Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Shropshire
Rzeka Severn
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Rzeka Severn
Rzeka Severn jest najdłuższą rzeką Wielkiej Brytanii. Jej koryto wije się przez setki kilometrów zarówno tworząc miejsca przystępne, doskonałe do letniej kąpieli, zimowej jazdy na łyżwach, jak i te całkowicie niedostępne, zarośnięte chaszczami, bardzo głębokie, unikane przez mugoli. Jej brzegi łączy wiele, najczęściej żeliwnych mostów. Jednakże w tej części biegu rzeki nie uświadczy się żadnego z nich w promieniu wielu kilometrów. Choć rzeka traci na przystępności podczas roztopów, w trakcie suchego lata jej nurt jest spokojny, mało rwący, przynajmniej na tyle, by nie utonąć. W tej części dorzecza nie pojawia się zbyt wiele osób, być może jest to spowodowane działaniem zaklęć antymugolskich, a może związane jest to z położeniem miejsca na terenach należących do rodu Averych, którzy słyną z przetrzymywania na swoich terenach groźnych trolli rzecznych. Mówi się, że przy odrobinie pecha można je tutaj spotkać. Dlatego, by uniknąć nieproszonych gości, pewne części rzeki i pobliskich lasów chronią przed czarodziejami zaklęciami uniemożliwiającymi teleportację.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 08.01.19 7:45, w całości zmieniany 3 razy
Moja intuicja działała bez usterek - czego najwidoczniej nie da się powiedzieć o tej pieprzonej miotle, bo już po pierwszych oględzinach mogłem bez wątpienia stwierdzić, że ktoś podrzucił mi bahankowe jajo. Wyślizgana od potu rączka kleiła się nieprzyjemnie do dłoni, ale to akurat nie było dla mnie zbyt problematyczne - najgorszy okazał się smród, który wydzielał ten badyl.
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy miotła może śmierdzieć - otóż tak, może, potwierdzam. Z początku co prawda sądziłem, że rozkoszna woń wydobywa się z otworu gębowego stojącego przede mną jegomościa, więc przemieściłem się - aromat nie stał się jednak ani odrobinę mniej intensywny; dopiero to dało mi do myślenia. Pochyliłem głowę, przystawiając nos do drewna i równie szybko ją cofnąłem - choć trudno powiedzieć, żebym był przesadnie wrażliwy na zapachy, to raczej daleko mi do fetyszysty z uśmiechem na ustach zaciągającego się nutą fasoli i starych skarpet. Doznania organoleptyczno-wizualno-zapachowe to jednak nie koniec urozmaiceń, które zaserwowała mi wylosowana sztuka.
Otóż... tałatajstwo zaczęło mi się wyrywać z ręki - przez dłuższą chwilę nie mogłem poskromić miotły, choć starałem się ze wszystkich sił. Aczkolwiek szarpała się tak wytrwale, że stojący obok mnie osobnik w goglach przez przypadek zarobił jej końcem w żebra. Wymamrotałem ledwie słyszalne przepraszam i zacząłem sobie torować drogę w tłumie, by przejść nieco odrobinę do przodu - dostrzegłem tam odrobinę wolnej przestrzeni, gdzie nie dźgając nikogo w różne części ciała mogłem poczekać na rozpoczęcie wyścigu.
Urocze trele Basila niepotrzebnie się przeciągnęły - mógł od razu przejść do rzeczy, przypominając wszystkim, o co walczą. Informację o wygranej zostawił jednak na sam koniec - uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy mężczyzna wspomniał o pięćdziesięciu galeonach, aczkolwiek nie zlekceważyłem informacji o trollach, z którymi naprawdę nie chciałbym się dzisiaj bliżej poznać.
Postaram się wygrać - ale nie za wszelką ceną.
Robiąc wszystko, by utrzymać w dłoni wyrywającą się miotłę przygotowałem się do startu, podnosząc głowę ku górze i wbijając wzrok w tętniące gwiazdami niebo, w które już za chwilę się wzbijemy.
Start!
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy miotła może śmierdzieć - otóż tak, może, potwierdzam. Z początku co prawda sądziłem, że rozkoszna woń wydobywa się z otworu gębowego stojącego przede mną jegomościa, więc przemieściłem się - aromat nie stał się jednak ani odrobinę mniej intensywny; dopiero to dało mi do myślenia. Pochyliłem głowę, przystawiając nos do drewna i równie szybko ją cofnąłem - choć trudno powiedzieć, żebym był przesadnie wrażliwy na zapachy, to raczej daleko mi do fetyszysty z uśmiechem na ustach zaciągającego się nutą fasoli i starych skarpet. Doznania organoleptyczno-wizualno-zapachowe to jednak nie koniec urozmaiceń, które zaserwowała mi wylosowana sztuka.
Otóż... tałatajstwo zaczęło mi się wyrywać z ręki - przez dłuższą chwilę nie mogłem poskromić miotły, choć starałem się ze wszystkich sił. Aczkolwiek szarpała się tak wytrwale, że stojący obok mnie osobnik w goglach przez przypadek zarobił jej końcem w żebra. Wymamrotałem ledwie słyszalne przepraszam i zacząłem sobie torować drogę w tłumie, by przejść nieco odrobinę do przodu - dostrzegłem tam odrobinę wolnej przestrzeni, gdzie nie dźgając nikogo w różne części ciała mogłem poczekać na rozpoczęcie wyścigu.
Urocze trele Basila niepotrzebnie się przeciągnęły - mógł od razu przejść do rzeczy, przypominając wszystkim, o co walczą. Informację o wygranej zostawił jednak na sam koniec - uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy mężczyzna wspomniał o pięćdziesięciu galeonach, aczkolwiek nie zlekceważyłem informacji o trollach, z którymi naprawdę nie chciałbym się dzisiaj bliżej poznać.
Postaram się wygrać - ale nie za wszelką ceną.
Robiąc wszystko, by utrzymać w dłoni wyrywającą się miotłę przygotowałem się do startu, podnosząc głowę ku górze i wbijając wzrok w tętniące gwiazdami niebo, w które już za chwilę się wzbijemy.
Start!
what matters most is how well you walk through the f i r e.
Felix Tremaine
Zawód : goni mnie przeszłość
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
w środku pękają struny
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Felix Tremaine' has done the following action : rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Siłowałem się z powietrzem.
Wiatr czesał moje włosy, a ja kurczowo zaciskałem dłonie i uda na wyślizganej rączce starej miotły. Po czym pod wpływem impulsu - w ułamku sekundy zbłąkanej myśli i z powodu dostrzeżenia kątem oka zbliżającego się w moją stronę niebezpieczeństwa - obróciłem się tak, by zawisnąć głową w dół. W ten sposób udało mi się uniknąć skierowanego w moją stronę ataku.
Trzonowcem złapałem muchę - czułem, jak ślizga się po tafli szkliwa, gdy uśmiechałem się do świata niczym szaleniec tańczący nad przepaścią.
Nie byłem tylko pewien, czy ryzykowny manewr nie skończy się otrzeźwiającą zdrowy rozsądek kąpielą w rzece, bowiem znowu straciłem panowanie nad miotłą.
Wiatr czesał moje włosy, a ja kurczowo zaciskałem dłonie i uda na wyślizganej rączce starej miotły. Po czym pod wpływem impulsu - w ułamku sekundy zbłąkanej myśli i z powodu dostrzeżenia kątem oka zbliżającego się w moją stronę niebezpieczeństwa - obróciłem się tak, by zawisnąć głową w dół. W ten sposób udało mi się uniknąć skierowanego w moją stronę ataku.
Trzonowcem złapałem muchę - czułem, jak ślizga się po tafli szkliwa, gdy uśmiechałem się do świata niczym szaleniec tańczący nad przepaścią.
Nie byłem tylko pewien, czy ryzykowny manewr nie skończy się otrzeźwiającą zdrowy rozsądek kąpielą w rzece, bowiem znowu straciłem panowanie nad miotłą.
what matters most is how well you walk through the f i r e.
Felix Tremaine
Zawód : goni mnie przeszłość
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
w środku pękają struny
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Felix Tremaine' has done the following action : rzut kością
'k100' : 61
'k100' : 61
Zerkał spode łba na gromadzących się czarodziejów - gdy wśród nich dostrzegł nawet jedną kobiecą posturę, półkpiąco uśmiechnął się pod nosem. Był tu w jednym celu, pragnął wygrać, nie przewidywał innych rozwiązań; nie potrzebował pieniędzy, o których z rozkoszą opowiadał Basil (nie wiedział, skąd go kojarzy, ale z jakiegoś powodu bez problemu potrafił przyporządkować imię do paskudnej gęby). Pragnął emocji, pragnął rozrywki, dreszczu adrenaliny, wiatru we włosach, gorzkiej satysfakcji.
I chciał zrzucić z mioteł paru idiotów.
Zacisnął dłoń na swojej miotle - miał wrażenie, że wybijała się na tle pozostałych gratów o postrzępionych witkach i połamanych uchwytach. Nie dbał o to, nie martwił się, że ktoś go rozpozna; był zbyt zuchwały, zbyt lekkomyślny, zbyt pewny siebie, by potrafić się tym przejąć. Poniekąd byłby rozczarowany, gdyby nikt nie ujrzał w nim sławy.
Gdyby nie podłechtał ego. Choć i tak zbyłby fana arogancką pogardą.
Splunął na bok, marszcząc brwi, a potem raz jeszcze poświęcił się taksowaniu spojrzeniem wszystkich wkoło - ale nikt nie wydawał się godny uwagi.
Koryto rzeki, błękitne ogniki, trolle; im więcej atrakcji, tym lepiej - tym więcej nieprzyjemnych przygód spotka te wszystkie szlamy i żałosne ludzkie powłoki o bezzębnych uśmiechach, powykrzywianych kończynach, paskudnych obliczach.
Brzydził się ich - niech gniją w błocie, do którego ich strąci.
Bez większych stresów przygotował się do startu; jego miotła była mu przyjaciółką, nie zawodziła go, a on wierzył we własne zdolności. I swoją niezłomność.
Mocno odbił się od ziemi, by zaraz pomknąć naprzód - wzdłuż mętnych rzecznych otchłani.
I chciał zrzucić z mioteł paru idiotów.
Zacisnął dłoń na swojej miotle - miał wrażenie, że wybijała się na tle pozostałych gratów o postrzępionych witkach i połamanych uchwytach. Nie dbał o to, nie martwił się, że ktoś go rozpozna; był zbyt zuchwały, zbyt lekkomyślny, zbyt pewny siebie, by potrafić się tym przejąć. Poniekąd byłby rozczarowany, gdyby nikt nie ujrzał w nim sławy.
Gdyby nie podłechtał ego. Choć i tak zbyłby fana arogancką pogardą.
Splunął na bok, marszcząc brwi, a potem raz jeszcze poświęcił się taksowaniu spojrzeniem wszystkich wkoło - ale nikt nie wydawał się godny uwagi.
Koryto rzeki, błękitne ogniki, trolle; im więcej atrakcji, tym lepiej - tym więcej nieprzyjemnych przygód spotka te wszystkie szlamy i żałosne ludzkie powłoki o bezzębnych uśmiechach, powykrzywianych kończynach, paskudnych obliczach.
Brzydził się ich - niech gniją w błocie, do którego ich strąci.
Bez większych stresów przygotował się do startu; jego miotła była mu przyjaciółką, nie zawodziła go, a on wierzył we własne zdolności. I swoją niezłomność.
Mocno odbił się od ziemi, by zaraz pomknąć naprzód - wzdłuż mętnych rzecznych otchłani.
and I don't give a damn
about my bad reputation
about my bad reputation
Douglas Jones
Zawód : szukający Os z Wimbourne
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sił mi brak i już nie chcę
nic wiedzieć, mam mętlik
w mojej małej głowie
nic wiedzieć, mam mętlik
w mojej małej głowie
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Douglas Jones' has done the following action : rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Mknął prędko do przodu, wymijając tępych osiłków mordujących się za jego ramieniem; wysłał im wyłącznie przelotne spojrzenie, ale nie miał zamiaru poświęcać im dłuższej chwili. Przyświecał mu cel - cel, który pozostawał na wyciągnięcie ręki.
A przynajmniej był tego pewien, dopóki nie wpadł w gęste labirynty ostrych gałęzi; drzewa pochylały swe konary ku powierzchni wody, subtelnie ją mącąc i zapowiadając... kolizję? Układając usta w kształt niemego przekleństwa, mocno poderwał miotłę, by w nagłym, szybkim manewrze ominąć przeszkodę - ostatnie, czego mógłby sobie zażyczyć, to przecięcie ciała setkami małych igiełek.
Pozwolił sobie na chwilę roztargnienia; znów obejrzał się przez ramię, by zlokalizować swoich przeciwników, po czym zanurkował, by dalej mknąć tuż ponad lekko wzburzoną rzeką.
A przynajmniej był tego pewien, dopóki nie wpadł w gęste labirynty ostrych gałęzi; drzewa pochylały swe konary ku powierzchni wody, subtelnie ją mącąc i zapowiadając... kolizję? Układając usta w kształt niemego przekleństwa, mocno poderwał miotłę, by w nagłym, szybkim manewrze ominąć przeszkodę - ostatnie, czego mógłby sobie zażyczyć, to przecięcie ciała setkami małych igiełek.
Pozwolił sobie na chwilę roztargnienia; znów obejrzał się przez ramię, by zlokalizować swoich przeciwników, po czym zanurkował, by dalej mknąć tuż ponad lekko wzburzoną rzeką.
and I don't give a damn
about my bad reputation
about my bad reputation
Douglas Jones
Zawód : szukający Os z Wimbourne
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sił mi brak i już nie chcę
nic wiedzieć, mam mętlik
w mojej małej głowie
nic wiedzieć, mam mętlik
w mojej małej głowie
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Douglas Jones' has done the following action : rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Sophia uważnie obejrzała wylosowaną miotłę. Wyglądała całkiem zwyczajnie. Z pewnością nie była nowa, ale nie wyglądała, jakby miała rozpaść się w jej rękach. Powinna donieść ją do końca wyścigu, chociaż młoda aurorka przypuszczała, że ewentualne problemy z nieznaną jej miotłą na pewno nie będą jedynymi, z którymi będzie musiała się zmierzyć. Otaczało ją spore grono typków spod ciemnej gwiazdy, choć wśród uczestników wypatrzyła i parę sylwetek, które wydawały się nie pasować do tego miejsca. Ponadto spotkali się tutaj bez wiedzy i aprobaty ministerstwa, na ziemiach należących do jednego z najbardziej konserwatywnych rodów. Pogłoski o żyjących tu trollach również mogły mieć w sobie ziarno prawdy, więc Sophia wiedziała, że będzie musiała mieć oczy dookoła głowy i być czujna nie mniej niż na standardowych akcjach. Chociaż ta też poniekąd była akcją; liczyła że oprócz dawki adrenaliny, której potrzebowała w tym trudnym i pełnym napięcia okresie, zdobędzie też jakiekolwiek przydatne informacje.
Starała się sprawiać wrażenie, że doskonale się tutaj czuje i że zachowanie niektórych ludzi nie budzi w niej żadnych emocji. Stała z miotłą w ręce, wciąż wtapiając się w otaczający uczestników tłum. Na sygnał startu dosiadła miotły i oderwała się od ziemi, szybując w górę, w stronę otwierającego się prześwitu w zadaszeniu. Skierowała się w stronę błyszczących światełek, które wyznaczały trasę wzdłuż rzeki, czując uderzający w nią chłód i starając się coś zobaczyć mimo ciemności.
Starała się sprawiać wrażenie, że doskonale się tutaj czuje i że zachowanie niektórych ludzi nie budzi w niej żadnych emocji. Stała z miotłą w ręce, wciąż wtapiając się w otaczający uczestników tłum. Na sygnał startu dosiadła miotły i oderwała się od ziemi, szybując w górę, w stronę otwierającego się prześwitu w zadaszeniu. Skierowała się w stronę błyszczących światełek, które wyznaczały trasę wzdłuż rzeki, czując uderzający w nią chłód i starając się coś zobaczyć mimo ciemności.
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89
'k100' : 89
- Kpisz? Chyba czy on m szansę z nami! - uśmiechnął się do Titusa szeroko. zaraz jednak ktoś postanowił ich uciszyć w dość ciekawy sposób, Bertie zaciekawiony odwrócił się w stronę krzykliwie ubranego mówiącego. Czyżby to był organizator dzisiejszego wyścigu?
Podobał mu się dziwny nastrój, jaki tutaj panował. Może i to zdecydowanie nie było jego towarzystwo i Nokturn nigdy go nie pociągał, ale na chwilę nawet fajnie było się przyglądać tym wszystkim szumowinom. Choć jednocześnie cieszył się, że nie zabrał nic szczególnie cennego.
Nie myślał o tym wiele, choć zdecydowanie wszystko nadal go bawiło. Cała konkurencja, wszyscy dziwni ludzie dookoła i szał jaki wywoływały galeony. Nie, żeby jemu się nie przydały, nadal wisiał niemałą sumę Ollivanderowi i w tej chwili miał wrażenie, że będzie go spłacać do śmierci, ale co tam! Już i tak obstawił, że wygra ten cały Jones.
Chyba, że znów uśmiechnie się do niego szczęście, jak to miało w zwyczaju, nie?
Ruszył zaraz ze wszystkimi w nadziei, że uda mu się przebić na przód.
Podobał mu się dziwny nastrój, jaki tutaj panował. Może i to zdecydowanie nie było jego towarzystwo i Nokturn nigdy go nie pociągał, ale na chwilę nawet fajnie było się przyglądać tym wszystkim szumowinom. Choć jednocześnie cieszył się, że nie zabrał nic szczególnie cennego.
Nie myślał o tym wiele, choć zdecydowanie wszystko nadal go bawiło. Cała konkurencja, wszyscy dziwni ludzie dookoła i szał jaki wywoływały galeony. Nie, żeby jemu się nie przydały, nadal wisiał niemałą sumę Ollivanderowi i w tej chwili miał wrażenie, że będzie go spłacać do śmierci, ale co tam! Już i tak obstawił, że wygra ten cały Jones.
Chyba, że znów uśmiechnie się do niego szczęście, jak to miało w zwyczaju, nie?
Ruszył zaraz ze wszystkimi w nadziei, że uda mu się przebić na przód.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
Udało mu się trafić na ubocze, nikt nie zwracał na niego większej uwagi, więc i próbował skupić się na locie, choć trochę rozpraszały go bójki dookoła, miał ochotę się im przyglądać. Zaraz jednak trasa zaczęła się zawężać. Trzymanie się z boku przynosiło coraz mniej korzyści - zamiast ludzi musiał zacząć wojować z gałęziami!
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 41
'k100' : 41
Ściskał w dłoniach kawał dobrej miotły - nie wiedział czemu dostał akurat tę, ale zdecydowanie trafiło mu się jak ślepej kurze ziarno. Oby tylko miał takie szczęście do końca wyścigu! Roześmiał się na słowa Bertiego i nawet miał mu przyznać rację, kiedy poczuł, że ktoś, albo raczej coś, szturcha go w bok. Wbił spojrzenie w chudego chłopaka uśmiechając się pod chustą... Właśnie - pod chustą, więc wyszło na to, że tylko się nań gapił spod gogli, patrząc jak odchodzi.
A później odezwał się organizator wyścigu i Titus milczał obserwując postać Basila. Jasne, że nie miał pojęcia kim on jest - do tej pory na Nokturnie był tylko raz i raczej nie zamierzał tam wracać. Kiedy wreszcie padło słowo, na które wszyscy czekali, kiedy przejście się otwarło i pierwsze ogniki zamigotały w ciemności, Ollivander wraz z resztą towarzystwa odepchnął się mocno od ziemi wystrzeliwując w powietrze.
A później odezwał się organizator wyścigu i Titus milczał obserwując postać Basila. Jasne, że nie miał pojęcia kim on jest - do tej pory na Nokturnie był tylko raz i raczej nie zamierzał tam wracać. Kiedy wreszcie padło słowo, na które wszyscy czekali, kiedy przejście się otwarło i pierwsze ogniki zamigotały w ciemności, Ollivander wraz z resztą towarzystwa odepchnął się mocno od ziemi wystrzeliwując w powietrze.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Rzeka Severn
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Shropshire