Arena #13
Strona 1 z 20 • 1, 2, 3 ... 10 ... 20
AutorWiadomość
Arena #13
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Posiadane przedmioty: czarna perła
Bonus za przedmioty: +3 do sprawności
Ukłonił się. W tył zwrot, parę kroków. Procedura zawsze była taka sama.
Tylko przeciwnik – ciągle inny i niezmiennie zadziwiający. Luna Spencer-Moon, coś mu mówiło to nazwisko, czy nie nosił go poprzedni minister magii? Prawdopodobnie. Młoda, niedoświadczona, sięgająca mu może do łokcia, nie wyżej. Cudownie. Świetnie. Jeśli z nią przegra, przez miesiąc nie pokaże się w domu, a jeśli, to zakryje głowę papierowym workiem – kto wie, może oszczędzą mu żenującej okładki w „Czarownicy”? O wiele lepiej czułby się biorąc tę dziewczynę na lampkę wina niż stając z nią w szranki na turnieju jak równy z równym – albo w łóżku, ale to teraz bez znaczenia. Chciał tego, czy nie, okoliczności były inne; mieli stanąć ze sobą w szranki na pierwszym z tegorocznych spotkań klubu pojedynków. Przesunął dłonią wzdłuż różanych inkrustów drewnianej różdżki, nie pokona go przecież dziewczynka. Nie mów nic: pamiętaj, to przynosi pecha.
Krok za krokiem, krok ostatni, szybki zwrot na prawej stopie i różdżka zamaszyście wyciągnięta przed siebie, przecież pamiętasz, jak się to robi:
- Everte Stati – pewnie wypowiedział zaklęcie, przechodząc do ofensywy.
Bonus za przedmioty: +3 do sprawności
Ukłonił się. W tył zwrot, parę kroków. Procedura zawsze była taka sama.
Tylko przeciwnik – ciągle inny i niezmiennie zadziwiający. Luna Spencer-Moon, coś mu mówiło to nazwisko, czy nie nosił go poprzedni minister magii? Prawdopodobnie. Młoda, niedoświadczona, sięgająca mu może do łokcia, nie wyżej. Cudownie. Świetnie. Jeśli z nią przegra, przez miesiąc nie pokaże się w domu, a jeśli, to zakryje głowę papierowym workiem – kto wie, może oszczędzą mu żenującej okładki w „Czarownicy”? O wiele lepiej czułby się biorąc tę dziewczynę na lampkę wina niż stając z nią w szranki na turnieju jak równy z równym – albo w łóżku, ale to teraz bez znaczenia. Chciał tego, czy nie, okoliczności były inne; mieli stanąć ze sobą w szranki na pierwszym z tegorocznych spotkań klubu pojedynków. Przesunął dłonią wzdłuż różanych inkrustów drewnianej różdżki, nie pokona go przecież dziewczynka. Nie mów nic: pamiętaj, to przynosi pecha.
Krok za krokiem, krok ostatni, szybki zwrot na prawej stopie i różdżka zamaszyście wyciągnięta przed siebie, przecież pamiętasz, jak się to robi:
- Everte Stati – pewnie wypowiedział zaklęcie, przechodząc do ofensywy.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 1
'k100' : 1
Luna nie posiada żadnych przedmiotów z bonusem
Luna lubiła pojedynki, zwłaszcza gdy mogła poprawić w nich swoje umiejętności rzucania zaklęć. Zazwyczaj wraz z siostrą urządzały przyjacielskie zmagania w rozległym ogrodzie na tyłach podmiejskiego domu, jednak w ubiegłym roku postanowiła wstąpić do klubu pojedynków i uczestniczyć w nich na bardziej profesjonalnym poziomie. Także w tym postanowiła się zgłosić, ceniąc je za dreszczyk emocji i okazję do poprawy umiejętności. Może zawód amnezjatora nie był bardzo niebezpieczny, ale nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać umiejętność szybkiego reagowania i walki na zaklęcia.
Po wejściu do sali zlustrowała wzrokiem przeciwnika i ukłoniła się. Tristan Rosier, to nazwisko coś jej mówiło. Za sprawą matki wiedziała co nieco o szlacheckich rodach, choć na ten moment Rosierowie kojarzyli jej się głównie z rezerwatem smoków, w okolicy którego niegdyś musiała interweniować z grupką amnezjatorów. Tak czy inaczej, teraz nie było to istotne. Pojedynki nie były przecież organizowane w celu pogaduszek.
Mężczyzna prawdopodobnie zbyt mocno się pospieszył, gdyż jego zaklęcie przemknęło daleko od niej, nie czyniąc jej żadnej szkody. Luna mogła od razu przystąpić do swojego ataku:
- Confundus! - rzuciła, postanawiając zacząć od czegoś prostego, ale jednak dosyć przydatnego w takiej sytuacji.
Luna lubiła pojedynki, zwłaszcza gdy mogła poprawić w nich swoje umiejętności rzucania zaklęć. Zazwyczaj wraz z siostrą urządzały przyjacielskie zmagania w rozległym ogrodzie na tyłach podmiejskiego domu, jednak w ubiegłym roku postanowiła wstąpić do klubu pojedynków i uczestniczyć w nich na bardziej profesjonalnym poziomie. Także w tym postanowiła się zgłosić, ceniąc je za dreszczyk emocji i okazję do poprawy umiejętności. Może zawód amnezjatora nie był bardzo niebezpieczny, ale nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać umiejętność szybkiego reagowania i walki na zaklęcia.
Po wejściu do sali zlustrowała wzrokiem przeciwnika i ukłoniła się. Tristan Rosier, to nazwisko coś jej mówiło. Za sprawą matki wiedziała co nieco o szlacheckich rodach, choć na ten moment Rosierowie kojarzyli jej się głównie z rezerwatem smoków, w okolicy którego niegdyś musiała interweniować z grupką amnezjatorów. Tak czy inaczej, teraz nie było to istotne. Pojedynki nie były przecież organizowane w celu pogaduszek.
Mężczyzna prawdopodobnie zbyt mocno się pospieszył, gdyż jego zaklęcie przemknęło daleko od niej, nie czyniąc jej żadnej szkody. Luna mogła od razu przystąpić do swojego ataku:
- Confundus! - rzuciła, postanawiając zacząć od czegoś prostego, ale jednak dosyć przydatnego w takiej sytuacji.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 56
'k100' : 56
Pierwsze zaklęcie pomknęło w kierunku mężczyzny, więc Luna od razu ponownie podniosła różdżkę, by ponowić atak. Teoretycznie powinno dać jej to jakieś szanse, bo trudniej było się obronić przed dwoma zaklęciami niż przed jednym, ale okaże się, jak to wyjdzie. Rosier nie wyglądał na ignoranta, z pewnością był starszy i bardziej doświadczony od niej.
- Aeris! - rzuciła znowu, kierując koniec różdżki prosto na niego.
- Aeris! - rzuciła znowu, kierując koniec różdżki prosto na niego.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Niech to szlag jasny trafi, gdzie on miał dzisiaj głowę? Zachwiał się po obrocie, niemal upuścił różdżkę, a jego zaklęcie poszybowało w zupełnie obcym mu kierunku. Przez moment zastanawiał się nawet, czy ten przeklęty kot Evandry nie otarł się o jego różdżkę wczorajszego popołudnia, ale dałby sobie rękę uciąć, że jego różdżka nie opuściła wówczas kieszeni jego płaszcza. Weź się w garść, Rosier, oddasz zwycięstwo dziewczynce? Nie zdążył nawet otrząsnąć się z szoku po tym, co właśnie zrobił - albo raczej po tym, czego nie zrobił - kiedy w jego stronę pomknął Confundus; słyszał, że dziewczyna próbuje czarować dalej, ale najwyraźniej nie miała na to dość czasu. Uniósł różdżkę, usiłując ochronić się przed zaklęciem tarczą.
- Protego - zażądał nie mniej pewnie niż poprzednio, pragnąc odzyskać resztki utraconej godności. Zaczarowana tarcza miała go ochronić przed pędzącym zaklęciem. Opanuj się Rosier, stopy twardo, plecy prosto, uchwyt pewnie: przecież potrafisz się pojedynkować!
- Protego - zażądał nie mniej pewnie niż poprzednio, pragnąc odzyskać resztki utraconej godności. Zaczarowana tarcza miała go ochronić przed pędzącym zaklęciem. Opanuj się Rosier, stopy twardo, plecy prosto, uchwyt pewnie: przecież potrafisz się pojedynkować!
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 100
'k100' : 100
Właśnie tak, pewny krok, pewny chwyt, pewne plecy i precyzyjnie rzucone zaklęcie, na pojedynkach każdy ruch mięśni musi być nieprzypadkowy. Ruch nadgarstka, nogi, ramienia, przypadkowe ruchy tylko zaburzają koordynację. Utrudniają poprawne rzucenie zaklęcia. Opóźniają reakcję - a na to przecież nie mógł sobie pozwolić. Nie był tutaj ani dla zabawy ani dla treningu, był tutaj po wygraną - i tę wygraną musiał uchwycić, wywalczyć sobie przewagę... po tym tragicznym początku. Magiczna tarcza rozświetliła się tuż przed nim, tarcza naprawdę dobrze rzucona, odbijając rzucony w niego urok w kierunku Luny. Kącik jego ust uniósł się lekko ku górze, wracamy do gry.
- Fontesio - wypowiedział szybko kolejne zaklęcie, moment po tym, jak zmaterializowana przed nim tarcza jęła znikać, miał czas, był bezpieczny, chroniony, mógł dołożyć do tego zaklęcia wszelkich starań - i naprawdę starał się to zrobić.
- Fontesio - wypowiedział szybko kolejne zaklęcie, moment po tym, jak zmaterializowana przed nim tarcza jęła znikać, miał czas, był bezpieczny, chroniony, mógł dołożyć do tego zaklęcia wszelkich starań - i naprawdę starał się to zrobić.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Zbyt mocno pospieszyła się z ponownym atakiem, dosyć mocno chybiając celu. Ale mężczyzna był szybki. Nawet bardzo szybki, zareagował błyskawicznie, wyczarowując przed sobą tarczę tak mocną, że odbiła jej wcześniejsze zaklęcie w jej kierunku. Teraz Luna musiała się bronić przed własnym zaklęciem. To było w pewien sposób ironiczne, zostać uderzoną własnym urokiem.
- Protego! - krzyknęła, próbując się osłonić. Oby dostatecznie szybko.
- Protego! - krzyknęła, próbując się osłonić. Oby dostatecznie szybko.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Niestety, jej tarcza okazała się zbyt słaba, aby zatrzymać dwa pędzące w jej stronę zaklęcia. Już po chwili nie dość, że została oblana strumieniem zimnej wody, która przemoczyła ją do suchej nitki, to jeszcze została skonfundowana, na moment tracąc orientację, gdzie jest i co w ogóle tutaj robi.
Po chwili, widząc otoczenie, przypomniała sobie jednak, że znajduje się w klubie pojedynków. I musiała zebrać się w sobie, by rzucić kolejny urok.
- Slugulus erecto!
Mówiono, że nie wypada zaczynać od tego zaklęcia, ale przecież nie zaczynała, pojedynek trwał już od pewnej chwili, sama zdążyła odczuć na sobie działanie rzucanych czarów.
Po chwili, widząc otoczenie, przypomniała sobie jednak, że znajduje się w klubie pojedynków. I musiała zebrać się w sobie, by rzucić kolejny urok.
- Slugulus erecto!
Mówiono, że nie wypada zaczynać od tego zaklęcia, ale przecież nie zaczynała, pojedynek trwał już od pewnej chwili, sama zdążyła odczuć na sobie działanie rzucanych czarów.
The member 'Luna Spencer-Moon' has done the following action : rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
Strona 1 z 20 • 1, 2, 3 ... 10 ... 20
Arena #13
Szybka odpowiedź