Wydarzenia


Ekipa forum
Nawiedzona ławka
AutorWiadomość
Nawiedzona ławka [odnośnik]11.04.16 15:48
First topic message reminder :

Nawiedzona ławka

W wierzbowej alei płaczą nie tylko wierzby. W miejscu, gdzie kończą się schludne alejki, tuż przy samym skraju lasu, ulokowana jest ławka, od lat widoczna tylko dla oczu czarodziejów. Obszar w promieniu kilkudziesięciu metrów od tego niepozornego miejsca obłożono zaklęciami, w momencie gdy wśród mugoli zaczęły krążyć pogłoski o rzekomo nawiedzonym parku. Nie są to tylko puste słowa stworzone z nadpobudliwej wyobraźni. Nie tak dawno temu  nieszczęśliwie zakochana panienka, której rodzina nie godziła się na związek z wybrankiem jej serca, odebrała sobie  życie tuż obok, w lesie. Została po tej stronie, nawet po śmierci nie mogąc wyplątać się z sieci własnych uczuć. Od tego czasu pojawia się na ławce, smętnie zawodząc nad swoim losem, przez co miejsce to jest coraz rzadziej uczęszczane - choć nie jest ona niebezpieczna dla ludzi, to gdy wybucha płaczem, można nabawić się silnej migreny. Zdarzają się osoby, które próbują ją pocieszyć, lecz odnosi to mizerne, o ile nie odwrotne efekty. W gorsze dni, niezależnie od sercowego stanu swojego chwilowego towarzysza, zdaje się złorzeczyć osobom odwiedzającym jej ławkę. Co dla większości wydaje się niedorzeczne, niektórzy - zapewne desperaci - w jej słowach doszukują się porad, wizji przyszłości dla swojego związku... i wcale nierzadko stosują je w praktyce.

1-20 - duch przepowiada śmierć kogoś bliskiego twemu sercu, jeśli nie wyznasz komuś uczuć w przeciągu tygodnia.
21-40 - słowa przez szloch są tak niezrozumiałe, że w przypływie współczucia podajesz jej chusteczkę. Dopiero po chwili uświadamiasz sobie swój faux pas, lecz jest już za późno - dziewczyna wybucha głośniejszym płaczem.
41-60 - panna twierdzi, że miłość jest najgorszym, najbardziej bolesnym uczuciem. Według niej znajdujesz się w beznadziejnym związku, który lepiej zakończyć, nim twoje serce zostanie złamane.
61-80 - duch patrzy na ciebie zazdrośnie. W końcu twierdzi, że ktoś się w tobie zauroczył. Radzi ci, że spotkasz swoją drugą połówkę na dworcu King Cross, jeśli natychmiast się tam udasz.
81-100 - dziewczyna zanosi się jeszcze większym szlochem, lecz nieskładnie przepowiada ci długie, szczęśliwe życie ze swoim partnerem.
Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nawiedzona ławka - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]13.10.22 22:36
Drgnął, słysząc gorzkie i ponure słowa o tym, jak beznadziejna i krzywdząca jest miłość. Zrzuciłby je na karb emocji ducha - słyszał, że duchy niezdolne są do zmiany, że uczucia towarzyszące im przy śmierci nie ustępują przez kolejne lata. Jeśli ta dziewczyna umarła ze złamanym sercem, wziąłby jej słowa za zwykły wyraz rozgoryczenia.
Tyle, że zaczęła wyrzucać z siebie jadowite groźby pod jego adresem. Zacisnął mocno usta, przypominając sobie koronę złotych loków Olivera i własne obawy - tyczące się nie tyle sensu związku, co bezpieczeństwa tego mugolaka.
Nie był przynajmniej na tyle przesądny, by uwierzyć, że duch z Londynu może cokolwiek wiedzieć o sekretach z walijskiej sypialni - ale słowa dziewczyny i tak były nieprzyjemne.
Na szczęście, był wprawiony w odgrywaniu emocji. Zacisnął usta, zamiast niepokoju udając irytację.
-Ktoś, kto jest po drugiej stronie, powinien wiedzieć, że moja żona zmarła tragicznie - i mieć na tyle taktu, by nie gnębić żywych tą wiedzą. - fuknął do ducha i do komentującej całą sprawę Milicenty, postanawiając zrobić z siebie ofiarę. Zjawa przerwała im rozmowę o kwestiach zawodowych, ale Vale nie zamierzał dać za wygraną - a Goshawk sama odniosła się do sprawy, mówiąc śmiało i logicznie. Zawsze to w niej szanował - mieszankę empatii i pragmatyzmu. Szkoda tylko, że wykorzystywała te zdolności do - jego zdaniem - hochsztaplerstwa.
-Zastanowiłaś się zatem nad poglądem jej męża na całą sprawę? - westchnął, słysząc, że nie rozmawiała z mężem pacjentki. Słowa o tym, że pracuje za darmo, nieco go zdziwiły - nie wiedział, czy dawać im wiarę. -Nawet jeśli jej siostra się znajdzie, to on wmiesza się w całą sytuację. Zabroni im kontaktu, albo skłóci je jakoś inaczej. Tamta dziewczyna uciekła z mugolakiem, niektóre rodziny tego nie wybaczają. - zawiesił wzrok na Milicencie, z ciekawością. Też miała czystą krew, ale jakie podejście mieli jej rodzice? Nie wiedział, ale mąż pacjentki kojarzył mu się z własnym ojcem - Anselm Vale też by czegoś takiego nie wybaczył.
-Nie sugerowałem... - poczuł na sobie chłodne spojrzenie i przełknął nerwowo ślinę, trochę zawstydzony. Był zirytowany, że - jego zdaniem - wmieszała mu się w terapię, ale nie chciał wprost zarzucać jej oszustwa. No, może między słowami tak, ale kwintesencją takich aluzji było to, że pozostawały tylko aluzjami.
-Wybacz. - westchnął. -Widziałaś... - zawahał się, zastanawiając się, czy Milicentę obowiązuje taka sama tajemnica zawodowa jak jego - i nie mając pojęcia, że jej dar nie jest do końca prawdziwy. -...czy odnajdzie tą siostrę? - podchodził do wróżb bardzo ostrożnie, ale przecież wierzył w istnienie jasnowidzów. Jeśli przyszłości nie można zmienić, to może faktycznie powinien dostosować do niej terapię.


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]27.10.22 9:28
Była oporna na podobne zagrywki; na fuknięcie Hectora zareagowała więc niczym więcej, niż uniesieniem brwi i westchnięciem, dodając do listy na jego temat kolejną informację – małżeństwo i śmierć wybranki. W pewnym sensie mogła zrozumieć jego zirytowanie na zjawę, ale nie rozmyślała o tym teraz dłużej, niż to konieczne. Mieli zdecydowanie ciekawszy temat do dyskusji, choć niechętnie do niej w dalszym ciągu podchodziła.
Nie muszę się zastanawiać, sama mi powiedziała a męża nie widziałam na oczy, no, może raz jak przemykał korytarzem jak zjawa – wzruszyła ramionami. Nie dziwiła jej taka reakcja; wielokrotnie spotykała się z nimi w przeszłości, podobnie jak z wyzwiskami, że jest oszustką, szarlatanem, naciągaczką, szaloną kobietą, która mieszka pod lasem i wieloma innymi, dziwnymi przezwiskami. Z drugiej strony równoważyły je pozytywne odczucia, ciepłe przyjęcia, które podnosiły ją czasem na duchu. W przypadku ich wspólnej znajomej problem nie polegał jednak w przyjęciu i odbiorze jej jako wróżki, a w samym fakcie, że zgodnie z jej zasadami nie wróżyła osobom z pewnymi problemami, zwłaszcza natury psychicznej, bo potem konsekwencje były takie, jak teraz. Nadinterpretacja, niezgoda w rodzinie, aż w końcu rozczarowanie. Z chwilowego letargu wyrwały ją słowa Hectora, po których uniosła na niego z powrotem spojrzenie.
Masz tego pewność? – spytała – jaką masz pewność, że kiedy mąż zobaczy jak jej żonie się poprawia, machnie ręką, choć nie będzie zadowolony z tego faktu, ale odzyska w domu spokój? – mogło tak być. W zasadzie większość rzeczy dało się wybaczyć, a ona podejrzewała, że za cenę spokoju i powrotu harmonii w domu mąż wolałby się już lekko ugiąć, niż tkwić w destrukcyjnym związku. Nie mówiła z perspektywy wróżki, lecz czysto obiektywnej, bo taki scenariusz nie był wcale niemożliwy.
Na zadane pytanie jednak nie odpowiedziała od razu. Skutecznie ukryła mimowolne zaskoczenie; nie spodziewała się, że Vale nagle zainteresuje się tematem wróżb, patrząc przez pryzmat jego wcześniejszego nastawienia.
Dlaczego teraz cię to interesuje? – spuściła nieco z tonu, zastanawiając się, czy może chciał się wreszcie jakoś dogadać, czy zwyczajnie był ciekawy. Jedno nie wykluczało drugiego, a na dobrą sprawę podobna informacja mogła mu ułatwić dalszą terapię i przekonanie pacjentki do pojawiania się na niej. – I tak powiedziałam ci już za dużo – jak choćby to, że kobieta powoli nastawiała się negatywnie do magipsychoterapeuty i rozważała zaprzestanie sesji. Osobiście nie popierała tej decyzji, ale nie zamierzała na nią wpływać. Przynajmniej nie bezpośrednio.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]09.11.22 3:29
Właściwie cenił jej spokój, możliwość zdjęcia maski własnego opanowania, choćby na krótki moment. Nauczył się łagodności, tak było łatwiej, szczególnie z kobietami - emocjonalnymi, zwykle zszokowanymi jego bezkompromisowością w sprawach zawodowych, częściej zirytowanymi. Żona, na przykład, reagowała na fuknięcia krzykiem, a na wywracanie oczyma histerią. Nauczył się przy niej znikać.
Przy Milicencie nie musiał znikać, na ironię odpowiadała ironią, na fuknięcia westchnieniami, był to język, który rozumiał i który przychodził mu naturalnie. Język Domu Kruka.
Odczuł irracjonalną zazdrość na myśl, że nie musiała rozmawiać z mężem ich pacjentki, apodyktycznym i niesympatycznym i zadającym zbyt wiele pytań. Szybko przypomniał sobie jednak, że to ten mężczyzna mu płacił i że płaca ta była pewniejsza niźli pensja od niestabilnej emocjonalnie kobiety, która nadmiernie wierzy w wróżby.
-Zatem co ci powiedziała? Wywnioskowałaś, że nie pozwoli jej na spotkania z siostrą? - uniósł lekko brwi.
-Poprawa jej stanu to cel mojej pracy. Każda terapia kiedyś się kończy. - szedł w zaparte, choć wiedział, że Milicenta ma na myśli co innego - przedwczesne zerwanie terapii, gdy poprawa stanu pacjentki będzie niewystarczająca zdaniem Hectora, ale zadowalająca dla jej męża. Poczuł ukłucie wyrzutów sumienia, ale w młodości był idealistą, dążącym do rezultatów idealnych. Teraz nauczył się godzić z... kompromisami, a przynajmniej tak myślał. Usiłował się pocieszyć myślą, że nie wyciśnie z tej rodziny ostatniego sykla, wodząc ich do końca jak wróżbici - że jego praca miała określony koniec, że nawet przedwczesny koniec jakoś pomoże, a jemu przyniesie kilkanaście tygodni pensji. Był z tym pogodzony, tak myślał... ale jego mimika, lekkie ściągnięcie brwi, smutne spojrzenie - zdradzały, że nie do końca.
-Pewnie tak. - westchnął, pewnie powiedziała mu już za dużo, sam traktował tajemnicę zawodową jako świętość. Ale mimo wszystko... -ale mimo wszystko moglibyśmy sobie... nawzajem pomóc. Powiedziałbym jej mężowi, że twoje wizyty nie szkodzą, a sam wiedziałbym, czy nastawić ją na trudne szczęście, czy przewidywalne rozczarowanie. Skoro mówiła ci o mężu to wiesz, że nie pozwoli jej na kontakt z siostrą, to byłaby... rewolucja w ich rodzinie.


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]03.02.23 22:44
Niemalże przewróciła oczami i westchnęła, słysząc kolejne pytania; nie miała dzisiaj doprawdy ani cierpliwości na tego typu dyskusje, ani czasu.
Wyraźnie, wprost i dobrowolnie opowiedziała mi o podejściu jej męża, o sytuacji, bo widocznie miała taką potrzebę; ja nie pytałam o szczegóły, bo nie wnikam w problemy rodzinne – z kart wiele się dało odczytać, wystarczyło zadawać odpowiednie pytania i niekoniecznie wnikać w tak prywatne detale, jak kwestie rodzinne. A jednak, gdyby tylko wiedziała, dokąd zaprowadzi ją ta jedna klientka – odrzuciłaby współpracę. Ceniła sobie swój spokój.
Magipsychiatra i wróżbitka mieliby sobie pomóc? – powiedziała bez namysłu, tonem, w którym wybrzmiała nuta zaskoczenia, ale zaraz ustąpiła miejsca zaintrygowaniu. Nigdy bowiem nie podejrzewała, że Vale zaproponuje coś podobnego i tym bardziej: że podobne słowa przejdą mu przez gardło. Dobrze znała podejście mężczyzny do wróżb i tego, co nieodgadnione, skryte w symbolach, interpretacjach, niepoparte żadnymi realnymi dowodami i badaniami naukowymi a jednak, gdyby się z kimś założyła, że zdołała dotychczas rozpracować Hectora, właśnie przegrałaby zakład. Przeczuwała też, że ta sugestia była wcześniej przez niego przemyślana, w szczególności po informacji, w której magipsychiatra uspokajał męża kobiety, uznając jej osobę za nieszkodliwą. – Nie sądzisz, że to połączenie może przysporzyć nam, tobie, kłopotów? – spytała i skrzyżowała ręce na biuście, jednocześnie marszcząc czoło. – Widzisz, z tego co wiem, magipsychiatria również nie cieszy się jeszcze najlepszą reputacją a osoby z problemami psychicznymi są najczęściej skazywane na ostracyzm, bez podjęcia próby leczenia... z drugiej strony mamy wróżbiarstwo, które nigdy nie było ani nie będzie traktowane poważnie, głównie dlatego, że jest błędnie odbierane przez ludzi – kontynuowała spokojnie, pochylając się nieznacznie ku swojemu rozmówcy, aż wreszcie odnalazła jego spojrzenie, spod wachlarza gęstych rzęs wbijając w nie swoje; przenikliwe, choć jednocześnie łagodne. – I teraz wyobraź sobie, że ktoś dowiaduje się o naszej współpracy; nie boisz się, że podważy to twoją reputację, słuszność leczenia? A przede wszystkim, jaką masz pewność, że cię nie okłamię i powiem ci to, co zobaczyłam w kartach? – nie odrzucała złożonej propozycji, nawet jeśli niewiele widziała w niej zysku dla siebie; dzisiejszego dnia, zgodnie z tym co powiedziała, zakomunikowała pacjentce, że lepiej dla nich obu będzie, jeśli przestaną się widywać. Z zasady nie wróżyła osobom niestabilnym emocjonalnie, a z tym właśnie mieli tutaj do czynienia.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]05.02.23 1:26
-Też w nie nie wnikam, ale są problemy, których nawet ślepy by nie zauważył. - odciął się prędko. Wobec pacjentów klientów i znajomych niezwiązanych z jej fachem Milicenta mogła zgrywać kogoś bezstronnego, ale on, magipsychiatra, wiedział przecież, że ich praca jest oparta na spostrzegawczości i obserwacji. Wiedział, że to, co nie umknęło jemu - nie powinno umknąć i jej, przynajmniej jeśli była zaradna w swoim fachu. A była, musiała być, skoro pozostawała przy tym swoim wróżeniu przez kilka lat. Pamiętał z Hogwartu, że była inteligentna i miał wysokie mniemanie o większości znajomych z najlepszego Domu Kruka - gdyby nie mogła na siebie zarobić, z łatwością wyuczyłaby się chyba innej profesji?
-Fachowcy zatroskani o swoją klientkę. - poprawił Milicentę z łagodnym uśmiechem. Magipsychiatra, wróżbitka, po co te podziały? Nie był ślepy zarówno na stosunki w domu swojej pacjentki, jak i na emocje przebijające się przez ton Goshawk. Gdyby chodziło jej tylko o pieniądze, rozmawialiby w innym tonie.
Musiało jej zależeć, tak jak jemu. Obydwoje chcieli pomóc.
Zmarszczył lekko brwi, nie wiedząc, czy powinien być zaniepokojony jej sugestią. Chyba nie próbowała go szantażować? Nie brał przecież pod uwagę, że ktoś się dowie.
-Mówię o wymianie informacji między nami i uspokojeniu jej męża. - sprostował. -Wiedzielibyśmy tylko my, chyba, że zamierzasz przy pierwszej okazji zignorować koleżeńską umowę i się tym chwalić? - nie uciekł od jej wzroku, odwzajemnił przenikliwe spojrzenie. Uniósł lekko jedną brew, a choć ton miał napominający, to uśmiechnął się z łagodnym rozbawieniem. -Rozumiesz stereotypy i uprzedzenia wobec naszych profesji, rozumiesz więc, że nie możemy współpracować oficjalnie - ale przecież nie to proponuję. - uściślił. Przechylił lekko głowę, przyglądając się jej z uwagą. -Mowa o tym konkretnym przypadku. Wciąż nie wiem, co o sądzę o wróżbiarstwie na życzenie. - za pieniądze, dodałby, ale nie chciał jej obrazić. Znał w Hogwarcie prawdziwą jasnowidzkę, szanował jej dar, widział jak wyczerpaną pozostawiały ją wizje - ale przepowiednie Cassandry przychodziły niespodziewanie, nieproszone. Czy tak nieprzewidywalną magię dało się okiełznać, zaprząc w służbie kapryśnych klientów? Nawet jeśli to tylko sztuczki, to w tym konkretnym przypadku zdawały się nie szkodzić, a pomagać jego pacjentce - a sama Goshawk pokazała dziś oblicze, którego się nie spodziewał. Ewidentnie chodziło jej o coś więcej niż pieniądze. Może sama wierzyła w te swoje rytuały? Nie zamierzał w to wnikać, chciał jedynie zażegnać kryzys we własnej pracy.
Nie wiedział przecież, że Milicenta postanowiła się wycofać. Jeszcze nie, bo i taki obrót spraw by go ucieszył, mógłby wtedy pracować w spokoju.
-A ty jaką masz pewność, że nie doniosę jej mężowi, że rozstroiłaś ją dziś emocjonalnie? - odciął się. Nie wydawał się przesadnie zaniepokojony - mógł stracić tego pacjenta, ale nie reputację, w jego fachu liczyła się dyskrecja, mężczyzna wstydził się przecież własnej żony i nie będzie przyznawał się szerzej, że powątpiewa w słuszność leczenia magipsychiatry. Poza tym, miał wrażenie, że Milicenta jedynie zgrywa figlarną i zaczepną - i że naprawdę mogli się dogadać. Jeśli nie, zawsze mógł się wycofać, wyprzeć się własnej propozycji jeśli komuś o niej powie. Był mężczyzną, wykształconym uzdrowicielem - jego słowo wciąż liczyło się bardziej od plotek wróżbitki, a przynajmniej tak mu się wydawało.


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]06.02.23 11:12
To nie ona wprowadziła te podziały między nich, a przynajmniej nie robiła tego pierwsza, wszak to właśnie Hector wyraźnie zaznaczał podczas ich dyskusji, że wróżbiarstwo jest takie, zaś magipsychiatria jest siaka. Tym bardziej dziwiły ją słowa mężczyzny, czego nie dała po sobie poznać, chociaż gdzieś w głębi ducha damskie ego zostało połechtane nazwaniem jej fachowcem w wykonywanej dziedzinie. Tego typu słowa ceniła sobie niejednokrotnie bardziej, niż pieniądze, bo po prostu była dobra w tym co robiła i przede wszystkim się spełniała, jednocześnie uważając to za w pewnym sensie niesienie pomocy zagubionym ludziom, i to tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że dobrze postąpiła odrzucając ścieżkę profesjonalnego alchemika. Wprawdzie wytwarzanie kadzideł poniekąd wiązało się grzebaniem w ingrediencjach, ale traktowała je raczej jako przyjemność i dodatek, niż coś, z czym musiała pracować na co dzień.
To igranie z ogniem – powiedziała wprost, przesuwając powoli spojrzeniem po jego twarzy i na powrót skupiając się na oczach. – I moja osoba na niewiele ci się przyda; dzisiaj zrezygnowałam ze współpracy, jej stan psychiczny nie nadaje się na tym etapie do wróżenia a wdrożenia poważnej terapii – zaznaczyła, między słowami zresztą dając znać, że ani jej wróżby, ani jego terapia, najwidoczniej nie przynosiły wyczekiwanego skutku. – Chcesz znać moją opinię? Wydaje mi się, że w tym przypadku potrzebne będzie przemyślenie jeszcze raz tego, w jaki sposób ją leczyć, bo zaliczamy regres – odsunęła się w końcu i rozejrzała wokół, próbując skupić myśli; jeśli Hector zdołał poznać ją już na tyle, mógł dostrzec, że wyraźnie waha się nad czymś.
Wróżby jasno nie odpowiedzą na pytanie, czy odnajdzie siostrę – westchnęła wreszcie, zdumiona, że musi kolejny raz wyjaśniać w jaki sposób działało wróżenie na życzenie. – Od pewnego czasu zresztą nie stawiałam jej tarota, a ona nie zadawała pytań. Potrzebowała kogoś, z kim może porozmawiać, za co ja nie pobierałam pieniędzy – czy nie mówiła tego już wcześniej? Nie była pewna, ale to nie było istotne. – Powiedziałam jej wprost, że nie powinna przerywać terapii, która pomoże pogodzić się z losem i sytuacją, nie wciskałam jej bajek o tym, że siostra stanie w drzwiach albo odnajdzie się żywa, bo w tych czasach nawet ja nie mam pewności, czy wrócę żywa do domu – dodała ponuro, ale to, co mogło wyprowadzić uzdrowiciela z równowagi dopiero miało nadejść. – Powiedziała mi także, że jej magipsychiatra jej słucha, ale nie próbuje zrozumieć, podobnie jak mąż, z którym coraz częściej się kłócą. Nie mnie to oceniać, nie wiem w jaki sposób prowadzi się terapię – dokończyła, wzruszając ramionami, po czym zerknęła w stronę ducha, który wcześniej im przeszkodził. Ten jednak zniknął z pola widzenia, choć jego obecność była dobrze wyczuwalna.

zt

[bylobrzydkobedzieladnie]


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.


Ostatnio zmieniony przez Millicenta Goshawk dnia 20.02.23 12:04, w całości zmieniany 1 raz
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Nawiedzona ławka [odnośnik]20.02.23 0:20
Nauka była nauką, a przesądy - przesądami. Nauczono go tak myśleć na kursie, choć myślał wybiórczo - samemu tworzył meridiany i z desperacji zasięgał w sprawie choroby matki rad znachorki (od której nauczył się tworzyć meridiany), magipsychiatria była nieszanowana przez jego kolegów po fachu, a w przepowiednie czasem wierzył. Te prawdziwe, spontaniczne, niewytłumaczalne, jak spazmy targające w szkole Cassandrą. Po prostu te wyłuszczane na zamówienie uważał jedynie za przesąd, a w tym konkretnym przypadku - za przeszkodę w pracy. Sądził, że proponując Milicencie układ jest tolerancyjny i wielkoduszny.
W istocie pozostawał nieco ślepy. Archibald, jego najbliższy w szkole przyjaciel, robił mu dokładnie to samo, co on Milicencie w ich rozmowach. Prewett nie uznawał magipsychiatrii za prawdziwą naukę, za prawdziwą dziedzinę magimedycyny. Meridiany wprost nazywał hochsztaplerstwem. Hector czasem się z nim kłócił, ale przeważnie milcząco przyjmował te ciosy, w duchu się frustrując. Sprawiały mu przykrość, a tymczasem przy Milicencie nieświadomie sam wchodził w rolę Archibalda.
Tymczasem Milicenta go zaskoczyła. Rozszerzył oczy - jak to przerwała wróżenie?
-Czemu się ze mną droczysz i nie powiedziałaś od razu? - zdziwił się, marszcząc lekko brwi. Nie lubił wychodzić na głupca, a gdyby od początku wiedział, że zrezygnowała z wróżenia jego pacjentce - inaczej poprowadziłby rozmowę. Zupełnie inaczej. Nie miałby do niej pretensji, ale i nie zaproponował współpracy. -Poważnej terapii? - miała na myśli inne środki zastosowane przez niego, czy całą terapię poprowadzoną przez kogoś innego? Tak czy siak, nadepnęła mu na ego. Zacisnął lekko usta. -Takiej na oddziale zamkniętym? - upewnił się jadowicie, zakładając tą drugą opcję i testując coś jeszcze. Zaczynał mieć wrażenie - czy mylne? - że Milicencie zależało na tej pacjentce, jak na osobie, nie tylko klientce.
Jemu też zależało.
-Oddziały zamknięte niszczą tak wrażliwe dusze jak jej, nie pomagają. Dlatego pracuję na własną rękę i wiem co robię. - odciął się, z pozoru ostro, ale jego mina zdradzała coś jeszcze. Lęk o los tej kobiety. Faktyczną troskę.
Milicenta zgasiła jednak jego irytację, mówiąc dalej. Wyczerpująco i szczerze. Szczerze go też zaskoczyła - i tym, jak wieloma informacjami się podzieliła, choć nie musiała. Nie była związana tajemnicą magipsychiatry, jak on, ale przecież oferowała mu to wszystko z... dobrej woli?
Wyraźnie zdziwiło go też, że nie brała pieniędzy.
Na usta cisnęło się pytanie, czy miała czas tak po prostu jej pomagać, bezinteresownie, dlaczego, ale to nie jego sprawa.
Chyba.
-Znałyście się wcześniej...? - jednak nie zdołał się powstrzymać, choć zadał pytanie nieco bardziej subtelnie. On też liczyłby ze zniżką znajomych, a zapłaty nie brał od naprawdę interesujących przypadków, poszerzających jego kompetencje - ale czy kompetencje wróżbitki da się w ogóle poszerzyć?
-Ja... dziękuję. - wymamrotał, zbity z tropu. Nawet za tą perspektywę - czy pacjentka naprawdę miała wrażenie, że nie próbuje jej zrozumieć? Cassandra zarzucała mu coś podobnego, że nie rozumie pacjentek.
Nie zgadzał się z tym osądem, ale może powinien popracować nad wyrażaniem emocji. -Zaskoczyłaś mnie. - przyznał cicho. Nie lubił przyznawać takich rzeczy. -Cóż, jeśli rezygnujesz, to... współpraca nieaktualna, ale pozostawisz ją w dobrych rękach. Leczę , nie jej męża. - choć to on mi płaci. -I robię to, co najlepsze dla pacjentów. - spróbował ją uspokoić, uspokoić zarazem samego siebie.
Czy naprawdę zawsze robił to, co dla nich najlepsze?
Znał własne okrucieństwo, znał skazy na własnym charakterze. Nie, nie wobec każdego bywał empatyczny.
Ale wobec tej pacjentki - będzie. Choćby przez zaciśnięte zęby, choćby dla Milicenty, choćby dlatego, że jej etyka zawodowa weszła mu na ambicję.
-Pozostaje mi życzyć ci... powodzenia w kwestiach zawodowych. - pożegnał się ostrożnie, chłodną uprzejmością maskując (wyraźne) zakłopotanie. Było jasno, park był cichy i bezpieczny, nie musiał być gentlemanem i nigdzie jej odprowadzać - a zaczynała go boleć noga.
-Do widzenia. - pożegnał się kurtuazyjnie.
Oby nieprędkiego?

/zt podkówka


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale

Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Nawiedzona ławka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach