Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Leśne ostępy
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Leśne ostępy
Głęboko w mateczniku ukryte są skarby niedostępne mugolom, zdumiewająca roślinność płata figle i zachwyca majestatem. Pradawne, olbrzymie drzewa zdają się porozumiewać szeleszczeniem liści, ponoć opodal widywano niegdyś enty - czy te drzewa to ich potomkowie? Śród ściółki leśnej odnaleźć można pękate, a czasem nawet kwitnące paprocie; Prewettowie dumnie dbają o tę część lasu. Przez cały rok latają w pobliżu migoczące świetliki, które dodają przytulnej przestrzeni uroku. Po ścieżkach biegają rude wiewiórki. Co istotne, gdzieś tutaj rosną także krzewy zaczarowanych czarnych jagód. Krzewy, które zachowują się zupełnie niepoważnie. Zamiast grzecznie rosnąć, one lubią uciekać, ni stąd, ni zowąd pojawiać się na dnie kałuży czy oczka wodnego, wyrastać na wiewiórczym ogonie. Podobno udało się je nawet zebrać ze sklątki tylnowybuchowej! Jedynym, na czym nie rosną są czarodzieje. Chętnie za to się przed nimi chowają, jeszcze chętniej im uciekają.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 12.10.15 22:24, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'k8' : 1, 6, 3, 3, 7, 5, 2
#1 'k100' : 73
--------------------------------
#2 'k8' : 1, 6, 3, 3, 7, 5, 2
Magia ponownie odmówiła mi posłuszeństwa - przynajmniej tak tłumaczyłem sobie kolejną nieudaną próbę, choć prawdopodobnie była ona wynikiem silnego oddziaływania powstrzymanego zaklęcia. Zachary naprawdę dobrze radził sobie z magią defensywną; byłem pod wrażeniem kolejnej, bezbłędnej tarczy. Wróg zdawał się również działać bez większych potknięć, bowiem mimo trudnej, aczkolwiek skutecznej próbie zatrzymania błyskawicy w naszym, a konkretniej moim, kierunku pędziła już druga. Zacisnąłem kurczowo rękę na wężowym drewnie i tym razem postanowiłem sam powstrzymać pędzące zniszczenie. Inkantacja, same obrażenia z niej wynikające były mi obce, ale złowieszczy błysk nie wyglądał dobrze, a tym bardziej bezpiecznie. -Protego Maxima- rzuciłem unosząc różdżkę tak, aby tarcza uchroniła mnie od góry przed pędzącym zaklęciem - a raczej jego konsekwencją.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Tocząca się już od kilku dobrych minut walka wydawała się wyrównana: zaklęcia przecinały powietrze, odbijając się i rozpraszając o wznoszone po obu stronach polany tarcze, ale chociaż większość z nich była bezbłędna, to przełamanie obrony którejś ze stron musiało być jedynie kwestią czasu. Tak też się stało: gdy kolejny grzmot przetoczył się przez okolicę, a ponad Rycerzami zalśniła błyskawica, zarówno Drew, jak i Zachary unieśli różdżki do góry, wypowiadając tę samą inkantację. Tarcza, która zalśniła nad Śmierciożercą, rozproszyła się jednak szybko, magię coś zdawało się zakłócać: być może odpowiedzialna była za to wciąż wyczuwalna w powietrzu energia, niestabilna i naelektryzowana. Bariera stworzona przez Zachary’ego wyglądała na silniejszą, przez moment wydawało się też, że przy jej pomocy Rycerze zdołają odeprzeć atak – ale tym razem udało się to tylko na chwilę. Zachary nie zdołał utrzymać w górze drżącej gwałtownie pod naporem zaklęcia ręki, musiał ją opuścić, gdy drewno w jego palcach rozgrzało się tak mocno, że groziło pęknięciem – a wtedy potężne wyładowanie ugodziło w Drew, przeszywając jego ciało, kręgosłup, wszystkie kończyny przeraźliwym bólem. Mięśnie spięły się, skóra wydawała się płonąć; palce dzierżące różdżkę zacisnęły się na niej kurczowo, nie chcąc za nic jej puścić, włosy na głowie i całym dziele stanęły dęba; powietrze wypełnił paskudny zapach, jakby palonej skóry, może włosów; trudne do opisania cierpienie sprawiało, że Drew miał ochotę krzyknąć – ale nie pozwalały mu na to zwarte szczęki. Dopiero po chwili, gdy na polanie znów zrobiło się ciemno, a grzmoty ucichły, mięśnie czarodzieja zaczęły na powrót wiotczeć, pozwalając mu na wykonanie jakiegokolwiek ruchu; opadł na kolana, z ciałem wstrząsanym jeszcze pojedynczymi, niekontrolowanymi spazmami. Cała jego skóra wydawała się piec – pokryta czerwonymi, jaskrawymi plamami, wyglądającymi na poparzenia.
Stojący po drugiej stronie aurorzy nie pozwalali jednak przeciwnikom odetchnąć. Cedric raz jeszcze skierował różdżkę pod nogi mężczyzn, tym razem posyłając w ich stronę udane zaklęcie: pojedyncze nitki tworzącej się powoli pajęczyny zaczęły pojawiać się na krawędzi głębokiego dołu, lśniąc srebrzyście w trawie – lada moment miały się rozrosnąć. Brutalne zaklęcie posłane przez Samuela również okazało się udane: z jego różdżki pomknęła jasna wiązka, materializując się w postaci lodowych, ostrych, błyszczących w ciemności sopli – pędzących prosto w plecy Drew.
Drew utracił 78 punktów żywotności (elektryczne); obrażenia za Fulgoro zostały podzielone na pół ze względu na zasłonięcie połowicznie udanym Protego maxima Zachary'ego.
Obrażenia i kary do kości:
Drew - 139/217 (-15) (78 - elektryczne)
Zachary - 201/210
Samuel - 266/266
Cedric - 232/232
Czas na odpis wynosi 24 godziny. Zakon Feniksa odpisuje tutaj, Rycerze Walpurgii tutaj; Wasze posty zostaną przeniesione do lokacji docelowej po upływie czasu na odpis.
W razie przemieszczania się po mapie, mistrz gry prosi o dokładne opisywanie swoich zamiarów (obowiązuje orientacja zgodna z orientacją mapy, dozwolone kierunki to: prawo, lewo, góra, dół (i ukośnie)).
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
W razie pytań - zapraszam. <3
Stojący po drugiej stronie aurorzy nie pozwalali jednak przeciwnikom odetchnąć. Cedric raz jeszcze skierował różdżkę pod nogi mężczyzn, tym razem posyłając w ich stronę udane zaklęcie: pojedyncze nitki tworzącej się powoli pajęczyny zaczęły pojawiać się na krawędzi głębokiego dołu, lśniąc srebrzyście w trawie – lada moment miały się rozrosnąć. Brutalne zaklęcie posłane przez Samuela również okazało się udane: z jego różdżki pomknęła jasna wiązka, materializując się w postaci lodowych, ostrych, błyszczących w ciemności sopli – pędzących prosto w plecy Drew.
Drew utracił 78 punktów żywotności (elektryczne); obrażenia za Fulgoro zostały podzielone na pół ze względu na zasłonięcie połowicznie udanym Protego maxima Zachary'ego.
Obrażenia i kary do kości:
Drew - 139/217 (-15) (78 - elektryczne)
Zachary - 201/210
Samuel - 266/266
Cedric - 232/232
Czas na odpis wynosi 24 godziny. Zakon Feniksa odpisuje tutaj, Rycerze Walpurgii tutaj; Wasze posty zostaną przeniesione do lokacji docelowej po upływie czasu na odpis.
W razie przemieszczania się po mapie, mistrz gry prosi o dokładne opisywanie swoich zamiarów (obowiązuje orientacja zgodna z orientacją mapy, dozwolone kierunki to: prawo, lewo, góra, dół (i ukośnie)).
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
W razie pytań - zapraszam. <3
Różdżka uniesiona w górę była ciepła. Przekazywała całą magię Zachary'ego w zaklęcie, całe jego skupienie na tym, by ochronić towarzysza przed kolejnym gromem i wszystko leżało w jego rękach. Palce kurczowo zaciskał na coraz gorętszym drewnie, boleśnie parzącym, gdy błyskawica uderzyła we wzniesioną tarczę. Nie wiedział, jak długo próbował ją utrzymać, walcząc z własnymi słabościami, aż charakterystyczne uczucie w stawie łokciowym oraz nadgarstku, przedziwny skurcz osłabił go i zmusił – wbrew zamierzeniom – do przerwania zaklęcia. Jasny błysk z tak niewielkiej odległości oślepił go. Poczuł jak jego własne włosy zareagowały na nadmiar energii pochodzącej z pioruna, intensyfikując doznania zaciśniętymi powiekami.
Gdy je otworzył, spostrzegł pajęczynę toczącą się przed nimi, sople lodu mknące ku Drew. Nie miał pojęcia, w jaki sposób przeciwnicy obierali ich za cele. Zachary jednak nie miał żadnego wyboru. Gorące akacjowe drewno po raz kolejny zamierzał nakłonić do współpracy, aby tym razem tarcza okazała się skuteczna.
— Protego Maxima — zaintonował inkantację drżącym, wyraźnie naznaczonym zmęczeniem głosem. Mimo to próbował utrzymać różdżkę w palcach, kreśląc niezmiennie od kilku chwil ten sam gest; tak samo, aby osłonił Macnaira jak i jego samego. Zdawał sobie sprawę, jak wiele zależało od tej próby i obawiał się, że szala zwycięstwa mogła gwałtownie znaleźć się po przeciwnej stronie.
Gdy je otworzył, spostrzegł pajęczynę toczącą się przed nimi, sople lodu mknące ku Drew. Nie miał pojęcia, w jaki sposób przeciwnicy obierali ich za cele. Zachary jednak nie miał żadnego wyboru. Gorące akacjowe drewno po raz kolejny zamierzał nakłonić do współpracy, aby tym razem tarcza okazała się skuteczna.
— Protego Maxima — zaintonował inkantację drżącym, wyraźnie naznaczonym zmęczeniem głosem. Mimo to próbował utrzymać różdżkę w palcach, kreśląc niezmiennie od kilku chwil ten sam gest; tak samo, aby osłonił Macnaira jak i jego samego. Zdawał sobie sprawę, jak wiele zależało od tej próby i obawiał się, że szala zwycięstwa mogła gwałtownie znaleźć się po przeciwnej stronie.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Rozchodzący się huk po uderzeniu pioruna, wprawił w drżenie nawet ziemię. Ale to, co skupiło wrażenia, to rozchodzący się smród palonej skóry. Tym razem czar przełamał tak silną obronę przeciwnika. I chociaż część mocy została powstrzymana, w końcu zadał pierwsze obrażenia. I tym razem nie zatrzymał się nad sukcesem. Walka toczyła się dalej i spodziewał się zawziętej odpowiedzi.
Magia splatała się z jego wolą i różdżka zadrgała od nagromadzonej mocy, a ostrza pomknęły do celu. Tak, jak zaklęcie drugiego aurora. Tak, zdecydowanie. Nie dać im odetchnąć. Przypomnieć, na czyjej ziemi się znajdowali - Lamino Glacio - powtórzył, jak echo inkantację, nie zmieniając celu. To nie był czas na półśrodki.
Magia splatała się z jego wolą i różdżka zadrgała od nagromadzonej mocy, a ostrza pomknęły do celu. Tak, jak zaklęcie drugiego aurora. Tak, zdecydowanie. Nie dać im odetchnąć. Przypomnieć, na czyjej ziemi się znajdowali - Lamino Glacio - powtórzył, jak echo inkantację, nie zmieniając celu. To nie był czas na półśrodki.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'k8' : 4, 7, 7, 1, 4, 3, 5
#1 'k100' : 44
--------------------------------
#2 'k8' : 4, 7, 7, 1, 4, 3, 5
Tuż po wypowiedzeniu zaklęcia czułem, że tarcza okaże się nader słaba. Nie mogłem powstrzymać pędzącego w mym kierunku pioruna, który tuż przed uderzeniem wywołał u mnie przebłysk strachu, swego rodzaju niepewności. Nie wiedziałem z czym się mierzę - do teraz.
Całe moje ciało się spięło, włosy stanęły dęba, a znieruchomiałe kończyny odmawiały posłuszeństwa. Wykrzywiona w bólu twarz wyrażała to co czułem w środku; palenie, potworne cierpienie, jakiego nie potrafiłem okiełznać. Próbowałem się otrząsnąć, wrócić do walki i czym prędzej odpłacić się za ten parszywy czar, jednakże każdorazowa próba wymuszenia na mięśniach choć drgnięcia spełzała na niczym. Dopiero po chwili odzyskałem władzę - wpierw niepewną, wiotką. Podniosłem się na równe, choć chwiejne nogi i niepewnie uniosłem różdżkę. Byłem przekonany, że Zachary zdawał sobie sprawę jak zaklęcie mnie osłabiło, sam to czułem, ale nie potrafiłem jeszcze nic powiedzieć głośno. Oblizałem nerwowo wargę widząc pędzące ostrza - co dalej? Czym jeszcze mogli nas zaskoczyć? Sami sobie na to zapracowaliśmy, albowiem pozwoliliśmy im przejąć inicjatywę. Wiedząc, że oszołomienie mogło uniemożliwić mi poprawną defensywę postanowiłem zmienić się w czarny kłąb mgły.
Całe moje ciało się spięło, włosy stanęły dęba, a znieruchomiałe kończyny odmawiały posłuszeństwa. Wykrzywiona w bólu twarz wyrażała to co czułem w środku; palenie, potworne cierpienie, jakiego nie potrafiłem okiełznać. Próbowałem się otrząsnąć, wrócić do walki i czym prędzej odpłacić się za ten parszywy czar, jednakże każdorazowa próba wymuszenia na mięśniach choć drgnięcia spełzała na niczym. Dopiero po chwili odzyskałem władzę - wpierw niepewną, wiotką. Podniosłem się na równe, choć chwiejne nogi i niepewnie uniosłem różdżkę. Byłem przekonany, że Zachary zdawał sobie sprawę jak zaklęcie mnie osłabiło, sam to czułem, ale nie potrafiłem jeszcze nic powiedzieć głośno. Oblizałem nerwowo wargę widząc pędzące ostrza - co dalej? Czym jeszcze mogli nas zaskoczyć? Sami sobie na to zapracowaliśmy, albowiem pozwoliliśmy im przejąć inicjatywę. Wiedząc, że oszołomienie mogło uniemożliwić mi poprawną defensywę postanowiłem zmienić się w czarny kłąb mgły.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 34
'k100' : 34
Przy drugiej próbie magia okazała się bardziej posłuszna, wiedziałem to, dostrzegłem też formującą się biel w okolicach stóp mężczyzn. Pozostało mi wierzyć, że tym razem nie zdołają się obronić i utkną w niej, zwabiając złaknione ofiar pająki; że znów popełnią błąd w defensywnie. Zaklęcie Samuela było na tyle silne, że przedarło się przez tarczę, którą próbowali uformować - widziałem jak błyskawica przeszywa ciało czarnoksiężnika i poczułem satysfakcję. Udało nam się ich dosięgnąć, to pierwszy krok, pora było na krok drugi. Wymierzyłem różdżką w jego towarzysza (Zachary) i spróbowałem powtórzyć sukces Skamandera.
- Lamino glacio - zawołałem, sięgając jeszcze raz po inkantację brutalnego zaklęcia, z nadzieją, że tym razem z powodzeniem i mocą.
- Lamino glacio - zawołałem, sięgając jeszcze raz po inkantację brutalnego zaklęcia, z nadzieją, że tym razem z powodzeniem i mocą.
becomes law
resistance
becomes duty
The member 'Cedric Dearborn' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'k8' : 3, 6, 3, 4, 1
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'k8' : 3, 6, 3, 4, 1
Potężny rozbłysk, który towarzyszył uderzającej na polanie błyskawicy, na krótki moment oślepił wszystkich znajdujących się na niej czarodziejów, zmuszając ich do zaciśnięcia powiek - jednak nawet wtedy, gdy już je otworzyli, widzieli przed oczami migoczące w ciemności światełka, niczym okruchy spadających na ziemię fajerwerków, albo pojawiające się i znikające świetliki. Powietrze wydawało się naelektryzowane, drżące; gdy nocny wiatr rozmył zapach spalenizny, pozostała po nim tylko świeża, charakterystyczna woń powietrza w trakcie burzy. Wszystko to sprawiło, że znajdującym się na polanie czarodziejom trudniej było skupić myśli na sięgnięciu po magię - i prawdopodobnie dlatego nie poszło im to najlepiej. Tarcza, którą próbował zasłonić się Zachary, rozpierzchła się zbyt szybko, nie chroniąc go przed tworzącą się pod jego nogami pajęczyną - nim zdążyłby zareagować, przesunąć się, umknąć, srebrne nitki splotły się ze sobą, otaczając go z każdej strony i częściowo schodząc w dół, lśniąc miękko na pionowej ścianie dołu. Gdyby Drew nie zadziałał w porę, zapewne również utknąłby w sieci - ale słusznie oceniając swoje osłabienie, sięgnął po rzadki rodzaj magii, by już po chwili rozmyć się w obłoku czarnej mgły; w panujących na polanie ciemnościach, pozostawał praktycznie niewidoczny. W tym samym czasie do ataku przystąpili aurorzy, sięgając po bliźniaczą inkantację, ale ustępujące powoli oślepienie nie pozwoliło im wymierzyć celnie - zarówno jedne, jak i drugie sople przecięły powietrze, rozmywając się w nim po chwili i nie trafiając w cel.
Działające zaklęcia:
Casa Aranea - 1 tura, ST wyrwania się: 90
Obrażenia i kary do kości:
Drew - 139/217 (-15) (78 - elektryczne)
Zachary - 201/210
Samuel - 266/266
Cedric - 232/232
Wykorzystane umiejętności organizacji:
Drew - 1/3
Czas na odpis wynosi 24 godziny. Zakon Feniksa odpisuje tutaj, Rycerze Walpurgii tutaj; Wasze posty zostaną przeniesione do lokacji docelowej po upływie czasu na odpis.
W razie przemieszczania się po mapie, mistrz gry prosi o dokładne opisywanie swoich zamiarów (obowiązuje orientacja zgodna z orientacją mapy, dozwolone kierunki to: prawo, lewo, góra, dół (i ukośnie)).
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
W razie pytań - zapraszam. <3
Działające zaklęcia:
Casa Aranea - 1 tura, ST wyrwania się: 90
Obrażenia i kary do kości:
Drew - 139/217 (-15) (78 - elektryczne)
Zachary - 201/210
Samuel - 266/266
Cedric - 232/232
Wykorzystane umiejętności organizacji:
Drew - 1/3
Czas na odpis wynosi 24 godziny. Zakon Feniksa odpisuje tutaj, Rycerze Walpurgii tutaj; Wasze posty zostaną przeniesione do lokacji docelowej po upływie czasu na odpis.
W razie przemieszczania się po mapie, mistrz gry prosi o dokładne opisywanie swoich zamiarów (obowiązuje orientacja zgodna z orientacją mapy, dozwolone kierunki to: prawo, lewo, góra, dół (i ukośnie)).
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
W razie pytań - zapraszam. <3
Błyskawica oślepiła nawet nas, stojących dużo dalej, pozostawiając po sobie zapach ozonu w powietrzu i kilka iskier. Żałowałem, że nie widziałem jego twarzy, by dostrzec jakie oszołomienie się na niej maluje.
- Cholera, to oni, Rycerze Walpurgii - wyrzekłem cicho do Samuela, kiedy na własne oczy ujrzałem o to, o czym dotychczas słyszałem jedynie z ust innych członków Zakonu Feniksa.
Czarnoksiężnik zniknął, rozmył się w powietrzu, zmienił w kłąb czarnej mgły, którą ledwie dostrzegałem tego ponurego dnia. Lodowe sople przecięły powietrze. Przekląłem pod nosem. To oznaczało znacznie większy problem. Rycerze Walpurgii w Dorset, niedobrze, bardzo niedobrze. Poczułem jednocześnie jeszcze większą odpowiedzialność, lecz pierwszy mój czar okazał się porażką. Nie zdołałem powtórzyć sukcesu Samuela, zdecydowałem więc sięgnąć po słabszą odmianę tego czaru.
- Lamino - powtórzyłem, celując w czarodzieja, który tkwił w pajęczynach (Zachary).
- Cholera, to oni, Rycerze Walpurgii - wyrzekłem cicho do Samuela, kiedy na własne oczy ujrzałem o to, o czym dotychczas słyszałem jedynie z ust innych członków Zakonu Feniksa.
Czarnoksiężnik zniknął, rozmył się w powietrzu, zmienił w kłąb czarnej mgły, którą ledwie dostrzegałem tego ponurego dnia. Lodowe sople przecięły powietrze. Przekląłem pod nosem. To oznaczało znacznie większy problem. Rycerze Walpurgii w Dorset, niedobrze, bardzo niedobrze. Poczułem jednocześnie jeszcze większą odpowiedzialność, lecz pierwszy mój czar okazał się porażką. Nie zdołałem powtórzyć sukcesu Samuela, zdecydowałem więc sięgnąć po słabszą odmianę tego czaru.
- Lamino - powtórzyłem, celując w czarodzieja, który tkwił w pajęczynach (Zachary).
becomes law
resistance
becomes duty
The member 'Cedric Dearborn' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 11
--------------------------------
#2 'k8' : 8, 5, 7, 5, 2
#1 'k100' : 11
--------------------------------
#2 'k8' : 8, 5, 7, 5, 2
Leśne ostępy
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset