Salon
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
A miało być tak pięknie. Nikt nie miał zauważyć, a teraz mógłby spokojnie doćpać się Złotą Rybką. Ale nie, przyszedł wkurzony auror i pyta się nieco zaćpanego chłopaka o to, co dręczy jego własne sumienie. Barry oczywiście nie miał zamiaru odpowiedzieć. Bo skąd może mieć pewność, że nie przyszedł w celu aresztowania jego? Może ukrywa gdzieś w swojej kieszeni nakaz aresztowania? Barry nie był taki głupi i co nieco wie o ich procedurach dzięki swojemu bratu. Dlatego chcial zadbać, nieco tchórzliwie jak na gryfona, o swój własny tyłek. W sumie ma ku temu powodu. Samuel w końcu wie, że zażywa narkotyki. Lecz może się dowiedział, że też nimi handluje? Merlinie, żeby tak nie było! Dlatego nie miał zamiaru polubownie rozmawiać z nim. Zbyt wiele wątpliwości się gromadzi w jego rudej czuprynie, co wywołuje u niego strach, wściekłość i chęć natychmiastowej ucieczki. Już i tak przy kolejnych słowach Samuela , jego wzrok przez chwilę zdradzał jego przerażenie. Przerażenie tym, że ON wie i być może przyszedł go właśnie zaaresztować. Do życia w strachu rudzielec zdążył przywyknąć, ale teraz sytuacja powoli zaczyna jemu wymykać się spod kontroli. Jak się uda, to być może ucieknie ulicami Nokturnu. Tylko jak wtedy będzie wyglądało jego życie? Sam nie wie.
Gdy Skamander skończył mówić, Barry zacisnął nerwowo swe wargi myśląc jednocześnie, co może teraz zrobić. Owszem, zrozumiał jego groźbę, lecz nie przyjął jej do swojej świadomości. - Powiedziałem wszystko na ten temat.- odrzekł i na chwilę spojrzał w stronę jego buta, który blokował drzwi. Gdyby nie ten but, to by zamknął drzwi. - Confundus- postanowił zareagować i wycelował w niego swoją różdżkę i wypowiedział inkantację, która jako pierwsza przyszła jemu do głowy. Może gdy auror będzie nieco zdezorientowany, to Weasley zdąży uciec?
Gdy Skamander skończył mówić, Barry zacisnął nerwowo swe wargi myśląc jednocześnie, co może teraz zrobić. Owszem, zrozumiał jego groźbę, lecz nie przyjął jej do swojej świadomości. - Powiedziałem wszystko na ten temat.- odrzekł i na chwilę spojrzał w stronę jego buta, który blokował drzwi. Gdyby nie ten but, to by zamknął drzwi. - Confundus- postanowił zareagować i wycelował w niego swoją różdżkę i wypowiedział inkantację, która jako pierwsza przyszła jemu do głowy. Może gdy auror będzie nieco zdezorientowany, to Weasley zdąży uciec?
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Barry Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Wszystko zaczęło się sypać, już z chwilą, gdy Barry otworzył drzwi, a Samuel warknął pytaniem, odsłaniając - jeszcze zanim wszedł, w jakim celu przybył. Potem kolejne pyskówki w pseudo-rozmowie lawinowo posypały całość samuelowego przedsięwzięcia. Może, gdyby spróbował na spokojnie wyciągnąć z Weasleya prawdę, wszystko poszłoby łatwiej?
Albo jeszcze gorzej.
Nawet, gdyby chciał, nawet z racji znajomości - nie mógł od tak odpuścić rudzielcowi, bo skręcało go na myśl jego działania. próbował udawać, że nie widzi, co ze sobą robi - ale widocznie nie była to dobra taktyka. Może udałoby się...ale nie teraz.
Mimika na obliczu chłopaka zmieniała się z każdym pytaniem jakie zadawał, upewniając Skamandera, że niestety miał rację. Coś gorzkiego poczuł w ustach, kiedy raz jeszcze zacisnął szczeki. - Niewystarczająco - Brwi powędrowały w dół w gniewnym grymasie, tym większym, gdy usłyszał zaklęcie i wycelowaną w niego różdżkę. To zdecydowanie nie był dobry omen, a aurorze wywołało zduszenie, wymykającego się z ust przekleństwa.
Niedoczekanie twoje Barry
Zamiast jednak próbować odbijać czar, czy rzucać na przeciwnika wrednym urokiem, Samuel po prostu raz jeszcze trzasną drzwiami, jednocześnie się nimi zasłaniając. Dopiero potem, z kopniaka strzelił w przeszkodę. Wolał jeszcze nie używać różdżki. Jeszcze.
1. obrona (unik zaklęcia)
2. atak - kopniak w drzwi
Albo jeszcze gorzej.
Nawet, gdyby chciał, nawet z racji znajomości - nie mógł od tak odpuścić rudzielcowi, bo skręcało go na myśl jego działania. próbował udawać, że nie widzi, co ze sobą robi - ale widocznie nie była to dobra taktyka. Może udałoby się...ale nie teraz.
Mimika na obliczu chłopaka zmieniała się z każdym pytaniem jakie zadawał, upewniając Skamandera, że niestety miał rację. Coś gorzkiego poczuł w ustach, kiedy raz jeszcze zacisnął szczeki. - Niewystarczająco - Brwi powędrowały w dół w gniewnym grymasie, tym większym, gdy usłyszał zaklęcie i wycelowaną w niego różdżkę. To zdecydowanie nie był dobry omen, a aurorze wywołało zduszenie, wymykającego się z ust przekleństwa.
Niedoczekanie twoje Barry
Zamiast jednak próbować odbijać czar, czy rzucać na przeciwnika wrednym urokiem, Samuel po prostu raz jeszcze trzasną drzwiami, jednocześnie się nimi zasłaniając. Dopiero potem, z kopniaka strzelił w przeszkodę. Wolał jeszcze nie używać różdżki. Jeszcze.
1. obrona (unik zaklęcia)
2. atak - kopniak w drzwi
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
#1 'k100' : 54
--------------------------------
#2 'k100' : 81
#1 'k100' : 54
--------------------------------
#2 'k100' : 81
Barry ewidentnie potrzebował pomocy, ale czy sam się do tego przyzna? Nie. Nawet jest ryzyko, że może jej nie przyjąć, bo ma zbyt wiele do stracenia. Ale jeszcze jest młodą osobą. Co prawda, nie odwidzą się jemu narkotyki, ale zawsze można spróbować nawrócić jego na właściwą drogę. A skoro on teraz unika jak tłuczka swego rodzeństwa, to chyba ten nieprzyjemny krok musi spróbować właśnie Samuel. A Barry jemu nie ułatwi, o to może być pewny.
To co teraz się działo, nie wróżyło jemu najlepiej. Już nie mówiąc, że narkotyki motywowały jego do natychmiastowej ucieczki, czego by raczej normalnie nie zrobił. Ale cóż, zaatakował Samuela, który skutecznie się obronił przed zaklęciem. Chłopak przeklął pod nosem. Czas na plan b - czyli ucieczkę. Nie ma czasu do stracenia. Każda teraz sekunda była na wagę galeona. - Colloportus!- wycelował w drzwi, które zostały otwarte z hukiem przez Samuela, ale potem zaraz odwrócił się i zaczął biec w stronę salonu, aby wykorzystać okno do ucieczki. Mógłby użyć teleportacji, ale teraz jest ryzyko rozszczepienia. Ale teraz jest zbyt zdenerwowany i skupiony na biegu, aby móc przenieść się w inne miejsce.
Przypomniał sobie, że na stole jest kubek ze Złotą Rybką, od której szla nieprzyjemna woń. kurwa, kurwa, kurwa.
|
1. Zaklęcie na drzwi
2. Bieg
To co teraz się działo, nie wróżyło jemu najlepiej. Już nie mówiąc, że narkotyki motywowały jego do natychmiastowej ucieczki, czego by raczej normalnie nie zrobił. Ale cóż, zaatakował Samuela, który skutecznie się obronił przed zaklęciem. Chłopak przeklął pod nosem. Czas na plan b - czyli ucieczkę. Nie ma czasu do stracenia. Każda teraz sekunda była na wagę galeona. - Colloportus!- wycelował w drzwi, które zostały otwarte z hukiem przez Samuela, ale potem zaraz odwrócił się i zaczął biec w stronę salonu, aby wykorzystać okno do ucieczki. Mógłby użyć teleportacji, ale teraz jest ryzyko rozszczepienia. Ale teraz jest zbyt zdenerwowany i skupiony na biegu, aby móc przenieść się w inne miejsce.
Przypomniał sobie, że na stole jest kubek ze Złotą Rybką, od której szla nieprzyjemna woń. kurwa, kurwa, kurwa.
|
1. Zaklęcie na drzwi
2. Bieg
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Barry Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 89, 10
'k100' : 89, 10
Miał ochotę grzmotnąć czymś porządnie, nawet raniąc przy tym pięść, byleby wyładować kumulujący się w nim gniew. W pracy do większości zadań podchodził - nawet w ekstremalnych warunków - zdecydowanie spokojniej. Aktualnie jednak, sprawa była bardziej osobista i dotyczyła osób, które nie były mu obojętne. I dziwnym trafem, każda z nich należała do rodziny Weasley. Lyra. Barry i..Garret, któremu wciąż nie zdradził swoich podejrzeń.
- A żeby cię bahanki potraktowały pazurami - syknął przez zęby, kiedy wywalone z kopniaka drzwi, zamaszyście powędrowały na swoje miejsce, niemal traktując twardą powierzchnią samuelową twarz. roztrzaskując siła uderzenia - przynajmniej nos. Dobrze, że nie zdążył przestąpić progu, bo zaklęcie Barrego (co trzeba mu niestety przyznać, wyszło mu pięknie) zdążyło z głośnym hukiem zablokować mu przejście. Z jego ust, już bez przeszkód posypała się seria niekontrolowanych przekleństw, wciąż jednak nie podnosił głosu, który drgał, próbując wyrwać się aurorowi spod kontroli.
- Alohomora - wystawił niecierpliwie dłoń z wciśnięta miedzy palcami różdżką. Jeśli Weasley teraz ucieknie, będzie musiał od nowa powtórzyć całą zabawę, ale dopóki miał siłę - pozostawał w tym samym przyspieszającym mu zamiarem - porozmawiać ze zbiegiem. Chociaż..teraz, raczej nie obraziłby się, gdyby przypadkiem strzelił rudowłosego w ten zaćpany umysł. Oczywiście..jeśli go złapie, a to było w tym momencie pewnym wyzwaniem. Skubaniec był uparty. Zupełnie jak Skamander. Który z nich wygra z uporem swego adwersarza?
Gdy tylko drzwi się uchyliły, rzucił się do środka, szukając wzrokiem uciekiniera.
- A żeby cię bahanki potraktowały pazurami - syknął przez zęby, kiedy wywalone z kopniaka drzwi, zamaszyście powędrowały na swoje miejsce, niemal traktując twardą powierzchnią samuelową twarz. roztrzaskując siła uderzenia - przynajmniej nos. Dobrze, że nie zdążył przestąpić progu, bo zaklęcie Barrego (co trzeba mu niestety przyznać, wyszło mu pięknie) zdążyło z głośnym hukiem zablokować mu przejście. Z jego ust, już bez przeszkód posypała się seria niekontrolowanych przekleństw, wciąż jednak nie podnosił głosu, który drgał, próbując wyrwać się aurorowi spod kontroli.
- Alohomora - wystawił niecierpliwie dłoń z wciśnięta miedzy palcami różdżką. Jeśli Weasley teraz ucieknie, będzie musiał od nowa powtórzyć całą zabawę, ale dopóki miał siłę - pozostawał w tym samym przyspieszającym mu zamiarem - porozmawiać ze zbiegiem. Chociaż..teraz, raczej nie obraziłby się, gdyby przypadkiem strzelił rudowłosego w ten zaćpany umysł. Oczywiście..jeśli go złapie, a to było w tym momencie pewnym wyzwaniem. Skubaniec był uparty. Zupełnie jak Skamander. Który z nich wygra z uporem swego adwersarza?
Gdy tylko drzwi się uchyliły, rzucił się do środka, szukając wzrokiem uciekiniera.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 13.01.16 23:32, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 98
'k100' : 98
Nie wszystko wyszło jak planował. Owszem, pięknie zamknął drzwi tuż przed nosem Samuela, dzięki czemu usłyszał jakieś stłumione i niezbyt dobrze zrozumiałe słowa. Chyba przekleństwa, ale nie mógł przysiąść, że to były takie słowa. Poza tym, próbował biec. Bo oczywiście co się stało? Tuż przed salonem wpadł na kuguchara, który niespodziewanie wyszedł chcąc zobaczyć, co za raban się dzieje pod drzwiami Weasley'a. A Barry nie widział Cezara pod nogami i dosłownie potknął się o niego. O maly włos nie wywalił się na podłogę, ale w tym samym czasie też inne rzecyz się wydarzyły. Kuguchar uciekł spłoszony do kuchni i schował się pod stołem, a Samuel ostatecznie otworzył drzwi i mógł ujrzeć, ja rudzielec w końcu staje na nogi. Barry oczwiście cicho przeklnął na Cezara i spojrzał za siebie. Ujrzał Skamandera, więc nie chcąc czekać ani chwili dłużej, ostatecznie wbiegł do salonu. Podbiegł koło stolika zahaczając lewą ręką o szklankę Złotej Rybki, która chwilę później wylała się na podłogę [nie stać go na dywan]. Szklanka leżała na boku na szczęście na stole, ale niebezpiecznie blisko krawędzi. Rudzielec zerknął wpierw na plamę, a potem na rękaw, który trochę się poplamił. Przeklnął wściekle myśląc, że kiedyś Samuel zapłaci za straconą Złotą Rybkę. To mimo wszystko nie jest tani towar. A chłopak no cóż, jest uzależniony i każdy gram jest dla niego bardzo istotny.
Ostatecznie w końcu dobiegł do okna. Nie spoglądajac za siebie, zaczął bawić się tym oknem. Miał tylko nadzieję, że otworzy je, zanim Samuel dopadnie jego. Sam na tę chwilę odłożył różdżkę na parapet, aby wykorzystać obie dłonie do pomocy.
Ostatecznie w końcu dobiegł do okna. Nie spoglądajac za siebie, zaczął bawić się tym oknem. Miał tylko nadzieję, że otworzy je, zanim Samuel dopadnie jego. Sam na tę chwilę odłożył różdżkę na parapet, aby wykorzystać obie dłonie do pomocy.
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Barry Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Był.
Gdyby znajdował się w nieco innej sytuacji, zapewne krzywy uśmiech ozdobiłby twarz Samuela, gdy drzwi uchyliły się i dostrzegł przewrócona sylwetkę rudowłosego uciekiniera. Zdążył jednak przestąpić próg, a Barry całkiem już sprawnie zerwał się do pionu, by pognać do kolejnego pomieszczenia. Zdusił w ustach kolejne przekleństwo i zerwał się do biegu, by dorwać Weasleya. Minął zdezorientowanego zwierzaka, który niechybnie, był przyczyną upadku swego właściciela. Nie miał pewności, czy stworzenie nie rzuci się na niego lub...nie wbiegnie i jemu pod nogi, podłogując i aurora.
Różdżka, do tej pory trzymana w dłoni, powędrowała do przodu, by w razie ewentualności, móc szybko wykorzystać ją do jakiegokolwiek zatrzymania chłopaka. Wparował (niemal z hukiem) do pomieszczenia, które zapewne służyło jako salon, ale nie miał czasu na ogarnianie tejże świadomości. Jego uwagę przykuło okno i manipulującego przy nim rudzielca.
Nie ma mowy.
Coś nieprzyjemnego błysnęło w oczach Skamandera, ale raz jeszcze zdusił impuls. Czy Barry uciekałby, gdyby nie miał się z czego tłumaczyć? Zachowanie już na samym początku potwierdzało jego winę.
- Glacius - skierował różdżkę w stronę ściany i okna, przy którym tak zawzięcie majstrował chłopak. Nie miał zamiaru krzywdzić uciekiniera, nawet jeśli ten - swoim zachowaniem, uporczywie próbował wtrącić Samuela z równowagi. Nie dziś....albo nie teraz.
Gdyby znajdował się w nieco innej sytuacji, zapewne krzywy uśmiech ozdobiłby twarz Samuela, gdy drzwi uchyliły się i dostrzegł przewrócona sylwetkę rudowłosego uciekiniera. Zdążył jednak przestąpić próg, a Barry całkiem już sprawnie zerwał się do pionu, by pognać do kolejnego pomieszczenia. Zdusił w ustach kolejne przekleństwo i zerwał się do biegu, by dorwać Weasleya. Minął zdezorientowanego zwierzaka, który niechybnie, był przyczyną upadku swego właściciela. Nie miał pewności, czy stworzenie nie rzuci się na niego lub...nie wbiegnie i jemu pod nogi, podłogując i aurora.
Różdżka, do tej pory trzymana w dłoni, powędrowała do przodu, by w razie ewentualności, móc szybko wykorzystać ją do jakiegokolwiek zatrzymania chłopaka. Wparował (niemal z hukiem) do pomieszczenia, które zapewne służyło jako salon, ale nie miał czasu na ogarnianie tejże świadomości. Jego uwagę przykuło okno i manipulującego przy nim rudzielca.
Nie ma mowy.
Coś nieprzyjemnego błysnęło w oczach Skamandera, ale raz jeszcze zdusił impuls. Czy Barry uciekałby, gdyby nie miał się z czego tłumaczyć? Zachowanie już na samym początku potwierdzało jego winę.
- Glacius - skierował różdżkę w stronę ściany i okna, przy którym tak zawzięcie majstrował chłopak. Nie miał zamiaru krzywdzić uciekiniera, nawet jeśli ten - swoim zachowaniem, uporczywie próbował wtrącić Samuela z równowagi. Nie dziś....albo nie teraz.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Nie tak miało być.
W ogóle dziś miał mieć spokojny wieczór, podczas którego by się odprężył i zgasił na kilka godzin dręczące go sumienie. Mógłby wędrować po tej Norwegii i podziwiać renifery, które jemu się spodobały. A tak to co mu z tego pozostało? Jedynie próba ucieczki przed aurorem, który nie wiadomo, czy przyszedł tylko pogadać o Lurze, czy może chciał coś wiecej. Może go aresztować? Chłopak w tym momencie raczej mało racjonalnie myślał, co widać po jego zachowaniu. Tu próbza zatarasowania jemu wejścia, teraz próba ucieczki. Sam wiedział, że nie jest bez winy, co go jeszcze bardziej napędzało do rychłej ucieczki. Żeby tylko brudna i nieprzyjemna prawda nie wyszła na jaw. To było teraz główną myślą rudego Weasley'a.
Już było tak blisko. Myślał, że mu się udało otworzyć okno i chciał popchnąć szkło na zewnątrz, by się wydostać, lecz nagle ono zaczęło zamarzać. Przeklnął głośno i odskoczyl od zamarzającego w jednej chwili okna. W panice zaraz sięgnął po różdzkę z parapetu, aby i ona nie przymarzła. Jeszcze by tego brakowało, aby nie miał swojego patyka przeciwko aurorowi. Wysunął rękę do przodu i jawnie, wycelował swój patyk w stronę aurora. Bał się, jak cholera, ale skoro już został tutaj uwięziony, to się nie podda tak łatwo. Nie da siebie zaciągnąć do Tower.
- Wiesz, że z własnej woli nie pójdę do Tower. Nawet Garrettowi by się to nie udało.- rzucił w jego stronę myśląc jednocześnie, jak zaatakować. Może zawołać kuguchara? To byłoby dobrym pomysłem, tlyko czy zechciałby pomóc rudzielcowi po jego wcześniejzym zachowaniu. Chyba nie, więc musi liczyć na szczęście swojej różdżki.
-Speculio- wypowiedział po chwili inkantację, która poleciała w stronę Skamandera. nie rozbrajał, czy nie petrifikował, bo to byłoby za dużo sprzątania. Niech lepiej jest przytomny, a Barry nie będzie musiał robić powtórki. Bo nie widzi się jemu ponownie zabieranie wspomnień. Szczególnie, że nie był pewny tego, od kiedy on wie, że to on zaatakował siostrę. Za dużo bałaganu miałby z usuwaniem jemu wspomnień.
W ogóle dziś miał mieć spokojny wieczór, podczas którego by się odprężył i zgasił na kilka godzin dręczące go sumienie. Mógłby wędrować po tej Norwegii i podziwiać renifery, które jemu się spodobały. A tak to co mu z tego pozostało? Jedynie próba ucieczki przed aurorem, który nie wiadomo, czy przyszedł tylko pogadać o Lurze, czy może chciał coś wiecej. Może go aresztować? Chłopak w tym momencie raczej mało racjonalnie myślał, co widać po jego zachowaniu. Tu próbza zatarasowania jemu wejścia, teraz próba ucieczki. Sam wiedział, że nie jest bez winy, co go jeszcze bardziej napędzało do rychłej ucieczki. Żeby tylko brudna i nieprzyjemna prawda nie wyszła na jaw. To było teraz główną myślą rudego Weasley'a.
Już było tak blisko. Myślał, że mu się udało otworzyć okno i chciał popchnąć szkło na zewnątrz, by się wydostać, lecz nagle ono zaczęło zamarzać. Przeklnął głośno i odskoczyl od zamarzającego w jednej chwili okna. W panice zaraz sięgnął po różdzkę z parapetu, aby i ona nie przymarzła. Jeszcze by tego brakowało, aby nie miał swojego patyka przeciwko aurorowi. Wysunął rękę do przodu i jawnie, wycelował swój patyk w stronę aurora. Bał się, jak cholera, ale skoro już został tutaj uwięziony, to się nie podda tak łatwo. Nie da siebie zaciągnąć do Tower.
- Wiesz, że z własnej woli nie pójdę do Tower. Nawet Garrettowi by się to nie udało.- rzucił w jego stronę myśląc jednocześnie, jak zaatakować. Może zawołać kuguchara? To byłoby dobrym pomysłem, tlyko czy zechciałby pomóc rudzielcowi po jego wcześniejzym zachowaniu. Chyba nie, więc musi liczyć na szczęście swojej różdżki.
-Speculio- wypowiedział po chwili inkantację, która poleciała w stronę Skamandera. nie rozbrajał, czy nie petrifikował, bo to byłoby za dużo sprzątania. Niech lepiej jest przytomny, a Barry nie będzie musiał robić powtórki. Bo nie widzi się jemu ponownie zabieranie wspomnień. Szczególnie, że nie był pewny tego, od kiedy on wie, że to on zaatakował siostrę. Za dużo bałaganu miałby z usuwaniem jemu wspomnień.
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Barry Weasley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Gdyby znał myśli Barrego (strach brał, jakimi gwiezdnymi torami teraz wędrował), przyznałby mu rację. Nie tak miało być. Cokolwiek roiło się ww głowie rudzielca, Samuel nie przyszedł zrobić mu krzywdy..przynajmniej nie takiej, jakie spodziewał się uciekinier. Skamander chciał prawdy, a ta - próbowała raźno zwinąć sprzed jego nosa, kryjąc za ognistą czupryną chłopaka.
- Mózg ci wyjadło już całkowicie? Do żadnego Tower cię nie zabieram... - warknął przez zęby. Nie miał powodów wsadzać go jeszcze do żadnych celi, chociaż powoli, sam sobie kopał takową.
Jednak auror nie miał ochoty dalej bawić się w jakieś podchody, szczególnie, że cierpliwość Skamandera miała swoje granice, a Weasley wybitnie próbował sprawdzić, kiedy się skończą jej pokłady. Jego czar przeszkodził młodzieńcowi, więc jego droga ucieczki została odcięta. Nawet nie skrzywił się kiedy Barry kolejny raz wyciągnął ku niemu różdżkę. Czarnowłosy zacisnął usta, szykując się do ewentualnego odparcia czaru, ale niepotrzebnie. Nie uśmiechnął się też, gdy sam skierował zaklęcie ku młodszemu.
- Accio różdżka - wolał odebrać własność Barremu, niewiele bowiem brakowało, a pasłoby w stronę Samuela coś zdecydowanie nieprzyjemniejszego, a konsekwencji, trudno potem byłoby już przewidzieć.
- Mózg ci wyjadło już całkowicie? Do żadnego Tower cię nie zabieram... - warknął przez zęby. Nie miał powodów wsadzać go jeszcze do żadnych celi, chociaż powoli, sam sobie kopał takową.
Jednak auror nie miał ochoty dalej bawić się w jakieś podchody, szczególnie, że cierpliwość Skamandera miała swoje granice, a Weasley wybitnie próbował sprawdzić, kiedy się skończą jej pokłady. Jego czar przeszkodził młodzieńcowi, więc jego droga ucieczki została odcięta. Nawet nie skrzywił się kiedy Barry kolejny raz wyciągnął ku niemu różdżkę. Czarnowłosy zacisnął usta, szykując się do ewentualnego odparcia czaru, ale niepotrzebnie. Nie uśmiechnął się też, gdy sam skierował zaklęcie ku młodszemu.
- Accio różdżka - wolał odebrać własność Barremu, niewiele bowiem brakowało, a pasłoby w stronę Samuela coś zdecydowanie nieprzyjemniejszego, a konsekwencji, trudno potem byłoby już przewidzieć.
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 27.01.16 21:36, w całości zmieniany 2 razy
Salon
Szybka odpowiedź