W głębi labiryntu
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W głębi labiryntu
Z czasem korytarze stają się coraz węższe i dłuższe, co chwilę pojawiają się rozstaje dróg. Najdziwniejszą częścią jest jednak sufit, pokryty jakby siatką kryształów, mającą imitować gwiazdy. Ktokolwiek zaprojektował tą budowlę musiał być jednocześnie szalony i niezwykle zdolny. Zagłębiając się w labirynt pewniejszym staje się to, że został on wzniesiony ludzką ręką - natura nie byłaby w stanie wytworzyć czegoś takiego. Na podłodze, pokrytej grubymi warstwami błota, leżą porozrzucane najróżniejsze przedmioty. Im głębiej tym zimniej, a ściany stają się coraz bardziej wilgotne.
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 56
'k100' : 56
Vasilly uderzył w Alice nie magią - a brutalną siłą. Udało mu się uderzyć ją w rękę, jednak dziewczyna zaledwie parę sekund później skutecznie rzuciła zaklęcie i Mulciber wylądował na ścianie, szczęśliwie tuż obok swojej różdżki. Powietrze w Labiryncie, najwyraźniej przesiąknięte jakąś starożytną magią, a może i zmienione poprzez nieco przerażającą damę w lustrze, nadal powoduje to, że chcecie się wzajemnie pozabijać.
(nadal, jeżeli chcecie walczyć, możecie walczyć/rzucić zaklęcie;
jeżeli chcecie walczyć z urokiem to rzućcie kostką k100)
//post wyżej powinien zniknąć za chwilę, bo januszę i nie działa mi przelogowywanie ://
(nadal, jeżeli chcecie walczyć, możecie walczyć/rzucić zaklęcie;
jeżeli chcecie walczyć z urokiem to rzućcie kostką k100)
//post wyżej powinien zniknąć za chwilę, bo januszę i nie działa mi przelogowywanie ://
Siła uderzenia o ziemię zamroczyła go na krótką chwilę, po minięciu której podniósł się chwiejnie z palcami zaciśniętymi na ledwie przed chwilą odnalezionej różdżce. To takie niedorzeczne i nieprawdopodobne, ale wyjątkowo nie śmiał się w głos z absurdalności sytuacji, w której rzucał się na jakieś kruche dziewczę – nie żeby sam był napakowanym dryblasem – z zamiarem rozbicia jej twarzy o kamienną ścianę tunelu. Tym razem wykazując się odrobinę większym rozsądkiem i krzyczy:
-Lapifors!
Plan jest taki: gdy dziewczyna zamieni się w słodkiego, białego króliczka, złapie ją w mig i ukręci jej ten przebrzydły łepek. Tyle zabawy! Nie mógł się doczekać!
-Lapifors!
Plan jest taki: gdy dziewczyna zamieni się w słodkiego, białego króliczka, złapie ją w mig i ukręci jej ten przebrzydły łepek. Tyle zabawy! Nie mógł się doczekać!
Gość
Gość
The member 'Vasilly Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 58
'k100' : 58
Na szczęście jej reakcja okazała się wystarczająco szybka; mężczyzna, ledwie jego dłoń uderzyła w jej rękę, został odrzucony do tyłu siłą jej zaklęcia. Zanim jednak Alice zdążyła opuścić pomieszczenie, podniósł się i chwycił swoją różdżkę, co uzmysłowiło jej, że musiała bronić się przed jego kolejnym atakiem.
Chciał ją zmienić w królika? Wtedy stałaby się jeszcze bardziej bezbronna, nie mogłaby ani korzystać z magii, ani próbować się bronić na sposób mugolski. Musiała zareagować, licząc, że i tym razem zaklęcie się powiedzie...
- Protego! – krzyknęła. Jeśli jej się poszczęści, nie stanie się małą, futerkową kulką. Ale jeśli nie... no cóż, zawsze mogła spróbować szybko się gdzieś schować, zanim mężczyzna ją dopadnie.
Chciał ją zmienić w królika? Wtedy stałaby się jeszcze bardziej bezbronna, nie mogłaby ani korzystać z magii, ani próbować się bronić na sposób mugolski. Musiała zareagować, licząc, że i tym razem zaklęcie się powiedzie...
- Protego! – krzyknęła. Jeśli jej się poszczęści, nie stanie się małą, futerkową kulką. Ale jeśli nie... no cóż, zawsze mogła spróbować szybko się gdzieś schować, zanim mężczyzna ją dopadnie.
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 72
'k100' : 72
Zaklęcie Vasilly'ego nie przyniosło zamierzonego efektu, dzięki temu, że Alice skutecznie rzuciła Protego. Powietrze dookoła tej dwójki robiło się co raz to zimniejsze, jednak urok nie odpuszczał, wręcz przybierał na sile. W oddali słyszeliście jakieś głosy, które na chwilę odwróciły Waszą uwagę od walki i zaczęliście mieć przebłyski tego, co się tu w istocie wydarzyło, jednak nie na długo.
(możecie dalej walczyć albo podjąć próbę przełamania uroku, rzucając kością k100)
(możecie dalej walczyć albo podjąć próbę przełamania uroku, rzucając kością k100)
Udało się, znowu. Jednak pewnie nie mogło to trwać wiecznie. Musiała jakoś znaleźć sposób, by czym prędzej oddalić się od mężczyzny, ale jednocześnie nie uszkodzić w żaden sposób konstrukcji labiryntu, co mogłoby się okazać zgubne w skutkach, tym bardziej po tym nagłym, tajemniczym rozbiciu bariery z luster.
Czuła przenikliwy ziąb i słyszała tajemnicze, bezcielesne głosy, dobiegające jakby z oddali. Czyżby to kolejna dziwna magia labiryntu, czy może zwykłe omamy spowodowane buzującymi w niej emocjami, wyraźnie mówiącymi, że walczący z nią mężczyzna stanowi zagrożenie i powinna spróbować jakoś go unieszkodliwić i uciec, zanim on pierwszy zrobi to z nią? Coś mówiło jej, że byłby do tego gotowy.
Nie wiedziała, jak walczyć ze swoimi gwałtownymi emocjami. Ba, nie do końca zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę to nie jej własne odczucia każą jej bać się tego mężczyzny, nienawidzić go i atakować.
- Commotio! – krzyknęła więc, tym razem atakując go pierwsza. Oby się udało.
Czuła przenikliwy ziąb i słyszała tajemnicze, bezcielesne głosy, dobiegające jakby z oddali. Czyżby to kolejna dziwna magia labiryntu, czy może zwykłe omamy spowodowane buzującymi w niej emocjami, wyraźnie mówiącymi, że walczący z nią mężczyzna stanowi zagrożenie i powinna spróbować jakoś go unieszkodliwić i uciec, zanim on pierwszy zrobi to z nią? Coś mówiło jej, że byłby do tego gotowy.
Nie wiedziała, jak walczyć ze swoimi gwałtownymi emocjami. Ba, nie do końca zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę to nie jej własne odczucia każą jej bać się tego mężczyzny, nienawidzić go i atakować.
- Commotio! – krzyknęła więc, tym razem atakując go pierwsza. Oby się udało.
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 42
'k100' : 42
Odparowała zaklęcie i już rzuciłby się na nią z tej niemocy i trzęsącej nim irytacji, gdyby nie jedna, irracjonalna (choć może wyjątkowo trzeźwa?) myśl, że to kolejne kłamstewko. Ale skąd by się to brało? Skąd? Przecież wokół tyle ułudy, lecz skąd mógłby to wiedzieć? Pamięć o udrękach przeszłych jakby odeszła, spłynęła z jego umysłu, jak gdyby świat istniał taki, jaki był naprawdę – czyli całkowicie znienawidzony, kumulujący tę nienawiść w postaci majaczącej przed nim o niewyraźnych, znajomo nieznajomych rysach – jak gdyby dziś wyjątkowo droga przed nim była jasna i klarowna. Coś mu jednak podpowiedziało cichutko, nieśmiało, że drgnął, lecz nie zaatakował, a cofnął się jakby ze strachem. I gdy miało już paść zaklęcie, pewność siebie wróciła i cel znów był klarowny, a było już za późno, by zrobić cokolwiek.
PANIEcojapisze i rzucam na otrzeźwienie
komentarz po rzucie: i se rzuciłem : )
PANIEcojapisze i rzucam na otrzeźwienie
komentarz po rzucie: i se rzuciłem : )
Ostatnio zmieniony przez Vasilly Mulciber dnia 30.12.15 2:06, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Gość
The member 'Vasilly Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 7
'k100' : 7
Umysł Vasilly'ego zaczął się rozjaśniać i zamiast sylwetki znienawidzonej osoby na powrót ujrzał przed sobą dziewczynę o jasnych włosach i niebieskoszarych oczach - aczkolwiek w tym wcieleniu raczej nie powinien darzyć jej wielką sympatią, tak się bowiem składało, że chciała cisnąć w niego zaklęciem elektrycznym. Commotio rzucone przez Alice nie zakończyło się sukcesem - jej różdżka najzwyczajniej w świecie odmówiła posłuszeństwa. Mulciber skutecznie zwalczył czar, a po chwili również Elliot zobaczyła prawdziwą postać swojego "przeciwnika". Nie było to jednak zbyt przyjemne ponieważ wraz z przerwaniem uroku wystąpiły u niej silne zawroty głowy. Dostrzegliście, że podczas waszej walki ściany labiryntu zmieniły się - jedna z nich jest warstwą grubego szkła, a po jego drugiej stronie widzicie sylwetki czterech ludzi - trzech kobiet i jednego mężczyzny.
(Jeżeli chcecie możecie próbować zniszczyć ścianę lub zrobić z nią cokolwiek innego, rzucając w nią jakimś zaklęciem, ale nie jest to wymagane)
(Jeżeli chcecie możecie próbować zniszczyć ścianę lub zrobić z nią cokolwiek innego, rzucając w nią jakimś zaklęciem, ale nie jest to wymagane)
Jej zaklęcie się nie powiodło, ale w tym momencie nie miało to już większego znaczenia. Otrząsnęła się zupełnie nagle, jakby w jej umyśle naciśnięto niewidzialny przełącznik, a jeszcze chwilę temu kłębiące się w niej negatywne emocje zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Zamiast nich, pozostało chwilowe otępienie, dezorientacja i zawroty głowy, przez które zachwiała się, a różdżka w jej ręce zadrżała, nie wypadając jednak na ziemię.
Odzyskując równowagę, powiodła wzrokiem dalej, na mężczyznę; teraz już go rozpoznawała, była świadoma, kim był naprawdę... I choć nie darzyła go sympatią, było to niczym w porównaniu do tego, co czuła jeszcze kilka minut temu. Już nie chciała go zaatakować i wgnieść w ścianę (chyba, że znowu by się na nią rzucił, bo skąd miała wiedzieć, czy nie opętała go ta sama klątwa, co ją?), a po prostu patrzyła, mrużąc oczy, układając sobie wszystko w głowie.
- To tylko ty – mruknęła. Myślałby kto, że akurat jego napotka w tym odludnym labiryncie. Najwyraźniej wieść o nim była powszechniejsza niż myślała, skoro nie była tu jedyną poszukiwaczką przygód. - Co tu robisz?
Tylko do czego teraz dążyła? Wciąż kręciło jej się w głowie. Ale zanim zdążyła powiedzieć coś więcej, jej spojrzenie zatrzymało się na najbliższej ścianie... Która teraz przywodziła na myśl grube szkło. Za nim widziała kilka poruszających się sylwetek, jednak podejrzewała, że to po prostu kolejna iluzja, jak wcześniej kobieta w lustrze. Podeszła bliżej, uważając jednak, by nie dotknąć powierzchni ręką. Pchana jakimś dziwnym impulsem, jedynie stuknęła w nią końcem różdżki. Co się teraz stanie?
/Nie wiem czy mam rzucać kostką czy nie, ale na wszelki wypadek rzucę.
Odzyskując równowagę, powiodła wzrokiem dalej, na mężczyznę; teraz już go rozpoznawała, była świadoma, kim był naprawdę... I choć nie darzyła go sympatią, było to niczym w porównaniu do tego, co czuła jeszcze kilka minut temu. Już nie chciała go zaatakować i wgnieść w ścianę (chyba, że znowu by się na nią rzucił, bo skąd miała wiedzieć, czy nie opętała go ta sama klątwa, co ją?), a po prostu patrzyła, mrużąc oczy, układając sobie wszystko w głowie.
- To tylko ty – mruknęła. Myślałby kto, że akurat jego napotka w tym odludnym labiryncie. Najwyraźniej wieść o nim była powszechniejsza niż myślała, skoro nie była tu jedyną poszukiwaczką przygód. - Co tu robisz?
Tylko do czego teraz dążyła? Wciąż kręciło jej się w głowie. Ale zanim zdążyła powiedzieć coś więcej, jej spojrzenie zatrzymało się na najbliższej ścianie... Która teraz przywodziła na myśl grube szkło. Za nim widziała kilka poruszających się sylwetek, jednak podejrzewała, że to po prostu kolejna iluzja, jak wcześniej kobieta w lustrze. Podeszła bliżej, uważając jednak, by nie dotknąć powierzchni ręką. Pchana jakimś dziwnym impulsem, jedynie stuknęła w nią końcem różdżki. Co się teraz stanie?
/Nie wiem czy mam rzucać kostką czy nie, ale na wszelki wypadek rzucę.
Ostatnio zmieniony przez Alice Elliott dnia 03.01.16 0:11, w całości zmieniany 1 raz
The member 'Alice Elliott' has done the following action : rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Chwilę przed jeszcze, tę krótką chwilę, pragnął roztrzaskać jej głowę o zimne, ostre krawędzie podziemnego labiryntu i uderzać do skutku, dopóty dopóki jej mózg nie zabarwiłby ścian krwisto-płynną mozaiką. Teraz jednak, wyrwany z otumanienia, zdezorientowany, dostrzegł jak znajomo-nieznajoma kobieta celuje w niego różdżką, spoglądał tak, niezdolny do jakiejkolwiek logicznej i racjonalnej reakcji – chyba że rozdziawienie ryja w geście zdziwienia mieściło się w zakresie słowa logiczny – dopóty dopóki... stan owego oczekiwania na ból nie wydłużył się na tyle, aby Mulciber zwątpił, że kiedykolwiek nastąpi. Przyjrzał się jej, po chwili przyćmienia i paraliżującego jego ciało strachu, aby rozpoznać w dziewczynie kogoś, na kogo widok jego umysł alarmował go donośnie o niebezpieczeństwie. Niebezpieczeństwie w postaci drobnej, nieszkodliwej przecież dziewczyny tkwiącej przed nim z równie zdziwionym wyrazem twarzy, oczami rozszerzonymi w niemym zaskoczeniu, które zaczynały rozumieć.
On także rozumiał. I coraz bardziej obawiał się konsekwencji. Nie niewinnej przecież, dziecinnej kradzieży – dla niego, bo cóż z tego, że dla Alice walizki mogłyby mieć jakąkolwiek wartość? - a przestąpienia przez próg tego zwodniczego, zimnego labiryntu. Wiedział jednak na co się pisze, zawsze wiedział, i za każdym kolejnym lekkomyślnym razem podejmował te same, ryzykowne decyzje.
-A ty? - Cóż miał jej powiedzieć? Dlaczego, właśnie, miałby jej cokolwiek mówić? I kim, do cholery, byli ludzie znajdujący się za magiczną ścianą? I dlaczego... dlaczego próbowała...? - Co ty, kurwa, wyprawiasz?! - rzucił się ku niej aby odciągnąć ją od tej dziwacznej, zaczarowanej tafli – TUTAJ się puknij - postukał się własną różdżką w czoło pochylając się nad nią i niemal wyrzucając jej całą swoją irytację w twarz – Znasz tych ludzi?! Wiesz w ogóle kto to jest?! - znajdowali się tutaj nielegalnie, a ludzie w tunelu (tak?) obok byli albo pracownikami wysłanymi z urzędu, albo kolejnymi łowcami skarbów. I ani ci pierwsi, ani ci drudzy nie byliby zadowoleni z takiego obrotu spraw – Posłuchaj – zaczął łagodniej, spokojniej, nadal ściskając ją delikatnie za ramię, coby nie wyrwała mu się i nie uciekła lub nie starała się ponownie dostać na drugą stronę – Lepiej żeby nikt nie wiedział, że tutaj jesteśmy. To niezgodne z prawem – wziął głębszy wdech – Więc może, skoro już tkwimy w tym razem, ruszymy dalej wspólnie? - skinął głową w stronę wnętrza tunelu.
On także rozumiał. I coraz bardziej obawiał się konsekwencji. Nie niewinnej przecież, dziecinnej kradzieży – dla niego, bo cóż z tego, że dla Alice walizki mogłyby mieć jakąkolwiek wartość? - a przestąpienia przez próg tego zwodniczego, zimnego labiryntu. Wiedział jednak na co się pisze, zawsze wiedział, i za każdym kolejnym lekkomyślnym razem podejmował te same, ryzykowne decyzje.
-A ty? - Cóż miał jej powiedzieć? Dlaczego, właśnie, miałby jej cokolwiek mówić? I kim, do cholery, byli ludzie znajdujący się za magiczną ścianą? I dlaczego... dlaczego próbowała...? - Co ty, kurwa, wyprawiasz?! - rzucił się ku niej aby odciągnąć ją od tej dziwacznej, zaczarowanej tafli – TUTAJ się puknij - postukał się własną różdżką w czoło pochylając się nad nią i niemal wyrzucając jej całą swoją irytację w twarz – Znasz tych ludzi?! Wiesz w ogóle kto to jest?! - znajdowali się tutaj nielegalnie, a ludzie w tunelu (tak?) obok byli albo pracownikami wysłanymi z urzędu, albo kolejnymi łowcami skarbów. I ani ci pierwsi, ani ci drudzy nie byliby zadowoleni z takiego obrotu spraw – Posłuchaj – zaczął łagodniej, spokojniej, nadal ściskając ją delikatnie za ramię, coby nie wyrwała mu się i nie uciekła lub nie starała się ponownie dostać na drugą stronę – Lepiej żeby nikt nie wiedział, że tutaj jesteśmy. To niezgodne z prawem – wziął głębszy wdech – Więc może, skoro już tkwimy w tym razem, ruszymy dalej wspólnie? - skinął głową w stronę wnętrza tunelu.
Gość
Gość
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
W głębi labiryntu
Szybka odpowiedź