Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Poczta Fryderyka
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Nietzsche
Też Fryderyk.
Wyglądem nie wyróżnia się spośród innych sów. Wiernie nosi moją pocztę od siedmiu lat i jest niezastąpionym, milczącym towarzyszem, który zrobi wszystko dla białych myszek.
Wyglądem nie wyróżnia się spośród innych sów. Wiernie nosi moją pocztę od siedmiu lat i jest niezastąpionym, milczącym towarzyszem, który zrobi wszystko dla białych myszek.
- Spoiler:
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('https://i.imgur.com/zgmXnRP.png');"><div class="sowa2"><span class="p">Frederick Fox</span><span class="pdt">1958</span><div class="sowa3"><span class="adresat">ADRESAT</span><span class="tresc">TEKST
<span class="podpis">Fox</span>
</span></div></div></div></div>
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Ostatnio zmieniony przez Frederick Fox dnia 28.10.21 21:45, w całości zmieniany 4 razy
21.04.1956Selina Lovegood
Fredericku,
wolę uściślić zawczasu wszelkie niejasności, ponieważ zdajesz się posiadać niepokojącą zdolność go ignorowania faktów i posiadania przekłamanej wiedzy o rzeczywistości, namiętnie odmawiając przyjęcia do siebie przekazywanych wiadomości, a co gorsza - z pasją wmawiasz, że twoja wersja jest jedyną słuszną. Cieszę się, że z takim oddaniem cytujesz użyte przeze mnie frazy, choć raz ufając mi w kwestii wiedzenia lepiej. Obawiałam się, że te nieprzespane noce mogły ci nieco namieszać w głowie.
Mam nadzieję, że przynoszenie mi satysfakcji będzie jednym z twoich głównych priorytetów. Jeśli twoje towarzystwo okazałoby się niezaspokajające, to będę zmuszona z czasem z niego zrezygnować, więc mam nadzieję, że w wykonywaniu reklamowanego przez siebie wachlarza usług jesteś tak samo dobry, jak w mówieniu o nim (i w dotychczasowych kontaktach).
Jeśli przyjdziesz odpowiednio wcześnie, możesz wybrać z mojej szafy coś, w czym chciałbyś mnie zobaczyć tego popołudnia. Pozbawisz mnie zbędnego dylematu.
Selina
wolę uściślić zawczasu wszelkie niejasności, ponieważ zdajesz się posiadać niepokojącą zdolność go ignorowania faktów i posiadania przekłamanej wiedzy o rzeczywistości, namiętnie odmawiając przyjęcia do siebie przekazywanych wiadomości, a co gorsza - z pasją wmawiasz, że twoja wersja jest jedyną słuszną. Cieszę się, że z takim oddaniem cytujesz użyte przeze mnie frazy, choć raz ufając mi w kwestii wiedzenia lepiej. Obawiałam się, że te nieprzespane noce mogły ci nieco namieszać w głowie.
Mam nadzieję, że przynoszenie mi satysfakcji będzie jednym z twoich głównych priorytetów. Jeśli twoje towarzystwo okazałoby się niezaspokajające, to będę zmuszona z czasem z niego zrezygnować, więc mam nadzieję, że w wykonywaniu reklamowanego przez siebie wachlarza usług jesteś tak samo dobry, jak w mówieniu o nim (i w dotychczasowych kontaktach).
Jeśli przyjdziesz odpowiednio wcześnie, możesz wybrać z mojej szafy coś, w czym chciałbyś mnie zobaczyć tego popołudnia. Pozbawisz mnie zbędnego dylematu.
Selina
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
21.04.1956Selina Lovegood
Fredericku,
moje wyobrażenia są rzeczywistością - to jest podstawowa różnica między nami, Lisie. Zasady mnie nie dotyczą, więc nie muszę im podlegać.Zupełnie tak, jak uczuciom albo własnemu sercu.
Granice zdrowego rozsądku? Mam wrażenie, że już brodzę po uda w szaleństwie,którego morzem jest twój dotyk.
Ale co do dostrzegania oznak znudzenia - raz jeszcze wrócę do twojego przekłamanego widzenia. Doprawdy, Fredericku, myślisz, że jesteś w stanie mnie czymś jeszcze zaskoczyć? Bo, cóż, od tego zależy moje zainteresowanie.
Obyś nie był jedyną osobą, która będzie czerpać z tego przyjemność. I lepiej, byś byłszybki zdecydowany w wyborze, bo spóźnienie nie wchodzi w rachubę.
Wygląda na to, że widzimy siędopiero za trzy dni. Zważ na to, że będzie tam moja rodzina i nie wybaczę ci potknięcia w ich towarzystwie. Nie prowokuj mnie do decyzji, że będzie ono naszym ostatnim. Nie chciałabym Załóż muszkę, jeśli nie wiążesz sprawnie krawata. Powinieneś prezentować się odpowiednio.
Selina
moje wyobrażenia są rzeczywistością - to jest podstawowa różnica między nami, Lisie. Zasady mnie nie dotyczą, więc nie muszę im podlegać.
Granice zdrowego rozsądku? Mam wrażenie, że już brodzę po uda w szaleństwie,
Ale co do dostrzegania oznak znudzenia - raz jeszcze wrócę do twojego przekłamanego widzenia. Doprawdy, Fredericku, myślisz, że jesteś w stanie mnie czymś jeszcze zaskoczyć? Bo, cóż, od tego zależy moje zainteresowanie.
Obyś nie był jedyną osobą, która będzie czerpać z tego przyjemność. I lepiej, byś był
Wygląda na to, że widzimy się
Selina
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
17 IV 1956
Lisie,Mam nadzieję, że zdrowie się Ciebie trzyma, jakkolwiek by to nie brzmiało w świetle ostatnich rozrywek.
Jak pewnie słyszałeś, lub też nie, sprostałem zadaniu, które postawiła przed nami nasza wspólna, nie najmłodsza już znajoma. Poprosiła mnie jednak o coś. Widzisz, bardzo chciałaby, bym był w stanie wyjść zwycięsko z każdego pojedynku - karkołomne, wiem, jednak wydaje mi się, że byłbyś w stanie mi pomóc chociażby zbliżyć się do tego celu. Nie chciałbym tanio sprzedać skóry, rozumiesz. Czy mały sparing w dogodnym dla Ciebie miejscu i czasie to nie będzie zbyt wiele, o co mógłbym prosić?Alex S.
Jak pewnie słyszałeś, lub też nie, sprostałem zadaniu, które postawiła przed nami nasza wspólna, nie najmłodsza już znajoma. Poprosiła mnie jednak o coś. Widzisz, bardzo chciałaby, bym był w stanie wyjść zwycięsko z każdego pojedynku - karkołomne, wiem, jednak wydaje mi się, że byłbyś w stanie mi pomóc chociażby zbliżyć się do tego celu. Nie chciałbym tanio sprzedać skóry, rozumiesz. Czy mały sparing w dogodnym dla Ciebie miejscu i czasie to nie będzie zbyt wiele, o co mógłbym prosić?Alex S.
Ostatnio zmieniony przez Alexander Selwyn dnia 12.08.17 15:45, w całości zmieniany 1 raz
Przeczytaj Benjamin
Fox
Może też wprowadzisz się do dziewczyn? Byłoby wesoło no i trzymałbyś pieczę nad całym zwierzyńcem. Mnie nie wliczając. Wiesz, śmiałem się z tych powiedzonek odnośnie obecności kobiet, które łagodzą obyczaje, ale chyba jednak jest w tym mandragora prawdy. Może to ich urok, może to po prostu moje wypełznięcie na prostą. Ale i tak Margo i Tonks należą się Ordery Merlina za to, że ze mną wytrzymały. Byłem takim skończonym psidwakosynem, Fox. Potwornie.
To już jednak za mną, przede mną - przed nami - świetlana przyszłość. Mam cel, mam psa, mam kąt do spania, który pachnie rumiankową herbatą i mokrą sierścią psa (próbowałem go ostatnio wykąpać, boi się jak hipogryf aroganta). Mam też własne biurko, uwierzysz? Pisałem Ci już, że dostałem awans? Wspominam o tym z taką pewną nieśmiałością.
Podzielisz moją siłę, Fred. Nic dziwnego, że teraz wszystko jest popieprzone i trudne. Z czasem będzie łatwiej, wierzę w to i wierzę, że nie dam się przywalić do ziemi depresyjnymi nastrojami (chyba). Mam ich dość na najbliższe dziesięciolecia i wypatruję momentu, w którym odzyskam swoją rubaszność.
(I czy przypadkiem całkowita zmiana to nie 360 stopni? Albo 90? Albo, no, nieważne) Dlaczego Twoje życie wywróciło się do góry nogami?
I...już nie uciekam, Fox. Stawiłem czoła wszystkiemu, co mnie przerażało. I wszystkim. I wyszłem z tego absolutnie martwy, więc naprawdę nie mam już nic do stracenia. O ile mówimy o tym samym.
Wiem, gdzie Cię szukać, moja najpiękniejsza złotowłosa miłości. To obietnica i groźba zarazem, bracie.
Ben
Może też wprowadzisz się do dziewczyn? Byłoby wesoło no i trzymałbyś pieczę nad całym zwierzyńcem. Mnie nie wliczając. Wiesz, śmiałem się z tych powiedzonek odnośnie obecności kobiet, które łagodzą obyczaje, ale chyba jednak jest w tym mandragora prawdy. Może to ich urok, może to po prostu moje wypełznięcie na prostą. Ale i tak Margo i Tonks należą się Ordery Merlina za to, że ze mną wytrzymały. Byłem takim skończonym psidwakosynem, Fox. Potwornie.
To już jednak za mną, przede mną - przed nami - świetlana przyszłość. Mam cel, mam psa, mam kąt do spania, który pachnie rumiankową herbatą i mokrą sierścią psa (próbowałem go ostatnio wykąpać, boi się jak hipogryf aroganta). Mam też własne biurko, uwierzysz? Pisałem Ci już, że dostałem awans? Wspominam o tym z taką pewną nieśmiałością.
Podzielisz moją siłę, Fred. Nic dziwnego, że teraz wszystko jest popieprzone i trudne. Z czasem będzie łatwiej, wierzę w to i wierzę, że nie dam się przywalić do ziemi depresyjnymi nastrojami (chyba). Mam ich dość na najbliższe dziesięciolecia i wypatruję momentu, w którym odzyskam swoją rubaszność.
(I czy przypadkiem całkowita zmiana to nie 360 stopni? Albo 90? Albo, no, nieważne)
I...już nie uciekam, Fox. Stawiłem czoła wszystkiemu, co mnie przerażało. I wszystkim. I wyszłem z tego absolutnie martwy, więc naprawdę nie mam już nic do stracenia. O ile mówimy o tym samym.
Wiem, gdzie Cię szukać, moja najpiękniejsza złotowłosa miłości. To obietnica i groźba zarazem, bracie.
Ben
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
PrzeczytajG. Weasley
Fred,dobrze wiem, kim jestem, więc nie obawiam się, że mogę o tym zapomnieć - aurorem, potomkiem wojowników, we krwi mam walkę o sprawiedliwość; zawsze tak było i będzie, udowodnienie gotowości do poświęceń uwydatnia tylko to, co zawsze kierowało moimi poczynaniami. Wiem, że nie zdoła mnie to zmienić - pozostaje tylko pytanie, czy jestem i byłem tym, za którego kiedyś się uważałem; czy postępując w określony sposób nie popełniałem błędów, choć wtedy przepełniała mnie jeszcze pewność, że czynię dobrze.
Oczywiście, że nie postąpiłbym inaczej, nawet znając konsekwencje - gdyby kwitła w nas niepewność, nigdy nie osiągnęlibyśmy nieosiągalnego. Nie rozważam porzucenia sprawy, nigdy nie przeszło mi to przez myśl; nie łamię złożonych ślubów i wolałbym sczeznąć niż postąpić inaczej.
Jeżeli polega na tym, to wyzbyta jest sensu, okrutna, niepotrzebna; zwodzi tylko, by chwile mistycznego uniesienia zastąpić zaraz żalem, goryczą i pustką. Jeśli celem jej jest niszczenie się nawzajem, kruszenie radości i odbieranie szczęścia, to jest zła w samym swoim założeniu - niebezpieczniejsza od nienawiści, bo kusi, choć niesie za sobą równą destrukcję. Boję się, że nastanie dzień, który zmusi mnie do podjęcia decyzji; a choć już dziś wiem, co wybiorę - bo przecież przyrzekałem - wiem też, że zacznę sam siebie napawać obrzydzeniem.
Raz jeszcze przepraszam Cię za bełkot - nie powinienem obarczać Cię wątpliwościami, których przysięgliśmy się wyzbyć. Garrett
Oczywiście, że nie postąpiłbym inaczej, nawet znając konsekwencje - gdyby kwitła w nas niepewność, nigdy nie osiągnęlibyśmy nieosiągalnego. Nie rozważam porzucenia sprawy, nigdy nie przeszło mi to przez myśl; nie łamię złożonych ślubów i wolałbym sczeznąć niż postąpić inaczej.
Jeżeli polega na tym, to wyzbyta jest sensu, okrutna, niepotrzebna; zwodzi tylko, by chwile mistycznego uniesienia zastąpić zaraz żalem, goryczą i pustką. Jeśli celem jej jest niszczenie się nawzajem, kruszenie radości i odbieranie szczęścia, to jest zła w samym swoim założeniu - niebezpieczniejsza od nienawiści, bo kusi, choć niesie za sobą równą destrukcję. Boję się, że nastanie dzień, który zmusi mnie do podjęcia decyzji; a choć już dziś wiem, co wybiorę - bo przecież przyrzekałem - wiem też, że zacznę sam siebie napawać obrzydzeniem.
Raz jeszcze przepraszam Cię za bełkot - nie powinienem obarczać Cię wątpliwościami, których przysięgliśmy się wyzbyć. Garrett
a gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
Przeczytaj Neala
Szanowny Panie Lisie, mam nadzieję, że praca nie daje się Panu za bardzo we znaki. I że list ten zastaje Pana, Panie Lisie w humorze względnie dobrym. Choć pewnie tak jak i Brendan myśli zajmuje panu troska o Londyn. Dlatego też do listu dołączam dwa pączki. Słyszałam, że słodycze potrafią przegnać smutki i troski. Polecam zjeść dwa w razie nadmiernej ilości trosk. Jeśli ich ilość nie wzrosła drastycznie w ciągu ostatnich dni dobrym pomysłem jest podzielenie się z kimś - mama zawsze mówiła, że dobre rzeczy jedzone z lubianymi osobami, smakuje jeszcze lepiej.
Ogólnie to dlatego też i dla pana daję kanapki Brendanowi. Żebyście w pracy, gdy przerwę macie, mogli razem w dobrym towarzystwie posiłek zjeść.
Ale... mam też prośbę. Zrozumiem, jeśli nie... Ale jednak mam trochę nadzieję, że tak. Bo widzi pan, Panie Lisie. Wszyscy moi przyjaciele - bliscy mi ludzie - uczą mnie wielu rzeczy. Ale też wiem, że czas swój(cenny bardziej niż bogactwa) rozdzielają na wiele ważniejszych spraw. Nie chcąc zabierać im jego za dużo - niech Pan nie zrozumie inaczej, Panie Lisie, doceniam mocno, co dla mnie robią, ale nie chcę też zaskarbiać sobie całej ich uwagi - z prośbą ten list śle. Czy byłby Pan tak miły i chwilę swojego czasu - równie cennego - był w stanie poświęcić. I w tym czasie poświęconym, nauczyć czegoś mnie? Nealę?
Oczekując na jak najlepszą wiadomość, ale jednocześnie potrafiąc zrozumieć, jeśli prośba moja zastosowana została w niedogodnym czasie, śle pozdrowienia i życzenia miłego spędzenia reszty dnia.
Neala Weasley
Ogólnie to dlatego też i dla pana daję kanapki Brendanowi. Żebyście w pracy, gdy przerwę macie, mogli razem w dobrym towarzystwie posiłek zjeść.
Ale... mam też prośbę. Zrozumiem, jeśli nie... Ale jednak mam trochę nadzieję, że tak. Bo widzi pan, Panie Lisie. Wszyscy moi przyjaciele - bliscy mi ludzie - uczą mnie wielu rzeczy. Ale też wiem, że czas swój(cenny bardziej niż bogactwa) rozdzielają na wiele ważniejszych spraw. Nie chcąc zabierać im jego za dużo - niech Pan nie zrozumie inaczej, Panie Lisie, doceniam mocno, co dla mnie robią, ale nie chcę też zaskarbiać sobie całej ich uwagi - z prośbą ten list śle. Czy byłby Pan tak miły i chwilę swojego czasu - równie cennego - był w stanie poświęcić. I w tym czasie poświęconym, nauczyć czegoś mnie? Nealę?
Oczekując na jak najlepszą wiadomość, ale jednocześnie potrafiąc zrozumieć, jeśli prośba moja zastosowana została w niedogodnym czasie, śle pozdrowienia i życzenia miłego spędzenia reszty dnia.
Neala Weasley
*do listu dołączony jest pakunek z dwoma pączkami
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
NapisałaEileen Wilde
Drogie FredzieNiezmiennie bawi mnie fakt, jak trywialne drobnostki potrafią złożyć na nasze barki tony zmartwień. Czasami wystarczy delikatnie pociągnąć za sznurek, by rozwiązać płócienny woreczek i pozwolić kulkom spaść na ziemię z nieprzyjemnie dzwoniącym w uchu hukiem tłuczonego szkła. Próbujemy to szkło posprzątać, poskładać swoimi gołymi dłońmi, ale to nigdy nie jest dobry pomysł, bo drobinki wpinają się w skórę, powodując swoją obecnością dotkliwy ból. Jestem naiwna, że to sobie robię? Chcę dobrze, a wychodzi tak, że jestem poszkodowana. A może to kwestia kroków i decyzji, które podjęliśmy?
Byłam dzisiaj u matki. Poszłam tylko po swoje stare książki od alchemii, a wyszłam z pokrwawionymi dłońmi. Rozmawiałyśmy i… musiałam musnąć drażliwą strunę, pociągnąć za rzemyk i woreczek się rozchylił. Powiedziała, że oszukiwali mnie dla mojego dobra, że okłamywali mnie po to, by mnie chronić. Wściekłam się, bo sądziłam, że przestałam być już dla nich nieporadną dziewczynką i wyrosłam na dorosłą, odpowiedzialną kobietę, która będzie rozumiała zawiłości tego świata. Mówiła, że jej śmierć, sposób, w jaki jej dokonano, nie dotyczył mnie. I w końcu dowiedziałam się, że ją zamordowano. Przerwano tętniące w niej życie czarną magią, klątwą, nie mam pojęcia jaką, ale, z tego, co mówił mój ojciec, by zaspokoić żądzę wiedzy i rozgorączkowane sumienie, nie było to jedno z zaklęć niewybaczalnych (mam nadzieję, że porzucił chęć ciągnięcia tych wierutnych kłamstw). Dlatego wiem, że cierpiała przed śmiercią i… na Merlina, Fred, nie jest mi jej szkoda, teraz nawet, gdy powiedziałeś mi o wszystkim, jestem trochę zła. Nie rozgrzeszaj mnie, nie pisz, że to coś normalnego, oczyszczającego, że powinnam czuć pogardę dla takich ludzi, bo czuję, że robię źle, czuję źle.
W czasie wczorajszego wieczoru dużo myślałam o tym, co robiła przed tym, jak odebrano jej życie. Sądząc po liście, który miała do ciebie słać, bała się. Albo z nienaturalną uległością przyjęła do siebie nadchodzącą karę. Co ją popchnęło do tego? Co nakazało jej podjąć tę drogę? Oboje wiemy, jaka ona była. W Hogwarcie nigdy nie wzgardzała inną krwią, była dla każdego. Wiecznie otwarta. Może teraz chciała się zamknąć, schować swoje największe tajemnice? Nie wiem jakie, wydawało mi się, że znałam je wszystkie, a tymczasem okazało się, że nie znałam Ross ani trochę, co teraz wydaje mi się rzeczą kompletnie nierealną. Sądziłam, że wolała świat budować, niż niszczyć go od środka.
Jak bardzo można mylić się wobec swojej własnej siostry?
Ellie
PS Pomiędzy dwiema bluzkami znalazłam zagubiony liścik. Od Mulcibera. Rossa kilka razy mi o nim opowiadała, za każdym razem wyraźnie się rumieniąc. Na litość samego Merlina, teraz nie kojarzę, żeby to nazwisko mogło pochwalić się dobrą sławą, wtedy chyba byłam zbyt beztroska, by martwić się o takie rzeczy. Wiem, że ze sobą pracowali. Przypadek czy coś więcej? Coraz więcej pytań.
Byłam dzisiaj u matki. Poszłam tylko po swoje stare książki od alchemii, a wyszłam z pokrwawionymi dłońmi. Rozmawiałyśmy i… musiałam musnąć drażliwą strunę, pociągnąć za rzemyk i woreczek się rozchylił. Powiedziała, że oszukiwali mnie dla mojego dobra, że okłamywali mnie po to, by mnie chronić. Wściekłam się, bo sądziłam, że przestałam być już dla nich nieporadną dziewczynką i wyrosłam na dorosłą, odpowiedzialną kobietę, która będzie rozumiała zawiłości tego świata. Mówiła, że jej śmierć, sposób, w jaki jej dokonano, nie dotyczył mnie. I w końcu dowiedziałam się, że ją zamordowano. Przerwano tętniące w niej życie czarną magią, klątwą, nie mam pojęcia jaką, ale, z tego, co mówił mój ojciec, by zaspokoić żądzę wiedzy i rozgorączkowane sumienie, nie było to jedno z zaklęć niewybaczalnych (mam nadzieję, że porzucił chęć ciągnięcia tych wierutnych kłamstw). Dlatego wiem, że cierpiała przed śmiercią i… na Merlina, Fred, nie jest mi jej szkoda, teraz nawet, gdy powiedziałeś mi o wszystkim, jestem trochę zła. Nie rozgrzeszaj mnie, nie pisz, że to coś normalnego, oczyszczającego, że powinnam czuć pogardę dla takich ludzi, bo czuję, że robię źle, czuję źle.
W czasie wczorajszego wieczoru dużo myślałam o tym, co robiła przed tym, jak odebrano jej życie. Sądząc po liście, który miała do ciebie słać, bała się. Albo z nienaturalną uległością przyjęła do siebie nadchodzącą karę. Co ją popchnęło do tego? Co nakazało jej podjąć tę drogę? Oboje wiemy, jaka ona była. W Hogwarcie nigdy nie wzgardzała inną krwią, była dla każdego. Wiecznie otwarta. Może teraz chciała się zamknąć, schować swoje największe tajemnice? Nie wiem jakie, wydawało mi się, że znałam je wszystkie, a tymczasem okazało się, że nie znałam Ross ani trochę, co teraz wydaje mi się rzeczą kompletnie nierealną. Sądziłam, że wolała świat budować, niż niszczyć go od środka.
Jak bardzo można mylić się wobec swojej własnej siostry?
Ellie
PS Pomiędzy dwiema bluzkami znalazłam zagubiony liścik. Od Mulcibera. Rossa kilka razy mi o nim opowiadała, za każdym razem wyraźnie się rumieniąc. Na litość samego Merlina, teraz nie kojarzę, żeby to nazwisko mogło pochwalić się dobrą sławą, wtedy chyba byłam zbyt beztroska, by martwić się o takie rzeczy. Wiem, że ze sobą pracowali. Przypadek czy coś więcej? Coraz więcej pytań.
Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że
Nasze serca świecą w mroku
Nasze serca świecą w mroku
kwiecień
FoxTablica to doskonały sposób komunikacji, chociaż ostatnio ktoś poprawił mi czerwonym atramentem krótką notatkę - nie wiem, kogo za to winić. Obstawiałbym Ollivandera, ale to raczej niemożliwe, chociaż kto wie, może wałęsa się za nami niczym jasnowidzki duch, kręcący głową nad naszymi poczynaniami. Nie sądzisz, że to więcej niż prawdopodobne?
I...nie wiem o co ci chodzi, Fox. To znaczy, no, pewnie o pierdolonego Rosiera, chociaż jego ohydną twarz poznałem nieco później. I nie, nie chcę o nim rozmawiać i to nie dlatego, że to delikatny temat. Szkoda marnować słów na kogoś, kto już niedługo spełni swoją dziwkarską naturę w ramionach namiętnego dementora.
Wiem, Freddy. Też jesteś mi bratem, ale zupełnie nie rozumiem o co ci chodzi. Zaczynasz bełkotać jak Selina. Jesteś pewien, że nie zaraziłeś się od niej jakimś paskudztwem?
Mam psa. Jest bardzo włochaty. Nazywa się Kudłacz. Masz się nim zająć, gdyby coś mi się stało. Kiedyś. Ewentualnie. Ale nie podawaj mu ognistej; pamiętasz chyba jak skończyło się przed laty nasze upijanie nieśmiałków.
Ben
I...nie wiem o co ci chodzi, Fox. To znaczy, no, pewnie o pierdolonego Rosiera, chociaż jego ohydną twarz poznałem nieco później. I nie, nie chcę o nim rozmawiać i to nie dlatego, że to delikatny temat. Szkoda marnować słów na kogoś, kto już niedługo spełni swoją dziwkarską naturę w ramionach namiętnego dementora.
Wiem, Freddy. Też jesteś mi bratem, ale zupełnie nie rozumiem o co ci chodzi. Zaczynasz bełkotać jak Selina. Jesteś pewien, że nie zaraziłeś się od niej jakimś paskudztwem?
Mam psa. Jest bardzo włochaty. Nazywa się Kudłacz. Masz się nim zająć, gdyby coś mi się stało. Kiedyś. Ewentualnie. Ale nie podawaj mu ognistej; pamiętasz chyba jak skończyło się przed laty nasze upijanie nieśmiałków.
Ben
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
kwiecień
Fox śmierdzący Rosier stanowi niedelikatny temat od momentu, w którym stał się obiektem westchnień Harriett. Nie, nie chcę pisać o tym nic więcej, wiedz tylko, że wszystko, co planowałem od jakiegoś czasu, uwzględniając jej nieskromną osobę, roztrzaskało się na kawałki. Nie będę jednak marnować czasu ani na niego ani na nią, niech rzygają sobie wzajemnie do dzióbków, póki Rosier może cieszyć się jeszcze wolnością.
I nie, nie ciągnijmy tego tematu,to dla mnie kurewsko bolesne, kochałem ją, wiesz, Fox? bo szkoda pergaminu. Gratuluję jednak zwycięstwa nad tym parszywcem. Oby był to zwiastun szybszego zamknięcia go tam, gdzie powinien trafić już dawno.
Słabo dobieram sobie przyjaciół, nie sądzisz? Jesteś wyjątkiem potwierdzającym psidwakosyńską regułę. Bo tak, chyba teraz wiem, o kogo Ci chodzi, ale nie wiem czemu akurat nazwisko pieprzonego Notta zmotywowało Cię do napisania listu. Przyjaźniliśmy się, faktycznie, ale dobrze wiesz, że finalnie wybrał piszczenie pod szlacheckim butem nestora i zrezygnował z brataniem się z plebejskimi kamratami. Tyle, było, minęło, mogłem się po nim spodziewać podobnego towarzystwa.
Przez chwilę naprawdę mnie przeraziłeś. To brzmi jak Selina. Nie wiem, co dokładnie się między wami dzieje, ale weź moje słowa pod uwagę, Fox - Lovegoodówny to zaraza. Ta przeklęta Osa wyjdzie ci bokiem, nie mów, że nie ostrzegałem. Nawet jeśli to chwilowa rozrywka to...to nie jest tego warte. Znajdź sobie miłą i pogodną panienkę...albo i nie. Nie powinniśmy przywiązywać do siebie ludzi, biorąc pod uwagę to, co przed nami.
Kudłacza otrzymałem od uroczej kilkunastolatki, której udostępniłem na jakiś czas moje mieszkanie. Charlotte, wspaniała istota, nawet czysta. Szkoda mi tego dzieciaka, muszę znaleźć sposób, żeby wyrwać ją ze złego towarzystwa - tak jak to zrobiłem z Tobą i porypanymi Malfoyami. Nie musisz dziękować, chociaż przydałoby się po tych wszystkich latach.
Skoro jesteś tak potwornie wścibski i spostrzegawczy, może rozważysz karierę aurora? Nie mam pojęcia, do czego, na oślizgłego Salazara, pijesz. A zazwyczaj wiem. Bo jestem mądry i Cię znam, Fox. Ognista brzmi doskonale, ale rozmowa w cztery oczy przypomina mi wezwania opiekunki Gryffindoru na niewygodny dywanik. Nie podoba mi się to.
Ben
I nie, nie ciągnijmy tego tematu,
Słabo dobieram sobie przyjaciół, nie sądzisz? Jesteś wyjątkiem potwierdzającym psidwakosyńską regułę. Bo tak, chyba teraz wiem, o kogo Ci chodzi, ale nie wiem czemu akurat nazwisko pieprzonego Notta zmotywowało Cię do napisania listu. Przyjaźniliśmy się, faktycznie, ale dobrze wiesz, że finalnie wybrał piszczenie pod szlacheckim butem nestora i zrezygnował z brataniem się z plebejskimi kamratami. Tyle, było, minęło, mogłem się po nim spodziewać podobnego towarzystwa.
Przez chwilę naprawdę mnie przeraziłeś. To brzmi jak Selina. Nie wiem, co dokładnie się między wami dzieje, ale weź moje słowa pod uwagę, Fox - Lovegoodówny to zaraza. Ta przeklęta Osa wyjdzie ci bokiem, nie mów, że nie ostrzegałem. Nawet jeśli to chwilowa rozrywka to...to nie jest tego warte. Znajdź sobie miłą i pogodną panienkę...albo i nie. Nie powinniśmy przywiązywać do siebie ludzi, biorąc pod uwagę to, co przed nami.
Kudłacza otrzymałem od uroczej kilkunastolatki, której udostępniłem na jakiś czas moje mieszkanie. Charlotte, wspaniała istota, nawet czysta. Szkoda mi tego dzieciaka, muszę znaleźć sposób, żeby wyrwać ją ze złego towarzystwa - tak jak to zrobiłem z Tobą i porypanymi Malfoyami. Nie musisz dziękować, chociaż przydałoby się po tych wszystkich latach.
Skoro jesteś tak potwornie wścibski i spostrzegawczy, może rozważysz karierę aurora? Nie mam pojęcia, do czego, na oślizgłego Salazara, pijesz. A zazwyczaj wiem. Bo jestem mądry i Cię znam, Fox. Ognista brzmi doskonale, ale rozmowa w cztery oczy przypomina mi wezwania opiekunki Gryffindoru na niewygodny dywanik. Nie podoba mi się to.
Ben
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
kwiecień
Fox
Powinien znaleźć się za kratami jak najszybciej. To podły, śmierdzący, oślizgły morderca i zdrajca. Czy brak procedur obejmuje moje spotkanie z nim? Dałbym się przymknąć na kilka lat w Tower, byleby tylko skręcić tej szumowinie kark.
Wiem, Freds. To znaczy - podejrzewam, że to cholernie skomplikowane, ale to dobrze, że na razie żadne nici, nawet zerwane, nie łączą Cię z tą zgrają popieprzeńców. Wszystko robi się coraz bardziej ponure i ohydne, co nie? Czarne chmury, które wisiały nad nami do tej pory, w porównaniu z burzą, która nadchodzi, wydają się teraz niewinną, poranną mgiełką. Ale damy radę - kto, jeśli nie my? Muszę odbudować wrodzony optymizm, zgubiłem go gdzieś po drodze i nie wiem, czy potrafię go jeszcze odkopać. Nie po tym, czego się dowiedziałem.
Dobra, dobra - odpuszczam. Serio, odpuszczam, a przynajmniej takie mam postanowienie. Żyjcie, kochajcie się, płódźcie wredne dzieciaki, ale jeśli ta harpia rozpieprzy Cię w drobny mak i zostawi, łkającego i smarkającego, to nie licz na moją wyrozumiałość. Sam będziesz musiał stanąć na nogi.
Nie podoba mi się ta propozycja, ale okej. Jak zwykle Ty pierwszy wylądujesz pod stołem - wiesz, że jestem nie do ruszenia, zwłaszcza jak wiem, że zaczniesz bełkotać o sprawach, które są jakimiś bzdurami.
Powinien znaleźć się za kratami jak najszybciej. To podły, śmierdzący, oślizgły morderca i zdrajca. Czy brak procedur obejmuje moje spotkanie z nim? Dałbym się przymknąć na kilka lat w Tower, byleby tylko skręcić tej szumowinie kark.
Wiem, Freds. To znaczy - podejrzewam, że to cholernie skomplikowane, ale to dobrze, że na razie żadne nici, nawet zerwane, nie łączą Cię z tą zgrają popieprzeńców. Wszystko robi się coraz bardziej ponure i ohydne, co nie? Czarne chmury, które wisiały nad nami do tej pory, w porównaniu z burzą, która nadchodzi, wydają się teraz niewinną, poranną mgiełką. Ale damy radę - kto, jeśli nie my? Muszę odbudować wrodzony optymizm, zgubiłem go gdzieś po drodze i nie wiem, czy potrafię go jeszcze odkopać. Nie po tym, czego się dowiedziałem.
Dobra, dobra - odpuszczam. Serio, odpuszczam, a przynajmniej takie mam postanowienie. Żyjcie, kochajcie się, płódźcie wredne dzieciaki, ale jeśli ta harpia rozpieprzy Cię w drobny mak i zostawi, łkającego i smarkającego, to nie licz na moją wyrozumiałość. Sam będziesz musiał stanąć na nogi.
Nie podoba mi się ta propozycja, ale okej. Jak zwykle Ty pierwszy wylądujesz pod stołem - wiesz, że jestem nie do ruszenia, zwłaszcza jak wiem, że zaczniesz bełkotać o sprawach, które są jakimiś bzdurami.
Trzymaj się, bracie.
Ben Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wieczorem 30 kwietnia odnalazł cię patronus o postaci białego kota, który przemówił do ciebie zmęczonym głosem Bathildy Bagshot.Fredericku, będę oczekiwać cię po północy w kwaterze. To niezwykle ważne. Nie wspominaj o tym nikomu.
Na początku maja - jak tylko byłeś w stanie świadomie go odebrać - odnalazł cię patronus o kształcie kota, który przemówił do ciebie głosem Bathildy Bagshot: czaił się w nim strach.Ta magia... nie wiń się, nie mogliśmy tego przewidzieć. Naprawimy to, zdążyłam przetrząsnąć już kilkadziesiąt ksiąg - mam pomysł, jak to uczynić. Sową wysłałam ci kanwę z tłumaczeniem, jak ujarzmić magię. W trakcie spotkania przekażcie Zakonnikom, jak tego dokonać. Dopóki nie dowiemy się, co właśnie się stało, nie mówcie Zakonnikom, do czego doprowadziliśmy. Zawiedliśmy, ale ich dobre morale są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Dowiedzą się wkrótce.
NapisałaEileen Wilde
Drogi FrederickuRedvood Avenue to stara kuźnia w dokach. Rossa wynajmowała nad nią pracownię. Uparła się, że jej mieszkanie jest za małe i nie może się w nim skupić na pracy. Nie mogę się nadziwić temu, że takie drobnostki tak brutalnie do mnie teraz docierają.
Spotkamy się tam 12 maja w godzinach wieczornych? Najlepiej już po zmierzchu.
Eileen
Spotkamy się tam 12 maja w godzinach wieczornych? Najlepiej już po zmierzchu.
Eileen
Ja nie przeczuwałam, tyś nie odgadł, że
Nasze serca świecą w mroku
Nasze serca świecą w mroku
Przeczytaj Hereward Bartius
Fredericku,ostatnie wydarzenia okazały się bardziej niespodziewane niż chyba wszyscy oczekiwaliśmy. Od naszego ostatniego jednak spotkania prześladuje mnie pewna rzecz, z którą powinienem się do Ciebie zgłosić. Czy mówi Ci coś nazwisko Reid?
Mój uczeń, o imieniu Oscar, w wieku trzynastu lat, właśnie o tym nazwisku, niezmiernie się Tobą interesował. A żeby być precyzyjnym, wypytywał mnie o swojego ojca, Lycusa Malfoya. Wiedz, że nie chcę wtrącać się w sprawy, które nie są moje, mając jednak na względzie dobro Oscara, muszę Cię zapytać - czy to możliwe, że pan Reid jest Twoim synem?
Gdybyś potrzebował dodatkowych informacji, służę pomocą. Z pewnością uda Ci się go złapać w Hogsmeade na wycieczce, jeślibyś chciał na niego spojrzeć. Jeżeli mi wolno, jest do Ciebie całkiem podobny. Wiem, że to informacja, którą powinno przekazać się osobiście albo przynajmniej nieco delikatniej, ale w obecnych czasach nie należy chyba zwlekać. Wierzę, że zrobisz wszystko, co uznasz za stosowne, jeśli będę Ci mógł jakoś pomóc, możesz na mnie liczyć, zarówno przez wzgląd na naszą przyjaźń jak i dobro Oscara.
Hereward
Mój uczeń, o imieniu Oscar, w wieku trzynastu lat, właśnie o tym nazwisku, niezmiernie się Tobą interesował. A żeby być precyzyjnym, wypytywał mnie o swojego ojca, Lycusa Malfoya. Wiedz, że nie chcę wtrącać się w sprawy, które nie są moje, mając jednak na względzie dobro Oscara, muszę Cię zapytać - czy to możliwe, że pan Reid jest Twoim synem?
Gdybyś potrzebował dodatkowych informacji, służę pomocą. Z pewnością uda Ci się go złapać w Hogsmeade na wycieczce, jeślibyś chciał na niego spojrzeć. Jeżeli mi wolno, jest do Ciebie całkiem podobny. Wiem, że to informacja, którą powinno przekazać się osobiście albo przynajmniej nieco delikatniej, ale w obecnych czasach nie należy chyba zwlekać. Wierzę, że zrobisz wszystko, co uznasz za stosowne, jeśli będę Ci mógł jakoś pomóc, możesz na mnie liczyć, zarówno przez wzgląd na naszą przyjaźń jak i dobro Oscara.
Hereward
Ocalałeś, bo byłeś pierwszy
Ocalałeś, bo byłeś
Ocalałeś, bo byłeś
ostatni
Hereward Bartius
Zawód : Profesor w Hogwarcie
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Na szczęście był tam las.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
15 maj Tonks Fredricu Freddie! Chciałam ci najpierw podziękować, podziękować za czas, który mi poświęciłeś, za możliwość szansę na ułożenie myśli, przynajmniej tych początkowych.
I chciałabym powiedzieć, że to wszystko z czymprzychodzę piszę to podziękowania, ale znów muszę nadwyrężyć twoją dobroć.
Już od dłuższego czasu nad tym myślałam, a właściwie toczyłam otwartą batalię z własną głową odbijając swoje argumenty, wystawiając je na walkę z kontrargumentami, a gdy wojenny pył w mojej głowie opadł okazało się, że otrzymałam odpowiedź. Odpowiedź, którą chciałabym skonfrontować z wami - Tobą, a właściwie z wami.
Pewnie znów kompletnie pogubiłam sens tej wypowiedzi mówiąc o tym, co dla mnie jasne, ale nie wspominając jeszcze o tym tobie - już do tego zmierzam.
Od jakiegoś czasuczuł zaczynałam męczyć się w pracy. Nie, nie męczyć. Przestałam mieć do niej serce - chyba nie sprawiała mi już przyjemności, bowiem czułam się tam ciągle jedynie bezsilna. Moje umiejętności nie umywają się nawet do Margaux, a niecierpliwość jest zdecydowanie moją zmorą. Ale chyba przestałam ją lubić, a może to ona przestała dawać mi wrażenie spełnienia? Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Chyba sama sobie nie zdawałam sprawy, że to też to, ale stało się to dla mnie jasne, gdy już skończyłam wspomnianą wcześniej batalię.
Tak, wiem, odwlekam odrobinę moment powiedzenia dlaczego tak naprawdę piszę, ale to chyba przez wzgląd na to, że mimo iż mocno potrzebuję twojej opinii, to trochę obawiam się, że możesz wziąć mnie za wariatkę - choć rozsądek podpowiada, że skoro do tej pory tego nie zrobiłeś i tym razem nie będzie inaczej.
Więc tak: zdałam sobie sprawę, że potrzebuję treningu - wiesz dobrze sam, że tak i choć nie jestem w stanie powiedzieć jak wdzięczna jestem za pomoc w ćwiczeniach, oboje zdajemy sobie sprawę, że to za mało - za mało na to, co nadchodzi - a żadne z was nie jest też w stanie poświęcić poszczególnym jednostką tyle czasu, ile rzeczywiście go potrzeba. Więc,myślę chciałabym postanowiłam podejść do egzaminów aurorskich.
I stąd w końcu, po trzystu słowach bez ładu i składu chciałabym zapytać: czy nie posiadasz może jakiś swoich notatek, i czy masz jakieś wskazówki i czy tylko ja nie przyzwyczaiłam się do brzmienia tych słów w odniesieniu do mnie, czy może jednak pomysł jest kompletnie szalony, a ja winnam udać się na kolejną batalię myśli i duszy?
Mam nadzieję, że mimo wszystko, wszystko jest u ciebie nieźle
Tonks
I chciałabym powiedzieć, że to wszystko z czym
Już od dłuższego czasu nad tym myślałam, a właściwie toczyłam otwartą batalię z własną głową odbijając swoje argumenty, wystawiając je na walkę z kontrargumentami, a gdy wojenny pył w mojej głowie opadł okazało się, że otrzymałam odpowiedź. Odpowiedź, którą chciałabym skonfrontować z wami - Tobą, a właściwie z wami.
Pewnie znów kompletnie pogubiłam sens tej wypowiedzi mówiąc o tym, co dla mnie jasne, ale nie wspominając jeszcze o tym tobie - już do tego zmierzam.
Od jakiegoś czasu
Tak, wiem, odwlekam odrobinę moment powiedzenia dlaczego tak naprawdę piszę, ale to chyba przez wzgląd na to, że mimo iż mocno potrzebuję twojej opinii, to trochę obawiam się, że możesz wziąć mnie za wariatkę - choć rozsądek podpowiada, że skoro do tej pory tego nie zrobiłeś i tym razem nie będzie inaczej.
Więc tak: zdałam sobie sprawę, że potrzebuję treningu - wiesz dobrze sam, że tak i choć nie jestem w stanie powiedzieć jak wdzięczna jestem za pomoc w ćwiczeniach, oboje zdajemy sobie sprawę, że to za mało - za mało na to, co nadchodzi - a żadne z was nie jest też w stanie poświęcić poszczególnym jednostką tyle czasu, ile rzeczywiście go potrzeba. Więc,
I stąd w końcu, po trzystu słowach bez ładu i składu chciałabym zapytać: czy nie posiadasz może jakiś swoich notatek, i czy masz jakieś wskazówki i czy tylko ja nie przyzwyczaiłam się do brzmienia tych słów w odniesieniu do mnie, czy może jednak pomysł jest kompletnie szalony, a ja winnam udać się na kolejną batalię myśli i duszy?
Mam nadzieję, że mimo wszystko, wszystko jest u ciebie nieźle
Tonks
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Poczta Fryderyka
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy