Wydarzenia


Ekipa forum
Tron księcia
AutorWiadomość
Tron księcia [odnośnik]12.03.16 2:58
First topic message reminder :

Tron księcia

Przy jednym ze strumyków na czerwonej, obitej jedwabiem poduszce, siedzi żaba - ale żaba nie byle jaka, bo żaba nazywana księciem. Żaba na poduszce wygląda zaiste godnie, pręży szyję, kumka bardzo rzadko, a przekrzywiona złota korona zdobiąca jego głowę wydaje mu się wcale nie ciążyć. Zwyczaj zachęca panny do całowania księcia, ponoć pocałunek prawdziwej księżniczki może go odczarować.

Rzut kością: k100 - jeśli wyrzucisz 100, książę zostaje odczarowany, konieczna jest interwencja mistrza gry. Podczas jednej wizyty księcia można ucałować tylko raz - za drugim razem zaczyna uciekać.
Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tron księcia [odnośnik]04.09.19 13:49
The member 'Isabella Selwyn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 29
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tron księcia [odnośnik]16.09.19 23:34
Czasami brakowało jej tych chwil beztroski. Była człowiekiem, który zawsze dawał z siebie wszystko jeśli gra była warta świeczki. Jeśli wiedziała, że jej zaangażowanie może przynieść pożądane i dobre rezultaty. Nie zmieniało to jednak faktu, że czasami naprawdę chciałaby zwolnić, zapomnieć o obowiązkach, przywiązaniach, zapomnieć o tym, że gdzieś tam dzieje się wojna i ludzie walczą o przeżycie. Było to egoistyczne? W jakimś stopniu na pewno, ale z drugiej strony czy chwila oddechu była czymś złym kiedy każdego dnia narażało się życie? Dzisiaj czuła się jakby była zwykłą, dwudziestosiedmioletnią kobietą. Bez bagażu, który ciążył jej od najmłodszych lat. Bez bagażu, który na swoich barkach na pewno odczuwała też Bella.
Na słowa blondynki, kobieta uśmiechnęła się delikatnie. – Nie mogę być niczyim życiowym przewodnikiem – zaśmiała się na samą myśl, że mogłaby komuś w życiu radzić skoro samej nie najlepiej jej to wychodziło. – Nie zmienia to jednak faktu, że czasem mogę mieć jakieś dobre rady – dodała puszczając kobiecie porozumiewawczo oczko. – Oj Bella, idąc twoim tropem myślenia to i starej przeklętej panny też nie zechce – odparła. To była zabawa, a przynajmniej tak Lucinda to postrzegała. W końcu blondynka nauczyła się żyć w świecie dalekim od arystokracji. Normalne stały dla niej się zabawy, które  niekoniecznie podchodziły pod poprawne i gdyby Lucy mogła pokazałby ten świat też młodszej Selwyn. Wiedziała jednak, że wciąganie ją w to wszystko będzie dużym ryzykiem. Nigdy by nie chciała by jej sposób życia i droga, którą wybrała wpłynęły w jakimkolwiek stopniu na nią. Grunt, że mogły się widywać, rozmawiać ze sobą i dzielić się tym co aktualnie przyszło im przeżywać. Nawet jeśli każda z nich miała swoją prawdę do zatajenia. Lucinda czuła jednak, że to niedługo może się zmienić. Nie tylko za sprawą zamążpójścia kuzynki. Szlachcianka sama także zatracała się coraz mocniej w ucieczkę od rodziny, z której polityką nie szło się pogodzić.
Nie spodziewała się po nich niczego innego. Płynęła w nich ta sama krew. Płynął w nich ogień i jeden Merlin wiedział, że nie dało się go zgasić tak po prostu. Nigdy nie mogły być postrzegane jako słabe ogniwa, bo ten nigdy nie płonął w nich lekkim żarem. Gdyby tylko chciały mogłyby trawić wszystko na swojej drodze. Nawet w tak absurdalnych kwestiach jak całowanie przeklętej żaby znalazły argumenty przeciw sobie. Nigdy nie uważała tego za coś złego. Wręcz przeciwnie. To była ta cecha, którą jak nic w sobie doceniała. Gdyby jeszcze mogła to wyłożyć w każdym momencie swego życia. Byłoby prościej. – Wszechmocny król sadzawki pragnie tylko wolności – odparła ciesząc się, że kobieta przyjęła na siebie odpowiedzialność za wyzwolenie żabiego księcia. Może to i była całkowicie błaha zabawa, ale jednak czasami brakowało prostoty w tym co robiły. Zawsze pchane były do większych czynów.
Szlachcianka w odpowiedzi na słowa kuzynki skinęła głową i puściła ją przodem prosto do zaklętego księcia. Szczerze nie wierzyła, że cokolwiek może pomóc przeklętemu, ale jednak warto próbować. A przynajmniej była to chwila warta zapamiętania. Skłamałaby jednak mówiąc, że nie była ciekawa rezultatu. Kiedy Bella nachyliła się w stronę żaby w próbie ściągnięcia klątwy blondynka podniosła dłonie w podekscytowaniu. Gdy nic się nie wydarzyło, a żaba pozostała nadal żabą na ustach Lucindy pojawił się grymas. – Co to za czary – zaczęła przejęta, a po chwili westchnęła. – Czyli chyba jednak naprawdę obiecana jesteś innemu…księciu – dodała jeszcze wzruszając ramionami i po chwili przytulając kuzynkę do siebie z uśmiechem. – Bądź szczęśliwa, dobrze? – wyszeptała.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Tron księcia [odnośnik]18.09.19 19:56
Nie zgadzała się ze słowami Lucindy. Och, jakże krytycznie musiała w tamtej chwili myśleć o sobie. Chociaż kuzynka nie wpisywała się we wzór idealnej damy, to z pewnością mogła oświetlić przed Bellą wiele niewiadomych mroków. Jako osoba starsza i niewątpliwie obeznana ze ścieżkami, na które Isa nigdy dotąd nie ośmieliła się wkroczyć, wydawała się postacią niezmiernie ciekawą. Może to wiara w rozsądek tego rozwiązania, może to świadomość, że znalazły się, choć pod jednym nazwiskiem, to jednak w tak różnych rzeczywistościach. Dzisiaj Isabella miała być tą, która odmieni zszarganą opinię rodu, natomiast Lucinda… Nestorka raczej nie miała o niej najlepszego zdania. To jednak proste, widoczne na pierwszy rzut oka pozory, w których można było łatwo się zatopić. Słodką arystokratkę łatwo było zagrać, będąc wprawionym w teatralne gry. Krewna mogłaby się zdziwić, wiedząc, jakie przygody ma za sobą Isabella, jakie znajomości zdołała zawrzeć. Niemniej tych rad, tych popartych szczerym uśmiechem słów, tej obecności pragnęła niezmiernie. To nie miało się nigdy zmienić. Mogliby ją wsadzić do kolczastej twierdzy, a ona i tak nie zapomni o płomieniu, o jego cieple i opiekuńczym blasku. Tego nie mogło nic zmienić, żadne małżeństwo i żadna podła decyzja nestora. Tak się naiwnie wydawało jej, kiedy stały nad baśniowym stworzeniem, rozprawiając o możliwościach wspaniałej przyszłości u boku odczarowanego królewicza.
– Nie chcę tego słuchać, Lucindo – zarzekła, przykładając w nieszlachetnym geście dłonie do uszu. – Uwierzę dopiero, kiedy zobaczę – oznajmiła, pozwalając by ręce znów opadły. Nie dało się zauważyć, że z tej dwójki to Isa bardziej przypominała kobietę pochodzącą z arystokratycznego rodu, ale nie oznaczało to, że nie kusiło ją smakowanie świata, który zdołała już oswoić Lucinda. Ciężko było się komukolwiek przyznać do wyskoków niegodnych damy, do rozmów, których nie powinna nigdy prowadzić i już na pewno nie do pewnego człowieka, przez którego serce biło jej odrobinę szybciej. Nie, to wcale nie był Mathieu, choć ze wszystkich sił starała się go pokochać, by nie zawieźć tych, którzy liczyli na jej godne zachowanie. Dziś, między ośnieżonymi alejkami tego ogrodu nie musiała się pilnować, nie musiała się starać. Dalej jednak bała się z kimkolwiek otwarcie porozmawiać o tym, co tak ją zamęczało w ostatnich miesiącach. Nie wiedział nikt, a Belli dzięki temu łatwiej było uwierzyć, że to się rozmyje, że umrze, że łatwiej jej będzie kroczyć dalej, w stronę różanego pałacu bez pokusy obejrzenia się gdzieś za siebie, gdzieś między szare londyńskie ulice.
Podjęła próbę odmiany swego losu – zgodnie z pragnieniem towarzyszki. Jeśli kiedykolwiek czuła, że zrobiła coś obrzydliwego, to z pewnością nie umywało się to do całowania lepkiego, wilgotnego płaza śmierdzącego zamulonym jeziorem. Okropność. Pomagało mocne działanie wyobraźni, która głośno zdawała się podpowiadać, jak wyjątkowe jest to zdarzenie. Mimo tego prostując plecy, jednocześnie też wyjęła chustkę z ukrytej w sukience kieszonki i starła niewidzialny ślad tego pocałunku. Dopiero potem zerknęła na obiekt swojej czułości i zaśmiała się, dając teatralny wyraz swojego rozczarowania. – Widzisz! Jakże mógłby mnie przyjąć, skoro zauważył symbol mojego narzeczeństwa? – odrzekła, znów wracając do tematu pierścienia. – Ty jednak niczego takiego nie masz. O ciebie woła jego żabie serce. Do tego magicznego miejsca nie dostanie się żadna klątwa, żadne przekleństwo. Musisz spróbować – oznajmiła, nie wyobrażając sobie żadnej dyskusji ze strony drogiej kuzynki. Odwzajemniła jednak czuły uścisk, wdychając z dziwną tęsknotą jej zapach. Zupełnie jakby pragnęła go na wieki zapamiętać dławiona obawą o to, że niewiele tych spotkań im pozostało. Oby się myliła.
– Twoje szczęście to i moja radość. Obydwie bądźmy szczęśliwe, droga lady Selwyn – powiedziała pogodnie, odsuwając się od niej powolutku. Oczekiwała, że blondwłosa kuzynka zechce spróbować. – Kto mógłby złamać klątwę, jeśli nie ty? – spytała rozbawiona.
Ze wszystkich sił pragnęła, by ta chwila trwała wiecznie.
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Tron księcia - Page 5 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Tron księcia [odnośnik]23.09.19 20:28
Pomimo abstrakcji całej sytuacji była ona wypełniona po brzegi swobodą i nacechowana ich wewnętrznymi przekonaniami. Lucinda też nigdy nie potrafiła uwierzyć na słowo. Nie jeśli chodziło o rzeczy mało prawdopodobne. Wiary blondynka miała w sobie naprawdę dużo. Zwykle wierzyła w ludzi i ludziom. Jeżeli chodziło o rzeczy materialne to jednak potrzebowała potwierdzenia faktycznego stanu rzeczy. Była przykładem człowieka, któremu łatwo przychodziło szukanie owych potwierdzeń. Całe jej życie było udowadnianiem innym swoich przekonań jakkolwiek wyglądało to z perspektywy innych osób.
Lucinda była pewna, że w życiu Isabelli było wiele rzeczy, o których szlachcianka nawet nie miała pojęcia. Znała swoją kuzynkę na tyle by wiedzieć, że ta pomimo przykładnego zachowania i bycia wzorową arystokratką przede wszystkim była człowiekiem. Ciekawa świata, ludzi, tego co aktualnie w świecie się dzieje. Jeżeli brakuje w życiu tej ciekawości to brakuje najważniejszych kwestii. Lucinda doskonale wiedziała, że tego o kobiecie powiedzieć nie może. Wystarczyło na nią spojrzeń, przez chwile skupić się na wypowiadanych przed nią zdaniach, zrozumieć rozdarcia wewnętrzne, które się pojawiają. Miło by było usłyszeć, że kobieta poznaje świat po swojemu, że żyje na przekór własnym powinnościom. Nigdy by jej do tego otwarcie nie namawiała, ale życie należało przejść wybraną przez siebie ścieżką. Świat był piękny. Niesamowity. Lucinda zawsze to powtarzała. Sama nigdy nie chciałaby go wypuścić z rąk. – Nie dasz mi spokoju, co? – zapytała kuzynki unosząc brew w pytającym geście, a po chwili uśmiechnęła się delikatnie. Sama też prawdopodobnie nie odpuściłaby Is tego punktu rozrywki. Specjalnie po to tutaj przyszły. A blondynka tchórzyć nie umiała. Zagrać jej na dumie było niesamowicie łatwo.
Szlachcianka westchnęła. Tak, na jej palcu nie było żadnego pierścienia mającego być symbolem narzeczeństwa czy małżeństwa. Nigdy nie wyobrażała sobie siebie bez łatki panny. Wcale jej na tym nie zależało chociaż czasami myślała sobie, że mając zajętą głowę nie musiałaby się martwić sercem. Żałowała jedynie, że nie można się tak całkowicie wyłączyć. Przyjąć własne obietnice tak by nie było się w stanie z nich wycofać. Mogło by to brzmieć tak jakby chciała pozbyć się wszystkich emocji i uczuć, ale wtedy przestałaby być człowiekiem. A tego nikt nie chce. – Ja tam żadnego wołania nie słyszę, ale wiesz… z wiekiem słuch już nie ten – dodała i uniosła kącik ust w znaczącym uśmiechu. – Niech ci będzie. Wiem, że już i tak nie mam wyjścia – odparła spoglądając na żabiego księcia, którego naprawdę nie miała ochoty obdarowywać pocałunkami.
W świecie pozorów ciężko było o prawdziwą szczerość. Lucinda nie oczekiwała, że ta będzie całkowita, ale jednak chciała by istniała w ogóle. Miała nadzieje, że ludzie dają jej tyle ile ona oddaje im. To też dotyczyło jej młodszej kuzynki. Lucinda nie chciała stracić tej wiary, ale wszystko się zmieniało. Ona po tym wszystkim też już zaczęła się zmieniać. Jej mur zaczął pękać. – Nie znajdziesz lepszego łamacza klątw to prawda, ale uwierz mi, że żadna wcześniej nie wymagała ode mnie aż takiego poświęcenia. – odparła i wstrzymała na chwile oddech chcąc się przygotować do tego co zaraz może się wydarzyć. Blondynka zrobiła krok w stronę żaby i nachyliła się w jej stronę. Zdecydowanie najgorszy pocałunek.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Tron księcia [odnośnik]23.09.19 20:28
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 58
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tron księcia [odnośnik]25.09.19 21:45
Piękny świat narzucał im jednak przyrzeczenia, w które do końca nie wierzyły, zamykał przed tym swoim urokiem, pozwalając cieszyć się jedynie ograniczoną strefą niewątpliwego bogactwa. To raziło. Zakleszczone w ciężkich powinnościach dziewczęta dorastały w przekonaniu, że nie istnieje inna droga, że los nie bez powodu uczynił je wyjątkowymi, lepszymi od pozostałych, że przyszłości nie da się zmienić, a ta wybrana dla nich pozostaje jedyną słuszną. Lucinda się przed tym broniła, Isabella dawała się dopiero kusić. Wędrówki do ciekawych miejsc, zadawanie pytań, na wieść o których matka z pewnością zasłabłaby, a wreszcie…sympatia, ludzka, szczera i istniejąc bez względu na klasę społeczną. Choć emocje niejednokrotnie wpędzały ją w zagubienie, choć okazywały się kłopotliwie, to jednak przenigdy nie umiałaby się ich wyrzec. Teraz bardzo potrzebowała przyjaciół, potrzebowała troskliwych spojrzeń i również kogoś, o kogo mogłaby dbać. Dość już wiecznego obserwowania, jak świat podglądał każdy jej krok. Czy i ona nie mogłaby wyciągnąć dłoni po kogoś? Spróbować szczerej bliskości, niewymuszonych przyjaźni, a i niewidocznej dotąd dla szlacheckich ocząt kultury kryjącej się między wątpliwymi uliczkami Londynu, pod tymi wiejskimi chałupami, gdzieś w podróżach kolorowego wozu. Dopiero dziś zaczynała pojmować, jak wiele traciła. Niemniej u boku tych odgrodzonych grubym murem sekretów stały również niezliczone profity i również wspaniałe doświadczenie. Czego pragnęło to serce? Co pulsowało silniejszą energią, tym niemożliwym do ugaszenia płomieniem? Sny o legendach mogły przecież mieć moc, która pozwoliłaby tym fantazjom zaistnieć w tym życiu. Życiu, które było jedno jedyne. Och, jakże motała się w tym wszystkim.
Isabella wcisnęła dłonie w swoją talię i srogo, choć teatralnie, popatrzyła na krewną. – Nie, nie dam – oświadczyła odważnie i potrząsnęła głową, by wzmocnić efekt swojej upartej postawy. Obydwie odważne, obydwie łaskoczące ciepłymi promieniami. Potomkinie Wendeliny przecież nie mogły tchórzyć. Szczególnie zaś kobiety dźwigające jej wielką moc. A może stosowniejsze okazałoby się określenie „mocą jej niesione”? Temu wyzwaniu Lucinda podoła – piękna i dumna. Isabella nie miała co do tego już żadnych wątpliwości. – Nie słyszysz? Och, myślę, że nie o twój piękny wiek chodzi, lecz o serce kuszone już przez jakiegoś wybranka… – zamruczała wielce rozbawiona swoim pomysłem. – A może tę teorię płazi majestat zechce zaraz zagrzebać w głębokim błocie? Próbujmy, Lucindo! – oznajmiła ożywiona, gotowa podskoczyć w tej fali oczekiwania. Przeczekała, aż Lucinda porzuci swoje obronne tarcze i wreszcie podejmie się tego pocałunku. Nie, nie było przed tym ucieczki. – Nawet jeśli nie złamiesz tej klątwy, to i tak ja nigdy nie uwierzę w to, że sama jakąś nosisz... – oświadczyła, a jej poliki płonęły w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Doceniała to wspomniane poświęcenie, ale wkrótce jej los miał się odmienić. Przecież nie mogło być inaczej.
Żaba nie drgnęła, a nawet Bella mogłaby dostrzec ślad grymasu na jej śliskich wargach, gdy tylko szlachetne usta musnęły królewską mość. Och, nie! Zawiedziona Bella westchnęła. – Więc to nie on – sięgnęła w nagłym odruchu po dłoń kochanej lady Selwyn. – Ale on gdzieś tam jest. Czeka na ciebie. Może nawet bliżej, niż myślisz, droga Lucindo. I.. nie jest żabą! – mówiła pocieszająco, wierząc, że tak zdoła rozmyć ewentualne ciemne obłoki, które mogłyby zgromadzić się ponad blondwłosą kuzynką. Choć Lucinda pod szlachetnymi dachami nie mogła już liczyć na status młodej panienki, to jednak na tej pięknej buzi brakowało śladów mijających lat, a w sercu… W sercu Isabella spodziewała się ujrzeć tak wiele dobrego. Zasługiwała na kogoś, kto zdoła podsycić jej płomień. Gdzie się chował ten, kto mógł złamać klątwę, w którą wierzyła Lucinda?
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Tron księcia - Page 5 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Tron księcia [odnośnik]07.10.19 19:23
Lucinda wierzyła, że w życiu nie chodzi o poruszanie się utartymi ścieżkami. Możliwe, że los każdej z nich był gdzieś zapisany w gwiazdach, ale nie wierzyła, że był on jeden jedyny i absolutny. Wszystko można było zmienić. Często za sprawą ryzyka i podejmowanych decyzji. Wybieranie tego co bezpieczne i łatwe jest często także i wymuszone. Ludziom z trudnością przychodziło łamanie stereotypów i wyrywanie się z przypisanych im ram. A czy istniała lepsza okazja do tego by coś zmienić niż wojna? Czy był lepszy moment by wykorzystać motywację, która dosłownie spływa im na głowy? Blondynka uważała, że każda z nich finalnie zasługiwała na coś więcej. Nawet Lucinda, która jakby mogło się wydawać zrobiła już duży krok ku swojej wolności chciała więcej. Niektórych porywów nie dało się zatrzymać powołując się nawet na wszechobecny racjonalizm. Szlachcianka nie chciałaby za dziesięć lat obudzić się z myślą, że żałuje niespełnionych zamiarów lub niewypowiedzianych słów. Żal był dla niej o wiele groszy niż konsekwencje własnych działań. Z konsekwencjami przychodzi jej się mierzyć niemal codziennie. Czy to we własnych myślach czy to w interakcji z innymi. Chyba każdy po pewnym czasie miał dość zastanawiania się co by było gdyby. Lucinda podejrzewała, że i młodą Selwyn zaczyna to męczyć. Jeszcze świat stał przed nią otworem. Nie mogła jej jednak obiecać, że to się nie zmieni. Nie mogła jej obiecać, że nowy sygnet na jej palcu będzie równie luźny co ten, który nosi teraz. Wszystko wyglądało pięknie gdy patrzyło się na to z zewnątrz.
Lucinda uniosła brew w pytającym geście słysząc słowa kuzynki. – Kruszone przez jakiegoś wybranka? – słowa brzmiały absurdalnie w ustach starszej Selwyn. Nigdy nie myślała w takich kategoriach. Jeżeli coś zaczynało się dziać w jej życiu uczuciowym zwykle to wypierała. W końcu nie byli to ludzie, którym powinna pozwalać swoje serce kruszyć. – Wole już chyba zostać przy żabie – odparła kręcąc głową z uśmiechem. Nie było sensu wchodzić w szczegóły. W końcu jej życiowe perypetie nie są czymś o czym chciałaby rozmawiać. Nigdy nie lubiła mówić o sobie. Była doskonałym słuchaczem i z czasem ta wrodzona tendencja do paplania o wszystkim i o niczym przepadła. Zastąpiły ją ludzie i ich słowa.
Mówi się, że kiedy sto osób powtarza jedną plotkę to ta musi być prawdziwa. Lucinda w plotki na swój temat nie wierzyła chociaż opowieści o klątwie wystarczająco ją rozbawiły. Na pewno to nie łono było tym co mogło nosić klątwę. Ona sama nie posunęłaby się stwierdzenia, że jest przeklęta, ale jednak było w niej coś co ściągało na nią wszystkie te złe rzeczy, których nie mogła zatrzymać. Na nią i na jej bliskich. – Lady Nott i Morgana na pewno wyłożą ci o tym niezmiernie ciekawy wykład – odparła ze wzruszeniem ramion. Nie było to dla niej jednak nic znaczącego. Nie obchodziło ją to co mówią o niej inni. Gdyby tak było to prawdopodobnie już dawno by zwariowała.
Blondyna podejrzewała, że na nic zdadzą się posyłane żabie całusy. Skłamałaby jednak mówiąc, że wyjście tutaj nie poprawiło jej nastroju. Na chwile wyrzuciła wszystko z głowy. Zamiast pływać w obowiązkach i poważnych decyzjach dzisiaj taplała się w beztrosce. Miała nadzieje, że Isabella czuła się podobnie. Na tym jej zależało najbardziej. – Nawet jeśli gdzieś tam jest… - zaczęła ze wzruszeniem ramion. - … to po co wywoływać wilka z lasu?  


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Tron księcia [odnośnik]07.10.19 22:44
– Och, Lucy! Kuszone, nie kruszone – wypowiedziała melodyjnie, wyraźnie rozbawiona tym drobnym poplątaniem słówek. – Nie pozwoliłabym nikomu pokruszyć twojego serca. Nigdy w życiu! Choć podejrzewam, że władasz urokami dużo lepiej ode mnie, ale…  Znalazłabym sposób, by pogonić zuchwalca – oświadczyła pewnie, z domieszką pewnej tajemnicy. Ostatecznie nie była pewna, czy za drzewem nie chowa się jakiś wstrętny plotkarz gotowy donieść o tym, że piękna, słodka lady Selwyn od pewnego czasu bardzo interesuje się truciznami. Nie do końca też umiała przewidzieć reakcję samej kuzynki na taką wieść, ale przecież chodziło o obronę. Alchemicznym wyzwaniem stały się plugawe receptury, choć żadnej z nich jeszcze nie wykorzystała. Przepisy na płyny lecznicze znała aż za dobrze i warzenie ich w kółko mogłoby pogłębić jej znużenie.
Żabi książę zerkał na nie z nikłym zainteresowaniem. Po serii pocałunków mógł być zirytowany nieprzydatnym towarzystwem. A może nigdy nie był zaklęty? Legendy krążące po ogrodzie mogły przecież być tylko fałszywymi opowiastkami szeptanymi dla podsycenia własnych marzeń. Przecież dokładnie to robiły przed chwilą, snując intrygujące fantazje o wspaniałym małżonku. Takie historie przyciągały nad sadzawkę zaciekawionych gości, mijały lata, a żaba wciąż pozostawała żabą. Lista zawiedzionych dziewczęcych serc ciągnęła się nieskończenie, a wycałowana płazia skórka nie przestawała błyszczeć. Znów przelotnie dotknęła ust, ale szybko opuściła dłoń.
– Lady Nott i lady Morgana wiedzą wiele, ale niestety mało w tym prawdy. Twoje panieństwo karmi ich głodne ploteczek dusze. Wierzę jedynie tobie w tej sprawie – powiedziała, przyjmując wyraźnie bojowe nastawienie. Te komentarze były przykre dla Isabelli, więc mogła sobie wyobrazić, że w głębi duszy mogłyby i poranić Lucindę. Podejrzewała, że kuzynka nie interesowała się ich zdaniem, ale nie były to wróżby przyjemne. W efekcie ich pogaduszek każdy angielski salon mógł znać dzieje przeklętej lady Selwyn. Bella nie godziła się na te okrutne zniewagi.
Obydwie odetchnęły, choć Bella nie czuła się jeszcze usatysfakcjonowana. Rozmowy na takie tematy wzburzały w niej całe pożary rozmaitych wizji. Może nie różniła się aż tak bardzo od wymienionych wcześniej dam, choć nie chciała nikogo krzywdzić swoimi fantazjami. Pragnęła również sensacji, nowin, emocji misternie skrywanych pod spokojną postacią jasnowłosej kuzynki. – Więc jednak jest? – spytała trochę zaczepnie. Nie, nie trochę. Bardzo zaczepnie. Mocniej ścisnęła jej dłoń, ignorując mocniejszy powiew chłodnego wiatru. – Poczułaś to kiedyś? To silne uczucie, kiedy on stoi tak blisko i rozszalałe serce dudni w piersi… – mówiła w nagłym romantycznym zrywie. Była ciekawa czy mimo osamotnionego stanu duszy Lucinda miała za sobą jakieś miłosne uniesienia. Zastanawiała się też, jak powinna interpretować dotychczasowe…. Dość maleńkie doświadczenia. Luci przecież trwała jako ta starsza siostra, która w domyśle zdołała już przeżyć te wszystkie podniosłe sytuacje, które Bella miała dopiero przed sobą. – Przejdźmy się, z chęcią wysłucham twej opowieści – zaproponowała, ujmując jej ramię i lekko pociągając na przyprószoną śniegiem ścieżkę. Królewskie ucho wystarczająco dużo się już nasłuchało, a dalsze zakamarki magicznego ogrodu mogły dostarczyć im kolejnych cudownych widoków. Isabella łapała się na tym, że tak niewiele wie o tych fantastycznych zwierzętach. Trudno jej było także zbyt długo stać w jednym miejscu – szczególnie że temat rozmowy zdołał obudzić w niej wiele emocji.
Isabella Cattermole
Isabella Cattermole
Zawód : Stażystka w lecznicy
Wiek : 22
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zamężna
Najmilszy sercu jest prawdziwy w nim pożar.
OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15+3
UZDRAWIANIE : 15+5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Tron księcia - Page 5 A8172ec5839139146051f7b54e49c5d0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7405-isabella-selwyn https://www.morsmordre.net/t7416-iskierka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t7417-skrytka-bankowa-nr-1810#202799 https://www.morsmordre.net/t7415-isabella-selwyn
Re: Tron księcia [odnośnik]18.10.19 21:33
Blondynka roześmiała się w głos zdając sobie sprawę z własnego przejęzyczenia. Nie było w tym jednak nic dziwnego. W końcu zdarzało jej się mówić o wiele szybciej niżeli myśleć. Na szczęście jedynie w takich sytuacjach jak ta. Nie musiała się skupiać, analizować każdego wypowiedzianego słowa. Czuła się dobrze w obecności Belli, a w obecnym czasie mało było osób przy których mogła czuć się w podobny sposób. Trudno sobie wyobrazić jak wykańczające staje się ciągłe czuwanie. – Kuszone mówisz? – powtórzyła uśmiechając się do kuzynki szeroko. – Może nie istnieje takie słowo w moim słowniku. Widzisz jak wiele się od ciebie uczę? – zażartowała. Lucinda była specyficzną osobą i każdy kto ją znał potrafił w niej to dostrzec. Czasami niekoniecznie znała własną wartość, a czasami wolała po prostu o niej nie mówić. To nie był pierwszy raz kiedy bycie słuchaczem było jej na rękę. W gruncie rzeczy chyba nikt nie powinien jej się dziwić. Patrząc na listę osób, które finalnie ją zawiodły ciężko jest oczekiwać od niej cudu. – Wiem Bella, jesteś przecież wojowniczką – dodała. Pod maską szlachcianki, pod dobrym wychowaniem i kroczeniem za określonymi standardami, Lucinda wiedziała, że ogień płynący w żyłach młodej Selwyn nie był tym, który łatwo zgasić.
- To ja karmię ich głodne plotek dusze – zaczęła ze wzruszeniem ramion. – Oczywiście, że słuchanie niestworzonych rzeczy na swój temat nie jest miłe, ale z drugiej strony odpowiedni temat do plotek sprawia, że choć na chwile mam spokój. W końcu doskonale wiem jaka jest prawda i byłabym naprawdę głupia gdybym pozwoliła sobie na przejmowanie się tym. – dodała widząc jak kuzynkę poruszył ten temat. Lata praktyki i doświadczenie w ignorowaniu treści niepotrzebnych sprawiły, że blondynka potrafi nadstawić drugi policzek, kiedy przychodzi taka potrzeba. – Z niektórymi ludźmi nigdy nie wygrasz, Is. Czasami trzeba odpuścić. – szlachcianka podejrzewała, że w końcu i jej kuzynka może doświadczyć jakichś nieprzyjemności. Sama zmiana szlacheckiego rodu sprawi, że będzie o niej głośno, a w tym świecie nikt nie martwi się uczuciami innych.
Blondynka nie była typem osoby, której łatwo przychodziło zwierzanie się z ulokowanych uczuć. Tym bardziej, że wszystkie prędzej czy później odbijały się echem o ścianę, której nie była w stanie przekroczyć. Widząc malujące się na twarzy kuzynki zaciekawienie westchnęła. – Mogę mówić jedynie o rzeczach pewnych, a ja aktualnie niczego nie jestem pewna. – odparła prawdopodobnie unikając odpowiedzi. Sama nie wiedziała jak brzmi prawidłowa odpowiedź. To wszystko było zbyt skomplikowane by o tym mówić i zbyt przykre by o tym myśleć. Nic dziwnego więc, że ów temat wprawił ją w melancholie, której nie chciała. Blondynka ścisnęła mocniej dłoń kuzynki i uśmiechnęła się delikatnie. – Poczułam. Każdy powinien. Znasz to?  – zapytała tym samym zgadzając się na spacer.

z.t x2


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Tron księcia [odnośnik]02.01.20 22:41
20 marca

Korzystając z pięknej pogody, Isabelle wybrała się na piknik ze swoimi młodszymi kuzynkami. Najedzone panny udały się potem zwiedzać ogród magizoologiczny, ale lady Carrow wymówiła się potrzebą odpoczynku i została na miejscu jeszcze przez chwilę.
Odetchnęła pełną piersią, zadowolona z upragnionej samotności. Nikt jeszcze nie wiedział, że została z tyłu, a wierna Marilla znajdzie ją dopiero za kilkanaście minut. Lubiła towarzystwo swojej służki, ale czasem chciała być sama, po prostu sama. W Sandal Castle wszystko było takie głośne, a zwłaszcza jej płaczący syn. Kochała Jamesa z całego serca, ale nie umiała się oprzeć wrażeniu, że jako matka robi coś nie tak.
Westchnęła i zaczęła się przechadzać wśród strumyczka w wybitnie melancholijnym nastroju. Czy tak miało wydawać teraz jej życie: fałszywy uśmiech dla otoczenia i posępny ciężar na ramionach?
Nagle przystanęła, dostrzegając poduszeczkę i żabę. Zmarszczyła lekko brwi, przypominając sobie o tradycji ogrodu magizoologicznego.
-Powinnam poślubić księcia, a nie go całować. - mruknęła pod nosem, przypatrując się płazowi z mieszaniną litości i rozbawienia.
-Ja jestem taką żabą w ludzkiej postaci, wiesz? - westchnęła, przekonana, że nikt jej nie widzi ani nie słyszy. Gdy ostatnio się rozglądała, była tu całkiem sama - ale od tego czasu upłynęło już kilka minut. Każdy, kto zobaczyłby lady rozmawiającą z żabą, wziąłby ją pewnie za wariatkę. Ale Belle potrzebowała się wygadać, a nie miała komu.
-Tak jest, żabą! Nigdy nie byłam najpiękniejsza, a każdy wysiłek męczy mnie jak... rybę bez wody... - pożaliła się, splatając ręce na piersi. -A wiesz, co jest najgorsze, drogi księciu? Że mój mąż zostawił mnie dla jakiejś... mugolskiej księżniczki, a ja nawet nie znam jej imienia! Chciałabym chociaż zobaczyć swoją rywalkę, wiesz? Pewnie wiesz, pewnie od dawna czekasz tu na swoją księżniczkę, prawda? - pożaliła się, wyrzucając wreszcie gorycz w zupełnym odosobnieniu, w bezpiecznym (zdawałoby się) miejscu. A potem, wiedziona chęcią zemsty na Percivalu, nachyliła się i dała żabie soczystego całusa.


Stal hartuje się w ogniu




Ostatnio zmieniony przez Isabelle Carrow dnia 16.08.20 0:09, w całości zmieniany 1 raz
Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Tron księcia [odnośnik]02.01.20 22:41
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 52
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tron księcia [odnośnik]03.01.20 1:30
Uwielbiała magiczny ogród zoologiczny. Pierwszy raz odwiedziła go razem z Willow; młoda opiekunka zwierząt oprowadziła ją i pokazała jej to miejsce kilka miesięcy temu. Od tamtego czasu Gwen bywała w nim regularnie, gdy chciała sobie poprawić nastrój albo po prostu spędzić miło czas w otoczeniu przyrody.
Niestety, oznaczało to, że Betty musiała zostać w domu. Zabranie psa w takie miejsce nie było dobrym pomysłem. Dlatego Gwen nie miała wcale zamiaru zabawiać w ogrodzie zbyt długo, chcąc zerknąć tylko do swoich ulubieńców. Zobaczyła jednak odrobinkę z trasy, zahaczając o okolice, w której spoczywała poduszeczka z księciem. Miała zamiar tylko przejść obok, dalej, w swoją stronę, gdy do jej uszu dotarły słowa kobiety.
Przystanęła, spoglądając na brązowowłosą, delikatną kobietę, wcale nie wiele starszą od niej samej. Nie chciała jej przeszkadzać. Pozwoliła więc, aby lady Carrow nachyliła się do żaby i dała jej całusa. Dopiero, gdy kobieta się podniosła, Gwen pozwoliła sobie zrobić krok w jej stronę.
Chyba jednak nie jest pani żabą – powiedziała delikatnie rudowłosa. – I szczerze mówiąc, wcale mi pani na taką nie wygląda. Słowo malarki, która przyglądała się już niejednej twarzy. – Dłoń Gwen powędrowała na pierś, jakby dziewczyna chciała wzmocnić moc swoich słów.
Zbliżyła się do Isabelle jeszcze bardziej. Powoli, tak, jakby nie chciała jej spłoszyć.
Jestem Gwen Grey – przedstawiła się. – Nie znam pani historii... ale na pewno złe chwilę miną, na rzecz tych lepszych. W końcu fortuna kołem się toczy, czyż nie?
Spojrzenie dziewczyny powędrowało w stronę żabiego księcia. Niewielka, urocza żabka, siedziała grzecznie na swoim miejscu, czekając na buziaka kolejnej wybranki. Rudowłosa nie miała ostatnio szczególnego szczęścia w miłości, choć – z tego co zrozumiała ze słów nieznajomej – z ich dwójki chyba nie była wcale w najgorszej sytuacji. Żabka jednak nie chciała zmienić się w księcia przy lady Carrow. Więc może…?
Pozwoli pani, że ja spróbuje? – spytała ostrożnie.
Po chwili podeszła do żabki, uklękła przed poduszką i złożyła na wilgotnej skórze płaza krótki pocałunek.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Tron księcia [odnośnik]03.01.20 1:30
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 20
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tron księcia - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tron księcia [odnośnik]10.01.20 1:32
Nic się nie stało. Oczywiście, nawet żabie się nie podobała. Cofnęła się z nagłym obrzydzeniem, a może urazą, starając się zwalczyć irracjonalne łzy, które cisnęły się jej do oczu. Porażka, była chodzącą porażką.
W dodatku... och! Poderwała się z kolan i pisnęła cichutko, widząc obok nieznajomą dziewczynę. Myślała, że jest tutaj całkiem sama. Ile z jej żali mogła usłyszeć rudowłosa? Pozwoliła sobie na to rozklejenie tylko dlatego, że liczyła na prywatność.
Zarumieniła się gwałtownie. Co za upokorzenie.
-To... ja... - brakło jej słów. Odchrząknęła nerwowo, usiłując zyskać kontrolę nad własnym zakłopotaniem. -Ja... bardzo przepraszam za niezręczną sytuację, moje słowa były wypowiedziane w samotnosci i desperacji. Byłabym wdzięczna, gdyby nikomu nie wspomniała panienka o tej sytuacji. - poprosiła łagodnie i tylko wyraz jej sarnich oczu zdradzał nieme błaganie.
Komplement ocieplił nieco atmosferę - Isabelle uśmiechnęła się blado, jakby ze zdziwieniem.
-Ja... dziękuję. - to pewnie tylko pocieszenie, ale zadziałało, przynajmniej na chwilę. -Jest pani artystką? - spytała z zaciekawieniem, ale nigdy nie słyszała o Gwen Grey. Może jest początkująca? Wyglądała w końcu tak młodo...
-Isabelle Carrow. - przedstawiła się uprzejmie, rezygnując na moment z tytułu lady. W końcu przed chwilą użalała się nad sobą i całowała żabę, zupełnie nie jak dama. -Dziękuję za panienki optymizm, ale obawiam się, że z pewnych nieszczęść nie da się wybrnąć, nigdy. Pech również toczy się kołem, a zaplątanych węzłów losu nie można czasem naprostować... - westchnęła, zaplatając ręce na piersi. -Ale kim ja jestem, by nużyć narzekaniem uroczą damę w sile młodości. - uśmiechnęła się blado, spoglądając na Gwen z przychylnością. Całe życie przed nią, może ścieżka jej losu pobiegnie prostym i jasnym torem?
-Oczywiście, proszę. - odsunęła się od żaby i pozwoliła Gwen spróbować szczęścia. Na próżno.
-Widać ten płaz zupełnie nie ma gustu, albo ten cały "książę" to po prostu miejska legenda! - prychnęła Belle z nagłą irytacją. -Żaden mężczyzna nie jest prawdziwym księciem, co najwyżej przebraną za niego żabą.


Stal hartuje się w ogniu


Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Tron księcia [odnośnik]10.01.20 20:42
Słysząc pisk nieznajomej aż podskoczyła. Mówiła przecież delikatnie i spokojnie, nie chciała jej wystraszyć. Lady Carrow jednak była na tyle zamyślona, że starania Gwen niewiele dały. Na pierwsze słowa kobiety natychmiast pokręciła głową.
Oczywiście, że nikomu nie powiem, czemu miałabym! – zapewniła. – Przepraszam raz jeszcze, nie chciałam przestraszyć – dodała, chcąc uspokoić czarownicę.
Słowa Gwen w żadnym razie nie pozostawały puste. Stojąca przed nią młoda kobieta miała harmonijne rysy twarzy, pełne usta i wręcz uroczą, drobną sylwetkę. Panna Grey też nie należała do szczególnie dużych, ale jej wzrost można było określić mianem przeciętnego. Isabelle była po prostu niska… a mężczyźni chyba przepadali za takimi kobietami, prawda? Tak przynajmniej zawsze wydawało się rudowłosej.
Skinęła głową z cichym mhm, słysząc pytanie kobiety. Jej imię i nazwisko sprawiły jednak, że Gwen delikatnie drgnęła. Słyszała już je. Znała. W pierwszej chwili nie potrafiła zorientować się, gdzie. Brzmiało jednak znajomo. Carrow, Carrow… wiedziała, że to bogaty, magiczny ród, ale imię Isabelle… w połączeniu z tym rodowym nazwiskiem, tworzyło jakby znajomą melodie.
Miło mi panią poznać – powiedziała, kiwając głową i nie rezygnując z konwenansów. Były w podobnym wieku, ale Isabelle używała całkiem wyrafinowanego słownictwa, a poza tym została dopiero co przez nią speszona. Przejście na „ty” wydawało się Gwen nietaktem. – Może nie da się naprostować, ale kto powiedział, że one też nie mogą ułożyć się w misterny, piękny wzór? Życie potrafi zaskakiwać – zauważyła.
Zaśmiała się cicho na kolejne jej słowa.
Pani przecież chyba nie jest wiele starsza ode mnie! Przed nami obiema jest jeszcze przecież całe życie. A narzekaniem niech się pani nie przejmuje, czasem warto. To w końcu dobry powód do wprowadzania zmian! – powiedziała lekko, starając się brzmieć optymistycznie.
Gdy pocałowała żabiego księcia, nic się nie stało. Odłożyła żabkę na ziemię, prostując się i spoglądając na Isabelle z lekkim uśmiechem, chcąc zażartować z całej sytuacji. Jej towarzyszka zareagowała jednak z dość gwałtowną, nagłą irytacją, której dziewczyna w żadnym razie się nie spodziewała. Brązowowłosa zbiła na chwilę młodą artystkę z pantałyku.
Nie zdziwiłabym się – przyznała po chwili, chichocząc cicho. – Ostre słowa, ale zaiste, wielu jest takich. Och, uwierzy pani, że ledwo kilka miesięcy temu byłam po uszy zadurzona? Chyba już próbowałam układać nam wspólne życie, choć między nami do niczego nie doszło. Potem odkryłam, że jest żonaty i…
Wtedy oczy Gwen otworzyły się szeroko. W końcu dotarło do niej, skąd kojarzy miano Isabelli i czemu wydawało jej się tak niezwykle znajome. Przecież czytała o nim w „Proroku”… krótko przed wysłaniem listu do Percivala (niegdyś) Notta. Usta Gwen na moment uchyliły się ze zdziwienia.
Pani… jest… była… żoną… Percivala, prawda? – powiedziała delikatnie, nieco przyciszonym głosem, marszcząc brwi. – On… panią zdradzał? – spytała, próbując poukładać sobie wszystko w głowie, po chwili orientując się jednak, że w jej słowach zabrakło taktu: – Och, przepraszam raz jeszcze, mam za długi język, nie powinnam się pytać o takie rzeczy obcej osoby, po prostu… – Westchnęła kręcąc głową. – …powiedzmy, że miałam okazję go poznać. W całkiem burzliwy sposób.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 5 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Tron księcia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach