Wydarzenia


Ekipa forum
Zagroda hipogryfów
AutorWiadomość
Zagroda hipogryfów [odnośnik]12.03.16 4:19
First topic message reminder :

Zagroda hipogryfów

Hipogryfy to wyjątkowe, dumne stworzenia; w ogrodzie są aż trzy sztuki, dwie samice i jeden samiec. Zagroda jest oddzielona od deptaka, ale furtka do tych stworzeń pozostaje otwarta - można wejść do środka i spróbować zapoznać się z hipogryfami. Nie można jednak przejawiać przy nich lekceważenia, hipogryfom należy się głęboko kłaniać i oczekiwać na reakcję z ich strony.
W żłobie tuż przy furtce leży kilka smakołyków, pociętych kawałków świeżych dyń, jabłka, rzadziej niewielkie surowe kurczaki. Mówią, że przez żołądek wiedzie najkrótsza droga do serca.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagroda hipogryfów - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]03.03.19 13:11
| stąd

- Hipogryfy to świetny pomysł! – ucieszyła się, i już wiedziała, dokąd chciała zaprowadzić Gwen w następnej kolejności. – Jestem pewna, że ci się spodobają, są naprawdę niezwykłe.
Willow lubiła hipogryfy, i w ogóle większość magicznych stworzeń. Wciąż zaskakiwało ją to, że jej kolegów mugolskiego pochodzenia tak bardzo dziwił ich widok, ale ich poznawanie świata magii musiało być niezwykłe i obfitujące we wrażenia, gdy przekonywali się, że to, co uważali za wymysł bajek, żyje na świecie naprawdę. Dla Willy i innych magicznych dzieci istnienie hipogryfów, jednorożców, smoków i innych stworzeń i istot było całkowicie oczywiste i normalne, tak jak dla mugoli normalne było istnienie niemagicznych zwierząt. Mugolacy tacy jak Gwen przychodzili do Hogwartu i wszystkiego, co oczywiste dla czarodziejów, musieli nauczyć się od podstaw.
Najwyraźniej to na Willy padł przywilej pomocy Gwen w odświeżaniu informacji ze szkoły, ale robiła to z chęcią nie tylko dlatego, że wykonywała właśnie element swojej pracy dla ogrodu magizoologicznego, bo jedną z jej ról poza opiekowaniem się zwierzętami było też oprowadzanie zwiedzających i dbanie o to, by nie zostali uszkodzeni przez groźniejsze stworzenia ani żeby stworzenia nie ucierpiały z rąk nieodpowiedzialnych ludzi, a przy okazji mogła wyświadczyć przysługę starej znajomej.
Pozostawało jednak faktem, że Gwen miała dość naiwne i nieświadome podejście w wielu sprawach, choć niewątpliwie powodowała nią też troska o biednego żaberta, który przez swoją wyjątkowość był skazany na samotność.
- Czasem pomagam tutejszemu alchemikowi w niektórych zajęciach, niekiedy trzeba warzyć lekarstwa dla chorych lub osłabionych zwierząt – rzekła. – A jeśli chcesz wrócić do eliksirów, to dobry pomysł. Niestety nie jestem w tym tak dobra, by stanowić dla ciebie konkretną pomoc w nauce, ale na pewno znajdziesz kogoś, kto zrobi to lepiej.
Jej umiejętności były dość podstawowe, czasem warzyła różne proste środki, ale nigdy nie interesowała się tym na bardziej zaawansowanym poziomie, więc nie byłaby zbyt dobrą nauczycielką, chyba że dla dziecka z pierwszego roku.
- Też mam sowę, niestety na ten moment tylko ją, ale ojciec regularnie przywozi różne magiczne stworzenia, które bada, leczy i opisuje. Ale tylko tymczasowo, nie mamy aż tak wiele miejsca, by stworzyć im odpowiednie warunki na stałe – wyjaśniła. Jej ojciec był prawdziwym pasjonatem, który większość swojego życia poświęcił na badanie i opisywanie magicznych zwierząt i ich zachowań. Niekwestionowanym autorytetem w swej dziedzinie docenianym w krajowym środowisku magizoologów, a także wzorem dla swojej córki. Ale nie dysponowali takimi zasobami i przestrzenią jak ogród magizoologiczny, zresztą ojciec najczęściej badał zwierzęta w ich środowisku naturalnym, a także w krajowych i nie tylko rezerwatach.
- Tak, chodźmy. Dajmy Albertowi nacieszyć się ciszą i spokojem – rzekła, wiedząc, że żabert nie lubił kiedy zbyt długo się na niego gapiono. Przeszły więc przez mostek i zaprowadziła Gwen dalej, w stronę zagrody z hipogryfami. – Jeśli nie było cię na lekcji o nich, to na początek musisz wiedzieć, że to bardzo dumne i honorowe zwierzęta, które łatwo urazić nieodpowiednim zachowaniem. Kiedy do nich podejdziemy, musisz się ukłonić, starając się jednocześnie nie mrugać. Nie można też w żaden sposób ich obrazić, bo wtedy bardzo się złoszczą. Dopiero kiedy hipogryfy odwzajemnią ukłon, będziesz mogła powoli i ostrożnie ich dotknąć – wyjaśniła pokrótce. Czasem okazywało się, że nawet dorośli czarodzieje po Hogwarcie nie bardzo pamiętali, jak obchodzić się z tymi wyjątkowymi stworzeniami.
Przed wejściem do zagrody wzięła kilka smakołyków, którymi mogły poczęstować hipogryfy. Danie im czegoś do zjedzenia było dobrym sposobem na zjednanie sobie ich sympatii. Wszystkie trzy hipogryfy spacerowały po swojej zagrodzie i wyglądały naprawdę pięknie. Ich głowa, skrzydła i przednie nogi wyglądały jakby należały do olbrzymiego orła, a reszta ciała była końska.
- Teraz ukłon... – szepnęła w odpowiednim momencie i skłoniła się przed hipogryfami. Jako że stworzenia ją znały, szybko odwzajemniły ukłon, ale Gwen była dla nich obca, więc musiała postarać się bardziej.


Oh, she lives in a fairy tale,
somewhere too far for us to find.
Forgotten the taste and smell
of a world, that she's left behind.

Willow Lovegood
Willow Lovegood
Zawód : opiekunka stworzeń w ogrodzie magizoologicznym
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Wszystko co utraciliśmy, prędzej czy później do nas wróci. Ale nie zawsze wtedy, kiedy tego chcemy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7002-willow-lovegood https://www.morsmordre.net/t7022-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f266-sevenoaks-st-julian-road-lesny-dom-rodziny-lovegood https://www.morsmordre.net/t7074-skrytka-bankowa-nr-1668 https://www.morsmordre.net/t7023-willow-lovegood
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]03.03.19 14:53
Cieszyła się, że Willow nie miała nic przeciwko odwiedzinom u hipogryfów. Do tej pory czytała o nich tylko na kartach podręcznika i nigdy nie widziała żadnego na oczy.
Na pewno! – potwierdziła słowa koleżanki z niesłabnącym entuzjazmem. W końcu brzydkich zwierząt po prostu nie było, a ten konkretny gatunek kojarzył się Gwen z czymś niezwykle dumnym, silnym i potężnym.
Machnęła ręką, słysząc, jak Willy odmawia jej pomocy.
Och, spokojnie, dam sobie radę sama. Muszę najpierw wrócić do książek, pewnie o wielu detalach zapomniałam – przyznała.
Różnice pomiędzy światem magicznym i niemagicznym były niezwykle fascynujące. Willow uznawała Gwen za naiwną, ona w tym kontekście nigdy by tak o sobie nie pomyślała. To, że o czymś nie wiedziała wynikało ze sposobu jej życia i wychowania. Nie miała na tyle szczęścia, aby od dziecka przebywać w magicznym świecie, a przez dwa lata dorosłego życia była od niego praktycznie odcięta. Wszystko musiała poznawać na nowo i właściwie niezmiernie jej się to podobało. Za każdym razem, gdy coś ją zadziwiało, czuła się jakby odpakowywała kolejny wspaniały, świąteczny prezent.
Jak się nazywa? – spytała. – Moja to Varda.
Nie ma się co oszukiwać: Gwen lubiła się chwalić swoim pupilem. Była niezwykle dumna z tego, że posiada tak olbrzymią, piękną sowę o tak wdzięcznym imieniu, wybranym przez Meg.
Ruszyła za Willow w stronę zagrody hipogryfów, uważnie słuchając wyjaśnień koleżanki i regularnie jej przytakując. O części z tych rzeczy pamiętała, ale w duszy przyznała, że lepiej przypomnieć sobie o środkach bezpieczeństwa przed wizytą u tak dużych i niebezpiecznych zwierząt.
Gdy ujrzała trójkę osobników, jej oczy się zaświeciły. Och, jakie one były piękne! Nie spodziewała się, że będą wyglądały aż tak wspaniale. Zdecydowanie, te zwierzęta wymagały szczególnego traktowania. Nie mogła sobie wyobrazić aby ktokolwiek mógł traktować je bez odpowiedniego szacunku.
Podążyła za Willow do zagrody, czując jednak stres. Co, jeśli nie spodoba się hipogryfom? Co jeśli jej nie zaakceptują? Może wyczuwają pochodzenie…i nie lubią mugolaków? W końcu ta kwestia dokuczała jej przez całe życie w magicznym świecie. Może i tutaj znów będzie sprawiać jej problemy.
Chwilę później koleżanka kazała Gwen się ukłonić. Dziewczyna posłusznie wykonała głęboki ukłon, powstrzymując się przed zerkaniem na hipogryfy kątem oka. Trzymany w jej ręku martwy kurczak niemal dotykał ziemi.
Tak dobrze? – szepnęła do Willow, nie podnosząc się z ukłonu.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]03.03.19 21:45
Zagroda hipogryfów była jednym z ulubionych miejsc Willow w ogrodzie magizoologicznym. Miała do nich pewnego rodzaju sentyment, może dlatego, że kiedy była dzieckiem przez kilka miesięcy mieli hipogryfa na podwórzu, bo ojciec zajmował się rannym osobnikiem odebranym nieodpowiedzialnemu właścicielowi, i Willy zapałała do niego sympatią i było jej bardzo smutno, kiedy ojciec musiał już oddać zwierzę nowemu nabywcy. Zdarzało jej się nawet pod pieczą ojca go dosiadać, kiedy już ozdrowiał na tyle, że mógł latać. Polubiła też tutejsze okazy i chętnie zgłaszała się do opieki nad nimi i karmienia ich.
Willy wychowała się tylko w świecie magicznym, z tym niemagicznym mając styczność niewielką, głównie przez opowieści kolegów mugolskiego pochodzenia. Jej obcowanie z tym światem na własnej skórze nie było niestety przyjemne, ale miała pecha trafić po prostu na złych mugoli, ale nie generalizowała, że wszyscy są tacy, nie zapałała uprzedzeniem do całego rodzaju mugolskiego, choć na myśl o dłuższym przebywaniu po mugolskiej stronie miasta czuła strach, i pewnie nie wyzbędzie się go, dopóki trwały anomalie i niepokoje w mugolskim świecie.
- Moja to Stella – rzekła na pytanie o sowę. – Widziałam Vardę, gdy przyniosła mi list, naprawdę piękne stworzenie.
Niedługo później dotarły na miejsce, do zagrody z hipogryfami, gdzie Willy udzieliła Gwen podstawowych instrukcji, które teoretycznie były oczywiste, ale jak wiedziała po dwóch latach pracy tutaj, nie dla każdego, dlatego miała przykazane z góry, by każdego odwiedzającego to miejsce po raz pierwszy instruować jak należy się zachować przy hipogryfach. Ogród pragnął uniknąć wypadków, bo choć hipogryfy były naprawdę wdzięcznymi stworzeniami, to wymagały odpowiedniego obchodzenia się z nimi, bo w innym przypadku mogły być niebezpieczne.
Ukłoniła się przed nimi tak, jak nauczono ją dawno temu, kątem oka widząc, że Gwen ją naśladuje. Dla hipogryfów status krwi nie miał znaczenia, jak większość zwierząt mogły jednak wyczuwać lęk i niepewność. Wszystkie trzy zwierzęta przez chwilę obserwowały Gwen bursztynowymi oczami, ale po chwili również ugięły przed nią pokryte łuską kolana i pochyliły łby.
- W porządku – powiedziała, pozwalając jej z powrotem się wyprostować. – Teraz pozwolą, żebyś ich dotknęła. Tutejsze okazy są oswojone i przyzwyczajone do kontaktu z ludźmi. Śmiało, podejdź do któregoś, tylko powoli i ostrożnie. Pogłaszcz go po szyi. Nie bój się. Potem możesz im rzucić kurczaka, na pewno się ucieszą, uwielbiają martwe kurczaki.
Uśmiechnęła się; sama podeszła do jednego ze zwierząt i pogładziła je po lśniącym upierzeniu na łbie, a hipogryf z zadowolenia przymknął oczy.


Oh, she lives in a fairy tale,
somewhere too far for us to find.
Forgotten the taste and smell
of a world, that she's left behind.

Willow Lovegood
Willow Lovegood
Zawód : opiekunka stworzeń w ogrodzie magizoologicznym
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Wszystko co utraciliśmy, prędzej czy później do nas wróci. Ale nie zawsze wtedy, kiedy tego chcemy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7002-willow-lovegood https://www.morsmordre.net/t7022-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f266-sevenoaks-st-julian-road-lesny-dom-rodziny-lovegood https://www.morsmordre.net/t7074-skrytka-bankowa-nr-1668 https://www.morsmordre.net/t7023-willow-lovegood
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]04.03.19 0:04
Udało się! Hipogryfy nie miały nic przeciwko obecności Gwen w ich zagrodzie, co niezmiernie ją ucieszyło. Gdy tylko Willow poinformowała ją, że może już wstać, poniosła się, choć zrobiła to chyba nieco zbyt gwałtownie: stojące najbliżej zwierzę cofnęło się o krok. Malarka jednak szybko zreflektowała się, znów spowalniając swoje ruchu na tyle, by nie płoszyć zwierząt.
Naprawdę mogę? – spytała Willow. Była trochę niepewna, ale jednocześnie naprawdę bardzo, bardzo chciała dotknąć dych zwierząt.
Słuchając koleżanki powoli ruszyła w stronę jednego z hipogryfów. Stąpała ostrożnie, gotowa wycofać się w każdej chwili. Zaczęła chyba nie najgorzej jak na pierwszy raz i naprawdę nie chciała zniszczyć tej szczątkowej relacji z tymi zwierzętami, jaką udało jej się zbudować.
W końcu dotarła do jednego z hipogryfów – tego stojącego na prawo od Willy – i położyła mu dłoń na szyi. Zwierzę chyba było nieco spięte, nie znając Gwen, ale nie drgnęło nerwowo, nie cofnęło się. Dziewczyna uznała to za dobry znak, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Pogłaskała hipogryfa delikatnie, nie chcąc go przepłoszyć. Zwierzę cały czas stało nieruchomo, jednak Gwen zauważyła, że zerka na trzymanego przez nią kurczaka.
Chcesz jeść? – spytała cichutko. Oczywiście nie uzyskała słownej odpowiedzi, ale sądziła, że dobrze ją zna.
Cofnęła się o krok i podała hipogryfowi kurczaka. Ten wyrwał go gwałtownie z ręki dziewczyny. Rudowłosa nie spodziewała się takiej reakcji, dlatego wycofała się jeszcze bardziej, mówiąc ciche „ojej”. Po chwili kurczak w całości zniknął w przełyku zwierzęcia.
Są niezwykłe – rzuciła w stronę koleżanki, zupełnie zauroczona tym, że może przebywać w towarzystwie takich stworzeń. – Masz naprawdę niezwykłą pracę. Niezła z ciebie szczęściara!
Wprawdzie Gwen nie żałowała obranej przez siebie ścieżki – nie mogłaby żyć bez tworzenia – ale w takich chwilach miała ochotę, aby choć na chwilę zamienić się miejscami z taką Willow i móc zobaczyć, jak to jest żyć jej życiem.
Dziewczęta spędziły jeszcze chwilę, głaszcząc hipogryfy i ciesząc się ich towarzystwem, aby następnie ruszyć w stronę kolejnych zwierząt. Gwen nie miała pojęcia, kiedy ponownie uda się jej wrócić do tego ogrodu, więc chciała zobaczyć tak wiele, jak tylko była w stanie.

| z/t x2


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]14.05.19 14:54
1.12

Lubiłem zwierzęta, ale nigdy jakoś nie przykładałem się do nauki o nich. Jak zresztą do żadnych zajęć. W szkole byłem tym niegłupim ale leniwym, który w zasadzie nie robił nic, ale jakimś cudem prześlizgiwał się z klasy do klasy i nawet zdał egzaminy końcowe. Wyniki co prawda zostawiały wiele do życzenia, a mama przez kolejny miesiąc lamentowała, że z takimi ocenami na bank nie znajdę sobie żadnej porządnej pracy, ale proszę, życie jakoś się ułożyło. Więc z racji tego, że zarabiałem ostatnio nienajgorzej i nie miałem za wiele czasu na ciągły relaks (czyli włóczęgę po barach), bo praca wymagała ode mnie trzeźwości umysłu, wciąż szukałem innych zajęć i tak zwiedzałem miejsca, o których wcześniej nawet bym nie pomyślał. Dzisiaj padło na ogród magizoologiczny. Była to dobra okazja nie tylko do zapoznania się z niektórymi gatunkami, ale także do szkicowania. Więc kiedy wreszcie znudziło mi się przeglądanie tamtejszych podręczników na uroczej polanie, ruszyłem przed siebie, zatrzymując się przy każdej kolejnej zagrodzie. Kartki zeszytu zaczynały zdobić szybkie szkice konkretnych mieszkańców ogrodu, oraz krótkie notatki zamykające w kilku słowach to, co udało mi się zapamiętać z lektury. Kroczyłem ścieżkami, zatrzymując się przy następnej zagrodzie, która opisana została jako miejsce zamieszkania hipogryfów. Hipogryfy! Piękne to były stworzenia, więc niewiele myśląc wspieram dłoń na furtce i przekraczam próg, rozglądając się dookoła. W pierwszej chwili nie widzę ani jednego, marszczę nos, stawiając kilka kolejnych kroków i wtedy słyszę za sobą... coś na kształt stukotu kopyt? Obracam się energicznie, stając twarzą w pysk z tym niesamowitym stworem i o ile ja jestem zachwycony, a tyle on sam wydaje się nie być zbyt zadowolonym z mojego wtargnięcia. Potrząsa nerwowo łbem, wydając z siebie serię prychnięć, w końcu unosi wysoko skrzydła i całkiem nagle czuję się taki bezbronny i malutki, że nie wiem czy właśnie powinienem uciekać czy jest już za późno. Unoszę ręce w geście poddania i może po to by się w razie czego zasłonić, zaciskam powieki i modlę się o to, by każdy kolejny cios - bo spodziewałem się rychłego ataku, tylko nogi jakby odmówiły mi posłuszeństwa - okaże się nie być zabójczym.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]14.05.19 22:16
Mimo pogarszających się anomalii Willow nadal dzielnie pracowała w ogrodzie magizoologicznym, pomagając w opiekowaniu się magicznymi stworzeniami w tym gorącym okresie, kiedy było to szczególnie ważne. Anomalie nie ominęły bowiem i tego miejsca i zdarzały się różne wypadki z udziałem wypaczonej magii, co źle wpływało także na zwierzęta. Pracujący tu magizoolodzy niejedno już musieli uspokajać lub składać. Odwiedzających siłą rzeczy było mniej niż zwykle, mało kto miał ochotę przy takiej pogodzie wychodzić z domu i przebywać na zewnątrz. Prawdopodobnie tylko skrajni desperaci się na to decydowali, ale Willy, pomijając fakt swojej pracy i pasji, chyba też do nich należała. Cóż, jak każdy Lovegood była dziwna i jej instynkt samozachowawczy najwyraźniej odrobinkę kulał.
Odziana w gruby płaszcz z kapturem szła w kierunku wybiegu dla hipogryfów, niosąc w dłoni wiadro z kilkoma martwymi kurczakami. Kilka pasm jasnych włosów wymknęło się spod czapki i kaptura, i teraz powiewały wokół jej głowy targane wiatrem niosącym ze sobą lodowate krople marznącego deszczu. Oprócz niego słychać było oczywiście dobiegające gdzieś z wysoka grzmoty, które od miesiąca stanowiły codzienność i Willy już prawie nie pamiętała, jak to jest ich nie słyszeć. Ogromnie tęskniła za słońcem, bo choć zawsze była optymistką taka pogoda martwiła i przygnębiała nawet ją, zwłaszcza że była niebezpieczna nie tylko dla czarodziejów czy mugoli, ale również dla zwierząt.
Idąc do poszczególnych wybiegów magicznych stworzeń zawsze miała pod ręką różdżkę, bo zdarzało się, że z powodu anomalii niektóre zwierzęta stawały się agresywne. Kiedy dotarła do wybiegu hipogryfów i wsunęła się do środka, jej oczom ukazała się dziwna scena. Najwyraźniej dostał się tu ktoś, kto nie miał pojęcia jak obchodzić się z tymi zwierzętami i rozjuszył jednego z hipogryfów, który stanął na tylnych nogach i zaczął machać skrzydłami, wydając z siebie skrzeknięcia.
Willy zawołała zwierzę po imieniu, po czym rzuciła w jego stronę martwego kurczaka. Hipogryf od razu zwrócił uwagę na jedzenie, które wydało mu się bardziej interesujące od kulącego się ze strachu intruza. Chwycił kurczaka w locie, zaciskając na nim wielki dziób i rozszarpując go. Willy podeszła do mężczyzny i chwyciła go za ramię, ciągnąc do tyłu, zwiększając jego odległość od zwierzęcia. Na szczęście nie był od niej dużo wyższy i tęższy, bo inaczej pewnie nie dałaby sobie rady. Nie od razu dostrzegła i rozpoznała jego twarz.
- Następnym razem proszę zacząć wizytę u hipogryfów od ukłonu, o, w ten sposób. To bardzo dumne stworzenia, łatwo je urazić – powiedziała, skłaniając się w stronę istoty. Hipogryf ją znał, ale wciąż łypał nieufnie w stronę mężczyzny, który, kiedy już odwrócił się twarzą w jej stronę, okazał się kimś znajomym. – Johnatan? – uniosła brwi, wyraźnie zdziwiona. – Co ty tu robisz?


Oh, she lives in a fairy tale,
somewhere too far for us to find.
Forgotten the taste and smell
of a world, that she's left behind.

Willow Lovegood
Willow Lovegood
Zawód : opiekunka stworzeń w ogrodzie magizoologicznym
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Wszystko co utraciliśmy, prędzej czy później do nas wróci. Ale nie zawsze wtedy, kiedy tego chcemy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7002-willow-lovegood https://www.morsmordre.net/t7022-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f266-sevenoaks-st-julian-road-lesny-dom-rodziny-lovegood https://www.morsmordre.net/t7074-skrytka-bankowa-nr-1668 https://www.morsmordre.net/t7023-willow-lovegood
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]15.05.19 16:01
Spodziewałem się nagłego ataku, ale zamiast niego do moich uszu dotarł czyjś głos, dziwnie znajomy, a później głośne tupnięcie i strzęk łamanych kości - dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie, ale powieki uchyliły się nieśmiało. I poczułem szarpnięcie w okolicach jednego z ramion, więc dałem się porwać jak szmacianą lalkę, odchodząc na w miarę bezpieczną odległość. Rozwarte szeroko ślepia wciąż wlepiałem w to niesamowicie potężne stworzenie, na moich oczach pożerające martwego kurczaka. A później przeniosłem je na dziewczynę, bo gdzieś z oddali dochodził do mnie jej łagodny głos. Nie od razu rozpoznałem delikatne rysy znajomej twarzy, jednak gdy zwróciła się do mnie po imieniu, moje usta momentalnie rozciągnęły się w wyrazie niemej radości.
- Cześć Willow. - witam się, uśmiechając jeszcze szerzej, po czym unoszę nieznacznie szkicownik i skryty pomiędzy kartkami niewielki ołówek - Przyszedłem poćwiczyć rysunek. I trochę poobcować z naturą. - tłumaczę pokrótce, po czym wciskam niewielki zeszycik w odmęty jednej z obszernych kieszeni - Ale widziałaś to? Ojacie, prawie mnie zabił, Willow, właśnie uratowałaś mi życie! Nie wiedziałem, że tak trzeba z hipogryfami, w sensie kłaniać im się... - wzdycham głęboko, bo właśnie ulatują ze mnie wszystkie emocje, a moja twarz powoli przybiera nieco bledszego wyrazu - Nie piszą o tym na tabliczce! - w sensie tej tabliczce przy wejściu. A może piszą? Tak po prawdzie nieszczególnie zwracałem na nią uwagę i masz! Skończyłbym pod kopytami dzikiego stwora... No niezbyt fajnie jednak.
- Łoł, miło cię widzieć. - kiwam głową, lustrując uważnie jej sylwetkę, opatuloną w kolejne warstwy ciepłego materiału - Pracujesz z nimi? - dopytuję, zatrzymując spojrzenie na jej dłoniach. Gwen chyba coś o tym wspominała przy naszym ostatnim spotkaniu, ale nie byłem do końca pewien. A może mówiła o zagrodzie jednorożców?... Nie wiem, nie to żebym jej nie słuchał, po prostu niektóre fakty bardzo szybko ulatywały z mojej pamięci, szczególnie, że miałem ostatnio wiele na głowie. Gdzieś przed sobą słyszę kolejne kłapnięcie dziobem i znowu dreszcz przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa, więc tym razem kłaniam się nisko, tak nisko, że prawie zamiatam włosami podłoże, żeby może ten hipogryf już nie był na mnie taki cięty.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]17.05.19 0:30
Gdyby w porę się nie pojawiła i nie przykuła uwagi hipogryfa jedzeniem to mogłoby się skończyć różnie. Widocznie Johnny wyjątkowo rozdrażnił zwierzę, a w dobie anomalii stworzenia były dość nerwowe. Na szczęście martwy kurczak wydał się hipogryfowi dużo atrakcyjniejszym celem niż pechowy Johnatan i skupił swoją uwagę na nim. W końcu zbliżała się pora karmienia.
Odciągnęła mężczyznę na bok, na wypadek gdyby hipogryf jednak porzucił jedzenie i postanowił zaatakować czarodzieja który czymś uraził jego wrażliwą dumę. Zapewne chciał do niego podejść nie pamiętając o tym, że najpierw trzeba się ukłonić i poczekać jak hipogryf zrobi to samo.
- Naprawdę nie pamiętasz tego z opieki nad magicznymi stworzeniami? – zdziwiła się. – Myślałam, że każdemu rocznikowi pokazywano hipogryfy... chyba że nie chodziłeś? – Opieka była przedmiotem dodatkowym rozpoczynanym na trzecim roku, i pewnie byli tacy którzy jej nie wybrali, choć chyba należeli do mniejszości bo większość klasy Willy chodziła na opiekę wraz z nią, choć niewielu później kontynuowało ją na szóstym i siódmym roku po sumach. Może Johnny zaliczał się do tej grupy, bo w innym przypadku powinien wiedzieć jak się zachować, nie skończył Hogwartu aż tak dawno by nie pamiętać fundamentalnej wiedzy. Dla Willy to było o tyle dziwne, że interesowała się magicznymi stworzeniami odkąd sięgała pamięcią i wiedziała takie rzeczy już w dzieciństwie, bo rodzice kiedyś przed laty opiekowali się tymczasowo chorym hipogryfem i miała z nim do czynienia. Mógł też dostać ze strachu jakiegoś zaćmienia umysłu i zapomniał co powinien zrobić.
- No cóż... W każdym razie jak następnym razem będziesz chciał do niego podejść, najpierw się ukłoń, patrząc mu w oczy i nie mrugając zbyt dużo. Kiedy się odkłoni wtedy można ostrożnie podejść i go dotknąć. Przynajmniej te tutejsze, które są przyzwyczajone do obecności ludzi i nie są tak płochliwe jak okazy dziko żyjące – wyjaśniła.
Sama się ukłoniła już na samym początku i patrzyła, jak robi to Johnatan. Hipogryf przez chwilę łypał na niego podejrzliwie, ale po chwili ugiął pokryte łuską kolana i pochylił łeb.
- Jestem opiekunką stworzeń w ogrodzie. Nie tylko hipogryfów, choć one należą do moich ulubieńców – powiedziała. Na razie w zasięgu wzroku był tylko ten jeden, ale jeśli pozostałe nie wyjdą, najwyżej zaniesie im jedzenie do ich legowiska, gdzie zapewne chroniły się przed zimnem i paskudną pogodą. – Karmię zwierzęta, pomagam w leczeniu ich kiedy jest taka konieczność, czasem warzę eliksiry i oprowadzam odwiedzających. Choć obecnie jest ich mniej niż zwykle. No cóż, anomalie... – westchnęła tylko, patrząc jak hipogryf wrócił do posilania się kurczakiem, który w kilku kęsach zniknął w jego wielkim dziobie.


Oh, she lives in a fairy tale,
somewhere too far for us to find.
Forgotten the taste and smell
of a world, that she's left behind.

Willow Lovegood
Willow Lovegood
Zawód : opiekunka stworzeń w ogrodzie magizoologicznym
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Wszystko co utraciliśmy, prędzej czy później do nas wróci. Ale nie zawsze wtedy, kiedy tego chcemy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7002-willow-lovegood https://www.morsmordre.net/t7022-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f266-sevenoaks-st-julian-road-lesny-dom-rodziny-lovegood https://www.morsmordre.net/t7074-skrytka-bankowa-nr-1668 https://www.morsmordre.net/t7023-willow-lovegood
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]01.07.19 21:40
Macham ręką na jej słowa. Jasne, że chodziłem na opiekę na magicznymi stworzeniami, ale...
- Wiesz, nauka jakoś nie była moim ulubionym sposobem na spędzanie czasu w szkole - wiem, że to dziwnie brzmi, bo większość dzieciaków, i tych czystokriwstych i chyba przede wszystkim tych pochodzących ze świata niemagicznego, strasznie jarała się każdą dziedziną magii. Ja też byłem zachwycony tym wszystkim, tylko... tylko szybko ogarnąłem, że dużo bardziej niż ślęczenie nad książkami jara mnie chociażby zwiedzanie zamku, rozmowa z duchami czy plotki z zaczarowanymi portretami. Poznawałem zamek oraz jego obrzeża od trochę innej strony, więc w czasie kiedy inni aktywnie uczestniczyli w zajęciach ja jak zwykle rozmyślałem o niebieskich migdałach. Nawet jak się przygotowywałem do egzaminów, to na zasadzie potrójnego Z (ZZZ), co w wolnym tłumaczeniu znaczyło nie mniej i nie więcej niż po prostu Zakuć, Zdać, Zapomnieć. I tak sobie przebimbałem siedem lat, żyć nie umierać!
- Aham, okej, zapamiętam - kiwam głową. I to nie mówię tego tylko po to, żeby sobie pogadać, tylko SERIO zapamiętam, bo o mało nie popuściłem ze strachu jak tak zaczął nade mną się unosić; kto wie kiedy jeszcze mi się ta wiedza przyda? Może przewrotny los zechce jeszcze kiedyś postawić na mojej drodze jakiegoś hipogryfa?
- Opowiesz mi o nich coś więcej? - pytam, bo skoro już tu jestem, to może i warto było skorzystać? A Willow była w końcu profesjonalistką, tylko nie taką, co zadzierała nosa, a taką, z którą normalnie mogłem porozmawiać i wypytać o wszystkie głupoty, bo mnie znała, więc się wcale nie musiałem wstydzić swojej miernej wiedzy z zakresu zoologii.
- Oooo, to pewnie masz dużo wolnego? - przekrzywiam głowę na jedną stronę - To może byś mnie oprowadziła po okolicy? No wiesz, żebym znowu nie wpakował się w jakieś kłopoty - śmieję się, chociaż to bardziej gorzki śmiech niż radosny, bo akurat różne takie niebezpieczne sytuacje przyciągałem jak jakiś magnes. Z Willow jednak nie miałem się czego obawiać!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]02.07.19 1:51
- Rozumiem – uśmiechnęła się, choć nadal było to dla niej dziwne, że można było nie pamiętać takich rzeczy i nie wiedzieć, czym jest hipogryf ani jak się z nimi obchodzić. To przecież nie były żadne wyjątkowo rzadkie i niespotykane stworzenia, większość czarodziejów musiała je kiedyś w swoim życiu widzieć. Willy wyjątkowo je lubiła i wiedziała, że przy odpowiednim obchodzeniu się z nimi mogły być dobrymi towarzyszami czarodzieja, zwłaszcza takiego lubiącego magiczne stworzenia. Och, sama chciałaby mieć hipogryfa w ogródku, w dzieciństwie kiedyś mieli, gdy ojciec akurat się jednym tymczasowo opiekował. Może kiedyś w dalekiej przyszłości sprawią sobie jakiegoś na stałe?
Miała wrażenie że Johnatan po tej małej lekcji i po tym, jak hipogryf o mało go nie podziurawił swoimi pokaźnymi szponami, zapamięta jej słowa i następnym razem nie wejdzie do zagrody zachowują się w nieodpowiedni sposób i prowokując stworzenia do ataku, co było niebezpieczne zarówno dla samego czarodzieja, jak i dla tych zwierząt.
- Jasne – zgodziła się, po czym opowiedziała mu o tym, co wiedziała o zwyczajach hipogryfów i opiece nad nimi. - ...Poza tym można na nich latać, wiedziałeś o tym? Niektórzy czarodzieje wykorzystują oswojone hipogryfy jako alternatywę dla mioteł czy ateonanów. Latałeś kiedyś na hipogryfie? – spytała jeszcze, choć przypuszczała, że nie, bo wtedy wiedziałby, jak się zachowywać. Ale Willy miała okazję latać i podobało jej się to o wiele bardziej niż miotły. – Nie powiedziałabym, że wolnego, bo przez anomalie mamy dużo obowiązków przy stworzeniach i samym ogrodzie. Trzeba regularnie sprawdzać i wzmacniać zabezpieczenia, a także czuwać nad bezpieczeństwem zwierząt. One wyczuwają anomalie lepiej niż ludzie i łatwo wpadają w panikę, stanowiąc zagrożenie dla zwiedzających i dla siebie samych. Zawsze musimy być czujni.
Willy była młoda, ale musiała szybciej dorosnąć w tym roku, stać się bardziej odpowiedzialną, mniej oderwaną od rzeczywistości. Czasem należało zejść z obłoków na ziemię i radzić sobie z wyzwaniami dostarczanymi przez prawdziwy świat, nawet jeśli zawsze żyła trochę w swojej własnej, alternatywnej rzeczywistości utkanej z rozmyślań i marzeń.
- Jasne! Mogę pokazać ci inne zwierzęta, jeśli tylko zechcesz – zapewniła. Hipogryfom jeść dała, upewniła się, że niczego im nie brakowało i nic w tym momencie im nie zagrażało (poza Johnatanem i jego niewiedzą, ale na szczęście powstrzymała kłopoty w porę), więc nie musieli tu sterczeć cały czas. – Mamy tutaj wydzielone miejsce dla stworzeń wodnych, hipokampusy, garborogi, ptaszarnię, huhapaki, lunaballe... Choć te wychodzą na zewnątrz tylko w noc pełni. Mogę ci też pokazać naszego żaberta Alberta, choć przez pogodę niezbyt chętnie wynurza się z sadzawki.


Oh, she lives in a fairy tale,
somewhere too far for us to find.
Forgotten the taste and smell
of a world, that she's left behind.

Willow Lovegood
Willow Lovegood
Zawód : opiekunka stworzeń w ogrodzie magizoologicznym
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Wszystko co utraciliśmy, prędzej czy później do nas wróci. Ale nie zawsze wtedy, kiedy tego chcemy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7002-willow-lovegood https://www.morsmordre.net/t7022-stella https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f266-sevenoaks-st-julian-road-lesny-dom-rodziny-lovegood https://www.morsmordre.net/t7074-skrytka-bankowa-nr-1668 https://www.morsmordre.net/t7023-willow-lovegood
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]29.07.20 16:37
Ogród magizoologiczny

Ogród magizoologiczny to zaczarowana przestrzeń znajdująca się w dzielnicy Bexley; aby dostać się do środka, należy posiadać zakupiony listownie bilet, na którym znajdują się odpowiednie wskazówki, gdyż bardzo łatwo jest się w nim zagubić. Plątanina dróżek jest jednak tylko powierzchownie chaotyczna - każda prowadzi do jednego z gatunków magicznych stworzeń. Doświadczeni opiekunowie wiedzą, że znajdujące się w zagrodach zwierzęta mogą okazać się niezwykle przydatne podczas walki. To miejsce może być istotnym punktem Londynu.



poziom II
Etap I
Postać rozpatruje wszelkie zabezpieczenia pozostawione przez poprzednią grupę (najpierw pułapki oraz klątwy, później ew. strażników pozostawionych przez przeciwną organizację). Jeżeli grupa jest pierwszą, która zdobywa dany teren, należy pominąć ten etap.

Etap II
Ścieżka pokojowa
niemożliwa

Ścieżka wojenna
Zakon Feniksa/Rycerze Walpurgii: Ogród można zdobyć tylko siłą. Nie będzie to jednak proste. Podczas Czystki większość pracowników została aresztowanych - w tym również opiekun hipogryfów. Zastępca nie dopatrzył odpowiednich procedur, przez co stworzenia opuściły swoją zagrodę. Gdy zjawicie się na miejscu, wyjątkowo nie będziecie jednak mogli oddać szacunku hipogryfowi - samiec będzie chronił samice oraz młode. Postaci bez biegłości ONMS dadzą się zaskoczyć i otrzymają na start -40 PŻ.

Walka: Postać, która napisze w wątku jako pierwsza, rzuca kością za hipogryfa.

Hipogryf (zwinność 15, sprawność 30, żywotność 200) będzie atakował na przemian postaci w wątku (ataki są zawsze udane zabierają 60 PŻ) oraz unikał zaklęć zawsze wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja.

Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.

Etap III
Aby przejść do etapu III należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.

Etap IV
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagroda hipogryfów - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]02.04.21 19:36
28 listopada 1957
Ani zimno, ani wilgoć – choć nielubiane przez Zachary'ego naprawdę mocno – nie stanęły na przeszkodzie, by przed końcem miesiąca pokręcić się po Londynie i znaleźć miejsce, które mogłoby okazać się użyteczna dla sprawy Rycerzy Walpurgii. Mimo tego, że wojna rozpłynęła się poza granice angielskiej stolicy, to miasto nadal pozostawało naprawdę ważnym ośrodkiem, nad którym należało nieustannie czuwać. Wróg czyhał każdego dnia o każdej porze. Przekonał się o tym podczas ostatniej wyprawy z Macnairem.
Potrząsnął głową, wyrzucając z głowy to niezbyt szczęśliwe wspomnienie, a na pewno irytujące. Szczelniej opatulił się płaszczem. Nerwowo zawinął szal, gdy ciepły materiał porwał wiatr. Kroki stawiane jednym z deptaków w ogrodzie magizoologicznym były dość niecierpliwe, nerwowe. Kroczył obok Deirdre w ciszy. Rozglądał się, patrząc na dość opustoszałe otoczenie.
Podobno nikt nie przychodzi do tej część ogrodu — odezwał się cicho. — Hipogryfy. Nikt nad nimi nie panuje. — Padło z jego ust dość zdawkowo. Niewiele dowiedział się o tym miejscu. Nikt też nie miał zbyt wiele chęci, aby zaglądać do ogrodu, w którym niebezpieczne zwierzęta chodziły luzem i samopas. Sam Zachary nie miał ochoty posyłać tu jednego ze swych szeptaczy. Nie wątpił, że poradziliby sobie ze zgromadzeniem informacji, lecz miejsce to traktował jako nieszczególnie istotne wobec innych działań. Przybyli do Anglii z nakazu ojca, a Shafiq nie wiedział, na ile mógł sobie jeszcze pozwolić. Dopiero poznawał nowe granice, w którym się poruszył jako syn króla Egiptu. Wielki Wezyr, jak głosiła pieczęć, którą znalazł w przejętym gabinecie próbował radzić sobie sam. Przygotował się. Zabrał ze sobą niezbędne rzeczy; w dłoni niezmiennie trzymał różdżkę. Obracał ją w palcach, opuszkami gładząc wszelkie jej charakterystyczne elementy i zdobienia. Nie raz i nie dwa wybronił się dzięki niej z opresji, a drugie tyle go zawiodła. Nieustannie ćwiczył, poszerzał horyzonty. Sięgał po sztuki, z którymi kiedyś nie chciał mieć nic wspólnego, jednak wiele zmieniło się. Znajomość czarnej magii stała się koniecznością, nawet jeśli należało użyć jej przeciwko zwierzęciu.
To chyba tutaj — wskazał końcem akacjowego drewna na otwartą zagrodę. Zrobił jeszcze kilka kroków, nim tętent kopyt, pazurów, łap dotarł jego uszu. Gdyby nie to, że cokolwiek wiedział o zwierzętach, hipogryf zaskoczyłby go i zranił. Postąpił parę kroków do tyłu, mierząc w stworzenie różdżką, gotów wyprowadzić atak.

ekwipunek wysłany do MG




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zagroda hipogryfów - Page 2 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]03.04.21 17:34
Listopad nie był najlepszą porą na odwiedziny w ogrodzie magizoologicznym, a wojenna zawierucha również nie nastrajała do długich spacerów pośród zniszczonych zagród, lecz Deirdre przekraczała nieco podrdzewiałą bramę z lekkim uśmiechem, tak, jakby wizja spędzenia w tym miejscu całego wieczoru sprawiała jej autentyczną przyjemność. Poniekąd - szczerze, co w przypadku Mericourt nie było takie oczywiste - tak przecież było, zamierzała wypełnić obowiązki Śmierciożerczyni oraz przyczynić się do zabezpieczenia kolejnego miejsca na poszarpanej mapie Londynu. Nie przeszkadzała jej ani słota, ani późna pora, ani niewyspanie: koszmary dalej dawały się we znaki, uniemożliwiając pełny odpoczynek, lecz i tak czuła się w pełni skupiona, zdeterminowana i pełna energii. Nie wiedziała dokładnie, co czeka ich za wysokimi ogrodzeniami, niegdyś broniącymi dostępu do groźnych stworzeń; teraz sztachety i płoty, pozbawione magicznych wzmocnień i barier, pełniły tylko funkcję wątpliwej dekoracji. Kiedyś bałaby się tego wyzwania, gardziła wszak nieludźmi[/i[, lecz w ciągu ostatnich miesięcy zbyt wiele czasu poświęciła na starcia z wilkołakami, olbrzymami oraz - nawet - legendarnym wołem reem, by pielęgnować w sobie strach przed tym, co włochate i prymitywne. Szła więc przed siebie śmiało, a gdy ujrzała Zachary'ego, skierowała się w jego stronę, kiwając mu powoli głową na powitanie. - [i]Cudownie. Przyjdzie nam zmierzyć się z nienaturalnie dumnym ptactwem - skomentowała informację przekazaną przez Shafiqa. Nie przyjęła jej ze zdziwieniem czy strachem, mogli natknąć się na coś znacznie gorszego - zmutowane czarną magią pingwiny? - lecz wolałaby stanąć naprzeciwko rozumnego przeciwnika. Pamiętała co nieco ze szkoły oraz późniejszych wizyt w magizoologicznych ogrodach, gdzie przebywała w ramach dyplomatycznych wycieczek (a później - towarzysząc gościom Wenus podczas nielegalnych transakcji egzotycznymi stworzeniami), wiedziała więc, że starcie z tym idiotycznie buńczucznym ptakiem nie będzie łatwe, lecz cóż - przynajmniej nie był to stale odmawiający śmierci feniks. Ani charakteryzujący się tym samym zapałem w upierdliwym odradzaniu się w nieskończoność Alexander.
- Bądźmy czujni. Nie wiemy, kto tutaj się znajduje - i czy hipogryf nie postanowi przywołać całego stada albo innych swoich opierzonych pobratymców - powiedziała cicho, gdy zbliżali się wąską ścieżką do przejścia w nieużywaną stronę ogrodu. Nagie gałęzie drzew i krzewów oplatały większość zabudowań i zagród gęstą koronką, utrudniającą dostrzeżenie tego, co czaiło się w głębi padoku, lecz już teraz Deirdre zauważała zalety tej przestrzeni: bez wątpienia przejęcie tego terenu gwarantowało logistyczną przewagę, pozwalając wykorzystać infrastrukturę ogrodu, a także przebywające tam zwierzęta.
Już po kilku krokach usłyszała dziwne dźwięki, coś pomiędzy szuraniem, skrobaniem a gardłową zapowiedzią skowytu, a sekundę później, gdy wyłonili się zza rogu - ich oczom ukazała się hipogryfia rodzina. Żółte ślepia największej bestii - Deirdre zapomniała już, jak wielkie i potężne są te zwierzęta - od razu przesunęły się w stronę nieproszonych gości, a gdyby spojrzenie mogło zabijać, padliby trupem na miejscu. Szczęśliwie mieli do czynienia z hipogryfem a nie bazyliszkiem, lecz i tak Mericourt wiedziała, że przeprawa z nim może nie być prosta.

konsekwencje locus nihil; idziemy do szafki zniknięć, link dodam potem


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]03.04.21 17:34
The member 'Deirdre Mericourt' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zagroda hipogryfów - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zagroda hipogryfów [odnośnik]05.04.21 16:12
wracamy z szafki

Krótka walka, musiał przyznać to bez jakichkolwiek wątpliwości. Zepchnięty do defensywy hipogryf nie mógł długo unikać tak silnej Śmierciożerczyni, jaką widział w Deirdre. Choć sam przyłożył własną rękę, bez jej umiejętności skończyłby marnie. Ostre pazury odepchnął tarczą, lecz wiele to nie dawało, jeśli ataki można było wyprowadzać nieustannie. Mała przestrzeń, którą bestia nieustannie zawężała również komplikowała sytuację, ale w ogólnym rozrachunku oboje mogli patrzeć na zwierzę, które nawet nie dało im szansy okazać szacunku. Raptem kilka klątw, które hipogryf ominął tuż na samym początku były początkiem końca. Nie zdołał uniknąć późniejszych zaklęć, z których Zachary był dumny. Czas poświęcony na zgłębienie czarnej magii przynosił pierwsze owoce. Dostrzegłszy efekt, zdał sobie sprawę, że pragnął więcej. Apetyt powoli rósł, skłaniając Shafiqa do refleksji, w jaki sposób powinien osiągać stawiane przed sobą cele.
I po kłopocie — westchnął cicho. — Dosyć waleczny przypadek. Nie sądziłem, że będzie taki zawzięty. Może chronił młodych — zastanowił się głośno. Popatrzył na Deirdre przez moment, większość swoich myśli zachowując już dla siebie. Oddychając ciężko, jeszcze kilka dłuższych chwil trzymał różdżkę w dłoni. Czekał w gotowości i nawet po ustaniu głównego zagrożenia nie opuszczał jej. Stojąc w miejscu, wolno obracał się wokół własnej osi. Słuchem i wzrokiem starał się wychwycić coś podejrzanego.
Padł? — Zapytał, stojąc plecami do czarownicy, nie opierając się o jej własne. Jeszcze nie było bezpiecznie. Wszystko mogło się zdarzyć. W zamyśleniu wolną ręką potarł bark skryty pod grubymi, ciepłymi szatami. To nie był koniec. Dobrze o tym wiedział i głęboko wierzył, że Mericourt także zdawała sobie z tego sprawę. Mieli mało czasu na zabezpieczenie kawałka ogrodu magizoologicznego. Wprawdzie niedużego fragmentu, ale bez wątpienia istotnego z perspektywy całego miejsca. Choć Londyn należał do nich i znajdował się pod właściwą kontrolą, to wciąż istniały możliwości, aby dało się każdy ten krok uskutecznić, wzmocnić. Nie mogli pozwolić sobie na luki.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Zagroda hipogryfów - Page 2 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Zagroda hipogryfów
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach