Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 17
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 17
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Pogrzebali jeden problem (dwa, będąc precyzyjnymi) w zrujnowanym pomieszczeniu, ewakuując się z niego w samą porę, by uniknąć smutnego losu. Magnus wnioskował to po odgłosach dochodzących zza jego pleców, woląc nie oglądać się za siebie. Biblijne (i mityczne) przypowieści były mu bliskie, nie chciał przeistoczyć się tu teraz w słup soli, więc rozsądnie biegł naprzód, świecąc różdżką przed siebie, a nie po oczach Rycerzy - nie urządzali sobie prywatnych przesłuchań. Mugolskie mutanty musiały zdechnąć przysypane gruzem, podczas gdy oni biegli, rozchlapując stojącą wodę. Magnus poczuł ukłucie niepokoju, przypominając sobie adnotacje w zapiskach, jakie zdobyli, lecz szybko odgonił od siebie ów lęk; Valerij i Apollinaire też tędy przechodzili, musieli zabezpieczyć teren, by wejście nań nie skończyło się automatyczną śmiercią z powodu porażenia prymitywnym odpowiednikiem commotio. Powietrze robiło się ciężkie i aż gęste od osiadającego w nim pyłu, z sufitu wciąż sypał się gruz, lżej i wolniej niż w pokoju, który opuścili w pośpiechu, lecz na tyle mocno, by nie dawać powodu do jego eksploracji. Rowle nie zwolnił biegu, światło bijące z różdżek wystarczająco rozjaśniało mu drogę - widział przed sobą dwoje drzwi, jedne najprawdopodobniej zamknięte oraz drugie, uchylone. Przypuszczał, że tędy skierowali się ich towarzysze, zostawiając im jawną wskazówkę. Przez uchylone skrzydło wpadła nikła smuga światła, ułatwiająca Magnusowi rozeznanie się w pomieszczeniu - zauważył, że było zdecydowanie mniejsze niż pozostałe pokoje, jakie mijali oraz wypełnione jakimiś beczułkami. W których raczej nie trzymali wina, chociaż egipskie ciemności oraz wilgotność (przed zalaniem) zdecydowanie mogła temu służyć. Wybrał tę drogę instynktownie, ostrożnie wchodząc do środka i przemieszczając się wciąż prędko i czujnie. Błysk tryskający z końca różdżki wciąż służył mu pomocą, rzucając jasność w mroki pokoju. Starał poruszać się tak, by niczego nie dotknąć, nie wzburzyć poziomu wody i nie zalać dziwacznej konstrukcji - stworzonej przez mugoli, czy też była ona dziełem ich towarzyszy? Nieistotne w tym momencie, chciał tylko przedrzeć się przez resztę trasy, dzielącej go od Valerija i Apollinaire'a. Wytężył wzrok, podążając spojrzeniem za plamką światła dobywającą się z jego różdżki, usiłując znaleźć wyjście i jakieś wskazówki, być może Rycerze podążajac tędy w pośpiechu coś przeoczyli.
|rzucam na spostrzegawczość, poziom I
|rzucam na spostrzegawczość, poziom I
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 70
'k100' : 70
Pewnie gdybym cokolwiek widział ponuro zgodziłbym się ze słowami Valerija, na razie jednak otaczała mnie ciemność, a moje marne próby wyczarowania większego snopa światła były wręcz żałosne. Wysłuchałem go jeszcze w ciemnościach marszcząc lekko brwi i zastanawiając się nad tym, co powinniśmy zrobić dalej. Wszystko się waliło i zbyt długie przebywanie a tym piętrze nie było wskazane. Reszta musiała nas dogonić i liczyłem na ich dobrą pamięć. Valerij jasno mówił, jak najszybciej dotrzeć do miejsca w którym właśnie się znajdowaliśmy.
- Zejdę na dół, cztery metry nie powinny być problemem - zawyrokowałem jeszcze zanim Valerij rzucił reparo. - Lumos. - wyrzekłem po chwili ruszając w stronę dołu, siadłem na podłodze marszcząc lekko nos z powodu smrodu, który do nas docierał, a potem zsunąłem się ostrożnie w dół mając nadzieję, że choć jedno mi dzisiaj wyjdzie. Dłoń zacisnąłem mocniej na różdżce, raz - by jej nie wypuścić, a dwa - by móc w razie co zareagować.
- Zejdę na dół, cztery metry nie powinny być problemem - zawyrokowałem jeszcze zanim Valerij rzucił reparo. - Lumos. - wyrzekłem po chwili ruszając w stronę dołu, siadłem na podłodze marszcząc lekko nos z powodu smrodu, który do nas docierał, a potem zsunąłem się ostrożnie w dół mając nadzieję, że choć jedno mi dzisiaj wyjdzie. Dłoń zacisnąłem mocniej na różdżce, raz - by jej nie wypuścić, a dwa - by móc w razie co zareagować.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Lumos nie tylko oświetliło jej drogę, ale także całkowicie postawiło na nogi. Nie wiedziała jak i nie wiedziała dlaczego, ale poczuła jak wzrasta jej siła, jak wraca do niej energia, a wszystko co czuła jeszcze chwile temu razem z bólem głowy i niepewnością przestało ją trapić. Biegli do przodu czując unoszący się od opadającego gruzu był. Tylko raz spojrzała za siebie by upewnić się iż zagrożenie zostawiają ze sobą. Jednak to nie było wcale takie proste. Cała elektrownia była teraz zagrożona, ale nikt nie miał zamiaru się cofnąć. Nie doszli aż tutaj ( a może dopiero tutaj) by teraz zawracać. Czując jak woda dostaje jej się do cholewek butów i moczy płaszcz pomyślała o tych wymyślnych kablach, których mieli unikać. Nic jednak się nie działo, a ona uważała, że jeśli naprawdę miałoby to być to przed czym ich ostrzegali to już dawno poczuliby to na własnej skórze. Szybkim krokiem pognała za Magnusem mając nadzieje, że już zbliżają się do reszty towarzyszy.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Gdzieś z tyłu głowy krążyła mu świadomość, jak wielkim kłopotem będzie opuszczenie elektrowni, kiedy ta ulegnie kompletnemu zawaleniu, jednakże wówczas nie zaprzątał sobie tym myśli, bowiem mieli o wiele większy problem - musieli przeżyć. Misja stała na czele ich priorytetów, a takowe wymagały poświęceń, dlatego wizja nie wrócenia w jednym kawałku pojawiała się coraz częściej; pierwszy raz, gdy ujrzał kreatury, paskudne monstra atakujące z przeraźliwą siłą oraz drugi w chwili zamoczenia stóp w cholernie zimnej wodzie, o której mówiło się tak wiele przed wejściem. Mieli unikać jakiegokolwiek kontaktu, próbować nawet się nie zbliżać, lecz w praktyce wszyło na to, iż szatę miał zamoczoną praktycznie po sam pas.
Warknąwszy gniewnie pod nosem wypowiedział kilka wulgarnych słów w języku rosyjskim, a następnie skierował różdżkę za dźwiękiem kroków zapewne należących do jednego z towarzyszów. Szedł na tyłach woląc puścić bardziej doświadczonych kolegów przodem wszak nie posiadał specjalizacji, która w ów sytuacji mogłaby nader bardzo przydać się. Borgin była cenniejsza - przynajmniej wówczas, gdy cały misterny plan poszedł wraz z mugolskimi odmieńcami wprost pod ziemię.
Zatrzymując się wraz z resztą grupy rozejrzał się na boki spoglądając wcześniej ze zrozumieniem na Magnusa. Szukali drogi, jakichkolwiek wskazówek obecności Apo oraz Valerija, którzy idąc przodem właściwie uratowali im życie - w końcu zamknięte drzwi o wiele trudniej byłoby pokonać podczas szybkiej i nieuniknionej ucieczki. Pozbycie się przeszkód zajęło im więcej czasu niżeli przypuszczali i liczył, że ciemność nie stanie się ich kolejnym wrogiem, z którym przyjdzie walczyć. Szanse byłby nierówne zważywszy na aurę. -Ktoś coś zauważył?- rzucił bez dłuższego zastanowienia, bowiem znaczenie miał każdy ślad, każda drobnostka. Słyszał nikłe głosy, jednak w huku walącego się budynku ciężko było odnaleźć kierunek ich źródła.
|rzucam na spostrzegawczość (II)
Warknąwszy gniewnie pod nosem wypowiedział kilka wulgarnych słów w języku rosyjskim, a następnie skierował różdżkę za dźwiękiem kroków zapewne należących do jednego z towarzyszów. Szedł na tyłach woląc puścić bardziej doświadczonych kolegów przodem wszak nie posiadał specjalizacji, która w ów sytuacji mogłaby nader bardzo przydać się. Borgin była cenniejsza - przynajmniej wówczas, gdy cały misterny plan poszedł wraz z mugolskimi odmieńcami wprost pod ziemię.
Zatrzymując się wraz z resztą grupy rozejrzał się na boki spoglądając wcześniej ze zrozumieniem na Magnusa. Szukali drogi, jakichkolwiek wskazówek obecności Apo oraz Valerija, którzy idąc przodem właściwie uratowali im życie - w końcu zamknięte drzwi o wiele trudniej byłoby pokonać podczas szybkiej i nieuniknionej ucieczki. Pozbycie się przeszkód zajęło im więcej czasu niżeli przypuszczali i liczył, że ciemność nie stanie się ich kolejnym wrogiem, z którym przyjdzie walczyć. Szanse byłby nierówne zważywszy na aurę. -Ktoś coś zauważył?- rzucił bez dłuższego zastanowienia, bowiem znaczenie miał każdy ślad, każda drobnostka. Słyszał nikłe głosy, jednak w huku walącego się budynku ciężko było odnaleźć kierunek ich źródła.
|rzucam na spostrzegawczość (II)
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Valerij nie zdołał naprawić drabinki. Widział wciąż mężczyznę z łopatą, obok którego zaczynały spadać większe odłamki tynku - choć spoglądał raz po razie w waszą stronę, szybko dało się zaobserwować na jego twarzy popłoch, który kazał mu uciekać. Wkrótce: alchemik dostrzegł również resztę towarzyszy, którzy pomimo spadających gruzów mogli usłyszeć głos Dolohova - i dopiec do zejścia w dół, uciekając przed zapadającym się sufitem jak przed bezlitosną lawiną. Wszystko zaczynało się walić. Co gorsza, Magnus i Drew dostrzegli w wodzie, przez którą przechodzili, wycieki substancji, którą Macnair potrafił rozpoznać jako łatwopalną. Co mogliście zaobserwować, to fakt, że za moment to wszystko nie tylko się zawali. Ale i wybuchnie.
Apo zeskoczył do wody, nie upuszczając różdżki; nie upadł, wpadł prosto do brudnej, śmierdzącej brei, którą przy dużej dozie uprzejmości można było nazywać wodą. Zbiornik był dość głęboki, Francuz potrafił jednak pływać i bez trudu odnalazł się na jego powierzchni, chwytając się brzegu. Lumos rozświetlało pomieszczenie - wokół zbiornika rozciągał się wąski chodnik. I wyglądało na to, ze to wszystko, co dało się tutaj znaleźć.
Valerij - eliksir kociego wzroku, 2 tury
Apo zeskoczył do wody, nie upuszczając różdżki; nie upadł, wpadł prosto do brudnej, śmierdzącej brei, którą przy dużej dozie uprzejmości można było nazywać wodą. Zbiornik był dość głęboki, Francuz potrafił jednak pływać i bez trudu odnalazł się na jego powierzchni, chwytając się brzegu. Lumos rozświetlało pomieszczenie - wokół zbiornika rozciągał się wąski chodnik. I wyglądało na to, ze to wszystko, co dało się tutaj znaleźć.
- (nie)życie:
- • Antonia: 213/213
• Drew: 208/213 (5 - psychiczne); nóż
• Valerij: 188/208 (20 - psychiczne, decephalgo), sinica x1; mapy
• Apollinare 179/214; -5 do rzutu (30 tłuczone, 5 cięte)
• Cyneric 230/270; -5 do rzutu (10 - psychiczne, 30 - poparzenia) bułka z pomidorem
• Magnus 189/260; -10 do rzutu (17 - psychiczne, 19 - cięte, 30 - poparzenia)
Valerij - eliksir kociego wzroku, 2 tury
To nie tak, wszystko wyglądało nie tak. Stracili zbyt wiele czasu, Cyneric doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie mogli walczyć w nieskończoność, tak jak wtargnięcie do elektrowni nie mogło pozostać niezauważone na całą wieczność. Gdyby tylko miał więcej czasu, plułby sobie w brodę, że nie zmusił reszty do ustalenia lepszego, bardziej rozsądnego planu. Teraz wszakże było już za późno, pozostawało im działać spontanicznie oraz impulsywnie, najważniejsze, żeby pamiętać przy tym o szybkości. Yaxley nie przestawał biec działając zgodnie z instynktem samozachowawczym, który wyraźnie mówił mu o niepoddawaniu się. Jego życie tak naprawdę dopiero się rozpoczynało, dlatego nie mógł pozwolić sobie na złożenie kapitulacji. Musiał walczyć do końca, nawet jeśli wszystko wskazywało na to, że ów koniec nadejdzie niebawem.
Rozświetlone przejście niewielkim snopem światła z wielu różdżek dało jako taki wgląd na sytuację. Mężczyzna wyhamował nieco, poczuwszy na nogach wilgoć wody. Serce przyspieszyło tempa, pełne obawy. Lecz nie miał chwili do stracenia.
Parł przed siebie, nasłuchując nawołującego ich Valerija i kierując się w miejsce źródła tego głosu. I zatrzymując się przed zejściem w dół, które ledwo zauważył w tak zaciemnionym miejscu. Adrenalina buzowała w żyłach, serce przyspieszyło pracę jeszcze mocniej, zaś Cyneric modlił się tylko o to, żeby dane im było przeżyć i wydostać się wreszcie z tego przeklętego, zaszlamionego miejsca.
Rozświetlone przejście niewielkim snopem światła z wielu różdżek dało jako taki wgląd na sytuację. Mężczyzna wyhamował nieco, poczuwszy na nogach wilgoć wody. Serce przyspieszyło tempa, pełne obawy. Lecz nie miał chwili do stracenia.
Parł przed siebie, nasłuchując nawołującego ich Valerija i kierując się w miejsce źródła tego głosu. I zatrzymując się przed zejściem w dół, które ledwo zauważył w tak zaciemnionym miejscu. Adrenalina buzowała w żyłach, serce przyspieszyło pracę jeszcze mocniej, zaś Cyneric modlił się tylko o to, żeby dane im było przeżyć i wydostać się wreszcie z tego przeklętego, zaszlamionego miejsca.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
Skupiwszy swą uwagę na brudnej, wszechobecnej wodzie stojącej na kafelkowej posadzce, szatyn zaobserwował coś niepokojącego – płyn, który po zbliżeniu różdżki okazał się nietypowego koloru. Widział go już wcześniej w pokoju, gdzie przyszło im walczyć z mutantami i z uwagi na to był praktycznie pewien, iż ten niedługo może wywołać prawdziwy, paskudny problem – cholerny pożar. Zawalenie nie było zatem ich jedynym zmartwieniem, a właściwie nawet tym mniej absorbującym, bowiem ogień był żywiołem o wiele bardziej nieprzyjemnym i cięższym do zwalczenia. -Nie ma czasu do stracenia, zaraz zacznie się tutaj prawdziwe ognisko.- mruknął do reszty towarzyszów po czym ruszył za głosem Valerija; rozpoznał bez trudu rosyjski akcent. Przyspieszywszy kroku starał się cokolwiek dostrzec w mroku oraz unikać przeszkód, które w ów sytuacji były dosłownie niewidocznie. Zatrzymawszy się tuż za plecami Cynerica – właściwie nawet na nie wpadając, gdyż w panujących ciemnościach nie zauważył, iż ten się zatrzymał – skierował różdżkę w stronę zejścia, z którego unoszący się odór nie zachęcał, a co gorsza wywoływał wymioty odruch. Wypuścił powietrze z ust w chwili, gdy jego brwi ściągnęły się z wyraźną dozą odrazy i pragnąć ujrzeć cóż za syf znajdował się w ów dole wypowiedział głośno i wyrazie celując bezpośrednio w taflę wody (za plecami Apo) – Lumos maxima!
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Odór wbijał się nieprzyjemnie w nos, próbowałem go ignorować, jednak utrudniał myślenie i funkcjonowanie. Musiałem się skupić, wiedziałem, że tak. Więc pozwoliłem sobie jedynie na marszczenie brwi i nosa, jakby to miało mi pomóc przestać odczuwać ten okrutny swąd. Rozglądałem się wokół dostrzegając jedynie maleńki chodnik. Jeśli woda sięgała tak wysoko, możliwym było, że przejście znajdowało się gdzieś pod wodą i teraz stałem przed wyborem - liczyć na to, że uda mi się dostrzec coś w ciemności, albo czekać. Uniosłem lekko głowę, słysząc znajomy głos i uświadamiając sobie, że reszcie w końcu udało się nas nadgonić. Musiałem zawierzyć, że któreś z nich oświetli mi widoczność, a jeśli nie, spróbować odnaleźć coś po ciemku. -
- Bąblogłowa. - rzuciłem więc, zbierając się do zanurkowania w odmęty wody. Zamierzałem to zrobić nawet, jeśli różdżka znów nie posłucha, może dane mi będzie dostrzec cokolwiek choćby w ciągu tych kilkudziesięciu sekund, które uda mi się wytrzymać bez oddechu. Wszystko stało ciągle pod jednym wielkim znakiem zapytania, a czas zdawał się przeciekać przez palce. Czy mieliśmy w ogóle szanse na powodzenie?
- Bąblogłowa. - rzuciłem więc, zbierając się do zanurkowania w odmęty wody. Zamierzałem to zrobić nawet, jeśli różdżka znów nie posłucha, może dane mi będzie dostrzec cokolwiek choćby w ciągu tych kilkudziesięciu sekund, które uda mi się wytrzymać bez oddechu. Wszystko stało ciągle pod jednym wielkim znakiem zapytania, a czas zdawał się przeciekać przez palce. Czy mieliśmy w ogóle szanse na powodzenie?
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 39
'k100' : 39
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź