Wydarzenia


Ekipa forum
Ślepy zaułek
AutorWiadomość
Ślepy zaułek [odnośnik]10.03.12 22:59
First topic message reminder :

Ślepy zaułek

Opodal podniszczonej knajpy, gdzieś koło wiecznie nieświecącej latarni znajduje się wąska, pogrążona w mroku uliczka - uliczka zakończona wysokim, masywnym murem, którego to nie sposób przeskoczyć, na którego nie sposób się wspiąć, nawet przy pomocy drugiej osoby. Ludzie szemrają, iż to właśnie tutaj, wśród wiecznie zalegających śmieci i odpadków, kamiennych ścian budynków poplamionych czerwienią, swe spotkania odbywają podejrzane typki Śmiertelnego Nokturnu. Paserzy, nieszkodliwi przemytnicy, handlarze ziela wiedźm, czy i gorsi, zepchnięci poza margines społeczny recydywiści umiłowali sobie ów ślepy zaułek do załatwiania swych szemranych interesów, ubijania targów, załatwiania między sobą zatargów. Obowiązuje ich chyba jakaś niepisana zasada, gdyż zaułkiem tym potrafią się dzielić, potrafią nie wchodzić sobie w paradę - a przynajmniej w większości przypadków. Jedynie czasem znaleźć tu można jakiegoś nieboszczyka.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ślepy zaułek [odnośnik]31.07.15 23:51
Nie wiem jak to jest być spętanym czymś. Próbuję egzystować bez tych wszystkich rzeczy, które mogą mnie ograniczać czy też sprawić, że czułabym się niekomfortowo. Potrafię jednak sobie wyobrazić to wszystko, co mogłeś przeżywać. Mam naprawdę pierwszorzędną wyobraźnię. Niestety nigdy nie będzie dane ci się przekonać o tym ani o mojej empatii. Widzę po tobie, że jesteś człowiekiem z serii tych, trzymających na dystans od swoich problemów niewiasty. Chciałam powiedzieć, że takie jak ja, ale jaka ja właściwie jestem? W twoich oczach na pewno inna niż w rzeczywistości. Czemu nie potrafisz otworzyć oczu tylko patrzysz na mnie przez pryzmat innych? Mieszkam sama od dawna, podróżuję z grupą starszych od siebie ludzi i n a p r a w d ę umiem poradzić sobie w niebezpiecznych lub stresujących sytuacjach. Nigdy mnie nie trzymano w bańce, nie chroniono mnie przed złem tego świata. Chyba nawet to by było niemożliwe, zbyt przyciągam rzeczy złe, smutne do siebie. Spójrz w lustro i zobaczysz jedną z nich. Chociaż nie wiem, istnieje spora szansa, że tylko wymyślam sobie te wszystko i z (pozornie) niewinnego zauroczenia robię smutków morze. Ty mi nie wydajesz się smutny lub choćby niezadowolony z takich obrotów sprawy. W sumie to zrozumiałe, w końcu ty do nich doprowadziłeś. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego, przecież robiłam rzeczy wiele, które kazała mi robić Venus. Czy źle je robiłam, czy źle ją słucham, czy może tak nie lubisz? Czasem żałowałam, że nie umiem zachowywać się jak ona – idealnie. Może to te geny Parkinsonów? To ta połowa, której nie mam, ponieważ swoją drugą odziedziczyłam po mistrzach w eliksirach. Tylko czemu to ona zarabia na swojej wiedzy na ten temat, a ja nawet nie dostałam się, dwa razy pod rząd, na alchemię? Jej tak wszystko łatwo przychodzi i tylko pstryknie palcami i ma każdego u swojego boku. Ja pstryknę i nikt się nie pojawia, nawet żadne zwierzątko, bo go nie mam. Chciałabym mieć psa, coby ktoś się cieszył, kiedy wracam do domu. Mogłabym mu też gotować dania pyszne i czytać mu na głos wielkich pisarzy oraz jeszcze większych poetów. Chodziłabym z nim po ulicach Londynu, pokazywała w albumach wspaniałe dzieła Kandinskiego, Klee albo Macka lub Muntera.
Nie wiem, chyba zawsze czułam, że muszę się tobie tłumaczyć, a ty musisz mi uwierzyć w moją wersję nawet jeśli z moich ust rzeczywiście wypływała sama prawda. Nawet teraz i nawet wtedy, gdy mnie tak chwyciłeś pod ramię, a ja spojrzałam na ciebie, chwilę zastanawiając się, czy to dobry pomysł, byśmy szli razem gdziekolwiek nawet jeśli to byłoby nigdzie.
- Och, tata by pewnie nic mi nie zrobił – marszczę czoło, zastanawiając się, czy rzeczywiście by tak było czy może zezłościłby się na mnie strasznie. W końcu moja starsza siostra pracuje na Nokturnie, ale może jej wolno było więcej niż mi – niewinnej istotce, która wygląda na taką, co potrzebuje ratunku na przejściu dla pieszych. - Nie wiem czy niepokoisz się tak o mnie czy może każdej znanej ci kobiecie zabraniasz wejść na teren Nokturnu – patrzę na ciebie, choć nic już pewnie nie wyczytam z twojej twarzy, noc o to zadba - ale nie musisz się o mnie martwić, naprawdę. Nic mi nie będzie. Potrafię się obronić – przewracam oczami, bo ty nie wiesz, jak silna jestem i co robię w swoim kociołku, kiedy patrzy tylko Franz.
Linette Greengrass
Linette Greengrass
Zawód : kelnerka w imbryku
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
then love, love will tear us apart again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_mqmgkuZ8T01rhe069o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t671-linette-greengrass http://morsmordre.forumpolish.com/t890-moka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f125-wollongong-7-9 http://morsmordre.forumpolish.com/t1596-linette-greengrass
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]09.08.15 15:29
Szli zajęci rozmową. Księżyc, chociaż w pełni schowany był za chmurami. Słabe światło okolicznych latarni ledwo oświetlało ich twarze, nie pozwalając na rozpoznanie niebezpiecznych błysków oczu, delikatnych zmian w mimice. Swoje emocje rozpoznawać mogli głównie po głosie. Szczególnie, kiedy najbliższa latarnia zamigotała rozpaczliwie i zgasła zostawiając ich w ciemności. Nieprzyjemnej, lepkiej ciemności, która zdawała się zamykać wokół nich nieprzeniknioną barierą, w której miało zaraz braknąć powietrza. Taki był Nokturn. Zawsze mroczny, ponury, nieprzyjemny. Nocami bywał też straszny. W oddali zalśniły światła Pokątnej, zawiał wiatr. Tam, gdzie było jasno, sprawiał wrażenie lekkiego, przyjemnego podmuchu. Tutaj, w miejscu otoczonym przez brudne, ściśnięte budynki zawył i zaświszczał złowrogo w wybitych oknach. W okolicy było pusto.
Zza jednego rzędu zabudowań dochodziły odgłosy bójki. To tam była główna ulica Nokturnu. Dobrze, że nie było tam Linette. Dobrze, że nie było tam Caezara. Mogli iść w spokoju przez ciemność, nie wyciągając różdżek, by musieć ją rozgonić. Wszak za chwilę będzie kolejna ledwo działająca latarnia. A po niej kolejna. I tak dojdą do Pokątnej, gdzie będą się mogli rozdzielić, bo nie będzie już ciemno, nie będzie niebezpiecznie. I żadne nie będzie się czuło w obowiązku towarzyszyć drugiemu.
Zapewne o tym nie wiedzieli zajęci rozmową i ostrożnym stawianiem stóp, by nie wdepnąć w kałuże stworzone przez ciecz tajemniczego pochodzenia, ale po prawej stroni mijali tył sklepu Borgina i Burke'a. Mogli zauważyć ogródek, w którym poustawiano meble. Nie mieściły się w sklepie, a coś trzeba było z nimi zrobić. Ustawiono je więc z tyłu i obłożono zaklęciami, by nie kusiły złodziei. Ale mężczyzna i kobieta idący zaułkiem nie musieli o tym wiedzieć, nie musieli ich nawet widzieć. W końcu latarnia przestała świecić.

Jakby na potwierdzenie słów Linette tuż obok niej coś zatrzeszczało. Drzwi jednej z szaf otworzyły się. W środku siedziała mała postać. Skulona, trzęsąca się ze strachu, szlochała. Jej drobne ramiona unosiły szybko, a z gardła wydawało ciche zawodzenie. Osóbka sprawiała wrażenie jakby nie miała siły dłużej płakać. Dopiero po chwili zauważyła, że nie jest już zamknięta. Zdumiona podniosła czujnie głowę, w mroku zalśniły jej oczy odbijając nieliczne resztki światła, jakie do niej dotarły. Dziecko, to na pewno było dziecko, przeniosło wzrok z Linette na Caesara.
- Tato?
Lestrange wszędzie rozpoznałby ten głosik. Chociaż teraz wydawał się wyjątkowo słaby, zachrypnięty od płaczu, nie było wątpliwości.
Od małego Rudolfa Ceasara i Linette oddzielał krótki dystans i niewielki płotek, przez który zwinne dziecko z pewnością potrafiłoby przejść.
- Tatusiu, to ty?
Chłopiec wstał i zrobił niepewny krok do przodu zataczając się. Księżyc, który na chwilę przebił się zza chmur oświetlił jego policzki lśniące od łez i brudne, pomięte ubranie, w którym ostatnio widział go ojciec, gdy wychodził z domu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]16.08.15 16:55
Nie potrafił pogodzić się z obecnością kobiet, które opuścił, które opuściły go lub tych, za którymi przepadał lecz one nie przepadały za nim – czy też na odwrót. Słodka, niewinna – taką ją postrzegał, była snem o idealnym, gładkim życiu, była pociechą w smutne dni, łagodziła nerwy, uspokajała, usypiała kapryśnego lwa, który miotał się po niewidzialnej klatce, jaką wytyczały mu konwenanse. Nie potrzebował smyczy, nie potrzebował ukojenia czy spokoju, czuł się skrępowany, upośledzony w swoich uczuciach czy może zlękniony, bo świat zawsze wyrywał mu z jego rąk ulubione zabawki, zanim zdążył się nimi nabawić, znudzić a nawet dobrze poznać. Kolejne trofeum, o które powinien był walczyć, dbać i pielęgnować, kolejne rzucone na wiatr obietnice i pocałunki skradzione mu przez czas, nie potrzebował bajki, która skończyłaby się raptownie, księżniczki, która złamałaby mu serce czy skarbu, który mógłby stracić. Został wybudowany na strachu przed utratą, na niepewności, przez którą nie przekraczał dozwolonej, legalnej jeszcze granicy przyzwoitości, karmił się chwilowymi uniesieniami, iluzorycznymi miłościami czy podbijanymi sercami, aby kolejno odtrącać je czy tracić, czy przyjmować ponownie, rozkochiwać do gorąca, aby w pewnym momencie, gdy temperatura osiąga dozwolone maksimum, przerwać nić namiętności.
Nie potrafił też, bo był niczym wściekły pies, który urwał się ze smyczy, panować nad buzującymi weń emocjami i te w momentach kulminacyjnych ulatywały z niego raptownie, ze zdwojoną siłą, wylewały się słowami pełnymi nienawiści, łez, intensywnymi zwierzeniami, za które, gdyby nie istniały, oddałby duszę. Lecz obijały się wściekle o kruche, nadwyrężone ściany jego rozdygotanego umysłu, a on nadal nie wierzył, że to miałoby jakiś sens, choć chciałby powiedzieć, że miałoby, ale milczał, bo przecież był człowiekiem tylko na tu i teraz, na raz, a ona kobietą na jedną słodką noc, której ostatecznie nie odebrał, choć ten przywilej niewątpliwie mu się należał.
Nie zdążył odpowiedzieć nic, westchnął tylko z irytacją odrobinę rozjuszony, zaciekły, jakby szykował się do pojedynku na miecze-słowa, lecz to najważniejsze zdanie, które cisnęło mu się na usta, umknęło. Przez moment milczał, jakby strwożony, przestraszony? Świat stał się pusty, pulsujący, gdy wpatrywał się w sylwetkę dziecka, a przez przeszywającą ciszę przebijał się głos Rudolfa, który zniewalał jego podświadomość niemym ojcowskim przerażeniem. Już zapomniał, że inne kobiety go nie interesują, zapomniał, że to t a k i e nielogiczne, a świat nie trzymał się kupy, stracił swą żelazną spójność, jeśli kiedykolwiek w ogóle był taki: porządny, pełny i stały. Nie, życie zawsze było szklaną kulą, która, pchnięta ku podłodze, roztrzaskiwała się na miliony drobniutkich kawałeczków.
Jak ciało Marianne: kruche, porcelanowe, rozszarpywane po raz tysięczny w jego wyobraźni. Ponura sceneria grozy, niedowierzanie i słone duszące łzy, które łykał.
Ruszył w stronę płotu, jak gdyby nie miał rozumu, jak gdyby strach odebrał mu rozsądek, jak gdyby nie liczyło się nic więcej jak bezpieczeństwo jego syna, jak gdyby to było takie racjonalne, a Rudolf był prawdziwy i namacalny, co w swojej ojcowskiej głupocie i ślepej miłości postanowił sprawdzić, gdy wyciągał ręce w jego kierunku: odrobinę drżące z nerwów a może strachu.
Chodź do mnie?
Lecz nie wydał z siebie ani słowa.
Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]24.08.15 12:16
Uganiasz się wciąż za nowymi zdobyczami, którymi nudzisz się z taką samą prędkością, co twój syn swoimi zabawkami. To chyba potwierdza tylko teorię, że mężczyźni nie przestają się bawić, zmienia im się wyłącznie rodzaj tych zabawek. Czy ja również byłam twoją zabawką? W sumie, co to za pytanie – oczywiście, że nią byłam. W przeciwnym razie nie musiałabym od ciebie uciekać, aby też znaleźć swoją zabawkę, którą się ani trochę bawić nie mogę, to raczej on mną. Nie narzekam jednak aż nadto, w końcu jestem obdarowywana wieloma prezentami, czułymi słówkami oraz pięknymi komplementami. Chociaż coś według mnie nie jest w porządku i nie bardzo potrafię sprecyzować, co, to nie mogę powiedzieć, aby była nieszczęśliwa. Może Perseus rzeczywiście mną manipuluje do tego stopnia, że po prostu nie umiem niczego się domyślić.
Słysząc głos mojego kochanego Rudolfa, patrzę się w stronę wołania o tatę. Widzę też jak chcesz podejść do tego małego szarlatana, czymkolwiek to jest, widocznie nie zdajesz sobie sprawy, że to z pewnością nie jest twój syn. Staję między tobą a nim, patrząc gniewnie na twoją facjatę. Kto tu teraz kogo ratuje?
- Zwariowałeś? – już mnie nie śmieszysz ani trochę ani nic nie jest ani trochę pozytywnego. Patrz na moją gniewną twarz i zrozum, że twój syn jest z guwernantką bezpieczny. Chyba że zatrudniasz wysoce niekompetentnych ludzi. - To nie jest Rudi – patrzę w te twoje oczęta. - Chodź, idziemy – łapię cię za rękę, próbując odciągnąć od tej zjawy, czy co to właściwie jest. W pierwszym momencie pomyślałam, że jesteś skrajnie głupi, myśląc, że to twój syn, ale później uświadomiłam sobie, że istnieje coś takiego jak miłość rodzicielska. - No chodźże – ciągnę cię za tą rękę, a ty nawet nie drgniesz. Czemu mnie nie słuchasz, kiedy tak proszę cię ładnie? Przestań byś taki silny.
Linette Greengrass
Linette Greengrass
Zawód : kelnerka w imbryku
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
then love, love will tear us apart again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_mqmgkuZ8T01rhe069o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t671-linette-greengrass http://morsmordre.forumpolish.com/t890-moka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f125-wollongong-7-9 http://morsmordre.forumpolish.com/t1596-linette-greengrass
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]25.08.15 19:06
Gdy tylko Caesar zbliżył się do chłopca, mały postąpił jeszcze jeden krok w jego kierunku. Jego oczy nagle zrobiły się czerwone, a usta wykrzywił spazm bólu. Po chwili nogi Rudolfa zaczęły się wydłużać. Jego twarz zmieniała się w wilczy pysk. Syn Lestrenge'a, jego pierworodne dziecko na jego oczach stawało się wilkołakiem. Mężczyzna mógł się przekonać, jakie to uczucie, gdy najgorsze koszmary stają się prawdą.
Nagle potwór odwrócił głowę słysząc słowa Lientte. Był nieprawdziwy? Rzucił się w jej kierunku jednym susem przeskakując nad płotem. W locie nagle rozmył się. A gdy nabrał kształtów był już dorosłym człowiekiem. Martwym, który potrafił się ruszać. Ożywionym przez magię inferiusem, który leciał w kierunku panny Greengrass wyciągając ku niej swoje zimne ręce. Dzieląca ich odległość z każdym mrugnięciem oka zmniejszała się. Cenna była każda sekunda.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]26.08.15 18:06
Głos Linette docierał do niego jak przez mgłę utkaną z paniki i irracjonalnego rodzicielskiego strachu. Z trwogą, a kolejno niemym zdziwieniem przyglądał się, jak jego syn zamienia się w bestię. Cichutki przebijający się przez głośne bicie jego rozszalałego serca głosik podpowiedział mu, że to niemożliwe. Oczywiście, że nie. Jego syn znajdował się cały i bezpieczny w domu, według jego pospiesznych kalkulacji – niebawem guwernantka, przy akompaniamencie narzekań Rudolfa i jej rozżalonych i cierpliwych westchnień, położy go do łóżka. A może stracił poczucie czasu i jego syn leży w nim od dawna? Może już śpi?
Gdy porośnięta futrem bestia zmieniła się w lewitującego, bladego inferiusa, który z wyciągniętymi niczym szpony jastrzębia palcami zmierzał ku Linecie, rozpoznał w nim... bogina? Podczas swoich eskapad w głąb zakazanych czarnomagicznych ksiąg, natrafił na niego kilkakrotnie – z pozoru nieszkodliwy, zamieszkujący starsze szafy i zamieniający się w najskrytsze koszmary swoich właścicieli. Wybornie, uwielbiał poznawać siebie na nowo każdego dnia, intensywniej i głębiej przeżywać tragedię, jaka go spotkała, więc czysto biznesowe z założenia także spokojne spacery po Nokturnie z owym założeniem zawsze będą się mijać, niestety musiał się do tego przyzwyczaić.
-Riddiculus – wycelował różdżką w zmierzającego po części i w jego kierunku stwora znów biorąc na siebie całą siłę ataku niczym nagminnie dający ciała bohater. Stał koło niej, ściskała jej ramię, więc przysłonięcie jej naturalnie było czymś odruchowym i intuicyjnym. Chwycił się pierwszej myśli, która wydawała mu się choć odrobinę zabawna, komiczna i przedziwna - Tristana ubranego w sukienkę.


Ostatnio zmieniony przez Caesar Lestrange dnia 26.08.15 18:11, w całości zmieniany 1 raz
Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]26.08.15 18:06
The member 'Caesar Lestrange' has done the following action : Rzut kością

'k100' : 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]05.09.15 21:16
Nie mam pojęcia, co to miłość rodzicielska, ale potrafię sobie wiele wyobrazić i tak samo, jak chciałabym chronić ciebie (czy nawet Rudolfa) przed całym złem tego świata, tak samo ty chciałeś ratować moje ulubione dziecko w Wielkiej Brytanii. W Ameryce mam inne, więc to ukochane dziecko świata niestety być nie może. No i nie trzeba było mnie chować za sobą, bo nawet jakbyś tego nie uczynił to bądź pewien, że schowałabym się za twoimi plecami. Ciebie może zjeść ten bogin przebrzydły, a mnie przecież nie – nie mam samych kości, ale ty na pewno masz więcej mięśni, czyli mięsa. W dodatku z racji z tego, że jesteś starszy to z pewnością jesteś smaczniejszy. Ja jestem mięsem wysoce niedojrzałym i pewnie mam więcej tłuszczyku niż pożywnego i zdrowego mięsa. Jakkolwiek potoczyła się sytuacja – przywarłam do ciebie bliżej, chwytając wolną dłoń w swoją. Smutna jest ta twoja wizja wilkołacza, ale ja tu przeżywam przyspieszoną akcję serca przez inferiusa, choć część mnie  przywarła do ciebie bliżej, byś odczuł, że nie jesteś sam – że to iluzja już wiedziałeś. Nie wiem jednak jak tobie, ale dla mnie, mimo tej wiedzy o nieprawdzie, wcale nie było do śmiechu jak zobaczyłam tego mężczyznę w sukience. Nawet nie zarejestrowałam jego twarzy, z facjatą wtuloną gdzieś w tył twojego ramienia. Taki ze mnie tchórz. Jakbyś nie był Cezarem tylko kimś mniej dla mnie znaczącym, jak ten tutaj młodzieniec w sukience, to bym z pewnością pytała się ciebie, czy sobie już poszedł i mnie nie zje, ale jakoś dla ciebie kumulowałam przez cały czas swoją energię, by poświęcić ją w takich chwilach na bycie prawie dorosłą. Kto wie, może po naszym ślubie przestałabym się bać potworów, czyhających pod łóżkiem?
Linette Greengrass
Linette Greengrass
Zawód : kelnerka w imbryku
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
then love, love will tear us apart again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_mqmgkuZ8T01rhe069o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
http://morsmordre.forumpolish.com/t671-linette-greengrass http://morsmordre.forumpolish.com/t890-moka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f125-wollongong-7-9 http://morsmordre.forumpolish.com/t1596-linette-greengrass
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]07.09.15 20:00
Bogin, jeszcze przed chwilą pod postacią okropnego inferiusa, stał się wysokim mężczyzną, Tristanem Rosierem w różowej sukience baletnicy, jaką czasem przywdziewała jego siostra podczas tanecznych występów. Stworzenie, które dosłownie kilka sekund wcześniej groźnie szczerzyło zęby na Linette i doprowadzało Caesara Lestrange'a do zwątpienia, a może nawet i strachu, obecnie stało niepewnie w mrocznej uliczce na Nokturnie wstydliwie zasłaniając się przed rozbawionym spojrzeniem czarodzieja.
Para mogła w spokoju odejść, zostawić oszołomionego potwora, który ponownie schował się w swojej szafie.

Z/T, + 5 doświadczenia dla Linette, + 6 dla Caesara
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]09.09.15 14:09
Nie widziałam Bernadette już od dłuższego czasu i zaczynam się bardzo poważnie niepokoić. I nawet nie przez problemy z ciążą, miałam wrażenie, że dzięki ostatnim wizytom mdłości znacznie się zmniejszyły. Za to jej stan psychiczny pogarszał się z dnia na dzień, teraz naprawdę obawiam się, że zrobiła sobie krzywdę. Już drugi tydzień z rzędu nikt nie otwiera - nawet duch pałętający się od czasu do czasu po jej mieszkaniu gdzieś zniknął.
Czasami żałuję, że nie mam żadnego przeszkolenia psychiatrycznego. Z perspektywy czasu - co szkodziło mi zostać jeszcze te dwa lata w Mungu? Wtedy rwałam się do pomocy, gardząc stęchłymi korytarzami i kulturą podlizywania się każdemu arystokracie, który przejdzie przez próg - byleby tylko sypnął jakimś groszem. Po kilku latach na swoim zaczynam to rozumieć, sama biorę płatne zlecenia. Kilka arystokratek czy panien z bogatych domów w ciągu roku i nie muszę się martwić utrzymaniem gabinetu. Finansowa stabilizacja daje mi więcej swobody, nie muszę martwić się każdym kuntem, mogę się skupić na tym co naprawdę ważne.
Szkoda tylko, że nie każdej kobiecie potrafię pomóc w pełni. Jak Berndette.
Opierając się o rower, wyglądam w okna jej kamienicy, szukając chociaż cieniu padającego na firankę. Rano - pusto, południem pusto, teraz kiedy skończyłam obchód Noturna też pustka. Wolę nie dobijać się do drzwi by nie narobić rabanu, zostawiłam tylko liścik by napisała, po prostu się martwię. Jak się czuje? Czy mdłości ustały? Co z dzieckiem? Nie pytam o ojca, o to czy z nim wyprostowała wszystkie kwestie, nie pytam o reakcję rodziny bo nawet nie jestem pewna czy taką ma. Mam tylko nadzieję, że duch jest po mojej stronie i przypadkowo nie zgubi wiadomości.
Może po prostu powinnam wysyłać jej sowy każdego dnia dopóki nie odpisze?
Rozglądam się dookoła, z tego co pamiętam jedną z jej sąsiadek była starsza pani. I jeśli jest coś czego nauczyłam się podczas dorastania na East Endzie - to przekonanie, że starsze panie wiedzą absolutnie wszystko w kwestii sąsiedzkiego życia. Kiedy byłam małą dziewczynką, każdego dnia zaczepiało mnie co najmniej pół tuzina babć pytających jak moje spotkania z Melvinem, czy jego mamie wciąż nie podoba się kiedy razem się bawimy, co u taty i czy to prawda, że pan Smith skręcił nogę spadając z drabiny, bo one słyszały, że uciekał przez okno przed mężem Rose Brynt.
Nie znoszę wścibstwa, ale w takim momencie przydałoby mi się trochę informacji z trzeciej ręki. Nawet jeśli przy okazji dowiedziałabym się, że sąsiad spod czwórki ma nową kobietę, dziewczyna z drugiego końca ulicy prowadza się z jakimś typem spod ciemnej gwiazdy, a ona ma wnuczka, który byłby idealnym kawalerem dla mnie.
Odpowiedź, że nie szukam żadnego kawalera zawsze zostaje puszczona mimo uszu. Taka dziewczyna jak ja powinna mieć już na palcu obrączkę, nie godzi się inaczej!
Gość
Anonymous
Gość
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]10.09.15 11:58
Wciąż czuję łaskotanie piasku pod moimi stopami, mimo, że już dawno odziałem je w buty z grubą podeszwą. Wciąż czuję drobne bujanie łajby, pomimo, że stoję już pewnie na stałym lądzie. Do nozdrzy dociera wilgotne, morskie powietrze, wprawiając mnie w niemy zachwyt. Nawet, jeśli szerokie wody ciągnące się po horyzont nie dotarły wcale do miejsca, w którym się znajduję. To są nieodgadnione przyzwyczajenia, nawyki i skrywane tęsknoty, z którymi nie umiem i nie chcę walczyć. Być może to godne pożałowania; być może powinienem był urodzić się jako tryton. Nie przeczę, że los mógł ze mnie zakpić. Lecz, jednocześnie: jakże mógłbym się na niego gniewać? Na tego, który pozwolił mojemu ciału na rozbicie się o miękki brzeg Ameryki, zamiast zginąć w otchłani oceanu? Zaprawdę, wiem teraz jedno: jeżeli wcześniej nie kochałem życia, to teraz kocham je bezgranicznie. Żywo łapię każdy oddech, niemalże się nim delektując wykonując codzienne czynności. Wraz z otwarciem oczu, uniesieniem powiek, wykrzywiają się moje usta w szczerym uśmiechu. Nie potrafię się gniewać, nie zalewa mnie fala wzburzona, nie wydobywa się ze mnie piana wściekłości. Będąc zmiennym niczym pogoda i niezłym ziółkiem niczym sztorm - uspokoiłem się. Nabrałem pewności siebie jednocześnie drżąc w posadach na myśl o tym, że mógłbym tej mojej egzystencji do końca nie wykorzystać. A jestem przecież znany z tego, że przez większość zużywanego czasu jedynie zabawa mi w głowie. Przyzwyczaiłem swoje myśli rozszalałe do tego, że akurat w tej materii nie zmieni się nic. Zupełnie jak gdyby duch wszelakiej pogody uczepił się mnie i nie chciał puścić. Może we mnie wrósł? Kiedy byłem jeszcze małym berbeciem, miałem wrażenie, że czasem coś mnie łaskocze - zatem kto wie, czy to nie prawda? Opętały mnie demony radości.
Ten dzień miał być zwyczajnym dniem. Jak zwykle miałem zebrać się do wyjścia, by pieczołowicie zamknąć drzwi do mieszkania, pokonać szybko te kilkadziesiąt schodków, które dzieliło mnie od świata zewnętrznego, przywitać się uprzejmie z moimi drogimi sąsiadkami, a potem wybrać się na miasto, korzystając z powiewu wolności i swobody. Chwilowo absolutnie nic nie obciążało ani mojej głowy, ani moich barków. Cieszyłem się z powrotu na łono rodziny, nawet moje niewielkie lokum wydało mi się nagle ogromne i wspaniałe. Uczyłem się Anglii na nowo.
Przechodząc obok jednego z kramów zakupiłem bułkę, która miała stać się moim dzisiejszym śniadaniem. Plan był nadzwyczaj prosty: skończę ją jeść akurat, kiedy skręcę z Nokturnu w główną uliczkę i znajdę się w barze, w którym jeszcze nie udało mu się być podczas mojego życia w magicznym świecie. Tymczasem, kiedy mijałem kolejne kamienice i podejrzane towarzystwo, przy jednej dróg znalazłem znajomą sylwetkę. Tak mi się przynajmniej zdawało. Zwolniłem więc kroku, mozolnie żując aktualnie obecny kęs pieczywa w mojej buzi. Wydawało mi się, że wyglądam zwyczajnie, jak zawsze, ale czy dla innych nie jestem duchem? Podszedłem bliżej, będąc już pewnym, że mam przed sobą Gwendolyn. U schyłku naszego związku postanowiłem roztrzaskać serca nam obu; w odwecie opatrzność roztrzaskała mi ukochany statek, moje kości pozostawiając względnie nienaruszone. Nie miałem jednak pojęcia, na ile panna (?) Flume kojarzy moje dalsze dzieje, dlatego nie chciałem być nachalny. Wciąż spotykałem się z zszokowanymi spojrzeniami i niecodziennymi reakcjami na swój widok; czyż nie jestem marą, trupem nieżywym, nagrobkiem na cmentarzu? Czy jedynie wspomnieniem rozwianym przez wiatr?



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]03.10.15 19:13
Na miejscu ulicy, przy której stała moja rodzinna kamienica, wybudowano osiedle nowoczesnych domków. Wywieziono cały gruz, pozbyto się nawet pyłu, zaorano ziemię. Postawiono rządy równych, dwupiętrowych domków z czerwonej cegły, zabielono ściany w środku, a w ogródkach zasiano zieloną trawę. W miejscu, gdzie ja kiedyś dorastałam bawią się już inne dzieci.
Taki jest już cykl życia. I taka jest miłość - ona nigdy nie znika. Przyjmuje tylko różne formy, krążąc pomiędzy nami i utrzymując nas przy życiu, jak krew krąży w żyłach, przyprawiając serce o bicie. Miłość jednak wiąże się z cierpieniem. To tranzakcja wiązana i nie ważne czy chodzi o poród, czy złamane serce. Kiedy już zgadzasz się - bo nigdy nie decydujesz, to nie jest kwestia wyboru, nie możesz sobie zdecydować o tym, że kogoś pokochasz w tym właśnie momencie - i akceptujesz fakt, że przepadłeś, dobrze wiesz, oddając się komuś w pełni, dajesz mu jednocześnie możliwość zadania najbardziej bolesnego ze wszystkich ciosów. Zgadzasz się na to by złamano ci serce. A niektórzy wykorzystują ten przywilej.
Tak jak ty Glaucusie.
Jak wielka musi być to potęga - trzymać w dłoniach dwa serca i roztrzaskać je jedną decyzją.
Spędzam dużo czasów w Dokach, mieszkam tam, ale daleko mi do marynarzy. Ich żon, prędzej, znam obawy słomianych wdów czekających miesiącami na powróty statków z dalekich wód. Znam ich lęki. Tęsknoty. A czasem nadzieje - że już nie wrócą. Bo czasem, gdy wacają, na ciele pojawiają się siniaki, nagle każdy domowy kąt robi się niebezpieczny. Drzwi od kuchennej szafki otwierają się niespodziewanie, schody kończą się zbyt szybko. Mnie wolno tylko kiwać głową słuchając wymówek.
Twoich wymówek nie chciałam słuchać. Tak samo jak nie chciałam patrzeć w morze zastanawiając się gdzie jesteś i kiedy wrócisz. Czy w ogóle wrócisz. Kiedyś morskie opowieści kojarzyły mi się z zimnymi dniami. Kiedy słaniając się na nogach ze zmęczenia stawałam u progu twojego mieszkania, a ty biorąc mnie za rękę, prowadziłeś do środka. Opatulałeś kocem, w dłoń wsadzałeś gorącą czekoladę z rumem, trzymając mnie w ramionach opowiadałeś historie. Morskie opowieści.
Teraz nie mogę ich słuchać.
Daleko ci do wspomnienia rozwianego przez wiatr, chociaż ten też potrafi trafić aż do samych kości, powodując nieprzyjemne drżenie. Więc sama nie wiem czy to zimny powiew z północy czy twój widok sprawia, że ręce zaczynają się trząść - chowam je za plecami. Ten dzień musiał kiedyś nadejść. Czy powinnam się teraz odwrócić na pięcie i odejść, nie obdarzając się nawet spojrzeniem? Zasługujesz na to - ale ja nigdy nie potrafiłam być okrutna. Za mało we mnie buty.
- Dobrze wyglądasz - zaczynam, podchodząc trochę bliżej. I nie wiem co powiedzieć innego.
Brakuje mi słów.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]12.10.15 13:12
Jestem kowalem swojego losu: to usilnie próbuję sobie wmówić dnia tego i każdego przyszłego, który nadejdzie. Jednocześnie nie lubię tej świadomości, że to moja decyzja sprawiła nam ból, że to przez nią wszystko runęło, rozbijając się o rzeczywistość niczym morska fala o brzeg. Wolałbym sądzić, że to nie było zależne ode mnie, że los tak chciał, że przeznaczenie ze mnie zakpiło, więc ja musiałem zakpić z Gwen. To jednak są oszustwa, które chociaż skrupulatnie przeze mnie zbierane, są wciąż tylko kłamstwami. Kłamstwo ma krótkie nogi i nawet, jeśli w nie bym wierzył szczerze i oddanie, nigdy nie staną się prawdą. Tak samo jak noszenie kwiatu nad głową nie sprawi, że zamieni się on w parasol. Jeśli chcemy mieć parasol, musimy wziąć parasol, nie kwiata, jakkolwiek piękny by nie był. Niby są to oczywiste oczywistości, a ja wciąż od nich uciekam, bojąc się z r o z u m i e ć. Czy po prostu wiedzieć, bo powinienem tę wiedzę posiadać.
Możliwe, że jestem tchórzem. Tiara nie mogła się pomylić te kilkanaście lat temu; Puchonom często brakuje odwagi, dlatego najpewniej jestem pełnowartościowym wychowankiem Helgi. Muszę przyznać zaś, że te moje myśli wprawiają mnie w przerażenie: czy to oznacza, że umniejszam temu domowi? Moje tchórzostwo jest wstrętne, przypomina wręcz obślizgłą próbę wybielenia się. Tak jak niebawem będę to czynił w obliczu Heleny, lecz w tym momencie tego jeszcze nie wiem. Teraz czas stoi w miejscu, my stoimy w miejscu, z roztrzaskanymi sercami. Co by było, gdybym powiedział na głos o Alice? To chyba pogrążyłoby mnie jeszcze bardziej, nawet, jeśli wydawało mi się to niemożliwe. Błądzę po omacku w zakamarkach przyzwoitości uczuciowej, nie rozumiejąc absolutnie nic. Popełniam wciąż te same błędy, nie ucząc się na nich nawet odrobinę, nie przesuwam się do przodu ni o jotę; wciąż jestem karykaturą człowieka prawego.
Chowam nadgryzioną bułkę do niewielkiego chlebaka, który zawieszony jest na moim prawym ramieniu; patrzę w tę twarz znajomą, odnajduję swoje serce gdzieś w klatce piersiowej i zamieram na całe lata, zanim postanawiam wreszcie coś powiedzieć.
- Ty również - mówię przez ściśnięte gardło, nie przejmując się czymkolwiek. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko, co wydobędzie się z ust moich, będzie żałosne i beznadziejne zarazem; nie staram się dobierać słów wcale, po prostu patrzę na Gwen i mówię. Tak. Tak po prostu, tak właśnie.
- Nie wyglądasz na zaskoczoną - dodaję, znów po krótkiej chwili obopólnego milczenia. - To dobrze, nie chciałem cię wystraszyć - rzucam jeszcze i tylko Merlin raczy wiedzieć, co chciałem przez to powiedzieć.



i'm a storm with skin
Glaucus Travers
Glaucus Travers
Zawód : żeglarz
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Kiedy rum zaszumi w głowie cały świat nabiera treści, wtedy chętniej słucha człowiek morskich opowieści!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 5L5woYY
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1231-glaucus-travers https://www.morsmordre.net/t1238-kapitan-morgan#9281 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t4462-skrytka-bankowa-nr-336#95230 https://www.morsmordre.net/t1258-glaucus-travers#9500
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]09.12.15 22:27
| początek września

Złość wypełniała całe chucherkowate ciało Benjamina, wijąc się w wypełnionych alkoholem żyłach niczym podtopiony skorpion w taniej wersji Toujours Pur. Wnętrzności pozostawały na swoich miejscach, żołądek nie wykręcał się w bolesnych skurczach a mięśnie trwały w stalowym rozluźnieniu, ale czerwona ciecz, sącząca się przez wąziutkie tuneliki (do połowy zapchane przez tłuściutkie naleciałości bigosu oraz merlińskich potrawek) krwiobiegu, parzyła każdy centymetr napotkanej tkanki, zmieniając zazwyczaj spokojnego Benjamina w napędzane Szatańską Pożogą (oraz zapewne śmiertelną dla przeciętnego człowieka dawką Ognistej Whisky) narzędzie tortur. Dla społeczeństwa - zamęt, jaki wywołał przed momentem w Wywernie, na pewno zaszkodził niejednemu podejrzanemu typkowi - oraz dla samego siebie, bo kiedy chłodne, wrześniowe powietrze w końcu uderzyło w nozdrza Benjamina, prawie zgiął się z bólu.
Tylko tego emocjonalnego, nieudanie zalewanego zatrważającą ilością alkoholu od pięknego popołudnia, kiedy to z wychwyconej przypadkowo gazety spojrzała na niego poważna twarz Zaima. Wąsatego i - jak się okazało chwilę potem, kiedy już Wright zdołał połączyć literki w zdania nekrologu - martwego. Co wywołało w nim masę emocji, od szczęścia - tak, był złym człowiekiem - do żalu, strachu, frustracji i w końcu gniewu. Taka mieszanka musiała w końcu stać się wybuchowa, zwłaszcza hojnie podlana Ognistą. Chciał zapomnieć o tych emocjach, ale bardziej chciał zapomnieć o Harriett, o jej bólu i życiu, które znowu rozpadało się na kawałki.
Nie było to proste, ale po kilku godzinach - i niezliczonej liczbie szklanek Ognistej - Benjamin osiągnął sukces. Wizja pogrzebu znienawidzonego arabusa zniknęła, tak samo jak zapłakana buzia Harriett...i resztki instynktu samozachowawczego, bowiem w końcowej fazie upojenia rozpoczął tragiczną w skutkach burdę. Do eskalacji konfliktu na szczęście nie doszło i od grupy wyraźnie wzburzonych, zakapturzonych idiotów ktoś go odciągnął. Kto konkretnie i jakim cudem - jeszcze nie wiedział, zbyt zajęty wykrzykiwaniem nokturnowych obelg, wyciszonych dopiero w momencie, w którym nawet pijany Ben zorientował się, że nie znajduje się już w dusznym pomieszczeniu Wywerny a na zewnątrz. Nad nim świeciły gwiazdy latarni, pod nim szwendało się prawo moralne - czy coś w tym stylu, nie potrafił sensownie połączyć myśli (a to nowość), ciągle nabuzowany wściekłością.
Na szczęście znajdującą szybkie ujście. Ledwie stanął pewnie o własnych siłach w ślepym zaułku tuż za magiczną speluną, już znalazł kolejny sposób na radzenie sobie z potrójnym widzeniem oraz całym tym delirycznym koszmarkiem. Mógł albo uroczo rozpocząć sparing z kamienną ścianą albo nauczyć tego długowłosego troglodytę szacunku do starszych, prowadzących lukratywne biznesy wieczorową porą. To nic, że zawdzięczał mu łączność swej głowy z ciałem - mężczyzna w ostatniej chwili wyciągnął go z oka czarnomagicznego cyklonu.
- Zawsze się tak wpieprzasz w nie swoje sprawy, szczylu? - wybełkotał z całą grozą, na jaką było go stać, po czym - kulturalnie nie czekając na odpowiedź - zamachnął się pięścią w kierunku zębów nieznajomego, którego twarz dziwnie przypomniała mu w tym oświetleniu inną buzię o ciemniejszej karnacji.


Make my messes matter, make this chaos count.


Ostatnio zmieniony przez Benjamin Wright dnia 10.12.15 11:46, w całości zmieniany 2 razy
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Ślepy zaułek [odnośnik]09.12.15 22:27
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością

'k100' : 81
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ślepy zaułek - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 20 Previous  1, 2, 3 ... 11 ... 20  Next

Ślepy zaułek
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach