Wydarzenia


Ekipa forum
Bedford Square
AutorWiadomość
Bedford Square [odnośnik]22.08.16 13:19
First topic message reminder :

Bedford Square

Miasto Bloomsbury słynie z najlepiej zachowanych zabytków o gregoriańskim stylu budownictwa. Wytworne domy otaczające rynek datuje się na okres XVII i XVIII wieku, a ich właścicielami są osoby zamożne, a nawet sami mugolscy lordowie. Bedford Square to jeden z pobliskich placów, zamykających w sobie miejskie pola zieleni, które rozciągają się wokół najważniejszych budynków w centrum miasta - między innymi muzeum i siedziby uniwersytetu Londyńskiego; uczęszczany jest więc zarówno przez mieszkańców, turystów, jak i studentów. Przechodniów nie zniechęca nawet najgorsza pogoda - zimą czynne jest sztuczne lodowisko natomiast wiosną kwitną tu najróżniejsze gatunki kwiatów i drzew, umilających przechadzki wśród uliczek osobom, które odwiedzają to niezwykłe, aczkolwiek całkowicie niemagiczne miejsce.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bedford Square [odnośnik]16.06.21 21:49
Jak co roku dostała zaproszenie na święta w rodzinnym domu w Worcestershire i jak co roku nie zawahała się od niego wykręcić. Zawsze znalazł się powód, dla którego mogła uniknąć użerania się z Multonami przy stole pełnym obłudy i naiwności, a w tym roku nie była nim wyłącznie jej własna egoistyczna potrzeba odcinania się od wszystkiego, co uznawała za niepotrzebne, niegodne. Na pierwszy plan roku tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego siódmego wysnuwały się idee wyższe, istotniejsze z punktu widzenia przyszłości magicznego świata oraz jej własnej. Żadnej różnicy nie sprawiał fakt, że rok dobiegał końca, że trwały święta. Końcówkę grudnia miała spędzić przy boku Rity Runcorn w dawnej dzielnicy mugolskich lordów, a z uwagi na wciąż utrzymującą się w tym miejscu opozycję, było to miejsce lepsze niż mieszkanie na Pokątnej. Będzie mogła się wyżyć, potrenować czarną magię, być może zapunktować w oczach najwyższych rangą. Wszystko jedno. W ostatnich dniach niewielu sprawom poza własnym rozwojem poświęcała jakiekolwiek myśli. Nic więcej nie miało znaczenia. Ludzie? Ludzie mogli mieć wartość, której miarą były umiejętności i zasoby, dające się wykorzystać. Najlepiej na własną korzyść. Czasami na korzyść Sprawy.
Czy cokolwiek więcej było potrzebne? Nie, nigdy nie było. Potrzebowała tylko kilku impulsów, by doznać olśnienia, przebudzenia. Aby przetrzeć zamglone oczy.
Przybyła na Bedford Square punktualnie o czasie, dostrzegając Ritę pod jednym z drzew i zachodząc ją cicho, choć spodziewała się, że doskonale wytrenowana w tropieniu kobieta natychmiast dostrzeże jej obecność. Przez chwilę stały obok siebie w milczeniu, Elvira powiodła spojrzeniem za wieżą, o której wspomniała Rita, z uznaniem kiwając głową. Z Runcorn poznały się poprzez Cassandrę, a choć w żadnym razie nie ośmieliłaby się powiedzieć, że łączyły je teraz relacje zażyłe, wiedziała, że czarownica jest ich sojusznikiem, jest zdolna, można na niej polegać. Była godna zaufania, na tyle, na ile w obecnej chwili Elvira ośmielała się ufać komukolwiek. Nie powierzyłaby jej swojego życia, nawet nie zdrowia. Zamierzała jednak uwierzyć, że jest dostatecznie zaprawiona w boju, aby pozbycie się uciążliwych terrorystów poszło im gładko i bez przeszkód.
- Obiecuję. Taka moja rola - powiedziała miękko, bez większych emocji, nadal obserwując wieżę. - Ja nie chcę od ciebie żadnej obietnicy. Zrobisz, co uważasz za słuszne - Mówiła z powagą, nie lekko. Nie wydawała kobiecie rozkazów, nawet nie chciała, ale jasnym pozostawało, kto na kim w tej dwuosobowej grupie powinien zrobić wrażenie. Kto wyszedłby na tym lepiej. - Pozwól, Rito. Immunitaris - Jasnobrązowa różdżka z Tabebuji, wciąż obca w ręku Elviry, dotknęła subtelnym ruchem piersi Runcorn, w piątym międzyżebrzu po stronie lewej w linii środkowoobojczykowej. - Jesteś gotowa? - Proste pytanie, spojrzenie.
Elvira mogła sprawiać wrażenie zmęczonej, byłaby to uwaga słuszna. Porcelanowa cera zdawała się cieńsza niż zwykle, włosy opadały smętnie na ramiona jak woal martwej narzeczonej. Faktycznie osłabiona, wciąż miała zamiar dać z siebie wszystko.

Ekwipunek na konto MG
-5 do kości (rana cięta I stopnia)


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bedford Square [odnośnik]16.06.21 21:49
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 26
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]16.06.21 22:36
Mogłyśmy zaryzykować i wejść tam bez sprawdzania pułapek. Jeśli buntownicy zabezpieczyliby się dobrze, to te i tak zapewne zdążyłyby się już aktywować i rozpuścić swe pnącza, atakując nas. Wahałam się jeszcze, czy nie próbować po raz kolejny, czy nie dostrzec ich natury, ale to mogłoby nic nie zmienić. Elvira była uzdrowicielką, nie była zaprawiona w walce i szanse, że udałoby się jej to, były dość niskie. Miała oczywiście inne zalety. Walcząca uzdrowicielka? Takie wsparcie było na wagę złota dla każdego i Multon na pewno zdawała sobie z tego sprawę, nie bez powodu w końcu była doceniona wśród popleczników Czarnego Pana. Kiwnęłam głową na jej obietnice. Celem było przejęcie tego miejsca i obydwie zdawałyśmy sobie z tego sprawę, a w jaki sposób to się uda (lub nie), wciąż pozostawało słodką tajemnicą. Już chciałam zrobić krok do przodu i ruszyć na nich, gdy kobieta dotknęła różdżką mojej piersi i wypowiedziała jakiś czar. Nie czułam, aby po nim cokolwiek się zmieniło, ale nie znałam się na tej magii. Nigdy nie słyszałam tej formuły, a nie chciałam pytać co ona oznacza. Kiwnęłam więc jedynie głową i zrobiłam krok w stronę wieży, powoli zbliżając się do miejsca, gdzie niedługo rozpocząć miała się rzeź. Pytanie na którą stronę ta rzeź padnie. Włosy związane w ciasny kok nie mogły przeszkodzić mi w walce. Wygodne buty i komfortowy płaszcz chroniły przed zimnem. Gdzieś z tyłu usłyszałam czyjś śpiew. Świąteczne piosenki nie wywoływały we mnie szczególnych emocji, pozostawiały jedynie dziwną pustkę, której dzisiaj nie chciałam niczym zapełnić. Skończę ten dzień i pójdę do Cassandry. Tak sobie powtarzałam i tak chciałam. - Mico - wypowiedziałam jeszcze zaklęcie, rzucając je na siebie. Jeśli miały nas dotknąć pułapki, to zrobiłyby to już zaraz. - Jak zawsze. A ty? - mrugnęłam do niej i ruszyłam przed siebie, zostawiając pokrętne miasto gdzieś dalej za plecami. Byłam cicha i miałam nadzieję, że taka sama będzie dziś Multon. Zróbmy to szybko i bez zbędnego pierdolenia się z nimi. To nie zabawa tylko wojna. Powtarzałam w myślach.

1. mico na siebie


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Bedford Square [odnośnik]16.06.21 22:36
The member 'Rita Runcorn' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]17.06.21 11:41
Miała świadomość, że czar się nie udał - wystarczał ku temu brak specyficznego uczucia wibracji na czubkach palców, magiczna energia, która zakotłowała się tylko pod skórą, ale nie zamierzała jej opuszczać. Przez chwilę obserwowała z surowym niesmakiem tę obcą różdżkę, a potem z cichym westchnieniem uniosła wzrok na Ritę. Jej olbrzymie, blade oczy patrzyły na nią z ostrożnością i powagą, ale usta ani drgnęły. Nie zadała zbędnego pytania, jeżeli domyślała się, że Elvira popełniła błąd, nie wyciągnęła tej prawdy na wierzch. Mogła to docenić, powoli zabierając różdżkę i próbując tego samego czaru raz jeszcze - na samej sobie.
- Immunitaris - szepnęła, magia jednak pozostawała tak samo martwa, jak wcześniej. Wywróciłaby oczami, gdyby chciała pozwolić sobie na słabość w towarzystwie sojusznika. Nie zamierzała tego robić, miała nad sobą kontrolę. Pewnym ruchem wsunęła tabebujowe drewno do kieszeni, tak, że cały czas miała rękojeść pod palcami. - Ja również - Nie miały powodu, by zwlekać.
Przyjrzała się uważnie spokojnej sylwetce towarzyszki. Nienapięte ramiona, włosy związane dokładnie, ale wciąż posiadające pewien nonszalancki urok. Prezentowała się dzisiaj porządniej od Elviry, a wszystko dlatego, że uzdrowicielce niewiele już szczegółów mogło uwierać podczas pojedynku. Oswoiła się w ostatnich tygodniach z uciążliwościami ran, ubytków na ciele i duszy, ciągłego osłabienia i sytuacji, wymagających większej wytrzymałości niż była gotowa oferować. Nawet dziś, w tej chwili, noga protestowała przed zbyt gwałtownymi ruchami, biaława blizna na łydce naciągała się i przypominała o sobie bezwzględnie, w najgorszych momentach. Umiała sobie z tym poradzić. Wyzbywała się jednej słabości za drugą.
- Pierdolenie... - wymamrotała do siebie cicho, obojętnie, kiedy ruszyły w kierunku podnóża wieży i dobiegły je świąteczne piosenki rozleniwionych nastolatków. Kiedyś może dźwięk fałszu wzbudziłby w Elvirze irytację, obecnie nie tknęło ją żadne uczucie poza politowaniem. Niegroźni głupcy. Bez celu, bez wartości. - Pójdziesz przodem - Zdecydowała. To miało sens. Runcorn była wiedźmim strażnikiem, walczącym szpiegiem. Uzdrowiciele trzymali się drugiej linii.
Nie zamierzała wybiegać przed szereg.

link do szafki
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bedford Square [odnośnik]18.06.21 0:52
wracamy z szafki

czarodziej a: martwy
czarodziej b: martwy


Dyszałam. Dyszałam ze zmęczenia, ale byłam zadowolona i wdzięczna Elvirze, że zdołała w międzyczasie uleczyć moje rany. Obity od upadków na podłogę tyłek już nie bolał. - Dzięki - powiedziałam cicho, poprawiając spódnicę, którą wcześniej podniosła. Było to chyba dziwne i nie byłam do końca pewna czy absolutnie konieczne, ale z drugiej strony czy naprawdę mnie to obchodziło? Zrobiłam krok do przodu i spojrzałam na dwa truchła na ziemi. Dwóch mężczyzn, których imion nikt miał nie poznać. Trzeba było pozbyć się ciał, ale to zaraz. - Dobrze poszło - mruknęłam jeszcze, wcale nie będąc zadowoloną z przebiegu tego spotkania. Mogli mnie, chociaż zaprosić na randkę. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Szeroka wieża faktycznie była dobrym punktem widokowym. Wyjrzałam przez okno, wokół paliły się światełka, zapewne z magicznych domów. Szczerze wątpiłam, aby te mugolskie były oświetlone. Z drugiej strony jednak była wigilia, zapewne spędzali ją w gronie bliskich, o ile przeżyli. Szkoda by było popsuć im taki ładny dzień, skoro okazja do świętowania była przednia. - Potrafisz zabezpieczać teren? - spytałam, rozglądając się dookoła. Zaraz trzeba będzie się tym zająć, ale jeszcze ktoś mógł się tu zjawić. Wolałam pozostać czujna. Wieża nie była duża, ale wystarczająco zagracona, by można było stwierdzić, że zawsze ktoś tu żył. Może byli to tylko ci dwaj mężczyźni, których martwe oczy wpatrywały się gdzieś w przeciwną ścianę, a może działali na zmiany i zaraz ktoś miał się tu zjawić? Powinnyśmy poczekać na nich, jeśli zechcą nas odwiedzić. Stanęłam za regałem, tak, aby jedynie ukradkiem spoglądać w stronę. Wzrok skierowałam na Elvirę. No chodź. - Na razie nikogo nie ma, ale mogą się zjawić - wspomniałam, nauczona walki, wciąż schowana za rogiem. Zwykle byłam szybsza, ale dzisiaj pozostało mi jedynie czekać i wypatrywać wroga. Wolałam jak najszybciej stąd wyjść, zjeść pieprzoną świąteczną zupę. Była wigilia, zapewne rebelianci mieli lepsze rzeczy do roboty niż bawienie się ze mną.


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Bedford Square [odnośnik]18.06.21 11:55
W przeciwieństwie do Rity, Elvirze nigdzie się nie spieszyło. Nie miała miejsca, do którego mogłaby udać się po powrocie z misji; wycieczka do Worcestershire nie wchodziła w grę, nie chciała stawać twarzą w twarz z rodziną, która nie miała najmniejszego pojęcia o tym, kim jest i co obecnie robi. Nie miała też przyjaciół godnych tego, aby odwiedzić ich w święta. Dlaczego zresztą powinna uznawać, że jeden dzień w grudniu jest wart więcej niż każdy inny? Doskonałym rozwiązaniem w mniemaniu Elviry byłoby udać się po skończeniu zadania do własnego mieszkania i spędzić wieczór z książką i kieliszkiem wina. Nie czuła pośpiechu.
- Wybacz tę spódnicę, wolę widzieć, co leczę, przez ubranie mogłabym zrobić więcej szkody jak pożytku - powiedziała cicho, nawet nie z powodu wstydu, jego wszak zupełnie nie czuła, ale by Rita miała świadomość, że ten krótki epizod podczas pojedynku nie został przez Elvirę przedsięwzięty dla jej własnej przyjemności. Nie miała zresztą z czego tej przyjemności czerpać, widziała znacznie lepsze tyłki, z całym szacunkiem.
Okrążyła wieżę wzdłuż ściany, aby przyjrzeć się poszczególnym regałom, wnękom i uchwytom na pochodnie. Szukała czegoś niepokojącego, odstającego od normy, ale koniec końców znalazła się znów przy dwóch pobladłych ciałach, którym posłała niewesoły uśmiech. Nie pierwsi i nie ostatni zdrajcy, którzy odeszli ze świata w ramach kary za idiotyczne decyzje podjęte za życia.
- Tam, gdzie zabezpieczam teren, zawsze zostawiam szpiega, który jest łącznikiem z Białą Wywerną. - Spojrzała na Ritę z ukosa. - Wiesz, czym jest Biała Wywerna, prawda?
Rita uważała, że w każdej chwili mogą nadejść następni wrogowie, Elvira jednak poważnie w tę myśl powątpiewała. Unieszkodliwili strażników wieży sprawnie i po cichu, nie mieli czasu nikogo zawiadomić; zwolennicy Zakonu spędzali pewnie wieczór z członkami swoich szlamowatych rodzin, a w każdym razie tymi, którzy jeszcze pozostawali żywi. Niewielka istniała szansa, że ktoś odnajdzie je akurat teraz, w Londynie. Żeby jednak uszanować ostrożność sojuszniczki, skinęła głową i z palcami na różdżce zaszyła się w rogu. Stanęła blisko kobiety, muskając oddechem jej kark. Nie powinno być to dla niej niekomfortowe.

192/195 (-3 psychiczne)
-5 do kości za ranę ciętą I stopnia


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bedford Square [odnośnik]20.06.21 14:32
Czaroszpieg to dobre zabezpieczenie, które pozwala na reakcję w sytuacji zagrożenia. Ja lubiłam też te bardziej aktywne, które nie wymagają dodatkowej ingerencji czarodzieja, aby utrudnić komuś życie. Podobnie zresztą jak ostatnio, zamierzałam je dzisiaj nałożyć. Kiwnęłam głową na przeprosiny za spódnice. Nie byłam przecież zła, nie o to chodziło. Po prostu nie domyśliłam się, w czym leży problem, ale skoro tak stawiała sprawę, to mogłam być jedynie wdzięczna. Wyprostowałam się po jakimś czasie, gdy wsłuchując się w otoczenie, wydawało się, że nikt nie przychodzi. Byłyśmy tam same, zaledwie z dwoma trupami obok. To nie był najtrudniejszy pojedynek w moim życiu, ale nie należał do bułek z masłem. W brzuchu mi burczało i chciałam stąd jak najszybciej iść. - Tak, kojarzę... - powiedziałam spokojnie na pytanie o Białą Wywernę. Za tamtejszym barem zjadłam zęby. Brudne miejsce, ale z dobrymi informacjami, o ile potrafiło się słuchać. - To świetny pomysł - uśmiechnęłam się nieco blado do kobiety, po czym odwróciłam plecami i rozpoczęłam nakładanie Cicho-szy. Pułapka miała odbierać słuch każdemu, kto w nią wejdzie, a obrona przed nią wcale nie była najprostsza. Różdżką wykonywałam gesty mające zabezpieczyć każdą framugę, każde wejście, każdą pieprzoną dziurkę w ścianie. Księżniczki na wieży nie zamierzały odejść z tego terenu, zostawiając go samopas. Skupiłam się więc na cząstkach magii, które powoli osadzały się na ścianach, gotowe wystrzelić i ogłuszyć intruza, jeśli taki się tu zjawi. Skoro Multon zamierzała nałożyć Czaroszpiega, to ja chciałam skupić się wciąż na Cicho-szy. Dopiero gdy skończyłam, dopiero gdy dostrzegłam, że wszystko działa poprawnie i, ze ciężko będzie jej uniknąć, zrobiłam krok do tyłu, ponownie przyglądając się przez okno jak, wyglądał pokryty nocą i śniegiem Londyn. Nie widziałam w nim walorów estetycznych, ale jedno trzeba było temu miastu przyznać. - Robi wrażenie - powiedziałam cicho, wspominając w głowie jak na wieży astronomicznej potrafiłyśmy z Cassandrą spędzać całe noce, tylko we dwie i tylko same. Głęboki wdech zimnego powietrza w płuca zadziałał jednak orzeźwiająco. - Założyłam Cicho-szę - oznajmiłam spokojnym tonem i spojrzałam jeszcze na kobietę. - Wszystko w porządku? Nie dostałaś za mocno? - była uzdrowicielką, jeśli jakieś rany trafiły na jej ciało, to zapewne już dawno się ich pozbyła.


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Bedford Square [odnośnik]20.06.21 21:13
Rita była małomówną kobietą, ale w dniu takim jak ten Elvira uważała, że nie mogła trafić lepiej. Choć wielokrotnie już podejmowali się wspólnych misji, nie wyobrażała sobie spędzić świąt przy boku Sigrun albo Ramseya. To nie tak, że była sentymentalna, ale... po prostu dobrze czuła się, mając dziś ze sobą uprzejmą, znudzoną Runcorn, która tak samo jak ona chciała jedynie wykonać swoją robotę i wrócić do domu. Pytanie tylko, czy młoda sojuszniczka miała miejsce, do którego mogła się spieszyć - czy zamierzała spędzić święta w gronie najbliższych sobie osób? Multon spojrzała na dziewczynę niechętnie, kątem oka, gdy z wyciągniętą różdżką zabierała się do nakładania zabezpieczeń. Niewielkie pomieszczenie na szczycie wieży i ciężka, metaliczna woń krwi z nielicznych ran pokonanych zaczęła ją przytłaczać. Nie z powodu lęku przed śmiercią. To oswoiła, przyswoiła, pod pewnymi względami zespoliła się z drugą naturą człowieka podczas godzin spędzanych w kostnicy.
Za wszelką cenę też próbowała przekonywać się, że nie jest to zazdrość.
Nie miałaby powodu jej czuć. Tłok i męczące towarzystwo podczas wolnego dnia nie były przywilejem, lecz nieprzyjemnym obowiązkiem.
- Tak myślisz? - mruknęła, zbliżając się do okna, gdy czarownica skończyła już ze swoim zaklęciem; nie chciała wchodzić jej w drogę, gdy krążyła po wieży. - Może tak. Może i tak jest. - Nocna panorama Londynu nie robiła na Elvirze najmniejszego wrażenia, żołądek zaciskał jej się za każdym razem, gdy rzucała okiem na rozświetlone okna budynków. Kawałek po kawałku, musiała przyznać przed sobą, że nie była jeszcze tak obojętna, jakby chciała. Wszystko w swoim czasie, księżniczko. - Poradziłam sobie z obrażeniami. A ty? - zapytała tak, jakby interesowała się samopoczuciem Rity, zaraz jednak uzupełniła zaskakującym rozwinięciem. - Lubisz święta? - Starała się brzmieć tak, jakby niewiele obchodziła ją odpowiedź i chyba nawet jej się to udało.
Z torby przy ramieniu wyciągnęła magicznie pomniejszony portret tego samego czarnoksiężnika, którego często spotkać można było w bocznej sali Białej Wywerny. Od jakiegoś czasu obserwował już tereny Isle of Dogs, a teraz wykorzystała jeden z wbitych w mur haczyków, aby pozostawić go tu i poinstruować o tym, na co powinien zwracać uwagę, a kiedy bezwzględnie poinformować któregoś z Rycerzy. Cała jej magiczna praca opierała się na stworzeniu duplikatu dość doskonałego, aby czarnoksiężnik mógł przemieszczać się między jego ramami. Z uwagi na to, że był obrazem i nie miał ludzkiej inteligencji, należało mu też dokładnie objaśnić, czego od niego oczekiwano.
- Ludzie zbyt często bagatelizują obrazy, ponieważ nie wyczuwają oczywistej pułapki - szepnęła po chwili, zadowolona z efektu.

Nakładam czaroszpiega


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bedford Square [odnośnik]21.06.21 23:05
Chłód wnikał przez otwarte okiennice, gdy ja jeszcze rozglądałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, co powiedziałoby mi, kim dokładnie byli ci ludzie. Nie miałam dużo czasu, to również dzisiaj nie było moim celem. Chciałam tylko rzucić okiem, a gdy nic nie znalazłam, odsunęłam się od szafki, wciąż milczeć. Zimne powietrze dobrze działało na moją głowę, gdy ta zbyt mocno zaczynała planować kolejne ruchy. - Były pojedynki, w których obrywałam mocniej - a tymczasem stałam tu jak gdyby nigdy nic, oddychając spokojnie nad ciałami dwóch wrogów, których wykończyłyśmy. Na pytanie Elviry odwróciłam głowę, marszcząc brwi. Co? Jeśli chciała pogawędek, to takie mogła znaleźć w pubie. Ja nie czułam się zobowiązana ani do odpowiedzi, ani do kontynuowania wątku. Patrzyłam więc jedynie przez chwilę, a potem odwróciłam wzrok z powrotem na okiennice, obserwując cząsteczki magii, które przed minutami tam nałożyłam. Gdy Elvira zajmowała się portretem, ja ponownie sięgnęłam po coś bardziej ofensywnego, postanawiając założyć stracha na gremliny. Bogin, jaki wywoływała pułapka, miał zamienić się w najgorszy koszmar tego, kto się tam pojawi. Wspominałam więc ostatnią potyczkę z tym zdrajcą, którego ciało zapewne wciąż tkwiło w tamtym miejscu. Teraz nie mogłam o tym myśleć. Różdżką przemierzałam kolejne wyrwy w kamiennych ścianach, dbając o to, aby magia tam wniknęła. Postrach miał wyskoczyć, gdy tylko zostanie aktywowana, a ja w duszy liczyłam, że nie uda jej się tak łatwo ściągnąć. Gdy odeszłam całe pomieszczenie, upewniając się, że jest gotowe na bogina, podeszłam jeszcze do szafki, na którą skierowałam różdżkę, to tam miał się kryć, dopóki nie zostanie przywołany. Trwało to dobre kilkanaście minut, ale w końcu skończyłam. Elvira nie nakładała już swojej pułapki. - Wygląda dobrze - mruknęłam i przesunęłam się bliżej wyjścia. - Podrzucić cię gdzieś? Mam miotłę - powiedziałam, chociaż w duszy liczyłam na to, że to "gdzieś" będzie w obrębie Londynu.


dobranoc panowie

Teacher says that I've been naughty, I must learn to concentrate. But the girls they pull my hair and with the boys, I can't relate. Daddy says I'm good for nothing, mama says that it's from him.
Rita Runcorn
Rita Runcorn
Zawód : wiedźmi strażnik, szpieg
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
different eyes see
different things
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9622-rita-runcorn https://www.morsmordre.net/t9822-raido#297856 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f367-borough-of-enfield-chase-side-21 https://www.morsmordre.net/t9823-skrytka-bankowa-nr-2203 https://www.morsmordre.net/t9824-rita-runcorn#297859
Re: Bedford Square [odnośnik]22.06.21 20:17
Wiatr wepchnął do wnętrza wieży zawieruszone okruchy lodu. Białe drobiny, osiadłszy na twarzy, zdawały się zimnem usztywniać mięśnie mimiczne, do momentu, w którym na ustach Elviry zastygł drobny pół-uśmiech, ironiczny i nieprzyjemny w swej naturze. Skinęła głową, gdy Rita odmówiła dalszej pomocy; gdyby naprawdę jej potrzebowała, uzdrowicielka zauważyłaby to sama i już dawno uporała się z problemem, jeszcze zanim kobieta mogłaby to zgłosić. Zbyt długo pracowała na oddziale, by nie wyrobić sobie specyficznej spostrzegawczości, instynktu nakazującego reagować w odpowiednich momentach. Nie chciała, aby przeszkadzały sobie wzajemnie w nakładaniu pułapek, ale coś w sposobie, w jaki Rita spojrzała na nią po pozostawionym bez odpowiedzi pytaniu, mocno jej się nie spodobało. Mogłaby po prostu westchnąć i wrócić do swoich obowiązków, wszakże nie zdarzało się, aby karali kogokolwiek za małomówność, ale gdy odwróciła się do Rity bokiem, coś wypchnęło z niej słowa chłodniejsze niż cokolwiek, co dzisiaj padło:
- Nie bądź prostakiem, Runcorn.
I może było ironiczne, gdy mówiła to akurat ona, może nie miała wystarczającego powodu, aby już sięgać po naganę, ale ta krótka, wyzuta z emocji uwaga pochodziła od niej, a nie od starszej stażem Rycerki. Elvira Multon była zmęczona ludźmi, nie zamierzała dłużej udawać, że jest inaczej.
Portret wisiał na swoim miejscu, zaklęcia zostały nałożone; pozostawało tylko zapewnić ochronę u podnóża wieży, aby żadnemu zbłąkanemu terroryście nie przyszło na myśl błąkać się po Bedford Square.
- Podrzucisz mnie na Pokątną, ale poczekaj, bo to jeszcze nie wszystko - zarządziła, poprawiając rękawy płaszcza i z wyciągniętą różdżką pokonując kamienne schody, które zaprowadziły je na punkt obserwacyjny. Nie musiała kłopotać się ciałami, nie wtedy, gdy zamierzała zostawić za sobą strażnika. Na ulicy przed wieżą spojrzała na Ritę jeszcze raz, krótko - Nie spanikuj - A potem ściągnęła rękawiczkę z lewej ręki i włożyła za krawędź ust dwa najmniejsze palce dłoni. Przenikliwe gwizdnięcie było sygnałem, który obwieściła już wcześniej, więc nie musiała długo czekać na efekt. Spomiędzy dwóch kolorowych kamienic wychynął czarny cień, powłóczący poszarpaną szatą. W jego obecności oddech zmieniał się w obłoki pary, klatka piersiowa ściskała w uczuciu beznadziei. Elvira była już z tym jednak oswojona. - Strzeż tej wieży, niech nikt niepowołany się do niej nie zbliża. Będziesz przepuszczać tylko tych, którzy przychodzą od nas. - Dziwnie było zwracać się do dementora, nie widząc jego twarzy. Z drugiej strony, pysk dementora był ostatnią rzeczą, jaką chciała w życiu zobaczyć.
Odwróciła się do Rity i skinęła głową. Już koniec.

Zostawiam strażnika-dementora

/zt
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Bedford Square [odnośnik]23.07.21 13:39
Bedford Square

Bedford Square to ulica umiejscowiona w pobliżu wielu bogatych mugolskich domów, opanowanie jej przez zwolenników Lorda Voldemorta odetnie całkowicie dostęp do domów tychże i ułatwi kontrolowanie spowinowaconych z nimi czarodziejów. Mieszka tu - lub mieszkało - kilku wpływowych ludzi niemagicznego świata, być może część z nich wciąż ukrywa się w pobliżu lub będzie pragnęło wrócić do swoich domów, bo pozostawione kosztowności. Może być istotnym punktem Londynu

Bedford Square znajduje się pod kontrolą Rycerzy Walpurgii.

poziom I
Etap I
Na lokację nałożono zabezpieczenia.

W lokacji znajduje się dementor. Należy go przegonić udanym zaklęciem Expecto Patronum w przeciągu jednej tury, inaczej odbiera przytomność. Postaci nie mogą wykonać innej akcji, póki w temacie jest dementor.

Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).

Udane carpiene z mocą 75 pozwala dostrzec Czaroszpiega i Strach na gremliny, a udane carpiene z mocą 85 pozwala dostrzec Cicho-szę.

Aktywacja Czaroszpiega sprawia, że postać drzemiąca na obrazie wiszącym na ścianie budzi się, obserwuje sytuacje oraz donosi o niej rycerzom przebywającym w bocznej sali Białej Wywerny.

Aktywacja Stracha na gremliny przywołuje bogina postaci, która napisała jako pierwsza.

Aktywacja Cicho-szy powoduje całkowitą głuchotę ludzi przechodzących przez drzwi, okna lub ściany.  

Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką. Pułapki przełamywać można w dowolnej kolejności, lecz Cicho-sza powinno zostać przełamane jako pierwsze.

Etap II
Ścieżka pokojowa
WYKLUCZONA

Ścieżka wojenna
W pobliżu Bedford Square znajduje się wieża widokowa, skąd łatwo patrolować przestrzeń; zdobycie jej warunkuje zdobycie całego terenu i możliwość patrolowania okolicy, w tym wyłapanie lub ochrona ewentualnych mugoli.

Zakon Feniksa: Na wieży widokowej znajduje się mini posterunek. Całą dobę przebywa na nim dwoje czarodziejów należących do magicznej policji, obserwując otoczenie wieży.

Rolę czarodziejów broniących tego terenu może przejąć również dowolny Rycerz przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Rycerzami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi powyżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.

Walka: Walka: Postać, która napisze jako pierwsza, kieruje czarodziejem A, postać, która napisze jako druga, kieruje czarodziejem B.
Czarodziej A (OPCM 10, uroki 15, żywotność 80) będzie atakował kolejno zaklęciami: ignitio, orcumiano, commotio oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymagać będzie tego od niego sytuacja.
Czarodziej B (OPCM 10, uroki 15, żywotność 80) będzie atakował kolejno zaklęciami: lamino, deprimo, drętwota oraz bronił się zawsze wtedy, kiedy wymagać będzie tego od niego sytuacja.

Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.

Etap III
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.

Etap IV
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.



Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]20.02.24 21:43
Bedford Square utrzymali

Rycerze Walpurgii


Bogata ulica kusiła pogrzebanymi w domach mugoli skarbami, a kontrola nad spokrewnionymi z nimi czarodziejami była narzędziem na tyle potężnym, by ostatecznie zmotywować popleczników lorda Voldemorta do przejęcia lokalizacji i utrzymania pełnego nadzoru. Dzięki temu wielu czarodziejów skrycie sprzyjającym mugolom lub stroniących od idei wyznawanych przez Rycerzy zostało wykrytych i osądzonych lub nakłonionych do współpracy.
W Noc Tysiąca Gwiazd ulicę przeorał odłamek meteorytu, niszcząc bogate i dostosowane do potrzeb czarodziejów domy; wielu z nich pozostało bez dachu nad głową i po cichu liczy na pomoc organizacji sprawującej kontrolę nad tym miejscem.

Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki, ale nad nią czuwa i w razie potrzeby odpowie na wezwanie.
Primrose Burke

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]20.02.24 22:13
|19.09.1958

Ludzie stali w kolejce, zdawało się, że masa ludzka ustawiona w nierównym rzędzie pełnym głosów, pokrzykiwań i lamentu stała się codziennością, a przecież meteoryt spadł nie tak dawno temu.
Domy rozpadły się w pył, po bogatej ulicy zostały jedynie straszące ruiny. To w takim otoczeniu powstał punkt pomocowy dla tych, którzy w okolicy stracili dach nad głową. Pył wciąż unosił się w powietrzu i osiadał drapiąc w gardle. Na widok przybywających świstoklikiem pomocników korpulentna kobieta wyszła z jednego z namiotów. Włosy zebrane miała w ciasny kok na czubku głowy, a jasny fartuch uzdrowicielski mocno przykurzony.
-Jesteście już, dobrze. - Zwróciła się do nich, a potem wyciągnęła dłoń po kartkę jaką otrzymali jeszcze w Ministerstwie Magii. -Patrin Tremaine… - Podniosła wzrok na James’a, a potem wróciła wzrokiem do kartki. -Yana Blythe? Dobrze… i Vivienne Rosier, tak? - Odhaczyła na kartce, że wszystko się zgadza i podpisała. Westchnęła ciężko. -Mieliśmy bójkę w kolejce po wodę oraz jedzenie. Jedna osoba nie żyje. Ty! - Wskazała palcem na James’a. -Pomożesz kopać grób. Idź do Caspara, powie ci co masz robić. - Wskazała na mężczyzn stojących z łopatami kawałek dalej. Na wozie, pod plandeką leżało już ciało. -Idź. - Ponagliła chłopaka. -Potem wróć do mnie.
Następnie całą swoją uwagę skupiła na dwóch dziewczynach. -Potrzebuję jednej osoby do pomocy przy opatrywaniu rannych i drugiej do zapisywania nazwisk. - Przyglądała się Yanie i Vivienne przez dłuższą chwilę. Ta druga wydawała się taką co to jak zobaczy więcej krwi to zemdleje na miejscu, a nazwisko Rosier nie było przecież obce. Panna z dobrego domu, na pewno miała ładny charakter pisma. -Usiądź za biurkiem. Pytaj o imię i nazwisko, wiek, czy mają dzieci. Uzupełniaj po kolei rubryki. Potem kieruj do kolejki po racje żywnościowe, a jak ranni to do twojej koleżanki. - Teraz skupiła swoją uwagę na Yanie. -Pomożesz z rannymi. Nic trudnego, otarcia i zadrapania.
Tym razem pokazała miejsce niedaleko od stanowiska dla Vivienne. Znajdowało się tam łóżko, mała szafka z bandażami, czystą wodą i podstawowymi opatrunkami. -Przemywasz ranę, nakładasz maść, ochraniasz bandażem i do kolejki po żywność. - Dała szybkie instrukcje, a zaraz po tym rozległ się dźwięk kolejnego świstoklika, który zapewne oznajmił przybycie kolejnych ochotników wysłanych przez Ministerstwo Magii.

James gdy podszedł do Caspara stanął oko w oko z mężczyzną w sile wieku o ogorzałej twarzy.
-No młody, łapaj za łopatę i idziemy. - On sam pochwycił wózek i zaczął prowadzić zniszczonymi ulicami w stronę cmentarza, którego też meteoryt nie oszczędził, ale na tyle, że mogli jeszcze grzebać ludzi.

Vivienne stos dokumentów się piętrzył, a kolejka powiększała. Pióro już czekało tak samo jak pierwsza osoba.
-Anna Rivers. - Przedstawiła się kobieta. -A to Tommy, Jimmy i Claire. - Wskazała na trójkę dzieci w wieku od siedmiu do jedenastu lat. -Tamten, zatłukł im ojca! - Wskazała oskarżycielskim palcem w kierunku gdzie siedziała Yana.

Yana, jak tylko zajęłaś miejsce przy opatrunkach podszedł mężczyzna, który miał podbite oko, rozciętą wargę i łuk brwiowy, z którego solidnie leciała krew. Łypał na ciebie zdrowym okiem i czekał, aż się nim zajmiesz. Widać, że rany były świeże.
-Byle szybko. - Sarknął i wskazał na dwóch czarodziejów, którzy stali w pewnej odległości; uważnie mu się przyglądali. -Czekają tylko, żeby mnie zamknąć w Azkabanie. - Obejrzał się na krzyczącą kobietę, ale niczego nie skomentował.


Trafiliście do punktu pomocowego i zostały rozdzielone między wami działania.
MG nie kontynuuje rozgrywki, ale nad nią czuwa i w razie potrzeby interweniuje.
James, zostałeś skierowany do wykopania grobu i pochowania ciała. Po wykonaniu zadania możesz dołączyć do Yany lub Vivienne.
Yana, zostałaś przydzielona do opatrywania rannych, a Vivienne do spisywania poszkodowanych. Możecie wchodzić w interakcje z ludźmi, tworzyć własnych npców na potrzeby rozgrywki.
Wraz z zakończeniem wątku zgłoście to do Mistrza Gry (Primrose Burke).
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bedford Square - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bedford Square [odnośnik]23.02.24 13:00
W momencie aktywacji świstoklika nie wiedziała jeszcze, co czeka ją w miejscu, gdzie miał ich zabrać. Choć minął miesiąc, wiele miejsc w kraju nie zostało jeszcze przywróconych do poprzedniego stanu. Pewnie jeszcze długo nie zostaną, uszkodzenia w budynkach i krajobrazie będą przypominać wszystkim o tym, co się stało.
Po wylądowaniu Yana rozejrzała się uważnie. Okolica jeszcze niedawno musiała wyglądać pięknie, teraz była jedynie smutnym wspomnieniem dawnej świetności; najwyraźniej meteoryty musiały obejść się z nią wyjątkowo dotkliwie. Od razu zaczęła się zastanawiać nad tym, co przyjdzie im robić. Ani ona, ani towarzysząca jej delikatna dama, która wyglądała jakby dopiero co skończyła szkołę, niespecjalnie nadawały się do odgruzowywania tego obszaru. Ale nie musieli długo czekać na dalsze instrukcje; chwilę później podeszła do nich czarownica w zakurzonym fartuchu.
- Yana Blythe – potwierdziła, kiedy czarownica wyczytała nazwiska.
Wysłuchała jej uważnie, godząc się na taki podział obowiązków. Do uzdrowicielki było jej daleko, ale miała podstawowe pojęcie o anatomii i opatrywaniu niegroźnych ran. Nie skończyła zaczętego niegdyś kursu alchemicznego, ale zdążyła tam poznać trochę wiedzy anatomicznej, która przecież dość mocno wiązała się z eliksirami leczniczymi i ich dawkowaniem. Czasem też zdarzało jej się skaleczyć podczas obróbki kamieni do biżuterii i talizmanów, więc dawno już nauczyła się radzić sobie samodzielnie z niegroźnymi przecięciami czy siniakami. Lady Rosier nie wyglądała na taką, która dobrze znosi widok krwi, ale być może Yana po prostu patrzyła na nią stereotypowo przez pryzmat większości lady, które poznała, może z wyjątkiem wymykającej się schematom Primrose. Wiele dam które pamiętała z Hogwartu jawiło jej się jako delikatne mimozy zamknięte w złotych klatkach.
- Dam sobie radę – zapewniła korpulentną czarownicę. Podejrzewała, że ewentualni ranni zapewne są skutkiem bójki o której wspomniała czarownica, a nie samej Nocy Tysiąca Gwiazd, od której, bądź co bądź, minął ponad miesiąc i nikt przez tak długi czas nie mógł mieć świeżych ran. W sytuacjach tak trudnych z ludzi często wychodziły najbardziej prymitywne, zwierzęce instynkty. Kiedy ilość zasobów była ograniczona, wszelkie normy społeczne odchodziły na dalszy plan i każdy myślał tylko o zaspokojeniu własnych potrzeb. W takich momentach niczym nie różnili się od zwierząt.
Nie dawała po sobie poznać emocji. Musiała zacisnąć zęby i po prostu zrobić swoje. Kontrolnie zerknęła jednak na towarzyszkę, dla której te wszystkie widoki musiały być jeszcze większym wstrząsem niż dla samej Yany, która przecież widziała Londyn bezpośrednio po tamtej nocy i jako dziewczyna z ludu, krwi czystej, ale pozbawionej szlachectwa, nie była chroniona pod ciasnym kloszem rodowej opieki. Ojciec starał się ją chronić jak mógł, ale nie miał takich możliwości i zasobów jak wielkie rody, więc całkowite uchronienie się przed skutkami ostatnich wydarzeń nie było możliwe. Tym bardziej, że w Noc Tysiąca Gwiazd go przy niej nie było i musiała chronić się sama, z pomocą zupełnie przypadkowych ludzi którzy znaleźli się wtedy w podobnym położeniu do niej.
- Wszystko w porządku? – zapytała ją zanim zaczęły. Nie znała jej, ale okazała zainteresowanie i życzliwość. Z wysoko urodzonymi lepiej było żyć w poprawnych stosunkach, choć miała nadzieję, że dziewczyna nie należy do kategorii tych najbardziej rozkapryszonych, kręcących nosem i trudnych, i że ich współpraca przebiegnie w dobrej atmosferze.
Zajęła miejsce we wskazanej części namiotu, a po chwili podszedł do niej mężczyzna, który miał podbite oko, rozciętą wargę i łuk brwiowy, co ewidentnie wyglądało na skutek bójki. Yana nie wiedziała, ile prawdy było w tym, co krzyczała nieznajoma kobieta przy Vivienne. Nie było jej tu w momencie kiedy trwało całe zamieszanie, więc nie jej rolą było ocenianie, kto był winny i kto zaczął. Miała po prostu udzielić podstawowej pomocy uczestnikom bójki, ich ewentualnymi przewinieniami z pewnością zajmie się ktoś inny. Poczuła się jednak trochę nieswojo na myśl o znalezieniu się pośrodku jakiegoś ludzkiego dramatu, to było gorsze niż widok krwi. Świadomość, że okoliczni mieszkańcy stracili dach nad głową i byli zmuszeni do zwierzęcej walki o jedzenie, i że pociągnęła ona za sobą nawet ofiarę śmiertelną. A jeszcze kilka tygodni temu wszyscy ci ludzie mogli być normalnymi, zwyczajnymi obywatelami takimi jak ona, tylko po prostu mieli tamtej nocy mniej szczęścia.
Nie pozostało jej nic innego jak próbować pomóc na miarę swoich możliwości. Znała kilka najprostszych zaklęć leczniczych, którymi nie wyleczyłaby żadnych poważnych ran, ale do zwykłych rozcięć w zupełności powinny wystarczyć, tym bardziej, że miała jeszcze pod ręką maści i bandaże, którymi mogła opatrzyć to, na co nie wystarczały proste czary. W Mungu z pewnością wyleczono by tych ludzi szybciej i lepiej, ale na pewno też zmagali się ze sporym obłożeniem i zapewne osoby kontrolujące ten punkt pomocowy nie widziały sensu, żeby kłopotać profesjonalnych uzdrowicieli rozcięciami po bójce, z którymi, jak się okazywało, mogła sobie poradzić nawet młoda dziewczyna-samouk która zaliczyła może połowę kursu alchemicznego, ale żadnego uzdrowicielskiego. No cóż, biorąc pod uwagę skalę kryzysu w kraju, każda para rąk do pomocy była na wagę złota, nawet taka bez przysłowiowego papierka.
Po opatrzeniu ran mężczyzny odprawiła go do punktu wydającego żywność, zastanawiając się, jak potoczą się jego dalsze losy. Jeśli rzeczywiście dopuścił się jakiegoś ohydnego czynu zapewne poniesie konsekwencje. Yana tymczasem miała już zająć się kolejnym mężczyzną z rozcięciami na twarzy i dłoniach.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Bedford Square
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach