Stanowisko z balonami
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
Stanowisko z balonami
Tuż przy samym wejściu do zaczarowanego wesołego miasteczka znajduje się pokaźnych rozmiarów stanowisko z balonami. Kolejka zawsze się ogromna, lecz warto wykazać się cierpliwością. Możesz tutaj kupić balony o niesamowitym kształcie przedmiotów użytku domowego oraz zwierząt. Małe dzieci odchodzą z wielkim uśmiechem, trzymając w rączkach sowy, żaby czy miotły. Właściciel zaczarowuje balony przy klientach, więc spełnia życzenie każdego klienta. Spis przedmiotów codziennego użytku znajduje się w Sklepiku MG. Balony wykazują się niezwykła trwałością. Stali klienci mówią, że już rok mają je w kącie pokoju i nic nie jest w stanie ich przebić!
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:03, w całości zmieniany 2 razy
Wesołe miasteczko zimą również miało swój urok. Może nie było gorąco, ale była gorąca czekolada. I światełka, które migały pięknie wszystkimi barwami. I to bardzo dziwne, żeby umawiać się do wesołego miasteczka w zimę, ale Polly nigdy nie przeszkadzały jakieś co wypada co nie wypada. Zima już jej się znudziła i chciała jakoś nacieszyć się inną atmosferą. Zresztą całkiem nieopodal znajdował się taki znany pub w którym czasami grał bardzo zdolny artysta, który potrafił poruszyć tłumy swoimi grami na gitarze i Havisham miała nadzieję, że po przjeździe na kolejce golbinów, Ollivander się zgodzi iść posłuchać muzyczki.
Pola stała zaraz przy wejściu, a za nią piętrzyły się stosy baloników, wyglądała Titusa Ollivandera, który obiecał się urwać z zajęć różdżkarskich dzisiejszego dnia. A może wcale dziś nie miał mieć lekcji i tak się tylko chciał usprawiedliwić tym, że nie widzieli się od sprzed-świąt. Dlatego Pola trzyma teraz w ręku zawiniątko z kokardką i czeka na Titusa z tym prezentem od serducha. W środku jest nie co innego, tylko ta sama czapeczka, którą mu obiecała kiedy po raz kolejny Titus ze swoimi przykrótkimi włosami wyszedł na dwór. Czapeczka nie ma koloru szalonego, bo jest czarna i pewnie nie będzie mu nawet wystawać za bardzo ponad uszy, ale najważniejsze, żeby chroniła je, bo jak Titus zmarźnie to ma czerwone uszy, to aż żal patrzeć jak się męczy z nimi. Albo po prostu Pola nie chce, żeby jej kolega chodził z takimi krótkimi włosami po ulicy, kiedy wszyscy zapuszczają grzywy ala Elvis.
Wcale mało osób nie było w miasteczku wesołym, a panowie z obsługi to sądzili chyba że skoro panna stoi sobie sama, to czeka na nich albo na to, żeby ją zagadywali. Polly odpowiadała im miło, ale ich zaczepki wcale nie stawały się miłe, ale coraz bardziej sprośne i jeszcze chwila, a ona coś powie niemiłego im. Nie chce jeszcze, ale kiedy jeden sie opiera o kiosk i już nawet nic nie mówi, tylko się na ną patrzy jak na smakowity kąsek, to się Pola zaczyna stresować. Czy te przedmieścia zawsze muszą być takie obleśne?
Pola stała zaraz przy wejściu, a za nią piętrzyły się stosy baloników, wyglądała Titusa Ollivandera, który obiecał się urwać z zajęć różdżkarskich dzisiejszego dnia. A może wcale dziś nie miał mieć lekcji i tak się tylko chciał usprawiedliwić tym, że nie widzieli się od sprzed-świąt. Dlatego Pola trzyma teraz w ręku zawiniątko z kokardką i czeka na Titusa z tym prezentem od serducha. W środku jest nie co innego, tylko ta sama czapeczka, którą mu obiecała kiedy po raz kolejny Titus ze swoimi przykrótkimi włosami wyszedł na dwór. Czapeczka nie ma koloru szalonego, bo jest czarna i pewnie nie będzie mu nawet wystawać za bardzo ponad uszy, ale najważniejsze, żeby chroniła je, bo jak Titus zmarźnie to ma czerwone uszy, to aż żal patrzeć jak się męczy z nimi. Albo po prostu Pola nie chce, żeby jej kolega chodził z takimi krótkimi włosami po ulicy, kiedy wszyscy zapuszczają grzywy ala Elvis.
Wcale mało osób nie było w miasteczku wesołym, a panowie z obsługi to sądzili chyba że skoro panna stoi sobie sama, to czeka na nich albo na to, żeby ją zagadywali. Polly odpowiadała im miło, ale ich zaczepki wcale nie stawały się miłe, ale coraz bardziej sprośne i jeszcze chwila, a ona coś powie niemiłego im. Nie chce jeszcze, ale kiedy jeden sie opiera o kiosk i już nawet nic nie mówi, tylko się na ną patrzy jak na smakowity kąsek, to się Pola zaczyna stresować. Czy te przedmieścia zawsze muszą być takie obleśne?
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Wesołe miasteczko to była świetna sprawa i Titus faktycznie ściemnił dziś wujowi, z którym zresztą po raz setny powatrzał pięć tysięcy rodzajów drewna i kolejne tysiąc rdzeni, że musi wyjść wcześniej bo ma coś bardzo, ale to bardzo ważnego do zrobienia. Nie wspomniał, że zamierzał zwiedzić z Polly wszystkie kolejki i karuzele, ale skoro nie pytał, to chyba nic się nie stało prawda? Tak czy siak zmaterializował się w okolicy, z zamiarem przebycia reszty drogi na piechotę - wystarczyło tylko kilka minut marszu by rzeczywiście zmarzła mu łepetyna, więc Pola ze swoim prezentem trafiła w dziesiątkę. Nie przepadał za mroźnymi porankami ani za jeszcze bardziej zimnymi wieczorami, ani nawet za popołudniami ozdobionymi opadami mokrego śniegu... Niemniej nie narzekał rozgrzany kilkoma łykami ognistej z mugolskiej piersióweczki, oraz myślą o czekających go atrakcjach. Dostrzegł Polly stojącą wśród balonów o fantazyjnych kształtach, dostrzegł także jej obleśnych adoratorów i w pierwszej chwili miał ochotę poczekać na rozwój sytuacji, ale kiedy zobaczył jej zdegustowaną minę doszedł do wniosku, że jednak wypada ruszyć na ratunek - normalnie czuł się jak jakiś rycerz w lśniącej zbroi śpieszący do swojej księżniczki. Brakowało mu tylko zbroi, a jej... No... Chyba daleko było Polce do prawdziwej damy. W każdym razie w końcu się do niej zbliżył od razu łapiąc dziewczę w pasie i składając dwa soczyste całusy na jej zarumienionych od mrozu policzkach.
- Cześć skarbie, długo czekasz? - zapytał, rzucając niezbyt przychylne spojrzenie wszystkim śliniącym się na jej widok mężczyznom - nie będą się frajerzy przystawiać do jego dzisiejszej randki, choć nie oszukujmy się, było to tylko przyjacielskie spotkanie. Zaciekawiony zerknął na pudełeczko, które ściskała w dłoni, a później na miliony balonów kołyszących się na wietrze.
- Chcesz balona? - uniósł jedną brew, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
- Cześć skarbie, długo czekasz? - zapytał, rzucając niezbyt przychylne spojrzenie wszystkim śliniącym się na jej widok mężczyznom - nie będą się frajerzy przystawiać do jego dzisiejszej randki, choć nie oszukujmy się, było to tylko przyjacielskie spotkanie. Zaciekawiony zerknął na pudełeczko, które ściskała w dłoni, a później na miliony balonów kołyszących się na wietrze.
- Chcesz balona? - uniósł jedną brew, szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Po Titusie można się było wiele spodziewać i dobrze, że wpadł na ten pomysł, chociaż mógłby sobie darować całusy po policzkach, bo zaraz wszędzie w Czarownicy będzie twarz Poli, która całuje się ze wszystkimi szlachciami. Wcale nie chce, bo to oni ją całują, ona by mogła całować tylko jednego chłopca, ale co ma począć jak i inni się na nią rzucają?! Tak czy siak, podziałało, bo już po chwili się obleśny pan z obsługi zawinął, a Pola mówi do ust Titusa, bo ma tak blisko jego twarz przez to całe udawanie, że nie ma jak inaczej mówić, na przykład do ucha.
- Dzięki, bo już się bałam, że zostanę panią żoną hydraulika z Wesołego Miasteczka. Wyborażasz sobie, że musiałabym codziennie piec mu placki zieminiaczane? Oni podobno nie jedzą nic co nie jest plackiem - troche się zestresowała dziewczyna, nic dziwnego, że tak dziękuje koledze. Kiedy jego wzrok zjechał na dół a później na balony (hehe) to wzrusza ramionami - Chyba wolę gorącej czekolady, bo czekałam na ciebie dobre pięć minut i już trochę marznę - a później unosi prezent do góry przed nos Titusa i pokazuje mu. Niech mu się głupio zrobi chociaż troche, że jej nie przyniósł żadnego prezentu w zamian.
- Nie widzieliśmy się od Świąt, więc nie miałam kiedy dać ci tego wcześniej. Wesołych Świąt! - zadowolona wręcza mu prezent, bo nie jest taka interesowna, żeby czekać na jakiś od niego. I dobrze, że nie słyszała jego myśli, że jej daleko do damy, bo wcale by nie dostał nawet połowy tej czapeczki i by mógł sobie marznąć ile sił w zimie. Przecież Polcia sie ubiera najbardziej szykownie na świecie!
- Dzięki, bo już się bałam, że zostanę panią żoną hydraulika z Wesołego Miasteczka. Wyborażasz sobie, że musiałabym codziennie piec mu placki zieminiaczane? Oni podobno nie jedzą nic co nie jest plackiem - troche się zestresowała dziewczyna, nic dziwnego, że tak dziękuje koledze. Kiedy jego wzrok zjechał na dół a później na balony (hehe) to wzrusza ramionami - Chyba wolę gorącej czekolady, bo czekałam na ciebie dobre pięć minut i już trochę marznę - a później unosi prezent do góry przed nos Titusa i pokazuje mu. Niech mu się głupio zrobi chociaż troche, że jej nie przyniósł żadnego prezentu w zamian.
- Nie widzieliśmy się od Świąt, więc nie miałam kiedy dać ci tego wcześniej. Wesołych Świąt! - zadowolona wręcza mu prezent, bo nie jest taka interesowna, żeby czekać na jakiś od niego. I dobrze, że nie słyszała jego myśli, że jej daleko do damy, bo wcale by nie dostał nawet połowy tej czapeczki i by mógł sobie marznąć ile sił w zimie. Przecież Polcia sie ubiera najbardziej szykownie na świecie!
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Oj Titus nie przepuściłby żadnej okazji do całowania gładkich policzków urodziwych panien! Nie mógł więc nie skorzystać i tym razem, więc Pola będzie musiała mu wybaczyć to chwilowe, nadmierne zainteresowanie jej osobą. Kiedy dziewczyna mówiła coś o plackach, Ollivander zerknął w kierunku obleśnego typa, a widząc, że gość stracił zainteresowanie teoretycznie zajętą blondyneczką, lekko się od niej odsunął.
- Lubię placki. - stwierdził. Chyba tylko głupki nie lubili! Co prawda bez ziemniaczanych mógłby przeżyć, ale na przykład takie z jagodami, albo truskawkami!... O, albo omlety z dżemem! Idealne na śniadanie, a też mocno plackowe.
- Oooo! Gorąca czekolada, wyśmienicie! A wiesz co jest jeszcze lepsze od gorącej czekolady? - zamilkł na krótką chwilę dając jej kilka sekund na odpowiedź - Gorąca czekolada z wkładką, oczywiście. - pokiwał głową, sięgając jedną ręką do kieszeni by nieznacznie wychylić z niej metalową piersióweczkę. W pierwszej chwili chciał się nawet pochwalić, że podobno pił z niej sam Elvis Presley (a przynajmniej tak powiedział mu gruby mugol w lombardzie), ale ostatecznie doszedł do wniosku, że wspomni o tym jak już zaczną rozgrzewać się ukrytą wewnątrz wodą ognistą. Delikatnie odchylił łeb w tył, kiedy ściskany przez nią prezencik wystrzelił w kierunku jego nosa i... faktycznie zrobiło mu się trochę głupio, bo szczerze powiedziawszy nawet przez myśl mu nie przeszło by sprawić jej jakiś świąteczny prezent... Ech. Jedną dłonią podrapał się po potylicy, po czym odebrał zaserwowany mu drobiazg.
- Dzięki... Ale ja nic dla ciebie nie mam. - westchnął. Od razu rozpakował prezent, zaś widząc ciepły materiał otworzył szeroko oczy - O mamo! Idealnie! Tak mi zmarzły uszy jak tu szedłem, że myślałem, że odpadną. - rzucił ze śmiechem, a zaraz naciągnął czapkę na uszy, prezentując się pannie Havisham - I jak? - zapytał przekrzywiając czerep na jedną i drugą stronę. Pudełeczko wcisnął w dużą kieszeń płaszcza, ostatecznie łapiąc Polkę pod rękę i ciągnąc w kierunku innych atrakcji.
- Chodźmy! Balony kupimy przy wyjściu.
- Lubię placki. - stwierdził. Chyba tylko głupki nie lubili! Co prawda bez ziemniaczanych mógłby przeżyć, ale na przykład takie z jagodami, albo truskawkami!... O, albo omlety z dżemem! Idealne na śniadanie, a też mocno plackowe.
- Oooo! Gorąca czekolada, wyśmienicie! A wiesz co jest jeszcze lepsze od gorącej czekolady? - zamilkł na krótką chwilę dając jej kilka sekund na odpowiedź - Gorąca czekolada z wkładką, oczywiście. - pokiwał głową, sięgając jedną ręką do kieszeni by nieznacznie wychylić z niej metalową piersióweczkę. W pierwszej chwili chciał się nawet pochwalić, że podobno pił z niej sam Elvis Presley (a przynajmniej tak powiedział mu gruby mugol w lombardzie), ale ostatecznie doszedł do wniosku, że wspomni o tym jak już zaczną rozgrzewać się ukrytą wewnątrz wodą ognistą. Delikatnie odchylił łeb w tył, kiedy ściskany przez nią prezencik wystrzelił w kierunku jego nosa i... faktycznie zrobiło mu się trochę głupio, bo szczerze powiedziawszy nawet przez myśl mu nie przeszło by sprawić jej jakiś świąteczny prezent... Ech. Jedną dłonią podrapał się po potylicy, po czym odebrał zaserwowany mu drobiazg.
- Dzięki... Ale ja nic dla ciebie nie mam. - westchnął. Od razu rozpakował prezent, zaś widząc ciepły materiał otworzył szeroko oczy - O mamo! Idealnie! Tak mi zmarzły uszy jak tu szedłem, że myślałem, że odpadną. - rzucił ze śmiechem, a zaraz naciągnął czapkę na uszy, prezentując się pannie Havisham - I jak? - zapytał przekrzywiając czerep na jedną i drugą stronę. Pudełeczko wcisnął w dużą kieszeń płaszcza, ostatecznie łapiąc Polkę pod rękę i ciągnąc w kierunku innych atrakcji.
- Chodźmy! Balony kupimy przy wyjściu.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
- Czyli masz zadatki na pana hydraulika. Rzucaj rodzinny biznes i dawaj ucz sie w rury, Ollivander - zaśmiewa się Pola, która rodzinnego nie ma żadnego interesu. Dlatego może zostać kim tylko chciałaby. Tylko kim chciałaby zostać? Miała być przecież lekarzem. Miała walczyć o zdrowie ludzkie, miała walczyć o prawa kobiet. A teraz skończyło sie na tym, że piecze ciasteczka i dzierga na drutach czapeczki dla kolegów. Wszystkich kolegów. Bertie i Barry też dostali na święta takie czapeczki. Pola robi po prostu gang swoich chłopców.
- Co? - zachęca go do ujawnienia jej prawdy i wtedy widzi piękną piersióweczkę i uśmiecha się uszczęśliwiona. Lubi te chwile, kiedy nie musi się pilnować i może zaszaleć. Klaszcze w dłonie czekając, aż dostanie pyszny alkoholowy czekoladowy drink od Titusa.
Wzrusza później ramionami i lekceważąco macha ręką.
- Ale nic sie nie stało, po prostu chciałam dać ci coś na święta
Co, jeżeli przetłumaczymy, ma znaczyć: na kolejne spotkanie masz przyjść z wielkim miśkiem do przytulania, bo inaczej umarł w butach, Ollivander.
- Ale później idziemy na koncert - przypomina Titusowi - Nie sądzisz, że bedę wygladała dziecinnie trzymając w ręku balony? - tak jakby się czymkolwiek panna Havisham w swoim życiu przejmowała. Przecież jeżeli chodzi o takie rzeczy, to akurat one nie zajmowały jej główki i nie miała problemów z tym, żeby się gdzieś z czymś dziwnym w ręku pojawić. Przecież to wszystko i tak jest tylko... snem.
- Co? - zachęca go do ujawnienia jej prawdy i wtedy widzi piękną piersióweczkę i uśmiecha się uszczęśliwiona. Lubi te chwile, kiedy nie musi się pilnować i może zaszaleć. Klaszcze w dłonie czekając, aż dostanie pyszny alkoholowy czekoladowy drink od Titusa.
Wzrusza później ramionami i lekceważąco macha ręką.
- Ale nic sie nie stało, po prostu chciałam dać ci coś na święta
Co, jeżeli przetłumaczymy, ma znaczyć: na kolejne spotkanie masz przyjść z wielkim miśkiem do przytulania, bo inaczej umarł w butach, Ollivander.
- Ale później idziemy na koncert - przypomina Titusowi - Nie sądzisz, że bedę wygladała dziecinnie trzymając w ręku balony? - tak jakby się czymkolwiek panna Havisham w swoim życiu przejmowała. Przecież jeżeli chodzi o takie rzeczy, to akurat one nie zajmowały jej główki i nie miała problemów z tym, żeby się gdzieś z czymś dziwnym w ręku pojawić. Przecież to wszystko i tak jest tylko... snem.
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Zawtórował jej śmiechem, z rozbawieniem kręcąc łbem (prawie łysym, ale dzięki uprzejmości Polly ukrytym pod ciepłą warstwą materiału).
- Nooo, wiesz, jak dla mnie bomba, ale moi starzy raczej nie byliby zadowoleni jakbym im nagle powiedział, że jednak wolę rury. - stwierdził, chociaż tak naprawdę to był totalnie zapalony na różdżkarstwo i pewnie nigdy w życiu nie zmieni hobby! A jak przyjdzie jego czas, to umrze samotnie pośród tysiąca magicznych patyków, ale nie będzie żałował! Gdyby miał żonę, to pewnie nawet ją wymieniłby na jakąś odjazdową różdżkę z rzadkim rdzeniem...
Wiedział, że ucieszy ją widok piersiówki, ostatecznie sam już nie mógł się doczekać drinka, dlatego aż zatarł ręce - niestety szczery uśmiech trochę zbladł, kiedy panna Havisham machnęła ręką. Oho, on doskonale wiedział co się święci - ale! Przy następnym spotkaniu odpokutuje wszystkie swoje winy, albo przynajmniej będzie próbował i już teraz wiedział, że przy każdym kolejnym zwiedzaniu sklepów i sklepików będzie poszukiwał prezentu godnego tej blondynki.
- Dziecinnie jak ostatni dzieciuch. - z powagą pokiwał głową, zaraz jednak na nowo się wyszczerzył - Ale wiesz, zawsze możemy te balony sobie wcisnąć między kolanka i pobujać się razem tak żeby nie wypadły. - brał kiedyś udział w takiej zabawie, ale jego partnerka wyglądała jak półtroll, więc wówczas nie widział w tym nic przyjemnego... W każdym razie zaraz ponownie złapał Polly, ściskając jej dłonie i obracając ją w tanecznym kroku pociągnął w kierunku Ogródka Wróżki, gdzie raczyć się będą czekoladą - najpierw krótka rozgrzewka, a później ten wielki diabelski młyn wyrastający ponad innymi atrakcjami. O tak, do tego miejsca ciągnęło go najmocniej.
- Nooo, wiesz, jak dla mnie bomba, ale moi starzy raczej nie byliby zadowoleni jakbym im nagle powiedział, że jednak wolę rury. - stwierdził, chociaż tak naprawdę to był totalnie zapalony na różdżkarstwo i pewnie nigdy w życiu nie zmieni hobby! A jak przyjdzie jego czas, to umrze samotnie pośród tysiąca magicznych patyków, ale nie będzie żałował! Gdyby miał żonę, to pewnie nawet ją wymieniłby na jakąś odjazdową różdżkę z rzadkim rdzeniem...
Wiedział, że ucieszy ją widok piersiówki, ostatecznie sam już nie mógł się doczekać drinka, dlatego aż zatarł ręce - niestety szczery uśmiech trochę zbladł, kiedy panna Havisham machnęła ręką. Oho, on doskonale wiedział co się święci - ale! Przy następnym spotkaniu odpokutuje wszystkie swoje winy, albo przynajmniej będzie próbował i już teraz wiedział, że przy każdym kolejnym zwiedzaniu sklepów i sklepików będzie poszukiwał prezentu godnego tej blondynki.
- Dziecinnie jak ostatni dzieciuch. - z powagą pokiwał głową, zaraz jednak na nowo się wyszczerzył - Ale wiesz, zawsze możemy te balony sobie wcisnąć między kolanka i pobujać się razem tak żeby nie wypadły. - brał kiedyś udział w takiej zabawie, ale jego partnerka wyglądała jak półtroll, więc wówczas nie widział w tym nic przyjemnego... W każdym razie zaraz ponownie złapał Polly, ściskając jej dłonie i obracając ją w tanecznym kroku pociągnął w kierunku Ogródka Wróżki, gdzie raczyć się będą czekoladą - najpierw krótka rozgrzewka, a później ten wielki diabelski młyn wyrastający ponad innymi atrakcjami. O tak, do tego miejsca ciągnęło go najmocniej.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
- Gdybyś im wyznał, że to twoje marzenie i pasja, to chyba by cię nie blokowali- pyta dziewcze, bo samo już nie wie, czy u Titusa w rodzinie panuje rygor czy w sumie nie. Patrząc po tym jak się zachowuje, że się trzyma z nią w paczce rozrabiakow, można myśleć że jest chłopak raczej spuszczony z łańcucha. A idąc dalej, raczej jest możliwe, że rodzice zaakceptowaliby jego wybory. Nawet to, że jakos Ollivander woli zostać kimś innym niż różdżkarzem. Bo jak nie hydraulikiem, to może chociaż kierowcą autobusa. Błędnego Rycerza.
Ale Titus mimo wszystko jest zapalonym wielbicielem rozdzek. Gadżeciarzem. Skoro wymieniłby żonę na rozdzke. Bardzo przykre podejście. Ale Pola gdyby została sprzedana komuś za jakieś coś, coś jak różdzka, to by i tak już nigdy nie chciała mieć do czynienia z wymieniajacym. Więc może to i lepiej, byleby zostać oddanym daleko od niego.
Może to też kwestia tego, że w szlacheckim życiu Titusa nie ma miejsca na miłość z prawdziwego zdarzenia. Tylko praca i obowiązki. Nawet jeżeli właśnie wybierają się na koncert.
-Co to za zabawa, nie znam- uśmiecha się niewinnie Pola i ruszają do atrakcji.
- Na co masz teraz ochotę? - pyta o wesołe miasteczko, ale w głowie ma piersioweczke i jej zawartość.
Ale Titus mimo wszystko jest zapalonym wielbicielem rozdzek. Gadżeciarzem. Skoro wymieniłby żonę na rozdzke. Bardzo przykre podejście. Ale Pola gdyby została sprzedana komuś za jakieś coś, coś jak różdzka, to by i tak już nigdy nie chciała mieć do czynienia z wymieniajacym. Więc może to i lepiej, byleby zostać oddanym daleko od niego.
Może to też kwestia tego, że w szlacheckim życiu Titusa nie ma miejsca na miłość z prawdziwego zdarzenia. Tylko praca i obowiązki. Nawet jeżeli właśnie wybierają się na koncert.
-Co to za zabawa, nie znam- uśmiecha się niewinnie Pola i ruszają do atrakcji.
- Na co masz teraz ochotę? - pyta o wesołe miasteczko, ale w głowie ma piersioweczke i jej zawartość.
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
O matko, wyobraził sobie minę ojca jakby faktycznie zdecydował wcisnąć im, że zmienia profesję. Z drugiej strony te całe rury to nawet trochę podobne do różdżek, tylko z dziurką w środku. O, gdyby robili magiczne patyki z bambusa to pewnie właśnie tak by wyglądały! A zaklinanie w nich rdzenia zapewne byłoby o niebo prostsze!...
- Kiedyś ci pokażę! - obiecał, dalej gnając w kierunku kącika ze smakołykami, bo przecież tam mieli najsamprzód skosztować tutejszej czekolady.
- Najbardziej to na CZEKOLADĘ, oczywiście! - chociaż bardziej na wódkę, która aktualnie obijała się o metalowe ścianki piersiówki w jego obszernej kieszeni.
No i faktycznie - za moment wskoczył do kącika wróżki prosząc panią za kontuarem o dwa kubki słodkiego płynu; trwało to dosłownie chwilkę, krótką chwilkę podczas której Titus wskazywał Polce wszystkie po kolei atrakcje nie mogąc zdecydować się na którą pójdzie na samym początku. W końcu jednak zajął dłonie parującym kubkiem, drugi podając pannie Havisham. Sam upił kilka sporych łyków, w międzyczasie wychodząc na wąskie ścieżki prowadzące do kolejek i karuzel.
- Teraz patrz czy nikt nie patrzy. - mruknął. Rzucił okiem naokoło, wyciągając szyję na tyle, by ogarnąć całą okolicę, a że nikt raczej nie wyglądał na kogoś, kogo obchodziłaby dwójka małolatów, Ollivander sięgnął po piersiówkę polewając Polly do czekolady.
- Więcej? - zapytał unosząc jedną brew i wlepiając ślepia w blondynkę. Dużo tego nie było, ale powinno starczyć na rozgrzanie wnętrzności. Kto wie, może przy dobrych wiatrach nawet zaszumi im między uszami?
- Kiedyś ci pokażę! - obiecał, dalej gnając w kierunku kącika ze smakołykami, bo przecież tam mieli najsamprzód skosztować tutejszej czekolady.
- Najbardziej to na CZEKOLADĘ, oczywiście! - chociaż bardziej na wódkę, która aktualnie obijała się o metalowe ścianki piersiówki w jego obszernej kieszeni.
No i faktycznie - za moment wskoczył do kącika wróżki prosząc panią za kontuarem o dwa kubki słodkiego płynu; trwało to dosłownie chwilkę, krótką chwilkę podczas której Titus wskazywał Polce wszystkie po kolei atrakcje nie mogąc zdecydować się na którą pójdzie na samym początku. W końcu jednak zajął dłonie parującym kubkiem, drugi podając pannie Havisham. Sam upił kilka sporych łyków, w międzyczasie wychodząc na wąskie ścieżki prowadzące do kolejek i karuzel.
- Teraz patrz czy nikt nie patrzy. - mruknął. Rzucił okiem naokoło, wyciągając szyję na tyle, by ogarnąć całą okolicę, a że nikt raczej nie wyglądał na kogoś, kogo obchodziłaby dwójka małolatów, Ollivander sięgnął po piersiówkę polewając Polly do czekolady.
- Więcej? - zapytał unosząc jedną brew i wlepiając ślepia w blondynkę. Dużo tego nie było, ale powinno starczyć na rozgrzanie wnętrzności. Kto wie, może przy dobrych wiatrach nawet zaszumi im między uszami?
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
A może jednak Titus moze dużo osiągnąć w różdżkarstwie, skoro mu właśnie wpadł świetny pomysł na tworzenie ich z pędów bambusowych. Kurcze, to na prawdę jest pomysłowe! Tylko, żeby te włókna z serc smoczych nie powypadały jak się troche człowiek bardziej zamachnie. Bo to z kolei oblechowe.
- Musisz, bo brzmi super - zaśmiewa się Pola i wygląda jak dziecko, kiedy biegnie za Titusem. Manewrują pomędzy stoiskami a światełka oświetlają im drogę. Wskazują kierunek, chociaż jest to kierunek nieco odmienny od tego, jaki zaplanowała na początku.
Przed stoiskiem z czekoladą jest przyjemnie ciepło i pachnie jak w raju. Dziewczyna czuje jak czekoladowe ciepło opatula jej policzki, a te robią się rumiane i uśmiech okrasza je tym pięknym anturażu. Zachwycona spogląda jak pani wlewa brązowo czarnej słodkości i kiwa głową, że dziękuje bardzo. Kiedy zapłacili, idą i skręcają, tu tam, tu tam. Nagle zatrzumuje Titus Polę, a ona posłusznie rozgląda się za jakąś magiczną policją, która wolałaby żeby się tak dobrze nie bawili. Która wolałaby, że by siedzieli w domu i grali w pasjansa. Co to za nudna gra!
- Jakby ktoś szedł to będę robić jak struś - to dopiero egzotyczne zwierzątko, brązowe oczy Poli skupiają się na osobie Ollivandera - Wiesz jak struś robi? Widziałeś go w ZOO?
Ona widziała. Super są stusie. Chociaż kozy też fajne. Ale jako wielbicielka kotów, oczywiście ma lwy za najpiękniejsze.
Śmieje się na widok lejącej się alkoholizatorki i kiwa głową.
- Starczy, co ty, chcesz mnie upić?
Może chce!
- Musisz, bo brzmi super - zaśmiewa się Pola i wygląda jak dziecko, kiedy biegnie za Titusem. Manewrują pomędzy stoiskami a światełka oświetlają im drogę. Wskazują kierunek, chociaż jest to kierunek nieco odmienny od tego, jaki zaplanowała na początku.
Przed stoiskiem z czekoladą jest przyjemnie ciepło i pachnie jak w raju. Dziewczyna czuje jak czekoladowe ciepło opatula jej policzki, a te robią się rumiane i uśmiech okrasza je tym pięknym anturażu. Zachwycona spogląda jak pani wlewa brązowo czarnej słodkości i kiwa głową, że dziękuje bardzo. Kiedy zapłacili, idą i skręcają, tu tam, tu tam. Nagle zatrzumuje Titus Polę, a ona posłusznie rozgląda się za jakąś magiczną policją, która wolałaby żeby się tak dobrze nie bawili. Która wolałaby, że by siedzieli w domu i grali w pasjansa. Co to za nudna gra!
- Jakby ktoś szedł to będę robić jak struś - to dopiero egzotyczne zwierzątko, brązowe oczy Poli skupiają się na osobie Ollivandera - Wiesz jak struś robi? Widziałeś go w ZOO?
Ona widziała. Super są stusie. Chociaż kozy też fajne. Ale jako wielbicielka kotów, oczywiście ma lwy za najpiękniejsze.
Śmieje się na widok lejącej się alkoholizatorki i kiwa głową.
- Starczy, co ty, chcesz mnie upić?
Może chce!
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Titus zmarszczył brwi, ściągnął wargi i wytężył umysł próbując w wyobraźni przywołać strusia - faktycznie widział jednego w głowie, z tą jego długą szyją, nogami jak u dinozaura, wielkimi piórami i maniaklnym wzrokiem szaleńczego dziobaka. Wciąż jednak nie wiedział jak takie strusie wołały w razie nagłego wypadku, więc pokręcił łbem.
- Pokaż mi jak robi struś. - poprosił - Bo nie będę wiedział w razie jakby tu jednak kogoś przywiało. - skinął głową. Po pierwsze autentycznie był ciekaw, a po drugie już sobie wyobrażał Polly, która piszczy albo skrzeczy jak ptaszysko. Ubaw po same pachy gwarantowany!
- No przecież chcę, a co? Ty się nie chcesz upić? - pokręcił czerepem, po czym i sobie polał, zaraz chowając piersiówkę w kieszeń. Chlapnął łyczka dochodząc do wniosku, że wyszło całkiem nieźle, a skumulowane grzanie tak piekło we flaki, że musiał głośno odetchnąć.
- Teraz na młyn! - zarządził, zwracając się w stronę wieeelkieeeeego koła leniwie górującego ponad resztą jakże wesołego miasteczka. Aż mu się oczy zaszkliły! Ruszył w tamtym kierunku, mając nadzieję nie zastać tam żadnych kolejek - to był właśnie jeden z powodów, dla których warto tu przyjść w zimie.
- Tylko nie panikuj, dobra? Mam nadzieję, że nie masz lęku wysokości? - trochę wieś jakby któreś z nich zaczęło się drzeć jak stare prześcieradło... Z drugiej strony bez dreszczyku emocji przebiegającego po plecach nie było zabawy. Już widział wagoniki i wejście na karuzelę obstawione przez zmarzniętego chudzielca z obsługi.
- Pokaż mi jak robi struś. - poprosił - Bo nie będę wiedział w razie jakby tu jednak kogoś przywiało. - skinął głową. Po pierwsze autentycznie był ciekaw, a po drugie już sobie wyobrażał Polly, która piszczy albo skrzeczy jak ptaszysko. Ubaw po same pachy gwarantowany!
- No przecież chcę, a co? Ty się nie chcesz upić? - pokręcił czerepem, po czym i sobie polał, zaraz chowając piersiówkę w kieszeń. Chlapnął łyczka dochodząc do wniosku, że wyszło całkiem nieźle, a skumulowane grzanie tak piekło we flaki, że musiał głośno odetchnąć.
- Teraz na młyn! - zarządził, zwracając się w stronę wieeelkieeeeego koła leniwie górującego ponad resztą jakże wesołego miasteczka. Aż mu się oczy zaszkliły! Ruszył w tamtym kierunku, mając nadzieję nie zastać tam żadnych kolejek - to był właśnie jeden z powodów, dla których warto tu przyjść w zimie.
- Tylko nie panikuj, dobra? Mam nadzieję, że nie masz lęku wysokości? - trochę wieś jakby któreś z nich zaczęło się drzeć jak stare prześcieradło... Z drugiej strony bez dreszczyku emocji przebiegającego po plecach nie było zabawy. Już widział wagoniki i wejście na karuzelę obstawione przez zmarzniętego chudzielca z obsługi.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
- No co ty, nie wiesz jak robi struś? - Polcia wywraca oczętami śmiesznie i nadyma policzki a później już miała mu pokazać jak robi struś ale się speszyła, albo rozbawiła, bo wybuchnęła śmiechem i kręci głową - Jaja sobie ze mnie robisz, kochany, nieładnie tak! - i obkręca się, żeby sprawdzić jak, czy czysto, czy nie idzie żadna policja albo coś w tym stylu.
- Polewaj, chce - przyznaje mu rację i spogląda na swój piękny drink, który aż się chciało pić. Titus był świetnym kompanem jeżeli chodzi o tego typu zabawy. - Ej, a właściwie to będę robiła taką domóweczkę, tylko mój brat kochany musi powiedzieć kiedy jedzie w podróż poślubną, dasz wiarę że się zareczył z babką, której nie znam i w życiu na oczy nie widziałam? - takie zachowanie chyba jest typowe dla szlachty, wiec może to Ollivandera wcale nie ruszy? Polka jednak jest zdziwiona zachowaniem brata, bo ten jest dla niej najważniejszy pod słońćem i ona by sięnigdy tak wobec niego nie zachowała. No, chyba, że by chodziło o Daniela, bo Daniel to jego przyjaciel i chyba nic nie wie, że Polka się w nim mocno zadurzyła. Ale faktem jest, że zna Daniela, a nie tak jak Pomona i Willi.
- Za co ty mnie masz!- oburzyła się i biegnie za nim na ten młyn, starając się nie wylać połowy czekolady, która została. - Ja się wcale nie boje niczego - twierdzi przekonana, chociaż nigdy na młynie nie była!
- Polewaj, chce - przyznaje mu rację i spogląda na swój piękny drink, który aż się chciało pić. Titus był świetnym kompanem jeżeli chodzi o tego typu zabawy. - Ej, a właściwie to będę robiła taką domóweczkę, tylko mój brat kochany musi powiedzieć kiedy jedzie w podróż poślubną, dasz wiarę że się zareczył z babką, której nie znam i w życiu na oczy nie widziałam? - takie zachowanie chyba jest typowe dla szlachty, wiec może to Ollivandera wcale nie ruszy? Polka jednak jest zdziwiona zachowaniem brata, bo ten jest dla niej najważniejszy pod słońćem i ona by sięnigdy tak wobec niego nie zachowała. No, chyba, że by chodziło o Daniela, bo Daniel to jego przyjaciel i chyba nic nie wie, że Polka się w nim mocno zadurzyła. Ale faktem jest, że zna Daniela, a nie tak jak Pomona i Willi.
- Za co ty mnie masz!- oburzyła się i biegnie za nim na ten młyn, starając się nie wylać połowy czekolady, która została. - Ja się wcale nie boje niczego - twierdzi przekonana, chociaż nigdy na młynie nie była!
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
Spojrzał na nią z ukosa, a kiedy parsknęła śmiechem i on głośno zachichotał. Trochę szkoda, że nie zapiszczała jak struś, ale trudno! Jeszcze ją namówi jak chlapną drineczka. Oj wtedy to z pewnością nie będzie mieć żadnych oporów - wiadomo, jak szumi we łbie to człowiek z miejsca odważniejszy i bardziej skory do wygłupów. Z robawieniem pokręcił łepetyną.
- Domóweczka mówisz? A z jakiej okazji? - o! To mu się podobało! Lubił różnego rodzaju imprezy - wesołe swawole w gronie młodzieży, bankiety wśród arystokratów, rodzinne spotkania przy wykwintnej kolacji i każdy inny rodzaj przyjęcia jaki tylko istniał! - No co ty gadasz! Ale przecież poznasz ją na ślubie, co nie? No chyba, że brat nie planuje cię zapraszać. - znowu parsknął śmiechem, szturchając Polly łokciem w bok. Faktycznie - dla niego nic nowego, ostatecznie wśród arystokracji takie przypadki były na porządku dziennym. Ba! On też pewnie kiedyś będzie ślubował nieznajomej miłość i wierność do grobowej deski, choć póki co wolał o tym nie myśleć.
- Tak mówisz? No to przekonajmy się! - jednym chaustem dopił czekoladę z prądem, pozbył się kubeczka i wskoczył do wagonika uprzednio witając smukłą młódkę obsługującą karuzelę - No dalej!Jedźmy! - zawołał. Ruszyli kiedy obydwoje siedzieli wygodnie na miejscach - z początku powoli, leniwie obracając się wokół własnej osi. Im wyżej tym widok był wspanialszy - panorama Londynu widziana z przedmieść, coś niesamowitego! Niestety, z każdym kolejnym metrem w górę Titus robił się coraz bledszy i kulił się coraz bardziej, mocno zaciskając palce na krawędziach siedziska. Wagonik chwiał się niebezpiecznie, kręcił oraz wirował; nie można powiedzieć by robił to z zastraszającą prędkością - raczej wręcz ślimaczym tempem - ale to najwidoczniej wystarczyło by zaniepokoić Ollivandera. Niemniej jego usta wyciągał cień uśmiechu - nie chciał przecież by Polly zobaczyła, że zaraz narobi w pory ze strachu.
- Domóweczka mówisz? A z jakiej okazji? - o! To mu się podobało! Lubił różnego rodzaju imprezy - wesołe swawole w gronie młodzieży, bankiety wśród arystokratów, rodzinne spotkania przy wykwintnej kolacji i każdy inny rodzaj przyjęcia jaki tylko istniał! - No co ty gadasz! Ale przecież poznasz ją na ślubie, co nie? No chyba, że brat nie planuje cię zapraszać. - znowu parsknął śmiechem, szturchając Polly łokciem w bok. Faktycznie - dla niego nic nowego, ostatecznie wśród arystokracji takie przypadki były na porządku dziennym. Ba! On też pewnie kiedyś będzie ślubował nieznajomej miłość i wierność do grobowej deski, choć póki co wolał o tym nie myśleć.
- Tak mówisz? No to przekonajmy się! - jednym chaustem dopił czekoladę z prądem, pozbył się kubeczka i wskoczył do wagonika uprzednio witając smukłą młódkę obsługującą karuzelę - No dalej!Jedźmy! - zawołał. Ruszyli kiedy obydwoje siedzieli wygodnie na miejscach - z początku powoli, leniwie obracając się wokół własnej osi. Im wyżej tym widok był wspanialszy - panorama Londynu widziana z przedmieść, coś niesamowitego! Niestety, z każdym kolejnym metrem w górę Titus robił się coraz bledszy i kulił się coraz bardziej, mocno zaciskając palce na krawędziach siedziska. Wagonik chwiał się niebezpiecznie, kręcił oraz wirował; nie można powiedzieć by robił to z zastraszającą prędkością - raczej wręcz ślimaczym tempem - ale to najwidoczniej wystarczyło by zaniepokoić Ollivandera. Niemniej jego usta wyciągał cień uśmiechu - nie chciał przecież by Polly zobaczyła, że zaraz narobi w pory ze strachu.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
- Z każdego powodu - uśmiecha się Pola i kręci głową - Wiesz, a co powiesz na to, żebyśmy zrobili Bertiemu przyjęcie niespodziankę na urodziny? Wymyśliłam nawet motyw przewodni, tylko się nie śmiej - dobrze Titus? Jesteś jego koleą, a Pola jest jego.. no chyba dziewczyną? Tak czy siak, chciała zrobić dla niego coś oryginalnego, a wyprawienie przyjęcia niespodzianki było szałowym pomysłem, który się utrwali dopiero kiedy takie przyjęcia jak jej przejdą do historii epickich melanży. Warhol się nimi zainteresuje, Lennon będzie takie chciał. Wszystko przed nimi, a pomyślec, że to taka Pola wymyślała. - Przebierzemy się za surrealistów. Każdy będzie mógł być takim wodnym zwierzątkiem jakim będzie chciał, a jak nie będzie chciał, to może być solniczką. Co ty na to? - paple Polcia i idzie w stronę tego młyna, pijąc czekoladę łyk za łykiem.
- Życze ci najgorszego, Titus - obraziła się śmiertelnie na kolegę za te żarty, na szczęście jej klątwa nie miała większego pokrycia - Jak możesz się śmiać z tak poważnych rzeczy! Wyobrażasz sobie co jakby się okazało, że ona jest jakaś okropna i go eliksirem miłosnym zaczarowała? Bo on nigdy nie chciał mieć takiej prawdziwej dziewczyny, a nagle mi z żoną wyjechał - zasmuca się i nie wie co o tym myśleć, oby Titus okazał się dobrym adwokatem mężczyzn.
- Jedźmy! - krzyczy Polka i szybko wypija, a potem wskakuje na miejsce obok i jadą!
Sama non stop piszczała i śmiała się na zmianę. Tak na prawdę to jest wariatką, bo każdy na jej miejscu powinien właśnie puszczać pawia, ale ona się świetnie bawi. I to pewnie dlatego, że dużo ćpa i lubi szybką jazdę. Tak po prostu!
A potem się zatrzymali i aż podskakuje, wcale nie zważając że Tytusowi to tak mniej do śmiechu jest.
- Jeszcze raz!??!?
- Życze ci najgorszego, Titus - obraziła się śmiertelnie na kolegę za te żarty, na szczęście jej klątwa nie miała większego pokrycia - Jak możesz się śmiać z tak poważnych rzeczy! Wyobrażasz sobie co jakby się okazało, że ona jest jakaś okropna i go eliksirem miłosnym zaczarowała? Bo on nigdy nie chciał mieć takiej prawdziwej dziewczyny, a nagle mi z żoną wyjechał - zasmuca się i nie wie co o tym myśleć, oby Titus okazał się dobrym adwokatem mężczyzn.
- Jedźmy! - krzyczy Polka i szybko wypija, a potem wskakuje na miejsce obok i jadą!
Sama non stop piszczała i śmiała się na zmianę. Tak na prawdę to jest wariatką, bo każdy na jej miejscu powinien właśnie puszczać pawia, ale ona się świetnie bawi. I to pewnie dlatego, że dużo ćpa i lubi szybką jazdę. Tak po prostu!
A potem się zatrzymali i aż podskakuje, wcale nie zważając że Tytusowi to tak mniej do śmiechu jest.
- Jeszcze raz!??!?
I get down to Beat poetry ◇ They say I'm too young to love you I don't know what I need They think I don't understand The freedom land of the seventies I think I'm too cool to know ya You say I'm like the ice I freeze I'm churning out novels like Beat poetry on Amphetamines endlesslove
- Ojacie! - ten pełen entuzjazmu okrzyk chyba mówił sam za siebie. Z uwagą słuchał planów Polly i... uważał, że są świetne! - Za solniczkę?... Super! To będzie najlepsza impreza w tym stuleciu! Tylko wszystko trzeba zrobić tak, żeby Bertie się nie dowiedział. Musimy zamówić zespół i jedzenie. I znaleźć jakieś dobre miejsce. Ty pewnie zrobisz tort? - rzekł ze zmarszczonymi brwiami, gorączkowo myśląc nad tym wszystkim. Nigdy nie urządzał nikomu przyjęcia niespodzianki, więc to pewnie będzie świetna przygoda. Przy okazji złapie kilka kontaktów i jak będzie chciał sobie kiedyś zamówić jakąś piniatę, to przynajmniej będzie wiedział gdzie szukać.
- Och, twoje słowa są miodem na moje serduszko. - rzucił z szerokim uśmiechem, wspierając dłoń na mostku, a później machnął ręką - Daj spokój. Może po prostu nagle trafiła go strzała amora? Miłość nie wybiera, Polly, i nigdy nie wiesz kiedy cię walnie tak mocno, że aż zwali z nóg. - takie życie! Powinna się cieszyć, że brat znalazł wreszcie swoją drugą połówkę!
Titus z kolei był niezwykle rad, kiedy młyn wreszcie się zatrzymał - wypadł z wagonika jak oparzony, wspierając się o njbliższą barierkę, bo z tego wszystkie trzęsły mu się nogi i uginały kolana. Właściwie przez chwilę miał wrażenie, że jego kończyny zamieniły się w watę i nigdzie już nie dojdzie. Do końca życia będzie opierał się na tej barierce i przestrzegał wszystkich przed tym cholernym młynem!
- A może pójdziemy na coś innego? Tyle rzeczy jeszcze do zobaczenia... - rzucił niepewnie, w nadziei, że Polka nie będzie go katować jeszcze jedną rundką. Chciał wyglądać normalnie, ale wyszło marnie, zaś jego spojrzenie jasno mówiło już nigdy w życiu tam nie wsiądę. Powodził wzrokiem dookoła szukając czegoś mniej hardkorowego, jakaś karuzela dla dzieci, znacznie wolniejsza i przede wszystkim zdecydowanie niższa...
- Och, twoje słowa są miodem na moje serduszko. - rzucił z szerokim uśmiechem, wspierając dłoń na mostku, a później machnął ręką - Daj spokój. Może po prostu nagle trafiła go strzała amora? Miłość nie wybiera, Polly, i nigdy nie wiesz kiedy cię walnie tak mocno, że aż zwali z nóg. - takie życie! Powinna się cieszyć, że brat znalazł wreszcie swoją drugą połówkę!
Titus z kolei był niezwykle rad, kiedy młyn wreszcie się zatrzymał - wypadł z wagonika jak oparzony, wspierając się o njbliższą barierkę, bo z tego wszystkie trzęsły mu się nogi i uginały kolana. Właściwie przez chwilę miał wrażenie, że jego kończyny zamieniły się w watę i nigdzie już nie dojdzie. Do końca życia będzie opierał się na tej barierce i przestrzegał wszystkich przed tym cholernym młynem!
- A może pójdziemy na coś innego? Tyle rzeczy jeszcze do zobaczenia... - rzucił niepewnie, w nadziei, że Polka nie będzie go katować jeszcze jedną rundką. Chciał wyglądać normalnie, ale wyszło marnie, zaś jego spojrzenie jasno mówiło już nigdy w życiu tam nie wsiądę. Powodził wzrokiem dookoła szukając czegoś mniej hardkorowego, jakaś karuzela dla dzieci, znacznie wolniejsza i przede wszystkim zdecydowanie niższa...
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Stanowisko z balonami
Szybka odpowiedź