Pracownia twórcy perfum
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Pracownia twórcy perfum
Jest to prywatna pracownia Victorii Parkinson, gdzie ta ma możliwość tworzenia nowych perfum. Również w tym miejscu odbywają się wszystkie poszczególne etapy wytwórstwa flakoników, w których sprzedawane lub rozdawane będą te cudowne eliksiry. Osoby pracujące w Domu Mody mają tu dowolny wstęp, mogą tu wejść również osoby z zewnątrz, zaproszone przez samą Victorię. Samo pomieszczenie jest wystarczających rozmiarów. Po środku stoi duży stół, na którym stoją puste buteleczki, kilka kociołków, pod którymi pali się ogień. Za stołem stoi wielki regał z potrzebnymi ingrediencjami oraz roślinnością nadającą zapach, na przykład kwiatami. Oczywiście jest także gdzie usiąść, w pomieszczeniu jest także na tyle jasno, aby w razie potrzeby móc pracować w nocy.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:47, w całości zmieniany 2 razy
Najważniejsze to samemu w siebie wierzyć.
W ustach Rigela wszystko potrafiło brzmieć gładko i łatwo. Nie wiedziała czy to ze względu na podekscytowanie związane z kadzidłem, czy może jego odprężenie, czy może to, że już od dawna los stawiał przed nim większe wyzwania bo po prostu był mężczyzną. Nie jej to było też oceniać, ale jeżeli to było takie proste…to najwyraźniej do tej prostoty Odetta jeszcze nie dotarła, zwłaszcza jeżeli rozważała jego następne słowa. U niej to było niemal awykonalne, ale chyba lepiej było już nie komplikować spraw za bardzo.
- Mówiłam ci o mojej ostatniej przygodzie z nowymi kosmetykami? Mój kuzyn wymyślił bardzo ciekawą maść z płatków ciemiernika, kładziesz pod oczy i w ogóle żadnych cieni, zupełnie idealnie! – Rigel na pewno dobrze odnalazłby się jako jej kuzyn, w rodzie otoczonym pięknem, gdzie kaprysy z modą i kosmetykami były na porządku dziennym, gdzie nikogo nie martwiło, że mężczyźni mówili o najnowszych trendach. Doprawdy, lepszy by był z niego Parkinson – tego jednak nigdy nie miała powiedzieć głośno.
- Nigdy tego nie mówiłam, ale zawsze miałam wrażenie, że nieco źle zginam stopy przy dygnięciu i zawsze się cieszę, że jak to mówi moja lady matka, ludzie w tym momencie patrzą mi na twarz. – Lady matka sugerowała również inne miejsce, gdzie mogą patrzeć w tym momencie mężczyźni, tego jednak nie godziło się powtarzać w towarzystwie. Zresztą Odetta nie potrafiłaby tego zrobić z jakąkolwiek finezją równą byłej lady Rosier, obecnie lady Parkinson.
- Oczywiście, że nie. Marny to ze mnie by był postrach i niewiele bym potrafiła robić. – Pokręciła głową, słuchając jeszcze jego następnych słów. – Myślę, że brak tej cienkiej linii kiedy zaczynają się obowiązki, a kiedy kończą przyjemności dla mężczyzn jest mniej widoczny. – To jedyne stwierdzenie, które powiedziała w kierunku Rigela i to o wiele cichszym tonem. Nie było w tym jednak złośliwości a raczej jakiś smutek.
Zostało jej ostatnie działanie, tak jak mówiła, dlatego pozbyła się nieudanego eliksiru ze swojego kociołka, sięgając po ostatni składnik niezbędny jej do zrobienia marynowanych czułek szczuroszczeta. Przyglądała się samym czułkom z zaciekawieniem, nie do końca wiedząc, czemu z przedawkowania nimi ma pojawiać się fioletowa narośl, ale też nie było to coś, co miałoby ją jakkolwiek przekonać do spróbowania. Nie była to jedyna niezbędna ingrediencja, dlatego przygotowała się jeszcze, sięgając po utarty wcześniej rozmaryn, delikatnie przysypując nim narośl aby wszystko rozeszło się elegancko. Ostrożnie dodała jeszcze nieco krwi rekina, przeczekując chwilę zanim dodała do tego krwi wieloryba. Ostatnim dodanym składnikiem tuż pod koniec była krew memortka. Cóż, mieli się przekonać potem jak wyjdzie ich eliksirowarzenie dziś po całości, za to teraz mogła słuchać już Rigela w pełni.
z/t
W ustach Rigela wszystko potrafiło brzmieć gładko i łatwo. Nie wiedziała czy to ze względu na podekscytowanie związane z kadzidłem, czy może jego odprężenie, czy może to, że już od dawna los stawiał przed nim większe wyzwania bo po prostu był mężczyzną. Nie jej to było też oceniać, ale jeżeli to było takie proste…to najwyraźniej do tej prostoty Odetta jeszcze nie dotarła, zwłaszcza jeżeli rozważała jego następne słowa. U niej to było niemal awykonalne, ale chyba lepiej było już nie komplikować spraw za bardzo.
- Mówiłam ci o mojej ostatniej przygodzie z nowymi kosmetykami? Mój kuzyn wymyślił bardzo ciekawą maść z płatków ciemiernika, kładziesz pod oczy i w ogóle żadnych cieni, zupełnie idealnie! – Rigel na pewno dobrze odnalazłby się jako jej kuzyn, w rodzie otoczonym pięknem, gdzie kaprysy z modą i kosmetykami były na porządku dziennym, gdzie nikogo nie martwiło, że mężczyźni mówili o najnowszych trendach. Doprawdy, lepszy by był z niego Parkinson – tego jednak nigdy nie miała powiedzieć głośno.
- Nigdy tego nie mówiłam, ale zawsze miałam wrażenie, że nieco źle zginam stopy przy dygnięciu i zawsze się cieszę, że jak to mówi moja lady matka, ludzie w tym momencie patrzą mi na twarz. – Lady matka sugerowała również inne miejsce, gdzie mogą patrzeć w tym momencie mężczyźni, tego jednak nie godziło się powtarzać w towarzystwie. Zresztą Odetta nie potrafiłaby tego zrobić z jakąkolwiek finezją równą byłej lady Rosier, obecnie lady Parkinson.
- Oczywiście, że nie. Marny to ze mnie by był postrach i niewiele bym potrafiła robić. – Pokręciła głową, słuchając jeszcze jego następnych słów. – Myślę, że brak tej cienkiej linii kiedy zaczynają się obowiązki, a kiedy kończą przyjemności dla mężczyzn jest mniej widoczny. – To jedyne stwierdzenie, które powiedziała w kierunku Rigela i to o wiele cichszym tonem. Nie było w tym jednak złośliwości a raczej jakiś smutek.
Zostało jej ostatnie działanie, tak jak mówiła, dlatego pozbyła się nieudanego eliksiru ze swojego kociołka, sięgając po ostatni składnik niezbędny jej do zrobienia marynowanych czułek szczuroszczeta. Przyglądała się samym czułkom z zaciekawieniem, nie do końca wiedząc, czemu z przedawkowania nimi ma pojawiać się fioletowa narośl, ale też nie było to coś, co miałoby ją jakkolwiek przekonać do spróbowania. Nie była to jedyna niezbędna ingrediencja, dlatego przygotowała się jeszcze, sięgając po utarty wcześniej rozmaryn, delikatnie przysypując nim narośl aby wszystko rozeszło się elegancko. Ostrożnie dodała jeszcze nieco krwi rekina, przeczekując chwilę zanim dodała do tego krwi wieloryba. Ostatnim dodanym składnikiem tuż pod koniec była krew memortka. Cóż, mieli się przekonać potem jak wyjdzie ich eliksirowarzenie dziś po całości, za to teraz mogła słuchać już Rigela w pełni.
z/t
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Odetta Parkinson' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 36
'k100' : 36
Czasami żałował, że wszystko w życiu nie bywa proste. Od dziecka uczono ich, że słowa - magiczne inkantacje i przelana w nią wola, potrafiły zmieniać rzeczywistość. Tak więc dlaczego nie można było tak po prostu powiedzieć: “wystarczy zrobić coś”, żeby to się stało. Paradoksalne.
-Oh, musisz mi przesłać próbkę!
Żeby wyglądać zdrowo, Rigel musiałby chyba non stop nakładać sobie krem z płatków ciemiernika albo nawet się w nim kąpać. Na pewnym etapie życie czarodziej po prostu dał za wygraną i pogodził się z tym, że już do końca życia będzie wyglądać niczym duch - wiecznie blady i zmęczony. Zastanawiał się wielokrotnie, czy gdyby wyprowadził się gdzieś na wieś - poza stolicę, poczułby się lepiej, będąc bliżej słońca, odpoczywając na świeżym powietrzu. Prawdopodobnie nie, gdyż był synem swojego ojca.
-Jesteś przecież bardzo ładna, Odetto. Dlatego przykuwasz spojrzenia wielu - odpowiedział z uśmiechem. - Tak, że jeśli uwaga tego typu sprawia ci przyjemność, to chyba dobrze? No i nie musisz się niepokoić, że ktoś będzie oceniał sposób, w jaki robisz dygnięcie.
Czarodziej z tym elementem etykiety nigdy nie miał problemów, aczkolwiek wiele by dał, żeby ktoś się zachwycał tym, jak wygląda, niż to, w jaki sposób trzyma widelec.
Słowa, jakie wypowiedziała Odetta, były szczere i zabolały młodszego lorda Black w sposób, jakby ktoś wbił mu długie ostrze prosto w serce. Oczywiście wiedział, że jego przyjaciółki miały zupełnie inne problemy. Nie pozwalano im zajmować się wieloma czynnościami, uważnie obserwowano, z kim się zadają i gdzie chodzą. Z drugiej strony dla nich zasady gry były jasne. Lordowie, niestety, byli stawiani zupełnie w innej sytuacji. Wielu z tego korzystało, jednak nie Rigel. Po prostu nie umiał tego robić.
-Podejdź bliżej, to pokażę ci, jak przygotować podstawowe kadzidło odprężające… - zwrócił się do przyjaciółki, kiedy oboje skończyli przygotowywać ostatnie eliksiry. - Nie jest to trudne, kiedy zna się podstawy alchemii, jednak trzeba mieć pojęcie o roślinach i ich właściwościach.
Z niewielkiej skrzyneczki wydostał małe zawiniątka z ziołami i fiolkę, ze skrystalizowaną żywicą - smoczą krwią. Wystarczyło ją odrobinę podgrzać albo lekko rozcieńczyć, żeby ta połączyła serce, którym było skrzelozielez resztą składników - słodki kwiat lotosu, nawłoć i pachnące prawie jak amortencja młodego czarodzieja - sosnowe igły.
Kiedy łączył poszczególne składniki, dokładnie opisywał lady Parkinson, co dodaje i dlaczego właśnie tę roślinę. Kadzidło przecież również było historią, zatrzymaną przez lepką żywicę, niczym owad uwięziony w bursztynie, a Rigel bardzo chciał podzielić się właśnie tą historią ze swoją przyjaciółką, żeby w pewnym momencie sama mogła ją powtórzyć.
/zt
-Oh, musisz mi przesłać próbkę!
Żeby wyglądać zdrowo, Rigel musiałby chyba non stop nakładać sobie krem z płatków ciemiernika albo nawet się w nim kąpać. Na pewnym etapie życie czarodziej po prostu dał za wygraną i pogodził się z tym, że już do końca życia będzie wyglądać niczym duch - wiecznie blady i zmęczony. Zastanawiał się wielokrotnie, czy gdyby wyprowadził się gdzieś na wieś - poza stolicę, poczułby się lepiej, będąc bliżej słońca, odpoczywając na świeżym powietrzu. Prawdopodobnie nie, gdyż był synem swojego ojca.
-Jesteś przecież bardzo ładna, Odetto. Dlatego przykuwasz spojrzenia wielu - odpowiedział z uśmiechem. - Tak, że jeśli uwaga tego typu sprawia ci przyjemność, to chyba dobrze? No i nie musisz się niepokoić, że ktoś będzie oceniał sposób, w jaki robisz dygnięcie.
Czarodziej z tym elementem etykiety nigdy nie miał problemów, aczkolwiek wiele by dał, żeby ktoś się zachwycał tym, jak wygląda, niż to, w jaki sposób trzyma widelec.
Słowa, jakie wypowiedziała Odetta, były szczere i zabolały młodszego lorda Black w sposób, jakby ktoś wbił mu długie ostrze prosto w serce. Oczywiście wiedział, że jego przyjaciółki miały zupełnie inne problemy. Nie pozwalano im zajmować się wieloma czynnościami, uważnie obserwowano, z kim się zadają i gdzie chodzą. Z drugiej strony dla nich zasady gry były jasne. Lordowie, niestety, byli stawiani zupełnie w innej sytuacji. Wielu z tego korzystało, jednak nie Rigel. Po prostu nie umiał tego robić.
-Podejdź bliżej, to pokażę ci, jak przygotować podstawowe kadzidło odprężające… - zwrócił się do przyjaciółki, kiedy oboje skończyli przygotowywać ostatnie eliksiry. - Nie jest to trudne, kiedy zna się podstawy alchemii, jednak trzeba mieć pojęcie o roślinach i ich właściwościach.
Z niewielkiej skrzyneczki wydostał małe zawiniątka z ziołami i fiolkę, ze skrystalizowaną żywicą - smoczą krwią. Wystarczyło ją odrobinę podgrzać albo lekko rozcieńczyć, żeby ta połączyła serce, którym było skrzelozielez resztą składników - słodki kwiat lotosu, nawłoć i pachnące prawie jak amortencja młodego czarodzieja - sosnowe igły.
Kiedy łączył poszczególne składniki, dokładnie opisywał lady Parkinson, co dodaje i dlaczego właśnie tę roślinę. Kadzidło przecież również było historią, zatrzymaną przez lepką żywicę, niczym owad uwięziony w bursztynie, a Rigel bardzo chciał podzielić się właśnie tą historią ze swoją przyjaciółką, żeby w pewnym momencie sama mogła ją powtórzyć.
/zt
HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
The member 'Rigel Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 65
'k100' : 65
Pracownia twórcy perfum
Szybka odpowiedź