Prosektorium
AutorWiadomość
First topic message reminder :
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
Prosektorium
Piętro to wypełnia charakterystyczny zapach niewątpliwie kojarzący się ze stanem rozkładu i śmierci; taka otoczka skutecznie odstrasza osoby, które nie mają wyraźnego powodu, by zapuścić się do podpiwniczonej części szpitala. Prosektorium to przestronna sala z dwoma wielkimi, metalowymi stołami, specjalistyczną aparaturą i kilkoma siedzeniami na podwyższeniu przeznaczonymi dla obserwujących stażystów. Dzienne światło sączy się przez kilka niewielkich okien, lecz przy oględzinach ciał sala oświetlana jest jasnym blaskiem jarzeniówek. Z tej sali można dostać się także do chłodni służącej do przechowywania zwłok oczekujących na autopsję.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
The member 'Josephine Fenwick' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Zaklęcie Cassandry skończyło się niepowodzeniem, tarcza nie wytrzymała ataku ostrych noży, które szczęśliwie jednak ominęły najważniejsze miejsca na ciele skupiając się głównie na kończynach - jedno ostrze rozcięło lewe ramię uzdrowicielki, dwa zaś wbiły się głęboko w prawą nogę. Nie zostały w niej jednak na stałe szykując się do kolejnego ataku. Ten jednak został powstrzymany dzięki Protego Ramseya. Zanim Rycerze zdążyli przystąpić do naprawiania anomalii, pojawili się Zakonnicy. Zaklęcia zarówno Alexandra jak i Josephine okazały się jednak nieudane chybiając całkowicie.
| Pojedynek w wątkach anomaliowych odbywa się z arbitrażem Mistrza Gry.
Cassandra traci 50 punktów życia w wyniku czego ma karę -10 do kości.
Ze względu na konieczność wprowadzenia odwróconej kolejki obowiązującej w pojedynkach, w następnej turze akcje wykonać może jedynie Ramsey i Cassandra.
Alexander i Josephine, możecie napisać posty, jednak nie możecie zawierać w nich ani prób ataku, ani obrony. Następne kolejki będą wyglądać już normalnie.
Na odpis macie 24 godziny.
| Pojedynek w wątkach anomaliowych odbywa się z arbitrażem Mistrza Gry.
Cassandra traci 50 punktów życia w wyniku czego ma karę -10 do kości.
Ze względu na konieczność wprowadzenia odwróconej kolejki obowiązującej w pojedynkach, w następnej turze akcje wykonać może jedynie Ramsey i Cassandra.
Alexander i Josephine, możecie napisać posty, jednak nie możecie zawierać w nich ani prób ataku, ani obrony. Następne kolejki będą wyglądać już normalnie.
Na odpis macie 24 godziny.
Wyczarowana przez niego tarcza okazała się na tyle silna, by powstrzymać atak ostrych narzędzi. Wszystko działo się szybko, za szybko, by podjąć kolejne kroki. Cassandra była ranna, rozerwana szata na jej ramieniu kontrastowała z bielą skóry, która szybko pokryła się szkarłatem — zwrócił się w jej kierunku, gdy narzędzia opadły z hukiem na ziemię, lecz w tej samej chwili drzwi otwarły się, a w progu stanęły dwie postaci; jedną z nich — mężczyznę, kojarzył z pojedynku rozegranego przed kilkoma miesiącami. Wygrał z nim wtedy, a dziś zamierzał powtórzyć tamten sukces. Nie cofnął się, gdy padły pierwsze inkantacje, wręcz przeciwnie, twardo wsparł się na nogach, wyciągając przed siebie lewą rękę z różdżką.
—Imperio! — wypowiedział dosadnie, celując prosto w Alexandra.
| Imperio obniżone do 75
—Imperio! — wypowiedział dosadnie, celując prosto w Alexandra.
| Imperio obniżone do 75
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Świetnie; nie spodziewała się, że zdoła obronić się przed nadlatującymi narzędziami, Cassandra nigdy dotąd nie miała okazji korzystać z magii w bezpośrednim, morderczym starciu; wolała atakować z daleka, z zaskoczenia, uciekając się do podstępów, a nie brutalnej siły - siły, której bynajmniej nie miała. Magia defensywna, magia ofensywna, to wszystko było jej obce; pokaz umiejętności Ramseya zaobserwowała beznamiętnie, kiedy zepchnął ją w tył, wychodząc naprzeciw niebezpieczeństwu, z którym bez trudu sobie poradził. Pokazał dokładnie to, czego się po nim spodziewała; tak w momencie, w którym przekroczyli próg prosektorium, jak i później.
Później, gdy u progu pojawili się nieproszeni goście - kim byli? Czy ktoś jeszcze uganiał się za anomaliami? Nie sądziła, by należeli do służb Ministerstwa, nie nosili ani mundurów ani odznak, nie zaczęli też od ostrzegawczej gadki - od razu ich zaatakowali. Dopiero kątem oka zaobserwowała, że z piekących ran cieknie jej krew; niedbale ściągnęła ją smukłą dłonią, dostrzegając, że były znacznie poważniejsze, niż nagły wyrzut adrenaliny dotąd to sugerował. Świetliste smugi promieni zaklęć błąkały się po pomieszczeniu chaotycznie, złowieszcza inkantacja Mulcibera wybrzmiała jak wyrok - a Cassandra próbowała odnaleźć się w tej sytuacji, najlepsze miejsce dla siebie znajdując za plecami Ramseya, bez widoku na pozostałą dwójkę. Kontrolowała jego stan, korzystanie z najmroczniejszej ze sztuk magicznych często niosło za sobą nieprzyjemne konsekwencje, nie wspominając już o nagłych działaniach anomalii - póki co jednak to ona potrzebowała pomocy najbardziej. Przytknęła więc różdżkę do własnego ramienia, mamrocząc pod nosem inkantację:
- Curatio Vulnera Maxima - z zamiarem zaleczenia własnych zranień, pozostałych po lawirujących w powietrzu ostrzy. Wszystko działo się zbyt szybko, jej serce biło jak dzwon, a oddech przyśpieszył; rozbiegane spojrzenie nie potrafiło skupić się na jednym ruchu, a jednak - musiała się skupić na swoim zadaniu. Była zaradna - i zamierzała ze swojej zaradności skorzystać, pomimo wyjątkowo niesprzyjających warunków. O personalia starych znajomych zapyta Mulcibera później, odnosiła niejasne wrażenie, że ustali ich tożsamość łatwiej niż ona.
Później, gdy u progu pojawili się nieproszeni goście - kim byli? Czy ktoś jeszcze uganiał się za anomaliami? Nie sądziła, by należeli do służb Ministerstwa, nie nosili ani mundurów ani odznak, nie zaczęli też od ostrzegawczej gadki - od razu ich zaatakowali. Dopiero kątem oka zaobserwowała, że z piekących ran cieknie jej krew; niedbale ściągnęła ją smukłą dłonią, dostrzegając, że były znacznie poważniejsze, niż nagły wyrzut adrenaliny dotąd to sugerował. Świetliste smugi promieni zaklęć błąkały się po pomieszczeniu chaotycznie, złowieszcza inkantacja Mulcibera wybrzmiała jak wyrok - a Cassandra próbowała odnaleźć się w tej sytuacji, najlepsze miejsce dla siebie znajdując za plecami Ramseya, bez widoku na pozostałą dwójkę. Kontrolowała jego stan, korzystanie z najmroczniejszej ze sztuk magicznych często niosło za sobą nieprzyjemne konsekwencje, nie wspominając już o nagłych działaniach anomalii - póki co jednak to ona potrzebowała pomocy najbardziej. Przytknęła więc różdżkę do własnego ramienia, mamrocząc pod nosem inkantację:
- Curatio Vulnera Maxima - z zamiarem zaleczenia własnych zranień, pozostałych po lawirujących w powietrzu ostrzy. Wszystko działo się zbyt szybko, jej serce biło jak dzwon, a oddech przyśpieszył; rozbiegane spojrzenie nie potrafiło skupić się na jednym ruchu, a jednak - musiała się skupić na swoim zadaniu. Była zaradna - i zamierzała ze swojej zaradności skorzystać, pomimo wyjątkowo niesprzyjających warunków. O personalia starych znajomych zapyta Mulcibera później, odnosiła niejasne wrażenie, że ustali ich tożsamość łatwiej niż ona.
bo ty jesteś
prządką
prządką
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
- Dłuższe włosy mogą wykorzystać przeciwko tobie w walce - mówiąc to, pociągnęła lekko za kucyk, w który Alexander splótł włosy. Przed każdym ze spotkań nie mogła być pewna, czego się po nim spodziewać - krótkie, dłuższe, fale, ciemne czy jasne. W przelotnych rozważaniach nad włosami, doszła do wniosku, że nie ważne jakie by były, najbardziej wyraziste miał oczy: zwykle zmęczone, tym bardziej lubiła, kiedy pojawiały się w nich żywe ogniki. Dziwne... omal nie zarumieniła się na tę myśl jak dla niej odrobinę zbyt angażującą. Z ulgą doceniła fakt, że dotarli do prosektorium i musiała się skoncentrować na sprawach ważniejszych. W jednej chwili była gotowa na walkę z tym, co zastanie w środku i powinno być to związane z anomaliami; przynajmniej powinno być - tylko i wyłącznie! Jakby mogła cofnąć czas i powstrzymać Alexandra przed gwałtownym otwarciem drzwi. Co by to zmieniło? Może bardziej przygotowałaby się do walki, przez co jej zaklęcie nie chybiloby całkowicie. Na pewno nie odwiodłaby uzdrowiciela przed wejściem do prosektorium - dzięki słowom zawartym w listach wiedziała, że anomalie w Mungu traktuje bardzo osobiście. Gwałtowny atak, do którego całkowicie bezwiednie się przyłączyła, mówił sam za siebie - Alexander równie osobiście traktował obecność intruzów na terenie szpitala - uzdrowicielami to oni na pewno nie byli. Może nie osobiście - nie powiedziałaby, że należał do osób, które w taki sposób rozwiązują prywatne spory. Na dźwięk rzucanego zaklęcia, włoski zjeżyły jej się na karku - i już nic nie pozostało z beznadziejnej wiary we wspólną walkę z anomaliami. Czarnomagiczna inkantacja stanowiła odpowiedz na pytania, które chciała zadać Alexandrowi - nie chodziło o prywatne niesnaski tylko o Zakon. Cóż w tym dziwnego, tylko wobec niego reagował na tyle emocjonalnie, że był gotów zainicjować walkę. Obrzuciła mężczyznę jak i kobietę pobieżnym spojrzeniem; niestety, albo i stety (tylko tego brakowało, by znane jej osoby parały się czarna magią) nie potrafiła przypisać nazwisk do żadnego z nich.
these violent delights have
violent ends...
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Imperius Ramseya pomknął w stronę Alexandra. Śmierciożerca przypłacił jednak korzystanie z czarnej magii znacznym osłabieniem. Zamroczenie minęło jednak dość szybko pozostawiając po sobie tylko lekkie uczucie słabości. Cassandrze zabrakło nieco szczęścia, by zaklęcie się powiodło. Uzdrowicielka poczuła przypływ sił, który jednak rozmył się szybko.
| Kolejka wygląda następująco: Rycerze, Zakonnicy*
Cassandra: 150/200 PŻ; kara: -10
Ramsey: 191/211 PŻ; kara: brak
Na odpis macie 48 godzin
*Pierwsza kolejka wyglądała następująco:
- rozpoczęli Zakonnicy atakiem
- pojawił się post Mistrza Gry w ramach interwencji
- tura Rycerzy
Następne kolejki będą podsumowywane już po ich zakończeniu, nie w trakcie, chyba że pojawi się konieczność interwencji w postaci postów uzupełniających. Kolejki więc będą wyglądać następująco:
1:
- Rycerze
- Zakonnicy
2:
- Zakonnicy
- Rycerze
etc.
Pod słowem Zakonnicy kryją się Josephine i Alexander, Rycerze to Ramsey i Cassandra, kolejność w ramach podanych organizacji jest dowolna.
| Kolejka wygląda następująco: Rycerze, Zakonnicy*
Cassandra: 150/200 PŻ; kara: -10
Ramsey: 191/211 PŻ; kara: brak
Na odpis macie 48 godzin
*Pierwsza kolejka wyglądała następująco:
- rozpoczęli Zakonnicy atakiem
- pojawił się post Mistrza Gry w ramach interwencji
- tura Rycerzy
Następne kolejki będą podsumowywane już po ich zakończeniu, nie w trakcie, chyba że pojawi się konieczność interwencji w postaci postów uzupełniających. Kolejki więc będą wyglądać następująco:
1:
- Rycerze
- Zakonnicy
2:
- Zakonnicy
- Rycerze
etc.
Pod słowem Zakonnicy kryją się Josephine i Alexander, Rycerze to Ramsey i Cassandra, kolejność w ramach podanych organizacji jest dowolna.
Zdeterminowany i pewny siebie nie obawiał się, że rzucona przez niego klątwa okaże się zbyt słaba, by podporządkować mu sobie wolę mężczyzny, który jako pierwszy podjął próbę ataku na nich, ledwie po tym jak przekroczył próg prosektorium. Sprawowanie kontroli przychodziło mu łatwo, a czarnomagiczna inkantancja należała do jednej z ulubionych, miała mu pozwolić przejąć władzę nad czarodziejem, który całkiem bezmyślnie w jego mniemaniu podniósł na niego różdżkę. Pytań o to kim naprawdę był i co tu robił, skoro dostęp do tego miejsca był ograniczony, a za kazde wtargnięcie groziło osadzenie w Tower, było wiele, lecz na poszukiwanie odpowiedzi przyjdzie czas później. Teraz musiał się skupić na zagrożeniu, które pojawiło się przed nim i Cassandrą, której nie zamierzał pozwolić zrobić krzywdy, zarówno ze strony czarodzieja jak i całkiem obcej mu wiedźmy.
Tracił siły witalne - poczul to, gdy posłał bardzo silną i precyzyjnie wymierzoną klątwę przed siebie. Czarna magia nie raz zbierała swoje żniwo, a on, choć czuł jak pulsuje w jego lewym, uniesionym wysoko przedramieniu, gdzie pod rękawem czarnej szaty krył się Mroczny Znak, nie mógł tego zatrzymać. Wokół nich zaburzenia magii były niezwykle silne, doświadczał tego na własnej skórze. Mimo to, zachował czujność i gotowość do walki, nie tracąc rezonu ani na moment.
- Unieruchom swoją przyjaciółkę- warknął, nieznoszącym sprzeciwu rozkazem do czarodzieja, już po chwili zmieniając obiekt, w który celował własna różdżką. Nie czekał na to, co się wydarzy, nie zwlekał z niczym, idąc za ciosem - na zastanawianie się przyjdzie czas później. - Crucio! - Niezbyt wymyślnym, lecz precyzyjnym ruchem nadgarstka wymierzył kolejne zaklęcie niewybaczalne w młodą czarownicę.
| Cruciatus obniżony do 65 (III poziom Rycerzy)
Tracił siły witalne - poczul to, gdy posłał bardzo silną i precyzyjnie wymierzoną klątwę przed siebie. Czarna magia nie raz zbierała swoje żniwo, a on, choć czuł jak pulsuje w jego lewym, uniesionym wysoko przedramieniu, gdzie pod rękawem czarnej szaty krył się Mroczny Znak, nie mógł tego zatrzymać. Wokół nich zaburzenia magii były niezwykle silne, doświadczał tego na własnej skórze. Mimo to, zachował czujność i gotowość do walki, nie tracąc rezonu ani na moment.
- Unieruchom swoją przyjaciółkę- warknął, nieznoszącym sprzeciwu rozkazem do czarodzieja, już po chwili zmieniając obiekt, w który celował własna różdżką. Nie czekał na to, co się wydarzy, nie zwlekał z niczym, idąc za ciosem - na zastanawianie się przyjdzie czas później. - Crucio! - Niezbyt wymyślnym, lecz precyzyjnym ruchem nadgarstka wymierzył kolejne zaklęcie niewybaczalne w młodą czarownicę.
| Cruciatus obniżony do 65 (III poziom Rycerzy)
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 71
--------------------------------
#2 'k10' : 1
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
- Szlag! - przeklęła, kiedy chwilowo wyczuwalne polepszenie się sił nagle opadło, równie szybko, jak szybko się pojawiło. Krew nie przestała sączyć się z jej rany, barwiąc koszulę soczystą czerwienią. Strach, nieprzemyślane działania i chaos, jaki wtem przetoczył się przez jej myśli nie pozwolił jej myśleć trzeźwo ani skupić się na wypowiedzianej formule wystarczająco skutecznie; wciąż zaciskała jednak długie palce na drewnianej rękojeści różdżki, kiedy do jej uszu dobiegły dalsze brutalne inkantację Mulcibera. Wypowiadał zaklęcia niewybaczalne lekko, jedno po drugim, a promienie, które dostrzegała przez jego ramię, przecinały przestrzeń z niewiarygodną mocą. Odetchnęła, musiała się skupić i pomóc. Wciąż trzymając się pleców Ramseya - z nadzieją, że okażą się one wystarczającą osłoną przed zaklęciami ciskanymi przez Zakonników, wszak i ona straciła ich z pola widzenia - ostrożnie przyłożyła lewą dłoń do tkaniny płaszcza przylegającej do jego pleców. Ważniejszy od niej był on - który musiał wyciągnąć ich z tego cało.
- Paxo Maxima - wyszeptała, chcąc rozluźnić jego mięśnie; uspokoić Ramseya; czarna magia zbierała swoje żniwo okrutnie, a ona nie chciała pozwolić mu się temu poddać. Nie teraz - kiedy stała oddzielona jedynie nim od dwójki zdeterminowanych napastników.
- Paxo Maxima - wyszeptała, chcąc rozluźnić jego mięśnie; uspokoić Ramseya; czarna magia zbierała swoje żniwo okrutnie, a ona nie chciała pozwolić mu się temu poddać. Nie teraz - kiedy stała oddzielona jedynie nim od dwójki zdeterminowanych napastników.
bo ty jesteś
prządką
prządką
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Merlinie! Była na tyle młodą aurorką, że zaklęcia niewybaczalne wciąż wywierały na niej ogromne wrażenie. Na patrolach, akcjach zleconych przez ministerstwo, a nawet tych zleconych przez Zakon miała doczynienia co najwyżej z podrzędnymi czarnoksiężnikami. Miano podrzędnego nie tyczyło się tego tutaj - bez większego zastanowienia i problemu posłał w ich kierunku dwa zaklęcia niewybaczalne. Intuicyjnie uniosła różdżkę, a inkantacja bezwiednie pojawiła się na jej języku. - Protego Maxima! - klątwa, która pomknęła w jej kierunku była silna, jednak miała nadzieję, że wzmocniona tarcza wystarczy by ochronić ją i być może i Alexandra. Musiało jej się udać, zaklęcia ochronne należały do kategorii jej ulubionych, a zaklęcia tarczy rzadko kiedy ją zawodziły. Los bywał jednak przewrotny. Cóż... była w pełni świadoma jak źle wyglądała ich sytuacja - jeśli zaklęcia ich dosięgną... na pewno nie wstanie, dzięki własnej silnej woli. Pozostanie całkowicie zdana na łaskę czarnoksiężnika, dla którego nie pierwszyzną było sprawowanie władzy nad innymi.
these violent delights have
violent ends...
Josephine Fenwick
Zawód : przyszła aurorka
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W całym magicznym świecie gasną światła. Nie ujrzymy ich już za naszego życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Josephine Fenwick' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
- Może. A może nie - odpowiedziałem Jo, poprawiając kucyk, za który przed chwilą mnie pociągnęła. W moim głosie pobrzmiewało rozbawienie, każda osoba reagowała inaczej na moje ostatnie widzimisię odnośnie stylizacji włosów. - Miło jednak, że się troszczysz - rzuciłem odrobinę zaczepnie do czarownicy, ciekaw czy chwyci przynętę i wda się ze mną w małe tête-á-tête. Chyba naprawdę miałem zbyt dobry humor, to musiało się skończyć źle - przeczuwałem to pod skórą, kiedy zrzucasz cichym szelestem limonkowozielonych, uzdrowicielskich szat przemierzałem wraz z Jo korytarze Munga, nieustanie w dół i w dół.
Mój plan nie zakładał tego, że w zamkniętym przez Ministerstwo prosektorium napotykamy jeszcze innych żyjących ludzi. Naprawdę, rozważałem piszesz chwilę tę możliwość, jednakże ostatecznie odrzuciłem ja, uznając powyższe za wysoce nieprawdopodobne. Oczywiście, los po raz kolejny zakpił sobie ze mnie udowadniając, jak miało jeszcze tak naprawdę wiem o życiu. Uczucie, które poczułem po rozpoznaniu twarzy mężczyzny mogło być opisane tylko i wyłącznie jako czyste obrzydzenie. Zabawa czarną magią na czyiś rachunek. Prześladowanie mugolaków, lubowanie się w zadawaniu cierpienia i fascynacja swoimi dokonaniami. Czysta przyjemność z popełnianych zbrodni i idealna bezkarność. Nie zgadzałem się z tym. Stojący przede mną człowiek budził we mnie skrajną odrazę, czułem gniew buzujący mi w żyłach, kiedy podniosłem na niego różdżkę.
Nie udało mi się jednak, chybiłem. I wtedy też poczułem strach. Cóż ja najlepszego uczyniłem. Naraziłem Josephine na śmiertelne niebezpieczeństwo, kiedy zabrałem ją ze sobą na to ryzykowne zadanie. Mogłem bowiem szafowa własnym zdrowiem i życiem do woli, nie miałem jednak prawa tego samego czynić Josephine.
- Uciekaj - rzuciłem do niej kiedy Mulciber unosił różdżkę, tonem ostrym i nieznoszącym sprzeciwu. Istniała szansa, że się nie posłucha, jednak taką samą miałem, że jednak się uratuje pod wpływem mojego głosu. Serce biło mi coraz szybciej, kiedy w moją stronę pomknął promień Imperiusa. To był pierwszy raz, gdy ktoś wymierzył we mnie niewybaczalnym zaklęciem. Nagle cała walka, cała idea Zakonu przybrała dla mnie zupełnie inne znaczenie. To było prawdziwe. Mogliśmy nie ujrzeć świtu.
- Protego Horribilis - uniosłem różdżkę i wypowiedziałem inkantację, czując serce obijające się w szaleńczym biegu o żebra.
Mój plan nie zakładał tego, że w zamkniętym przez Ministerstwo prosektorium napotykamy jeszcze innych żyjących ludzi. Naprawdę, rozważałem piszesz chwilę tę możliwość, jednakże ostatecznie odrzuciłem ja, uznając powyższe za wysoce nieprawdopodobne. Oczywiście, los po raz kolejny zakpił sobie ze mnie udowadniając, jak miało jeszcze tak naprawdę wiem o życiu. Uczucie, które poczułem po rozpoznaniu twarzy mężczyzny mogło być opisane tylko i wyłącznie jako czyste obrzydzenie. Zabawa czarną magią na czyiś rachunek. Prześladowanie mugolaków, lubowanie się w zadawaniu cierpienia i fascynacja swoimi dokonaniami. Czysta przyjemność z popełnianych zbrodni i idealna bezkarność. Nie zgadzałem się z tym. Stojący przede mną człowiek budził we mnie skrajną odrazę, czułem gniew buzujący mi w żyłach, kiedy podniosłem na niego różdżkę.
Nie udało mi się jednak, chybiłem. I wtedy też poczułem strach. Cóż ja najlepszego uczyniłem. Naraziłem Josephine na śmiertelne niebezpieczeństwo, kiedy zabrałem ją ze sobą na to ryzykowne zadanie. Mogłem bowiem szafowa własnym zdrowiem i życiem do woli, nie miałem jednak prawa tego samego czynić Josephine.
- Uciekaj - rzuciłem do niej kiedy Mulciber unosił różdżkę, tonem ostrym i nieznoszącym sprzeciwu. Istniała szansa, że się nie posłucha, jednak taką samą miałem, że jednak się uratuje pod wpływem mojego głosu. Serce biło mi coraz szybciej, kiedy w moją stronę pomknął promień Imperiusa. To był pierwszy raz, gdy ktoś wymierzył we mnie niewybaczalnym zaklęciem. Nagle cała walka, cała idea Zakonu przybrała dla mnie zupełnie inne znaczenie. To było prawdziwe. Mogliśmy nie ujrzeć świtu.
- Protego Horribilis - uniosłem różdżkę i wypowiedziałem inkantację, czując serce obijające się w szaleńczym biegu o żebra.
Prosektorium
Szybka odpowiedź