Ogrody
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ogrody
Posiadłość Traversów znajduje się na uboczu, blisko wybrzeża i jest otoczona urokliwym, przytulnym ogrodem pełnym drzew, kwiatów i wijących się ścieżek. Oprócz zwyczajnych roślin można tutaj znaleźć także magiczne. To ciche, spokojne miejsce, idealne do spacerów i rozmyślań. Nie brakuje także rzeźb, w większości przedstawiających motywy morskie.
Ogrody otaczają całą posiadłość, trzeba przejść przez część ich obszaru, aby dostać się do dworu, jednak zaklęcia ochronne komplikują to zadanie nieproszonym gościom. Na terenie samego dworu nie można się aportować.
Ogrody otaczają całą posiadłość, trzeba przejść przez część ich obszaru, aby dostać się do dworu, jednak zaklęcia ochronne komplikują to zadanie nieproszonym gościom. Na terenie samego dworu nie można się aportować.
Na ogrody nałożone jest zaklęcie Abscondens
[bylobrzydkobedzieladnie]
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Ostatnio zmieniony przez Lyra Travers dnia 08.08.17 1:08, w całości zmieniany 3 razy
Lyra wciąż żyła w błogiej nieświadomości. W ostatnim czasie niewiele wychodziła, a jeśli już, głównie spotykała się z rodziną męża lub ze znajomymi, ewentualnie z klientami, którzy chcieli zamówić u niej jakiś obraz. Sporo czasu podczas nieobecności Glaucusa poświęcała właśnie malowaniu zamówionych obrazów, chociaż odkąd przedwczoraj dowiedziała się, że prawdopodobnie jest w ciąży, trudno było jej się na dłużej skupić, bo jej myśli zbyt często krążyły wokół tego tematu i perspektywy rychłego udania się do innego uzdrowiciela, by ostatecznie potwierdził, że przyczyną jej osłabienia i dolegliwości rzeczywiście jest rozwijające się w niej dziecko. Wizyta Clementine na krótko oderwała ją od tych rozważań, mogła skupić się na czymś innym. Potrzebowała tego.
Zdziwiło ją nieco zachowanie skrzata; zwykle po przyniesieniu herbaty i przekąsek odchodził, wracając do swoich obowiązków. Dziś jednak wciąż tu stał i wpatrywał się a nią dziwnie, jakby z niepokojem, więc zapytała go, co się stało, bo może jej kot znowu się zgubił, albo ktoś przyszedł. Glaucus, jego matka lub... ktoś inny, choć nieczęsto ktoś spoza Traversów oraz osób zaproszonych przez Lyrę lub Glaucusa tu przychodził.
- Mężczyzna z ministerstwa? – Młódka zaniepokoiła się, a jej policzki nieco pobladły. – Jeśli to konieczne, powiedz mu, że już idę i porozmawiam z nim.
Przeprosiła Clementine i udała się za skrzatem do holu, gdzie odbyła krótką rozmowę z mężczyzną; ten najwyraźniej miał jakąś sprawę do jej małżonka, ale dziewczę nie było w stanie udzielić mu konkretnej odpowiedzi. Nie znała zbyt wielu szczegółów jego ostatniej wyprawy poza tym, co jej opowiedział, a bardziej interesował ją aspekt ciekawych historii z podróży niż szczegółów jego interesów, które załatwiał w imieniu rodu. Niedługo później pożegnała się więc z mężczyzną, prosząc, żeby napisał bezpośrednio do jej małżonka i umówił się z nim na spotkanie, a potem wróciła do Clementine. Panna Baudelaire wkrótce później także powiedziała, że musi wracać do domu. Lyra odprowadziła ją do kominka i upewniła się, że dziewczyna przeniosła się do domu, a później wróciła do swoich zajęć.
| zt. dla Lyry
Zdziwiło ją nieco zachowanie skrzata; zwykle po przyniesieniu herbaty i przekąsek odchodził, wracając do swoich obowiązków. Dziś jednak wciąż tu stał i wpatrywał się a nią dziwnie, jakby z niepokojem, więc zapytała go, co się stało, bo może jej kot znowu się zgubił, albo ktoś przyszedł. Glaucus, jego matka lub... ktoś inny, choć nieczęsto ktoś spoza Traversów oraz osób zaproszonych przez Lyrę lub Glaucusa tu przychodził.
- Mężczyzna z ministerstwa? – Młódka zaniepokoiła się, a jej policzki nieco pobladły. – Jeśli to konieczne, powiedz mu, że już idę i porozmawiam z nim.
Przeprosiła Clementine i udała się za skrzatem do holu, gdzie odbyła krótką rozmowę z mężczyzną; ten najwyraźniej miał jakąś sprawę do jej małżonka, ale dziewczę nie było w stanie udzielić mu konkretnej odpowiedzi. Nie znała zbyt wielu szczegółów jego ostatniej wyprawy poza tym, co jej opowiedział, a bardziej interesował ją aspekt ciekawych historii z podróży niż szczegółów jego interesów, które załatwiał w imieniu rodu. Niedługo później pożegnała się więc z mężczyzną, prosząc, żeby napisał bezpośrednio do jej małżonka i umówił się z nim na spotkanie, a potem wróciła do Clementine. Panna Baudelaire wkrótce później także powiedziała, że musi wracać do domu. Lyra odprowadziła ją do kominka i upewniła się, że dziewczyna przeniosła się do domu, a później wróciła do swoich zajęć.
| zt. dla Lyry
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Przeskakiwał delikatnie z nogi na nogę, wiedząc, że wysłannik Ministerstwa Magii to nigdy nic dobrego. A na pewno nie w domu jego państwa, gdzie powinna być cisza i spokój. Jego państwo nikomu nie grozili i miał nadzieję, że dotyczy to interesów pana za granicą, a nie polityki która ostatnimi czasy robiła się coraz bardziej zażarta. Słyszał rozmowy, które odbywały się w tym domu i czasem widział również sowę nestora, która przylatywała by przynosić wieści. Co interesujące i zarazem niepokojące przylatywała coraz częściej. Gburek nie znał się na rodowych niesnaskach, ale nietrudno było się domyślić, że nadszedł czas, gdy rozłam między negatywnymi relacjami pogłębił się i to mocniej niż kiedykolwiek. Służył swojemu państwu długie lata i widział zmiany, które przetaczały się przez ich dom. Podobnie zresztą jak ludzi, którzy stanowili członków tej podróżniczej rodziny. Niektórzy byli bardziej porywczy, inni mniej, ale wszystkim zależało na dobru ogółu. Było to naprawdę wspaniałe móc uczestniczyć w życiu właśnie tego rodu. To był zaszczyt! I chociaż musiał schodzić z drogi każdemu, kto się pojawił w dworku, nie miał temu nikomu za złe. Był skrzatem domowym i takie były jego powinności. Nie mógł narzekać. Wiedział, że jego inni pobratymcy mają o wiele gorzej.
- Ależ tak, jaśnie pani. Właśnie tak jak mówię. Z Ministerstwa Magii. Miał na piersi znak - zawtórował jej, kiwając głową. Zauważył, że jego pani się przestraszyła i miał nadzieję, że to nic poważnego. - Tak jest. Gburek przekaże mu każde słowa swojej pani - odpowiedział, po czym skłonił się i zniknął, by zmaterializować się przed wejściem do biblioteki, gdzie miał czekać ów człowiek. Nie powinien był niepokoić pani Lyry, ale nie miał wyjścia. Poinformował gościa, a potem szybko poszedł zapewnić mu jakiś napój. Obowiązki w końcu nigdy nie zniikały.
|zt
- Ależ tak, jaśnie pani. Właśnie tak jak mówię. Z Ministerstwa Magii. Miał na piersi znak - zawtórował jej, kiwając głową. Zauważył, że jego pani się przestraszyła i miał nadzieję, że to nic poważnego. - Tak jest. Gburek przekaże mu każde słowa swojej pani - odpowiedział, po czym skłonił się i zniknął, by zmaterializować się przed wejściem do biblioteki, gdzie miał czekać ów człowiek. Nie powinien był niepokoić pani Lyry, ale nie miał wyjścia. Poinformował gościa, a potem szybko poszedł zapewnić mu jakiś napój. Obowiązki w końcu nigdy nie zniikały.
|zt
I show not your face but your heart's desire
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Ogrody
Szybka odpowiedź