Arena #13
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #13
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 94
'k100' : 94
Zadziało się bardzo szybko. Co tak właściwie? Ano wszystko. Zaklęcia świstały w powietrzu i to nie jedno, nie dwa, a trzy. Trzy bardzo potężne, dobrze rzucone zaklęcia, z którymi naprawdę nie chciałby mieć do czynienia. Pozostawało więc tylko jedno.
- Protego Maxima!
- Protego Maxima!
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Minimalnie za późno. Najpierw łupnięcie, potem dupnięcie, a na końcu śluz. Alexander dał radę unieść się na kolana, oparł się jedną ręką o podest - w drugiej kurczowo ściskając różdżkę, po czym wypluł pierwszego ślimaka. Podniósł się, uważając żeby nie nadepnąć na małą obślizgłą kreaturę, wypluł z siebie drugą (miał już wprawę z tymi ślimakami, trzeba przyznać), a chociaż lekko mu się zakręciło w głowie to nie chciał się poddawać. Chyba. Machnął różdżką, zaciskając zęby, by zatrzymać jeszcze jednego niezbyt małego i niezbyt uroczego ślimaczka na moment w środku.
Confundus.
Żryj to.
Confundus.
Żryj to.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 4
'k100' : 4
Patrzył jak wiązka światła mknie w stronę Alexandra. W tym momencie opuścił różdżkę i rozluźnił się, obracając ją w dłoni, choć przecież już wcześniej wilcza główka ułożyła mu się w niej wygodnie. Zaklęcie uderzyło w przeciwnika, który padł na deski. Doskonale znał to uczucie, w końcu nie tak dawno to Tristan go nim uraczył na sam koniec pojedynku. Nie oznaczało to jednak całkowitej porażki, o ile Alexander był w stanie... przełknąć tę obślizgłą gorycz. Jeden, a później drugi. A później świsnęło zaklęcie, gdzieś w bok. Przez chwilę jak na niego patrzył miał ochotę wspomóc akcje humanitarne na rzecz głodujących, ale szybko wyzbył się tej współczującej myśli i ponownie wycelował w niego różdżką.
— Tarantallegra.
— Tarantallegra.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 48
'k100' : 48
Poleciało w jego stronę. Był w stanie się obronić przed nim? Unieść różdżkę i odbić zaklęcie? Nie czekał aż stanie na równe nogi i rzuci w niego czymś z lepszym lub gorszym skutkiem. Wyprostował się i patrząc na zmarniałego Selwyna zamachnął się różdżką po raz kolejny, ostatecznie kierując jej koniec w stronę przeciwnika, którego zamierzał pokonać. Właśnie teraz.
No dalej, zakończmy tę farsę.
—Caeruleusio!
No dalej, zakończmy tę farsę.
—Caeruleusio!
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością
'k100' : 74
'k100' : 74
To wszystko było nie tak. Ech. Cóż mógł jeszcze zrobić? Z każdym dniem miał coraz mniej sił i chęci do życia. A na pojedynki zapisał się, więc musiał tu przychodzić. Było to w pewien sposób odrywające od rzeczywistości, coś się działo, musiał wyjść z domu w inne miejsce, niż do pracy. Jednak te ślimaki, które co parę minut wypluwał na podłogę... zbyt przyjemne nie były. No, ostatni zryw. Bo jak nie to będzie... zimno.
Nagła fala strachu ogarnęła Alexandra. Nie, nie, nie, nie! Tylko nie to zaklęcie. Oczy Selwyna nagle otworzyły się, przerażenie jasne i czyste w tęczówkach jak nigdy, a przez jego blade lico przemknął grymas strachu i zaprzeczenia rzeczywistości, gdy całą swoją wolę skupił na tej jednej, jedynej myśli, która mogła go ocalić.
Protego!
Nagła fala strachu ogarnęła Alexandra. Nie, nie, nie, nie! Tylko nie to zaklęcie. Oczy Selwyna nagle otworzyły się, przerażenie jasne i czyste w tęczówkach jak nigdy, a przez jego blade lico przemknął grymas strachu i zaprzeczenia rzeczywistości, gdy całą swoją wolę skupił na tej jednej, jedynej myśli, która mogła go ocalić.
Protego!
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Zaklęcia pomknęły w stronę Alexandra. Uderzyły go jedno po drugim. Przerażenie, lęk, panika... właśnie to widział w jego oczach, zanim druga wiązka światła w niego ugodziła, mrożąc go do szpiku kości. Patrzył na niego jeszcze przez krótką chwilę, zanim opuścił różdżką i skinął głową w jego stronę, ale wątpił, aby stan w jakim znalazł się Alexander mógł mu pozwolić na jakąkolwiek odpowiedź. Magomedycy od razu do niego doskoczyli, a Mulciber zszedł z desek po raz kolejny, jako zwycięzca.
/zt
/zt
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Posiadane przedmioty: -
Bonus za przedmioty: -
Był uparty jak mało kto i zdecydowanie nie szanował swojego zdrowia. Wiedział w jaki sposób zareaguje Darcy, kiedy dowie się, że jej lekkomyślny ojciec znowu naraża się na nawrót choroby, biorąc udział w kolejnym pojedynku, ale tak w zasadzie to liczył na to, że tym razem nie wyląduje na deskach. Zapewne łudził się bezpodstawnie, gdyż obiło mu się o uszy, że jego przeciwnik lubił wychodzić ze swych walk zwycięsko, ale mniejsza o to. Minął miesiąc od ostatnich pojedynków, a Corentin zdążył już dojść do siebie na tyle, aby stwierdzić, że jest wystarczająco sprawny. Zaraz się okaże czy znowu się nie omylił. Kiedy wchodził na arenę trzynastą, tym razem nie nastawiał się na zwycięstwo. Paradoksalnie, chciał z tego pojedynku wyciągnąć wszystko to co najlepsze, zwyczajnie dobrze się bawiąc. Mógłby wtedy chociaż umierać szczęśliwy…
Kiedy już skłonił się przepisowo, musiał jakoś zacząć walkę, a jakoś tak niezwykle korciło go, aby zacząć tak, jak ostatnio skończył. Poddając się temu impulsowi, wycelował różdżką w Weasleya.
- Expulso!
Bonus za przedmioty: -
Był uparty jak mało kto i zdecydowanie nie szanował swojego zdrowia. Wiedział w jaki sposób zareaguje Darcy, kiedy dowie się, że jej lekkomyślny ojciec znowu naraża się na nawrót choroby, biorąc udział w kolejnym pojedynku, ale tak w zasadzie to liczył na to, że tym razem nie wyląduje na deskach. Zapewne łudził się bezpodstawnie, gdyż obiło mu się o uszy, że jego przeciwnik lubił wychodzić ze swych walk zwycięsko, ale mniejsza o to. Minął miesiąc od ostatnich pojedynków, a Corentin zdążył już dojść do siebie na tyle, aby stwierdzić, że jest wystarczająco sprawny. Zaraz się okaże czy znowu się nie omylił. Kiedy wchodził na arenę trzynastą, tym razem nie nastawiał się na zwycięstwo. Paradoksalnie, chciał z tego pojedynku wyciągnąć wszystko to co najlepsze, zwyczajnie dobrze się bawiąc. Mógłby wtedy chociaż umierać szczęśliwy…
Kiedy już skłonił się przepisowo, musiał jakoś zacząć walkę, a jakoś tak niezwykle korciło go, aby zacząć tak, jak ostatnio skończył. Poddając się temu impulsowi, wycelował różdżką w Weasleya.
- Expulso!
Gość
Gość
The member 'Corentin Rosier' has done the following action : rzut kością
'k100' : 19
'k100' : 19
Arena #13
Szybka odpowiedź