Ruiny elektrowni
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ruiny elektrowni Battersea
Pod koniec czerwca 1956 roku elektrownia została zrównana z ziemią za sprawą nieznanej siły.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Był to jeden z najnowocześniejszych budynków w mieście, chluba londyńczyków: największy w Europie budynek wzniesiony z cegły i pierwsza tego typu elektrownia opalana węglem. Oddana do użytku ledwie kilka miesięcy temu znana jest przez każdego mugola w mieście; dla czarodziejów wydawać się musi olbrzymim, brzydkim, futurystycznym budynkiem zalewającym zarówno powietrze, jak i wodę Tamizy, olbrzymią ilością nieczystości związanych z odpadami.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 10.02.18 12:22, w całości zmieniany 2 razy
Odmalowywanie runy okazało się być skuteczne. Antonia na chwile odczuła ulgę. Miała nadzieje, że unieruchomienie krakena da im czas na spokojne zajęcie się anomalią, ale powinna wiedzieć, że dzisiejszego dnia nic nie szło po ich myśli. Ścigali się z czasem nie mając pojęcia, że to jest jeden z najważniejszych wyścigów w ich życiu. Mogli tu zginąć pod gruzami, mogli nie wypełnić zadania i prawdopodobnie skończyć w podobny sposób narażając wszystkich swoich towarzyszy atakujących Azkaban. Musiało im się udać chociaż Antonia nie była pewna skąd ten mus pochodzi. Po prostu czuła, że wypełnienie zadania nigdy nie było tak ważne. Nie myśląc już o konsekwencjach i kiepskim stanie fizycznym podniosła się znad runy i ruszyła w stronę anomalii chcąc ją wykorzystać jak tylko się dało. Usłyszała głos Rowle’a i skinęła głową jakby w odpowiedzi, ale bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. Kiedy znalazła się już obok źródła anomalii uniosła różdżkę starając się wykrzesać z siebie jak najwięcej mocy mając nadzieje, że to kolejna rzecz, z której dzisiaj wyjdą cało.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Zaklęcie się nie udało i powinien chociaż raz być wdzięczny swojej różdżce za to, że odwróciła się od niego choć tak naprawdę nie mógł przecież o tym wiedzieć. Odmalowanie ostatniej runy uwięziło krakena i pozwoliło im dotrzeć do źródła anomalii. Kiedy cała jaskinia zatrzęsła się wiedział, że to kwestia czasu nim wszystko runie. Drew wyciągnął z kieszeni eliksir niezłomności, który dostał wcześniej od alchemika i wypił go mając nadzieje, że to pozwoli mu szybciej dostać się do reszty i pomóc przekierować moc anomalii tak by była przydatna tym w Azkabanie. Mężczyzna rzucił Abesio i przedostał się do źródła anomalii. Tak było o wiele szybciej. Kiedy już się tam znalazł wyciągnął różdżkę i skupił się na tym by przekazać całą swoją moc wprost na nią. Miał nadzieje, że tym razem różdżka go nie oszuka.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 49
'k100' : 49
Udało wam się. Powietrze wokół na krótką chwilę przestało drżeć; Drew i Antonin opadli na posadzkę, Cyneric i Valerij - zaczęli spadać, tylko Magnus i Apolinaire znajdujący się bezpośrednio naprzeciwko źródła mogli dostrzec, że na moment przestało pulsować, a biel rozdarta w przestrzeni zaczęła rozchodzić się po powierzchni całej groty, jeszcze zanim Yaxley i Dolohov zderzyli się z ziemią. Słyszeliście rumor, głośny, straszliwy, jeszcze nie wiedząc, że wywołaliście potężny wstrząs, który wciągnął elektrownię pod ziemię, prosto na wasze głowy. Byliście niemal pewni, że rozchodząca się wokół was biel to wciągające was zaświaty, a jednak - wkrótce udało wam się otworzyć oczy.
Magnus, ujrzałeś niebo przysłonięte gęstymi koronami drzew, lekko kręciło ci się w głowie - zapewne za sprawą uderzenia w kamienny głaz, który znajdował się tuż obok. Oblepiony był krwią, zapewne twoją, z lewej strony twojej czaszki sączyła się gęsta szkarłatna krew. Kiedy tylko się poruszysz, z twojego nosa tryśnie kolejny krwotok ciągle trwającego ataku sinicy. Apolinaire leżał nieopodal Magnusa, bokiem, w błocie i z ręką wciśniętą w kującego iglaka. Pierwsze co dostrzegł, po otwarciu oczu, to mucha dokuczliwie bzycząca tuż przy jego nosie. Bolał go bok - był posiniaczony i potłuczony, nie potrafił wstać bez pomocy. Nie wiedzieliście, gdzie jesteście, ale gdzieś w okolicy zamajaczyła sylwetka czarodzieja. Piszecie tutaj. Nie jesteście w stanie odnaleźć drogi powrotnej samodzielnie.
• Magnus 39/280 (22 - psychiczne, 44 - cięte, 60 - tłuczone, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 30 - krwotok, atak sinicy)
• Apollinare 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia)
Drew i Antonia pozostali nieprzytomni. Odzyskają przytomność po dwóch realnych dniach, jeśli wcześniej nikt ich nie przebudzi. Uderzyli w boczną ścianę jednego z licznych zaułków na ulicy Pokątnej, choć samodzielnie nie byli w stanie go rozpoznać. Liczne potłuczenia sprawiały, że odczuwali ból w całym ciele. Piszecie tutaj. Szata Drew jest rozdarta, Antonia ma widoczne zasinienie pod okiem, oboje jesteście obolali.
• Drew: 118/213 (15 - psychiczne, 20 - migrena, 60 - tłuczone)
• Antonia: 103/213, kara -10 (20 - psych, decelphage, 80 - tłuczone, 10 - cięte
Valerij i Cyneric uderzyli w twardą taflę wody. Obaj momentalnie poszliście na dno, nie mając czasu zastanowić się, gdzie byliście, ani skąd się tutaj wzięliście; początkowo mogliście odnieść wrażenie, ze po prostu wpadliście do bajora znajdującego się na dnie groty pod elektrownią. Potrzebowaliście pomocy, nie jesteście w stanie poradzić sobie sami. Piszecie tutaj.
• Valerij: 128/208 (20 - psychiczne, decephalgo, 30 - zatrucia, 30 - tłuczone, podtopienie)
• Cyneric 170/290 (10 - psychiczne, 30 - poparzenia, 55 - tłuczone, 20 - zatrucia)
Potrzebujecie pomocy medyka. Wiecie, że powinniście się zgłosić do medyków stanowiących część jednostki badawczej Rycerzy Walpurgii - nigdzie indziej nie mogliście mieć pewności, czy Wasz sekret zostanie dochowany i tylko oni powinni widzieć wasze obrażenia. Jesteście zatruci. Co turę Magnus traci 15 pż, Cyneric 5 pż, Valerij i Apo 10 pż. Zejście do zera oznacza omdlenie. Wydaje się, że znajdujecie się w bezpiecznym miejscu, jednak ci z was, którzy mieli dość sił, by spróbować się teleportować, szybko odkryją, że coś poszło nie tak. Nie potrafiliście dokonać teleportacji. Nie działała. Coś poszło nie tak: Waszym zadaniem było wszak uniemożliwić ją wyłącznie na terenie Azkabanu. Czyżbyście skutkiem ubocznym sami utracili podobną możliwość?
Wiedzieliście, że jeżeli było przed godziną 22, prawdopodobnie zdążyliście na czas. Ale nie wiedzieliście, która mogła to być godzina. Możecie (macie obowiązek) rozegrać wątek z leczeniem postaci razem z uzdrowicielami znajdujacymi się w jednostce badawczej, o ile uda wam się tam dotrzeć, ale jeżeli tak się stanie, to poza nim wciąż powinniście powstrzymać się od rozgrywania gier toczących się po wydarzeniach pozostałych grup rycerzy. Kiedy zajdzie zmiana miesiąca, a wy wciąż będziecie żywi, pierwszy rozegrany przez was wątek (z dowolną osobą, nie musicie grać go razem) powinien mieć miejsce 7 lipca późnym wieczorem. Rozpoczęty wątek wysyłamy bezpośrednio do Waszego mistrza gry - do Tristana. Póki mistrz gry w nim nie odpisze, należy traktować go jako zagrażający i nie zaczynać gier dziejących się po nim.
Mistrz gry nie kontynuuje już z wami przygody (jeśli nie zajdzie taka potrzeba) wątek po opuszczeniu elektrowni - odnalezienie uzdrowicieli i rozgrywka z nimi - nie jest traktowany jako kontynuacja wydarzenia i może zostać rozliczony we wsiąkiewce oddzielnie.
Za swój udział otrzymujecie:
Valerij: 150PD, 3PB
Magnus, Antonia, Drew, Apolinaire, Cyneric: 2PB, 130 PD
Valerij, ponieważ w trakcie wydarzenia stałeś się częścią jednostki badawczej, Twój wkład powinien być oceniany z jej perspektywy - uznaliśmy, że najuczciwiej będzie wchłonąć PB i PD przyznawane za udział w przygotowaniach do wydarzenia przez punkty przyznane za sam udział w nim. Krótko mówiąc, nie otrzymasz więcej PD ani PB za same przygotowania. Wskakujesz tym samym na I poziom biegłości, skontaktuj się ze mną w sprawie szczegółów.
Wszystkie punkty niebawem znajdą się na Waszych kontach.
Magnus, ujrzałeś niebo przysłonięte gęstymi koronami drzew, lekko kręciło ci się w głowie - zapewne za sprawą uderzenia w kamienny głaz, który znajdował się tuż obok. Oblepiony był krwią, zapewne twoją, z lewej strony twojej czaszki sączyła się gęsta szkarłatna krew. Kiedy tylko się poruszysz, z twojego nosa tryśnie kolejny krwotok ciągle trwającego ataku sinicy. Apolinaire leżał nieopodal Magnusa, bokiem, w błocie i z ręką wciśniętą w kującego iglaka. Pierwsze co dostrzegł, po otwarciu oczu, to mucha dokuczliwie bzycząca tuż przy jego nosie. Bolał go bok - był posiniaczony i potłuczony, nie potrafił wstać bez pomocy. Nie wiedzieliście, gdzie jesteście, ale gdzieś w okolicy zamajaczyła sylwetka czarodzieja. Piszecie tutaj. Nie jesteście w stanie odnaleźć drogi powrotnej samodzielnie.
• Magnus 39/280 (22 - psychiczne, 44 - cięte, 60 - tłuczone, 60 - zatrucia, 25 - psychiczne, decelphage, 30 - krwotok, atak sinicy)
• Apollinare 79/214 (90 tłuczone, 25 cięte, 40 - zatrucia)
Drew i Antonia pozostali nieprzytomni. Odzyskają przytomność po dwóch realnych dniach, jeśli wcześniej nikt ich nie przebudzi. Uderzyli w boczną ścianę jednego z licznych zaułków na ulicy Pokątnej, choć samodzielnie nie byli w stanie go rozpoznać. Liczne potłuczenia sprawiały, że odczuwali ból w całym ciele. Piszecie tutaj. Szata Drew jest rozdarta, Antonia ma widoczne zasinienie pod okiem, oboje jesteście obolali.
• Drew: 118/213 (15 - psychiczne, 20 - migrena, 60 - tłuczone)
• Antonia: 103/213, kara -10 (20 - psych, decelphage, 80 - tłuczone, 10 - cięte
Valerij i Cyneric uderzyli w twardą taflę wody. Obaj momentalnie poszliście na dno, nie mając czasu zastanowić się, gdzie byliście, ani skąd się tutaj wzięliście; początkowo mogliście odnieść wrażenie, ze po prostu wpadliście do bajora znajdującego się na dnie groty pod elektrownią. Potrzebowaliście pomocy, nie jesteście w stanie poradzić sobie sami. Piszecie tutaj.
• Valerij: 128/208 (20 - psychiczne, decephalgo, 30 - zatrucia, 30 - tłuczone, podtopienie)
• Cyneric 170/290 (10 - psychiczne, 30 - poparzenia, 55 - tłuczone, 20 - zatrucia)
Potrzebujecie pomocy medyka. Wiecie, że powinniście się zgłosić do medyków stanowiących część jednostki badawczej Rycerzy Walpurgii - nigdzie indziej nie mogliście mieć pewności, czy Wasz sekret zostanie dochowany i tylko oni powinni widzieć wasze obrażenia. Jesteście zatruci. Co turę Magnus traci 15 pż, Cyneric 5 pż, Valerij i Apo 10 pż. Zejście do zera oznacza omdlenie. Wydaje się, że znajdujecie się w bezpiecznym miejscu, jednak ci z was, którzy mieli dość sił, by spróbować się teleportować, szybko odkryją, że coś poszło nie tak. Nie potrafiliście dokonać teleportacji. Nie działała. Coś poszło nie tak: Waszym zadaniem było wszak uniemożliwić ją wyłącznie na terenie Azkabanu. Czyżbyście skutkiem ubocznym sami utracili podobną możliwość?
Wiedzieliście, że jeżeli było przed godziną 22, prawdopodobnie zdążyliście na czas. Ale nie wiedzieliście, która mogła to być godzina. Możecie (macie obowiązek) rozegrać wątek z leczeniem postaci razem z uzdrowicielami znajdujacymi się w jednostce badawczej, o ile uda wam się tam dotrzeć, ale jeżeli tak się stanie, to poza nim wciąż powinniście powstrzymać się od rozgrywania gier toczących się po wydarzeniach pozostałych grup rycerzy. Kiedy zajdzie zmiana miesiąca, a wy wciąż będziecie żywi, pierwszy rozegrany przez was wątek (z dowolną osobą, nie musicie grać go razem) powinien mieć miejsce 7 lipca późnym wieczorem. Rozpoczęty wątek wysyłamy bezpośrednio do Waszego mistrza gry - do Tristana. Póki mistrz gry w nim nie odpisze, należy traktować go jako zagrażający i nie zaczynać gier dziejących się po nim.
Mistrz gry nie kontynuuje już z wami przygody (jeśli nie zajdzie taka potrzeba) wątek po opuszczeniu elektrowni - odnalezienie uzdrowicieli i rozgrywka z nimi - nie jest traktowany jako kontynuacja wydarzenia i może zostać rozliczony we wsiąkiewce oddzielnie.
Za swój udział otrzymujecie:
Valerij: 150PD, 3PB
Magnus, Antonia, Drew, Apolinaire, Cyneric: 2PB, 130 PD
Valerij, ponieważ w trakcie wydarzenia stałeś się częścią jednostki badawczej, Twój wkład powinien być oceniany z jej perspektywy - uznaliśmy, że najuczciwiej będzie wchłonąć PB i PD przyznawane za udział w przygotowaniach do wydarzenia przez punkty przyznane za sam udział w nim. Krótko mówiąc, nie otrzymasz więcej PD ani PB za same przygotowania. Wskakujesz tym samym na I poziom biegłości, skontaktuj się ze mną w sprawie szczegółów.
Wszystkie punkty niebawem znajdą się na Waszych kontach.
stąd ->
Sprawa okazała się dużo prostsza niż początkowo miała. Valerij obawiał się, że przedmiot który więził ducha wciąż tkwi w ukrytych labiryntach bardzo głęboko, w niedostępnych wręcz częściach podziemi. Że będą zmuszeni go odnaleźć i skomplikowanym rytuałem runicznym przełamać klatę. Na szczęście wybuch, jak i anomalie w pewien sposób im sprzyjały. Kości nie znajdowały się w zapieczętowanym labiryncie, a gdzieś na ruinach. Właśnie - kości którym mieli poświęcić obrządek. Valerij cieszył się również że Raela pomimo tego, iż ją zawiedli przystała na przywrócenie ludzkich postaci zczaplonym towarzyszom. Valerij jeszcze bardziej poczuł się przez ten gest zobowiązany duchowi.
Gdy seans dobiegł końca Dolohov zgodnie z poleceniem Magnusa po tym jak odeszli nieco od pracowni spirytystki przywołał różdżką Błędnego Rycerza. To mimo wszystko nie był dystans który można było pokonać pieszo. Zgodnie z sugestią zatrzymali się jedynie w pobliżu ruin do których musieli dość. Gdy się już znaleźli na jej terenie alchemika przeszył dreszcz wspomnień i trwogi która przeżył w podziemiach zrujnowanego budowli.
- Czekajcie, ustalę gdzie... - powstrzymał towarzyszy przed pracą. Podniósł spojrzenie ku niebu, a potem na ziemię, przetruchtał trochę by zaraz znów patrzeć górę. Dreptał znów. Przypominając sobie i wyliczając w myślach obszar pod którym faktycznie mogli coś znaleźć. To jak błądzili pod ziemią i jakie to mogło mieć odzwierciedlenie w tym co widzieli tutaj - To będzie gdzies tu.... - ogarnął teren wzrokiem i zatoczył nad nim dłonią. Nie mógł właściwie zrobić więcej. Był mizerny fizycznie by zabierać się za kopanie, a zaklęciami mógł co najwyżej zrobić sobie krzywdę. Odsunął się więc czekając na popis swoich towarzyszy.
Sprawa okazała się dużo prostsza niż początkowo miała. Valerij obawiał się, że przedmiot który więził ducha wciąż tkwi w ukrytych labiryntach bardzo głęboko, w niedostępnych wręcz częściach podziemi. Że będą zmuszeni go odnaleźć i skomplikowanym rytuałem runicznym przełamać klatę. Na szczęście wybuch, jak i anomalie w pewien sposób im sprzyjały. Kości nie znajdowały się w zapieczętowanym labiryncie, a gdzieś na ruinach. Właśnie - kości którym mieli poświęcić obrządek. Valerij cieszył się również że Raela pomimo tego, iż ją zawiedli przystała na przywrócenie ludzkich postaci zczaplonym towarzyszom. Valerij jeszcze bardziej poczuł się przez ten gest zobowiązany duchowi.
Gdy seans dobiegł końca Dolohov zgodnie z poleceniem Magnusa po tym jak odeszli nieco od pracowni spirytystki przywołał różdżką Błędnego Rycerza. To mimo wszystko nie był dystans który można było pokonać pieszo. Zgodnie z sugestią zatrzymali się jedynie w pobliżu ruin do których musieli dość. Gdy się już znaleźli na jej terenie alchemika przeszył dreszcz wspomnień i trwogi która przeżył w podziemiach zrujnowanego budowli.
- Czekajcie, ustalę gdzie... - powstrzymał towarzyszy przed pracą. Podniósł spojrzenie ku niebu, a potem na ziemię, przetruchtał trochę by zaraz znów patrzeć górę. Dreptał znów. Przypominając sobie i wyliczając w myślach obszar pod którym faktycznie mogli coś znaleźć. To jak błądzili pod ziemią i jakie to mogło mieć odzwierciedlenie w tym co widzieli tutaj - To będzie gdzies tu.... - ogarnął teren wzrokiem i zatoczył nad nim dłonią. Nie mógł właściwie zrobić więcej. Był mizerny fizycznie by zabierać się za kopanie, a zaklęciami mógł co najwyżej zrobić sobie krzywdę. Odsunął się więc czekając na popis swoich towarzyszy.
Wychodzą na ulicę z ponurej piwnicy, Rowle kilkukrotnie poruszył ramionami, ściągnął łopatki do siebie, chcąc ponownie zaznajomić się z ludzkimi mięśniami, przyzwyczaić do odebranych i przywróconych tak nagle kończyn. Tak było lepiej, sprawność powróciła, a zginając i odginając nadgarstek miał pewność, że sięgnięcie po różdżkę nie zajmie mu więcej, niż ułamka sekundy. Niepotrzebnie to sprawdzał; w mgnieniu oka złapali Błędnego Rycerza, krótka podróż nie przyniosła ze sobą żadnych niespodziewanych wydarzeń - prócz kilku rozbitych nosów na przedniej szybie pojazdu. Całe szczęście, oni obyli się bez dodatkowych urazów, żaden z nich nie był nowicjuszem korzystania z tego środka lokomocji. Strategicznie wysiedli w miejscu nieco oddalonym od ruin elektrownii, spacer nie stanowił problemu, a pozwalał na dokładne omówienie działania. Chłód ciągnął od Tamizy; Magnus szczelniej owinął się cienką szatą - wychodził z domu rankiem, a letnie wieczory w sercu Anglii nie należały do najprzyjemniejszych - i machinalnie odpalił kolejnego papierosa. Zaproponował grawerowaną papierośnicę każdemu ze swych towarzyszy, ostatni relaks przed czekającą ich ciężką pracą. Mieli dużo szczęścia, iż duch dał się przebłagać, nie wszystkie widma były równie łaskawe i skłonne pójść na podobne kompromisy. Magnus bezprecedensowo przerwał żółtą taśmę, która broniła wstępu do ruin - rozciągnięta między dwoma fragmentami muru stanowiła raczej żałosną przeszkodę - i przesadził wysoki próg, rozglądając się uważnie. Liczył, że mugolskie mutanty zginęły pod gruzowiskiem, choć równie dobrze mogły przeżyć i rozpełznąć się po okolicy- choć zdawało mu się, że w takim wypadku, by o tym usłyszeli. Podążył za Valerijem, który początkowo miotał się dość nieporadnie, lecz finalnie wskazał im obszar, gdzie powinny znajdować się szczątki kobiety.
-Zapraszam - rzucił kpiąco Rowle, zaklęcia i uroki nie były jego konikiem, ale tymczasem nie posiadał wyboru. Czarna magia w tym względzie pomóc nie mogła, więc zakasał rękaw szaty i wycelował różdżką w grunt nieco dalej od stóp alchemika. Nie chciał, by Dolohov przypadkiem wpadł do dołu.
-Orcumiano - wypowiedział gładko, melodyjnie, z naciskiem na ostatnią sylabę.
-Zapraszam - rzucił kpiąco Rowle, zaklęcia i uroki nie były jego konikiem, ale tymczasem nie posiadał wyboru. Czarna magia w tym względzie pomóc nie mogła, więc zakasał rękaw szaty i wycelował różdżką w grunt nieco dalej od stóp alchemika. Nie chciał, by Dolohov przypadkiem wpadł do dołu.
-Orcumiano - wypowiedział gładko, melodyjnie, z naciskiem na ostatnią sylabę.
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
To było dziwne uczucie. Być znowu człowiekiem. Nie doceniała tego kiedy miała to na co dzień, a kiedy już drugi raz została zamieniona w zwierze mogła pojąć jakim wielkim szczęściem było posiadanie nóg i możliwości korzystania z nich. Czuła się tak jakby długo siedziała w jednym miejscu i nagle postanowiła się podnieść. Każdy pojedynczy mięsień krzyczał o pomstę do nieba, ale wiedziała, że jeśli nie rozwiążą sprawy do końca i nie spełnią tego co obiecali to wróci do znienawidzonej postaci czapli. Naprawdę chyba już do końca życia miała mieć uraz do tych stworzeń choć wcześniej nawet nie rozmyślała o ich żywocie. Nie wiedziała czy ufać dobrej intencji ducha, ale pójście do spirytystki było dobrym posunięciem. Teraz przynajmniej wiedzieli co mają zrobić. Jeszcze chwile temu byli w kompletnym rozgarnięciu. Sama Antonia była przeciwna temu by spełniać jakąkolwiek wole ducha, ale musieli to zrobić, a później zmierzyć się z prawdopodobnymi konsekwencjami. To był jej brak wiary w ludzi i jak widać też w martwych. Czy można tak długo tkwić jako duch w jednym miejscu i nie zwariować? Cokolwiek miało się później stać to ona nie miała zamiaru wrócić do ciała zwierzęcia i postanowiła, że zrobi wszystko, żeby tego uniknąć. Nie zrozumie ten kto nigdy czaplą nie był. Rzucanie zaklęcia wydawało się być teraz mocno abstrakcyjne. Mówienie i chodzenie także, bo choć w ciele czapli była jedynie przez chwile to jakby to wszystko co czuła ciągle w niej było. Musieli znaleźć kości kobiety, a potem zakopać je we wskazanym przez nią miejscu. Może to tylko o to chodziło? Może po prostu chciała znaleźć spokój jakiego nie miała i zostawić ten świat za sobą? Antonia jednak nie zrobiłaby tego na miejscu ducha. Wiedziała co to żal, wiedziała co to ból i miliony niedokończonych spraw. Cierpiała przez długi czas i potrafiła cierpienie zrozumieć. Gdyby to ona była duchem to chciałaby zemsty, ale zdawała sobie sprawę z tego, że nie każdy jest taki jak ona i nie każdy tak negatywnie patrzy na świat, w którym żyje. Jeszcze negatywnie. - Orcumiano – rzuciła zaraz za Magnusem mając nadzieje, że jej się powiedzie, że postać czapli nie odebrała jej magii, którą przecież wiedziała, że posiada.
Udziel mi więc tych cierpień
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
płaczmy razem na nie! ach, nie dziel ich, niech
wszystko mi samej zostanie
Antonia Borgin
Zawód : pracownik urzędu niewłaściwego użycia czarów & znawca run
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
ognistych nocy głodne przebudzenia
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
i tych uścisków, żar co krew wysusza,
wszystkie rozkosze ciała - i cierpienia
wszystkie, jakie znosi dusza
OPCM : 7 +2
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 15 +1
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Antonia Borgin' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 100
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie Antonii błysnęło z wielką mocą; dół został wydrążony znacznie głębiej, niż wskazywałoby na to działanie zaklęcia. Pogłębiony dół oszczędzi wam nieco pracy. Otrzymujecie jednorazowy bonus +50 do kopania łopatą.
Dolohov stał za plecami czarodziei i patrzył na to jak za pomocą zaklęć poruszają i pogłębiają dół. Sam był pozbawiony takich wygodnych umiejętności. W tym momencie trochę bardzo żałował unikania zajęć ofensywnych i przekładania astrologi ponad nie. Z drugiej strony może to go natchnie do wymyślenia jakiegoś przeżerającego się przez zwały ziemi specyfiku? Westchnął. Z niechęcią i bólem patrzył na łopaty które przybyły tu wraz z nimi zapakowane w wory. Valerij chwycił jedną i się z na krzątał po placyku prawdopodobnie nie do końca zdając sobie sprawy jak ja trzymać i tak właściwie robił to faktycznie źle. Dziubał nią początkowo nieśmiało ziemię, a właściwie grudy zbrojonego gruzu na których łopata się zatrzymywała z metalicznym, nieprzyjemnym chrzęstem wprawiając przy tym w drgania całą łopatę jak i pozbawione siły ręce alchemika. Dziubał tą ziemię nieporadnie, z czasem zaczęło iść mu lepiej. Po odgarnięciu i uporaniu się z większym gruzem pojawił się drobniejszy niemalże przypominający żwir. Nie zmieniało to faktu, że w tym momencie Dolohov już był czerwony z wysiłku.
|Alchemik przy łopacie
|Alchemik przy łopacie
The member 'Valerij Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Zignorował ból głowy spowodowany seansem – odkąd powrócili z elektrowni takowy doskwierał mu wyjątkowo często w jeszcze gorszej skali. Skupiony był jedynie na skutkach rozmowy z duchem, chciał uzyskać informacje, które pomogą im rozwiązać sprawę klątwy i na zawsze pozostawić za sobą tamte wydarzenia. W chwili, gdy spirystka przemówiła jej głosem uniósł nieznacznie brwi próbując nie doszukiwać się w tym wszystkim podstępu. Nieufność wobec ludzi zdecydowanie zbyt często budziła w nim szereg wątpliwości wplątujący w jeszcze większe kłopoty, bowiem wystarczyła odrobina przekonania, może naiwności, by dojść do pewnych rzeczy o niebo szybciej.
Pokonując spory kawałek drogi upił z piersiówki sporego łyka ognistej, gdy już znaleźli się u bram ruin elektrowni. Uniemożliwiona teleportacja budziła w nim wyjątkowe rozgoryczenie – nie był kompletnie przyzwyczajony do innych środków transportu, ewentualnie poza siecią fiuu. Gdy Valerij odnalazł odpowiednie miejsce wymierzył różdżką w ziemię licząc, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i faktycznie uda im się tam znaleźć szczątki kobiety. - Orcumiano.- wypowiedział spokojnym tonem spostrzegając kątem oka siłę zaklęcia Borgin; faktycznie musiała tęsknić za swą „człowieczą” postacią. -No, no. Może Rowle oszczędzi Ci musu kopania łopatą.- zadrwił wyginając wargi w kpiącym wyrazie, choć gdzieś z tyłu głowy wiedział, że miała naprawdę wielkie umiejętności, co niejednokrotnie udowodniła.
Pokonując spory kawałek drogi upił z piersiówki sporego łyka ognistej, gdy już znaleźli się u bram ruin elektrowni. Uniemożliwiona teleportacja budziła w nim wyjątkowe rozgoryczenie – nie był kompletnie przyzwyczajony do innych środków transportu, ewentualnie poza siecią fiuu. Gdy Valerij odnalazł odpowiednie miejsce wymierzył różdżką w ziemię licząc, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i faktycznie uda im się tam znaleźć szczątki kobiety. - Orcumiano.- wypowiedział spokojnym tonem spostrzegając kątem oka siłę zaklęcia Borgin; faktycznie musiała tęsknić za swą „człowieczą” postacią. -No, no. Może Rowle oszczędzi Ci musu kopania łopatą.- zadrwił wyginając wargi w kpiącym wyrazie, choć gdzieś z tyłu głowy wiedział, że miała naprawdę wielkie umiejętności, co niejednokrotnie udowodniła.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ruiny elektrowni
Szybka odpowiedź