Salon
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Salon
Największe i najbardziej okazałe pomieszczenie w posiadłości. Znajduje się na parterze, za jego oknami widać ogród różany Guinevere Slughorn. To tutaj zwykle przyjmowane są wizyty. Znajduje się tu duży, zdobiony kominek i obrazy w ciężkich ramach.
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Całkiem przyjemnie się tak gawędziło z Zivą. Czuła, że potrzebowała takiej rozmowy ze starszą, bardziej doświadczoną życiowo znajomą. Jej siostra aktualnie zaniemogła, więc Evelyn trochę brakowało takiego kobiecego wsparcia, poza tym była ciekawa, jak Ziva i jej najbliżsi przeżyli tamten dzień i jak radzili sobie po nim. Ale ostatnie dni najwyraźniej nie oszczędzały nikogo, nie tylko pod względem anomalii, ale i innych dramatów, które rozgrywały się gdzieś obok. Zdumiewające, jak o wielu rzeczach nie miały pojęcia.
Rozmawiały więc, wymieniając się wnioskami, obawami i radami, przynajmniej do momentu, póki im nie przerwano. Evelyn zwróciła wzrok na domową skrzatkę, która po chwili wsunęła się do salonu, wyraźnie czymś przestraszona, i powiedziała o kolejnej oczekującej na nią osobie. Panna Slughorn westchnęła w duchu; nie był to najlepszy czas ani moment na tego typu wizyty, ale nie mogła odmówić dobrej znajomej swojej matki, pewnej rozkapryszonej lady w średnim wieku, która z pewnością chętnie obsmarowałaby ją przed matką oraz resztą dam z ich towarzystwa, rozwodząc się nad złym wychowaniem najmłodszej córki Guinevere Slughorn. A Evelyn była w takim momencie życia, że musiała dbać o opinię bardziej niż kiedykolwiek przedtem, w końcu nie była już młódką świeżo po szkole, a wciąż nie nosiła na palcu zaręczynowego pierścienia. Żywot starej panny zdecydowanie nie był czymś, czego pragnęła, nawet jeśli czasem trzeba było robić różne rzeczy wbrew sobie, byle tylko dbać o swoją opinię dla dobra własnego oraz rodu.
Pozostawało zacisnąć zęby i powstrzymać cisnące się na usta słowa, po czym skinęła skrzatce.
- Za chwilę tam przyjdę – powiedziała. – Zajmij się naszym gościem, dobrze? – poleciła jej, po czym zwróciła się do Zivy, gdy tylko skrzatka opuściła salon. – Przepraszam cię, Zivo. O wiele bardziej wolałabym rozmawiać z tobą dłużej, ale mam pewne zobowiązania wobec dobrej znajomej matki, która... bardzo potrzebuje pewnego eliksiru. – Najwyraźniej nawet anomalie nie były w stanie sprawić, by gnuśna lady Alexandra zaprzestała prób odmłodzenia i poprawienia swojej zwiędłej urody. – Postaram się wkrótce cię odwiedzić, jeśli znowu nie zdarzy się coś tak... niespodziewanego.
Ich spotkanie i tak powoli zmierzało ku końcowi, ale mimo wszystko żałowała że nie mogły go dokończyć jak należy. Pożegnała się z Zivą, wyrażając nadzieję że wkrótce uda im się spotkać w lepszych okolicznościach, po czym udała się do drugiego salonu, prosto na spotkanie z nie najmłodszą już lady, która oczekiwała jej z wyraźną niecierpliwością.
| zt.
Rozmawiały więc, wymieniając się wnioskami, obawami i radami, przynajmniej do momentu, póki im nie przerwano. Evelyn zwróciła wzrok na domową skrzatkę, która po chwili wsunęła się do salonu, wyraźnie czymś przestraszona, i powiedziała o kolejnej oczekującej na nią osobie. Panna Slughorn westchnęła w duchu; nie był to najlepszy czas ani moment na tego typu wizyty, ale nie mogła odmówić dobrej znajomej swojej matki, pewnej rozkapryszonej lady w średnim wieku, która z pewnością chętnie obsmarowałaby ją przed matką oraz resztą dam z ich towarzystwa, rozwodząc się nad złym wychowaniem najmłodszej córki Guinevere Slughorn. A Evelyn była w takim momencie życia, że musiała dbać o opinię bardziej niż kiedykolwiek przedtem, w końcu nie była już młódką świeżo po szkole, a wciąż nie nosiła na palcu zaręczynowego pierścienia. Żywot starej panny zdecydowanie nie był czymś, czego pragnęła, nawet jeśli czasem trzeba było robić różne rzeczy wbrew sobie, byle tylko dbać o swoją opinię dla dobra własnego oraz rodu.
Pozostawało zacisnąć zęby i powstrzymać cisnące się na usta słowa, po czym skinęła skrzatce.
- Za chwilę tam przyjdę – powiedziała. – Zajmij się naszym gościem, dobrze? – poleciła jej, po czym zwróciła się do Zivy, gdy tylko skrzatka opuściła salon. – Przepraszam cię, Zivo. O wiele bardziej wolałabym rozmawiać z tobą dłużej, ale mam pewne zobowiązania wobec dobrej znajomej matki, która... bardzo potrzebuje pewnego eliksiru. – Najwyraźniej nawet anomalie nie były w stanie sprawić, by gnuśna lady Alexandra zaprzestała prób odmłodzenia i poprawienia swojej zwiędłej urody. – Postaram się wkrótce cię odwiedzić, jeśli znowu nie zdarzy się coś tak... niespodziewanego.
Ich spotkanie i tak powoli zmierzało ku końcowi, ale mimo wszystko żałowała że nie mogły go dokończyć jak należy. Pożegnała się z Zivą, wyrażając nadzieję że wkrótce uda im się spotkać w lepszych okolicznościach, po czym udała się do drugiego salonu, prosto na spotkanie z nie najmłodszą już lady, która oczekiwała jej z wyraźną niecierpliwością.
| zt.
Felix, qui potuit rerum cognoscere causas.
Evelyn Slughorn
Zawód : Dama, alchemiczka w rezerwacie smoków
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Szczęśliwy, kto zdołał poznać przyczyny wszechrzeczy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Salon
Szybka odpowiedź