Ślepy zaułek
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Ślepy zaułek
Opodal podniszczonej knajpy, gdzieś koło wiecznie nieświecącej latarni znajduje się wąska, pogrążona w mroku uliczka - uliczka zakończona wysokim, masywnym murem, którego to nie sposób przeskoczyć, na którego nie sposób się wspiąć, nawet przy pomocy drugiej osoby. Ludzie szemrają, iż to właśnie tutaj, wśród wiecznie zalegających śmieci i odpadków, kamiennych ścian budynków poplamionych czerwienią, swe spotkania odbywają podejrzane typki Śmiertelnego Nokturnu. Paserzy, nieszkodliwi przemytnicy, handlarze ziela wiedźm, czy i gorsi, zepchnięci poza margines społeczny recydywiści umiłowali sobie ów ślepy zaułek do załatwiania swych szemranych interesów, ubijania targów, załatwiania między sobą zatargów. Obowiązuje ich chyba jakaś niepisana zasada, gdyż zaułkiem tym potrafią się dzielić, potrafią nie wchodzić sobie w paradę - a przynajmniej w większości przypadków. Jedynie czasem znaleźć tu można jakiegoś nieboszczyka.
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 95
'k100' : 95
Zaklęcie Raidena trafiło starca w pierś - nieznajomy nawet nie próbował się bronić. Z jego ust nie wydobywały się już obcojęzyczne słowa, a niemożliwe do zidentyfikowania i zrozumienia jęki; język zlepiony z podniebieniem znacznie utrudniał mu wypowiadanie myśli. Nie zatrzymał się jednak; zmierzał w kierunku Alasdaira, na którego ramieniu z niespodziewaną mocą zacisnął palce. Rzeczywiście jego paznokcie przekształcone były w szpony - starzec jednak nie uczynił Diggory'emu żadnej krzywdy, jedynie unieruchamiając go. Nadgarstek jego dłoni otaczały kajdany, za którymi ciągnął się zerwany, gruby łańcuch. Starał się odnaleźć spojrzeniem oczy wiedźmiego strażnika; twarz obcego była równie zdeformowana co jego ciało. Dopiero z tak bliskiej odległości Alasdair mógł wśród ciemności dostrzec rysy nieznajomego - nie miał jednego oka, jego nos musiał być wielokrotnie złamany, szpeciła go w dodatku zajęcza warga i usta całe otoczone ropiejącymi zajadami; jego twarz była pomarszczona, pełna blizn po ospie i w niektórych miejscach barwiła się ciemnymi wybroczynami. W jego spojrzeniu nie czaiła się jednak złość ani chęć mordu - jedynie niewysłowiona mądrość i pragnienie odnalezienia zrozumienia.
Z odległości Raiden mógł jedynie dostrzec szponiaste palce zdeformowanego, skutego łańcuchami starca zaciskające się na ramieniu Alasdaira.
| Alasdair, ST wyrwania ręki z uścisku starca jest równe 13, do wyniku rzutu dodaje się statystykę sprawności. Aktualnie ST odnalezienia klapy wynosi 95.
Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3)
Na odpis macie 48h.
Z odległości Raiden mógł jedynie dostrzec szponiaste palce zdeformowanego, skutego łańcuchami starca zaciskające się na ramieniu Alasdaira.
| Alasdair, ST wyrwania ręki z uścisku starca jest równe 13, do wyniku rzutu dodaje się statystykę sprawności. Aktualnie ST odnalezienia klapy wynosi 95.
Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3)
Na odpis macie 48h.
Skoro zaklęcie się powiodło nie było już na co czekać. Mężczyzna raczej nie był uzbrojony. Nie licząc łańcuchów, chociaż Raiden nie był pewien czy w jakikolwiek mógłby się nimi obronić przed różdżkami obu przedstawicieli Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów... Raczej szczerze w to wątpił. Najbardziej w tym wszystkim jednak denerwowało go to, że Diggory w ogóle nie reagował! Nawet mu nie pomógł w jakimkolwiek powstrzymaniu nieznajomego. Ale na pretensje mieli mieć czas później. Jeśli przeżyją... Zaklęcie nie powstrzymało starszego jegomościa przed zmierzaniem w stronę nieznajomych sobie, nokturnowych postaci. Czy on był jednym z tych szaleńców włóczących się po tych uliczkach? Skoro nie uciekał, a wręcz parł w ich stronę... Carter wzdrygnął się, gdy zobaczył jak wyglądał ów uciekinier z kulą u nogi. Prezentował się równocześnie przerażająco i karykaturalnie zarazem. Zdeformowane jak w opowieści ciało... Raiden nie raz widział wykrzywione przez zaklęcia kości. Czy możliwe było że właśnie patrzył na ofiarę jednego z takich zaklęć? Nie było jednak czasu, bo nieznajomy złapał strażnika za ramię niespodziewanie, zaciskając szponiaste palce na materiale. Nie mógł zostawić swojego towarzysza. Nie tylko dlatego że był mu potrzebny, ale kto by się zastanawiał czy nie było to dobre rozwiązanie? Nie wiedział też kim był ów zdeformowany mężczyzna, ale nie posiadał różdżki, więc chyba nie mógł być aż tak groźny? Może uciekł komuś i teraz szukał pomocy? W każdym razie Raiden musiał rozdzielić tę dwójkę. Podszedł do nieznajomego i spróbował go oderwać od Alasdaira.
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 50
'k100' : 50
Najgorzej jest chyba właśnie w takie momenty, kiedy nie wiadomo, czy zaklęcie zadziałało, czy może z jakiegoś powodu nie udało mu się go rzucić poprawnie.
Musieli działać, szczególnie, że nieznajomy nieubłaganie zbliżał się w ich stronę. Czym bliżej się znajdował, tym jego postać stawała się bardziej niepokojąca i interesująca - bo nawet na Nokturnie wydawał się dość specjalnym przechodniem, sądząc po kule sunącej za nogami, w śladach jego cienia, oraz po brzękających przy każdym kroku łańcuchach. Prawdę mówiąc Diggory'emu cała scena zdawała się coraz bardziej przypominać jedną z tych z mugolskich horrorów, w których ginęli niewinni ludzie. Tyle że oni byli do tego wyszkoleni, a po ich stronie stała magia.
Alasdair skupił się, starając się swoimi ograniczonymi zmysłami pojąć, czy to wina niepowodzenia zaklęcia, czy może rzeczywiście żadnego ukrytego przejścia tu nie było, a oni szukali w złym miejscu lub informator okazał się zawodny. Takie rzeczy niestety zdarzały się w tym zawodzie nader często. I wtedy poczuł znajome uczucie - ściskanie w żołądku i słabość, jakby korzystał ze świstoklika.
Nie, zdążył jedynie pomyśleć, gdy jego wzrok się zaćmił, a zmysły odmówiły współpracy.
Przed sobą miał jedynie niewyraźne obrazy i dźwięki. Rozpoznał głos Herewarda, ale nie potrafił poznać, co mówił. Otaczał go półmrok, a on czuł, że nad jego przyjacielem czuwa niezaspokojone fatum...
Odetchnął, czując dotyk na swoim ramieniu, który przywrócił go do rzeczywistości. Miał przed sobą starczą twarz, tak szkaradną, że miał ochotę natychmiast się odsunąć... Tyle że coś w oczach (czy raczej oku) nieznajomego skłoniło go do tego, by nie użył ściskanej w palcach róźdżki.
- Kim jesteś? - spytał, nadal oszołomiony wizją, ale również z dziwnym przekonaniem, że ten człowiek może posiadać jakąś wiedzę, która może im pomóc.
Musieli działać, szczególnie, że nieznajomy nieubłaganie zbliżał się w ich stronę. Czym bliżej się znajdował, tym jego postać stawała się bardziej niepokojąca i interesująca - bo nawet na Nokturnie wydawał się dość specjalnym przechodniem, sądząc po kule sunącej za nogami, w śladach jego cienia, oraz po brzękających przy każdym kroku łańcuchach. Prawdę mówiąc Diggory'emu cała scena zdawała się coraz bardziej przypominać jedną z tych z mugolskich horrorów, w których ginęli niewinni ludzie. Tyle że oni byli do tego wyszkoleni, a po ich stronie stała magia.
Alasdair skupił się, starając się swoimi ograniczonymi zmysłami pojąć, czy to wina niepowodzenia zaklęcia, czy może rzeczywiście żadnego ukrytego przejścia tu nie było, a oni szukali w złym miejscu lub informator okazał się zawodny. Takie rzeczy niestety zdarzały się w tym zawodzie nader często. I wtedy poczuł znajome uczucie - ściskanie w żołądku i słabość, jakby korzystał ze świstoklika.
Nie, zdążył jedynie pomyśleć, gdy jego wzrok się zaćmił, a zmysły odmówiły współpracy.
Przed sobą miał jedynie niewyraźne obrazy i dźwięki. Rozpoznał głos Herewarda, ale nie potrafił poznać, co mówił. Otaczał go półmrok, a on czuł, że nad jego przyjacielem czuwa niezaspokojone fatum...
Odetchnął, czując dotyk na swoim ramieniu, który przywrócił go do rzeczywistości. Miał przed sobą starczą twarz, tak szkaradną, że miał ochotę natychmiast się odsunąć... Tyle że coś w oczach (czy raczej oku) nieznajomego skłoniło go do tego, by nie użył ściskanej w palcach róźdżki.
- Kim jesteś? - spytał, nadal oszołomiony wizją, ale również z dziwnym przekonaniem, że ten człowiek może posiadać jakąś wiedzę, która może im pomóc.
Gość
Gość
Zdeformowany starzec nie zdążył odpowiedzieć na pytanie Alasdaira, choć przez wzgląd na język stopiony z podniebieniem i tak nie byłby w stanie tego uczynić - zanim jednak wydobył z siebie choćby jęk, Raiden odepchnął go od Diggory'ego i nieznajomy upadł na bruk. Jego łańcuchy donośnie i alarmująco dzwoniły - kto wie, czy dźwięk ten nie przywoła kręcących się po okolicznych mrokach nokturnowiczów. Starzec zaczął się wycofywać - z początku powoli, na czworakach, aż w końcu (z niespodziewaną sprawnością) rzucił się do ucieczki. Szybko zatopił się w mroku oraz mgłach pobliskich uliczek i tylko jego łańcuch nieprzerwanie wydzwaniał, a przypięta do kostki kula głośno toczyła się po bruku.
| Aktualnie ST odnalezienia klapy wynosi 95. Możecie także podjąć dowolną inną akcję; na cokolwiek się jednak zdecydujecie, pamiętajcie o rzucie kością k100.
Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3)
Na odpis macie 48h.
| Aktualnie ST odnalezienia klapy wynosi 95. Możecie także podjąć dowolną inną akcję; na cokolwiek się jednak zdecydujecie, pamiętajcie o rzucie kością k100.
Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3)
Na odpis macie 48h.
Nie chciał popchnąć faceta tak mocno, ale wydało mu się to dziwne. Wpierw sam się do nich pchał pomimo rzuconego zaklęcia a teraz uciekał? Nie było sensu go gonić. Stało się, trudno. Nie mieli na to czasu. Zresztą nawet jeśli ktoś go miał złapać to nie mógł raczej nic powiedzieć. Wciąż miał zlepiony język z podniebieniem. Raiden nie miał pojęcia na jak długo, ale skoro był zbiegłym więźniem kogoś z tej okolicy musiał liczyć się z ponownym złapaniem. Tak czy inaczej zdeformowana postać nie była już ich zmartwieniem. Carter zerknął tylko na Diggory'ego jakby niemo mówiąc, że dobrze że już się ocknął z ekstazy. Powinni wziąć się do roboty. Tego było im potrzeba. Im i reszcie ekipy. Cholera. Miał nadzieję, że Aspen nie władował się w żadne poważniejsze kłopoty. Jeszcze nigdy nie byli wspólnie na podobnej akcji, a policjant zawsze czuł się w obowiązku czuwania nad kuzynem. To odczucie nie opuściło go nawet teraz. Jeśli chciał zobaczyć Penny'ego, musiał czym prędzej znaleźć to wejście. Wspólnie musieli zająć się szukaniem klapy. Ponowne spojrzenie na wiedźminnego strażnika mówiło że nie mieli wiele czasu. Raiden już przywyknął do ciemności i chociaż wciąż miał różdżkę w pogotowiu, nie zamierzał jej jeszcze użyć. A przynajmniej w pierwszym odruchu. Skoro tajemniczy... Pan uciekł z miejsca oznaczało to, że ktoś inny mógł tutaj przyjść. Lepiej byłoby więc poszukać klapy zaklęciem.
- Dissendium - mruknął w przestrzeń.
- Dissendium - mruknął w przestrzeń.
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 64
'k100' : 64
Al zamrugał gwałtownie, gdy Carter odepchnął od niego zagadkowego człowieka. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć czy zrobić, najwyraźniej wystraszony starzec rzucił się do ucieczki i zniknął im z oczu, zupełnie niczym kamień wrzucony do ciemnego jeziora.
Diggory odetchnął, przenosząc spojrzenie na brygadzistę, z którym przyszło mu pracować. Całe to zdarzenie zaniepokoiło go, bo o ile w osobie nieznajomego nie widział żadnego zagrożenia, to jednak za każdym uciekinierem podąża obława. A to oznaczało, że ktoś może im przeszkodzić w misji, co byłoby niefortunne dla powodzenia całego przedsięwzięcia.
- Przepraszam - mruknął, chociaż Raiden nie wyglądał, jakby go oceniał. Diggory na jego miejscu pewnie przeklinałby się w duchu, bo przecież trudno byłoby to jakoś logicznie wytłumaczyć. Tym lepiej, że nie musiał szukać wymówek, szczególnie teraz.
Rozejrzał się, bo oczy zdążyły się już dostosować do wszczechogarniającej ciemności. Liczył na coś, co podpowie im, gdzie szukać, ale zaułek wyglądał tak samo, jak poprzednio.
Alasdair przełknął ślinę, unosząc różdżkę. Zgodnie z tym, czego nauczono go na szkoleniu przestawił się już na tryb zadaniowy, niemniej nawet zamknięte w nienazwanej szufladce myśli trzeba będzie kiedyś wyciągnąć. Nie po raz pierwszy wiedział, że Hereward znalazł się, znajduje lub będzie się znajdował w niebezpieczeństwie. A to oznaczało poważną rozmowę, gdy uda mu się spotkać z hogwarckim nauczycielem.
- Dissendium - powtórzył za Carterem, próbując się maksymalnie skupić.
Diggory odetchnął, przenosząc spojrzenie na brygadzistę, z którym przyszło mu pracować. Całe to zdarzenie zaniepokoiło go, bo o ile w osobie nieznajomego nie widział żadnego zagrożenia, to jednak za każdym uciekinierem podąża obława. A to oznaczało, że ktoś może im przeszkodzić w misji, co byłoby niefortunne dla powodzenia całego przedsięwzięcia.
- Przepraszam - mruknął, chociaż Raiden nie wyglądał, jakby go oceniał. Diggory na jego miejscu pewnie przeklinałby się w duchu, bo przecież trudno byłoby to jakoś logicznie wytłumaczyć. Tym lepiej, że nie musiał szukać wymówek, szczególnie teraz.
Rozejrzał się, bo oczy zdążyły się już dostosować do wszczechogarniającej ciemności. Liczył na coś, co podpowie im, gdzie szukać, ale zaułek wyglądał tak samo, jak poprzednio.
Alasdair przełknął ślinę, unosząc różdżkę. Zgodnie z tym, czego nauczono go na szkoleniu przestawił się już na tryb zadaniowy, niemniej nawet zamknięte w nienazwanej szufladce myśli trzeba będzie kiedyś wyciągnąć. Nie po raz pierwszy wiedział, że Hereward znalazł się, znajduje lub będzie się znajdował w niebezpieczeństwie. A to oznaczało poważną rozmowę, gdy uda mu się spotkać z hogwarckim nauczycielem.
- Dissendium - powtórzył za Carterem, próbując się maksymalnie skupić.
Gość
Gość
The member 'Alasdair Diggory' has done the following action : rzut kością
'k100' : 38
'k100' : 38
Raidena i Alasdaira dobiegło ciche, odległe skrzypnięcie niewielkich drzwiczek, mające swoje źródło w okolicy miejsca, gdzie w cieniu zniknął starzec. Ich zaklęcia rzeczywiście otworzyły ukryte przejście, ale nie wskazały dokładnie jego lokalizacji - mężczyźni dalej nie wiedzieli więc, dokąd powinni się udać. Dzwonienie łańcucha tłumiła odległość; dźwięk ten wciąż mógł jednak posłużyć za drogowskaz.
| Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3)
Na odpis macie 48h.
| Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3)
Na odpis macie 48h.
Zaprzeczył tylko delikatnie głową na słowa przeprosin. Nie były potrzebne. Nie teraz. Stało się i nie miało się odstać. Mieli działać dalej. Zastygł w bezruchu po udanym zaklęciu, mając nadzieję, że usłyszy cokolwiek, co mogłoby ich nakierować na wspomnianą przez Rogersa klapę. Poruszył się trochę z niedowierzania, że rozległo się skrzypienie zawiasów. Dało się to wyraźnie oddzielić od pobrzękiwania łańcuchów, chociaż wcale nie trwało tak długo. Co ciekawe dobiegało właśnie z kierunku, gdzie uciekł tamten szalony mężczyzna. Czyżby miał coś wspólnego z miejscem i ludźmi, których szukali? Carter znowu pomyślał o kuzynie. Ciekawe co u niego się działo? Była ich trójka, powinni w końcu jakoś sobie poradzić. Złapał w tej samej chwili nieco mocniej różdżkę, nie zamierzając dać się zaskoczyć, gdyby nagle ktoś wyskoczył im z cienia. Wciąż słychać było odbijane od murowanych ścian odgłosy łańcuchów, ale policjant za wszelką cenę starał się go nie zgubić. Gdzieś tam odezwały się również drzwiczki klapy. A skoro tak - musieli ją tylko odnaleźć. Raiden powoli zaczął się kierować w stronę, skąd dochodziły odgłosy, wciąż się rozglądając i starając się nie zwracać niczyjej uwagi. Jeszcze tego by brakowało, żeby zawiadomili wszystkich pobliskich mieszkańców o swojej obecności.
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością
'k100' : 21
'k100' : 21
Raiden zdecydował się podążyć za głosami dzwonienia łańcucha - funkcjonariusze dotarli w ten sposób do skrytej wśród mroku, otwartej klapy. Za nią znajdował się korytarz - najpewniej długi, jednak nie można było dostrzec niczego ponad dwa, może trzy najbliższe metry; dalsza część gubiła się w całkowitej ciemności. Z wnętrza tajemniczego przejścia dobiegał dźwięk dzwoniącego łańcucha - z każdą chwilą jednak cichł, choć to, jak się niósł, wskazywało na to, że ukryta ścieżka była rozwidlona, szeroka, kręta. Być może dzwonienie mogło służyć za jedyny drogowskaz w labiryncie. I kto wie, dokąd ta droga prowadziła.
| Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3).
Na odpis macie 24h.
| Kary do rzutów: Alasdair: brak, Raiden: brak (-3).
Na odpis macie 24h.
Chociaż nie był pewny czy idzie w dobrą stronę, zaryzykował. Nasłuchiwał i opłacało się. Dzwonienie widzianych wcześniej łańcuchów zaprowadziło go prosto w odpowiednie miejsce. Raiden odetchnął, wiedząc, że w końcu trafili w odpowiednie miejsce. Nie, żeby pomógł mu Diggory, który najwidoczniej dzisiaj miał wyjątkowo zły dzień jasnowidza. Obejrzał się przez ramię, patrząc na strażnika, zanim wszedł przez klapę i zniknął w ciemności. Początek znajdującego się tam korytarza był jeszcze jako tako widoczny, ale ciąg dalszy... Carter jednak postanowił nie rzucać żadnego zaklęcia na rozjaśnienie sobie drogi. Może coś czaiło się w tym miejscu? Może ktoś mógłby zauważyć światło? Nie. Lepiej nie ryzykować. Z odbijania się znajomego dźwięku od ścian zdawało się, że wnętrze niedługo się rozwidli, ale policjant zdecydował trzymać się właśnie jedynego hałasu, który mu w tej nicości towarzyszył. Złapał mocno różdżkę i ruszył dalej. Raiden lekko przyspieszył, chociaż wciąż uważał. Nie znał tej drogi, nie wiedział, co się mogło tam kryć. Mimo wszystko nasłuchiwał odgłosów łańcucha, wciąż idąc za ich dźwiękiem. Już raz mu pomógł dotrzeć do celu, może ten zwariowany starzec wcale nie był taki zwariowany...
Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again
Come to talk with you again
Ślepy zaułek
Szybka odpowiedź