Wydarzenia


Ekipa forum
Zagajnik
AutorWiadomość
Zagajnik [odnośnik]24.10.15 23:25
First topic message reminder :

Zagajnik

Nieopodal gęstej kniei, gdzie można spotkać niezwykłej urody kwiaty i magiczne stworzenia znajduje się niewielki zagajnik z wciąż młodymi, zaledwie kilkuletnimi drzewami, głównie brzozami i jesionami. Nie jest gęsty, więc nie ma mowy o zgubieniu się pomiędzy pniami. W jego centralnej części znajduje się niewielka polana otoczona przez krzaki dzikiej róży i jeżyny, które można zbierać o tej porze roku, by nacieszyć się ich smakiem.  


Arena

Nieodłącznym elementem święta Lughnasadh pozostawała wszechstronna rywalizacja sportowa. Na Arenie czarodzieje zmagali się z różnego rodzaju fizycznymi konkurencjami, uprawiane były zapasy, w których prym wiódł jeden z potężnie zbudowanych lordów Macmillanów, przygotowywano aetonany na tradycyjny wyścig pod Durdle Door, urządzono sparingi Quidditcha, popisywano się męstwem i fizyczną sprawnością. W zdrowym ciele zdrowy duch, dało się słyszeć co jakiś czas z ust naganiaczy widowni. Na nieco chwiejnych drewnianych trybunach mogło się zmieścić kilkadziesiąt czarodziejów - był z nich doskonały widok na większość odbywających się na Arenie dyscyplin. Udeptane, wysuszone magią błoto stanowiło stabilne, miękkie i bezpieczne podłoże dla zmagań.

Aby przystąpić do jakichkolwiek zmagań wystarczy zgłosić taki zamiar jednemu z czarodziejów pilnujących w pobliżu porządku. Należy wówczas napisać posta, w którym postać deklaruje taką chęć jeszcze bez jakiegokolwiek rzutu kością (aby możliwe było zawarcie zakładu przez jakiegokolwiek gracza).


Wyścigi
Wyścigi:

Wspinaczka
Wspinaczka:

Zapasy kornwalijskie
Zapasy kornwalijskie:

Siłowanie na rękę
Siłowanie na rękę:


Zakłady
Przy Arenie nieprzerwanie kręci się cwaniakowany półgoblin w połatanym cylindrze, który chętnie przyjmuje zakłady na każdego przystępującego do zmagań zawodnika. Pykając pachnącą ziołami fajkę inkasuje kolejne monety, z uśmieszkiem śledząc kolejne zmagania. Czasem można go znaleźć opartego biodrem o zagrodę lub ścianę trybun, innym razem przesiadywał na jednej z pobliskich ław, przecierając leniwie nieco wyszczerbionego na krańcach monokla. Do pasa przytroczonych miał kilka sakiewek, można było tylko podejrzewać, że wypełnione były złotem.

Aby postawić kwotę na konkretnego zawodnika należy napisać w temacie posta w momencie, w którym przystępuje on do zmagań (sam napisze wiadomość, w której deklaruje przystąpienie do zmagań). Można założyć pieniądze zarówno na jego wygraną, jak i przegraną. W przypadku trafienia końcowego wyniku postać zyskuje dwukrotność założonej kwoty. W przypadku postawienia na niewłaściwy wynik postać traci swoje pieniądze.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 31.01.23 19:09, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zagajnik [odnośnik]27.10.15 23:51
Posiadał okrutnie niekulturalny zwyczaj – nie odpowiadał, jeśli temat go nie interesował, zazwyczaj milczał wymownie lub uśmiechał się ze znużeniem i ojcowskim politowaniem. Czasami kwestia była niezwykle niewygodna. Wówczas także ignorował swego szanownego rozmówcę, mierząc go uważnym i nieskrępowanym spojrzeniem. Prawda nie budowała autorytetów, a słów na marne nie nagradzano złotem – nie odpowiedział więc na wzmiankę o przepowiedniach, które budziły w nim nienaturalny niepokój – czy może to ekscytacja? - jak wszystko co niewiadome, dalekie i nieosiągalne. Lgnął jednak, niczym pszczoły do kwiatów, zwabiony tym łaskoczącym jego żołądek oraz niedopracowane ego uczuciem. Perspektywa poznania swej przyszłości, która nie mogła okazać się bardziej zaskakująca, nie napawała go strachem acz ciekawością. Rzucał światu wyzwanie, czekał na kolejny nieuchronny cios, czekał na kolejną przeszkodę, której nie byłby w stanie pokonać. Niechętnie przyznawał, że jednym z takich żelaznych zapór nie do przeforsowania był Tristan Rosier, który ostatnimi czasy zajmował niepokojąco dużo miejsca w jego rozproszonym umyśle. Czy było to jednak wielce zaskakujące? Czy obawiał się bardziej kogokolwiek i kiedykolwiek?
-Publicznie? - rzucił niewinnie nawet nie obdarzając ją szczególniejszą uwagą wiedząc doskonale, że ona obejmuje go może już nie roziskrzonymi, ale uważnymi oczętami i czysta z ust brzydkie słowa. Lub to jedno – słowo klucz, za które dostałby w pysk od pierwszej arystokratki, którą obdarzyłby równie śmiałą, kpiącą, choć brzmiącą doprawdy beztrosko, propozycją. Znał ją jednak na tyle dobrze, na ile ona nie znała jego, i wiedział, że na jej rozkoszne młodzieńcze poliki wpełzną rumieńce, że być może odwróci wzrok, gdy znów na nią spojrzy z uprzejmym zainteresowaniem z burzą brzydkich myśli kryjących się za błękitną kurtyną.
-Nie zwykłem myśleć o Tobie źle, nawet jeśli raczysz mnie wrogim spojrzeniem – oznajmił spokojnie, aby zaśmiać się pod nosem na widok jej wróżby – Czy to świnka? - spytał pieszczotliwie z wyrazem najszczerszych rozkoszy w nagle wesolutkich, rozbawionych oczętach. Jakkolwiek starał się znaleźć coś, co ujęłoby ją za młodzieńcze naiwne serce, co nie brzmiałoby jak zbereźny potok niekulturalnych propozycji, znów gubił się we mgle – to ten moment, w którym ja prawię Tobie słodkie komplementy, ty zalewasz się różanym rumieńcem, potem kolejno mówię, że Twa uwaga rozprasza się niczym nasiona letniego dmuchawca, ubolewam nad tym, że nie mogę sprawić, byś odgoniła swe troski, więc dopytuję się, kto jest siewcą Twego smutku – wyrecytował jej na uszko kulturalnie, jak gdyby mówił wiersz nauczony lata temu do szkolnego przedstawienia – a ty opowiadasz mi o kochankach swego narzeczonego.
Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 12:09
- Chodź, chodź, kuzynie. Taka okazja trafia się tylko raz do roku, nie możesz z niej nie skorzystać zwłaszcza mając przed sobą widmo gonitwy! - Zachęcał, a właściwie informował, bo Deimosa niemal ciągnął przez tłum ku kociołkom z wodą. Wyraźnie starszego przepełniało go dziecinne podekscytowanie. Kuzyn zapewne zdawał sobie sprawę, że w takiej sytuacji lepiej dać temu upust. Adrien wszak nie tylko był momentami niewyobrażalnie głupi, lecz również uparty. Wszelaki opór ze strony Deimosa mógłby się więc skończyć jakąś ośmieszającą sytuacją, a kto wie, może i uzdrowiciel poniósłby kuzyna i manipulując jego dłoniami dopiął swego? Pomijając już sam absurd oraz grozę tej wizji, niegłupim pomysłem zdawało się popłynięcie z nurtem rzeki i szybki zaspokojenie fanaberii Adriena, prawda?
- No, a kto wie, może wróżba szepnie ci odpowiedzi na nęcące twą główkę pytania? A może i nie. Kto wie, kto wie...No i nie rób takiej miny, proszę Cię Deimosie. Ze skóry ci wszak nie obdzieram, a potrafię być wdzięczny i kto wie, może sobie przypomnę o ciepłym twym goście, gdy w lutym przyjdę ciągnąć Cię nad jezioro i tego...nie zrobię? - Zasugerował, uśmiechając się konspiracyjnie, kiedy to wręczał klucz kuzynowi, przez który winien lać. Sam bowiem podążył ku swemu kociołkowi zaczynając czary.

Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 12:09
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : rzut kością

'Wróżby' :
Zagajnik - Page 6 Ua320N3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 13:48
W swojej wierze we wróżby zabunkrował się na poziomie czwartej klasy w Hogwarcie, gdy uparte zmuszanie go do odczytywania herbacianych fusów sprawiło, że nie tylko przez wiele lat czuł obrzydzenie do samej herbaty, ale i ufność w jakiekolwiek wróżby stawała pod ogromnym znakiem zapytania. Nie był fatalistą, który oddawał się beznamiętnie w ręce przewrotnemu losowi, ze spokojem czekając, aż ziści się wszystko, co zaplanowało mu przeznaczenie. Nie widział jednak sensu, by szukać odpowiedzi w mdłej przyszłości, w zawoalowanych wróżbach, które często zostawiały więcej pytań, niż na nie odpowiadały. Wszelkie lanie wosku, wróżenie z fusów czy przepowiadanie przyszłości z linii na dłoniach albo szklanej kuli traktował z przymrużeniem oka; bardziej go to bawiło, niż zmuszało do zastanowienia się nad własnym życiem. Z pewnym rozbawieniem patrzył więc na tych, którzy z pełną powagą wymieniali się dookoła informacjami o swoich woskowych kształtach; pomruki irytacji, złości, czy szczęścia dobiegały z każdej strony, tworząc nieziemską fontannę głosów - gdy pierwsza kaskada niezadowolenia spadała w dół, u góry rozlegały się okrzyki radości z wywróżonego kształtu. Zastanawiał się, ile czasu minie im na oczekiwaniu na spełnienie się wróżby i jak długo potrwa ich dziecięcy entuzjazm.
- Lepsze dni - uniósł brew, spoglądając sceptycznie na kobietę, jakby właśnie mu oznajmiła, że na dłoni wyrośnie mu kaktus. - Teoretycznie więc zjadając rybę na kolację, pożeram swoje szczęście na kolejny tydzień - wzruszył ramionami, chowając woskową zdobycz do kieszeni. Otrzepał koszulę z woskowych opiłków, które przykleiły się do materiału, naruszając jego idealną, śnieżnobiałą strukturę i ponownie spojrzał na kobietę, by po chwili przenieść spojrzenie na towarzyszącą jej dziewczynkę. Wnioski nasunęły się same i Colin automatycznie rozejrzał się dookoła, wyszukując w tłumie mężczyznę, który mógłby towarzyszyć swoim dwóm kobietom.
Nie musiał szukać długo, męska sylwetka pojawiła się prawie natychmiast, nie robiąc jednak na Colinie zbyt pozytywnego wrażenia. Twarz mężczyzny nie wyglądała zachęcająco i daleko jej było od uroczych chłopięcych i męskich obliczy, na które patrzyło się ze znacznie większą przyjemnością. Nie mógł opanować tego pierwszego ludzkiego odruchu, tego bezwiednego oceniania książki po okładce, chociaż zaraz zepchnął to nieprzyjemne uczucie w głąb, otwierając księgę na kolejnej czystej karcie, niezapisanej żadnymi bzdurnymi uprzedzeniami. Może to faktycznie ojciec dziecka? Wujek? Znajomy? Przyjaciel mamy? Czyżby jednak wpakował się w rodzinną sielankę, przerywając rodzinny wypad swoim nagłym wtrętem? Postawił chwilowo nad tym nie dociekać, wpatrując się z nieco większym zainteresowaniem na wróżbę mężczyzny, którą pokazywał dziecku.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
3: Zagajnik. [odnośnik]28.10.15 14:50
Dopiero gdy wspomniał o miotle przypomniałem sobie, jak nie dalej niż tydzień temu Sam szczegółowo opowiadał mi o tegorocznych zmianach w składzie klubów. Czy to możliwe, że stojący przede mną mężczyzna jest szukającym Sokołów z Heidelbergu? Skamander nie potrafił wymówić jego nazwiska, tłumacząc, że pochodzi ze wschodniej części Europy. Wspominał, że może być sensacją rozgrywek ze względu na wielki talent i zawzięcie na boisku. Od lat byłem wiernym kibicem Zjednoczonych z Puddlemere, najstarszej brytyjskiej drużyny Quidditcha, która mogła poszczycić się dwukrotnym zwycięstwem w mistrzostwach Europy i 22 tytułami mistrzów ligi na Wyspach. O każdej porze dnia i nocy mogłem z pamięci wyrecytować Odbijajcie tłuczki, chłopcy, migiem podajcie kafla. Nie było meczu, którego w ich wykonaniu nie śledziłbym z wypiekami na twarzy. Dlatego z zatroskaniem powiedziałem temtego popołudnia do Sama, że lepiej byłoby dla nas wszystkich, gdyby komentatorzy mylili się w swoich osądach. W tegorocznych eliminacjach drżałem, czy Zjednoczeni wyjdą z grupy i dostaną przepustkę do europejskiego turnieju. Ich przewaga nad resztą była zbyt mała, by ugruntować ich pozycję lidera. Wystarczył jeden nieudany mecz, kontuzja kluczowego zawodnika i wygrana pozostawała w sferze marzeń.
 
Tak było w 1953 roku, gdy zamiast mojej ulubionej drużyny, Anglię reprezentowały Harpie z Holyhead. Przez 7 dni rozgrywały mecz, który przeszedł już na dobre do historii Quidditcha. Po efektywnym złapaniu znicza przez Glynnis Griffiths, ostatecznie wygrały, zdobywając dla nas bezcenne punkty w tabeli. Niestety, w prasie częściej niż o sukcesie, pisano o pierścionku, który bohaterce spotkania wręczył kapitan Sokołów, Rudolf Brand. Podobno nie uroda, a gra Griffiths wprawiła go w taki zachwyt, że chciał się z nią ożenić. Pomimo świętowania, komentatorzy byli zgodni, że Sokoły są bardziej zażarci i sprytniejsi od smoków. Niemiecka drużyna co sezon psuła nam szyki, czy mężczyzna stojący przede mną jest jej zawodnikiem? Uporczywie szukam w pamięci, czy w relacjach z 1953 słyszałem o obcokrajowcu na ławce rezerwowych. Jozef? Czy tak to się właśnie wymawia? Nie brzmi jak imię niemieckie... 
 
Oboje wyróżniają się z tłumu, ich rysy twarzy są tak inne od tych, które spotykam na codzień. Może właśnie ten fakt sprawia, że wzbudzają zachwyt i zainteresowanie zgromadzonych? Kątem oka dostrzegam, jak kilka grupek przysuwa się do nas, nadstawiając uszu na każde wypowiedziane słowo. Jeżeli faktycznie jest graczem z pierwszego składu, nie dziwię się, że wszędobylskie oczy śledzą każdy nasz ruch. Jestem podirytowany i najzwyczajniej mi wstyd, że nie potrafię przypisać stojącego mężczyzny do danej drużyny.
 
- Barwy której drużyny reprezentujesz Joseph? - Pytam, rezygnując z wymówienia jego prawdziwego imienia. W duchu upominam się, że muszę w domu przećwiczyć wymowę i koniecznie nadrobić zaległości w europejskich klubach. Dopiero głos Mathildy przywołuje mnie do porządku i przestaję myśleć o sporcie. Gdyby nie było tak ciemno, dostrzegliby szkarłat na moich policzkach. - Przepraszam za moje maniery - mówię, ujmując dłoń Hazel. - Gdy chodzi o Quidditch zapominam o całym świecie. Mathildo, Joseph to moja najlepsza przyjaciółka i auror w całym biurze, Hazel Sackville
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 17:11
Nagła bliskość mężczyzny nie wywołała u Deirdre obrzydzenia, wręcz przeciwnie, kiedy tylko poczuła, że za swoimi plecami ma Crispina, odprężyła się zupełnie, niemalże wsiąkając w jego silne ramiona, jakby naprawdę była delikatną kobietką, potrzebującą męskiego wsparcia. Zwłaszcza o wieczornej porze, w tajemniczym zagajniku wypełnionym magiczną mgłą, otulającą każdą pojawiającą się postać zniekształcającym kokonem. W końcu to wewnętrzne oko miało wieść tutaj prym w rozpoznawaniu świetlanej przyszłości, układającej się nadzwyczaj wyraźnie w ciepłym wosku. Przypominającym ciepłą, delikatną skórę jakiegoś obrzydliwego stworzonka - w pulsującym świetle świec, nieregularnie muskanych nadmorską bryzą, woskowe kształty wydawały się tętnić życiem. Cieszyła się, że róża zniknęła już w kieszeni jej marynarki: nie chciała dłużej przypatrywać się temu miłosnemu kształtowi, najpewniej oznaczającemu po prostu kolejną wizytę Tristana. Uśmiechnęła się do swoich myśli, także komentarz Crispina uznając za niezwykle uroczy.
- Ach, tak, zapomniałam, że jestem twoją kruchą księżniczką - odparła słodko, naiwnie, po sekundzie niwecząc ten piskliwy tonik krótkim, szczerym śmiechem. Może odrobinę przez łzy? Wylane później, dużo później, kiedy okaże się, że ukrywanie czegokolwiek przed Russellem nie było taką mądrą decyzją. Nie mogła jednak postąpić inaczej, dlatego nie wahała się teraz w ogóle, pragnąc po prostu czerpać maksymalną przyjemność z tego przypadkowego, acz cudownego w swej prostocie spotkania. Bez udawania kogoś, kim nie była.
- Dalej bawisz się w wichrowe wzgórza, pozostawiając zdobywanie stolicy delikatnym kobietkom? - spytała z czułą ironią, ledwie powstrzymując się od kolejnego wybuchu wesołości. Przejęła jednak wróżbiarską powagę od Crispina, mrużąc oczy i przyglądając się uważniej dziwnemu zwierzakowi. - Masz rację. To faktycznie wygląda jak kompletne przeciwieństwo romantycznej róży. Chyba nie jesteśmy sobie pisani - stwierdziła z nostalgicznym smutkiem, odkładając na bok klucz, akurat przed tym, jak palce Russella przesunęły się po jej ciele. Wzdrygnęła się nieco, krzywiąc pełne usta w wyrazie skrajnego, teatralnego zdegustowania. Zarówno jego słowami jak i poczynaniami. - Nie narzekaj, to przecież dobra wróżba. Inaczej złamałabym ci serce - pouczyła go ze świętą cierpliwością, odwracając się do niego nagle, przodem, tak, że ciągle czuła na talii jego ręce i gdyby stanęła choć odrobinę bliżej, mogłaby dotknąć ustami jego spierzchniętych, rozciągniętych w uśmiechu warg. Zachowywała jednak względnie zdrowy dystans - jak na przyzwoitą, zakochaną parę przystało, obdarzającą się czułościami może zbyt odważnymi, ale jeszcze mieszczącymi się w granicach normy. Zwłaszcza za mglistą zasłoną czarów. - Cieszę się, że cię widzę - powiedziała w końcu, wyczerpując zarazem do cna swoje zdolności emocjonalnego obnażenia się. Przyznawanie się do takich uczuć oznaczało słabość, a właśnie owa słabość zaprowadziła ją na dno piekieł. Oddzielnego teraz od Deirdre ułudną atmosferą tajemniczego wieczoru, ale jednak istniejącego gdzieś pod jej stopami.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 19:04
Adrien nie przyjmował czegoś takiego jak odmowa. Deimos zapierał się najpierw wyśmiewając pomysł, później będąc coraz bardziej upartym, aż Adrien po prostu zaczął iść i zmuszać Deimosa za kroczeniem w jego ślady. Całe szczęście był już po kilku kieliszkach wybornego wina Prewettów.
- Zachowujesz się w tym momencie jak ciotka Blanka ze Wschodu - strofuje go ściszając głos, bowiem dla innych ta ciotka jest panią wielmożną hrabiną. - Nie mam ani jednej wątpliwości w moim zyciu - oponuje przed rozrywką, która dla niego samego rozrywką nie będzie nigdy. Co jeżeli wyjdzie mu coś okropnego jak WSTYD W TOWARZYSTWIE albo KONIE POMARTE.
Deimos nie rozglądał się, szedł ze swoim kuzynem do mis i zamierzał przelać, odebrać i wyjść. Nawet nie odwrócił się, by przywitać ponownie Caesara, mimo, że (kolejny!) kuzyn winien się raczej ucieszyć ze sposobności wymienienia uprzejmości. Może to i dobrze, że się nie odwrócił, chociaż mignęła mu w kącie oka skośna piękność, więc pewnie zasmucił by się wielce, znów ją widząc, ale tym razem w tak nieoczekiwanej sposobności. Prawdę powiedziawszy, wolał publicznie nie przyznawać się do znania Deirdre. Z drugiej strony, nie dostrzegł także swego przyjaciela Inagiusa Prewett, wszak stał on z osobami o krwi brudnej, co dla Deimosa znaczyło tyle co: oni nie istnieją. Nie widzę ich. Schowany za tą zasłoną dymną był dla młodego (!) arystokraty niewidzialny.
Także Carrowy oba staranowały ludzkość zgromadzoną przy wielkich pięknych misach, wpadając do niego zdecydowanym krokiem. Adrien złapał się pierwszy za klucz, kolejny już podaje kuzynowi. Ten z kolei nerwowo zaczesuje ręką grzywkę, bowiem jak już wcześniej zostało wspomniane: Adrien z impetem zadecydował o kolejnej rozrywce, nie bacząc na to, że może tym samym zniszczyć komuś fryzurę. Np Deimosowi. Ten zaś bierze w dłoń podawane narzędzie rozrywki i mamrocze niezadowolony pod nosem: - I to ma mi w jakiś sposób pomóc jutro wygrać? - a mlaszcząc nie zwraca uwagi, że za jego plecami pojawi się dostojna hrabina Prewett. Oj Deimosku, to wpadasz po raz kolejny na tym festynie. Najpierw pamiętamy o jego problemach z pijaną Megarą, natomiast teraz wylewa cały wosk zbyt prędko i dopiero zmuszony przez Adriena do pochylenia się nad misą, czyni to. Z wyraźnym obrzydzeniem. - To nie mówi nic o mojej przyszłości, drogi kuzynie.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 19:04
The member 'Deimos Carrow' has done the following action : rzut kością

'Wróżby' :
Zagajnik - Page 6 BFLTQ2x
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 20:14
Moje prośby nie docierały do siostry. Niepokoiło mnie to. Doskonale wiedziała, że jeśli nie odwoła zakładu bądź nie zmieni reguły to zrobię wszystko, tak, jak było ustalone. Niestety wszelakie obietnice zawsze traktowałem niepoważnie poważnie. Nie było więc możliwości, że się wyłamię i nie dotrzymam danego słowa. Byłem wszak zbyt honorowy i...głupi.
- Sokołów z Heidelbergu, gram na pozycji szukającego. - Zacząłem ostrożnie, nie będąc do końca pewnym czy to źle, czy dobrze. - I nie ma czym się jeszcze zachwycać, ciągle brakuje mi doświadczenia. Przynajmniej raz na sezon mam niepisany obowiązek zaorania swą osobą trybun. - Zażartowałem. - W głównym składzie pojawiam się nieregularnie od dwóch sezonów choć ostatnio coraz częściej dają mi możliwość pokazania swej wartości w powietrzu. Jestem im z to dozgonnie wdzięczny. - Mogło powiać lekkim patosem, lecz nie potrafiłem inaczej ubrać tego w słowa. Dla większości quiddicha był sportem, lecz dla mnie - życiem. Jak mógłbym więc nie czuć wdzięczności i nie wywyższać tych, którzy umożliwiali mi żyć, wznosić się oraz szybować wśród mi podobnych? - Nic nie szkodzi, doskonale Pana rozumiem. - Uspokoiłem, czując radość, że mamy wspólny temat, a przynajmniej do momentu, gdy przypomniałem sobie z danego mi przez Matyldę zadania.
- Miło mi poznać. A zna może Pani niejakiego Skamandera? - Lekko się ukłoniłem, a jeśli niewiasta wyciągnęła rękę to ją uścisnąłem. Niestety przez myśl by mi nie przeszło ją całować i to nie tylko dlatego, że byłem ignorantem w materii manier z wyższej półki. Właśnie zastanawiałem się, jak poderwać starszego, wyższego o głowę, przyjaciela mej siostry...W takich chwilach, żałowałem, że tradycja nakazuje przelewać gorący wosk do wody, a nie wódki. Ukochałbym w tym momencie wiadro tejże.
- Tak przy okazji, jeśli można wiedzieć to w jakich okolicznościach moja siostra poznała kogoś tak znaczącego, olśniewającego...? Wpakowała się w jakieś tarapaty? Bo rozumiem, że Pan również, jest aurorem...? - Grałem na czas, próbując opracować jakąś strategię. Zagadać, pociągnąć to jakoś, a potem...co? Właściwie wolałem nie wybiegać myślami tak daleko. Utkwiłem więc wzrok w siostrze, która z lekką psychozą w ślepiach świdrowała wylany przez Hazel woskowy kleks. Chyba dobrze się bawiła. Ja zaś stałem trochę, jak ta niemota pieszczotliwie utrzymując swój woskowy sztylet w dłoni. Nie wiem czemu.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 20:45
Może dlatego nam nie wyszło? Ty nie odpowiadasz, kiedy coś ci nie pasuje, a ja mówię, że co to w ogóle za temat, chcę go zmienić, nudzi mnie lub nie frapuje ani trochę. Chociaż kogo ja oszukuję – oboje znamy przyczynę naszego rozstania przez którą płakałam dniami i nocami aż ze zmęczenia oczy same mi się zamknęły. Nie powiem, że nie mogłam jeść ani spotykać się z przyjaciółmi, bo to w tamtym okresie poznałam Polly oraz Franza, przytyłam nawet całe trzy kilo i polubiłam jeść desery na śniadanie. Szkoda mi jednak było mojego serduszka i tego, że nie potrafiłam być wobec ciebie bardziej otwarta. Moje usta nie dotknęły twoich nigdy, choć nie raz miałam na to ochotę. Nie wiem, czy marne moje pocałunki cokolwiek by zmieniły, w końcu nie przyłapałam ciebie na wpychaniu języka do buzi nieznanej mi kobiety, a innej twojej części ciała. Na to już bym nie poszła, by zatrzymać cię przy sobie. Moje kolana nie otworzą się przed ślubem. Koegzystowanie z tobą i Perseusem tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że postępuje dobrze. Mogłam skończyć jak moja już nieukochana Venus, co zostawiła mnie dla życia w zakonnym celibacie, bo złapała jakiegoś wenera, pewnie od Avery'ego.
- Musisz mnie kiedyś odwiedzić – odpowiadam, unosząc sugestywnie brew do góry. Gdyby Venus dla mnie istniała to z pewnością byłaby ze mnie dumna. Choć z pewnością zdecydowanie mniej, gdybym otworzyła ci te drzwi, co najwyżej w piżamce. Ależ, ależ!, ona jest p r z e d  k o l a n o, to prawie jak moja kreacja po przeróbce poltergeista na stypie wujka Slughorna z piątej wody po kisielu.
To miłe, co do mnie mówisz. Przez chwilę mi się serce kraja, że byłam dla ciebie taka niemiła, a ty teraz mówisz mi tak ładnie. Może jednak to dobrze, że przeszłam przez te wszystkie stada gniewu i nienawiści do ciebie. Jakby nie patrzeć to ty zapoczątkowałeś ciąg moich porażek (ty, Franz, Venus, Perseus) i tych, co mnie zostawiają dla innych, odchodząc daleko ode mnie precz. Nie powiem, żebym przez te doświadczenia była silniejszą osobą, ale na pewno zmieniło się moje podejście do życia przez jednych nazywaną skrajną głupotą, a przeze mnie nie baczenie na konsekwencję swoich działań. Mogę nawet wyjść do lasu o północy i niech mnie wszystkie inferiusy pozjadają.
- Dlaczego wszyscy wokół o nich wiedzą tylko nie ja? – już nie stoję obok ciebie, a naprzeciwko, patrząc w twoje oczy. - Jestem strasznie naiwna wierząc w coś tak nierealnego jak miłość. Piękne rzeczy nigdy nie mogą być prawdziwe lub trwają tak krótko, że nie potrafię nacieszyć się nimi – jak nami. - Proszę, nie oszczędzaj mnie, powiedz wszystko, co wiesz – błagam cię o czym świadczy mój ton głosu oraz wyraz facjaty. Ty nic nie tracisz, możesz tylko zyskać moje słodkie pocałunki z goryczą kolejnej porażki. Nie musiałbyś już mi nic mówić lub mógłbyś mówić, co chcesz, nawet rzeczy przez które rumieniłabym się tydzień. I tak byś mnie miał. Ty mnie, a ja zemstę. Nie wiem, czy naprawdę byłabym do tego zdolna, ale w tym momencie czuję, że potrafiłabym to zrobić. Część mnie jednak zdaje sobie sprawę, że Perseusa ani trochę by to nie obeszło tak jak wtedy ciebie, że zaręczyłam się z nim.
Ciągnę cię w bardziej prywatne miejsce i oto stoimy pośrodku drzew, a rozmowy innych ledwo do nas dochodzą. Nie puszczam twojej ręki, chcę mieć pewność, że nigdzie mi nie uciekniesz.
Linette Greengrass
Linette Greengrass
Zawód : kelnerka w imbryku
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
then love, love will tear us apart again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 Tumblr_mqmgkuZ8T01rhe069o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t671-linette-greengrass http://morsmordre.forumpolish.com/t890-moka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f125-wollongong-7-9 http://morsmordre.forumpolish.com/t1596-linette-greengrass
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 21:25
Wspaniały dzień, doprawdy. Starałem się po prostu nie myśleć o tym, że w życiu mi nie wyszło i cieszyć się tym dniem. Którymś z kolei. Nie liczyłem ich już wcale, czas płynął leniwie, a ja wreszcie nie musiałem myśleć o pracy. Mijałem kolejne stragany, na jarmarku targowano się długo i zawzięcie. Myślałem o tym, czy aby czegoś nie kupić, lecz zrezygnowałem w ostatniej chwili pod naporem tłoku. Jednorożce się mnie bały, zresztą widziałem je już. Zostały zatem wróżby, szczególnie, że pora była dość wczesna, zabawy przy ogniskach nie rozpoczęły się jeszcze.
Nie, żebym wierzył w to całe przepowiadanie przyszłości, chociaż musiałem przyznać, że jako odnoga magii, mogło w tym być nieco prawdy. Nie obawiałem się tego, że dowiem się o zbliżającej się katastrofie - na świat patrzę przez różowe okulary. Sądzę, że nic złego nie może mi się stać i żadne lanie wosku nie zmieni mojego nastawienia. Nieważnym jest to, że fasady mojego cudownego świata drżały w jednym miejscu. Szczerze wierzyłem, że kiedyś wszystko się naprostuje, bo urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą. Albo coś w tym rodzaju. Uśmiechałem się zatem do mijanych ludzi, aż wreszcie dotarłem do zagajnika.
Na widok niewielkiego zbiorowiska czarodziejów, tych wszystkich świec, słysząc te wszystkie szepty, jak gdyby to było coś mistycznego i wręcz intymnego, zacmokałem z uznaniem, poruszając zabawnie mymi wspaniałymi, wyczesanymi wąsami i przysiadłem się na wolnym miejscu. By całości stało się zadość. Ciężko odgadnąć co poczułem czy pomyślałem na widok parafinowego kształtu i pomocy pani Prewett w jego interpretacji. Po prostu uśmiechnąłem się pod nosem, kiwnąłem głową i z rękoma za plecami opuściłem to urokliwe miejsce.

zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 21:25
The member 'Zaim Naifeh' has done the following action : rzut kością

'Wróżby' :
Zagajnik - Page 6 JlPnGvi
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 22:09
Póki co nie zauważyłam niczego fascynującego w tym festiwalu. No, dobrze, nie twierdziłam, że był taki całkowicie zły, do niczego i żałosny, lecz muszę przyznać, że dziwnie się czułam w tym tłumie. Było mnóstwo ludzi, a ja większości nie znalałam. Nieszczególnie nawet miałam ochotę na pogawędki, i tak doskonale wiedziałam, że byłyby o niczym. Póki co o pracy nie chciałam konwersować, wszak było wolne, nie miałam do tego głowy. Wśród tego tłumu ciężko było o anonimowość czy konspirację.
Szłam pośród grupek ludzi, które ze sobą rozmawiały, ale głównie podziwiałam widoki. Poprawiłam niezbyt poukładane włosy i wyprostowałam dół sukienki próbując się zorientować w tym hałasie. Musiałam zwracać na siebie uwagę, nie mogło być inaczej, tylko dlaczego ta uwaga musiała być tak negatywna? Większość osób patrzyło na mnie z góry, albo śmiała się do swoich towarzyszy. Próbowałam nie zwracać na to uwagi, uśmiechając się sztucznie do tych wszystkich panienek na wydaniu i paniczów z kijem w dupie, ale było ciężko. Zapragnęłam wracać już na Nokturn, którego uliczki były znanym terenem, na którym mogłam czuć się zdecydowanie pewniej. Niestety ten był daleko stąd, a ja postanowiłam, bardzo mocno zresztą, że będę... bardziej towarzyska? Albo po prostu się wreszcie należycie odprężę. Szczególnie, że atrakcje były darmowe.
Dotarłam w końcu do zagajnika. Wdychając woń parafin i kontemplując nad ogniem ze świeczek uznałam, że to będzie dobre miejsce, aby się wyciszyć. Westchnęłam ciężko, rozglądając się po ludziach, ale albo nikogo nie znałam, albo ci znajomi byli już zajęci. Przystanęłam zatem przy jakimś wolnym miejscu postanawiając, że nie dam się zwariować z powodu wróżb. Nawet, jeśli traktowałam je dosyć poważnie, to nie chciałam, aby kawałek wosku i klucza miały decydować o moim życiu. Wolałam wierzyć, że to ja nim kieruję, tak było łatwiej. Dlatego też po prostu pogodziłam się z wynikiem i interpretacją, by powolnym krokiem znów opuścić to miejsce. Postanowiłam skierować się w stronę jednorożców - czy kiedykolwiek będę miała okazję spotkać te stworzenia na żywo? Szkoda by było nie skorzystać, biel ich sierści idealnie kontrastowałaby z moją mleczną karnacją. Dzięki temu będę jeszcze bardziej widoczna niż zazwyczaj, wspaniale.

zt
Gość
Anonymous
Gość
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 22:09
The member 'Milicenta Borgin' has done the following action : rzut kością

'Wróżby' :
Zagajnik - Page 6 MSE3XFL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagajnik - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zagajnik [odnośnik]28.10.15 22:11
Dzisiaj był już trzeci dzień jarmarku. Nie mogłam opuścić tak wspaniałego wydarzenia, jakim były wróżby. Nie specjalnie w nie wierzyłam, ale bardzo lubiłam się w to bawić. Zostało mi jeszcze z czasów, kiedy byłam małą dziewczynką. Dzisiejszy wieczór był bardzo przyjemny. Miejsce, w którym miały odbywać się te wróżby też niczego sobie, w każdym razie atmosfera istnie magiczna. Czego chcieć, więc więcej? Cóż, w moim przypadku to chyba tylko lampki wina w dłoni i mężczyzny u boku. A może przepowiednia przepowie mi spotkanie czarodzieja na białym koniu? W końcu niedługo końskie wyścigi.
Weszłam do zagajnika. Prawdę mówiąc myślałam, że będzie mniej osób. Dużo wchodziło i wychodziło, przy wejściu więc był spory tłok. Zaczęłam marudzić pod nosem, że ci ludzie kompletnie nie potrafią się zachować, kto ich wychowywał na taką dziką bandę i tak dalej i tak dalej. Nie należałam do najwyższych kobiet, w tym tłumie mogłam zginąć. Swoją drogą, bardzo nie lubiłam takich zbiorowisk ludzi, przyzwyczajona byłam do obecności mniejszej ilości osób na bagnach, a takie spotkania trochę mnie męczyły. Tym bardziej, gdy było ciemno i właściwie słabo widziałam cokolwiek.
W końcu udało mi się przebić dalej, ale jak na złość, prawie wszystkie gliniane miseczki, przy których można było uzyskać swoją wróżbę, były zajęte. Stało przy nich nawet po kilka osób, którzy byli pogrążeni w rozmowie, nie wypadało do nich podchodzić i przerywać. Przy jednej miseczce stał mężczyzna, z tej odległości nie do końca byłam w stanie stwierdzić kto to. Ale zaryzykowałam i podeszłam bliżej.
Przepraszam? Mogłabym się dołączyć? – zapytałam pewnym głosem.
Z tej odległości już wiedziałam, ze mam do czynienia z panem Nottem. Kojarzyłam go, w końcu szlacheckie rody się znają i nawet jeśli za sobą nie przepadają i nie mają z sobą większych styczności to zazwyczaj wiedzą kto jest kim.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zagajnik - Page 6 DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley

Strona 6 z 30 Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 18 ... 30  Next

Zagajnik
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach