Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
porozmawiajmy o pająkach
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
tilda fancourt
Urodzona w Dolinie Godryka, nieukochana córka swoich rodziców i zwierzęcousta, dokąd skończyła pięć lat. W Hogwarcie należała do Ravenclawu (1941-1948), a zanim życie ją rozczarowało, planowała karierę alchemika oraz ratowanie świata. Kiedyś empatyczna dusza i niezaprzeczalna optymistka; obecnie z optymizmem niewiele ma wspólnego. Nieufnie podchodzi do ludzi i pozornie nie opowiada się po żadnej ze stron. Największą miłością darzy książki oraz pająki, które hoduje w swoim mieszkaniu. Marzycielka.
-> może należałeś do grupy Ślizgonów, których kiedyś uważałam za swoich przyjaciół, i śmiałeś się za moimi plecami, podczas gdy ja sądziłam, że wiele dla Ciebie znaczę?
-> może kilka razy sprzedałam Ci książkę, kiedy w latach 1951-1953 pracowałam jeszcze w księgarni w Londynie?
-> może jesteś alchemikiem i kupujesz u mnie ingrediencje, a ja udaję, że wcale nie chciałabym być na Twoim miejscu?
-> może nie lubisz pająków i masz ochotę być na mojej czarnej liście?
-> a może totalnie nie masz pomysłu, ale w sumie chcesz się zgłosić po relacje? tym bardziej ZAPRASZAM <3
skąd i jak możemy się znać?
-> może byliśmy razem w Ravenclawie i wspólnie snuliśmy plany o naukowej rewolucji w czarodziejskim świecie?-> może należałeś do grupy Ślizgonów, których kiedyś uważałam za swoich przyjaciół, i śmiałeś się za moimi plecami, podczas gdy ja sądziłam, że wiele dla Ciebie znaczę?
-> może kilka razy sprzedałam Ci książkę, kiedy w latach 1951-1953 pracowałam jeszcze w księgarni w Londynie?
-> może jesteś alchemikiem i kupujesz u mnie ingrediencje, a ja udaję, że wcale nie chciałabym być na Twoim miejscu?
-> może nie lubisz pająków i masz ochotę być na mojej czarnej liście?
-> a może totalnie nie masz pomysłu, ale w sumie chcesz się zgłosić po relacje? tym bardziej ZAPRASZAM <3
aidan bagman
W dzieciństwie byłeś moim jedynym sprzymierzeńcem - kuzynem, który podobnie jak ja wyłamywał się ze schematu narzuconego nam przez rodzinę. Przez lata wspieraliśmy się i z niecierpliwością wypatrywałam Twojego ślubu z Jessą, dopóki nie zniknąłeś nagle, łamiąc serce nie tylko jej, ale i mnie.
Twój powrót do Anglii budzi we mnie mieszane uczucia, ale mimo wszystko cieszę się, że znów jesteś w moim życiu.
Twój powrót do Anglii budzi we mnie mieszane uczucia, ale mimo wszystko cieszę się, że znów jesteś w moim życiu.
benjamin wright
Nie, przykro mi, nie można się nauczyć mowy pająków. Ale próbowałeś, co szczerze podziwiam - do tego stopnia, że nie potrafię Ci odmówić, kiedy zjawiasz się u mnie, by wypytywać o wszystko, co związane z pająkami. Ja zresztą nie pozostaję dłużna - może pewnego dnia zainwestuję dzięki Tobie w smoka?
Łącząca nas pasja do zwierząt, które budzą w innych strach, pozwala mi sądzić, że wbrew pozorom to całkiem możliwe.
Łącząca nas pasja do zwierząt, które budzą w innych strach, pozwala mi sądzić, że wbrew pozorom to całkiem możliwe.
cassandra vablatsky
Przekleństwa, marzenia i zguby już w czasach szkolnych zbudowały pomiędzy nami silne zaufanie, które przetrwało mimo przeciwności losu. Nokturn sprawił, że nasze drogi znów się ze sobą skrzyżowały i wygląda na to, że rozumiemy się teraz lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
I lepiej niż ktokolwiek nas kiedyś rozumiał.
I lepiej niż ktokolwiek nas kiedyś rozumiał.
charlene leighton
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było
deirdre tsagairt
Zastanawiam się, kto mógł być bardziej rozczarowany - Ty, gdy wyszły na jaw różnice w naszych poglądach, czy ja, kiedy nasza kiełkująca przyjaźń momentalnie zwiędła. Łączyła nas naukowa pasja i chęć zdobywania wiedzy, jednak to nie wystarczyło, żebyś wybaczyła mi sympatię do szlam.
Moja porażka zapewne sprawiła Ci wiele przyjemności, ale jestem ciekawa, ile sprawi mi Twoja, kiedy tylko się o niej dowiem.
Moja porażka zapewne sprawiła Ci wiele przyjemności, ale jestem ciekawa, ile sprawi mi Twoja, kiedy tylko się o niej dowiem.
ignotus mulciber
Pająki za pajęcze informacje - ta wymiana nie mogłaby być prostsza. Mimo początkowej podejrzliwości z czasem zdołałam Ci zaufać, a przede wszystkim docenić Twoją fascynację moim darem, dlatego z chęcią przekazuję Ci pajęcze szepty, które słyszę w całym Londynie. Dopóki współpracujemy i nie pytamy o to, kim jesteśmy lub jakie mamy poglądy, nasza znajomość bardzo mi odpowiada.
Bo czasem wiedza potrafi przynieść więcej nieszczęścia niż szczęścia.
Bo czasem wiedza potrafi przynieść więcej nieszczęścia niż szczęścia.
johnatan bojczuk
Poznaliśmy się, gdy dopiero co rozpoczęłam swoje życie w Londynie, z trudem wiążąc koniec z końcem i próbując nie myśleć o doskwierającej mi samotności. W Tobie odnalazłam remedium; wypełniłeś śmiechem ponure wnętrze mojego pokoju w Dziurawym Kotle i choć nasz romans nie trwał długo, zasłużyłeś na specjalne miejsce w moim sercu.
Ale Twoją prawdziwą miłością była przygoda; rozumiałam to i nie zatrzymywałam Cię, gdy postanowiłeś opuścić Londyn.
Ale Twoją prawdziwą miłością była przygoda; rozumiałam to i nie zatrzymywałam Cię, gdy postanowiłeś opuścić Londyn.
justine tonks
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było
lyanna zabini
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było
lysandra vablatsky
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było
maeve clearwater
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było
poppy pomfrey
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było
ramsey mulciber
będzie będzie będzie będzie będzie jest było było było było było
sophia carter
Jako pierwsza dostrzegłaś złudę w przyjaźniach, które budowałam, ale nie chciałam Cię słuchać - wydawało mi się wręcz, że jako Puchonka powinnaś dać każdemu szansę. Choć nasze drogi rozeszły się już wiele lat temu, do dzisiaj jestem Ci wdzięczna za pomoc oraz wsparcie, na które zupełnie nie zasłużyłam.
I mimo wszystko liczę na to, że jeszcze kiedyś znów się spotkamy.
I mimo wszystko liczę na to, że jeszcze kiedyś znów się spotkamy.
You have witchcraftin your lips
Ostatnio zmieniony przez Tilda Fancourt dnia 04.01.19 21:10, w całości zmieniany 10 razy
no cześć, totalnie chcę się zgłosić po relację, ale kompletnie nie mam pomysłu!!!!!! ratunku!!!! :shock:
Idę po herbatę i zaraz Ci piszę pw, bo myślę, że to będzie wymagało większego knucia!!
You have witchcraftin your lips
Hej Tilda! Miałam przyjść, ale ja i czas stale się spieramy i nie umiemy dogadać. A teraz jeden event nam wyszedł, a znać się powinniśmy chociażby z Hogwartu, bo też byłam w Ravie tylko rok wyżej. Jak się zapatrujesz na niegdyś nawiną i roztrzepaną krukonkę, przez wiele lat ratowniczkę, teraz kursantkę na aurora, mocniej stąpającą po ziemi, bardziej ponurą po tym, co zdążyła zobaczyć?
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
No hej!
Myślę, że wbrew pozorom całkiem sporo łączy Justine i Tildę. Jako że obydwie były w domu Kruka, a różnica wieku pomiędzy nimi to tylko rok, na pewno musiały się znać i od strony Tildy widziałabym tutaj przede wszystko sporą ciekawość wobec daru Tonks, który bez wątpienia odróżniał ją jakoś od reszty uczniów, tak samo jak zwierzęcoustość Tildę. Więc pewnie zaczęło się od jakichś trochę natrętnych spojrzeń, które na początku być może irytowały Tonks - chociaż to też zależy, jak bardzo starała się ukryć swój dar! - ale z czasem Tilda pewnie wyznałaby jej, że jest pod ogromnym wrażeniem umiejętności Justine. Nie wiem tylko, czy na tym etapie ich więzi stałyby się bardziej przyjacielskie i czy może Tilda po jakimś czasie odważyłaby się opowiedzieć jej o swoich umiejętnościach, ale kiedy panna Fancourt zaczęła zadawać się ze Ślizgonami, ich stosunki mogły się trochę ochłodzić.
Potem Justine skończyła Hogwart i ich kontakt raczej się urwał, choć raczej nie zapomniały o sobie; myślę też, że ich drogi mogły się ponownie skrzyżować gdzieś w okolicach 1953 roku, kiedy Tilda otworzyła swoją hodowlę pająków. Wiadomo, początki bywają trudne, więc miała problemy z zapanowaniem nad pajęczym towarzystwem, które trochę ją kąsało, i stąd była dość częstym gościem na pogotowiu (jako że totalnie nie umie w magię leczniczą ). Tam mogła ponownie natknąć się na Tonks i od tamtej pory Justine pewnie regularnie opatrywała jej rany, próbowała wytłumaczyć podstawy pierwszej pomocy i generalnie obydwie powoli odświeżały starą znajomość.
Nie jestem pewna, w jaką stronę chciałabyś pociągnąć relację od tego momentu, ale chyba widziałabym tutaj taki ostrożny pozytyw, bo ostatecznie minęło trochę lat, czasy są niebezpieczne i choć kiedyś były ze sobą całkiem blisko, teraz są już dorosłymi osobami i mogą nie wszystko o sobie wiedzieć. Ale ogólnie jestem otwarta na modyfikacje i wszelkie pomysły.
Myślę, że wbrew pozorom całkiem sporo łączy Justine i Tildę. Jako że obydwie były w domu Kruka, a różnica wieku pomiędzy nimi to tylko rok, na pewno musiały się znać i od strony Tildy widziałabym tutaj przede wszystko sporą ciekawość wobec daru Tonks, który bez wątpienia odróżniał ją jakoś od reszty uczniów, tak samo jak zwierzęcoustość Tildę. Więc pewnie zaczęło się od jakichś trochę natrętnych spojrzeń, które na początku być może irytowały Tonks - chociaż to też zależy, jak bardzo starała się ukryć swój dar! - ale z czasem Tilda pewnie wyznałaby jej, że jest pod ogromnym wrażeniem umiejętności Justine. Nie wiem tylko, czy na tym etapie ich więzi stałyby się bardziej przyjacielskie i czy może Tilda po jakimś czasie odważyłaby się opowiedzieć jej o swoich umiejętnościach, ale kiedy panna Fancourt zaczęła zadawać się ze Ślizgonami, ich stosunki mogły się trochę ochłodzić.
Potem Justine skończyła Hogwart i ich kontakt raczej się urwał, choć raczej nie zapomniały o sobie; myślę też, że ich drogi mogły się ponownie skrzyżować gdzieś w okolicach 1953 roku, kiedy Tilda otworzyła swoją hodowlę pająków. Wiadomo, początki bywają trudne, więc miała problemy z zapanowaniem nad pajęczym towarzystwem, które trochę ją kąsało, i stąd była dość częstym gościem na pogotowiu (jako że totalnie nie umie w magię leczniczą ). Tam mogła ponownie natknąć się na Tonks i od tamtej pory Justine pewnie regularnie opatrywała jej rany, próbowała wytłumaczyć podstawy pierwszej pomocy i generalnie obydwie powoli odświeżały starą znajomość.
Nie jestem pewna, w jaką stronę chciałabyś pociągnąć relację od tego momentu, ale chyba widziałabym tutaj taki ostrożny pozytyw, bo ostatecznie minęło trochę lat, czasy są niebezpieczne i choć kiedyś były ze sobą całkiem blisko, teraz są już dorosłymi osobami i mogą nie wszystko o sobie wiedzieć. Ale ogólnie jestem otwarta na modyfikacje i wszelkie pomysły.
You have witchcraftin your lips
Tonks dość szybko nauczyła się panować nad umiejętnością, no... prawie. Jej jedynym problem właściwie aż do teraz, były włosy, które robiły dosłownie co chciały, a może bardziej kolorami, ukazywały stan emocjonalny ich właścicielki. Myślę, że spojrzenia prędzej by sprawiły, że Tonks sama by podeszła zacząć rozmowę - przywykła do tego, że ludzie na nią patrzą i rozróżniała dwa główne spojrzenia, te negatywne i te drugie, zbierające wszystko inne. Zdziłabym się, że z pająkami to rozmawiać można, ale pytałabym co mówią ciekawego.
No a jak ze ślizgonami zaczęłaś się prowadzać, to pewnie coraz rzadziej razem siedziałyśmy. Bo ja ci mówiłam, że potrafią pięknie mówić i oczarować kogoś, jeśli chcą ale nie dopuszczają do siebie blisko. I upadek z góry, na którą powoli się wdrapujesz będzie bolesny.
Co do spotkania po latach, to może bardziej na jakiejś interwencji u ciebie, jak wezwałaś pogotwie. Mogłam zostać Twoją prywatną opatrywarką! <3
Ostrożny pozytyw jest dobry na początek, możemy potem zagrać i zobaczyć, jak to wyjdzie jak się w praniu zmieszamy
No a jak ze ślizgonami zaczęłaś się prowadzać, to pewnie coraz rzadziej razem siedziałyśmy. Bo ja ci mówiłam, że potrafią pięknie mówić i oczarować kogoś, jeśli chcą ale nie dopuszczają do siebie blisko. I upadek z góry, na którą powoli się wdrapujesz będzie bolesny.
Co do spotkania po latach, to może bardziej na jakiejś interwencji u ciebie, jak wezwałaś pogotwie. Mogłam zostać Twoją prywatną opatrywarką! <3
Ostrożny pozytyw jest dobry na początek, możemy potem zagrać i zobaczyć, jak to wyjdzie jak się w praniu zmieszamy
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Bardzobardzobardzo chcę Ci podrzucić Kajkę, choć powiązania mam na dobrą sprawę tylko dwa (przynajmniej dopóki nie przeczytam karty – wzięło mnie na poszerzenie znajomości Kajki akurat wtedy, jak już nie dam rady czytać kart jej potencjalnych znajomych ).
Po pierwsze, Tilda i Kajka są z tego samego rocznika, więc znać musiały się na bank, mimo że były w innych domach. Myślę, że Kajkę można bardzo wpisać w marzycielstwo i optymizm Tildy, ponieważ od '44-ego Caileen stała się do pewnego stopnia uosobieniem optymizmu w Hogwarcie. Wygrywała na korytarzach podnoszące na duchu piosenki i robiła wszystko co mogła, żeby jej muzyka tworzyła w szkole więcej uśmiechniętych twarzy. Możliwe, że przyciągnęły się przez to z Tyldą do siebie nawzajem i wytworzyły całkiem fajową znajomość (zresztą, masz cudowny wizerunek, myślę że Kajkę mogło do Tildy ciągnąć też przez to, choć zupełnie nieświadomie i pewnie bez wyraźnego okazywania to w sumie byłby dobry łącznik do drugiego powiązania!).
Po drugie, Caileen sobie mniej lub bardziej alchemikuje, choć mimo ukończenia mungowskiego kursu nadal boi się wziąć za to "na zawodowo". Mogłaby być w miarę stałą klientką Tildy, mimo pająków, które na bank zawsze byłyby bardzo poważnym powodem, żeby albo wizytę odłożyć na później, albo zamienić ją na zamówienie listowne. Łącznik z głównie fizycznego zainteresowania Tildą mógłby w tym miejscu pokazywać się przez to, że Kajka wyraźnie widziałaby zmiany, przez jakie Fancourt przeszła, czyli podkrążone oczy, pajęczyny we włosach, albo chociażby wypranie z tego marzycielstwa, które zakładam że jakoś się jednak w Hogwarcie ukazywało. Choć sama z siebie jest fundamentalnie dobrą duszą, nie jest w tym tak inwazyjna, jak jej żona-nieżona (która, wedle obecnego pomysłu, jak widzi marnujących się ludzi, to nie jest w stanie wysiedzieć w miejscu), więc najpewniej ograniczałaby się do zmartwionych spojrzeń. Te z kolei mogłyby, na przykład, bardzo Tyldę irytować, nawet jeśli wiedziałaby, że to piekło, które Kajka brukowała bardzo dobrymi intencjami.
Nie powiem, fajno byłoby mieć przeciwwagę dla Amahejtuszów
Poranna edyta: udało się! Przeczytałem całą Tildę z zachwytem wynikającym nie tylko ze stylu, ale też z kreacji postaci No i dochodzę do wniosku, że Kajka i Tylda są jeszcze bardziej podobne, niż wychodziło mi z pierwszych oględzin. Obie chciałyby czynić coś dobrego dla świata, ale obie nie do końca idą w tym kierunku. Myślę, że gdzieś w tę relację dałoby się wpleść zazdrość ze strony Fancourtówny. Caileen niby brała korepetycje i starała się dobrze sobie poradzić z owutemami, ale zdaje się, że łatwo można byłoby w ostatecznych wynikach zobaczyć niesprawiedliwość. Tilda marzyła o alchemii i widziała ją jako bezpośredni cel, Cai była do ostatnich chwil niepewna, trochę nawet niechętna: rzeczywistość pokazała, jak bardzo lubi być przewrotną.
Tym bardziej widzę zbliżenia i oddalenia w Hogwarcie. Nie sądzę, żeby Kajka trzymała się wybitnie blisko arystokracji (choć ambitny ojciec pewnie cały czas ją do tego namawiał), dlatego tak jak przed Tyldy znajomością z wysoko urodzonymi mogły się w miarę ze sobą trzymać, tak w jej trakcie pewnie trochę się od siebie oddaliły. W ogóle wygląda na to, że ich przyjaźń, tak to sobie odważnie nazwę, mogła być jak wahadło, tak w Hogwarcie, jak i poza nim. Jeśli dobrze rozumiem, po jakimś czasie przesiedzianym bezczynnie w domu, Fancourt zamieszkała w Londynie. W tym czasie Findlayówna zapoznawała się z Irlandią, a także "królowała" w Szkocji, dopiero potem jadąc do Londynu i na nowo pojawiając się w życiu starej znajomej.
Nie chcę Cię przytłoczyć tekstem, więc tu na razie skończę, ale bardzo chętnie podogaduję jeszcze jakieś detale, które mogłyby nam tę relację uciekawić. Wszystko zależnie od tego, w co byłoby Ci wygodnie pójść!
[bylobrzydkobedzieladnie]
Po pierwsze, Tilda i Kajka są z tego samego rocznika, więc znać musiały się na bank, mimo że były w innych domach. Myślę, że Kajkę można bardzo wpisać w marzycielstwo i optymizm Tildy, ponieważ od '44-ego Caileen stała się do pewnego stopnia uosobieniem optymizmu w Hogwarcie. Wygrywała na korytarzach podnoszące na duchu piosenki i robiła wszystko co mogła, żeby jej muzyka tworzyła w szkole więcej uśmiechniętych twarzy. Możliwe, że przyciągnęły się przez to z Tyldą do siebie nawzajem i wytworzyły całkiem fajową znajomość (zresztą, masz cudowny wizerunek, myślę że Kajkę mogło do Tildy ciągnąć też przez to, choć zupełnie nieświadomie i pewnie bez wyraźnego okazywania to w sumie byłby dobry łącznik do drugiego powiązania!).
Po drugie, Caileen sobie mniej lub bardziej alchemikuje, choć mimo ukończenia mungowskiego kursu nadal boi się wziąć za to "na zawodowo". Mogłaby być w miarę stałą klientką Tildy, mimo pająków, które na bank zawsze byłyby bardzo poważnym powodem, żeby albo wizytę odłożyć na później, albo zamienić ją na zamówienie listowne. Łącznik z głównie fizycznego zainteresowania Tildą mógłby w tym miejscu pokazywać się przez to, że Kajka wyraźnie widziałaby zmiany, przez jakie Fancourt przeszła, czyli podkrążone oczy, pajęczyny we włosach, albo chociażby wypranie z tego marzycielstwa, które zakładam że jakoś się jednak w Hogwarcie ukazywało. Choć sama z siebie jest fundamentalnie dobrą duszą, nie jest w tym tak inwazyjna, jak jej żona-nieżona (która, wedle obecnego pomysłu, jak widzi marnujących się ludzi, to nie jest w stanie wysiedzieć w miejscu), więc najpewniej ograniczałaby się do zmartwionych spojrzeń. Te z kolei mogłyby, na przykład, bardzo Tyldę irytować, nawet jeśli wiedziałaby, że to piekło, które Kajka brukowała bardzo dobrymi intencjami.
Nie powiem, fajno byłoby mieć przeciwwagę dla Amahejtuszów
Poranna edyta: udało się! Przeczytałem całą Tildę z zachwytem wynikającym nie tylko ze stylu, ale też z kreacji postaci No i dochodzę do wniosku, że Kajka i Tylda są jeszcze bardziej podobne, niż wychodziło mi z pierwszych oględzin. Obie chciałyby czynić coś dobrego dla świata, ale obie nie do końca idą w tym kierunku. Myślę, że gdzieś w tę relację dałoby się wpleść zazdrość ze strony Fancourtówny. Caileen niby brała korepetycje i starała się dobrze sobie poradzić z owutemami, ale zdaje się, że łatwo można byłoby w ostatecznych wynikach zobaczyć niesprawiedliwość. Tilda marzyła o alchemii i widziała ją jako bezpośredni cel, Cai była do ostatnich chwil niepewna, trochę nawet niechętna: rzeczywistość pokazała, jak bardzo lubi być przewrotną.
Tym bardziej widzę zbliżenia i oddalenia w Hogwarcie. Nie sądzę, żeby Kajka trzymała się wybitnie blisko arystokracji (choć ambitny ojciec pewnie cały czas ją do tego namawiał), dlatego tak jak przed Tyldy znajomością z wysoko urodzonymi mogły się w miarę ze sobą trzymać, tak w jej trakcie pewnie trochę się od siebie oddaliły. W ogóle wygląda na to, że ich przyjaźń, tak to sobie odważnie nazwę, mogła być jak wahadło, tak w Hogwarcie, jak i poza nim. Jeśli dobrze rozumiem, po jakimś czasie przesiedzianym bezczynnie w domu, Fancourt zamieszkała w Londynie. W tym czasie Findlayówna zapoznawała się z Irlandią, a także "królowała" w Szkocji, dopiero potem jadąc do Londynu i na nowo pojawiając się w życiu starej znajomej.
Nie chcę Cię przytłoczyć tekstem, więc tu na razie skończę, ale bardzo chętnie podogaduję jeszcze jakieś detale, które mogłyby nam tę relację uciekawić. Wszystko zależnie od tego, w co byłoby Ci wygodnie pójść!
[bylobrzydkobedzieladnie]
*zapłon*
Skoro jesteśmy z jednego rocznika, nie ma opcji, żebyśmy się nie znały! Myślę, że muzyka Caileen byłaby dobrym punktem zaczepienia w ich przyjaźni, bo Tilda dorastała w domu, w którym panowały surowe zasady i dość ponura atmosfera, jako że jej matka notorycznie strofowała ją i ganiła za najmniejsze przewinienia Hogwart był dla niej punktem zwrotnym w życiu i pozwolił Tildzie wreszcie otworzyć się na innych ludzi i pokazać tę swoją marzycielską stronę, więc słysząc na korytarzach optymistyczne piosenki Caileen, mogła się czuć oczarowana muzyką i stopniowo nabierać coraz więcej wiary w to, że nareszcie znalazła się we właściwym miejscu!
Jeśli chodzi o zauroczenie Caileen Tildą, to myślę, że byłoby ono dość platoniczne - Tilda raczej nie dostrzegałaby subtelnych sygnałów ze strony Findlay i traktowałaby ją po prostu po przyjacielsku, co nie zmienia faktu, że pewnie łączyłaby je właśnie ta marzycielska natura i chęć czynienia dobra, później również wspólne snucie planów na przyszłość.
No i kiedy Tilda zaczęła zabiegać o uwagę ambitnych Ślizgonów, pewnie spowodowało to zgrzyty pomiędzy nimi i rzadziej spędzały ze sobą czas. Gdy z kolei okazało się, że owutemy nie poszły Tildzie najlepiej i jej plany na alchemiczną karierę legły w gruzach, w przeciwieństwie do planów Caileen, zapewne u Fancourt pojawiła się też lekka zazdrość. Ale raczej przybrała postać lakonicznych listów, suchych gratulacji i słabnącego stopniowo kontaktu, który mogły odnowić dopiero po latach, gdy Tilda zamieszkała już w Londynie.
Jak najbardziej pasuje mi, żeby Caileen była stałą klientką Tildy (takich wątków mi brakuje ), więc na pewno widują się raz na jakiś czas, gdy Findlay wpada po pajęcze ingrediencje. I faktycznie - Tilda sporo się zmieniła, twardo stąpa po ziemi i nie oczekuje już od życia zbyt wiele, więc pewnie nawet drażni ją trochę to, jak bardzo Caileen przejmuje się zmianami, które w niej zaszły. Ale resztę chyba pozostawiłabym już fabule!
Skoro jesteśmy z jednego rocznika, nie ma opcji, żebyśmy się nie znały! Myślę, że muzyka Caileen byłaby dobrym punktem zaczepienia w ich przyjaźni, bo Tilda dorastała w domu, w którym panowały surowe zasady i dość ponura atmosfera, jako że jej matka notorycznie strofowała ją i ganiła za najmniejsze przewinienia Hogwart był dla niej punktem zwrotnym w życiu i pozwolił Tildzie wreszcie otworzyć się na innych ludzi i pokazać tę swoją marzycielską stronę, więc słysząc na korytarzach optymistyczne piosenki Caileen, mogła się czuć oczarowana muzyką i stopniowo nabierać coraz więcej wiary w to, że nareszcie znalazła się we właściwym miejscu!
Jeśli chodzi o zauroczenie Caileen Tildą, to myślę, że byłoby ono dość platoniczne - Tilda raczej nie dostrzegałaby subtelnych sygnałów ze strony Findlay i traktowałaby ją po prostu po przyjacielsku, co nie zmienia faktu, że pewnie łączyłaby je właśnie ta marzycielska natura i chęć czynienia dobra, później również wspólne snucie planów na przyszłość.
No i kiedy Tilda zaczęła zabiegać o uwagę ambitnych Ślizgonów, pewnie spowodowało to zgrzyty pomiędzy nimi i rzadziej spędzały ze sobą czas. Gdy z kolei okazało się, że owutemy nie poszły Tildzie najlepiej i jej plany na alchemiczną karierę legły w gruzach, w przeciwieństwie do planów Caileen, zapewne u Fancourt pojawiła się też lekka zazdrość. Ale raczej przybrała postać lakonicznych listów, suchych gratulacji i słabnącego stopniowo kontaktu, który mogły odnowić dopiero po latach, gdy Tilda zamieszkała już w Londynie.
Jak najbardziej pasuje mi, żeby Caileen była stałą klientką Tildy (takich wątków mi brakuje ), więc na pewno widują się raz na jakiś czas, gdy Findlay wpada po pajęcze ingrediencje. I faktycznie - Tilda sporo się zmieniła, twardo stąpa po ziemi i nie oczekuje już od życia zbyt wiele, więc pewnie nawet drażni ją trochę to, jak bardzo Caileen przejmuje się zmianami, które w niej zaszły. Ale resztę chyba pozostawiłabym już fabule!
You have witchcraftin your lips
Tak tak, w okresie kiedy Kajka mogłaby jeszcze fizycznie zwracać uwagę na Tildę, sama się przed sobą nie przyznawała do, nazwijmy to, swojej rozszerzonej perspektywy, więc nawet tych sygnałów nie wysyłałaby tak wiele – oczywiście tak długo, jak sama miała na nie wpływ!
Wspólne snucie planów na przyszłość mnie trochę rozczuliło, biorąc pod uwagę że tak się w tej przyszłości od siebie oddaliły Pięknie, biorę wszystko maks i jeśli masz czas i chęci na wątkowanie, to daj mi znać na PW, mam już chyba pomysł na coś, co możemy rozegrać!
Wspólne snucie planów na przyszłość mnie trochę rozczuliło, biorąc pod uwagę że tak się w tej przyszłości od siebie oddaliły Pięknie, biorę wszystko maks i jeśli masz czas i chęci na wątkowanie, to daj mi znać na PW, mam już chyba pomysł na coś, co możemy rozegrać!
To w takim razie już wszystko wiemy, super.
I na razie trochę tonę w wątkach i średnio ogarniam życie, ale trzymaj dla mnie miejsce w kolejce, bo jak złapię trochę więcej czasu, to chętnie pogram.
I na razie trochę tonę w wątkach i średnio ogarniam życie, ale trzymaj dla mnie miejsce w kolejce, bo jak złapię trochę więcej czasu, to chętnie pogram.
You have witchcraftin your lips
Musimy koniecznie porozmawiać o pająkach.
przyjdź śmierci, ale tak skrycie, tak skrycie bym nie czuł twego zbliżenia, bo sama rozkosz konania, rozkosz konania mogłaby
wrócić mi życie
wrócić mi życie
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale owszem, koniecznie musimy porozmawiać o tych pająkach.
W Hogwarcie trochę się minęliśmy, więc myślę, że mogą nas połączyć dość świeże więzi, oparte głównie na naszej wspólnej pasji do magicznych i niemagicznych istot, ale nie tylko. Myślę, że możemy regularnie mijać się w magicznej menażerii, do której obydwoje wpadamy, żeby załatwić jakieś drobne sprawy - ja po olbrzymie zapasy suszonych świerszczy i tego typu smakołyki dla moich pająków, a Ty po najróżniejsze artykuły dla swoich podopiecznych. Może jeszcze nie zamieniliśmy ze sobą słowa, ale pewnie nawzajem próbujemy zgadnąć, co takiego hodujemy - zerkamy kątem oka, nadstawiamy ucha, stajemy za sobą w kolejce i jakoś szczególnie nie kryjemy się z tym, że jesteśmy ciekawscy. Pewnie w końcu któreś z nas nie wytrzyma presji i zapyta, a może akurat będą mieli na coś promocję i nagle znajdziemy się na ścieżce wojennej.
Co z tego wyjdzie - nie wiadomo, chyba pozostawiłabym nasz los fabule, ale gdy w grę wchodzą magiczne stworzenia, Tilda na pewno spojrzy na Coriandera przychylnym okiem. Daj znać, co o tym myślisz!
You have witchcraftin your lips
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
porozmawiajmy o pająkach
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania