie okazujmy Prewettom lekceważenia.
[zt Cedzia i Forciu]
Gość
Gość
Pamiętała, kiedy Selena wspomniała jej o swoim zamążpójściu. Inara - wtedy jeszcze większa trzpiota, ledwie się powstrzymywała od krzywych uwag. Wtedy - jeszcze bardziej, buntowniczo podchodziła do tematu ożenku, więc coś kołatało się w jej sercu, by ostrzec przyjaciółkę. Ta jednak - wydawała się szczęśliwa. czy to w jej oczach dostrzegała strach? czy może było to odbicie jej emocji?
Inara do tej pory starała się na wszelkie możliwe sposoby uniknąć tego tematu, choć wręcz wyczuwała zbliżające się niebezpieczeństwo. W końcu wróciła prawie na stałe do Londynu. Minął miesiąc od jej powrotu, a niemal wszędzie, wśród szlacheckiej mowie, słyszała znienawidzony kontekst. Choćby jej kuzyn - Deimos, który niedługo miał się stać mężem młodziutkiej Megary. W głębi serca było jej przykro, ale ...w końcu byliby rodziną. Może znalazłaby e niej towarzyszkę? Oczywiście pierwsze poznania nie były zbyt zachęcające...ale Inara nie traciła ducha.
- Lepiej uważać z takim podejście, żeby pan przypadkiem nie zgubił rzeczy ważniejszych w życiu - panienka Carrow doskonale sobie z tego zdawała sprawę. tak wiele osób znała, które pogrążając się w swojej pracy, czy obowiązkach - tracili kontakt z rodziną i..samym sobą.
- Dobrze Neleusie - zaśmiała się, choć wciąż wyczuwała niejasny dystans. Może była to bezpośredniość, tak nieznana u większości arystokratów? - proszę się nie obawiać, nie uważam tego za śmiałość a za zaletę - i była to prawda. Inara wolała pozbywać się sztucznych konwenansowych rozmów na poczet naturalnej rozmowy.
- Ona o Tobie też - odpowiedziała nie patrząc na mężczyznę. Właściwie była to pierwsza tak bezpośrednia rozmowa, w której Nel wspominał o swojej zmarłej żonie.
- Oczywiście! Wiem gdzie to jest, już tu jakiś czas się kręcę, więc mało zakątków umknęło mojej uwadze - dziewczyna nie chowała spojrzenia, śmiało go odwzajemniała i dostrzegała, ten sam co u Adriena, zmęczeniowy, skrywany błysk - jeszcze wiele atrakcji nie otworzono, ale jest tu tyle pięknych miejsc, że nie jestem pewna, czy wszystkie zdążymy obejrzeć. Prevettowie wybrali urokliwe miejsce na festiwal - Inara wędrowała obok swego nowego towarzysza spokojnie, starając się dorównać pewnym krokom pana Traversa.
Inara do tej pory starała się na wszelkie możliwe sposoby uniknąć tego tematu, choć wręcz wyczuwała zbliżające się niebezpieczeństwo. W końcu wróciła prawie na stałe do Londynu. Minął miesiąc od jej powrotu, a niemal wszędzie, wśród szlacheckiej mowie, słyszała znienawidzony kontekst. Choćby jej kuzyn - Deimos, który niedługo miał się stać mężem młodziutkiej Megary. W głębi serca było jej przykro, ale ...w końcu byliby rodziną. Może znalazłaby e niej towarzyszkę? Oczywiście pierwsze poznania nie były zbyt zachęcające...ale Inara nie traciła ducha.
- Lepiej uważać z takim podejście, żeby pan przypadkiem nie zgubił rzeczy ważniejszych w życiu - panienka Carrow doskonale sobie z tego zdawała sprawę. tak wiele osób znała, które pogrążając się w swojej pracy, czy obowiązkach - tracili kontakt z rodziną i..samym sobą.
- Dobrze Neleusie - zaśmiała się, choć wciąż wyczuwała niejasny dystans. Może była to bezpośredniość, tak nieznana u większości arystokratów? - proszę się nie obawiać, nie uważam tego za śmiałość a za zaletę - i była to prawda. Inara wolała pozbywać się sztucznych konwenansowych rozmów na poczet naturalnej rozmowy.
- Ona o Tobie też - odpowiedziała nie patrząc na mężczyznę. Właściwie była to pierwsza tak bezpośrednia rozmowa, w której Nel wspominał o swojej zmarłej żonie.
- Oczywiście! Wiem gdzie to jest, już tu jakiś czas się kręcę, więc mało zakątków umknęło mojej uwadze - dziewczyna nie chowała spojrzenia, śmiało go odwzajemniała i dostrzegała, ten sam co u Adriena, zmęczeniowy, skrywany błysk - jeszcze wiele atrakcji nie otworzono, ale jest tu tyle pięknych miejsc, że nie jestem pewna, czy wszystkie zdążymy obejrzeć. Prevettowie wybrali urokliwe miejsce na festiwal - Inara wędrowała obok swego nowego towarzysza spokojnie, starając się dorównać pewnym krokom pana Traversa.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Selena, była tak urokliwa i przesłodka, że praktycznie mimo iż tyle lat minęło od jej śmierci to on nie mógł jej zapomnieć.
-Dasz wiarę Inaro, że Amara na zdjęciach wygląda niczym Selena z dzieciństwa. Niczym żywcem zdjęta z matki. Może uznasz to za dziwne, ale nadal nie pogodziłem się z jej śmiercią. Jej zdjęcia nadal są w moim domu, a postać z portretu rozmawia ze mną, gdy spędzam samotne noce w swoim gabinecie rozmyślając nad życiem- powiedział odrobinę smutnym tonem. Zwolnił też trochę kroku by Inara mogła spokojnie dotrzymać mu kroku. Jemu także spodobał się ten festyn.
-Słyszałem, że ma być wyścig wierzchowców, uwielbiam jazdę konną, kiedyś rodzice mieli własną stajnie i swoje konie. Później już nikt ich nie potrzebował. Zbyt drogie w utrzymaniu, a mnie pochłonęły inne sprawy, po śmierci Zefira. Piękny ogier o czarnej niczym heban sierści- tutaj odrobinę nasz czarodziej się rozmarzył co można było dostrzec w jego tonie wypowiedzi. Dopiero potem spojrzał z niepokojem na panienkę Carrow.
-Mam nadzieję, że cię nie zanudzam- zaczął niepewnie po czym dodał - planuję za jakiś czas zorganizować bal w mojej rezydencji na obrzeżach Londynu. No ale mamy też za niedługo wyjazd, zbliża się pełnia. Jeśli przeżyję, możesz mnie odwiedzić i Amarę oczywiście- powiedział starając się wypaść przy tym naprawdę swobodnie i się nie zaczerwienić.
-Dasz wiarę Inaro, że Amara na zdjęciach wygląda niczym Selena z dzieciństwa. Niczym żywcem zdjęta z matki. Może uznasz to za dziwne, ale nadal nie pogodziłem się z jej śmiercią. Jej zdjęcia nadal są w moim domu, a postać z portretu rozmawia ze mną, gdy spędzam samotne noce w swoim gabinecie rozmyślając nad życiem- powiedział odrobinę smutnym tonem. Zwolnił też trochę kroku by Inara mogła spokojnie dotrzymać mu kroku. Jemu także spodobał się ten festyn.
-Słyszałem, że ma być wyścig wierzchowców, uwielbiam jazdę konną, kiedyś rodzice mieli własną stajnie i swoje konie. Później już nikt ich nie potrzebował. Zbyt drogie w utrzymaniu, a mnie pochłonęły inne sprawy, po śmierci Zefira. Piękny ogier o czarnej niczym heban sierści- tutaj odrobinę nasz czarodziej się rozmarzył co można było dostrzec w jego tonie wypowiedzi. Dopiero potem spojrzał z niepokojem na panienkę Carrow.
-Mam nadzieję, że cię nie zanudzam- zaczął niepewnie po czym dodał - planuję za jakiś czas zorganizować bal w mojej rezydencji na obrzeżach Londynu. No ale mamy też za niedługo wyjazd, zbliża się pełnia. Jeśli przeżyję, możesz mnie odwiedzić i Amarę oczywiście- powiedział starając się wypaść przy tym naprawdę swobodnie i się nie zaczerwienić.
Gość
Gość
Nawet, kiedy Neleus mówił, dało się wyczuć w jego głosie tęsknotę za zmarła zoną. Nie dziwiła się temu. Inarze też brakowało Seleny, choć zapewne, nie była to tak silna emocja, jak u towarzyszącego jej mężczyzny.
- Neleusie, nie dziwię się ani trochę. Widziałam Amarę i samej mi się nasunęło to porównanie - kiwnęła znacząco głową, potwierdzając swoje przypuszczenia - i...przykro mi. Wiem, jak można tęsknić za bliskimi nam osobami, które zniknęły z naszego życia - mówiła łagodnie, czując przez chwilę , jak jej własne słowa dotykają wrażliwej struny w jej sercu. Wargi zaraz jednak przysłoniły uśmiechem chwilową pustkę. I była wdzięczna towarzyszowi, że nie pędził, każąc jej niemal za sobą biec.
- O! ja też biorę udział - Inarowe oczka zabłyszczały. Uwielbiała konie, kochała aetonaty, wielbiła wiatr i wolność którą ofiarowała jej taka jazda - spotkamy się więc podczas wyścigu! A hodowla...fakt, trzeba włożyć wiele pracy, ale...u nas w rodzinie, to rodzinna tradycja i nawet nie wyobrażam sobie, byśmy mogli z nich zrezygnować - ożywiony ton głosu świadczył, że Inara mówi rzeczywiście o tym, co uwielbiała robić - a Zefir musiał być pięknym stworzeniem, skoro darzysz go wspomnieniem - Inara nie widziała nic złego w rozmarzonej twarzy Traversa. prawdopodobnie wtórowała mu podobnym, jasnym błyskiem w oczach.
- Spokojnie, zapewne zaraz bym zniknęła, gdyby tak było - zaśmiała się, mrugając pospiesznie rzęsami, sygnalizując, że żartuje. Liczyła, że rozmówca nie będzie miał jej za złe bezpośredniości - myślę, że skuszę się na wizytę i Amara jeszcze mnie pamięta - odpowiedziała, przyglądając się przestrzeni przed nią - mój ojciec na pewno chętnie się z Tobą też spotka - dodała pospiesznie. Odkąd przyjechała, starała się nadrobić zaległości w odwiedzaniu znajomych. Czasem zdarzało się, że los sam podsyłał jej postaci ze wspomnień. Z jednym z nich miała spotkanie kolejnego wieczoru. I na tę myśl niespokojnie zadrgały jej usta, w nieświadomym uśmiechu.
- Neleusie, nie dziwię się ani trochę. Widziałam Amarę i samej mi się nasunęło to porównanie - kiwnęła znacząco głową, potwierdzając swoje przypuszczenia - i...przykro mi. Wiem, jak można tęsknić za bliskimi nam osobami, które zniknęły z naszego życia - mówiła łagodnie, czując przez chwilę , jak jej własne słowa dotykają wrażliwej struny w jej sercu. Wargi zaraz jednak przysłoniły uśmiechem chwilową pustkę. I była wdzięczna towarzyszowi, że nie pędził, każąc jej niemal za sobą biec.
- O! ja też biorę udział - Inarowe oczka zabłyszczały. Uwielbiała konie, kochała aetonaty, wielbiła wiatr i wolność którą ofiarowała jej taka jazda - spotkamy się więc podczas wyścigu! A hodowla...fakt, trzeba włożyć wiele pracy, ale...u nas w rodzinie, to rodzinna tradycja i nawet nie wyobrażam sobie, byśmy mogli z nich zrezygnować - ożywiony ton głosu świadczył, że Inara mówi rzeczywiście o tym, co uwielbiała robić - a Zefir musiał być pięknym stworzeniem, skoro darzysz go wspomnieniem - Inara nie widziała nic złego w rozmarzonej twarzy Traversa. prawdopodobnie wtórowała mu podobnym, jasnym błyskiem w oczach.
- Spokojnie, zapewne zaraz bym zniknęła, gdyby tak było - zaśmiała się, mrugając pospiesznie rzęsami, sygnalizując, że żartuje. Liczyła, że rozmówca nie będzie miał jej za złe bezpośredniości - myślę, że skuszę się na wizytę i Amara jeszcze mnie pamięta - odpowiedziała, przyglądając się przestrzeni przed nią - mój ojciec na pewno chętnie się z Tobą też spotka - dodała pospiesznie. Odkąd przyjechała, starała się nadrobić zaległości w odwiedzaniu znajomych. Czasem zdarzało się, że los sam podsyłał jej postaci ze wspomnień. Z jednym z nich miała spotkanie kolejnego wieczoru. I na tę myśl niespokojnie zadrgały jej usta, w nieświadomym uśmiechu.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Neleus uśmiechnął się do niej lekko, można było widzieć delikatne zmęczenie na jego trzydziestodwuletniej już twarzy. Przez swoją pracę wydawał się nawet odrobinę starszym niż to było w rzeczywistości. Mimo jednak ogromu pracy, jego wizerunek na tym festynie był wręcz nienaganny, a ciuchy które miał na sobie były tylko tymi z wyższej półki, nie dla byle biednej szlamy i mugola.
Nawet ogolił brodę, by wyglądać jak człowiek, co podczas pracy czasem mu się zapominało.
-Może usiądziemy?- zapytał się Inary pogodnym głosem po czym skierował się do jednej z obecnych tutaj ławeczek.
-Długo już jestem sam. Przecież od śmierci Seleny minęło już tyle czasu, jednakże od tamtej pory nie znalazł się nikt kto by ją zastąpił, mimo iż starałem się otworzyć swe serce już dla wielu kobiet, to je z kolei chyba coś blokuje- przyznał się zgodnie z prawdą niezbyt radosnym tonem w głosie. Puścił swoje ręce wzdłóż boków i spojrzał się w dal przed siebie, nie patrząc w tym momencie na Inarę, była śliczna, ale czy by go pokochała? Tego nawet nie mógł stwierdzić.
Znając życie to pojmie za żonę jakąś kobietę po prostu z przypadku byleby tylko Amara zyskała matkę, będą razem mieszkać w jednym domu i pięknie wyglądać przez znajomymi. Wszak z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach, prawda?
-Czas by Amara zyskała matkę, dorasta, już ma siedem lat i mimo iż staram się jej zapewnić wszystko, to niania nie może być jedyną kobietą w jej życiu. Potrzebuje kobiety, którą przytuli, oraz z którą będzie rozmawiać tylko o babskich sprawach. Ja się do tego kompletnie nie nadaję- tutaj się zaśmiał, szeroko aczkolwiek odrobinę sztucznie. Przez chwilę zawiesił swój wzrok na panience Carrow.
-A ty Inaro, powiedz mi, co sądzisz o tym całym zamążpójściu? W tym tygodniu mam spotkanie z twoim ojcem. Ponoć czysto towarzystkie sprawy, no ale ma się mimo wszystko pojawić na szklaneczkę dobrej whiskey- powiedział krzyżując dłonie.
Nawet ogolił brodę, by wyglądać jak człowiek, co podczas pracy czasem mu się zapominało.
-Może usiądziemy?- zapytał się Inary pogodnym głosem po czym skierował się do jednej z obecnych tutaj ławeczek.
-Długo już jestem sam. Przecież od śmierci Seleny minęło już tyle czasu, jednakże od tamtej pory nie znalazł się nikt kto by ją zastąpił, mimo iż starałem się otworzyć swe serce już dla wielu kobiet, to je z kolei chyba coś blokuje- przyznał się zgodnie z prawdą niezbyt radosnym tonem w głosie. Puścił swoje ręce wzdłóż boków i spojrzał się w dal przed siebie, nie patrząc w tym momencie na Inarę, była śliczna, ale czy by go pokochała? Tego nawet nie mógł stwierdzić.
Znając życie to pojmie za żonę jakąś kobietę po prostu z przypadku byleby tylko Amara zyskała matkę, będą razem mieszkać w jednym domu i pięknie wyglądać przez znajomymi. Wszak z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach, prawda?
-Czas by Amara zyskała matkę, dorasta, już ma siedem lat i mimo iż staram się jej zapewnić wszystko, to niania nie może być jedyną kobietą w jej życiu. Potrzebuje kobiety, którą przytuli, oraz z którą będzie rozmawiać tylko o babskich sprawach. Ja się do tego kompletnie nie nadaję- tutaj się zaśmiał, szeroko aczkolwiek odrobinę sztucznie. Przez chwilę zawiesił swój wzrok na panience Carrow.
-A ty Inaro, powiedz mi, co sądzisz o tym całym zamążpójściu? W tym tygodniu mam spotkanie z twoim ojcem. Ponoć czysto towarzystkie sprawy, no ale ma się mimo wszystko pojawić na szklaneczkę dobrej whiskey- powiedział krzyżując dłonie.
Gość
Gość
Tak wiele trosk siadało na barkach czarodziei, szczególnie tych - podejmujących bardziej odpowiedzialne, niebezpieczne zajęcia. Brygadziści należeli do takich osób. Akurat Inare interesowały takie osoby, przez wzgląd na swoje zainteresowanie. Wciąż się zastanawiała, skąd wytrzasnąć odrobinę wilkołaczej krwi, która - posłużyłaby jej do eksperymentów alchemicznych. Chciała przetestować to, co do tej pory zrobiła lub zrobić zamiar miała, ale...najlepsza do tych celów, była rubinowa i oczywiście niebezpieczna w uzyskaniu - krew.
Kiwnęła głową na propozycję Neleusa. Wciąż wolała wędrować festiwalowymi ścieżkami, ale chwila przerwy nie będzie zła.
- Selene była wyjątkowa, to prawda, nie dziwię się więc twojej tęsknocie - odpowiedziała zdawkowo, czując, jak tematyka "bycia samemu" zaczyna podnosić próg jej niepokoju. Byleby nie tracić rezonu..byleby nie dać się sprowokować czerwonym, alarmującym światełkom w umyśle. Tylko przelotnie zerknęła na zamyśloną twarz Traversa, cóż mu chodziło po głowie?
- Wierz mi...że ojciec potrafi wychować córkę bardzo..dobrze - próbowała wybrnąć z uśmiechem - jestem tego wyraźnym przykładem - uśmiech zawsze jej pomagał się uspokoić, dlatego spokój wciąż gościł na jej licach. Może odrobinę zniekształcony. Niepokój tylko od czasu do czasu przekradł się przez źrenice alchemiczki.
- Uhm...tato nic mi o tym nie wspominał...- zaczęła powoli, czując jak mocniej zaciska dłonie na brzegu ławki - to..nie dla mnie - odpowiedziała w końcu, bo samo słowo "zamążpójście" nie chciało przecisnąć się przez jej usta. Czuła jak niechciane napięcie, zaciska się na jej ramionach, ale odetchnęła po chwili. Neleus nie musiał mieć nic złego na myśli. Był szlachcicem..więc...zapewne...takie poglądy były naturalne. Przynajmniej dla większości.
Kiwnęła głową na propozycję Neleusa. Wciąż wolała wędrować festiwalowymi ścieżkami, ale chwila przerwy nie będzie zła.
- Selene była wyjątkowa, to prawda, nie dziwię się więc twojej tęsknocie - odpowiedziała zdawkowo, czując, jak tematyka "bycia samemu" zaczyna podnosić próg jej niepokoju. Byleby nie tracić rezonu..byleby nie dać się sprowokować czerwonym, alarmującym światełkom w umyśle. Tylko przelotnie zerknęła na zamyśloną twarz Traversa, cóż mu chodziło po głowie?
- Wierz mi...że ojciec potrafi wychować córkę bardzo..dobrze - próbowała wybrnąć z uśmiechem - jestem tego wyraźnym przykładem - uśmiech zawsze jej pomagał się uspokoić, dlatego spokój wciąż gościł na jej licach. Może odrobinę zniekształcony. Niepokój tylko od czasu do czasu przekradł się przez źrenice alchemiczki.
- Uhm...tato nic mi o tym nie wspominał...- zaczęła powoli, czując jak mocniej zaciska dłonie na brzegu ławki - to..nie dla mnie - odpowiedziała w końcu, bo samo słowo "zamążpójście" nie chciało przecisnąć się przez jej usta. Czuła jak niechciane napięcie, zaciska się na jej ramionach, ale odetchnęła po chwili. Neleus nie musiał mieć nic złego na myśli. Był szlachcicem..więc...zapewne...takie poglądy były naturalne. Przynajmniej dla większości.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Ostatnio zmieniony przez Inara Carrow dnia 19.11.15 19:02, w całości zmieniany 1 raz
Dostrzegł, że dziewczę chyba musiało się zmieszać jego wypowiedzią więc szybko uśmiechął się w jej kierunku niezobowiązująco.
-Przepraszam, ale nie chciałem byś poczuła się nieswojo Inaro. Nie miałem nic złego na myśli- powiedział odrobinę przepraszającym tonem. Przecież nie chodziło mu o to, żeby wprowadzić pannę Carrow w zakłopotanie.
-Sam jestem ojciec, więc wiem jak to jest. Musiałem nauczyć się wychowywać Amarę po swojemu, ale wyrosła na prawdziwą małą damę. Szkoda tylko, że przez pracę nie spędzam z nią dużo czasu. Teraz muszę znaleźć jej nową nauczycielkę od francuskiego. Poprzednia starała się za mało. Amara potrzebuje kogoś kto będzie ją bardziej motywował do działania, teraz jest w tym wieku, gdy umysł dziecka przyswaja najwięcej nowej wiedzy- powiedział stanowczym tonem. Widać było, że przede wszystkim stawia na edukację swojej córki. Został pozostawiany sam sobie, gdy zmarła Selena i musiał się opiekować malutką Amarą. Było to dla niego trudne i każdy też pamięta go z tamtych czasów jako wyjątkowego gbura, zamkniętego na każdego i wszystko co go wokół otaczało. Przecież dobry rok jego córką zajmowała się matka Neleusa, ponieważ on nie był w stanie tego robić. Za bardzo był przybity po stracie swojej miłości. Teraz minęło już siedem pełnych lat od tamtego czasu.
-Wybacz, starzeje się, lat przybywa, ty jeszcze jesteś młoda i całe życie przed tobą- powiedział rodosnym i uśmiechniętym tonem. Właśnie podszedł do niego ktoś ze Szlachetnego rodu, wiec wstał i wymienił serdeczny uścisk dłoni i powitanie. Powiedział, że niedługo szykuje się kolejna wyprawa w pełnię i że u nich w domu wszystko w porządku.
-Niedługo kolejna wyprawa na polowanie. Przed każdą akcją zastanawiam się, czy wrócę i czy Amara nie zostanie sierotą. Jednakże nie jestem w stanie zrezygnować z mojej pracy - oznajmił szczerze i zgodnie z prawdą. To wszystko było dla niego naprawdę trudne, a sam jego umysł był trudny do ogarniecia.
-Przepraszam, ale nie chciałem byś poczuła się nieswojo Inaro. Nie miałem nic złego na myśli- powiedział odrobinę przepraszającym tonem. Przecież nie chodziło mu o to, żeby wprowadzić pannę Carrow w zakłopotanie.
-Sam jestem ojciec, więc wiem jak to jest. Musiałem nauczyć się wychowywać Amarę po swojemu, ale wyrosła na prawdziwą małą damę. Szkoda tylko, że przez pracę nie spędzam z nią dużo czasu. Teraz muszę znaleźć jej nową nauczycielkę od francuskiego. Poprzednia starała się za mało. Amara potrzebuje kogoś kto będzie ją bardziej motywował do działania, teraz jest w tym wieku, gdy umysł dziecka przyswaja najwięcej nowej wiedzy- powiedział stanowczym tonem. Widać było, że przede wszystkim stawia na edukację swojej córki. Został pozostawiany sam sobie, gdy zmarła Selena i musiał się opiekować malutką Amarą. Było to dla niego trudne i każdy też pamięta go z tamtych czasów jako wyjątkowego gbura, zamkniętego na każdego i wszystko co go wokół otaczało. Przecież dobry rok jego córką zajmowała się matka Neleusa, ponieważ on nie był w stanie tego robić. Za bardzo był przybity po stracie swojej miłości. Teraz minęło już siedem pełnych lat od tamtego czasu.
-Wybacz, starzeje się, lat przybywa, ty jeszcze jesteś młoda i całe życie przed tobą- powiedział rodosnym i uśmiechniętym tonem. Właśnie podszedł do niego ktoś ze Szlachetnego rodu, wiec wstał i wymienił serdeczny uścisk dłoni i powitanie. Powiedział, że niedługo szykuje się kolejna wyprawa w pełnię i że u nich w domu wszystko w porządku.
-Niedługo kolejna wyprawa na polowanie. Przed każdą akcją zastanawiam się, czy wrócę i czy Amara nie zostanie sierotą. Jednakże nie jestem w stanie zrezygnować z mojej pracy - oznajmił szczerze i zgodnie z prawdą. To wszystko było dla niego naprawdę trudne, a sam jego umysł był trudny do ogarniecia.
Gość
Gość
Nie lubiła udawać. Nie lubiła i nie potrafiła długo utrzymywać swego zdania na wodzy, szczególnie - gdy się z czymś głęboko nie zgadzała. A tematyka, jaka została podjęta - bynajmniej nie wchodziła w kanon jej ulubionych.
- Po prostu mówisz, to o czym myślisz, to dobrze - odwzajemniła delikatny uśmiech - nie nawykłam jednak do poruszania kwestii, które..były mi dalekie - odpowiedziała, nieco lakonicznie, może odrobinę wymijająco. Nawet, jeśli nie było intencją Neleusa, wywoływania w niej niepokoju, emocja - sama się wkradała.
- Zapewne mój tatko mógłby ci co nieco tez o tym opowiedzieć. Twoja córka jest jeszcze dzieckiem, masz więc czas, aby zadbać o wszystko, a Adrien... - przymknęła powieki, wspominając z uczuciem swego kochanego rodziciela - ...musi radzić sobie z istotą, jaką jestem. Choć jestem dorosła, ojciec wciąż ma nawyki patrzenia na mniej przez pryzmat dziecięctwa. Podejrzewam, że i Ty będziesz tak kiedyś postrzegał Amarę - umilkła, a jej wzrok powędrował do mężczyzny. W głębi serca rozumiała obawy Traversa, wiedziała bowiem, że jej ojciec wciąż tęsknił za Lilianą - a co do nauki francuskiego...mogę ją uczyć, właściwie wychowałam się we Francji, więc tajniki tego języka nie są mi obce. Jeśli tylko mogłabym prowadzić lekcje u siebie - czułaby się nieswojo, gdyby pojawiała się w posiadłości Traversa sama.
- Tkwię w przekonaniu, że starzenie to tylko choroba duszy - wygięła usta z zamiarem uśmiechu, którego jej towarzysz nie dostrzegł, skupiając się na gościu. Inara odwróciła głowę, pozwalając sobie na uprzejme kiwnięcie głowa w stronę nieznajomego. Była kobietą, nie musiała podnosić się z miejsca, tak jak to uczynił Neleus.
- To rozumiem doskonale, nie chciałabym rezygnować ze swej alchemicznej profesji...dla innych względów. I mimo wszystko wierzę w twoje umiejętności. Amara nie zostanie sama na pewno - złożyła dłonie przed sobą, przez chwile skupiając się na mijanych postaciach. festyn wciąż przyciągał niezmierzone rzesze czarodziei.
- Po prostu mówisz, to o czym myślisz, to dobrze - odwzajemniła delikatny uśmiech - nie nawykłam jednak do poruszania kwestii, które..były mi dalekie - odpowiedziała, nieco lakonicznie, może odrobinę wymijająco. Nawet, jeśli nie było intencją Neleusa, wywoływania w niej niepokoju, emocja - sama się wkradała.
- Zapewne mój tatko mógłby ci co nieco tez o tym opowiedzieć. Twoja córka jest jeszcze dzieckiem, masz więc czas, aby zadbać o wszystko, a Adrien... - przymknęła powieki, wspominając z uczuciem swego kochanego rodziciela - ...musi radzić sobie z istotą, jaką jestem. Choć jestem dorosła, ojciec wciąż ma nawyki patrzenia na mniej przez pryzmat dziecięctwa. Podejrzewam, że i Ty będziesz tak kiedyś postrzegał Amarę - umilkła, a jej wzrok powędrował do mężczyzny. W głębi serca rozumiała obawy Traversa, wiedziała bowiem, że jej ojciec wciąż tęsknił za Lilianą - a co do nauki francuskiego...mogę ją uczyć, właściwie wychowałam się we Francji, więc tajniki tego języka nie są mi obce. Jeśli tylko mogłabym prowadzić lekcje u siebie - czułaby się nieswojo, gdyby pojawiała się w posiadłości Traversa sama.
- Tkwię w przekonaniu, że starzenie to tylko choroba duszy - wygięła usta z zamiarem uśmiechu, którego jej towarzysz nie dostrzegł, skupiając się na gościu. Inara odwróciła głowę, pozwalając sobie na uprzejme kiwnięcie głowa w stronę nieznajomego. Była kobietą, nie musiała podnosić się z miejsca, tak jak to uczynił Neleus.
- To rozumiem doskonale, nie chciałabym rezygnować ze swej alchemicznej profesji...dla innych względów. I mimo wszystko wierzę w twoje umiejętności. Amara nie zostanie sama na pewno - złożyła dłonie przed sobą, przez chwile skupiając się na mijanych postaciach. festyn wciąż przyciągał niezmierzone rzesze czarodziei.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
-ojciec zawsze będzie kochał swoje dziecko, nawet gdy będzie popełniało błąd za błędem to i tak zawsze stanie w jego obronie. Zwłaszcza matka- oznajmił dośc dobitnym tonem. Dopóki Inara nie miała swoich dzieci to pewnie jeszcze tego nie rozumiała, ale zrozumie gdy będzie miała własne.
-Zrozumiesz to dopiero, gdy będziesz miała własne dzieci. Zawsze robimy wszystko tylko i wyłącznie dla ich dobra, no i dla dobra naszych synów i córek- powiedział lekko się przy tym uśmiechając. Bardzo przyjemnie mu się rozmawiało z Inarą jednakże za bardzo przypominała Selenę. Chwilami miał wrażenie, że były blźniaczkami. Gdy się przyjaźniły to praktycznie rozumiały się bez słów. To były najlepsze chwile w życiu Neleusa. Selena była taką pogodną i strasznie radosną postacią wśród przyjaciół, gdy przy innych nie grała zimnej i wyniosłej.
-Oczywiście jeśli chcesz możesz uczyć Amarę. Tylko ważne, by się nie rozpraszała. Najpierw nauka potem zabawa. Nigdy na odwrót- przestrzegł Inarę by wiedziała jak poważną sprawą jest nauka języka obcego u jego córki.
-Przez większość czasu nie ma mnie w domu, ale mam nadzieję, że nie będziesz czuć się nieswojo w ogromnym domu. Amara cię oprowadzi jak już zapomniałaś co gdzie się znajduje. Do mojej sypialni wstęp zabroniony i gabinet. To dwa pomieszczenia gdzie nie może wejść nikt poza osobami dla mnie ważnymi, gdy nie ma mnie w pobliżu. Jeśli chcesz to od razu po festynie możesz zacząć lekcje. Zapłacę ci za nie odpowiednio do wyników jakie osiągnie Amara. Po posesji biegają psy, ale są nie groźne, mam nadzieję, że się nie boisz- przekazał jej tą całą instruktarzową wiadomośc, na koniec śmiejąc się, gdy doszło do psów. Zerknął na swój magiczny zegarek na którym były dziwne obrazki a każda coś dla Nela oznaczała. Widać było, że odrobinę się zaniepokoił, a na jego czole pojawiła się zmarszczka.
-Zrozumiesz to dopiero, gdy będziesz miała własne dzieci. Zawsze robimy wszystko tylko i wyłącznie dla ich dobra, no i dla dobra naszych synów i córek- powiedział lekko się przy tym uśmiechając. Bardzo przyjemnie mu się rozmawiało z Inarą jednakże za bardzo przypominała Selenę. Chwilami miał wrażenie, że były blźniaczkami. Gdy się przyjaźniły to praktycznie rozumiały się bez słów. To były najlepsze chwile w życiu Neleusa. Selena była taką pogodną i strasznie radosną postacią wśród przyjaciół, gdy przy innych nie grała zimnej i wyniosłej.
-Oczywiście jeśli chcesz możesz uczyć Amarę. Tylko ważne, by się nie rozpraszała. Najpierw nauka potem zabawa. Nigdy na odwrót- przestrzegł Inarę by wiedziała jak poważną sprawą jest nauka języka obcego u jego córki.
-Przez większość czasu nie ma mnie w domu, ale mam nadzieję, że nie będziesz czuć się nieswojo w ogromnym domu. Amara cię oprowadzi jak już zapomniałaś co gdzie się znajduje. Do mojej sypialni wstęp zabroniony i gabinet. To dwa pomieszczenia gdzie nie może wejść nikt poza osobami dla mnie ważnymi, gdy nie ma mnie w pobliżu. Jeśli chcesz to od razu po festynie możesz zacząć lekcje. Zapłacę ci za nie odpowiednio do wyników jakie osiągnie Amara. Po posesji biegają psy, ale są nie groźne, mam nadzieję, że się nie boisz- przekazał jej tą całą instruktarzową wiadomośc, na koniec śmiejąc się, gdy doszło do psów. Zerknął na swój magiczny zegarek na którym były dziwne obrazki a każda coś dla Nela oznaczała. Widać było, że odrobinę się zaniepokoił, a na jego czole pojawiła się zmarszczka.
Gość
Gość
- Rozumiem o czym mówisz, nie musisz mi tego tłumaczyć, na tyle znam swego ojca, żeby zauważyć o co chodzi - na wspomnienie o matce, już nie odpowiedziała. Znała wiele kobiet, które kochały swoje dzieci, ale cóż - jej przypadek był widać statystycznym wyjątkiem potwierdzającym regułę. I nie była ignorantką, by nie ogarniać takich relacji. Nawet - jeśli nie miała własnych dzieci..ekhe...
- Na razie wolę rozumienie intuicyjne i czysto teoretyczne - podsumowała, choć odrobinę chciało jej się śmiać. Takie tematy poruszali, że dawno powinna zwiać, zrzucając po drodze buty, dla osiągnięcia lepszej trajektorii biegu.
Nie zdawała sobie sprawy, że przypominała Selenę, przyjaźniły się, to fakt, może jednak w pewien sposób, to był powód ich relacji? Łączyły ich podobne pasje i przede wszystkim - ciepła szczerość, którą sobie okazywały.
- Neleusie...trochę zaufania! Nie jestem panną, którą musisz przesłuchiwać ze zgłoszenia - pozwoliła sobie odrobinę zakpić - jestem damą i Carrow'em - a to zobowiązuje - cóż, jeśli miała uczyć czegokolwiek Amarę, będzie robiła to po swojemu. Wiedziała, jak podczas nauk zachowują się dzieci...w końcu, pamięta siebie, gdy wierciła się na stołku przed suchymi guwernantkami.
- I nie zrozumieliśmy się, jeśli mam uczyć Amarę, to lekcje będą odbywać się w dworku mego ojca. Nie musisz się martwić o zaglądanie do cudzych pokoi, nie mam tego w zwyczaju - wykrzywiła usta, gdy wspomniał o wynagrodzeniu - na prawdę się zapominasz Neleusie - pokręciła głową - podkreślę może mocniej - mogę uczyć Amarę, ale nie będzie to zajęcie, którym będę się zajmować pracowniczo. Decyduje się na to, bo chcę i jeśli Amara zechce widzieć we mnie nauczycielkę języka obcego - miło mi będzie ja przyjąć - zakończyła, spoglądając na nerwowe ruchy mężczyzny.
- Jak widzę, za długo nie zabawisz na festiwalu. Miło było porozmawiać - wstała z ławki, dygnęła lekko i powędrowała dalej, szukając nowego towarzystwa, festiwalowych rozrywek.
zt
- Na razie wolę rozumienie intuicyjne i czysto teoretyczne - podsumowała, choć odrobinę chciało jej się śmiać. Takie tematy poruszali, że dawno powinna zwiać, zrzucając po drodze buty, dla osiągnięcia lepszej trajektorii biegu.
Nie zdawała sobie sprawy, że przypominała Selenę, przyjaźniły się, to fakt, może jednak w pewien sposób, to był powód ich relacji? Łączyły ich podobne pasje i przede wszystkim - ciepła szczerość, którą sobie okazywały.
- Neleusie...trochę zaufania! Nie jestem panną, którą musisz przesłuchiwać ze zgłoszenia - pozwoliła sobie odrobinę zakpić - jestem damą i Carrow'em - a to zobowiązuje - cóż, jeśli miała uczyć czegokolwiek Amarę, będzie robiła to po swojemu. Wiedziała, jak podczas nauk zachowują się dzieci...w końcu, pamięta siebie, gdy wierciła się na stołku przed suchymi guwernantkami.
- I nie zrozumieliśmy się, jeśli mam uczyć Amarę, to lekcje będą odbywać się w dworku mego ojca. Nie musisz się martwić o zaglądanie do cudzych pokoi, nie mam tego w zwyczaju - wykrzywiła usta, gdy wspomniał o wynagrodzeniu - na prawdę się zapominasz Neleusie - pokręciła głową - podkreślę może mocniej - mogę uczyć Amarę, ale nie będzie to zajęcie, którym będę się zajmować pracowniczo. Decyduje się na to, bo chcę i jeśli Amara zechce widzieć we mnie nauczycielkę języka obcego - miło mi będzie ja przyjąć - zakończyła, spoglądając na nerwowe ruchy mężczyzny.
- Jak widzę, za długo nie zabawisz na festiwalu. Miło było porozmawiać - wstała z ławki, dygnęła lekko i powędrowała dalej, szukając nowego towarzystwa, festiwalowych rozrywek.
zt
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Łąki
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset