Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Łuk Durdle Door
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Łuk Durdle Door
Nieco oddalony od Weymouth rozległy piaszczysty brzeg plaży, na którym co jakiś czas wznoszą się ostre, niebezpieczne skały, spośród których największą jest wapienny łuk Durdle Door. Mnogość naturalnych przeszkód uczyniła to miejsce trudnym szlakiem konnym wytyczonym dla doświadczonych jeźdźców, którzy już od wieków pokonują się wzajemnie w pomysłach na ominięcie piętrzących się na plaży kamieni, dosiadając skrzydlatych rumaków.
The member 'Rufus Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 21
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 21
jeździectwo I, próbujemy na zwinność
Przez chwilę miał wrażenie, że puści wodze i zostanie sam w wodzie, gdy udało mu się wyłowić jeden z bursztynów. Tylko przez krótki moment czuł, jak dłoń mocniej chwyta za skórzany pas i pozwala mu ponownie znaleźć się w siodle. Zachary ledwie odnotowywał zmiany rzeczywistości. Przejęcie własnym stanem oraz wydobyciem przedmiotu z wody zajmowało jego myśli, gdy raz po raz zaciskał palce na wodzach, rozważając wybranie najmniej inwazyjnego rozwiązania. Nie chciał, by ucierpiał koń czy on sam, dlatego też ścisnął wodze mocniej, pragnąc zachować jak największą kontrolę oraz precyzję w trakcie lotu.
Przez chwilę miał wrażenie, że puści wodze i zostanie sam w wodzie, gdy udało mu się wyłowić jeden z bursztynów. Tylko przez krótki moment czuł, jak dłoń mocniej chwyta za skórzany pas i pozwala mu ponownie znaleźć się w siodle. Zachary ledwie odnotowywał zmiany rzeczywistości. Przejęcie własnym stanem oraz wydobyciem przedmiotu z wody zajmowało jego myśli, gdy raz po raz zaciskał palce na wodzach, rozważając wybranie najmniej inwazyjnego rozwiązania. Nie chciał, by ucierpiał koń czy on sam, dlatego też ścisnął wodze mocniej, pragnąc zachować jak największą kontrolę oraz precyzję w trakcie lotu.
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 83
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 82
#1 'k100' : 83
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 82
koń łagodny ST 35+10
jeździectwo I (+10)
akrobatyka ST 60
zwinność 13 (x2)
Śpioch, co podejrzane, bez większych sprzeciwów wbiegł w morskie fale. Szczerze mówiąc zaskoczył tym Josepha, ale ten nie zamierzał w żadnym razie narzekać. Poklepał zwierzę po szyi w ramach nagrody, a chwilę później wskoczył z jego grzbietu w morską toń, by wyłowić błyszczący na dnie bursztyn. Wyszło im to całkiem zgrabnie, musiał to przyznać i zaczął mieć nadzieję, że teraz już ich współpraca zacznie się na dobre. Czym prędzej wspiął się na grzbiet kasztana i popędził go za szybszymi zawodnikami. Chociaż byli na szarym końcu, to wciąż mogli jeszcze wywalczyć lepsze miejsce i, kto wie? Może nawet wygrać...?
Joe zobaczył jak aetonany przed nimi rozprostowują skrzydła, poruszają nimi, po czym wzlatują do góry. Przełknął ślinę. To nie mogło być trudniejsze od latania na miotle... prawda?
- Dajesz, Śpioch! Ufam ci, chłopie - mruknął domagicznej bestii swego rumaka. Miał nadzieję, że zwierzę ma swój rozum i nawet jeśli umiejętności Joe zawiodą, to latający koń nie rozbije się na jednej ze skał. Albo nie rozbije jego, choć o siebie martwił się w sumie najmniej - był całkiem niezły w unikach.
jeździectwo I (+10)
akrobatyka ST 60
zwinność 13 (x2)
Śpioch, co podejrzane, bez większych sprzeciwów wbiegł w morskie fale. Szczerze mówiąc zaskoczył tym Josepha, ale ten nie zamierzał w żadnym razie narzekać. Poklepał zwierzę po szyi w ramach nagrody, a chwilę później wskoczył z jego grzbietu w morską toń, by wyłowić błyszczący na dnie bursztyn. Wyszło im to całkiem zgrabnie, musiał to przyznać i zaczął mieć nadzieję, że teraz już ich współpraca zacznie się na dobre. Czym prędzej wspiął się na grzbiet kasztana i popędził go za szybszymi zawodnikami. Chociaż byli na szarym końcu, to wciąż mogli jeszcze wywalczyć lepsze miejsce i, kto wie? Może nawet wygrać...?
Joe zobaczył jak aetonany przed nimi rozprostowują skrzydła, poruszają nimi, po czym wzlatują do góry. Przełknął ślinę. To nie mogło być trudniejsze od latania na miotle... prawda?
- Dajesz, Śpioch! Ufam ci, chłopie - mruknął do
Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!
No team can ever best the best of Puddlemere!
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Joseph Wright' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k100' : 66
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k100' : 66
[jeździectwo I, zwinność 5]
1. koń uparty [50]
2. szybkość
3. zwinność
Cokolwiek powiedział do niego Fox, umknęło w spowodowanym porażką zamieszaniu, czy może - chciał, żeby tak się stało, nie będąc w stanie sprowadzać swoich myśli na utytłane w przeszłości tory teraz, w samym środku wyścigu, gdy nic nie szło tak, jak powinno było; być może naprawdę był tchórzem, a może po prostu nie miał pojęcia, co powinien był odpowiedzieć - miał mnóstwo do powiedzenia, a jednocześnie nie potrafił odnaleźć właściwych słów, nawet jeżeli krótkie powitanie mogło wydawać się zupełnie niewinne. Nie odwrócił się więc, udając, że niczego nie usłyszał - że świszczący mu w uszach wiatr porwał słowa jego szkolnego przyjaciela, licząc na to, że tak samo skutecznie porwie również szarpiący wnętrznościami żal.
Na szczęście (lub nieszczęście) jego aetonan - czyżby wyczuwając targające nim emocje? - zupełnie odmówił posłuszeństwa, pozostawiając go na szarym końcu wyścigu i nawet nie zanurzając się w wodzie. Percival przełknął urażoną dumę, smakując ją gorzko i zeskakując z grzbietu, by przez ten odcinek przeprowadzić wierzchowca pieszo, nie zwracając uwagi na wlewającą się do butów wodę i ciesząc się jedynie, że większość zawodników znajdowała się już sporo dalej, a więc pozostawał poza zasięgiem ich wzroku.
Gdy wreszcie udało mu się ponownie dosiąść aetonana i wznieść w powietrze, niemal wszyscy pokonali już przeszkodę - mimo to postanowił przynajmniej ukończyć wyścig, kierując wierzchowca w stronę kamiennego łuku i licząc na to, że własna zwinność pozwoli mu uniknąć bolesnego zderzenia z konstrukcją.
1. koń uparty [50]
2. szybkość
3. zwinność
Cokolwiek powiedział do niego Fox, umknęło w spowodowanym porażką zamieszaniu, czy może - chciał, żeby tak się stało, nie będąc w stanie sprowadzać swoich myśli na utytłane w przeszłości tory teraz, w samym środku wyścigu, gdy nic nie szło tak, jak powinno było; być może naprawdę był tchórzem, a może po prostu nie miał pojęcia, co powinien był odpowiedzieć - miał mnóstwo do powiedzenia, a jednocześnie nie potrafił odnaleźć właściwych słów, nawet jeżeli krótkie powitanie mogło wydawać się zupełnie niewinne. Nie odwrócił się więc, udając, że niczego nie usłyszał - że świszczący mu w uszach wiatr porwał słowa jego szkolnego przyjaciela, licząc na to, że tak samo skutecznie porwie również szarpiący wnętrznościami żal.
Na szczęście (lub nieszczęście) jego aetonan - czyżby wyczuwając targające nim emocje? - zupełnie odmówił posłuszeństwa, pozostawiając go na szarym końcu wyścigu i nawet nie zanurzając się w wodzie. Percival przełknął urażoną dumę, smakując ją gorzko i zeskakując z grzbietu, by przez ten odcinek przeprowadzić wierzchowca pieszo, nie zwracając uwagi na wlewającą się do butów wodę i ciesząc się jedynie, że większość zawodników znajdowała się już sporo dalej, a więc pozostawał poza zasięgiem ich wzroku.
Gdy wreszcie udało mu się ponownie dosiąść aetonana i wznieść w powietrze, niemal wszyscy pokonali już przeszkodę - mimo to postanowił przynajmniej ukończyć wyścig, kierując wierzchowca w stronę kamiennego łuku i licząc na to, że własna zwinność pozwoli mu uniknąć bolesnego zderzenia z konstrukcją.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
The member 'Percival Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 45
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 2
#1 'k100' : 45
--------------------------------
#2 'k20' : 18
--------------------------------
#3 'k100' : 2
|precyzyjny lot
Powiedzmy, że się udało. Uzdrowiciel cmoknął powietrze popuszczając wodzy. Trzymając je w dłoni wyciągnął je w stronę uszu zwierzęcia popędzając go pracą nóg, dając płynnym ruchem przyzwolenie na to by rozpostarło skrzydła i wzbiło się wyżej. Upewnił się chwilę wcześniej że przestrzeń na te jest wystarczająca i zwierze nie będzie miało okazji do spłoszenia się gdy delikatne lotki napotkają opór inny niż powietrza. Później ważne było tempo. Ruch skrzydeł, ciąg wiatru. Adrien zmrużył ślepia nakierowując zwierze pewnie w stronę łuku.
Powiedzmy, że się udało. Uzdrowiciel cmoknął powietrze popuszczając wodzy. Trzymając je w dłoni wyciągnął je w stronę uszu zwierzęcia popędzając go pracą nóg, dając płynnym ruchem przyzwolenie na to by rozpostarło skrzydła i wzbiło się wyżej. Upewnił się chwilę wcześniej że przestrzeń na te jest wystarczająca i zwierze nie będzie miało okazji do spłoszenia się gdy delikatne lotki napotkają opór inny niż powietrza. Później ważne było tempo. Ruch skrzydeł, ciąg wiatru. Adrien zmrużył ślepia nakierowując zwierze pewnie w stronę łuku.
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Adrien Carrow' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 55
--------------------------------
#2 'k20' : 11
--------------------------------
#3 'k100' : 35
#1 'k100' : 55
--------------------------------
#2 'k20' : 11
--------------------------------
#3 'k100' : 35
wykorzystuję zwinność [jeździectwo I, zwinność 5]
Tym razem tak łatwo nie było. To zadanie było dużo trudniejsze niż zwykłe przeskoczenie przez przeszkodę na ziemi. Nie dość, że trzeba było zapanować nad wierzchowcem to chłopiec musiał wykazać się jeszcze zręcznością w schwyceniu odłamka bursztynu. Do tego mogło się to skończyć również nieco gorzej niż zwykłe spadnięcie z końskiego grzbietu. Na szczęście chłopcu za drugim podejściem udało się złapać bursztyn, nie utopić do tego wszystkiego i w końcu podążyć za resztą uczestników gonitwy w stronę kolejnych przeszkadzajek na trasie.
-Widzisz? Nie było, aż tak źle, prawda?- rzucił tylko w stronę kucykowego łba, mając szeroki uśmiech na swojej twarzy. W końcu dalej nie był ostatni i nawet się tak bardzo nie ochlapał w wodzie, może zeszło mu trochę dłużej, ale kolejna przeszkoda była za nim. Swoją drogą ciekawe jakby mu poszło gdyby był już większy i mógł dosiąść normalnej wielkości aetonana. Kiedyś w sumie się dowie, jak już urośnie i mu pozwolą.
Kucyk rozpostarł szeroko swoje skrzydła, może nie tak imponujących rozmiarów jak wielkich aentonanów, ale ciągle miały sporą rozpiętość. Kucyk był raczej zadowolony, że wreszcie znaleźli się w powietrzu, jego żywiole, a nie tej okropnej wodzie. Nie minęło wiele czasu gdy zaczęli dość szybko zbliżać się do łuku przez który prowadziła trasa wyścigu. Możnaby powiedzieć, że Heath powinien mieć lekkie fory jako że był mniejszych rozmiarów niż dorośli i ich wierzchowce. Z drugiej jednak strony Heath i jego kucyk byli bardziej podatni na jakieś mocniejsze i nagłe podmuchy wiatru, który zazwyczaj gdzieś tam dmuchał nad morzem. Może nie będą mieć pecha? Byłoby dobrze.
-Damy radę...- mruknął pochylając się mocno do przodu , a w zasadzie to prawie położył się płasko na końskim grzbiecie, tak by razem zajmowali jak najmniej miejsca. W ten sposób mieli nieco większy margines błędu, do tego Heath był dość zwinny miał zamiar z tego skorzystać. Pozostało im tylko podjąć próbę przeklecenia przez skały.
-Tylko ostrożnie, dobra? - rzucił do swojego kuca.
Tym razem tak łatwo nie było. To zadanie było dużo trudniejsze niż zwykłe przeskoczenie przez przeszkodę na ziemi. Nie dość, że trzeba było zapanować nad wierzchowcem to chłopiec musiał wykazać się jeszcze zręcznością w schwyceniu odłamka bursztynu. Do tego mogło się to skończyć również nieco gorzej niż zwykłe spadnięcie z końskiego grzbietu. Na szczęście chłopcu za drugim podejściem udało się złapać bursztyn, nie utopić do tego wszystkiego i w końcu podążyć za resztą uczestników gonitwy w stronę kolejnych przeszkadzajek na trasie.
-Widzisz? Nie było, aż tak źle, prawda?- rzucił tylko w stronę kucykowego łba, mając szeroki uśmiech na swojej twarzy. W końcu dalej nie był ostatni i nawet się tak bardzo nie ochlapał w wodzie, może zeszło mu trochę dłużej, ale kolejna przeszkoda była za nim. Swoją drogą ciekawe jakby mu poszło gdyby był już większy i mógł dosiąść normalnej wielkości aetonana. Kiedyś w sumie się dowie, jak już urośnie i mu pozwolą.
Kucyk rozpostarł szeroko swoje skrzydła, może nie tak imponujących rozmiarów jak wielkich aentonanów, ale ciągle miały sporą rozpiętość. Kucyk był raczej zadowolony, że wreszcie znaleźli się w powietrzu, jego żywiole, a nie tej okropnej wodzie. Nie minęło wiele czasu gdy zaczęli dość szybko zbliżać się do łuku przez który prowadziła trasa wyścigu. Możnaby powiedzieć, że Heath powinien mieć lekkie fory jako że był mniejszych rozmiarów niż dorośli i ich wierzchowce. Z drugiej jednak strony Heath i jego kucyk byli bardziej podatni na jakieś mocniejsze i nagłe podmuchy wiatru, który zazwyczaj gdzieś tam dmuchał nad morzem. Może nie będą mieć pecha? Byłoby dobrze.
-Damy radę...- mruknął pochylając się mocno do przodu , a w zasadzie to prawie położył się płasko na końskim grzbiecie, tak by razem zajmowali jak najmniej miejsca. W ten sposób mieli nieco większy margines błędu, do tego Heath był dość zwinny miał zamiar z tego skorzystać. Pozostało im tylko podjąć próbę przeklecenia przez skały.
-Tylko ostrożnie, dobra? - rzucił do swojego kuca.
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k20' : 10
--------------------------------
#3 'k100' : 45
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k20' : 10
--------------------------------
#3 'k100' : 45
| akrobatyka, taki zdolny jestem
Archibald czuł się pewnie w siodle swojego aetonana, chociaż ten raz całkowicie się go nie posłuchał. Nie zdziwiło go to szczególnie, wszak na zwierzętach nie można było polegać. Tak czy siak udało mu się złowić bursztyn i czekał z uwagą na kolejną przeszkodę. Nadeszła szybko. Zdarzało mu się przelatywac przez ten łuk, postanowił zrobić to swoim sposobem.
Archibald czuł się pewnie w siodle swojego aetonana, chociaż ten raz całkowicie się go nie posłuchał. Nie zdziwiło go to szczególnie, wszak na zwierzętach nie można było polegać. Tak czy siak udało mu się złowić bursztyn i czekał z uwagą na kolejną przeszkodę. Nadeszła szybko. Zdarzało mu się przelatywac przez ten łuk, postanowił zrobić to swoim sposobem.
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
The member 'Archibald Prewett' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k100' : 2
#1 'k100' : 89
--------------------------------
#2 'k20' : 13
--------------------------------
#3 'k100' : 2
precyzyjny lot
Połyskujący złotem bursztyn bez problemu znalazł się w jej dłoniach. Aetonanka tupnęła kilka razy gniewniej w brzeg, rozpryskują wodę, a zapewne widząc iskrzącą falę, która osiadła na jeźdźcy, powtórzyła czynność, obracając się jeszcze w miejscu. Zadanie wykonały i mimo ograniczeń, udało się utrzymać panowanie. Sayuri była butna klaczą, ale zbyt długo już pracowały, by nie odnaleźć porozumienia, które obie odnajdowały w locie. W wietrze. W wolności. Nachyliła się nad szyją zwierzęcia, przytulając do ciemnej grzywy, która na równi z jej włosami, osiadła wilgocią - Chyba za bardzo ci sie ta woda podoba - wyszeptała, jednocześnie wsuwając złocisty kamień do kieszeni przy jeździeckim fraku - Czas rozłożyć skrzydła - dodała jeszcze miękko, odchylając się w siodle i z daleka spojrzeć na linię skał, które miały pokonać.
Wystarczyło kilka orków rozpędzonego galopu, by aetonanka uniosła się do góry, bijąc silnymi skrzydłami. Wąska przestrzeń i poszarpana powierzchnia groziła bolesnymi otarciami. Musiały obie uzbroić się w skupienie i szybkim lotem pokonać ciemny fragment skał. manewr nie był prosty. Na kilka sekund złożyć gładkie skrzydła i popychana pędem powietrznego prądu, przecisnąć się przez rzeźbioną wiatrem szczelinę.
1. Ujeżdzanie
2. Szybkość
3. precyzyjny lot
Połyskujący złotem bursztyn bez problemu znalazł się w jej dłoniach. Aetonanka tupnęła kilka razy gniewniej w brzeg, rozpryskują wodę, a zapewne widząc iskrzącą falę, która osiadła na jeźdźcy, powtórzyła czynność, obracając się jeszcze w miejscu. Zadanie wykonały i mimo ograniczeń, udało się utrzymać panowanie. Sayuri była butna klaczą, ale zbyt długo już pracowały, by nie odnaleźć porozumienia, które obie odnajdowały w locie. W wietrze. W wolności. Nachyliła się nad szyją zwierzęcia, przytulając do ciemnej grzywy, która na równi z jej włosami, osiadła wilgocią - Chyba za bardzo ci sie ta woda podoba - wyszeptała, jednocześnie wsuwając złocisty kamień do kieszeni przy jeździeckim fraku - Czas rozłożyć skrzydła - dodała jeszcze miękko, odchylając się w siodle i z daleka spojrzeć na linię skał, które miały pokonać.
Wystarczyło kilka orków rozpędzonego galopu, by aetonanka uniosła się do góry, bijąc silnymi skrzydłami. Wąska przestrzeń i poszarpana powierzchnia groziła bolesnymi otarciami. Musiały obie uzbroić się w skupienie i szybkim lotem pokonać ciemny fragment skał. manewr nie był prosty. Na kilka sekund złożyć gładkie skrzydła i popychana pędem powietrznego prądu, przecisnąć się przez rzeźbioną wiatrem szczelinę.
1. Ujeżdzanie
2. Szybkość
3. precyzyjny lot
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Nott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 26
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k100' : 75
#1 'k100' : 26
--------------------------------
#2 'k20' : 17
--------------------------------
#3 'k100' : 75
Łuk Durdle Door
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset