Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent :: Smocze Ogrody
Pokój nr 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pokój nr 3
Mieści się tutaj nieduża szafa z czarodziejskimi szatami oraz odzieniem ochronnym wykonanym ze smoczej skóry, które chroni przed smoczym ogniem, kilka brzękadeł, peleryna przeciwogniowa. Na obitej zielonym materiałem kozetce leży poduszka i koc, którym można okryć się nocą, gdy zachodzi potrzeba odpoczynku w pracy, po pracy lub podczas nocnej warty w rezerwacie. Ściany pomalowane są w różane wzory przywodzące na myśl ogrody Rosierów.
Na pokój nałożone jest zaklęcie Muffliato.
Musiał zdać się na jego doświadczenie i choć ich współpraca była świeżą sprawą… to najrozsądniejsze z wyjść, jakie przyszło mu do głowy. Friedrich wiedział co robić, mógł też zasugerować Rosierowi co on powinien zrobić ze swojej strony. Burzliwe, smocze charaktery to nic w porównaniu z obłudą ludzi. Nerwy, stres czy ból na smoczym pysku widać było niemal od razu, a ludzie potrafili z uśmiechem na ustach opowiadać kłamstwa i ściemniać na czym świat stoi. Dlatego korzystanie ze wsparcia kogoś odpowiednio przeszkolonego w danej kwestii było rozsądne i sensowne. Wiedział, że z pomocą Schmidta jest w stanie ruszyć ze swoim śledztwem naprzód.
- Zakładam, że aż tak głupi nie są. – odparł na jego słowa i choć wolałby zgodzić się z nim w stu procentach i otwarcie przyznać, że ma ich za idiotów należało podejść do tego ostrożniej, z odpowiednią dozą niepewności. Dlatego lepszym było założenie, że jednak posiadają jakąś małą cząstkę rozumu czy tam zdrowego rozsądku i nie będą podawali się na tacy. To byłby szczyt głupoty, a Mathieu naprawdę nie sądził, że mieli do czynienia z imbecylami, dla których trzymanie różdżki stanowiło wyzwanie.
- Taki jest plan, wolę jednak zdać się w kwestii zjednywania sobie ludzi na zdolności małżonki mojego kuzyna. – odparł mu z lekkim rozbawieniem. Zdecydowanie Evandra Rosier była lepszym pomysłem na organizatora czegoś takiego jak zjednywanie sobie tłumów. Była Lady Rosier, małżonka Nestora Rodu, kto inny nadawałby się do tego bardziej? Mathieu zwyczajnie nie miał zdolności ku temu i wszelkie jego scenariusze bazowały raczej na próbach siania strachu, bólu i cierpienia, najlepiej z wykorzystaniem smoków. A jakby tak spalić Reculver? Nie wróć. Musiał się skupić na tym co było tu i teraz.
- Udostępnię Ci to pomieszczenie, jeden z najbardziej zaufanych pracowników będzie dostarczał Ci wszystko czego możesz potrzebować. – odparł na jego słowa i podniósł się z siedzenia. Spojrzał na Friedricha i przekręcił lekko głowę w bok. – Znam treści dokumentów niemal na pamięć, mogę okazać się nieprzydatny w tej kwestii, niestety. Za to z chęcią przejdę się po Rezerwacie i porozmawiam z pracownikami, może coś mi umknęło. – dopowiedział, był gotów do działania i nie zamierzał stawać w miejscu, musieli działać, nie było wyjścia. Każdy w taki sposób, jaki umie najlepiej.
- Zakładam, że aż tak głupi nie są. – odparł na jego słowa i choć wolałby zgodzić się z nim w stu procentach i otwarcie przyznać, że ma ich za idiotów należało podejść do tego ostrożniej, z odpowiednią dozą niepewności. Dlatego lepszym było założenie, że jednak posiadają jakąś małą cząstkę rozumu czy tam zdrowego rozsądku i nie będą podawali się na tacy. To byłby szczyt głupoty, a Mathieu naprawdę nie sądził, że mieli do czynienia z imbecylami, dla których trzymanie różdżki stanowiło wyzwanie.
- Taki jest plan, wolę jednak zdać się w kwestii zjednywania sobie ludzi na zdolności małżonki mojego kuzyna. – odparł mu z lekkim rozbawieniem. Zdecydowanie Evandra Rosier była lepszym pomysłem na organizatora czegoś takiego jak zjednywanie sobie tłumów. Była Lady Rosier, małżonka Nestora Rodu, kto inny nadawałby się do tego bardziej? Mathieu zwyczajnie nie miał zdolności ku temu i wszelkie jego scenariusze bazowały raczej na próbach siania strachu, bólu i cierpienia, najlepiej z wykorzystaniem smoków. A jakby tak spalić Reculver? Nie wróć. Musiał się skupić na tym co było tu i teraz.
- Udostępnię Ci to pomieszczenie, jeden z najbardziej zaufanych pracowników będzie dostarczał Ci wszystko czego możesz potrzebować. – odparł na jego słowa i podniósł się z siedzenia. Spojrzał na Friedricha i przekręcił lekko głowę w bok. – Znam treści dokumentów niemal na pamięć, mogę okazać się nieprzydatny w tej kwestii, niestety. Za to z chęcią przejdę się po Rezerwacie i porozmawiam z pracownikami, może coś mi umknęło. – dopowiedział, był gotów do działania i nie zamierzał stawać w miejscu, musieli działać, nie było wyjścia. Każdy w taki sposób, jaki umie najlepiej.
Mathieu Rosier
The last enemy that shall be destroyed is | death |
Schmidt pokiwał głową, tym samym dając znać, iż zgadza się z lordem. W swojej karierze nie jeden raz miał już do czynienia z podobnymi sytuacjami, gdy szlamoluby okazywały się odrobinę bardziej bystre. I gdyby ktokolwiek, kiedykolwiek zapytał go o zdanie, Austriak z pewnością stwierdziłby, iż takie przypadki lubił najbardziej - mógł się wykazać, ruszyć głową a polowanie było bardziej pasjonujące od przypadków, gdy szlamoluby wykazywały się zupełnym brakiem pomyślunku i same wpadały w jego łapska.
- Kobieca ręka z pewnością będzie do tego odpowiednia. Postać kobiety, matki oraz pani domu w większości wypadków kojarzona jest ciepłem, bezpieczeństwem i innymi, podobnymi określeniami. Z pewnością osiągnie sukces w tej kwestii. - Odparł, mimo iż chwilowo nie był w stanie skojarzyć twarzy wszystkich lady Rosier. W Anglii był dopiero od końca czerwca, od razu zabrał się za pracę a te kilka miesięcy było okresem zbyt krótkim by nadrobić wszystkie wiadomości ze sceny politycznej Anglii, mimo iż uparcie starał się to nadrobić.
- Niech tak będzie. Z pewnością potrzebuję mapę ziem należących do rodu Rosier. - Wypowiedział swoje zapotrzebowania mając nadzieję, iż słowa lorda będą dobitne dla jego pracownika. Schmidt nie chciał robić złego wrażenia, już pierwszego dnia współpracy katując mało bystrego pracownika... A z jego temperamentem, taka sytuacja mogła mieć miejsce. - Tak zrób, dobieraj jednak słowa rozważnie, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń... Ostatnim czego chcemy to to, by zaszyli się w jakiejś dziurze z której będziemy musieli ich wyciągać. - Dodał dziwnie uprzejmym tonem. Nie chciał, by lord uznał to za pouczanie czy nie pochlebny komentarz. Jego uwaga wynikała z większego doświadczenia w tej kwestii wypracowanego na sukcesach i paru porażkach. Doskonale wiedział, jak ludzie zachowują się podczas przesłuchania i nie chciał, by tym razem natrafili na komplikacje. - Dam znać, jak skończę. - Dodał, po czym zabrał plik dokumentów. Usiadł wygodniej na kanapie, z psem leżącym u jego stóp, zabrał się za dokładne przeglądanie informacji, jakie posiadał rezerwat w swoich zbiorach. prawa wydawała się skomplikowana, nie była jednak tą z rodzaju zupełnie beznadziejnych. Friedrich doskonale wiedział, iż uda im się osiągnąć pewien sukces, gdy tylko zbierze odpowiednie informacje i cała, szmalcownicza machina, pójdzie w ruch. Dokładnie wypisywał wszystkie informacje które mogły mu się przydać, jak choćby adresy zamieszkania, by po zakończonej pracy odnaleźć lorda Rosier.
- Mam wszystko. Będziemy w kontakcie. - Rzucił w ramach specyficznego pożegnania, po czym skłonił się by opuścić tereny rezerwatu smoków. Nie miał zamiaru zwlekać z tak ważnym zleceniem i od razu ruszył w kierunku najbliższego miasteczka, z zamiarem rozpoczęcia pracy.
| zt.x2
- Kobieca ręka z pewnością będzie do tego odpowiednia. Postać kobiety, matki oraz pani domu w większości wypadków kojarzona jest ciepłem, bezpieczeństwem i innymi, podobnymi określeniami. Z pewnością osiągnie sukces w tej kwestii. - Odparł, mimo iż chwilowo nie był w stanie skojarzyć twarzy wszystkich lady Rosier. W Anglii był dopiero od końca czerwca, od razu zabrał się za pracę a te kilka miesięcy było okresem zbyt krótkim by nadrobić wszystkie wiadomości ze sceny politycznej Anglii, mimo iż uparcie starał się to nadrobić.
- Niech tak będzie. Z pewnością potrzebuję mapę ziem należących do rodu Rosier. - Wypowiedział swoje zapotrzebowania mając nadzieję, iż słowa lorda będą dobitne dla jego pracownika. Schmidt nie chciał robić złego wrażenia, już pierwszego dnia współpracy katując mało bystrego pracownika... A z jego temperamentem, taka sytuacja mogła mieć miejsce. - Tak zrób, dobieraj jednak słowa rozważnie, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń... Ostatnim czego chcemy to to, by zaszyli się w jakiejś dziurze z której będziemy musieli ich wyciągać. - Dodał dziwnie uprzejmym tonem. Nie chciał, by lord uznał to za pouczanie czy nie pochlebny komentarz. Jego uwaga wynikała z większego doświadczenia w tej kwestii wypracowanego na sukcesach i paru porażkach. Doskonale wiedział, jak ludzie zachowują się podczas przesłuchania i nie chciał, by tym razem natrafili na komplikacje. - Dam znać, jak skończę. - Dodał, po czym zabrał plik dokumentów. Usiadł wygodniej na kanapie, z psem leżącym u jego stóp, zabrał się za dokładne przeglądanie informacji, jakie posiadał rezerwat w swoich zbiorach. prawa wydawała się skomplikowana, nie była jednak tą z rodzaju zupełnie beznadziejnych. Friedrich doskonale wiedział, iż uda im się osiągnąć pewien sukces, gdy tylko zbierze odpowiednie informacje i cała, szmalcownicza machina, pójdzie w ruch. Dokładnie wypisywał wszystkie informacje które mogły mu się przydać, jak choćby adresy zamieszkania, by po zakończonej pracy odnaleźć lorda Rosier.
- Mam wszystko. Będziemy w kontakcie. - Rzucił w ramach specyficznego pożegnania, po czym skłonił się by opuścić tereny rezerwatu smoków. Nie miał zamiaru zwlekać z tak ważnym zleceniem i od razu ruszył w kierunku najbliższego miasteczka, z zamiarem rozpoczęcia pracy.
| zt.x2
Getadelt wird wer schmerzen kennt Vom Feuer das die haut verbrennt Ich werf ein licht In mein Gesicht Ein heißer Schrei Feuer frei!.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pokój nr 3
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent :: Smocze Ogrody