Wydarzenia


Ekipa forum
Central Park
AutorWiadomość
Central Park [odnośnik]08.05.16 1:32
First topic message reminder :

Central Park

Jedna z magicznych części parku centralnego wypełniona jest niezliczonymi drzewami czereśni, które dzięki magii zaczynają kwitnąć już wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca. Najznamienitsi zielarze oraz znawcy alchemii dbają o to, aby różowawe kwiaty kwitły tu od marca do końca lipca, kiedy to przeobrażają się w delikatne, słodkie owoce. Można do woli zrywać je z drzew i delektować się ich smakiem.
Park jest uwielbiany przez dzieci, zakochanych oraz artystów szukających tu inspiracji; spacerującym akompaniuje śpiew słowików oraz kosów. Tylko zimą nie występuje tu cała paleta barw - wtedy śnieżny puch otula wszystkie gałęzie i park skąpany jest bieli, co nie czyni go jednak ani trochę mniej urokliwym.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Central Park [odnośnik]03.01.17 14:59
Musiało to wyglądać zabawnie. Te jej nieporadne (a może właśnie poradne) ruchy w celu zmazania mu z policzka śladu szminki. Mógłby powiedzieć, żeby przestała, bo jest już dużym chłopcem, ale Cece z uporem starała się naprawić to, co nawyprawiała. Raiden z takim śladem musiałby się gęsto tłumaczyć po powrocie do domu i mimo że nie obiecywali sobie z Artis nic więcej ponad obecność, potrafili być zazdrośni. Pani auror na pewno częściej niż on, ale Carter znał powody, dla których tak było. On opowiedzieć się jeszcze nie potrafił. Ciągle to do niego wracało. Ciągle. Nawet teraz gdy stał przed piękną dziewczyną, którą może jeszcze jakiś czas temu potraktowałby inaczej. Teraz z delikatną rezerwą odsunął jej dłoń od swojej twarzy i uśmiechnął się delikatnie. Mogło to przypominać matkę, chcącą doprowadzić do porządku swoje brudne dziecko. Chociaż sądząc po zachowaniu Cece, Raidenowi wydawało się, że daleko jej było do iście matczynych odruchów. Zignorował jej słowa o wchodzeniu oknem. Kiedyś przecież w Chicago wchodził nawet po ścianie, żeby tylko dostać się do pokoju pewnej przedstawicielki płci pięknej. Teraz zapewne dla matki swojego dziecka byłby na o wiele większe poświęcenie, o których nawet nie wiedział.
Kobiety flirtują z niegrzecznymi chłopcami, ale wychodzą za porządnych mężczyzn.
Trochę te jej słowa go przybiły. Delikatnie, jakby nieprzyjemne uczucie, gdyby zapomniało się wypić porannej kawy. Nic nie znacząco, a jednak dające o sobie znać w nikłym odczuciu. Na sekundę nie więcej. Pojawiało się i tak samo szybko znikało. Bo czy miał zostać tym chłopcem do końca życia? Czy może właśnie potrafił być jednym u drugim. I te słowa przemilczał jedynie patrząc w dal. Wtedy Cece zajęła się swoim rysunkiem, ale nie zwrócił na niego uwagi. A przynajmniej nie z początku.
- Gdyby tak było, nikt by ich nie krzywdził - odparł jej w nieco filozoficznym aspekcie, ale ostatnio miał dużo spraw zaginięć na swojej głowie. Zaginięć, morderstw, porwań. W dodatku Niewidzialna Ręka, gang, który ścigał i handlował młodymi dziewczętami ciągle działał. A on dalej nie rozwiązał tej zagadki, ale był blisko. Coraz bliżej. - Chociaż do ciebie mam wyjątkowe szczęście - dodał już swobodniejszym tonem, nie chcąc by to spotkanie kończyło się właśnie w takim nostalgicznym klimacie. - Co to za bazgrołki? - rzucił dopiero teraz zaglądając jej przez ramię. - To mam być niby ja?


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Central Park [odnośnik]03.01.17 18:44
Raiden, jak widać, nie znał jej zbyt dobrze. Cece nosiła w sobie wystarczająco wiele matczynych odruchów, aby suszyć głowę Matthewowi o dbanie o własne zdrowie. Pilnowała też samej siebie, aby nie stracić głowy podczas spędzania z Titusem wieczoru w pubie. Dbała o Aurorę, a także o Edwarda, chociaż jemu wydawało się, że to on sprawuje opiekę nad nią. Była jednocześnie dorosłą, gotową do macierzyństwa kobietą, jak i dzieckiem. Kokietką i niewinną dziewicą, nieznającą własnych możliwości, gdy chodziło o flirtowanie z mężczyznami. W jej zachowaniu względem niego nie było dzisiaj nic romantycznego. Wcześniej może było inaczej. Zawstydzała ją jego obecność, peszyła się na wszelkie insynuacje, jakoby miała narzeczonego, chłopaka czy kogoś bliskiemu jej sercu. Jego przyjemna aparycja nieco mieszała jej w głowie, gdy dodała do tego jego zaczepny charakter. Teraz po prostu grała z nim w grę, którą sam zapoczątkował. Znajdowała przyjemność w tym niewinnym flircie, jaki dla nich obojga nie musiał znaczyć zbyt wiele i jaki tak naprawdę nigdy do końca nie mógł zostać nazwany właśnie flirtem. Bo czy kobieta, która nigdy świadomie nie flirtowała, mogła zostać nazwana uwodzicielką?
Nie spostrzegła tego, jak nietrafnie dobrała słowa. Dla niej Raiden był kimś zupełnie innym. Jawił jej się jako mężczyzna pewien siebie, niekiedy aż zanadto, ale z cała pewnością porządny, stabilny i mocny. Takie miała wyobrażenie o policjantach, strażnikach jej życia i zdrowia w codziennych sytuacjach. Nawet jej przez myśl nie przeszło, co takiego Carter może teraz dusić w sobie, czym się zadręcza i o czym myśli. Rysowała niespiesznie i jak zwykle, gdy już wpadała w rytm, zapomniała o upływie czasu, a wraz z nim o bożym świecie. - Miłość i przywiązanie nie podlegają regułom. - odezwała się cicho, zupełnie nieprzejęta chwilową ciszą, jakiej nawet nie dostrzegła. Postanowiła nie wspominać, że tak po prawdzie to ona miała szczęście, iż ciągle na siebie wpadali. Nie umarła na lodowisku, ani nie została okradziona dzięki niemu! Chociaż, z tym lodowiskiem to może był przypadek. Nie analizowała tego jakoś dogłębnie. - Tak - odpowiedziała na jego wątpliwość, udając urażoną. Lekki uśmiech zabłąkał się na jej twarzy. - Zobacz, tutaj masz czapkę policjanta - dorysowała mu mugolski beret. - a tutaj odznakę - śmieszny trójkąt przeciął drugi, odwrócony, co skojarzyć się mogło z gwiazdą Dawida. Zamalowała oba, kiedy doprawiła mu zawadiacki uśmiech (chyba, bo postać była zbyt mała, aby to jednoznacznie stwierdzić), pelerynę i różdżkę w dłoni. - Nie dostrzegasz podobieństwa?


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Central Park [odnośnik]07.01.17 13:21
W ogóle się nie znali. Byli jedynie przypadkowymi osobami, które spotkały się kilka razy i wywiązywała się między nimi niezobowiązująca rozmowa. Były to jednak ciekawe spotkania. Raiden zawsze mógł nieco pół żartem pół serio dorzucić coś Cece a propos spotykania się z kimś wyjątkowym. W końcu była młoda i to bardzo, a jeszcze tak wzbraniała się przed otwarciem... Może gdyby nie miał zobowiązań i był młodszy... Ale nie był, a jego odczucia sympatii, które posiadał względem panny Sykes przypominały mu nieco odnoszenie się do Sophii. Była mniej więcej w jej wieku, chociaż z ustaleniem wieku u Cece było trudno. W końcu wyglądała dojrzale. Zdecydowanie zbyt dojrzale, ale cóż. Raiden akurat wiedział, że na świecie są różne kobiety w różnym wieku, które nie zawsze wyglądały na swoje lata. Nie, żeby coś insynuował. Musiał jednak przyznać, że kobiety w Anglii zdecydowanie się różniły niż te w Ameryce. Dalej przestrzegające zasad, uparcie trzymając się wydziwnionych, przedpotopowych zwyczajów. Rozumiał, że wciąż można było wierzyć w romantyczną miłość, ale czy kobieta nie powinna też wyjść naprzeciw zamiast oczekiwać, że zrobi to za nią mężczyzna? Cóż. Nie wszyscy mieli do tego dryg.
Nie skomentował jej słów o miłości i przywiązaniu, bo za bardzo nie wiedział jak się do nich odnieść. Czy to dotyczyło ich wymiany zdań? Albo może po prostu jakaś myśl dziewczyny wyszła jej z ust niechcący? Bądź co bądź milczał i patrzył co robiła. Ich wpadanie na siebie miało pewien urok i na pewno można było dostrzec przekorność losu, gdy spotykali się akurat w momentach, gdy Raiden nie chciał być sam. Jej towarzystwo jakoś podnosiło go na duchu, gdy trzeba było. Schylił się nad jej ramieniem, by bliżej przyjrzeć się swojej podobiźnie. Przekręcił nawet głowę, by dostrzec to podobieństwo, ale coś słabo mu szło.
- Może gdybym się spił i walnąłby mnie pociąg to... Wyglądałbym ciągle zdecydowanie lepiej - odparł, po czym w sumie wyjął jej z dłoni pędzel i zaraz zaczął coś poprawiać. Gdy skończył, odsunął się na dawną pozycję i przyjrzał się swojemu dziełu. Musiał przyznać, że wyglądało całkiem nieźle. - Wróżka zębuszka jak się patrzy - stwierdził, patrząc na domalowane skrzydełka, baletki, a czapkę zamienił na tiarę. - Teraz sprzedasz to za kilogram złota. Słuchaj... Nie znasz jakiejś dobrej knajpy w okolicy? - spytał po chwili ciszy.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Central Park [odnośnik]08.01.17 16:04
Skrzywiła się malowniczo, eksponując swoje zgorszenie jego słowami. Dodawszy do tego poirytowane westchnienie, już miała mu coś odpowiedzieć, kiedy wyjął z jej dłoni pióro, którym szkicowała. - Hej! - wyrwało jej się, a chociaż miała brzmieć na oburzoną, roześmiała się serdecznie. Przyjrzała się jego skupionej twarzy, kiedy to starał się coś stworzyć przy pomocy atramentu i zerknęła na papier dopiero wówczas, gdy odsunął się na nowo od niej samej. Wysunęła dłoń przed siebie, milcząco domagając się zwrotu sprzętu i dopiero, kiedy ponownie zacisnęła palce na delikatnej końcówce orlego pióra, skupiła wzrok na swoim szkicu. - Nigdy nie przypuszczałabym, że wróżki były mężczyznami. - wyraziła swoje zwątpienie, ale na jej twarzy zabłąkał się nieznaczny uśmiech. Umoczyła koniec pióra w atramencie, a następnie uderzyła nim kilkukrotnie w pergamin, domalowując wróżce piękny zarost, z którego po chwili powstały delikatne zmarszczki na jej niewielkim licu. Dobrze radziła sobie z miniaturkami, wbrew temu co ukazała przed chwilą. Najwyraźniej polubiła drażnienie się z nim na tyle, aby móc poświęcić dla tego zajęcia nawet cały szkic. Powtarzające się regularnie ciche chrobotanie, jakie powstawało, gdy Cece dodawała do rysunku kolejne linie, nagle zamarło. Niedomalowane płatki kwiatów zaściełały ziemię wokół drzewa, oczekując na odrobinę koloru i nieco więcej regularności. - Musiałbyś się wpierw zrzec praw autorskich. - zauważyła, ale raczej mimochodem. - W pobliżu jest chyba Liquid Paradise - zastanowiła się na głos, patrząc przez moment w niebo w zamyśleniu. Dopiero potem zerknęła na Raidena, zaintrygowana dlaczego pytał o coś takiego. - Zamierzasz zabrać złodziejaszka na drinka? - spytała zaczepnie, obdarzając go uśmiechem w podobnym tonie. Dotknęła małym palcem tuszu, sprawdzając czy już wysechł, a po chwili już pocierała dłonią o chusteczkę, dokładając do śladów szminki również plamy granatu.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Central Park [odnośnik]08.01.17 20:25
Raiden posiadał tę zaletę i tę wadę, że mówił wprost, co myślał. Nie patrzył na to, co wypada, a co nie. Od dziecka nauczony szczerości, do tego można było dołożyć jego charakter i wychodził właśnie taki gliniarz. Nie bojący się wyrażać swojego zdania. Dla niektórych utrapienie, dla innych wręcz przeciwnie. Trzeba było przyznać, że wygadanie szło mu całkiem nieźle, a z tym łobuzerskim uśmieszkiem i radzeniem sobie w pracy praktycznie ze wszystkim... Nie wszyscy go lubili, ale nie obchodziło go to w żadnym wypadku. Jedynymi rzeczami, na których mu teraz zależało to bezpieczeństwo Artis i maleństwa, a także spokoju dla Sophii. Była tak zabiegana ostatnimi czasy, że praktycznie się nie widywali. W sumie on też nie miał prostych dni, jednak jakoś to szło. Chociaż trauma po śmierci Cilliana została, musieli ruszyć do przodu. Raiden prowadził teraz w pewnym sensie podwójne życie - zajmując się sprawami w pracy, a na boku szukając informacji o zabójstwie rodziców i Moodsa. Nie było to proste z ciężarną i najnowszymi ustaleniami Minister Magii. Ale trzeba było sobie jakoś radzić. Na pewno nie zamierzał rezygnować z własnych poszukiwań, nawet jeśli oznaczało to spowolnienie działań.
Wzruszył ramionami na słowa Cece o wróżkach mężczyznach. Jak to mu powiedziała ta Królowa Angielska w barze... Był jej wróżką chrzestną, więc witamy w świecie magii, gdzie wszystko je możliwe, prawda?
- Ta bardziej wygląda teraz jak zły Mikołaj skrzat wersja Grindelwald - stwierdził, przekrzywiając głowę. Ten rysunek był coraz bardziej karykaturalny i coraz mniej przypominał jego osobę. Jeśli kiedykolwiek... Gdy zagadnęła go o powód szukania lokalu, wzruszył ramionami. - Nie sądzę, żeby panna, którą chcę gdzieś zabrać była zadowolona z towarzystwa złodzieja. Nie sądzisz? - spytał po krótkim milczeniu, ale lekki uśmiech wyszedł mu na usta, gdy - A propos... Chyba nie powinienem ci już zabierać czasu. Twój chłoptaś i tak już zdecydowanie za długo jest sam - dodał, po czym zaczął się wycofywać tyłem z miejsca zdarzenia.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Central Park [odnośnik]08.01.17 21:52
- Na następne spotkanie przygotuje Ci porządnego Cartera - stwierdziła w końcu, decydując się na przerobienie wróżki aka skrzata Grindelwalda na zwykłe drzewo. Póki co nie było to zbyt proste, ale wszelkie niedoróbki zamaskuje się później, już w domu, kiedy będzie mogła różdżką ściągnąć nadmiar atramentu z pergaminu. Przyjrzała się teraz swojemu rozmówcy, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów jego twarzy, aby móc go potem bez problemu namalować. - Przecież tylko żartuję. - westchnęła, tłumacząc się tak, jakby w istocie nie zrozumiał, chociaż przecież musiał. - Nie bądź dla niego zbyt okrutny. - poprosiła jeszcze na odchodne, zanim tak na dobre się wycofał i pomachała mu na pożegnanie nim wróciła do szkicowania. Zajmowała się obserwowaniem otoczenia jeszcze przez dłuższy czas, uparcie bazgrząc na kartkach i w tych bezładnych plątaninach kresek odnajdując cel dnia jutrzejszego, kiedy to spróbuje nie tylko je uporządkować, ale i przenieść na płótno. Przypomniawszy sobie o swojej obietnicy odwróciła pierwszy rysunek, na którym zły Mikołaj skrzat wciąż rzucał obserwatorowi szalone, chociaż odrobinę zniekształcone poprawkami, spojrzenie i po chwili zdającej się przeistaczać w kilkadziesiąt minut, powolnymi i precyzyjnymi pociągnięciami pióra narysowała twarz. Ozdobiła ją oczyma, jakie później miały stać się zielone, a które póki co obdarzały ją znów tym roziskrzonym spojrzeniem, jakie pamiętała z ich spotkania na szpitalnym korytarzu. W przeciągu pół godziny zdołała naszkicować całą jego twarz z tyloma szczegółami, jakie tylko mogła zapamiętać, ale nie mogła zająć się resztą jego osoby. Na pergaminach pojawiało się coraz więcej pojedynczych kropel deszczu i Sykes musiała przyznać się przed samą sobą, że oto nadszedł czas na powrót do domu. Spakowała kartki nim deszcz zdążył je zniszczyć, a następnie wykonała taktyczny odwrót, deportując się tuż za rogiem, tym razem torebkę przyciskając uparcie ramieniem do ciała.

|ztx2?


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Central Park [odnośnik]28.01.17 19:29
19 marca kontynuacja tego wątku

Emmie idzie ulicą nieświadoma niebezpieczeństw jakie na nią czyhają. W dłoniach trzyma młodego kotka. Elbo jest żywiołowy. Musi się zatrzymać i poprawić go w ramionach, żeby ich nie opuścił. Głaszcze go po jedwabiście miękkim futerku, choć bardzo rzadkim. W niektórych miejscach prześwituje odrobinę różowa skóra. Jego wygląd nadaje mu trochę eteryczności i słabowitego wyglądu, ale na swój sposób urokliwego. Mówi się, że zwierzęta są jak ich właściciele. Ten wyjątkowo wydaje się spełniać tą zasadę. Choć nie pod kątem zachowania. Clementine ledwie udaje się go przytrzymać przy sobie, kiedy ten nagle zaczyna się wiercić.
Wiem, Elbo. Spokojnie… Nie chcę Cię zgubić.
Głaszcze go i pieści. Całuje na oślep w uszko, ale kotek przekręca się i nastawia nosek. Mokry i mięciutki. Emmie nie udaje się powstrzymać bardzo drobnego, nieśmiało rzuconego pod nosem śmiechu. Nie potrafi porozumieć się z tym małym stworzonkiem. Ono wcale nie chce jej słuchać, ale jest urocze, ma tak dobre intencje, potrafi rozbawić nawet papę. Przynajmniej takie Emmie ma wrażenie, kiedy czasem wmawia sobie, że zmiana w tonie ojca to lekki uśmiech.
Wszystko się zmienia, kiedy panienka Baudelaire czuje nagły chłód na skórze. Nie zna jego przyczyny, ale zaraz domyśla się, że może mieć to związek z tym, że coś chwyta ją za ramię, a później ciągnie gwałtownie w swoim kierunku. Clemmie czuje mocny, bardzo zimny dotyk na skórze i paznokcie pozostawiające trwałe ślady na jej skórze, a później twardy bruk, wbijający się w jej kręgosłup, wyginający amortyzujące upadek kręgi pod dziwnymi kątami. Emmie przez chwilę nie wie co się dzieje. Przytrzymuje kotka w ramionach, chroniąc go swoim ciałem przed nieznanym złem, które właśnie okazało się jej agresorem. Nie sądziła, że obok niej chodzą tacy, który chcieliby komuś zrobić krzywdę. Prawdopodobnie uderzyła mocno głową o chodnik. Na chwilę wszystko staje się głuche. Przerażająco głuche. Nie potrafi widzieć -  z tym może się pogodzić. Brak słuchu natomiast paraliżuje ją.
Albinosek trzymany w jej ramionach, wczepia w nią pazurki, a zaraz uwalnia się z uścisku i ucieka. Wpada jednak pod czyjeś nogi, cudem unikając stratowania. Biedny, na wpółślepy kotek.


" There's no need to be perfect to inspire others let people get inspired
by how you deal
with your imperfections


Clementine Baudelaire
Clementine Baudelaire
Zawód : hodowczyni ptaków
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
There's no need to be perfect to inspire others let people get inspired by how you deal with your imperfections.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2770-constanine-faye-baudelaire-budowa#44793 https://www.morsmordre.net/t2843-hanok#45618 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f268-mole-valley-little-ash-park https://www.morsmordre.net/t2858-skrytka-bankowa-nr-737#45863 https://www.morsmordre.net/t2844-clementine-faye-baudelaire#45621
Re: Central Park [odnośnik]28.02.17 16:07
Nieprzyjemny dreszcz nieustannie łaskotał kark Skamandera, gdy pojawił się w towarzystwie dwóch towarzyszy przy jednej z londyńskich ulic. Niewidoczni w znanym dla siebie zaułku. Niepokojący donos niemal natychmiastowo podniósł w Biurze alarm, a na miejsce wezwano ich - aurorów, by potwierdzić informację o zagrożeniu. I mimo, że pogłoska, jakoby mieli do czynienie z niebezpieczeństwem większym niż się zdawało była procentowo niewiarygodna, to Samuel podskórnie czuł, że działo się coś niedobrego. Popołudnie sprawiało, że park, do którego zawędrowali nie był pusty. Magiczna część centralnego zbiegowiska przemykała pomiędzy alejkami, ale w jednym miejscu zdawało się być poruszenie większe niż zazwyczaj. Ktoś szarpał się? przy jednej ze ścieżek otulonych siecią czereśniowych drzew. A Skamander niemal zamarł, gdy mignęła mu bardzo znajoma, blada twarz i blask rudo-kasztanowych włosów. Agresor, który był źródłem zamieszania...o zgrozo - przypominał...co przypominał? Długie, zlepione..krwią? włosy, przeraźliwie blada twarz umazana, brudna i poznaczona brunatnymi plamami. Oczy...czy ona miała oczy? Ona?
Serce niemal podeszło mu do gardła, gdy przez krótką chwilę spojrzał w przekrzywioną na bok twarzą...tego, co właśnie atakowało przechodnia, którym był Clementine. Przekrwione białka i mętny wzrok? Całość oblepiona posoką i brak różdżki. Co do wszystkich plugawych magii?
- Zgarnijcie ludzi i otoczcie nas barierą - głos miał chłodny, gdy ruszył biegiem w stronę rozgrywającej się makabrycznie scenki. Niemal natychmiastowo w jego dłoni pojawiła się różdżka - Petrificus Totalus - nie miał zamiaru bawić się w półśrodki, gdy chodziło o coś podobnego. W głowie mu huczało, gdy próbował dopasować cokolwiek do rozgrywającego się własnie dramatu, nie mogąc początkowo dopasować istoty, która atakowała. Dopiero gdy świetlisty promień zaklęcia uderzył w cel - klapki z oczu powoli spadały. Czar powinien natychmiastowo spetryfikować postać, a jedynym efektem, jak zaobserwował, to odwrócenie dziwnie, przekrzywionej głowy w jego stronę. Coś nieznośnie wywróciło mu się w żołądku, gdy przez krew, zabrudzenia i zlepione strąki włosów rozpoznał - Alice?... - wydusił, gdy powietrze gwałtownie ulotniło się z jego płuc. Nie dostrzegał ani krzty rozumności w martwych? oczach, okrwawionych ustach i dziwnie sztywnie wyciągniętej ręce, której palce przypominały zdartą miazgę. I wtedy przyszło olśnienie.
Inferius. Jak? Dlaczego? Ona? I kto...kto na Merlina był w stanie uczynić taką potworność?
Na ziemi leżała Emmie, zagrożenie dla niej nie minęło, ale dopóki...dopóki uwagę skupiał na sobie on - była szansa.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Central Park [odnośnik]04.04.17 13:42
Emmie nie potrafi pomóc. Chce też zrozumieć co dzieje się wokół. Kiedy pierwsza głucha cisza mija, a do jej uszu dociera nieprzyjemny, wysoki dźwięk w głowie, który zapewnia ją, że chwilowe ogłuszenie minęlo, Emmie czuje się spokojniejsza. Jej oddech, który gwałtownie został przyspieszony, uspokaja się. Mimo, że odrobinę tylko – to odrobinę właśnie – chroni ją przed omdleniem. Emmie nie słyszy głosu Samuela. Mężczyzna odzywa się, kiedy jeszcze nie do końca Clementine identyfikuje wszystkie bodźce z otoczenia. Clementine jest czasami naiwna i niedoświadczona, ale podnosi się do pozycji siedzącej, opierając się ręką na ziemi. W głowie trochę jej huczy, ale pierwsze co przychodzi jej na myśl to słowa, które niekoniecznie pasują do sytuacji.
Ja… może mogę jakoś pomóc? — pyta nieznajomego napastnika, pewna, że jakoś można mu pomóc. Nie wie co to są inferiusy. Czyta dużo o zwierzętach, głównie o ptakach, ale o inferiusach nie czytała. Nie potrafi tez takiego poznać i nie wierzy, że w świecie istnieje takie zło, którego celem może być ranienie innych.
Wszystko będzie dobrze — zapewnia intuicyjnie, ale inferius jej nie słucha. Obrzucony zaklęciem odwraca się w kierunku aurora – Samuela i patrzy na niego pustymi oczami. Nie ma uczuć, nie ma w nim śladu duszy, która kiedyś znajdowała się w tym ciele. Bez cienia dawnego człowieczeństwa, zmienia obiekt zainteresowania. Zbliża się do mężczyzny. Powłóczy nogami. Wyciąga do niego zimne kończyny. W bezrefleksyjnym, pustym wykonywaniu rozkazu stwórcy. Alice – nie ma już swojego imienia. Jest Bezimienną, atakującą nie przyjaciela, a zwykłe kości i mięso, w celu zakłócenia spokoju w mugolskiej dzielnicy.
Po drodze wpada na plączącego się pod nogami kota. Biedny Elbo zostaje uniesiony za ogon do góry. To... stworzenie, patrzy pustymi oczodołami w poł-przeźroczyste ślepia malego kotka. Słychać głośne, paniczne miauknięcie.
Elbo! — Emmie rozpoznaje w nim swojego pupila.


" There's no need to be perfect to inspire others let people get inspired
by how you deal
with your imperfections


Clementine Baudelaire
Clementine Baudelaire
Zawód : hodowczyni ptaków
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
There's no need to be perfect to inspire others let people get inspired by how you deal with your imperfections.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2770-constanine-faye-baudelaire-budowa#44793 https://www.morsmordre.net/t2843-hanok#45618 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f268-mole-valley-little-ash-park https://www.morsmordre.net/t2858-skrytka-bankowa-nr-737#45863 https://www.morsmordre.net/t2844-clementine-faye-baudelaire#45621
Re: Central Park [odnośnik]11.04.17 22:03
Ciężki oddech znaczył powietrze, gdy Samuel zatrzymał się przed stworzeniem? bezmyślną i okrutną kreaturą, która kiedyś była....jego kuzynką. Kiedyś. I chociaż bolesne wycie w głowie uderzało w Samuela ze zdwojoną siłą, początkowa panika umknęła adrenalinie. Był na służbie. I jeśli cokolwiek burzyło jego opanowanie, musiał wyeliminować elementem nim polegnie.
Inferius nie odpowiedział, oczywiste, ale Skamander musiał odwrócić uwagę od leżącej na ziemi kobiety. Z wyciągnięta różdżką, jeszcze ciepłą od zaklęcia, które uderzyło w okrwawione i ożywione czarną mocą ciało.
Kto ci to zrobił Alice? Co za ścierwo sięgnęło po najbardziej plugawą magię? I...po co?.
Uderzenia serca słyszał równie głośno, co otaczające ich głosy. Ludzie byli odciągani, a jasna smuga zaklęcia otaczała ich barierą, która nie pozwalała przedrzeć się na zewnątrz....ale i wydostać się. Musieli opanować sytuację nim będzie za późno, a na wpółprzytomna kobieta, przyjaciółka Samuela podciągała akcję pod szalenie osobistą sprawę.
Kot, bieląca się sierść malca i zdarte palce, które zacisnęły się na zwierzęcym ogonku zmusiły aurora do kolejnej inkantacji. Był blisko, wystarczająco blisko, by wycelować dokładnie. Ogień. Ogień był najskuteczniejszą bronią w walce z podobnymi istotami - Incendio - wskazał podarty rękaw ubrania, które wykreowało się na ramionach dawnej Alice. Świetlisty promień dopadł celu i w mgnieniu oka zajął materiał płomieniem. Stwór warknął, chociaż głos przypominał bardziej bulgotanie, a palce, w których do tej pory więził kociaka, rozcapierzyły się i zająć się gwałtownym cofnięciem. magiczne języki ognia nie miały wielkiej mocy, ale wystarczająco silnie odwróciły uwagę. Bielutki zwierzak o ślepkach zamglonych, przypominających...te należące do krzyczącej własnie kobiety, upadł nieporadnie na ziemię i chwiejnie podniosło się, zwijając na ziemi w trzęsącą się kulkę - Emmie, nic ci nie jest? - auror zatoczył koło, by znaleźć przed kobietą, oddzielając ją od kreatury, która gniewnie? szarpała ramię, jakby chciała je oderwać od ciała, co...w którymś momencie dokonało się, bryzgając krwią, która  - chociaż częściowo skrzepnięta, popłynęła brudną, bordową strugą nie tylko wokół inferiusa, ale i dwóch sylwetkach. Krew wydawała się gęsta i przeraźliwie gorąca - Musisz coś zrobić - wiedział, ze stwór zaraz zaatakuje ponownie, a oni pozostawali aktualnie, jedynymi celami. Skamander musiał utrzymać pozycję nim dołączą do niego pozostali aurorzy - Musisz zacząć się wycofywać. Niezależnie od tego co usłyszysz. Skup się na moim głosie - dodał, starając się, by głos brzmiał spokojnie. Wlał w ton całe skumulowane opanowanie i w tym jednym okrutnym momencie cieszył się, że niewidoma dziewczyna została pozbawiona widoku, który wżerał się w samuelowy umysł niczym trucizna. Już na zawsze miał zapamiętać puste spojrzenie, okrwawioną, brudną i..martwą twarz Alice. Z całych sił zaciskał zęby zęby, czując jak zgrzyt trzeszczy mu w szczęce - To bardzo ważne - i z ostatnimi słowami warknął kolejne zaklęcie. W zamiarze miało odrzucić stwora dalej, ale czar nie był wystarczający. Powiew wrył stopy inferiusa w ziemię, pozostawiając lewą nogę dziwnie wykrzywioną, przesuwając tylko i kilka kroków w tył. W kolejnej chwili stwór rzucił się zadziwiająco zwinnie?, powalając Skamandera z olbrzymią siłą na ziemię. Ból zamigotał, gdy zakrzywione palce pozostałej ręki stwora wbiły się w ramię, boleśnie rozrywając skórę. W oddali słyszał zduszony głos  drugiego aurora, który własnie sunął z pomocą. Oby nie za późno.


Darkness brings evil things
the reckoning begins


Ostatnio zmieniony przez Samuel Skamander dnia 05.06.17 22:46, w całości zmieniany 1 raz
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Central Park [odnośnik]27.04.17 0:22
To miała być tylko rutynowa akcja. Nic szczególnego, interwencja w parku, gdzie podobno coś się wydarzyło. Coś, co wymagało obecności aurorów, więc z pewnością nie było to nic zupełnie niewinnego, jednak Charles Pinkstone, auror mający za sobą kilka lat pracy w tym zawodzie, zdążył w pewnym sensie oswoić się z myślą o czyhających na nich niebezpieczeństwach. Nie do końca było wiadomo, co mieli tam znaleźć. Niebezpieczny i wymagający zabezpieczenia artefakt, który ktoś celowo lub niechcący zostawił w parku? Czarodzieja lekkomyślnie bawiącego się zakazanymi czarami? Czy może zwłoki ze śladami po czarnej magii? Tych w ostatnich tygodniach zdawało się nie brakować, ale Charles nie wiedział jeszcze, że to przypuszczenie jest w pewnym sensie bliskie prawdy, nawet jeśli ta miała okazać się jeszcze bardziej makabryczna.
Towarzyszył Samuelowi Skamanderowi i zgodnie z jego poleceniem przegonił nielicznych spacerowiczów, po czym zaczął otaczać teren barierą. Nie wiedział jeszcze, co takiego tak mocno zaniepokoiło drugiego aurora, ale zabezpieczenie miejsca zdarzenia było bardzo ważne, tym bardziej, że znajdowali się w miejscu publicznym, gdzie ktoś przypadkowy niechcący mógłby ucierpieć.
Spoglądając w kierunku Samuela, mógł zauważyć dwie kobiety, z których jedna wydawała atakować się drugą, drobną i kulącą się ze strachu na ziemi. Nawet z daleka mógł dostrzec, że pierwsza z kobiet poruszała się w dziwny sposób, jej ubrania wydawały się naddarte i poplamione czymś, co wyglądało na krew, ale może to tylko umysł podpowiadał mu makabryczne wizje. Ruszył pospiesznie w tamtą stronę, w dłoni ściskając różdżkę, gotów interweniować, gdyby okazało się to konieczne. Był jeszcze zbyt daleko, żeby rozpoznać inferiusa, ale po chwili wydarzyło się coś dziwnego; ręka kobiety dosłownie odpadła od jej ciała i z plaśnięciem uderzyła o ziemię, rozbryzgując dookoła kropelki krwi. Charles przyspieszył, a kiedy kobieta rzuciła się w kierunku Skamandera, zaczął biec, rzucając się w ich kierunku. Jego ręce mocno zacisnęły się na ciele nieznajomej; dopiero teraz zaczął sobie uświadamiać, że coś było z nią nie tak. Bardzo nie tak.
Miał przed sobą inferiusa, ożywionego trupa, na którego nie działało praktycznie nic poza ogniem, ale nie mógł rzucić zaklęcia podpalającego, skoro zaraz pod inferiusem znajdował się Skamander. Należało umożliwić aurorowi oswobodzenie się, by mogli potraktować istotę płomieniami. Kimkolwiek była kiedyś, za sprawą najbardziej plugawej magii stała się jedynie martwą marionetką, której zadaniem było niszczyć. Należało jak najszybciej to zakończyć.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Central Park - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Central Park [odnośnik]05.06.17 23:17
Standardowa procedura już dawno straciła na znaczeniu. W zamieszaniu, jakie własnie miało miejsce - nie było nic standardowego. A stan zagrożenia gwałtownie przyśpieszył swój wzrost z chwilą uświadomienia, z kim właściwie walczył Skamander. Inferius. makabryczna marionetka stworzona przez plugawą magię. Stworzona by siać zamęt i zniszczenie. Stworzona ze śmierci, która sama w sobie powinna potępiać czarnoksiężnika, który jej się przeciwstawiał. A teraz, to Samuel stał na przeciw stworzenia, które mimo znajomych, pokiereszowanych już rysów - nie należała do świata żywych.
Emmie nie odpowiadała, ale musiała go usłyszeć, bo niewidome spojrzenie skierowała w jego stronę. Nie odzywała się, chociaż duszący krzyk zamierał w jej ustach, gdy zamiast wycofać się do tyłu, podczołgała się w stronę kulącego się kota. Nie mógł się gniewać, nie było na to czasu i trzeba było wykorzystać chwile, nim czarnomagicze stworzenie ruszy do ataku. Bordowa broczyna zachlała jego samego, ale szkarłat zalśnił także na bieli kociej istoty, która skryła się w ramionach kobiety. Samuel odwrócił się w panicznym odruchu, tuz przed tym, jak inferius zaatakował, powalając go na ziemię. Obok niego wciąż leżała kobieta i fala bezsilnego gniewu zachlapała jego zmysły. Tylko na chwilę, by wymieszać się z bólem. Wciąż miał w ręku różdżkę, zmuszając ciało do przytomności. Nie sadził by zwykłe uderzenie pomogło. Przeraźliwa siła, którą władało stworzenie przewyższała zdolności jakiegokolwiek człowieka.
- Zabierz ją! - prawie krzyknął, gdy tuż obok pojawił się zarys sylwetki drugiego aurora, czy ktoś jeszcze ma się pojawić? - odciągnij od nas! - na wszystkie moce świata, niech Clementine znajdzie się poza zasięgiem tego koszmaru. Jeśli Charlie odciagnie dziewczynę, będzie mógł skupić się na walce. I wiedział, że za chwilę do niego wróci - Incendio - warknął, prawie wbijając różdżkę w bok inferiusa. To wciąż było za mało, ale musiał chociaż osłabić bestię? i ciało, które kiedyś należało do jego kuzynki. Kolejne, płomyki zatańczyły na ubraniu, które skwiercząc liznęły okrwawionej skóry. Dziwnie wykręcona twarz i puste spojrzenie zmieniło się i coś na kształt bólu nakreśliło poszarpane oblicze. Coś kapało na twarz Samuela, a krwawe ślady znaczyły ścieżkę na jego policzku. zaciśnięta ręka jednak nie puściła, chociaż nie czuł tak ogromnego nacisku.
W kolejnej chwili szarpnął się w bok, próbując zrzucić z siebie przytrzymujący go ciężar i uwolnić się z zakleszczonego na jego ramieniu uścisku.

(a rzucę sobie na to zrzucanie)


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Central Park [odnośnik]05.06.17 23:17
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : rzut kością


'k100' : 60
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Central Park [odnośnik]14.06.17 15:27
Nie tak łatwo było powstrzymać tę istotę. Inferius był bardzo silny i nie dało się go w prosty sposób pokonać. Martwa istota ożywiona czarną magią nie czuła nic, nie rozpoznawała twarzy ludzi, których znała za życia, nie doświadczała strachu i bólu. Była napędzana jedynie przez odrażającą klątwę, ale nawet szybki rzut oka wystarczył, żeby stwierdzić, że inferius był świeży i musiał powstać niedawno, gdyż jego ciało nie zdradzało jeszcze oznak rozkładu. Wciąż można było rozpoznać, że za życia był młodą kobietą, którą ktoś zabił i przemienił w tę paskudną istotę. A oni, aurorzy, musieli ją zniszczyć i tym samym zapewnić bezpieczeństwo niewinnym ludziom, którzy mogli zostać zaatakowani. Dla zmienionej w inferiusa kobiety nie było już nadziei, bo nie należała do świata żywych.
Patrzył, jak Samuel walczy. Chciał mu pomóc w tym beznadziejnym starciu, ale w pobliżu wciąż pozostawała niedoszła ofiara inferiusa, młoda dziewczyna, która kuliła się przeraźliwie, ściskając w ramionach kota o futerku poznaczonym śladami krwi. Najprawdopodobniej była niewidoma, sądząc po jej pustym, niewidzącym spojrzeniu, którym wodziła za źródłem niepokojących dźwięków, ale nie wiedziała, w którą stronę powinna uciekać i co właściwie jej groziło. Nie widziała strasznej sceny rozgrywającej się zaledwie kawałek obok niej, choć może to i lepiej, widok inferiusa nie mógł należeć do przyjemnych, tak samo jak widok mrożącej krew w żyłach walki między nim a aurorem.
- Zaraz wrócę! – rzucił szybko do aurora i podbiegł do dziewczyny, po czym ostrożnie chwycił ją z zamiarem odciągnięcia na bok. Powiedział jej, że jest aurorem i chce zabrać ją w bezpieczne miejsce. Należało ją stąd zabrać i uspokoić, Samuel był wyszkolonym aurorem, który wiedział, jak walczyć. Dziewczyna wydawała się zupełnie bezbronna i zagubiona; Charles musiał niemal ją nieść. Była jednak na tyle drobna i lekka, że zabranie jej nie stanowiło wielkiego problemu, choć musiał ją trzymać bardzo ostrożnie, żeby się nie wywróciła. W końcu dotarli do obrzeży bezpiecznego obszaru odgrodzonego przez aurorów i Charles natychmiast przywołał osobę, która mogłaby dobrze zająć się poszkodowaną dziewczyną.
- Zabierzcie ją stąd. Została zaatakowana przez inferiusa, Skamander z nim walczy. Idę mu pomóc – rzucił pospiesznie, po czym, zostawiwszy młódkę w dobrych rękach współpracowników, pobiegł z powrotem w stronę drugiego aurora.
- Ignitio! – rzucił, gdy był już na tyle blisko, by móc precyzyjnie wycelować w inferiusa.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Central Park - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Central Park [odnośnik]18.07.17 23:21
Ból próbował zagłuszyć wszystko. Przeraźliwy, szarpiący głębiej za każdym razem, gdy inferius zaciskał na ramieniu Samuela nienaturalnie silne palce. Jeden wykrzywił się, brzydko łapiąc w połowie, ale stworzeniu, w najmniejszym stopniu nie przeszkodziło rozrywać jego ciało. Krew trysnęła, a z ust Samuela wydobył się zduszony syk. Zagryzł zęby, byleby jęk bólu nie wydostał sie z jego gardła. Emmie miała doskonały słuch, a sytuacja i tak wymykała się spod jakiejkolwiek kontroli.
Szarpnął się, ale tylko minimalnie wysunął spod stworzenia, które zsunęło się z jego ciała, ale uścisk trwał, niezachwianie, trzymając Samuela w bolesnym, żelaznym uchwycie.
Głos drugiego aurora przywrócił mu jasność myślenia i mimo walki, czuł ulgę, że młodziutka kobieta zniknie z zasięgu potwornego ataku - Idź! - zdołał krzyknąć, za oddalającym się męzczyzną. Gdy w końcu ciężar inferiusa nie gniótł mu klatki piersiowej, wykręcił dłoń, kierując koniec różdżki w okolicę okrwawionej, wyszczerzonej twarzy Alice. Ile koszmarów będzie nosiło oblicze jej martwego spojrzenia, wykrzywionych i rozdartych ust oraz odsłoniętych w czystym gniewie zębów?
- Everte Stati - warknął, akurat w momencie, gdy zupełnie inna inkantacja rozbrzmiała w powietrzu, niesiona głosem Charliego. Siła jego własnego zaklęcia najpierw szarpnęła Samuelem, wgniatając pierś niewidzialną siłą, odbierając powietrze i przesuwając aurorem do tyłu, ryjąc plecami w ziemi. Ale inferiusem szarpnęło, by łukiem przeciąć przestrzeń nad nim i z gruchotem upaść na ziemię. W tym samym czasie spleciony magią ogień uderzył w plecy potwora. Ciało dawnej Alice, niby połamana marionetka leżała na ziemi z wykręconą ręką i sączącą się, gęstą już, krzepnącą posoką. Ogień rozlał się na ubrania, ale zagasił się siłą upadku. Pozostawił jednak wypaloną i sczerniałą dziurę w miejscu, gdzie kiedyś był kark.
Samuel podniósł się do pozycji siedzącej, czując potężny zawrót głowy naznaczony silnym upływem krwi. I nie był to koniec walki. Jeszcze nie teraz, gdy potwora podniosła się. Głowa opadała na bok, pozbawiona prawdopodobnie podpory w postaci pękniętego kręgosłupa - Circo Igni - ciężko było mu poruszać ramieniem, a bladość zakwitła na jego własnym obliczu. Niech ognisty krąg pochłonie czarnomagiczną klątwę i zbezczeszczone ciało kuzynki. Zwijająca się w ogniu skóra, zwęglające się ciało i rosnące pęcherze nie mogły tym, co zapamięta. Trwał na kolanach widząc, jak inferius mimo kolejnych, piekielnych obrażeń wyrywa się z kręgu sunąć w stronę drugiego aurora, by upaść u jego stóp, wciąż, bezmyślnie próbując dostać się do celu. Ale wtedy kolejne zaklęcia przybyłych aurorów, świetlistą smugą sypnęły się w stronę palącego się ciała.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Central Park - Page 3 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Central Park
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach