Dynia na parę
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★
[bylobrzydkobedzieladnie]
Dynia na parę
Do budynku prowadzi spokojna wiejska dróżka zaczarowana magią, która odstrasza mugoli. Trudno pomylić go z jakimkolwiek innym, już na zewnątrz da się zauważyć olbrzymie zapasy wielkich pękatych dyni.
Wewnątrz restauracji można dostać właściwie wszystko, co można zrobić z dynią: od ponczu, poprzez ciasto i smakołyki, na zupach i wykwintnych daniach skończywszy. Dania z dyni cieszą się niesłabnącą popularnością wśród czarodziejów, a co ważne - oprócz restauracji w Świecie Dyni znajduje się również sklep, w którym można zakupić dla siebie nie tylko słodycze oraz konfitury, ale nawet ozdoby wykonane z tego wyjątkowego dla czarodziejów owocu.
Szczególnie tłoczno jest tutaj w okolicach Nocy Duchów, ale dyniowe smakołyki smakują równie dobrze przez cały rok.
Wnętrze utrzymane jest w schludnej estetyce przydrożnej gospody, a choć ceny nie należą do najniższych, ruch nie słabnie już od niemal stu lat istnienia tego miejsca.
Miejsce to nawiedziły anomalie, które niedawno przetoczyły się przez cały kraj. Przed Nocą Duchów 1956 r., po ustabilizowaniu tego miejsca, nadano mu nowe życie i nową nazwę. "Dynia na parę" została wybrana przez zwycięzców konkursu na dyniowy lampion, Josepha Wrighta i Florence Fortescue. Od tamtej pory też rolę kelnera pełni Chłopiec, Który Był Kiedyś Strachem Na Wróble imieniem Heath - został ożywiony przez dziecięcą magię anomalii.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.Wewnątrz restauracji można dostać właściwie wszystko, co można zrobić z dynią: od ponczu, poprzez ciasto i smakołyki, na zupach i wykwintnych daniach skończywszy. Dania z dyni cieszą się niesłabnącą popularnością wśród czarodziejów, a co ważne - oprócz restauracji w Świecie Dyni znajduje się również sklep, w którym można zakupić dla siebie nie tylko słodycze oraz konfitury, ale nawet ozdoby wykonane z tego wyjątkowego dla czarodziejów owocu.
Szczególnie tłoczno jest tutaj w okolicach Nocy Duchów, ale dyniowe smakołyki smakują równie dobrze przez cały rok.
Wnętrze utrzymane jest w schludnej estetyce przydrożnej gospody, a choć ceny nie należą do najniższych, ruch nie słabnie już od niemal stu lat istnienia tego miejsca.
Miejsce to nawiedziły anomalie, które niedawno przetoczyły się przez cały kraj. Przed Nocą Duchów 1956 r., po ustabilizowaniu tego miejsca, nadano mu nowe życie i nową nazwę. "Dynia na parę" została wybrana przez zwycięzców konkursu na dyniowy lampion, Josepha Wrighta i Florence Fortescue. Od tamtej pory też rolę kelnera pełni Chłopiec, Który Był Kiedyś Strachem Na Wróble imieniem Heath - został ożywiony przez dziecięcą magię anomalii.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:52, w całości zmieniany 3 razy
The member 'Eileen Bartius' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 56
'k100' : 56
Heath sam do końca nie mógł uwierzyć, że udało mu się zdobyć wypatrzone warzywo. Uśmiechnięty i dumny z siebie wrócił do stolika, kładąc na nim średnią dynię. Z grubsza wydawała się być w porządku, no ale on się tam za bardzo na roślinach nie znał.
Też wyszczerzył się w stronę Josepha. W sumie trochę już go nie widział -Cześć!- rzucił wesoło w jego kierunku.
O ile w ogóle było to możliwe to uśmiechnął się jeszcze szerzej na słowa Gwen. Kto nie lubił pochwał?
Chłopiec przyglądał się przez chwilę proponowanym wzorom i tak szczerze mówiąc to nie potrafił się zdecydować, który mu się najbardziej podoba. Na szczęście z odsieczą przybyła rudowłosa czarownica decydując za nich oboje.
-Okej- zgodził się bez protestów na propozycję Gwen. Wzór faktycznie nie należał do najstraszniejszych, ale taką Dynię Heath chętnie by sobie postawił przy łóżku. Wydawała się być... sympatyczna.
Gdy kobieta chwyciła za nożyk i zaczęła nacinać dynię, żeby zrobić jej oczy Heath tylko się przyglądał co robi, i jak to robi. -Nie... pierwszy raz będę robić dynię- odpowiedział czarownicy na pytanie. Wcześniej był trochę za mały na takie zabawy. No i biorąc pod uwagę jego ruchliwość, to jego opiekunowie raczej nie byli zbyt chętni dawać dzieciakowi jakieś ostre narzędzia. Tak na wszelki wypadek.
-Mogę spróbować zrobić nos?- zapytał gdy już Gwen skończyła pracować nad oczami. Jak na jego gust wyszły całkiem ładnie. Gdy dostał pozwolenie od czarownicy wziął jedno z dłutek do ręki i zabrał się z zapałem do pracy, próbując prawie bezzębnemu Nickowi ładny nos. Ciekawe czy w ogóle ta sztuka mu się uda. W końcu robił to po raz pierwszy i co prawda przyglądał się wcześniej Gwen przy pracy, ale co innego patrzeć, a co innego faktycznie robić. Chociaż, ryzyka w sumie zbyt dużego nie było. Nos w razie czego można było łatwo poprawić. Najwyżej wyjdzie nieco za duży i tyle. W każdym razie sam proces tworzenia dyniowego potwora całkiem mu się podobał.
| rzeźba: nie mam, zwinne ręce: nie mam; rzeźbię nos prawie bezzębnego Nicka
Też wyszczerzył się w stronę Josepha. W sumie trochę już go nie widział -Cześć!- rzucił wesoło w jego kierunku.
O ile w ogóle było to możliwe to uśmiechnął się jeszcze szerzej na słowa Gwen. Kto nie lubił pochwał?
Chłopiec przyglądał się przez chwilę proponowanym wzorom i tak szczerze mówiąc to nie potrafił się zdecydować, który mu się najbardziej podoba. Na szczęście z odsieczą przybyła rudowłosa czarownica decydując za nich oboje.
-Okej- zgodził się bez protestów na propozycję Gwen. Wzór faktycznie nie należał do najstraszniejszych, ale taką Dynię Heath chętnie by sobie postawił przy łóżku. Wydawała się być... sympatyczna.
Gdy kobieta chwyciła za nożyk i zaczęła nacinać dynię, żeby zrobić jej oczy Heath tylko się przyglądał co robi, i jak to robi. -Nie... pierwszy raz będę robić dynię- odpowiedział czarownicy na pytanie. Wcześniej był trochę za mały na takie zabawy. No i biorąc pod uwagę jego ruchliwość, to jego opiekunowie raczej nie byli zbyt chętni dawać dzieciakowi jakieś ostre narzędzia. Tak na wszelki wypadek.
-Mogę spróbować zrobić nos?- zapytał gdy już Gwen skończyła pracować nad oczami. Jak na jego gust wyszły całkiem ładnie. Gdy dostał pozwolenie od czarownicy wziął jedno z dłutek do ręki i zabrał się z zapałem do pracy, próbując prawie bezzębnemu Nickowi ładny nos. Ciekawe czy w ogóle ta sztuka mu się uda. W końcu robił to po raz pierwszy i co prawda przyglądał się wcześniej Gwen przy pracy, ale co innego patrzeć, a co innego faktycznie robić. Chociaż, ryzyka w sumie zbyt dużego nie było. Nos w razie czego można było łatwo poprawić. Najwyżej wyjdzie nieco za duży i tyle. W każdym razie sam proces tworzenia dyniowego potwora całkiem mu się podobał.
| rzeźba: nie mam, zwinne ręce: nie mam; rzeźbię nos prawie bezzębnego Nicka
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'Dzieci w Dyni' :
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'Dzieci w Dyni' :
E tam, bycie poinformowanym było przereklamowane. Dlaczego? Bo Joe w ogóle nie słuchał instrukcji, a i tak doskonale wiedział, co należy zrobić, tak? Tak samo jak wiedział, że najpierw trzeba się ścigać po dynie. Był liderem i po prostu wiedział takie rzeczy. Tak samo jak przewodził całemu przedsięwzięciu (od tego był lider) i kierował swym zespołem, choćby właśnie przeprowadzając przyspieszony kurs rzeźbiarstwa.
Co do wycinania dyni co roku na Halloween... Joe tylko parsknął śmiechem.
- Dobrze, że moje rodzeństwo nie ma takich poronionych pomysłów - skwitował wesoło. Owszem, w rodzinnym domu na to święto pojawiały się straszne lampiony... ale Joseph do tej pory uważał, że pojawiały się w magiczny sposób. No bo to przecież niepoważne, żeby ktoś się babrał w warzywie, żeby zrobić z niego upiorną głowę, nie?
No ale dobrze, czas trochę popracować. Wright ładnie powywijał dłutem cały czas mówiąc Florence co robi i w efekcie wyszły mu całkiem ładne i przeraźliwe usta Olbrzyma Kanibala. Pochwalony przez partnerkę, Joe przybił jej z uśmiechem piątkę.
- Załapałaś? - upewnił się, po czym dał jej przejąćpałeczkę dłuto. Nie spuścił jej jednak z oka ani na jedną chwilę i sprawował pieczę nad ich dziełem.
- Tak, tak, pamiętaj, że musisz tu zostawić miejsce na źrenicę... No... powiedzmy...? Trochę delikatniej. Nie, teraz mocniej, bo grubsza skórka. Taa...nie! Czekaj... - poprawił jej uchwyt na dłucie.
Ostatecznie dość krytycznie przyjrzał się ich dziełu. Jedno oko większe, drugie mniejsze... krzywo osadzone i w ogóle kompletnie inne... Może gdyby przekrzywiło się głowę i przymknęło lekko oko...
- Całkiem nieźle - pochwalił Flo po chwili. - Ale dopracuję detale, co ty na to? - zaproponował, po czym sam przejął dłuto i zabrał się za poprawki oczu ich przeraźliwego Kanibala. Jedno oko poszerzyć, drugie lekko skorygować... zaraz powinno być dobrze.
Rzeźbiarstwo I (+10), brak Zręcznych Rąk (0)
Dynia duża (-10)
Zaczarowane dłuto (+20)
Oczy Olbrzyma Kanibala (ST 45)
Co do wycinania dyni co roku na Halloween... Joe tylko parsknął śmiechem.
- Dobrze, że moje rodzeństwo nie ma takich poronionych pomysłów - skwitował wesoło. Owszem, w rodzinnym domu na to święto pojawiały się straszne lampiony... ale Joseph do tej pory uważał, że pojawiały się w magiczny sposób. No bo to przecież niepoważne, żeby ktoś się babrał w warzywie, żeby zrobić z niego upiorną głowę, nie?
No ale dobrze, czas trochę popracować. Wright ładnie powywijał dłutem cały czas mówiąc Florence co robi i w efekcie wyszły mu całkiem ładne i przeraźliwe usta Olbrzyma Kanibala. Pochwalony przez partnerkę, Joe przybił jej z uśmiechem piątkę.
- Załapałaś? - upewnił się, po czym dał jej przejąć
- Tak, tak, pamiętaj, że musisz tu zostawić miejsce na źrenicę... No... powiedzmy...? Trochę delikatniej. Nie, teraz mocniej, bo grubsza skórka. Taa...nie! Czekaj... - poprawił jej uchwyt na dłucie.
Ostatecznie dość krytycznie przyjrzał się ich dziełu. Jedno oko większe, drugie mniejsze... krzywo osadzone i w ogóle kompletnie inne... Może gdyby przekrzywiło się głowę i przymknęło lekko oko...
- Całkiem nieźle - pochwalił Flo po chwili. - Ale dopracuję detale, co ty na to? - zaproponował, po czym sam przejął dłuto i zabrał się za poprawki oczu ich przeraźliwego Kanibala. Jedno oko poszerzyć, drugie lekko skorygować... zaraz powinno być dobrze.
Rzeźbiarstwo I (+10), brak Zręcznych Rąk (0)
Dynia duża (-10)
Zaczarowane dłuto (+20)
Oczy Olbrzyma Kanibala (ST 45)
Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!
No team can ever best the best of Puddlemere!
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Joseph Wright' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Może jestem zbyt mocno zaaferowany zbliżającą się Nocą Duchów oraz samym rzeźbieniem w dyniach, przez co nie zauważam dość istotnych szczegółów dziejących się dookoła. Umyka mi widok jakiegoś mężczyzny szepczącego do Just, ostatecznie to przecież nie moja sprawa, nich sobie pogawędzą czy co tam chcą robić. Byleby była gotowa na rywalizację, reszta nie ma właściwie żadnego znaczenia. Dlatego upewniam się tylko, że Tonks wlecze się gdzieś za mną i współpracuje, zaś otoczka mnie nie interesuje. Zresztą, szybko poganiam nas oboje, żebyśmy znaleźli się w miarę sprawnie na miejscu zbrodni wycinania koślawych wzorów na dyniach. W końcu nie chcemy przegrać. Chociaż u mojej towarzyszki to ja nie widzę ducha walki.
Chyba, że ze mną.
- Nie, wcale nie. Poza tym nie mógłbym ci puszczać oczka, tego na pewno już byś nie przeżyła, więc nie strasz mnie - odpowiadam przekonany co do swojej teorii, ale tak naprawdę to niczego nie jestem pewien. Tak sobie myślę, że stojąca obok kobieta to jednak nieprzewidywalna jest.
Dobrze, że ruszyłem na polowanie na najlepszą dynię i najgorsze spekulacje musiały zostać ucięte. Jeszcze serio uwierzyłbym, że Just nie docenia mojego pięknego spojrzenia ciepłych oczu, co samo w sobie brzmi niedorzecznie. Chyba wizja utraty elementu przystojnej twarzy tak mocno zagrzała mnie do walki, że rzucam się po średnią dynię z ogromnym poświęceniem godnym gliniarza biegnącego za podejrzanym. Niestety w tym samym czasie dopada do niej dzieciak i przez to mam konsternację na twarzy. Tonks krzyczy, że ta obok jest dobra. Na szczęście mogę chwycić ją równie szybko, więc powracam ze zdobyczą do stolika niczym najbardziej rasowy myśliwy.
- Wybrałaś jakiegoś zgniłka - zauważam, kiedy przyglądam się temu okazowi intensywniej. Będzie ciężko w tym rzeźbić, ale damy radę. Chyba. Przyglądam się tym wszystkim rozdanym wzorom i myślę intensywnie. - Bierzemy najłatwiejsze - decyduję, w końcu oboje nie jesteśmy zbyt artystycznie uzdolnieni. - Ta Pomyłka wygląda słabo, a że jesteśmy z różnych domów więc wybranie któregoś z nich byłoby oczywistą manipulacją - wygłaszam podniosłe przemówienie. - Zróbmy Zadowolonego Kotka Starszej Pani, zobacz jaki słodki, aż chce się go pogłaskać - mówię beztrosko, zaś nuta słodyczy pobrzmiewa gdzieś pod koniec tego zdania. - O, weźmy ten fikuśny przedmiot, wszyscy nim rzeźbią - dodaję, widząc jak ci wszyscy ludzie sięgają po jakieś narzędzie. Szkoda, że to nie mój mistrzowski nóż. - Spróbuję zrobić mu jakieś znośne oczy - ogłaszam, po czym pewnym siebie ruchem próbuję wycinać takie półkoliste zygzaki, cholera wie, co to jest. Ale jestem bardzo zacięty w działaniu.
Nie mam rzeźby ani zręcznych rąk, biorę jednak dłuto, a nie mój super nóż i usiłuję wyrzeźbić oczy Zadowolonego Kotka Starszej Pani
Chyba, że ze mną.
- Nie, wcale nie. Poza tym nie mógłbym ci puszczać oczka, tego na pewno już byś nie przeżyła, więc nie strasz mnie - odpowiadam przekonany co do swojej teorii, ale tak naprawdę to niczego nie jestem pewien. Tak sobie myślę, że stojąca obok kobieta to jednak nieprzewidywalna jest.
Dobrze, że ruszyłem na polowanie na najlepszą dynię i najgorsze spekulacje musiały zostać ucięte. Jeszcze serio uwierzyłbym, że Just nie docenia mojego pięknego spojrzenia ciepłych oczu, co samo w sobie brzmi niedorzecznie. Chyba wizja utraty elementu przystojnej twarzy tak mocno zagrzała mnie do walki, że rzucam się po średnią dynię z ogromnym poświęceniem godnym gliniarza biegnącego za podejrzanym. Niestety w tym samym czasie dopada do niej dzieciak i przez to mam konsternację na twarzy. Tonks krzyczy, że ta obok jest dobra. Na szczęście mogę chwycić ją równie szybko, więc powracam ze zdobyczą do stolika niczym najbardziej rasowy myśliwy.
- Wybrałaś jakiegoś zgniłka - zauważam, kiedy przyglądam się temu okazowi intensywniej. Będzie ciężko w tym rzeźbić, ale damy radę. Chyba. Przyglądam się tym wszystkim rozdanym wzorom i myślę intensywnie. - Bierzemy najłatwiejsze - decyduję, w końcu oboje nie jesteśmy zbyt artystycznie uzdolnieni. - Ta Pomyłka wygląda słabo, a że jesteśmy z różnych domów więc wybranie któregoś z nich byłoby oczywistą manipulacją - wygłaszam podniosłe przemówienie. - Zróbmy Zadowolonego Kotka Starszej Pani, zobacz jaki słodki, aż chce się go pogłaskać - mówię beztrosko, zaś nuta słodyczy pobrzmiewa gdzieś pod koniec tego zdania. - O, weźmy ten fikuśny przedmiot, wszyscy nim rzeźbią - dodaję, widząc jak ci wszyscy ludzie sięgają po jakieś narzędzie. Szkoda, że to nie mój mistrzowski nóż. - Spróbuję zrobić mu jakieś znośne oczy - ogłaszam, po czym pewnym siebie ruchem próbuję wycinać takie półkoliste zygzaki, cholera wie, co to jest. Ale jestem bardzo zacięty w działaniu.
Nie mam rzeźby ani zręcznych rąk, biorę jednak dłuto, a nie mój super nóż i usiłuję wyrzeźbić oczy Zadowolonego Kotka Starszej Pani
I don't know
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
how to deal with serious emotions
without turning them
into a fucking joke
Randall Lupin
Zawód : były policjant, kurs aurorski zawieszony
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
Don't get attached.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Randall Lupin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 46
'k100' : 46
- Przeżyję bez Twoich oczek. - mruknęła przekornie nie dając się porwać dyniowemu szaleństwo. Wzrok znów przetoczył się po sali, jakby tylko czekała, aż wydarzy się coś złego, a potem trafił na Lupina. - Bardziej ty byś nie przeżył. Puszczasz je dla siebie choć nie wiem po co. - wzruszyła ramionami całkowicie bezwzględnie. Nie, zdecydowanie ich nie potrzebowała, nie była nawet pewna, czy ktokolwiek ich potrzebował tak naprawdę. Ale sprzeczanie się o puszczanie oczka było… bez sensu. Wskazała więc dynię. Bardziej strzelała niż wiedziała na pewno. Bo przecież i na dyniach i na ogrodnictwie, zielarstwie czy samym gotowaniu to się tak przeciętnie znała. Na jego słowa wzruszyła ramionami.
- Serio sądziłeś, że będę wiedzieć która jest dobra? - zapytała unosząc lekko brew. Już z daleka widać było, że raczej kiepska z niej pani domu, że sprząta i gotuje od święta, a tego drugiego to właściwie dopiero się uczy. I że szybciej i łatwiej pojmie jak wykorzystać ciężar przeciwnika by zadać cios, niż to dlaczego szynkę należy piec a nie smażyć.
- Niezdany Egzamin Krukona to nones. - mruknęła marszcząc nos. - Nie przypominam sobie, żeby ktoś u nas czegoś nie zdał. - dodała jeszcze zastanawiając się przez chwilę bo przesunęła się do szkoły i przebiegła myślami przez nią szybko. Obserwuje działania Lupina, a gdy ten wyciąga w jej kierunku dłuto sięgam po nie bez entuzjazmu. Widziała je wcześniej, w garażu ojca, ale wątpiła, że coś cudownego wyjdzie spod jej rąk. Niemniej zabrała się do roboty mając w zamiarze wyrzeźbić usta w dyni.
| robie usta, rzeźbię to co Lupin, też nic nie mam, działam dłutem
- Serio sądziłeś, że będę wiedzieć która jest dobra? - zapytała unosząc lekko brew. Już z daleka widać było, że raczej kiepska z niej pani domu, że sprząta i gotuje od święta, a tego drugiego to właściwie dopiero się uczy. I że szybciej i łatwiej pojmie jak wykorzystać ciężar przeciwnika by zadać cios, niż to dlaczego szynkę należy piec a nie smażyć.
- Niezdany Egzamin Krukona to nones. - mruknęła marszcząc nos. - Nie przypominam sobie, żeby ktoś u nas czegoś nie zdał. - dodała jeszcze zastanawiając się przez chwilę bo przesunęła się do szkoły i przebiegła myślami przez nią szybko. Obserwuje działania Lupina, a gdy ten wyciąga w jej kierunku dłuto sięgam po nie bez entuzjazmu. Widziała je wcześniej, w garażu ojca, ale wątpiła, że coś cudownego wyjdzie spod jej rąk. Niemniej zabrała się do roboty mając w zamiarze wyrzeźbić usta w dyni.
| robie usta, rzeźbię to co Lupin, też nic nie mam, działam dłutem
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Uniosła brwi wyżej nie do końca jakby przyjmując zapewnienie Figg bo jakoś nie umiała sobie wyobrazić krojenia cukinii dłutem oraz papryki piłą. Sama praca dłutem przy dyni szła jej nieporadnie i dopiero po kilku mozolnych pchnięciach tym zyskała na większej pewności w wybieraniu odpowiedniego kąta nachylenia by odłupać odpowiednio duży kawałek rośliny. Koniec końców oczy wyszły jakie wyszły. Być może nieco za duże przez mnogą ilość poprawek, lecz były.
- Są chyba idealne. Co prawda trochę rozbiegane, mają w sobie też coś nieco kanciastego, lecz ta wybaczająca pomyłki głębia...to jest chyba to co robi robotę - zaczęła kiwać potakująco głową jak filozof kiedy to przyjaciółka dopracowywała szczery uśmiech ich dyniowemu dżentelmenowi.
- Dodajmy mu może nos budzący respekt. Co ty na to? - zaproponowała mając w zamiarze wykonać dłutkiem prosty ruch, który miał przyozdobić ich dyniową pomyłkę w nos walecznego gryfona.
|rzeźba - brak, zręczne ręce - brak, dłutko +20 -> nos walecznego gryfona st5
- Są chyba idealne. Co prawda trochę rozbiegane, mają w sobie też coś nieco kanciastego, lecz ta wybaczająca pomyłki głębia...to jest chyba to co robi robotę - zaczęła kiwać potakująco głową jak filozof kiedy to przyjaciółka dopracowywała szczery uśmiech ich dyniowemu dżentelmenowi.
- Dodajmy mu może nos budzący respekt. Co ty na to? - zaproponowała mając w zamiarze wykonać dłutkiem prosty ruch, który miał przyozdobić ich dyniową pomyłkę w nos walecznego gryfona.
|rzeźba - brak, zręczne ręce - brak, dłutko +20 -> nos walecznego gryfona st5
angel heart | devil mind
The member 'Shelta Vane' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 66
'k100' : 66
– Dzień dobry! – rzuciła Gwen grzecznie w stronę Josepha, odwzajemniając uśmiech, po czym nachyliła się w stronę Heatha:
– Twój znajomy? – spytała miękko, unosząc brew.
Chwilę później zauważyła, że w wydarzeniu bierze udział też Willow, jednak dziewczyna była skupiona na swojej dyni, dlatego malarka postanowiła, że teraz nie będzie jej przeszkadzać. Najwyżej porozmawiają, jak już skończą rzeźbić w dyni.
Gdy Heath chwycił w dłoń nóż, rudowłosa stała tuż obok niego, pilnując, aby chłopcu nie stała się krzywda. Jeśli zrobiłby sobie krzywdę mogłaby mieć ponowną nieprzyjemną rozmowę z jego wujkiem (który chyba bardziej przejmował się losem chłopca od jego ojca), a tego zdecydowanie nie chciała. Nie zdziwiła się, że pięciolatkowi nie wyszedł nos.
– Nie martw się, Heath. Zaraz spróbujesz ponownie. Tylko może najpierw spróbuje wyrzeźbić jej usta? – zaproponowała, chwytając dłuto ponownie.
Zebrała miąższ z dyni na bok stolika, nie zwracając szczególnej uwagi na rechoczącą dynię, po czym chwyciła jedno z bardziej precyzyjnych dłut i spoglądając na wzornik próbowała wyrzeźbić usta prawie bezzębnego Nicka. Miała nadzieję, że i tym razem jej się uda: oczy dyni może nie były doskonałe, ale poprawnie odwzorowywały wzornik, a chyba o to przede wszystkim chodziło.
– To będzie najstraszniejsza dynia z tych wszystkich! Będziesz mógł straszyć wszystkich w domu – mówiła do Heatha, nie przestając kroić dyni.
| rzeźbiarstwo na poziomie I, nie mam biegłości zręcznych rąk.
– Twój znajomy? – spytała miękko, unosząc brew.
Chwilę później zauważyła, że w wydarzeniu bierze udział też Willow, jednak dziewczyna była skupiona na swojej dyni, dlatego malarka postanowiła, że teraz nie będzie jej przeszkadzać. Najwyżej porozmawiają, jak już skończą rzeźbić w dyni.
Gdy Heath chwycił w dłoń nóż, rudowłosa stała tuż obok niego, pilnując, aby chłopcu nie stała się krzywda. Jeśli zrobiłby sobie krzywdę mogłaby mieć ponowną nieprzyjemną rozmowę z jego wujkiem (który chyba bardziej przejmował się losem chłopca od jego ojca), a tego zdecydowanie nie chciała. Nie zdziwiła się, że pięciolatkowi nie wyszedł nos.
– Nie martw się, Heath. Zaraz spróbujesz ponownie. Tylko może najpierw spróbuje wyrzeźbić jej usta? – zaproponowała, chwytając dłuto ponownie.
Zebrała miąższ z dyni na bok stolika, nie zwracając szczególnej uwagi na rechoczącą dynię, po czym chwyciła jedno z bardziej precyzyjnych dłut i spoglądając na wzornik próbowała wyrzeźbić usta prawie bezzębnego Nicka. Miała nadzieję, że i tym razem jej się uda: oczy dyni może nie były doskonałe, ale poprawnie odwzorowywały wzornik, a chyba o to przede wszystkim chodziło.
– To będzie najstraszniejsza dynia z tych wszystkich! Będziesz mógł straszyć wszystkich w domu – mówiła do Heatha, nie przestając kroić dyni.
| rzeźbiarstwo na poziomie I, nie mam biegłości zręcznych rąk.
But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
love than fight
Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Grey dnia 08.03.19 20:37, w całości zmieniany 2 razy
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Nie do końca umiał wyczuć Wrighta. Zwyczajnie trudno mu było zrozumieć, że można było być tak prostolinijnym człowiekiem i funkcjonować jakoś w społeczeństwie jako pełnowartościowa, postrzegana za zdrową jednostka. Do tego ta przesadnie pozytywna aura oraz niezdrowy entuzjazm wzbudzał lekki niepokój sprawiając, że auror nieco się zastanawiał nad tym, czy myć może Benjamin nie gra przed nim jakiejś przejaskrawionej roli. Starał się nie dać wyprowadzić z równowagi, jednak żart dotyczący wydarzeń w Salisbury, które przywoływały postać Voldemorta wcale go nie bawił i prawdopodobnie nie nastąpi dzień w którym miałoby się to zmienić. Naturalnie, że zareagował więc uszczypliwie. Wydawało się jednak to nie zrobić żadnego wrażenia na starszym czarodzieju, który za chwilę zabrzmiał jak dobry dziadziuś. Anthony nie skomentował ani nie dodał w tej kwestii już nic od siebie siadając do stolika, a zaraz potem skupiając się na wyborze odpowiedniej dyni co ostatecznie zrobił zresztą bez większego przekonania. Wszystkie wydały mu się takie same. Po chwili jednak na ich stoliku leżała już wybrana dynia. Nim zabrał się za pracę Skamander podwinął rękawy szaty wzrocząc za Kudłaczem, który miał być tego dnia inspiracją.
- Kudłacz ma w sobie trochę chyba coś z buntownika, prawda? Mówiłeś, że jest młody - a to była domena właśnie takich istot. Oczy Budntu Goblina wyglądały jak coś co mogło pasować do konceptu. Spróbował je więc wyrzeźbić.
|rzeźba: -50; zręczne ręce: -; dynia: +10 -> próbuję średni wzór: Oczy Buntu Goblina
- Kudłacz ma w sobie trochę chyba coś z buntownika, prawda? Mówiłeś, że jest młody - a to była domena właśnie takich istot. Oczy Budntu Goblina wyglądały jak coś co mogło pasować do konceptu. Spróbował je więc wyrzeźbić.
|rzeźba: -50; zręczne ręce: -; dynia: +10 -> próbuję średni wzór: Oczy Buntu Goblina
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Dynia na parę
Szybka odpowiedź