Wydarzenia


Ekipa forum
Herbaciarnia
AutorWiadomość
Herbaciarnia [odnośnik]20.02.16 23:26
First topic message reminder :

Herbaciarnia

★★
Herbaciarnia nie należy do największych - znajduje się tutaj zaledwie pół tuzina niewielkich, metalowych stoliczków. Klientom podawane są wyłącznie herbaty na bazie liści najróżniejszych kwiatów, tych lokalnych, a także tych egzotycznych. Do herbaciarni wiodą liczne, kręte schody. Wejście tak wysoko jest jednak warte swojej ceny - przy odrobinie wysiłku można delektować smakiem serwowanych tu napojów i cieszyć oczy doskonałym widokiem na tę część ogrodu botanicznego. Choć w pomieszczeniu nie ma wiatru, gałęzie posadzonych tu roślin egzotycznych - agaw, palem, a nawet drzewek Bonsai - delikatnie się kołyszą, wpływając relaksująco na atmosferę; w tej miniaturowej dżungli można swobodnie się wyciszyć.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:43, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Herbaciarnia [odnośnik]09.05.18 11:10
On także lubił wnętrza z roślinnością. Właściwie w ogóle lubił wszystko, co było związane z zielarstwem. Wychowywał się przecież w otoczeniu ogrodów, mających na celu rozświetlenie całego, dość ponurego otoczenia w Puddlemere. Jego zafascynowanie akurat tą dziedziną, było zasługą jego dobrej znajomej z Hogwartu, Eileen, która pomagała mu w przygotowaniu się do egzaminów. A robiła to na tyle skutecznie, że dziękował jej po dziś dzień za tak solidne przygotowanie. W końcu, znajomość zielarstwa mu się opłaciła. Bez niej nie byłby w stanie zajmować się alkoholami, szczególnie kiedy od czasu do czasu próbował stworzyć coś „swojego”… z różnymi rezultatami.
Wciąż był przemoczony i zaniepokojony tym dziwnym zamyśleniem lady Evelyn. Nie wiedział, o czym mogła rozmyślać, nie był pewny czy było to coś poważnego czy nie. Każdemu w końcu zdarzało się zamyślenie. Stąd też wyraźnie się uspokoił, gdy powiedziała, że wszystko jest w porządku. Skoro tak mówiła… Miał już pokiwać głową, gdy panna Slughorn nagle się odezwała. Wtedy już nie był już tak bardzo pewien czy wszystko było u niej „w porządku”. Spojrzał na nią uważnie, zmarszczył czoło. Co to miało znaczyć?
O tym wszystkim? – zapytał, nie mogąc zrozumieć, co dokładnie miała na myśli lady Evelyn. Przecież to mogło być wszystko… Od jej prywatnych problemów do ogólnego stanu, jaki panował w Wielkiej Brytanii. Wypadało mu drążyć ten temat? Chciałby pomóc, ale czy na pewno mógł? – To znaczy? – Spróbował swoich sił, choć wątpił, żeby czarownica mu odpowiedziała.
Nie był też zachwycony tym, że lady Slughorn natychmiast próbowała zmienić temat tej rozmowy. Westchnął cicho. Kobiety… Ach te kobiety! Nie mógł jednak nic na to powiedzieć, bo w sumie doskonale rozumiał, że widzą się pierwszy raz, nie znają się zupełnie, a i oboje nie wiedzieli czego się po sobie spodziewać… On też nie mógłby tak otwarcie omawiać swoich problemów przed kimś zupełnie obcym. No… o ile czarownica miała jakiekolwiek problemy na swojej głowie.
Lubię – odpowiedział twierdząco. Chwycił za swój kubek i upił łyk. – Wiem, że nasz ród znany jest głównie z Quidditcha – odpowiedział. – Owszem, nie wszyscy się nią pasjonują… – uśmiechnął się. – Ale tak się jakoś złożyło, że ja się interesuję.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Herbaciarnia [odnośnik]09.05.18 14:06
Evelyn wychowała się pośród zielonych westmorlandzkich lasów, w rodzie, który dbał o roślinność, zwłaszcza tą niezbędną do eliksirów. Nie potrafiłaby żyć w tak ponurym miejscu jak Londyn, przepełnionym ciasno stłoczoną zabudową i mugolskimi wyziewami, dlatego bywała tu stosunkowo rzadko, głównie gdy miała ku temu konkretny cel. Evelyn raczej nie zapuszczała się tak daleko od dworu ot tak, bez powodu. Dziś chciała odwiedzić jedno z ulubionych miejsc, czyli ogród magibotaniczny. Jedno z nielicznych miejsc w Londynie, którego jej będzie brakować, gdy wyjedzie. Była to prawdopodobnie kwestia dni; jej ojciec od paru tygodni przebąkiwał o konieczności odesłania córek w bezpieczne miejsce, a odkąd jej siostra zaniemogła, wyjazd został przypieczętowany.
Nie była zbyt otwartą osobą. Niechętnie się zwierzała, zwłaszcza nieznajomym. Zwykle ukrywała problemy przed zewnętrznym światem, odważniej rozmawiając o nich tylko z bliskimi. Ale z obcymi? Nie potrafiła, była na to zbyt sztywna i poważna. Nie w jej stylu byłoby wypłakiwanie się obcym i użalanie się na swój los. Rzuciła tylko mężczyźnie spojrzenie i nieznacznie przygryzła wargę.
- O anomaliach. Zmianach – odpowiedziała tylko lakonicznie i ogólnikowo, nie zamierzając zwierzać się z rodzinnych problemów, które pociągnęły za sobą anomalie. – Trudno o tym nie myśleć, skoro to nas otacza każdego dnia. Nawet ta pogoda... – Zerknęła w stronę przeszklonego dachu, o który dudniły ciężkie krople deszczu.
Napiła się herbaty, czując, że robi jej się nieco cieplej, mimo że sama też zdążyła trochę zmoknąć.
- Cóż, to dobrze. Rośliny są bardzo interesujące. – O wiele bardziej niż quidditch, przynajmniej zdaniem Evelyn, która nigdy nie przepadała za tą grą, która wydawała jej się raczej plebejska mimo zainteresowania nią Macmillanów. Uganianie się za miotle za kilkoma piłkami... Nie brzmiało szczególnie zachęcająco, w każdym razie nie dla dam, bo mężczyźni pewnie prędzej mogli się tym interesować. Choć raczej nie Slughornowie, oni wszyscy byli ponurzy, drętwi i niezainteresowani tym, co działo się poza ich alchemicznymi pracowniami.
- Sama nigdy nie przepadałam za quidditchem. Pewnie nie zaskoczę pana, ale zajmuję się alchemią, więc staram się być na bieżąco z zielarskimi nowinkami. W takich miejscach jak to zawsze można znaleźć ciekawe okazy... – Jak choćby tamten, od którego odciągnął ją deszcz i sam Macmillan.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Herbaciarnia [odnośnik]10.05.18 20:26
On także nie potrafiłby żyć w takim miejscu jak Londyn. Uznawał je jedynie za miejsce do ucieczki od wszelkich problemów i to od wielu lat. Od początku czterdziestego piątego, kiedy te tylko się rozpoczęły. Nie przebywał w mieście dlatego, że chciał przypomnieć sobie dawne czasy, choć w pewnym sensie tak było… tak samo jak w pewnym sensie próbował o nich zapomnieć. Od tych kilku dni odwiedzał też ulubione miejsca... to znaczy puby, co nie było dobrym pomysłem, ale nie potrafił się od tego powstrzymać.
Obserwował uważnie lady Slughorn. Nadal wydawała się mu dość zamyślona, jak gdyby coś ją dręczyło lub jak gdyby miała problemy. Może był to zwyczajny efekt braku zaufania z jej strony? Ale gdyby tak było, to nie mógł jej o nic obwiniać. Chociaż… czy na pewno było to zamyślenie wynikające z czegoś złego? Może był zwyczajnie nadwrażliwy? Anthony sam już nie wiedział, czy coś zwyczajnie mu się nie wydawało, czy może rzeczywiście było coś na rzeczy. Stwierdził, że powinien odpuścić.
Rozumiem – przytaknął. Może rzeczywiście mu się wszystko wydawało? On też obawiał się tej całej anomalii. A zmiany? Zmiany można było rozumieć różnorako. – Anomalie każdemu dają się we znaki – dodał. Poprawił się na krześle. Cała jego koszula była mokra, choć powoli zaczęła się suszyć. Spojrzał w tę samą stronę, na dach, w którą spoglądała czarownica. Oby nie musiał ponownie moknąć.
Gdy tylko usłyszał, że lady Slughorn się do niego odezwała, spojrzał na nią z powrotem. Słuchał jej uważnie. Uśmiechnął się na jej stwierdzenie, że nie interesuje ją Quidditch. Potrafił ją zrozumieć. W końcu, nie wszystkim musiał podobać się ten sport. Nie wszyscy traktowali go poważnie. On z kolei traktował zarówno Quidditch, jak i eliksiry dość poważnie. Ta druga dziedzina wydawała mu się przydatna, szczególnie przy mieszaniu składników w trakcie tworzenia alkoholi. Poza tym do nich potrzebna była także wiedza właśnie z zielarstwa.
Nie wiem kim był dla ciebie, lady, profesor Slughorn, ale to on trochę rozbudził we mnie zainteresowanie eliksirami – westchnął. – Szkoda, że nie pożył dłużej – dodał, łapiąc za szklankę i popijając herbatę. – W każdym razie, doskonale rozumiem zainteresowanie roślinami i one mnie fascynują... – stwierdził. – Chociaż nie potrafię przyporządkować tamtej rośliny do niczego… jeszcze czegoś takiego nie widziałem.
Teraz zdołał sobie przypomnieć trochę więcej o Slughornach. Co prawda profesor Horacy nie był kimś szczególnie interesującym, ale jego podejście do przedmiotu takie już było. Na szóstym roku, szczególnie po fatalnym meczu Quidditcha i nakazach matki, żeby zrezygnował z grania, musiał jednak zmienić swoje marzenia. Nie chciał być alchemikiem, choć i to mogło być ciekawe, ale chciał wykorzystać tę dziedzinę na swój sposób.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Herbaciarnia [odnośnik]10.05.18 22:21
Był pewien czas, kiedy musiała bywać w Londynie regularnie, a był to okres alchemicznego kursu w ministerstwie. Niezbyt lubiła te miesiące i w pewnym sensie uważała je za stracony czas, bo pod okiem alchemików ze swojego rodu nauczyłaby się tyle samo, a nawet jeszcze więcej. Poszła tam w zasadzie tylko po to, by zdobyć licencję alchemiczną, ale czy jako dama jej potrzebowała? Chyba nie, ale wtedy była młoda, głupia i kompletnie zafiksowana na punkcie alchemii i ogólnie nauki. Były też inne młode damy i młodzieńcy którzy podejmowali się stażów w ministerstwie, niektórzy nawet były tak dziwni, że zamieszkali w Londynie, i takiego odcięcia się od rodzin i rezygnacji z luksusów Evelyn nie rozumiała i nie popierała. Po co szukać niezależności, kiedy ich losy i tak były zależne od woli rodu? Sama wolała korzystać z przywilejów i wygód, choć swoje najlepsze lata prawdopodobnie już przespała i zbliżała się nieubłaganie do umownej granicy staropanieństwa, po przekroczeniu której jej szanse na dobry ożenek spadną i pewnie wyląduje z jakimś podstarzałym wdowcem lub zostanie sama, co nadal było lepsze niż oddanie mężczyźnie o krwi tylko czystej. Lepsza samotność niż taki marny los. Cała jej nadzieja w tym, że ojciec wychyli się w końcu ze swojej alchemicznej pracowni i wybawi ją od wstydu, aranżując dobry związek. Ale zanim to nastąpi, przyjdzie jej spędzić Merlin wie ile czasu we Francji.
Skinęła głową na jego słowa. Rzeczywiście anomalie dawały się we znaki każdemu, bez względu na stan. Nawet tym najwyżej urodzonym. Anomalie nie wybierały, nie pytały o krew. Po prostu były i szkodziły.
Evelyn zawsze powtarzano, że quidditch to plebejska rozrywka nieodpowiednia dla dam, więc nigdy nie ciągnęło jej do mioteł ani na mecze. Jak w Beauxbatons grali rozgrywki między grupami to wolała iść do biblioteki lub gdziekolwiek. Wolała się uczyć niż patrzeć jak garstka uczniów lata za kilkoma piłkami, ale wiedziała, że wielu czarodziejów pasjonuje się tą grą. Były różne pasje.
Słysząc pytanie o Horacego, uniosła lekko brwi.
- To mój daleki wuj – rzekła. Jej ojciec wypowiadał się o nim niezbyt pochlebnie, uważał go za dziwaka o zbyt liberalnych poglądach. – Nie uczył mnie w szkole, pobierałam nauki w Beauxbatons. Nie miałam z nim wiele do czynienia, ale znałam go... mgliście, ale jednak. – Nie wypadało źle mówić o zmarłych, zwłaszcza przy kimś nieznajomym, dlatego nie podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat dalekiego krewnego. – Dobrze jednak słyszeć, że ktoś z mojego rodu rozbudził w panu zainteresowanie alchemią. Jakie eliksiry lubi pan warzyć?
Była to zwykła zawodowa ciekawość alchemika dowiadującego się, że jej rozmówca także przejawia pewne zainteresowanie jej ulubioną dziedziną.
- Szczerze mówiąc, też nie wiem, do czego służy tamta roślina. Chyba będę musiała wypytać o nią kogoś z pracowników, bo nigdy nie widziałam podobnej. Może to jakiś nowy nabytek z odległego kraju? – zastanowiła się. Równie dobrze mógł to być rezultat jakiegoś eksperymentu i ów okaz mógł być jedyny w swoim rodzaju. Ciekawiło ją to.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Herbaciarnia [odnośnik]11.05.18 9:48
Zdziwił się trochę, słysząc że lady Slughorn nie uczyła się w Hogwarcie, a w Beauxbatons. To wyjaśniałoby wiele, jeżeli chodzi o jej wyjątkowo „mglistą” znajomość profesora Slughorna. Pokiwał jedynie głową. Nie chciał wchodzić głębiej w rodzinne relacje, a jedynie wspomnieć dobrego i poczciwego profesora i jego imię. O śmierci profesora dowiedział się z listów matki.
Dobrze jednak, że nie wywołał smutnej atmosfery. Uśmiechnął się, kiedy tylko usłyszał pytanie czarownicy dotyczące eliksirów i tego czy on ma swojego faworyta w warzeniu. Właśnie w tym wszystkim pojawiał się haczyk i to ten haczyk sprawiał, że na jego usta cisnął się uśmiech. W końcu, mówiąc o tym, że profesor Slughorn rozbudził w nim zainteresowanie eliksirami, wcale nie chodziło mu jedynie o ich warzenie, a o wykorzystanie alchemicznej wiedzy w innych dziedzinach. Jakby na to nie patrzeć, wykorzystywanie niektórych składników, sposób ich przygotowania i zastosowania był wyjątkowo przydatny przy tworzeniu alkoholów. A tu z kolei wplątał się w małe nieporozumienie, spowodowane jego złym sposobem wyrażania się.
Trochę źle się wyraziłem – przyznał się do swojego małego błędu. – Pani wuj rozbudził we mnie zainteresowanie eliksirami, które jednak wykorzystałem w innych celach, nie związanych z alchemią – sprecyzował. – Zamiast eliksirów wolę warzyć inne… substancje – uśmiechnął się słabo. Nie chciał przecież opowiadać jej o alkoholach, więc liczył, że ta może poprzestanie na takiej informacji.
Spojrzał na nią z zainteresowaniem. Kto wie czy tamta roślina nie była zwyczajnie jakąś ozdobą, nie mającą żadnego przeznaczenia poza estetyką. Nie zdziwiłby się, gdyby okazała się być zwykłą, nic nieznaczącym egzemplarzem… chociaż, mógł się zdziwić i nawet chciałby zostać zaskoczony niezwykłością tejże rośliny.
Możemy wypytać kogoś z pracowników, jak tylko pogoda się trochę uspokoi. Sam jestem zainteresowany i chciałbym się dowiedzieć co to tak właściwie jest – odpowiedział. Nie pomyślał o tym, że mógł to być jakiś eksperyment. Myślenie o tej roślinie i chęci jej poznania, skłoniła go do spojrzenia w górę, na szklany dach. – Przynajmniej przestało już grzmieć, a jedynie pada – zauważył. Nie dostrzegł żadnych błysków, ale wciąż dało się usłyszeć przyjemny szmer kropel uderzających o szkło.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Herbaciarnia [odnośnik]11.05.18 15:40
To była decyzja matki Evelyn – posłanie córek do Beauxbatons. Jej matka była Rosierówną i sama odebrała edukację w tej szkole, dlatego chciała posłać tam córki, próbując nieco przełamać ponurość Slughornów i zapoznać je z odpowiednimi damom aktywnościami artystycznymi. Jedyną sztuką którą pasjonowała Slughornów była alchemia, więc nieszczęsna matka Evelyn nie czuła się do końca szczęśliwa wśród tych poważnych, gburowatych ludzi i w wychowanie córek starała się wplatać elementy edukacji którą sama otrzymała za młodu. Evelyn może tylko czasem żałowała że nie uczyła się w Hogwarcie, we Francji było jej dobrze. Dzięki temu też nie nasiąknęła zupełnie tą posępną aurą Slughornów, choć ku rozczarowaniu matki nie miała szczególnych predyspozycji ku żadnej ze sztuk, poza właśnie eliksirami. Była dobrą alchemiczką, talent do eliksirów przejawiała od dzieciństwa, a mogła się stać jeszcze lepszą, choć musiała pamiętać, że praca i nauka nie mogą być ważniejsze od głównego obowiązku kobiety, czyli zamążpójścia. Nie chciała być dla swoich rodziców rozczarowaniem, czarną owcą. Chciała być dumą swego rodu, choć chciała też móc pozostać alchemikiem nawet po ślubie. Nie chciała wyrzekać się swojej pasji.
Spojrzała na niego z lekką konsternacją.
- Och – mruknęła, zastanawiając się nad jego słowami. – Co to za inne... substancje? – zapytała, ale przypomniała sobie, że Macmillanowie poza quidditchem zajmowali się też produkcją alkoholu, więc może to o właśnie takich substancjach mówił. Jednak o ile Evelyn radziła sobie z normalnymi eliksirami wszelakiej maści, tak o alkoholach nie wiedziała praktycznie nic.
Początkowo myślała, że może ma do czynienia z drugim alchemikiem, ale najwyraźniej okazało się, że nie.
- Tak więc zrobię. Jeśli i pan jest zainteresowany, możemy pójść do nich oboje. – Może pracownicy będą wtedy chętniejsi do rozmowy? Evelyn było właściwie wszystko jedno, była dość samotniczą osobą, ale niegrzecznie byłoby spławiać szlachetnie urodzonego mężczyznę, dopóki nie zrobił czegoś, co mogłaby odebrać jako nieuprzejme. Ale jak dotąd zachowywał się wobec niej poprawnie. Może też trochę brakowało jej towarzystwa osób spoza rodziny, bo w maju bardzo rzadko opuszczała dwór.
- Jest nadzieja, że niedługo się rozpogodzi. Nie sposób przewidzieć kaprysów tej pogody, zmienia się z minuty na minutę. – Rzeczywiście, już nie błyskało. Ale ostatnimi czasy pogoda była bardzo zmienna. Teraz lało, a za pięć minut mogło świecić słońce, by potem znów powróciła ulewa. Opuszczając mury posiadłości nawet nie wiedziała, jak się ubierać.
Zajęła się więc swoją herbatą, upijając łyk. I rzeczywiście, kilka minut później można było odnieść wrażenie, że krople uderzają w dach jakby rzadziej, z mniejszą niż przed chwilą intensywnością.




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Herbaciarnia [odnośnik]12.05.18 17:13
Poczerwieniał ze wstydu, gdy tylko usłyszał jej dociekliwe pytanie. Nie chciał jej przecież opowiadać o alkoholach. Mógł o nich mówić komukolwiek innemu, ale nie szlachetnie urodzonym kobietom z wyjątkowo konserwatywnych domów. Myślał, że lady Slughorn ominie tę kwestię. W końcu nie spodziewał się, żeby interesowała ją jego osoba, w końcu był „nic nieznaczącym szlachcicem”, w dodatku z rodu Macmillanów, których spora część rodzin nienawidziła lub ogólnie nie była im przychylna. To wcale nie znaczyło, że był kimś interesującym dla nowopoznanej wiedźmy. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. A jednak… dziwiła go ta dociekliwość, no i przyprawiała o zmieszanie.
Związane z rodzinnym interesem – skomentował krótko. Jego głos trochę zabrzmiał z niepwności. Nie chciał mówić nic więcej. Swoim zainteresowaniem obdarzył szklany dach i otoczenie niż własną odpowiedź. Starał się unikać zetknięcia spojrzeń z lady Slughorn. – Nie warto opowiadać – chciał jak najszybciej uciąć dalsze próby dowiadywania się o tym czym były substancje o których mówił.
Przytaknął jej. Pogoda trochę się uspokoiła, ale wciąż padało. On z kolei wciąż był przemoczony. Jeszcze nie zdołał się dobrze ogrzać i wyschnąć, choć na pewno był suchszy niż w momencie, w którym tutaj się pojawili. Miał jednak nadzieję, że pogoda wkrótce się rozpogodzi, bo i on chciał dowiedzieć się czym była ta wyjątkowa roślina. Nigdy nie pomyślałby, że mógłby to być świstoklik. Tych, swoją drogą, długo nie używał. W swojej podróży częściej korzystał z… konwencjonalnych środków podróży, takich jak chociażby pociąg czy statki. Jego marzeniem było poczuć się jak mugol. Chciał zrozumieć życie kogoś, kto nie korzystał z magii.
Możemy pójść oboje – uśmiechnął się. – Racja. Chociaż dzisiaj jest trochę zimniej niż wczoraj – stwierdził. Chwycił znowu za swój kubek i zaczął popijać swoją herbatę, byleby ją dopić. – Pada już mniej… więc może byśmy spróbowali? Myślę, że taka mżawka nie powinna być dla nas problemem, hm? Co lady na to? – Zapytał, zauważając kolejną zmianę w pogodzie, która wychodziła na plus dla nich i ich ciekawości.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Herbaciarnia [odnośnik]12.05.18 19:47
Mimo swojej powściągliwości i sztywności była ciekawa świata, może dlatego, że posiadała pewne naukowe zacięcie, zapewne źle widziane w wyższych sferach poza obrębem kilku rodów, takich jak na przykład Slughornowie. Być może był to jeden z problemów jej samotności? Wielu mężczyzn zdawało się cenić głupiutkie, płytkie młódki o ładnych buźkach i artystycznych talentach. Evelyn nie była ani piękna, ani głupiutka, nie miała też artystycznych talentów. Była za to alchemikiem, co teoretycznie powinno być cenne, kiedy przyszły mąż potrzebowałby jakiegoś eliksiru, ale... kto wie, na kogo trafi?
Słysząc jego odpowiedź skinęła głową, domyślając się, o co mogło chodzić. Nie chcąc wyjść na zbyt dociekliwą, nie dopytywała dokładniej, zadowalając się takim wyjaśnieniem. Może tylko trochę żałowała, że Macmillan nie zajmował się eliksirami w jej rozumieniu tego słowa, ale ostatecznie to nie jej sprawa, co go pasjonowało. Niezależnie co to było, za godne pochwały uważała kultywowanie rodowej tradycji. Każdy szanujący się ród miał swoją specyfikę i zwyczaje, które należało zachować dla przyszłych pokoleń, tak, jak Slughornowie od wieków przechowywali i rozwijali wiedzę alchemiczną. Na pewno jednak znacznie mniej pochwaliłaby jego promugolskie zapędy, ale o nich nie wiedziała i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się dowie, bo jej stosunek do niego z neutralnego pewnie uległby ochłodzeniu. Nie rozumiała ciągotek do mugoli.
Podczas tej dość lakonicznej rozmowy piła herbatę, wsłuchując się w cichnącą melodię deszczu za szklanymi ścianami i sufitem.
- Możemy – przytaknęła. – Mam wrażenie, że anomalie nie powiedziały ostatniego słowa, jeśli chodzi o pogodę. Ciekawe, czym zaskoczą nas jutro. – Och, gdyby tylko wiedziała, że rano za oknami ujrzy śnieg! – Odpowiada mi ten pomysł. Tylko dokończę swoją herbatę, żal byłoby ją zostawiać. Jest naprawdę dobra.
Także zaczęła szybciej pić herbatę, bo nie wiadomo ile potrwa moment bez ulewy i grzmotów. Kiedy wypiła, podniosła się z krzesła, przygładzając suknię i płaszcz, po czym skinęła na Macmillana i ruszyła w stronę schodków prowadzących na dolny poziom szklarni. Stamtąd mogli ją opuścić i wrócić do miejsca, gdzie znajdowała się dziwna roślina. Evelyn będzie mogła się jej przyjrzeć, zanim powróci do Westmorland.
Kiedy wyszła na zewnątrz szklarni, rzeczywiście była już tylko mała mżawka, a zza chmur nieśmiało wychylało się słońce.

| zt. x 2




Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.

Evelyn Slughorn
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2975-evelyn-slughorn https://www.morsmordre.net/t3222-poczta-evelyn https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f291-westmorland-dworek-nad-zatoka https://www.morsmordre.net/t3967-skrytka-bankowa-nr-779 https://www.morsmordre.net/t3224-evelyn-slughorn
Re: Herbaciarnia [odnośnik]04.07.18 21:58
| 18.08

Cressida niestety nie mogła sobie pozwolić na zbyt częste odwiedzanie Londynu z prostego względu – Kraina Jezior, w której zamieszkiwała po ślubie, znajdowała się na drugim końcu Anglii, a transport był ostatnimi czasy kwestią nader problematyczną, tym bardziej, że do gęsto zamieszkałego Londynu ciężko było polecieć na ateonanie, a miotły nie uchodziły damie, zwłaszcza na taką odległość. Nie chciała jednak całkowicie wyrzekać się życia towarzyskiego, więc planując już wyprawy do Londynu starała się za jednym takim wyjazdem załatwić kilka spraw. Częściej pisała listy, starając się podtrzymywać kontakty ze znajomymi przynajmniej listownie, skoro rzadko nadarzała się sposobność do spotkań. Ptaki przynosiły wieści spoza obrębu dworku, więc jej odcięcie od świata nie było całkowite.
Miała dzisiaj parę spraw do załatwienia w Londynie. Wraz z dwoma krewnymi męża przybyły do miasta by dokonać pewnych zakupów na Pokątnej i załatwić parę innych spraw. Później miały odwiedzić ogród magibotaniczny i na samym końcu przenieść się z powrotem w okolice dworu za pomocą zlokalizowanego tutaj ogólnodostępnego świstoklika.
Pokątną obeszły pospiesznie, mogąc zauważyć, że ludzie poruszali się grupkami i aura nie była tak przyjemna i kolorowa jak wtedy, kiedy w każde wakacje z matką robiła tu zakupy przed wyjazdem na każdy kolejny rok w Beauxbatons. Napotkała tam pewną znajomą, z którą mile spędziła czas, a później wszystkie trzy z niechęcią przemieściły się Błędnym Rycerzem. Może gdyby Cressida była dzieckiem na swój sposób ekscytowałby ją taki sposób transportu, ale teraz była dorosłą zamężną damą i nie uśmiechało jej jechanie w takim ścisku i to w tak nieszlachetny sposób, środkiem lokomocji zbyt przypominającym mugolski, niestety aktualne problemy wymuszały zastosowanie rozwiązań, na które nie skusiłaby się w normalnych okolicznościach, woląc wybrać sieć Fiuu lub teleportację, która, choć nieprzyjemna, była znacznie szybsza.
Korzystając z tego, że do spotkania z Ophelią było jeszcze trochę czasu, bo z zakupami wyrobiły się szybciej niż myślały. W torbie miała paczuszkę nowiutkich farb, nowy szkicownik, kolejną zabawkę do pokoiku swoich dzieci, dwie książki z „Esów i Floresów” i parę innych szpargałów. Spacer alejkami wykorzystała na nasycenie się widokiem roślinności dochodzącej do siebie po kaprysach pogody; kiedy była tu ostatnim razem, dwa miesiące temu, wszystko było pokryte śniegiem, więc widok zieleni i pojawiających się gdzie niegdzie kwiatów działał na nią pokrzepiająco. Wykonała nawet parę szybkich szkiców, bo jako była lady Flint lubiła szkicować naturę. A później, podczas gdy dwie krewniaczki Williama udały się na swoje umówione spotkanie z pewnym obiecującym (jak mówiły) artystą, Cressida skierowała się do szklarni, w której mieściła się herbaciarnia.
- Miło cię widzieć. Tak dawno nie miałyśmy ku temu sposobności – skinęła głową znajomej poznanej podczas debiutanckiego sabatu; z racji nauki w Beauxbatons to wtedy Cressida mogła poznać niespokrewnionych z nią absolwentów Hogwartu i zawrzeć obiecujące znajomości poza gronem czarodziejów powiązanych z nią bliższymi lub dalszymi więzami krwi. – Mam nadzieję, że nie było problemów? Wybacz, jeśli trochę się spóźniłam, byłam na Pokątnej, a później trudno było się oprzeć perspektywie krótkiego spaceru po wspaniałościach tego ogrodu, nie byłam tu już dwa miesiące – zaczęła rozmowę, w końcu zanim przejdą do rozmawiania o obrazie mogły oddać się niezobowiązującej pogawędce, próbując zapomnieć o tym, że świat się zmieniał i w powietrzu wciąż wisiała aura niepokoju, która nie opadała, zapewne podsycana przez gazety które straszyły stanem wojennym, choć Cressida miała nadzieję, że „Prorok” tylko rozdmuchuje wszystko, by straszyć społeczeństwo.


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.07.18 11:35
Ostatnie dni Opheli minęły pod znakiem przesiadywania w zacisznej domowej bibliotece. Dziewczyna potrafiła w stu procentach oddać się książkom, i zapomnieć o otaczającym ją świecie, a to nie świadczyło najlepiej o niej jako o damie. Oczywiście obcowanie z literaturą było ważne, ale nie można było stawiać książki ponad ludzi. Dlatego też nic dziwnego, że w tej kwestii jej rodzice byli wyjątkowo zgodni i uznali, że czas zrobić wszystko, aby ich córka w końcu przestała żyć wyimaginowanym światem, i zeszła na ziemię, oraz zaczęła żyć razem z innymi ludźmi. Stąd też pomysł spotkania się ze starą znajomą. Lady Nott miała za zadanie przekazać jej zamówienie na pewien obraz, który miał ozdobić kolejną ścianę dworku. Jak by w tym miejscu nie było wystarczająco dużo obrazów. Dziewczyna chciała czy nie musiała się na to zgodzić, ale z drugiej strony też poniekąd cieszyła się, że dostała możliwość wyjścia po za mury bezpiecznego domu. Na świecie nie działo się dobrze, a co za tym idzie rodzice Opheli strasznie starali się swoje córki chronić. Nic dziwnego...nie chcieli aby któraś z nich znalazła się przez przypadek w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Po utracie drugiego dziecka ich matka raczej już by się nie pozbierała.
Dziewczyna wyszła z domu stosunkowo wcześnie rano. Po za przybyciem na umówione spotkanie, chciała jeszcze trochę pochodzić po pokątnej, i pooglądać różne wystawy. Lubiła zakupy, lubiła patrzeć na ubrania. W pewien sposób ją to odprężało i pozwalało chociaż na chwilę oderwać myśli od tych wszystkich przykrych wydarzeń. Niestety dzisiejszego dnia nie udało się jej zakupić niczego interesującego. Mogła by wręcz powiedzieć, że standardy niektórych sklepów podupadły i to całkiem nieźle. Niektóre zostały z resztą zamknięte. Pozostawało pytanie czy było to spowodowane decyzją właścicieli, czy może ktoś pomógł i podjąć taką a nie inną decyzję. Ophelia w końcu po chwilce spaceru swoje kroki skierowała do ogrodu botanicznego, gdzie umówiła się ze swoją znajomą. Ona sama dawno nie była w tym miejscu i nie ukrywała swojej radości z faktu, że mogła ponownie popodziwiać uroki tego miejsca. Panienka Ophelia udała się prosto do herbaciarni, gdzie po zajęciu jednego wolnego stolika, po prostu zaczęła cierpliwie czekać. Oczekiwania całe szczęście nie trwały długo, bo po kilku minutach zauważyła jak Cressi podchodzi do jej stolika. Na twarzy Opheli zagościł lekki uśmiech, a ona sama delikatnym skinieniem dłoni pokazała dziewczynie aby się dosiadła.
-Bardzo dawno...a ludzie mówią, że szlachcianki mają tak proste życie, że nie ma takiej opcji, aby brakowało im czasu. Jak widać.....mylili się- Powiedziała Ophellia i zaśmiała się cicho. Cóż...może faktycznie nie chodziła do pracy, i nie wracała do domu późnymi wieczorami, ale również miała sporo na głowie. Bycie w końcu szlachcianką wbrew pozorom nie było takie proste.
-Cieszę się, że cię widzę...szczególnie tak kwitnącą- Cressi była bardzo ładną dziewczyną i tylko głupiec by to kwestionował. Nic więc też dziwnego,, że stosunkowo szybko znalazła sobie męża.
-Ja też poszłam pospacerować na pokątną...pewnie musiałyśmy się minąć i nawet tego nie zauważyłyśmy- Można było to wszystko zrzucić na ilość ludzi na pokątnej, ale prawda była z goła inna. Szlachcianki po prostu lubiły trzymać wysoko głowy...dosłownie i w przenośni.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.07.18 15:05
Większość dni Cressidy też mijało w posiadłości małżonka. Cressida malowała, czytała, spacerowała po dworku lub ogrodach albo rozmawiała z ptakami. Doglądała dzieci i przyglądała się mężowi, który wydawał się czymś zafrasowany, ale młódka nie wiedziała, czym. W dworze można było wyczuć pewien niepokój, który wychwytywała i Cressida, choć nikt nie chciał powiedzieć jej dokładnie, o co chodzi. Niedługo się dowiesz, rzekł tylko William, całując ją krótko w czoło, a potem namówił swoje kuzynki, żeby zabrały ją do miasta. Widział, że Cressidę coraz bardziej męczy ta izolacja i chciał podtrzymywać wrażenie, że wszystko w porządku i nie powinna się obawiać.
Cressie tęskniła za swoją rodziną, ale droga do dworu Flintów była krótsza, mogła do nich latać na ateonanie nie ryzykując wzbudzenia paniki i sensacji jak w pełnym mugoli Londynie. Naprawdę współczuła swoim kuzynom Blackom życia w mieście, choć z drugiej strony, teraz łatwiej było im się wszędzie dostać, skoro mieszkali w Londynie, a nie gdzieś daleko, choć miasto nie kojarzyło jej się teraz jako miejsce bezpieczne.
Błędny Rycerz pozwolił jednak szybko przemieścić się z okolic Pokątnej do ogrodu magibotanicznego, jakkolwiek niewygodny był dla młodych dam nienawykłych do tego typu sposobów transportu. Przed obecnym kryzysem pewnie próżno byłoby w tak plebejskim środku lokomocji wypatrywać przedstawicieli wyższych sfer, chyba że tych postępowych dziwaków zafascynowanych kulturą mugoli, ale Cressida nigdy się do nich nie zaliczała, wychowana w sposób tradycyjny przez skrytych i wycofanych Flintów.
Udała się do herbaciarni, zauważając Ophelię. Lady Nott była naprawdę piękna i trudno byłoby ją przegapić. Cressida chętnie namalowałaby kiedyś jej portret, do tej pory wykonała może parę dyskretnych szkiców; niekiedy lubiła szkicować obserwowane przez siebie osoby, w ten sposób doskonaląc swoją technikę ich portretowania i uchwytywania nawet drobnych detali, które umykały innym. Ale Cressida miała do malarstwa naturalny talent i uczenie się go zawsze przychodziło jej z lekkością, o jakiej wielu mogłoby pomarzyć.
- Łatwo im nas oceniać, kiedy widzą tylko to, co chcą widzieć – rzekła, siadając przy stoliku. Pozostawało faktem, że ludzie spoza ich sfer mogli uważać ich życie za usłane różami i pozbawione jakichkolwiek trosk, ale to nie zawsze wyglądało tak idealnie. Nad młodymi damami spoczywała duża presja zadowolenia rodziny i otoczenia, musiały uważać na każdy krok oraz wypełniać obowiązki względem rodu. Cressida była rówieśniczką Ophelii, a zdążyła już wyjść za mąż i powić dzieci, bo tego od niej oczekiwano. W związku z tym miała też czym się zamartwiać.
- Cieszę się – powiedziała, uśmiechając się, nieco onieśmielona komplementem. Pozostawało jednak faktem, że czuła się spełniona jako żona i matka, i było to po niej widać. – I ty wyglądasz dziś pięknie, droga Ophelio. Mam nadzieję, że ostatni czas nie był dla ciebie zbyt ciężki. Zdaje mi się, że nie pamiętam cię z czerwcowego sabatu, choć możliwe, że zwyczajnie nie dane mi było dostrzec cię w takim tłumie – mówiła wciąż, próbując sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widziała lady Nott. – To bardzo możliwe, zwłaszcza że spędziłam większość czasu w sklepie z artykułami malarskimi i przez cały czas miałam jakieś towarzystwo. Samotne podróżowanie nie jest teraz zbyt rozsądne i bezpieczne.
Nawet na Pokątnej Cressida czuła liczne obawy.
Kiedy podeszła do nich młoda dziewczyna z obsługi, Cressie zamówiła filiżankę herbaty, a później znów zwróciła się w stronę Ophelii, ciekawa, co lady Nott miała do opowiedzenia.


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Herbaciarnia [odnośnik]06.07.18 22:34
Ophelia coś na temat presji mogła powiedzieć. Z każdym kolejnym dniem czuła coraz bardziej jak jej rodzice kładą nacisk na jej małżeństwo. Coraz częściej narzekali na to, że minęło tyle czasu a ona nadal nie jest zainteresowana tak naprawdę nikim. Cóż...Ophelia tak naprawdę do końca nie wiedziała za kogo chciałaby wyjść za mąż. Uczucie nie było dla niej jakoś wyjątkowo istotne, ona sobie sama da radę. Chodziło tylko o spełnienie pewnego obowiązku wobec rodu. Chociaż w wypadku Opheli temat małżeństwa był trudny. Dziewczyna często bujała w obłokach, miewała momenty kiedy spędzała czas samotnie. Małżeństwo nawet to ustawiane wymagałoby od niej próby życia z drugim człowiekiem, co w jej wypadku były trudne. Kiedy podeszła do nich kelnerka, Lady Nott pokazała gestem dłoni aby to jej rozmówczyni pierwsza złożyła zamówienie, a kiedy to uczyniła, zaraz po niej Ophelia zamówiła sobie po prostu szklankę soku pomarańczowego.
-Ostatni czas spędzałam w bibliotece. Do tego stopnia, że rodzice prawie zmusili mnie do wyjścia z domu- Odpowiedziała spokojnie i uśmiechnęła się lekko. Chociaż miała swój świat, i swoje wyobrażenia, to była posłuszna rodzicom, jak i całej rodzinie. Nie próbowała walczyć z zasadami które panowały w ich domu od lat, dlatego też mogła sobie na trochę więcej pozwolić.
-Ja bym zaryzykowała stwierdzenie, że ostatni raz kiedy miałyśmy okazję bliżej porozmawiać to podczas naszego pierwszego sabatu- Potem każda rozeszła się w swoją stronę, i po za kilkoma listami wysyłanymi do siebie, czy krótkimi odwiedzinami, nie miały zbyt wielkiej okazji aby ze sobą porozmawiać.
-Jeżeli już przy malowaniu jesteśmy- Powiedziała spokojnie chcąc przejść do meritum całej sprawy.
-Rodzice polecili mi, aby poprosić ciebie o namalowanie mnie i mojej siostry. Matka uznała, że nasz obraz ślicznie się będzie komponował ze ścianami ich sypialni- Ophelia doskonale wiedziała, że to zamówienie było tylko tanią wymówką ku temu, aby wypchnąć ją z domu, ale z drugiej strony sama panienka Nott nie mogła zaprzeczyć, że przyjemnie było zobaczyć wreszcie coś innego niż ściany domowej biblioteki.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Herbaciarnia [odnośnik]07.07.18 18:08
Ojciec Cressidy postanowił zaręczyć najmłodszą córkę szybko. Parę miesięcy po powrocie ze szkoły już nosiła na palcu pierścionek zaręczynowy, a kolejnych kilka miesięcy później wzięła ślub. Nie musiała być nikim zainteresowana, to ojciec oraz Fawleyowie sami dążyli do zaaranżowania jej związku z Williamem. Leander Flint był konserwatywny i nie wyobrażał sobie odwlekania tego obowiązku. Cressida bardzo tęskniła za Charnwood, ale niestety taka była kolej rzeczy; tylko mężczyźni mogli zostać przy swojej rodzinie, kobiety musiały zamieszkać z mężami. To miało czekać każdą pannę, poza tymi, które będą mieć pecha i zabraknie dla nich męża i zostaną skazane na smutny i samotny żywot bezdzietnej starej panny nieszanowanej przez rodzinę. W większości przypadków, bo pamiętała o lady Adelaide Nott, która mimo staropanieństwa cieszyła się szacunkiem i poważaniem.
Wbrew pozorom nawet będąc mężatką większość czasu spędzała samotnie, bo mąż miał swoje sprawy i nie mógł przy niej być przez cały czas, a w dworku było dość miejsca, by mijać się z innymi ich mieszkańcami i szukać samotności. Cressida, jak przystało na byłą lady Flint, również posiadała potrzebę samotności i nie lubiła być w centrum uwagi, woląc trzymać się z boku.
- Też spędzam zbyt wiele czasu w domu. To przez te anomalie... i wszystko – rzekła, choć nie rozwinęła myśli, nie chcąc rozmawiać o takich nieprzyjemnych sprawach podczas spotkania które miało być luźne i przyjemne. Ophelia zapewne też tego doświadczała, na pewno wiedziała też o uciążliwościach związanych z transportem, bo podróżowanie nie było tak łatwe i szybkie, jak jeszcze parę miesięcy temu. Nawet własnych rodziców i rodzeństwa nie mogła odwiedzać tak często, jak by chciała. Zwykle od czasu ślubu przynajmniej raz w tygodniu starała się u nich bywać. Teraz William starał się trzymać ją pod kloszem, ale nawet on musiał zauważyć, że potrzebowała wyjścia i sam ją do tego namówił.
- To bardzo możliwe – rzekła, wspominając przelotnie pierwszy sabat, podczas którego poznała debiutantki będące absolwentkami Hogwartu. Wcześniej jedyni znani jej ludzie z Hogwartu to byli jej krewni oraz dzieci przyjaciół rodziny. Zawarła wtedy kilka znajomości, mimo że sporą część czasu spędziła tańcząc z Williamem, który zauważył ją, szarą myszkę kulącą się gdzieś z boku, i zaproponował taniec. Wśród dziewcząt które poznała była Ophelia, ale ich znajomość nie była bliska, choć czasem jeszcze zdarzało im się gdzieś minąć na innych sabatach lub wydarzeniach towarzyskich i wysłały do siebie kilka listów. Nieśmiała Cressida budowała znajomości raczej powoli, z tego względu najbardziej zżyta była z ludźmi, z którymi łączyły ją więzy krwi, bo tych miała możliwość poznać na wczesnym etapie życia.
Kiedy przyniesiono jej herbatę, delikatnie ujęła uszko filiżanki i upiła łyk.
- Chętnie podejmę się tego wyzwania, czasami maluję portrety – rzekła. Najbardziej lubiła malować pejzaże, ale z portretami również radziła sobie dobrze i często otrzymywała na nie zamówienia. W każdym dworze ściany obfitowały w namalowane podobizny członków rodu, także tych od dawna nieżyjących, którzy wciąż udzielali potomnym rad, spoglądając na nich z ram. – Bardzo mi miło, że twoi rodzice wybrali akurat mnie do tego zadania. – Ostatecznie nie była jedyną portrecistką, nawet nie była jedyną wśród Fawleyów, ale jak to kiedyś określił jej mąż, była nową perłą rodu malarzy. – Postaram się sprostać mu jak najlepiej w dogodnym terminie. Zakładam, że przestrzenie waszego dworu będą najlepszym miejscem do wykonania takiego portretu? – Cressidzie zdarzało się już malować klientów w ich własnych dworach, większość właśnie tego sobie życzyła, podczas gdy pejzaże malowała często w plenerze lub we własnej pracowni.


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley
Re: Herbaciarnia [odnośnik]26.08.18 14:22
Ach, jakiż był to wspaniały dzień! Piękny, ciepły i słoneczny. Och, może ciut, ciut za gorący! Żar lał się z błękitnego nieba, po którym leniwie sunęły zaledwie nieliczne białe obłoczki. Lady Clementine Fawley energicznie wachlowała się swym barwnym, bogato zdobionym wachlarzem z piór świergotnika i pawich, aby się nieco ochłodzić i poczuć ulgę. Miała już swoje lata! Za dwa księżyce miała skończyć pięćdziesiąt dwa lata i choć wciąż czuła się względnie młodo, miała wiele energii i zdrowia, to w gorące dni czasami odczuwała słabość i czuła się zmęczona. Dzięki czarom skrzatki, która posłusznie podążała za swą panią, szeroki parasol chronił lady Fawley przed słońcem. Nie tylko ze względu na uporczywy upał, lecz także promienie, które mogłyby zabarwić bladą skórę na ciemniejszy odcień - było to wysoce niepożądane. Niemile widziane u szlachetnie urodzonej damy, nawet w jej wieku! Opalona skóra była właściwa wszak nisko urodzonym.
- Jestem zmęczona - westchnęła lady Clementine, kierując swe kroki w stronę ławeczki w cieniu szerokiego dębu.
Przysiadła na niej i przez kilka chwil podziwiała naturę wokół. Tegoroczne lato było naprawdę dziwne. Czerwiec przyniósł im śnieg i mrozy, lipiec zaś mgły smutku i deszcze. Wprawiało to lady Clementine w ponury nastrój; wszystkie letnie stroje, które zamówiła, wisieć musiały nadal w szafach, bo nie sposób było się w nie wystroić! A teraz, gdy lato jęło rozkwitać, pewnie zaraz prędko zgaśnie. Mieli już drugą połowę sierpnia, zbliżała się jesień; lady Clementine miała jednak czasami wątpliwości, czy we wrześniu liście naprawdę zaczną spadać z drzew. Świat pogrążał się w chaosie, anomalie wszystek wywracały na lewą stronę!
- Napijmy się herbaty - zaproponowała swej towarzyszce. Nieopodal mieściła się niezwykle urocza herbaciarnia, do której udały się leniwym krokiem. Wciąż było tak niewiarygodnie gorąco! Gorset jął lady Fawley nieco uwierać, lecz w życiu z jej ust nie wymknęłoby się słowo skargi.
Pokonały wysokie schody, prowadzące do herbaciarni, a towarzyszka lady Clementine zajęła jeden ze stolików. Uwagę starszej lady przykuła jednak ruda czuprynka i piegowata twarz, którą czujnym spojrzeniem wyłowiła z tłumu.
Do stolika Cressidy i Ophelii zbliżyła się niska, szczupła czarownica o ciemnobrązowych włosach z pierwszymi pasmami siwizny i uprzejmym śmiechu; elegancka i nieco wyniosła w ruchach.
- Och, Cressido, jakże cudownie cię widzieć! - ucieszyła się od razu Clementine. - Przedstawisz mi swą towarzyszkę?


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Herbaciarnia - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Herbaciarnia [odnośnik]26.08.18 18:49
Rozmowa z Ophelią nie kleiła się zbytnio. Ostatecznie nigdy nie były sobie bliskie, a Cressida o wiele bardziej rozmowna była w towarzystwie ludzi, z którymi łączyły ją bliższe relacje. Na co dzień otaczała się głównie najbliższą rodziną oraz licznym kuzynostwem – swoim bądź ostatnimi czasy również męża, bo opuszczanie dworku było utrudnione. Nie miała szczególnie wielu zażyłych relacji z ludźmi, z którymi nie łączyły ją więzy krwi, w końcu edukację spędziła w Beauxbatons, podczas niej utrzymując korespondencyjne oraz wakacyjne znajomości głównie z kuzynostwem i kilkoma dziećmi przyjaciół rodziny. Absolwentów Hogwartu poznała dopiero po debiucie towarzyskim. Ophelia była jedną z wielu przelotnych znajomości z widzenia na salonach.
Dziś, gdyby nie pilne sprawy jej krewniaczek w Londynie, nie udałoby jej się wyrwać do ogrodu magibotanicznego. Mąż nie pozwalał jej podróżować samotnie do Londynu, zawsze musiała mieć towarzysza w postaci jego lub kogoś z jego rodziny. A że Fawleyowie także mieli swoje sprawy w Londynie, Cressie mogła im czasem towarzyszyć, choćby w odwiedzinach w galeriach sztuki. By doskonalić swój talent musiała obcować ze sztuką, choć czasem nawet galerie nie były do końca bezpieczne, o czym przekonała się pod koniec lipca.
Niemniej jednak napotykając Ophelię liczyła na bardziej interesujące spotkanie okraszone rozmową o sztuce, ale Ophelia umilkła nagle i nie rozwinęła swojej myśli odnośnie obrazu. Cressida miała się znów odezwać, wyrwać Nottównę z zamyślenia, w które wpadła – ale właśnie wtedy zauważyła znajomą twarz jednej z ciotek Williama.
- Dzień dobry, lady Fawley – powitała ją uprzejmie. Kiedy zamieszkała w Ambleside po ślubie z Williamem musiała poznać jego krewnych, choć wciąż nie umiała ich traktować tak, jak Flintów. Niemniej jednak zawsze była bardzo grzeczna i uprzejma. Sama mogła być w duchu Flintem i hołdować wartościom panieńskiego rodu, ale jej dzieci narodziły się z nazwiskiem Fawley. Musiała mieć dobre relacje z rodziną Williama, by akceptowali ją i jej potomstwo, i by pomagali jej w tworzeniu. – To naprawdę niezwykły zbieg okoliczności, że się tu spotykamy. Przybyłam do Londynu z kuzynkami Williama, ale załatwiają w tej chwili własne sprawy. – Podejrzewała jednak, że lada chwila po nią przyjdą. – To Ophelia Nott – przedstawiła koleżankę. Ophelia powitała lady Fawley, ale po chwili przeprosiła je i odeszła, zostawiając kobiety same. Być może była nieśmiała? Cressida także czuła się onieśmielona, kiedy poznawała krewnych swoich koleżanek, choć wydawało jej się, że lady Nott są dużo bardziej obyte w towarzystwie niż ona, skryta Flintówna, dziecko lasu.
Została więc sama z ciotką Williama, której nie znała jeszcze zbyt dobrze, ale widywała ją czasem podczas posiłków i mijała na korytarzach dworku.
- To miejsce nadal jest bardzo urocze, prawda? – zagadała grzecznie. Nie działo się zbyt dobrze, niepokoje były odczuwalne nawet pod kloszem, pod którym trzymała ją rodzina i to zasiewało w niej niepokój, ale herbaciarnia miała swój urok.


Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?

Cressida Fawley
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5557-cressida-fawley-flint https://www.morsmordre.net/t5573-piorko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t5581-skrytka-bankowa-nr-1374 https://www.morsmordre.net/t5580-cressida-fawley

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Herbaciarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach