Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 13:22, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Kiedy udało jej się przemknąć nie wzbudzając przy tym reakcji krakena naprawdę się ucieszyła. Teraz mogło być już tylko prościej. Była tak blisko runy. Wystarczyło, że przejdzie jeszcze kawałek i odtworzy to co już przecież udało jej się zrobić wcześniej. Może nadzieja, a może po prostu chęć skończenia tego na chwile ją zamroczyła. Zapomniała, że nic nie jest u nich tak proste jak mogłoby się wydawać. Stojąc w tym miejscu czuła przepływającą magię. Mało tego… wiedziała, że to właśnie magia, której szukali; cel, który zdążył już wskazać im Drew. Nie działa jednak lekkomyślnie. Najpierw runa. Kobieta już chciała zrobić kolejny krok by przenieść się do runy kiedy coś zaczęło się dziać, a ona powoli traciła grunt pod nogami. Dosłownie czuła jak zaczyna spadać. Brunetka mocniej zacisnęła różdżkę w dłoni szukając w głowie odpowiedniego zaklęcia. To nie było wcale takie proste. Wszystko się poprzestawiało. To co wcześniej było ścianą teraz było podłogą. Co to miało oznaczać? Czy to zabezpieczenia rzucone na to miejsce czy magia potężnej magicznej istoty… tego wiedzieć nie mogła. Lecąc tak przymknęła oczy i chcąc nie wpaść na zmieniającego się miejscami krakena starała się skulić jak najmocniej. Wyciągnęła różdżkę i rzuciła. - Lento – nie wiedziała czy jej się uda czy nie, ale naprawdę miała nadzieje, że uniknie upadku z takiej wysokości.
1. unik
2. zaklęcie
1. unik
2. zaklęcie
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'k100' : 51
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'k100' : 51
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Wszystko powiodło się zgodnie z jego oczekiwaniami. Ominąwszy macki bez trudu poprawił rys runy, która przyniosła oczekiwane efekty, ale następstwa były dla niego zupełnym zaskoczeniem. Szczęściem w nieszczęściu stał się fakt, iż nie zdążył podnieść się z posadzki, więc ostatecznie obrócenie grawitacji skończyło się uderzeniem gębą w sam środek rysowanego wcześniej znaku, a nie solidnym gruchnięciem mogącym uszkodzić kilka kości. Pociągnąwszy się na równe nogi rozejrzał się na boki, jakoby próbując odnaleźć w nowym otoczeniu, a następnie spostrzegając kolejne pomieszczenie (3), do którego winien się udać ruszył w kierunku przeszkody w postaci stalagnatowych ścian. Widząc u góry „lewitującego” krakena zdał sobie sprawę, iż to będzie zdecydowanie prostsza opcja, jak ryzykować wspinaczką wieńczoną musem wejścia w strefę obarczoną jego szaleńczym atakiem. - Defodio.- wypowiedział kierując różdżkę w stronę jaskiniowego nacieku, licząc że ów zaklęcie pomoże mu wyłupać dziurę, przez którą uda mu się przedostać do kolejnego pomieszczenia.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 56
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 56
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Nie mogłem powiedzieć, że się nie bałem. Czułem, jak lekki strach krąży gdzieś w górę moich pleców - tylko głupcy nie obawialiby się wielkiego, mitycznego wręcz stworzenia, przeciw któremu staliśmy i które wraz z naszymi kolejnymi działaniami zdecydowanie nie wydawało się spokojniejsze. Płyn który powalił mnie na nogi, równie szybko pozbył się bąblogłowy, zalewając moją twarz, jak i całe ciało dziwną mazią. Chyba nawet nie chciałem wiedzieć czym to jest. Zerknąłem na Drew, a chwilę później na Antonię. Ich kryzysy przynajmniej chwilowo zdawały się zażegnane, dlatego postanowiłem iść za przykładem Cynerica i kierując różdżkę w stronę krakena wypowiedziełem.
- Conjunctivitis. - mogłem mieć tylko mieć nadzieję, że urok kupi nam chociaż chwile i pozwolić naprawić runy.
- Conjunctivitis. - mogłem mieć tylko mieć nadzieję, że urok kupi nam chociaż chwile i pozwolić naprawić runy.
Just wait and see, what am I capable of
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - DN' :
#1 'k100' : 15
--------------------------------
#2 'Anomalie - DN' :
The member 'Apollinare Sauveterre' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - CZ' :
'Anomalie - CZ' :
Wciąż czuliście dziwny gorąc, poczucie przenikania do waszego organizmu czegoś obcego, powoli ogarniała was coraz większa słabość; substancja wnikała w ubranie, przez dłonie przedostawała się do krwiobiegu, muskała mrowieniem wnętrza butów.
Okazało się, że samo kurczowe trzymanie zlewki przez Cynerika to za mało, żeby zatrzymać w środku zawartość wywróconą do góry nogami; woda rozlała się w momencie, kiedy czarodziej zaczął spadać, nie zakrywając niczym otworu. Zaklęcie mające ogłuszyć potwora ponownie nie zadziałało, bestia była wielka, prastara i potężna - Yaxley nie mógł się winić. Anomalie, które się pojawiły, wywołały lekką ulgę i na moment zatrzymały piekące uczucie.
Magnus liczył na to, że potwór go nie zauważy, choć przed momentem go atakował - być może było to zgubne, choć jeszcze zgubniejszy wydawał się fakt, że zdradził swoją pozycję blaskiem promienia zaklęcia, który trafił Antonię. Krótko po rozbłysku uroku oślizgła macka potwora natarła wprost na niego - jednak coś powstrzymało ją przed ostatecznym uderzeniem, wyglądała na zdezorientowaną. Zaklęcie Valerija rozbłysnęło w półmroku, chwytając w pętlę tę mackę - mógł się z nią teraz siłować, ale kraken nie wyglądał na zadowolonego z tego faktu. W sadzawce pojawiło się poruszenie, woda wzburzyła się silniej.
Zaklęcia Antonii chwilowo spowolniło jej lot, była bezpieczna. Wówczas porwał ją promień zaklęcia Magnusa, wyciągnął z dna groty i ciągnął w górę, wprost pod macki potwora. Stwór natarł: najeżona szpilkowatymi kolcami macka odrzuciła Antonię w tył, w dół, z impetem uderzając nią wpierw o boczną ścianę jaskini, nadziewając jej bok na jedną z ostrzejszych skał, potem pozwalając opaść jej z łoskotem niżej - wprost do runy. Siła uderzenia była mocna, tym razem Borgin nie miała wystarczająco dużo czasu, żeby się przed nim osłonić. Macka zaś omsknęła się o najbliższy stalagnat, niszcząc go. Ze stopu opadło nieco gruzów, posadzka się zatrzęsła, a wy mogliście już podejrzewać, co wywoływało wcześniejsze trzęsienia ziemi.
Drew zdołał wyżłobić wyrwę w stalagnatach, osłabiając ich budowę - silniejszym kopnięciem mógł je wówczas bezpiecznie wyłamać do końca, uciążliwa migrena, która nagle zaatakowała, nie ułatwiała koncentracji.
Zaklęcie Apoilianaire'a chybiło celu.
A wściekła fala zaczerniona, po raz kolejny wprawiona w ruch przez stwora, uderzyła po raz drugi w dwojga czarodziejów - Apolinaire'a i Magnusa - musieli się bronić.
Macie poprawione obrażenia bo zapomniałam, że macie bąblogłowy Ochroniła wasze twarze, wszyscy, którzy mieli bąblogłowy, w poprzedniej turze otrzymali o 5 obrażeń mniej.
Antonia - bąblogłowa, do momentu zdjęcia, eliksir niezłomności 4 tur, eliksir kociego kroku 2 tury
Apo - bąblogłowa 2 tury,
Valerij - lumos, bąblogłowa 2 tury
Cyneric - bąblogłowa, 2 tury
Magnus - eliksir niezłomności, 4 tur;
Drew - eliksir kociego kroku 2 tury
Okazało się, że samo kurczowe trzymanie zlewki przez Cynerika to za mało, żeby zatrzymać w środku zawartość wywróconą do góry nogami; woda rozlała się w momencie, kiedy czarodziej zaczął spadać, nie zakrywając niczym otworu. Zaklęcie mające ogłuszyć potwora ponownie nie zadziałało, bestia była wielka, prastara i potężna - Yaxley nie mógł się winić. Anomalie, które się pojawiły, wywołały lekką ulgę i na moment zatrzymały piekące uczucie.
Magnus liczył na to, że potwór go nie zauważy, choć przed momentem go atakował - być może było to zgubne, choć jeszcze zgubniejszy wydawał się fakt, że zdradził swoją pozycję blaskiem promienia zaklęcia, który trafił Antonię. Krótko po rozbłysku uroku oślizgła macka potwora natarła wprost na niego - jednak coś powstrzymało ją przed ostatecznym uderzeniem, wyglądała na zdezorientowaną. Zaklęcie Valerija rozbłysnęło w półmroku, chwytając w pętlę tę mackę - mógł się z nią teraz siłować, ale kraken nie wyglądał na zadowolonego z tego faktu. W sadzawce pojawiło się poruszenie, woda wzburzyła się silniej.
Zaklęcia Antonii chwilowo spowolniło jej lot, była bezpieczna. Wówczas porwał ją promień zaklęcia Magnusa, wyciągnął z dna groty i ciągnął w górę, wprost pod macki potwora. Stwór natarł: najeżona szpilkowatymi kolcami macka odrzuciła Antonię w tył, w dół, z impetem uderzając nią wpierw o boczną ścianę jaskini, nadziewając jej bok na jedną z ostrzejszych skał, potem pozwalając opaść jej z łoskotem niżej - wprost do runy. Siła uderzenia była mocna, tym razem Borgin nie miała wystarczająco dużo czasu, żeby się przed nim osłonić. Macka zaś omsknęła się o najbliższy stalagnat, niszcząc go. Ze stopu opadło nieco gruzów, posadzka się zatrzęsła, a wy mogliście już podejrzewać, co wywoływało wcześniejsze trzęsienia ziemi.
Drew zdołał wyżłobić wyrwę w stalagnatach, osłabiając ich budowę - silniejszym kopnięciem mógł je wówczas bezpiecznie wyłamać do końca, uciążliwa migrena, która nagle zaatakowała, nie ułatwiała koncentracji.
Zaklęcie Apoilianaire'a chybiło celu.
A wściekła fala zaczerniona, po raz kolejny wprawiona w ruch przez stwora, uderzyła po raz drugi w dwojga czarodziejów - Apolinaire'a i Magnusa - musieli się bronić.
Macie poprawione obrażenia bo zapomniałam, że macie bąblogłowy Ochroniła wasze twarze, wszyscy, którzy mieli bąblogłowy, w poprzedniej turze otrzymali o 5 obrażeń mniej.
- (nie)życie:
- • Antonia: 234/304, kara -10 (20 - psych, decelphage, 40 - tłuczone, 10 - cięte)
• Drew: 198/213, kara -5 (15 - psychiczne, 20 - migrena); nóż
• Valerij: 168/208, kara -5 (20 - psychiczne, decephalgo, 20 - zatrucia), sinica x1; mapy
• Apollinare 139/214; -10 do rzutu (30 tłuczone, 25 cięte, 20 - zatrucia), sinica x1
• Cyneric 235/290; -10 do rzutu (10 - psychiczne, 30 - poparzenia, 5 - tłuczone, 10 - zatrucia); pusta zlewka
• Magnus184/280; kara -15250/371 -15 do rzutu (22 - psychiczne, 44 - cięte, 20 - tłuczone, 30 - zatrucia, 5 - psychiczne, decelphage)
Antonia - bąblogłowa, do momentu zdjęcia, eliksir niezłomności 4 tur, eliksir kociego kroku 2 tury
Apo - bąblogłowa 2 tury,
Valerij - lumos, bąblogłowa 2 tury
Cyneric - bąblogłowa, 2 tury
Magnus - eliksir niezłomności, 4 tur;
Drew - eliksir kociego kroku 2 tury
Cholerna magia, cholerne anomalie i cholerny kraken z tym swoim trującym czernidłem. Gniew w Cynericu wzbierała, bowiem nie był przyzwyczajony do porażek, tak jak do dawania sobie taryfy ulgowej. Wymagał od siebie więcej niż prawdopodobnie mógłby udźwignąć, lecz nie uważał, żeby to było czymś złym. A było, owszem, zważywszy na fakt narastającej frustracji. Gdyby to tylko było możliwe, potrząsnąłby zarówno potworem jak i własną różdżką, byleby tylko zaczęło być tak, jak tego pragnął. A najbardziej na świecie pragnął teraz uspokojonego potwora. Tylko tyle i aż tyle. Niestety musiał liczyć się z własną ułomnością. Nie dopuszczał do siebie możliwości, że ktoś inny mógł być winowajcą, nie zwykł raczej zrzucać odpowiedzialności za swoje porażki na innych. Chociaż podejrzewał, że brak bułki z pomidorem w jego kieszeni miało tu kluczowe znaczenie. Nie, żeby wcześniej miał jakieś nadzwyczajne szczęście, lecz z pewnością nie oscylowało ono wokół zera jak miało to miejsce właśnie teraz. To był znak.
Yaxley stał nieco przerażony widząc rozgrywające się dantejskie sceny z udziałem Magnusa oraz Antonii, jednakże nie mógł przyjrzeć im się dokładniej z powodu swojego położenia. Zlewka była już bezużyteczna, dlatego odłożył ją ostrożnie na ziemię, nie spuszczając wzroku z krakena. Wyprostowawszy się na nowo, spróbował po raz milionowy, bez większych nadziei.
- Conjunctivitis - wypowiedział cicho, mimo wszystko starając się nie zwracać na siebie uwagi stworzenia, o ile było to w ogóle możliwe. Różdżkę skierował na podwodnego potwora, który cały czas się niespokojnie wił przyprawiając mężczyznę o zawroty głowy. Przecież nie mógł tak stać jak idiota i próbować do końca świata, gdzieś niestety musiała istnieć granica. Najgorsze, że ogólne, postępujące osłabienie organizmu, nawet po drobnym zastrzyku sił witalnych nie wróżyło niczego dobrego, włącznie z sukcesem. Może jednak uda się komuś innemu wyczarować promień ogłuszający, sam już nie wiedział co myśleć. Mógł jedynie stać, uważnie obserwować krakena i modlić się w duchu, żeby wreszcie im coś zadziałało. Cokolwiek.
Yaxley stał nieco przerażony widząc rozgrywające się dantejskie sceny z udziałem Magnusa oraz Antonii, jednakże nie mógł przyjrzeć im się dokładniej z powodu swojego położenia. Zlewka była już bezużyteczna, dlatego odłożył ją ostrożnie na ziemię, nie spuszczając wzroku z krakena. Wyprostowawszy się na nowo, spróbował po raz milionowy, bez większych nadziei.
- Conjunctivitis - wypowiedział cicho, mimo wszystko starając się nie zwracać na siebie uwagi stworzenia, o ile było to w ogóle możliwe. Różdżkę skierował na podwodnego potwora, który cały czas się niespokojnie wił przyprawiając mężczyznę o zawroty głowy. Przecież nie mógł tak stać jak idiota i próbować do końca świata, gdzieś niestety musiała istnieć granica. Najgorsze, że ogólne, postępujące osłabienie organizmu, nawet po drobnym zastrzyku sił witalnych nie wróżyło niczego dobrego, włącznie z sukcesem. Może jednak uda się komuś innemu wyczarować promień ogłuszający, sam już nie wiedział co myśleć. Mógł jedynie stać, uważnie obserwować krakena i modlić się w duchu, żeby wreszcie im coś zadziałało. Cokolwiek.
Sanguinem et ferrum potentia immitis.
The member 'Cyneric Yaxley' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 50
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 50
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Przymknęła oczy w oczekiwaniu na uderzenie. Nie wiedziała czy zaklęcie jej się uda czy nie, ale wolała przygotować się na najgorsze. Nagle zaklęcie, które rzucił na nią Rowle przeniosło ją wprost w stronę potwora. Borgin nie miała już czasu by zareagować dlatego zacisnęła mocniej fiolkę w dłoni by ta jej nie wypadła. Brunetka uderzyła o ścianę rozdzierając sobie bok. Zabolało. Nawet bardziej niż była to w stanie teraz wyrazić. Na chwile ją zamroczyło i dlatego też nie zdążyła rzucić kolejnego zaklęcia by uchronić się przed upadkiem. Chwile trwało zanim podniosła się by spojrzeć gdzie dokładnie się znajduje. Udało się. Była obok ostatniej runy. Otworzyła fiolkę z farbą i pędzelek, który myślała, że podczas upadku zgubiła. Zaczęła odmalowywać runę choć nie było to wcale proste w tym stanie. Prawdopodobnie miała odczuwać ten lot jeszcze długo. Mogła zobaczyć jak bardzo bezradnym się jest w obliczu magii, której się nie znało. Nie wiedziała czy jej uda dokładnie odrysować runę i zamknąć krakena, ale miała nadzieje, że właśnie tak będzie. Tak niewiele dzieliło ich już od skończenia tego wszystkiego.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Powodzenie zaklęcia sprawiło, że kpiący uśmiech pojawił się na jego ustach, jednak zaraz po tym ów wyraz stłamszony został paskudnym, promieniującym bólem głowy. Poczuwszy zawroty oparł się dłonią o ścianę starając na nowo złapać równowagę, choć nie było to proste zważywszy na wciąż zwiększającą się skalę migreny. Pomyślał o Borgin, ale zaraz po tym skarcił ów pomysł, ponieważ były o wiele ważniejsze sprawy do załatwiania, jak posłużenie mu za prywatnego uzdrowiciela.
Odepchnął się lekko od stalagnatowej ściany, a następnie dość silnym uderzeniem stopy wepchnął do środka jaskiniowe odłamki, by umożliwić sobie wślizgnięcie się do środka. Kiedy to zrobił rozejrzał się na boki, aby na nowo zorientować się w terenie i nie tracąc czasu podjął decyzję o próbie dojścia do Antoniny, która z powodzeniem nałożyła ostatnią z run.
Nie wiedział jak zachowa się kraken po uaktywnieniu ostatniej z run, dlatego wolał zachować odpowiednią ostrożność oraz odległość i ponownie rozłupać ścianę. Nim jednak zacisnął mocniej różdżkę w dłoni naszedł go paskudny, suchy kaszel spowodowany zapewne cholerną duchotą. Już wcześniej czuł, że owe miejsce nie wpływa dobrze na jego organizm, ale wówczas miał wrażenie, iż zdecydowanie mocniej zaczęło mu się to udzielać – może był to wynik migreny? Nie widział, był beznadziejny w tych kwestiach. -Defodio- szepnął wyciągając ramię w kierunku przeszkody dzielącej go od Antoniny. Miał nadzieję, że anomalie będą dla niego łaskawsze i przyjdzie mu razem z resztą załatwić sprawę do końca – unicestwić ów źródło pozwalając wrócić magii do normalności. Choć… ciągle w głowie buzowała mu myśl jak wielką przewagę zyskaliby nauczając się nad tym panować. Tylko Oni, nikt więcej.
Odepchnął się lekko od stalagnatowej ściany, a następnie dość silnym uderzeniem stopy wepchnął do środka jaskiniowe odłamki, by umożliwić sobie wślizgnięcie się do środka. Kiedy to zrobił rozejrzał się na boki, aby na nowo zorientować się w terenie i nie tracąc czasu podjął decyzję o próbie dojścia do Antoniny, która z powodzeniem nałożyła ostatnią z run.
Nie wiedział jak zachowa się kraken po uaktywnieniu ostatniej z run, dlatego wolał zachować odpowiednią ostrożność oraz odległość i ponownie rozłupać ścianę. Nim jednak zacisnął mocniej różdżkę w dłoni naszedł go paskudny, suchy kaszel spowodowany zapewne cholerną duchotą. Już wcześniej czuł, że owe miejsce nie wpływa dobrze na jego organizm, ale wówczas miał wrażenie, iż zdecydowanie mocniej zaczęło mu się to udzielać – może był to wynik migreny? Nie widział, był beznadziejny w tych kwestiach. -Defodio- szepnął wyciągając ramię w kierunku przeszkody dzielącej go od Antoniny. Miał nadzieję, że anomalie będą dla niego łaskawsze i przyjdzie mu razem z resztą załatwić sprawę do końca – unicestwić ów źródło pozwalając wrócić magii do normalności. Choć… ciągle w głowie buzowała mu myśl jak wielką przewagę zyskaliby nauczając się nad tym panować. Tylko Oni, nikt więcej.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 18
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź