Arena #18
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Arena #18
Do tego niepozornego pomieszczenia prowadzą dwie pary drzwi znajdujące się na przeciwległych ścianach; uczestnicy turnieju dopiero po ich przekroczeniu mogą poznać swojego przeciwnika. Na środku sali znajduje się otoczone rzędami siedzeń podwyższenie. To właśnie na nim mają miejsce pojedynki; zawodnicy po zajęciu miejsc na przeciwko siebie i wykonaniu tradycyjnego ukłonu, mogą rozpocząć walkę, z której rzadko kiedy oboje wychodzą bez szwanku.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nad przebiegiem pojedynków czuwa magomedyk gotów zainterweniować w każdej chwili, a oprócz tego losy potyczki z zafascynowaniem śledzą czarodzieje zgromadzeni na widowni.
Nie pojmowała, skąd w niej taka fascynacja patrzenia na moment, w którym niewidzialna tarcza, ze świetlistym połyskiem wstrzymuje płynącą magię, sprawiając - tak jak w przypadku, który właśnie oglądała - zepchnąć atakującą ją smugę, by rozbiła się rozproszona na ścianie obok. odetchnęła z ulgą, bo na twarzy jej pojedynkowego towarzysza wkradało się zmęczenie. Nigdy nie lubiła oszukiwać, ale aktualnie chyba rzeczywiście wolałaby, aby kapryśność magii zerknęła przychylniej na mężczyznę. Mieli w sobie pewien specyficzny rodzaj dumy, w który nieświadomie uderzała. Dziś alchemiczka, chyba nie pozostawi po sobie tak przyjemnego wrażenia, jak ostatnio. Chociaż miała nadzieję, że nie zepsuje całkowicie.
- Concitus - wybrała zaklęcie tym razem z dziedziny transmutacji.
- Concitus - wybrała zaklęcie tym razem z dziedziny transmutacji.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 49
'k100' : 49
Inkantacja rozbrzmiała równocześnie z płynącą magią, która chociaż bez spektakularnych efektów, pomknęła w stronę przeciwnika. Wahała się coraz mocniej, a zadziorny uśmiech zgasł na poczet lekkiego rozchylenia warg, z których wydobyć się miała nowa formuła. Zwarła jednak usta, spoglądając gdzieś w górę. Włosy odrzuciła do tyłu, by na koniec wyprostować się i wrócić do naturalnego uśmiechu. Dopiero chwila zastanowienia przywołała na język właściwą inkantację.
- Transformatio en jastrząb - miała nadzieję, że nie pokaleczyła zaklęcia, którego ostatnio próbowała używać jeszcze w szkole. Tylko nie pamiętała efektu.
- Transformatio en jastrząb - miała nadzieję, że nie pokaleczyła zaklęcia, którego ostatnio próbowała używać jeszcze w szkole. Tylko nie pamiętała efektu.
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
The member 'Inara Carrow' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Może Amelle miała rację? Może nie powinienem wracać do zawodu aurora skoro nawet na pozór najprostsze zaklęcia idą mi jak po grudzie? A może, spoglądając na to z drugiej strony, dobrze, że to stało się podczas pojedynków? Taki dół, chwilowa niemoc, która przeminie. Bo gdyby działo się to podczas misji skutki mogłyby być o wiele bardziej opłakane niż moja zraniona duma i zdruzgotana w oczach Inary opinia.
Póki co moja porażka to jej zysk, a młoda czarownica nie próżnuje ani trochę. Kolejne zaklęcie idzie w ślad za pozostałymi i wyskakuje z jej różdżki bez najmniejszego problemu. Jestem w stanie przeżyć sklejenie palców, ale transformacja w ptaka? To, że z nimi rozmawiam serdecznie mi wystarczy. Na szczęście drugi urok wydaje się być zbyt słaby, więc dane mi jest bronić się tylko przed jednym. Pytanie tylko, czy uda mi się coś zrobić w tak krótkim odstępie czasu? Nie sądzę.
- Protego - wołam jednak, bo mimo wszystko nie chcę stać jak słup soli.
Póki co moja porażka to jej zysk, a młoda czarownica nie próżnuje ani trochę. Kolejne zaklęcie idzie w ślad za pozostałymi i wyskakuje z jej różdżki bez najmniejszego problemu. Jestem w stanie przeżyć sklejenie palców, ale transformacja w ptaka? To, że z nimi rozmawiam serdecznie mi wystarczy. Na szczęście drugi urok wydaje się być zbyt słaby, więc dane mi jest bronić się tylko przed jednym. Pytanie tylko, czy uda mi się coś zrobić w tak krótkim odstępie czasu? Nie sądzę.
- Protego - wołam jednak, bo mimo wszystko nie chcę stać jak słup soli.
Thank you, I'll say goodbye now though its the end of the world, don't blame yourself and if its true, I will surround you and give life to a world thats our own
Crispin Russell
Zawód : Auror, opiekun testrali
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
sometimes we deliberately step into those traps
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
I was born in mine; I don't mind it anymore
oh, but you should, you should mind it
I do, but I say I don't
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Crispin Russell' has done the following action : rzut kością
'k100' : 43
'k100' : 43
Cisza, która zapadła na koniec wcale jej się nie podobała. Mimo oficjalnego zakończenia i jej wygranej, nie czuła większej satysfakcji. Chyba rzeczywiście wolałaby przegrać i popatrzeć jeszcze raz na zawadiacki uśmiech, którym obdarzył ja na początku.
Zaczekała, aż odpowiednie służby zajęły się zniesieniem rzuconego przez nią czaru i powoli, może trochę niepewnie podeszła do aurora. Z daleka próbując złapać go w swoje spojrzenie, nawet jeśli mężczyzna był do tego niebyt chętny.
- Niezależnie od tego, co sobie myślisz, dziękuję za spotkanie, za uśmiech i...za wspomnienie - zawahała się tylko przez moment, by wspiąć się na palce i musnąć ustami męskiego policzka. I nie zatrzymując nikogo więcej, odwróciła się, i zniknęła za drzwiami areny.
zt
Zaczekała, aż odpowiednie służby zajęły się zniesieniem rzuconego przez nią czaru i powoli, może trochę niepewnie podeszła do aurora. Z daleka próbując złapać go w swoje spojrzenie, nawet jeśli mężczyzna był do tego niebyt chętny.
- Niezależnie od tego, co sobie myślisz, dziękuję za spotkanie, za uśmiech i...za wspomnienie - zawahała się tylko przez moment, by wspiąć się na palce i musnąć ustami męskiego policzka. I nie zatrzymując nikogo więcej, odwróciła się, i zniknęła za drzwiami areny.
zt
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Posiadane przedmioty: pierścień Zakonu
Bonus za przedmioty: +3 do OPCM
Był czas, kiedy Michael przez kilka lat z rzędu uczęszczał na spotkania Klubu Pojedynków. Miało to miejsce między ukończeniem Hogwartu a utratą Annabeth i zostaniem samotnym ojcem. Później po kilku latach znowu tutaj wrócił, by następnie ograniczyć aktywność w klubie po podjęciu posady nauczyciela zaklęć w Hogwarcie, co nie zawsze pozwalało mu na odbywanie regularnych klubowych spotkań. Naprawdę lubił pojedynki, tym bardziej, że w Hogwarcie nie mógł przecież mierzyć się z uczniami, a jedynie pokazywać im zaklęcia w bezpiecznych warunkach. Klub był więc idealnym wyjściem, by trochę odświeżyć sobie umiejętności, jakie w obecnych czasach mogą okazać się mu szczególnie potrzebne.
Pojawił się w odpowiedniej sali, gdzie pojawił się również jego dzisiejszy przeciwnik. To do niego należał pierwszy ruch, więc uniósł różdżkę, kierując ją na czarodzieja.
- Incendio - rzucił, na początek decydując się na proste zaklęcie podpalające rąbek szaty przeciwnika, co miało go zdekoncentrować.
Bonus za przedmioty: +3 do OPCM
Był czas, kiedy Michael przez kilka lat z rzędu uczęszczał na spotkania Klubu Pojedynków. Miało to miejsce między ukończeniem Hogwartu a utratą Annabeth i zostaniem samotnym ojcem. Później po kilku latach znowu tutaj wrócił, by następnie ograniczyć aktywność w klubie po podjęciu posady nauczyciela zaklęć w Hogwarcie, co nie zawsze pozwalało mu na odbywanie regularnych klubowych spotkań. Naprawdę lubił pojedynki, tym bardziej, że w Hogwarcie nie mógł przecież mierzyć się z uczniami, a jedynie pokazywać im zaklęcia w bezpiecznych warunkach. Klub był więc idealnym wyjściem, by trochę odświeżyć sobie umiejętności, jakie w obecnych czasach mogą okazać się mu szczególnie potrzebne.
Pojawił się w odpowiedniej sali, gdzie pojawił się również jego dzisiejszy przeciwnik. To do niego należał pierwszy ruch, więc uniósł różdżkę, kierując ją na czarodzieja.
- Incendio - rzucił, na początek decydując się na proste zaklęcie podpalające rąbek szaty przeciwnika, co miało go zdekoncentrować.
The member 'Michael Tonks' has done the following action : rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Christian od dłuższego czasu zamierzał się pojawić w marcu w domu pojedynków. Przecież trzeba było być gotowym na wszystko, a co jeśli nie pojedynki miały mu pomagać w zachowaniu formy? Emerytura mu nie służyła, chociaż lubił ciszę i spokój. Poprawił spadające wciąż okulary na nosie, gdy jako tako wdrapywał się po schodkach na arenę numer osiemnaście. Pokłonił się odpowiednio przed rozpoczęciem pojedynku, czekając na pierwsze zaklęcie. Zauważył również, że czarodziej dość szybko wyszukał odpowiednie słowa w pamięci.
- Protego! - rzucił, widząc jak zaklęcie z dużą mocą poleciało w jego stronę.
- Protego! - rzucił, widząc jak zaklęcie z dużą mocą poleciało w jego stronę.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Zmarszczył nos, gdy nie odbił zaklęcia. Incendio podpaliło mu szatę małym, jasnym płomieniem, który zaraz został ugaszony, gdy śmiesznymi butami Grey zaczął go gasić. Tupał kilka chwil zanim w końcu uznał, że ogień zniknął na dobre. Opanował się jednak i wymierzył ponownie w swojego przeciwnika.
- Casa Aranea - mruknął, czując swąd spalonego materiału.
- Casa Aranea - mruknął, czując swąd spalonego materiału.
I show not your face but your heart's desire
The member 'Ain Eingarp' has done the following action : rzut kością
'k100' : 24
'k100' : 24
Zaklęcie Tonksa okazało się wyjątkowo mocne i zdekoncentrowało jego przeciwnika, czarodzieja w dosyć podeszłym wieku, którego szata zapaliła się na brzegu, gdy nie udało mu się odpowiednio szybko wyczarować tarczy. Mężczyzna kilka razy przydepnął jej brzeg, pozbywając się ognia, ale jego drugie zaklęcie okazało się niecelne.
Michael mógł zaatakować.
- Tarantallegra - rzucił, ponownie kierując na niego różdżkę.
Michael mógł zaatakować.
- Tarantallegra - rzucił, ponownie kierując na niego różdżkę.
Arena #18
Szybka odpowiedź