Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Shropshire
Rzeka Severn
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Rzeka Severn
Rzeka Severn jest najdłuższą rzeką Wielkiej Brytanii. Jej koryto wije się przez setki kilometrów zarówno tworząc miejsca przystępne, doskonałe do letniej kąpieli, zimowej jazdy na łyżwach, jak i te całkowicie niedostępne, zarośnięte chaszczami, bardzo głębokie, unikane przez mugoli. Jej brzegi łączy wiele, najczęściej żeliwnych mostów. Jednakże w tej części biegu rzeki nie uświadczy się żadnego z nich w promieniu wielu kilometrów. Choć rzeka traci na przystępności podczas roztopów, w trakcie suchego lata jej nurt jest spokojny, mało rwący, przynajmniej na tyle, by nie utonąć. W tej części dorzecza nie pojawia się zbyt wiele osób, być może jest to spowodowane działaniem zaklęć antymugolskich, a może związane jest to z położeniem miejsca na terenach należących do rodu Averych, którzy słyną z przetrzymywania na swoich terenach groźnych trolli rzecznych. Mówi się, że przy odrobinie pecha można je tutaj spotkać. Dlatego, by uniknąć nieproszonych gości, pewne części rzeki i pobliskich lasów chronią przed czarodziejami zaklęciami uniemożliwiającymi teleportację.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.01.19 7:45, w całości zmieniany 3 razy
Chociaż ścigający Douglasa funkcjonariusze wiedzieli, co robią, w starciu z utalentowanym zawodnikiem Quidditcha nie mieli szans; czarodziej szybko zyskiwał przewagę nad pościgiem, czerpiąc dodatkowe korzyści z otaczającego go mroku. Jego oddalająca się sylwetka wkrótce zniknęła Patrolowi Egzekucyjnemu z oczu, który – po posłaniu jeszcze kilku niecelnych zaklęć – zaniechał gonitwy, decydując się wrócić i wesprzeć resztę oddziału w aresztowaniu ostatnich niedobitków.
Sophia, choć nadal miała problemy z równowagą, zdołała dotrzeć do bocznego wyjścia – tego samego, którym (można by pomyśleć, że wiele godzin wcześniej, choć w rzeczywistości minęło najwyżej około trzydziestu minut) wróciła do okrągłego pomieszczenia. Korytarz, wyboisty i kręty, zdawał się ciągnąć w nieskończoność, zwłaszcza pokonywany na piechotę, ale po długim marszu kobieta wydostała się wreszcie na zewnątrz. Okolica sprawiała wrażenie cichej; pozostali uciekinierzy musieli już się oddalić, bo dookoła nie było widać żywej duszy, zresztą – gęsty mrok spowijał otoczenie na tyle skutecznie, że Sophia niewiele była w stanie dostrzec. Pod stopami miała wysoką trawę, za sobą – wątłą brzozę, z której pnia właśnie się wydostała. Po jej lewej stronie w słabym świetle księżyca lśniła rzeka Severn, a jakieś pięćdziesiąt metrów przed nią zaczynała się linia lasu. Gdy spoglądała w prawo bądź w tył, widziała tylko ciemności.
Zaklęcie Bertiego okazało się zarówno poprawne, jak i celne; przebiwszy się przez wyczarowaną przez funkcjonariusza tarczę (rzut), wyszarpnęło różdżkę z jego dłoni, posyłając ją prosto do rąk młodego Botta. Mężczyzna został rozbrojony i zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego z tego faktu, choć na chwilę obecną mógł zrobić niewiele ponad wezwanie posiłków. Powietrze przeszyło kilka komend, które wywołały poruszenie wśród znajdujących się bliżej centralnego wyjścia członków Patrolu Egzekucyjnego. Zwłaszcza jeden z nich błyskawicznie zorientował się w sytuacji, ale zamiast biec w stronę uciekinierów, skierował różdżkę pionowo ku sufitowi. – Incarcerare! – krzyknął donośnie, wyczarowując magiczną barierę, która zaczęła miękko spływać po ścianach w dół, stopniowo obejmując całe pomieszczenie. Jeżeli pozostali w środku czarodzieje chcieli uciec, musieli się pospieszyć. W mało obiecującej sytuacji znaleźli się zwłaszcza Matthew i Titus; choć ten pierwszy próbował pociągnąć ich obu w stronę wyjścia, to młody Ollivander, po raz kolejny potknąwszy się na zbyt długich nogawkach spodni, stracił równowagę. Nie wywrócił się tylko dzięki pomocy Botta, któremu z kolei posłuszeństwa odmówiła zraniona noga. W efekcie żadnemu z nich nie udało się dotrzeć do wyjścia, choć dzięki Bertiemu, który rozbroił znajdującego się najbliższej funkcjonariusza, wciąż mieli ku temu okazję.
Douglas – udało Ci się zgubić pościg, a niedługo później wydostałeś się poza teren działania zaklęć uniemożliwiających deportację. Możesz wrócić do domu, pamiętaj jednak o opatrzeniu rozciętego łuku brwiowego. Jako że kwietniowe noce wciąż bywają chłodne, Mistrz Gry rekomenduje także zakup nowego płaszcza – masz małe szanse na odzyskanie starego. Jeśli chcesz, możesz napisać jeszcze post kończący, ale nie jest to konieczne.
Sophia – rzut kostką na akcję w tej kolejce obowiązuje Cię tylko w wypadku rzucania zaklęć. Pamiętaj o dodatkowym rzucie na utrzymanie równowagi (aktualne ST wynosi 20). Nadal znajdujesz się na terenie, na którym niemożliwa jest deportacja.
Matthew, Bertie, Titus – to ostatnia kolejka, w której możliwe jest opuszczenie pomieszczenia. ST wyprzedzenia nakładanego zaklęcia wynosi 50, do rzutu dolicza się statystykę sprawności. Rzut nie obowiązuje Bertiego, który znajduje się już w przejściu, poza zasięgiem działania blokady.
Aktualne kary do rzutów:
Matthew: -10 (poruszanie się), -5 (zaklęcia)
Sophia: -10
Uwzględnione nieobecności: Titus
Na odpis macie 48 godzin.
Sophia, choć nadal miała problemy z równowagą, zdołała dotrzeć do bocznego wyjścia – tego samego, którym (można by pomyśleć, że wiele godzin wcześniej, choć w rzeczywistości minęło najwyżej około trzydziestu minut) wróciła do okrągłego pomieszczenia. Korytarz, wyboisty i kręty, zdawał się ciągnąć w nieskończoność, zwłaszcza pokonywany na piechotę, ale po długim marszu kobieta wydostała się wreszcie na zewnątrz. Okolica sprawiała wrażenie cichej; pozostali uciekinierzy musieli już się oddalić, bo dookoła nie było widać żywej duszy, zresztą – gęsty mrok spowijał otoczenie na tyle skutecznie, że Sophia niewiele była w stanie dostrzec. Pod stopami miała wysoką trawę, za sobą – wątłą brzozę, z której pnia właśnie się wydostała. Po jej lewej stronie w słabym świetle księżyca lśniła rzeka Severn, a jakieś pięćdziesiąt metrów przed nią zaczynała się linia lasu. Gdy spoglądała w prawo bądź w tył, widziała tylko ciemności.
Zaklęcie Bertiego okazało się zarówno poprawne, jak i celne; przebiwszy się przez wyczarowaną przez funkcjonariusza tarczę (rzut), wyszarpnęło różdżkę z jego dłoni, posyłając ją prosto do rąk młodego Botta. Mężczyzna został rozbrojony i zdecydowanie nie wyglądał na zadowolonego z tego faktu, choć na chwilę obecną mógł zrobić niewiele ponad wezwanie posiłków. Powietrze przeszyło kilka komend, które wywołały poruszenie wśród znajdujących się bliżej centralnego wyjścia członków Patrolu Egzekucyjnego. Zwłaszcza jeden z nich błyskawicznie zorientował się w sytuacji, ale zamiast biec w stronę uciekinierów, skierował różdżkę pionowo ku sufitowi. – Incarcerare! – krzyknął donośnie, wyczarowując magiczną barierę, która zaczęła miękko spływać po ścianach w dół, stopniowo obejmując całe pomieszczenie. Jeżeli pozostali w środku czarodzieje chcieli uciec, musieli się pospieszyć. W mało obiecującej sytuacji znaleźli się zwłaszcza Matthew i Titus; choć ten pierwszy próbował pociągnąć ich obu w stronę wyjścia, to młody Ollivander, po raz kolejny potknąwszy się na zbyt długich nogawkach spodni, stracił równowagę. Nie wywrócił się tylko dzięki pomocy Botta, któremu z kolei posłuszeństwa odmówiła zraniona noga. W efekcie żadnemu z nich nie udało się dotrzeć do wyjścia, choć dzięki Bertiemu, który rozbroił znajdującego się najbliższej funkcjonariusza, wciąż mieli ku temu okazję.
Douglas – udało Ci się zgubić pościg, a niedługo później wydostałeś się poza teren działania zaklęć uniemożliwiających deportację. Możesz wrócić do domu, pamiętaj jednak o opatrzeniu rozciętego łuku brwiowego. Jako że kwietniowe noce wciąż bywają chłodne, Mistrz Gry rekomenduje także zakup nowego płaszcza – masz małe szanse na odzyskanie starego. Jeśli chcesz, możesz napisać jeszcze post kończący, ale nie jest to konieczne.
Sophia – rzut kostką na akcję w tej kolejce obowiązuje Cię tylko w wypadku rzucania zaklęć. Pamiętaj o dodatkowym rzucie na utrzymanie równowagi (aktualne ST wynosi 20). Nadal znajdujesz się na terenie, na którym niemożliwa jest deportacja.
Matthew, Bertie, Titus – to ostatnia kolejka, w której możliwe jest opuszczenie pomieszczenia. ST wyprzedzenia nakładanego zaklęcia wynosi 50, do rzutu dolicza się statystykę sprawności. Rzut nie obowiązuje Bertiego, który znajduje się już w przejściu, poza zasięgiem działania blokady.
Aktualne kary do rzutów:
Matthew: -10 (poruszanie się), -5 (zaklęcia)
Sophia: -10
Uwzględnione nieobecności: Titus
Na odpis macie 48 godzin.
Gdy Titus próbował mi uparcie na nowo zdefiniować istotę posiadania dwóch lewych nóg, tak ja w momencie w którym pociągnął mnie za sobą wytrącając z równowagi i zmuszając na przelanie ciężaru na zranioną nogę...żałowałem, że nie posiadam chociaż pięciu dodatkowych. Nie mogłem niestety powstrzymać syku bólu i grymasu niezadowolenia. Nie zamierzałem się jednak poddać, nawet jeśli to oznaczało, że miałbym w zębach wytaszczyć za sobą młodego. No, może nie dosłownie, lecz wciąż zamierzałem próbować póki była ku temu okazja - podciągnąłem więc do pionu różdżkarza ponawiając pochód w stronę wyjścia. Nie myślałem jeszcze o tym co zrobimy jeśli nam się nie uda. Nie bardzo chciałem myśleć o tym, jak wąskie mielibyśmy wówczas pole do manewrów...
The member 'Matthew Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
Udało się! Drugi z funkcjonariuszy został rozbrojony, wszystko musiało się już udać, już rzucił się do ucieczki, kiedy kolejny Zły Człowiek postanowił zamknąć puapkę w której byli. Właściwie już tylko Titus i Matt - on można powiedzieć, był już bezpieczny, jeszcze krótka chwila.
Tylko w tej chwili zrozumiał, że nie ma przy nim dwóch osób, bez których zwyczajnie nie mógł się wynieść. Odwrócił się i zobaczył, że nie mają szansy zdążyć.
Musiał czegoś spróbować, czegokolwiek, zrobił więc pierwsze co przyszło mu go głowy.
- Trzymajcie się! - zawołał w nadziei, że zaklęciem da radę sprowadzić obu, jeśli będą się mocno trzymał i zaraz skierował w stronę Matta różdżkę. - Mobilicorpus.
Tylko w tej chwili zrozumiał, że nie ma przy nim dwóch osób, bez których zwyczajnie nie mógł się wynieść. Odwrócił się i zobaczył, że nie mają szansy zdążyć.
Musiał czegoś spróbować, czegokolwiek, zrobił więc pierwsze co przyszło mu go głowy.
- Trzymajcie się! - zawołał w nadziei, że zaklęciem da radę sprowadzić obu, jeśli będą się mocno trzymał i zaraz skierował w stronę Matta różdżkę. - Mobilicorpus.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Tym razem Sophii udało się dostać do wyjścia, nie będąc niepokojoną przez nikogo. Droga ta, pokonywana już pieszo, a nie na miotle, wydawała się dłużyć, jednak kobieta nie ufała swojej koordynacji ruchowej na tyle, by dosiąść miotły, więc używała jej jedynie do podpierania się. W głowie wciąż mocno jej się kręciło, i chociaż od uderzenia się mijały kolejne minuty, wcale nie czuła się lepiej. Mimo to upór pchał ją do przodu, zmuszał do stawiania kolejnych kroków i przesuwania się do przodu, aż w końcu dotarła do końca drogi i znalazła się na zewnątrz. Było tu znacznie bardziej cicho, niż się spodziewała. Myślała raczej, że zaraz po wyjściu wpadnie na innych uciekinierów, lub że obskoczą ją wysłannicy ministerstwa, którzy korzystając z jej osłabienia, łatwo ją pochwycą, ale, ku jej zdumieniu, okolica była ciemna i spokojna.
Masując dłonią skroń, rozejrzała się. Za sobą widziała brzozę, namiot gdzieś zniknął, dalej była tylko ciemność. Przed sobą widziała las, a po lewej połyskującą lekko rzekę. Zastanawiała się, gdzie powinna pójść. Póki co wolała się nie teleportować, chociaż podejrzewała, że nadal znajduje się w obszarze, gdzie i tak byłoby to niemożliwe. Wolała też nie wchodzić do lasu, nie miała ochoty na kolejne bliskie spotkanie z trollami. Po chwili zastanowienia postanowiła ruszyć w stronę rzeki i iść wzdłuż jej koryta w przeciwnej stronie do lasu, w bezpiecznej odległości od niego, żeby w razie zachwiania się i upadku nie wpaść do wody. Rzeka prędzej czy później powinna ją dokądś doprowadzić.
Masując dłonią skroń, rozejrzała się. Za sobą widziała brzozę, namiot gdzieś zniknął, dalej była tylko ciemność. Przed sobą widziała las, a po lewej połyskującą lekko rzekę. Zastanawiała się, gdzie powinna pójść. Póki co wolała się nie teleportować, chociaż podejrzewała, że nadal znajduje się w obszarze, gdzie i tak byłoby to niemożliwe. Wolała też nie wchodzić do lasu, nie miała ochoty na kolejne bliskie spotkanie z trollami. Po chwili zastanowienia postanowiła ruszyć w stronę rzeki i iść wzdłuż jej koryta w przeciwnej stronie do lasu, w bezpiecznej odległości od niego, żeby w razie zachwiania się i upadku nie wpaść do wody. Rzeka prędzej czy później powinna ją dokądś doprowadzić.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 6
'k100' : 6
Leciał coraz szybciej, coraz mocniej zaciskał zziębnięte palce na drewnie miotły; starał się lecieć nie prosto, lecz na wpół slalomem, ale i tak żadne z promieni zaklęć nie miało najmniejszych szans, żeby go dosięgnąć. W końcu zanurkował, zniżając lot; wykonał korkociąg, bardziej dla własnej satysfakcji niż w celu skuteczniejszej ucieczki, a potem ostro skręcił - pod kątem prostym, ostatecznie kryjąc się w otaczającej go ciemności. Dźwięki pościgu cichły, aż w końcu całkowicie zgasły; mruknął pod nosem coś niezrozumiałego, właściwie niepewien, dlaczego to robi - pęd wiatru i tak rozdmuchiwał jego słowa. Wreszcie czując się bezapelacyjnie bezpiecznie, zwolnił, by upewnić się, że przypadkiem nie wleci prosto w paszczę jakiegoś roztargnionego trolla; zanim się jednak obejrzał, wyleciał na otwarty teren, na którym znalazł się całkiem sam. Zatrzymał się kilkanaście stóp nad ziemią, by wziąć głęboki oddech i napełnić płuca chłodnym, wieczornym powietrzem - a chwilę później wzbił się jeszcze wyżej, ponad chmury i długo leciał w ten sposób, by dotrzeć na ulicę Pokątną, od której miał parę kroków do domu.
Gdy mknął przez nocną przestrzeń, jakiś głos w głowie odezwał się subtelnie, by przypomnieć mu, że musi zakupić nowy płaszcz; zgodził się z nim w milczeniu, odnotowując w umyśle, że będzie to pierwszą czynnością, jakiej podejmie się rano.
| zt
Gdy mknął przez nocną przestrzeń, jakiś głos w głowie odezwał się subtelnie, by przypomnieć mu, że musi zakupić nowy płaszcz; zgodził się z nim w milczeniu, odnotowując w umyśle, że będzie to pierwszą czynnością, jakiej podejmie się rano.
| zt
and I don't give a damn
about my bad reputation
about my bad reputation
Douglas Jones
Zawód : szukający Os z Wimbourne
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sił mi brak i już nie chcę
nic wiedzieć, mam mętlik
w mojej małej głowie
nic wiedzieć, mam mętlik
w mojej małej głowie
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Chociaż Matthew robił wszystko, żeby pomóc Titusowi w ucieczce, niestety przecenił swoje aktualne możliwości; było oczywiste, że obaj mężczyźni poruszali się zbyt wolno, by na czas dotrzeć do wyjścia. Z pomocą przyszło im zaklęcie Bertiego, okazało się jednak niewystarczająco silne, by udźwignąć dwóch dorosłych czarodziejów. Urok, choć poderwał do góry Matthew oraz (na wpół prowadzonego, na wpół ciągniętego) Titusa, zdążył w porę przeciągnąć na bezpieczną stronę tylko tego pierwszego. Świetlista bariera opadła na nich w momencie, w którym przekraczali granicę pomieszczenia, wsuwając się dokładnie pomiędzy Botta, a Ollivandera; w powietrzu rozległ się trzask, a kontakt z ochronną magią odrzucił mężczyzn w dwóch różnych kierunkach. Szata młodego arystokraty wymsknęła się ze zbyt słabego uścisku, a sam zainteresowany upadł na posadzkę – niestety wciąż w odizolowanym teraz pomieszczeniu. Wezwane przez funkcjonariusza Patrolu Egzekucyjnego posiłki w postaci czterech dodatkowych czarodziejów dotarły do niego niemal natychmiast, zasłaniając go przed wzrokiem przyjaciół i właściwie odbierając jakąkolwiek możliwość ucieczki. Zajęci posiadaczem króliczych uszu, chwilowo odwrócili uwagę od Matthew i Bertiego, ale nie należało oczekiwać, że będzie trwało to długo.
Sophii udało się przejść zaledwie kilka metrów, zanim zawroty głowy okazały się zbyt silne. Kobieta zatoczyła się i upadła, a kolana zatonęły jej w miękkim, przybrzeżnym błocie, wciąż rozmytym przez niedawne ulewy. W ciemności nadal nie widziała wiele, wydawało jej się jednak, że usłyszała szmery dobiegające z rzecznych zarośli, porastających brzeg jakieś dwa metry niżej.
Titus – to koniec Twojego udziału w wydarzeniu. Po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy Patrolu Egzekucyjnego, zostałeś odeskortowany do Tower, skąd wypuszczono Cię dopiero następnego ranka, po zdecydowanej interwencji nestora rodu. Fakt Twojego udziału w czymś o tak wątpliwej reputacji jak nielegalne wyścigi mioteł, nie przeszedł bez echa; nestor, już i tak podejrzliwie śledzący Twoje poczynania, zdecydował o nałożeniu aresztu domowego, który łaskawie zniósł dopiero po upływie tygodnia. Wciąż jednak musisz liczyć się z tym, że Twoja reputacja pozostawia w tej chwili wiele do życzenia, a czujne oczy nestora wypatrują ewentualnych potknięć. Króliczych uszu pozbyłeś się następnego dnia – w trakcie wizyty w Szpitalu Św. Munga, jeden z życzliwych uzdrowicieli szybko i sprawnie odwrócił skutki nieudanej transmutacji.
Bertie i Matthew – znajdujecie się w korytarzu, macie wolną drogę ucieczki. Nie widzicie Titusa, który otoczony został przez funkcjonariuszy Ministerstwa – w tej chwili łącznie pięciu. Rzut kością k100 obowiązuje Was tylko w przypadku rzucania zaklęć bądź fizycznego ataku.
Sophia – jeżeli próbujesz podnieść się z kolan, obowiązuje Cię dodatkowy rzut kością (ST = 40). Oprócz tego możesz wykonać drugą akcję, na której powodzenie rzucać nie musisz, chyba że jest to zaklęcie (wtedy ST odczytujesz wg tabeli obowiązującej na forum).
Wszystkim przypominam, że według zasad wydarzenia, jakim był wyścig mioteł: "Wydarzenie będzie zagrażać zdrowiu postaci. Dlatego uczestnicy zobowiązują się do tego by nie rozpoczynać fabuł w przedziale 6-13 kwietnia." W związku z tym, wszystkie wątki rozgrywane w tym czasie należy przesunąć na inny termin.
Na odpis macie 48 godzin.
Sophii udało się przejść zaledwie kilka metrów, zanim zawroty głowy okazały się zbyt silne. Kobieta zatoczyła się i upadła, a kolana zatonęły jej w miękkim, przybrzeżnym błocie, wciąż rozmytym przez niedawne ulewy. W ciemności nadal nie widziała wiele, wydawało jej się jednak, że usłyszała szmery dobiegające z rzecznych zarośli, porastających brzeg jakieś dwa metry niżej.
Titus – to koniec Twojego udziału w wydarzeniu. Po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy Patrolu Egzekucyjnego, zostałeś odeskortowany do Tower, skąd wypuszczono Cię dopiero następnego ranka, po zdecydowanej interwencji nestora rodu. Fakt Twojego udziału w czymś o tak wątpliwej reputacji jak nielegalne wyścigi mioteł, nie przeszedł bez echa; nestor, już i tak podejrzliwie śledzący Twoje poczynania, zdecydował o nałożeniu aresztu domowego, który łaskawie zniósł dopiero po upływie tygodnia. Wciąż jednak musisz liczyć się z tym, że Twoja reputacja pozostawia w tej chwili wiele do życzenia, a czujne oczy nestora wypatrują ewentualnych potknięć. Króliczych uszu pozbyłeś się następnego dnia – w trakcie wizyty w Szpitalu Św. Munga, jeden z życzliwych uzdrowicieli szybko i sprawnie odwrócił skutki nieudanej transmutacji.
Bertie i Matthew – znajdujecie się w korytarzu, macie wolną drogę ucieczki. Nie widzicie Titusa, który otoczony został przez funkcjonariuszy Ministerstwa – w tej chwili łącznie pięciu. Rzut kością k100 obowiązuje Was tylko w przypadku rzucania zaklęć bądź fizycznego ataku.
Sophia – jeżeli próbujesz podnieść się z kolan, obowiązuje Cię dodatkowy rzut kością (ST = 40). Oprócz tego możesz wykonać drugą akcję, na której powodzenie rzucać nie musisz, chyba że jest to zaklęcie (wtedy ST odczytujesz wg tabeli obowiązującej na forum).
Wszystkim przypominam, że według zasad wydarzenia, jakim był wyścig mioteł: "Wydarzenie będzie zagrażać zdrowiu postaci. Dlatego uczestnicy zobowiązują się do tego by nie rozpoczynać fabuł w przedziale 6-13 kwietnia." W związku z tym, wszystkie wątki rozgrywane w tym czasie należy przesunąć na inny termin.
Na odpis macie 48 godzin.
Już się cieszył, że się udało, już tylko sprowadzi kuzyna i przyjaciela i uciekną, wybiegną z tej anty-teleportacyjnej okolicy i przeniosą się do Rudery. Niestety jednak Matt przedostał się na zewnątrz dzięki zaklęciu, ale Titus w ostatniej chwili został odcięty. Nie było szans, by po niego wracać - Bertie rzuciłby się za przyjacielem w ogień, jeśli to rzucanie mogło mieć jakikolwiek sens, teraz jednak stanęłoby na spaleniu dwóch osób, sytuacja była raczej nie do wyratowania. Spojrzał na Matta zmartwiony - co czeka Ollivandera? Przede wszystkim: jak duże będzie miał problemy z Nestorem. O więzienie się właściwie nie martwił, ale ród to poważniejszy problem.
Teraz jednak nie miał już czasu martwić się przyjacielem, trzeba zająć się sobą i najlepiej upewnić się, że nikt nie będzie ich gonić. Odwrócił się jeszcze w stronę przejścia do całego zamieszania i skierował różdżkę w tę stronę. Odciąć się, a potem uciekać: byle szybko!
- Murusio.
Teraz jednak nie miał już czasu martwić się przyjacielem, trzeba zająć się sobą i najlepiej upewnić się, że nikt nie będzie ich gonić. Odwrócił się jeszcze w stronę przejścia do całego zamieszania i skierował różdżkę w tę stronę. Odciąć się, a potem uciekać: byle szybko!
- Murusio.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Sophia nie czuła się najlepiej. Mogła się oszukiwać i bagatelizować swój stan, ale ciało nic sobie nie robiło z jej wewnętrznego uporu. Nie doszła daleko; zawroty głowy stały się tak dokuczliwe, że po chwili zachwiała się i upadła, lądując kolanami w rozmokłym błocie w pobliżu rzeki. Zacisnęła powieki i znowu pomasowała skroń, walcząc z nieprzyjemnym uczuciem i narastającą słabością. Kto by pomyślał, że zwykła chęć pomocy nieprzytomnemu mężczyźnie i próba przesunięcia go kawałek może skończyć się w taki sposób? Teraz klęczała w błocie na kompletnym odludziu, nie licząc znajdującego się nieopodal nielegalnego zgromadzenia, właśnie rozpędzanego przez ministerialne służby. Sama też jeszcze niedawno było jego częścią, nawet jeśli przywiodły ją tu pobudki służbowe, a chęć przeżycia przygody była kwestią drugorzędną. Chociaż tych przygód i tak chyba przeżyła dziś aż nadto i o niczym nie marzyła tak, jak o swoim ciepłym, suchym łóżku.
Ale była aurorem, nie zamierzała pozwolić sobie na słabość czy wpadnięcie w panikę. Bolało, ale musiała to przetrwać. Nie był to pierwszy i nie ostatni raz, kiedy zostawała ranna podczas pełnienia swojej służby. Nie zamierzała jednak ryzykować w tym stanie samodzielnej próby uleczenia się. Potrafiła co prawda połatać niegroźne obrażenia, ale obawiała się, że to, co działo się z nią teraz, przekraczało jej możliwości, tym bardziej że ledwie potrafiła skupić się na iściu prosto, nie mówiąc o rzucaniu skomplikowanych zaklęć.
Podniosła się, podpierając się miotłą. Gdzieś z boku, z pobliskich zarośli, dobiegały szmery. Miała wielką nadzieję, że nie był to żaden troll ani inne groźne stworzenie, a jedynie zwykły ptak śpiący w krzakach, który spłoszył się jej obecnością. Na wszelki wypadek ruszyła przed siebie wzdłuż rzeki najszybciej, jak tylko mogła w obecnym stanie, mając nadzieję, że nikt ani nic o złych zamiarach nagle nie wyskoczy z zarośli. Chciała jak najszybciej oddalić się z tego miejsca i wymyślić jakiś sposób na powrót do domu.
Ale była aurorem, nie zamierzała pozwolić sobie na słabość czy wpadnięcie w panikę. Bolało, ale musiała to przetrwać. Nie był to pierwszy i nie ostatni raz, kiedy zostawała ranna podczas pełnienia swojej służby. Nie zamierzała jednak ryzykować w tym stanie samodzielnej próby uleczenia się. Potrafiła co prawda połatać niegroźne obrażenia, ale obawiała się, że to, co działo się z nią teraz, przekraczało jej możliwości, tym bardziej że ledwie potrafiła skupić się na iściu prosto, nie mówiąc o rzucaniu skomplikowanych zaklęć.
Podniosła się, podpierając się miotłą. Gdzieś z boku, z pobliskich zarośli, dobiegały szmery. Miała wielką nadzieję, że nie był to żaden troll ani inne groźne stworzenie, a jedynie zwykły ptak śpiący w krzakach, który spłoszył się jej obecnością. Na wszelki wypadek ruszyła przed siebie wzdłuż rzeki najszybciej, jak tylko mogła w obecnym stanie, mając nadzieję, że nikt ani nic o złych zamiarach nagle nie wyskoczy z zarośli. Chciała jak najszybciej oddalić się z tego miejsca i wymyślić jakiś sposób na powrót do domu.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
To nie tak powinno być, a jednak nie mogłem nic już zmienić. Titus był tam, a ja i Bertie tutaj. Klamka zapadła. Spojrzałem jeszcze na kuzyna nie będąc do końca pewnym, czy to rozumiał. Przez chwilę obawiałem się, że bezwzględu na wszystko postanowi ponownie wskoczyć ogień za przyjacielem, lecz najwyraźniej zdawał sobie sprawę z tego, że tym razem nie przyniosłoby to nic dobrego.
- Wypuszczą go pewnie po kilku godzinach. Nazwisko - uświadomiłem Bertiego nie mogąc patrzeć jak jego twarz wygląda nieśmiesznie i niegłupio z wymalowaną na niej troską. Wiedziałem jednak, że w jego przypadku funkcjonariusze prawa to najmniejszy problem.
Już właściwie miałem poganiać Bertiego do żwawszych ruchów w momencie w którym zapowiadało się, że wcale nie będzie nam łatwo, gdy ten cisnął magicznym zaklęciem, które bardzo sprawnie odgrodziło nas od problemu. Ten popis czarodziejstwa zaskoczył mnie na tyle, że aż mnie zamurowało. Bertie widząc to chyba aż się nadął z poczucia swojej fajności.
- Raz ci w życiu coś wyszło, wielkie rzeczy... - Wywróciłem tylko oczami - Spinaj lepiej dupe bo to nie koniec - wyrwałem go z tej jego krainy zajebistości chwytając za fraki i ciągnąc tego upojonego chwilowym sukcesem głupka za sobą - ku wyjściu. Jeszcze trochę nam brakowało do bezpieczeństwa.
- Wypuszczą go pewnie po kilku godzinach. Nazwisko - uświadomiłem Bertiego nie mogąc patrzeć jak jego twarz wygląda nieśmiesznie i niegłupio z wymalowaną na niej troską. Wiedziałem jednak, że w jego przypadku funkcjonariusze prawa to najmniejszy problem.
Już właściwie miałem poganiać Bertiego do żwawszych ruchów w momencie w którym zapowiadało się, że wcale nie będzie nam łatwo, gdy ten cisnął magicznym zaklęciem, które bardzo sprawnie odgrodziło nas od problemu. Ten popis czarodziejstwa zaskoczył mnie na tyle, że aż mnie zamurowało. Bertie widząc to chyba aż się nadął z poczucia swojej fajności.
- Raz ci w życiu coś wyszło, wielkie rzeczy... - Wywróciłem tylko oczami - Spinaj lepiej dupe bo to nie koniec - wyrwałem go z tej jego krainy zajebistości chwytając za fraki i ciągnąc tego upojonego chwilowym sukcesem głupka za sobą - ku wyjściu. Jeszcze trochę nam brakowało do bezpieczeństwa.
I'll survive
somehow i always do
somehow i always do
Zaklęcie rzucone przez Bertiego okazało się bezbłędne – kamienny mur, szczelnie wypełniający przestrzeń dzielącą dwóch czarodziejów od owalnego pomieszczenia, pojawił się znikąd, przywołany prostym machnięciem różdżki. Funkcjonariusze Patrolu Egzekucyjnego, nawet gdyby chcieli, nie mieli już szans na pościg; ostateczne próby powstrzymania uciekinierów rozbiły się o solidną ścianę w postaci kolorowych rozbłysków, ale tych Bertie i Matthew już nie widzieli. Choć zraniona noga tego drugiego nieznacznie ich spowalniała, po długim (i raczej nieobfitującym w dodatkowe emocje) marszu, udało im się wydostać na zewnątrz – prosto w objęcia wszechobecnego mroku. W ciemnościach nocy nie widzieli wiele; kilkadziesiąt metrów przed nimi majaczyła linia lasu, po lewej w świetle księżyca lśniły szemrzące cicho wody rzeki Severn. Tym jednak, co przyciągnęło ich uwagę, był ruch: mniej więcej w połowie drogi między miejscem, w którym się znajdowali, a pierwszymi drzewami, chwiała się niewyraźna sylwetka, z trudem podpierając się na ściskanym w ręku trzonku miotły. Kierowała się w stronę lasu, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że coś podążało jej śladami; stworzenie, na pierwszy rzut oka wyglądające jak zwyczajna kłoda na czterech łapach, wynurzyło się z porastających brzeg zarośli i zmierzało w jej kierunku.
Sophii z trudem udało się ponownie stanąć na własnych nogach.* Zawroty głowy nie ustawały, a obraz – i tak ograniczony – falował zabawnie, ale im bliżej linii drzew się znajdowała, tym wyraźniej widziała, że została ona uformowana w sposób raczej mało naturalny: pierwsze pnie układały się w regularne półkole, tworząc równą linię, od której jednakże wciąż dzieliło ją kilkanaście metrów.
Matthew i Bertie – macie względnie wolne pole manewru. Rzut kością obowiązuje Was jedynie przy rzucaniu zaklęć i wykonywaniu fizycznych ataków. Możecie rzucać też na spostrzegawczość, jeżeli chcecie rozejrzeć się dokładniej. Tylko Bertie rozpoznał w skradającym się stworzeniu błotoryja.
Sophia – pamiętaj o obowiązującym Cię rzucie na utrzymanie równowagi (w tej kolejce ST = 40). Drugi rzut obowiązuje Cię jedynie w wypadku rzucania zaklęcia, możesz rzucać też na spostrzegawczość, jeżeli chcesz rozejrzeć się dokładniej. (*) Przy interpretacji rzutu uwzględniłam biegłość w silnej woli, która zniwelowała karę do kości.
Aktualne kary: Matthew: -10 (poruszanie się), -5 (zaklęcia), Sophia: -10.
Na odpis macie 48 godzin.
Sophii z trudem udało się ponownie stanąć na własnych nogach.* Zawroty głowy nie ustawały, a obraz – i tak ograniczony – falował zabawnie, ale im bliżej linii drzew się znajdowała, tym wyraźniej widziała, że została ona uformowana w sposób raczej mało naturalny: pierwsze pnie układały się w regularne półkole, tworząc równą linię, od której jednakże wciąż dzieliło ją kilkanaście metrów.
Matthew i Bertie – macie względnie wolne pole manewru. Rzut kością obowiązuje Was jedynie przy rzucaniu zaklęć i wykonywaniu fizycznych ataków. Możecie rzucać też na spostrzegawczość, jeżeli chcecie rozejrzeć się dokładniej. Tylko Bertie rozpoznał w skradającym się stworzeniu błotoryja.
Sophia – pamiętaj o obowiązującym Cię rzucie na utrzymanie równowagi (w tej kolejce ST = 40). Drugi rzut obowiązuje Cię jedynie w wypadku rzucania zaklęcia, możesz rzucać też na spostrzegawczość, jeżeli chcesz rozejrzeć się dokładniej. (*) Przy interpretacji rzutu uwzględniłam biegłość w silnej woli, która zniwelowała karę do kości.
Aktualne kary: Matthew: -10 (poruszanie się), -5 (zaklęcia), Sophia: -10.
Na odpis macie 48 godzin.
Rzeka Severn
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Shropshire