Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Derbyshire
Niebieski las
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Niebieski las
Niebieski las jest stosunkowo niewielkim, lecz wyjątkowo malowniczym zakątkiem ulokowanym gdzieś na południu Anglii. Wiosną jego dno porastają tysiące niebieskich dzwonków, skąd też wzięła się potoczna nazwa tego lasu. Miejsce to jest bardzo ciche i rzadko uczęszczane, wydaje się idealną lokacją dla artystów poszukujących inspiracji i spokoju, jednakże nie tylko artystyczne dusze znajdą tutaj coś dla siebie – w lesie, oprócz wszechobecnych dzwonków, można znaleźć także inne rośliny, w tym również zioła przydatne do warzenia eliksirów. Z tego powodu miejsce często przyciąga alchemików i zielarzy, którzy odwiedzają las poszukując ingrediencji. Najlepszą porą na zbiory jest wiosna i lato, lecz i w inne pory roku można znaleźć tutaj coś interesującego lub przynajmniej spędzić miły dzień na łonie natury.
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Magia szarpnęła, Alexander zaciskając palce na różdżce mknął przed siebie, a wraz z nim po obu jego stronach Julien i Keat. Ich podróż nie była długa i spodziewał się, że znajdą się niezwykle blisko nieznajomych, lecz nie spodziewał się, że będzie to aż tak blisko.
Jeżeli miałby opisać lądowanie to na pewno przyznałby, że było niespodziewane i bolesne. Postać wyrosła przed nim jakby z niebytu, a on w pełnym pędzie wpadł na nią, przewracając ich oboje na ziemię. Przez moment myślał, że może się połamał. Na chwilę zabrakło mu tchu, a ciało zaprotestowało, feerią ostrzegawczych bodźców uderzając mu do głowy. Jednak to, kogo przed sobą ujrzał sprawiło, że ból nagle zdał się nie taki znów istotny. Nie, nawet jeśli się połamał, to to musiało zaczekać. Nie musiał nic mówić, przez ten krótki moment gdy oboje pojmowali sytuację jego twarz wyrażała dosłownie wszystko. W nabrzmiałych od pierwszego zaskoczenia źrenicach Farleya nie było jednak strachu: była czysta wściekłość.
– Rycerze! – wypalił, być może opluwając ją przy tym i z całą werwą jaką posiadał odepchnął się od Rookwood, nie dbając o to gdzie będzie miała po tym siniaki, i przeturlał na bok, chcąc jak najszybciej móc mieć ją na końcu różdżki.
| Rzut na zwinność, przemieszczam się na pole prawo-dół
Jeżeli miałby opisać lądowanie to na pewno przyznałby, że było niespodziewane i bolesne. Postać wyrosła przed nim jakby z niebytu, a on w pełnym pędzie wpadł na nią, przewracając ich oboje na ziemię. Przez moment myślał, że może się połamał. Na chwilę zabrakło mu tchu, a ciało zaprotestowało, feerią ostrzegawczych bodźców uderzając mu do głowy. Jednak to, kogo przed sobą ujrzał sprawiło, że ból nagle zdał się nie taki znów istotny. Nie, nawet jeśli się połamał, to to musiało zaczekać. Nie musiał nic mówić, przez ten krótki moment gdy oboje pojmowali sytuację jego twarz wyrażała dosłownie wszystko. W nabrzmiałych od pierwszego zaskoczenia źrenicach Farleya nie było jednak strachu: była czysta wściekłość.
– Rycerze! – wypalił, być może opluwając ją przy tym i z całą werwą jaką posiadał odepchnął się od Rookwood, nie dbając o to gdzie będzie miała po tym siniaki, i przeturlał na bok, chcąc jak najszybciej móc mieć ją na końcu różdżki.
| Rzut na zwinność, przemieszczam się na pole prawo-dół
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 51
'k100' : 51
Różdżka pociągnęła go w wybranym kierunku, świst powietrza zadźwięczał w jego uszach, a obraz rozmył się przez chwilę, zupełnie jakby w jednej chwili czarodziej stał się prawie tak szybki jak błysk pioruna. Wylądowawszy pierwej spostrzegł tony piachu ciągnące się na wiele metrów. Czyżby zaklęcie, skoro wcześniej tego tam nie było? Duna? Prędko odwrócił jednak spojrzeniem na stojącą naprzeciw niego damę o iście wilej urodzie. A może była wilą? Pamiętał co potrafiły robić mu jeszcze za czasów szkolnych i nie było tu mowy tylko o ich uroku, przez który niemal każdy był w stanie zrobić dla nich wszystko, jednak ten ich ogień… Przełknął głośniej ślinę, natychmiast przemieszczając się tak, aby znaleźć się od niej, jak najdalej - na tyle, na ile było to możliwe. Być może w innych okolicznościach zaryzykowałby wyrecytowanie wiersza w jej stronę lub zwrócenie uwagi na to jak piękna była, lecz całe otoczenie wołało o to, aby skupić się na działaniu prewencyjnym przeciwko możliwym wrogom. Nie opuszczając różdżki rzucił zaklęcie, które pierwsze przyszło mu na myśl w tej całej sytuacji. Niegdyś z Alexem wykorzystywali te i inne podobne czary, aby pacyfikować w ten sposób przeróżne osoby (a szczególnie, te które potrafiły grozić ognistymi kulami), jeszcze za czasów Akademii Beauxbatons, chociaż wtedy przepadał raczej za przemienianiem w gęś lub królika. – Bombino! – machnął różdżką, celując w swoją stojącą przeciwniczkę o wilej urodzie. – Przepra-... – urwał, choć chciał przeprosić, lecz słysząc Alexa, wiedział już, że nie ma za co.
| krateczkę w prawo pięknie proszę
| krateczkę w prawo pięknie proszę
A on biegł wybrzeżami coraz innych światów. Odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów
The member 'Julien de Lapin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 100
'k100' : 100
Czemu ziemia zadrżała? Musiało mieć to związek z błyskiem silnego zaklęcia, niewiele jednak wiedział o transmutacji i po raz pierwszy w życiu widział coś takiego.
Różdżka z niebywałą siłą pociągnęła go w stronę polany, w miejsce, które znajdowało się tak właściwie na granicy z piaskownicą. Nie miał nawet pewności, czy całej ich trójce udało się poprawnie rzucić zaklęcie; wszystko rozmyło się, a kilka łez napłynęło mu do oczu, gdy zimne powietrze napierało na przymknięte lekko powieki. W tym momencie tor lotu był poza jego kontrolą; w ostatniej chwili zza drzewa, obok którego miał wylądować, wyłoniła się kobieca sylwetka; impet uderzenia pozbawił go tchu, ból rozlał się po klatce piersiowej. Zaskoczone spojrzenie wyłupiaście osiadło na zamglonej, dziwnie rozmytej twarzy, a on zadziałał właściwie instynktownie. Błyskawicznie.
Znajdował się na górze, na jej sylwetce, poprawił się więc tak, by usiąść okrakiem na wysokości bioder kobiety, uniemożliwiając jej wyswobodzenie się spod ciężaru jego ciała. Tak, by znalazła się W żelaznym uścisku. Mocno napiął twarde mięśnie. Chciał, by znaleźli się w takiej pozycji, by mogła co najwyżej szarpać nogami, niewiele tak właściwie będąc w stanie mu zrobić. Prawe kolano próbował przesunąć nieco wyżej, by jego ciężarem docisnąć lewą dłoń nieznajomej, mniej więcej na wysokości nadgarstka. Jednocześnie plecy miał wyprostowane, nie pochylał się w stronę jej twarzy, starając się zachowywać dystans, który pozwoli mu uniknąć ewentualnych prób wgryzienia się w jego prawą rękę; nie wiedział, czego może się spodziewać po tej kobiecie. Właściwie niewiele na ten moment rozumiał; mógł mieć do czynienia z kimś, komu przyszło się bronić przed dwójką napastników z, najprawdopodobniej, czarnomagicznymi różdżkami (Julien mówił przecież o piątce osób, czy dwójka zdążyła się teleportować?). Najpierw jednak zadbają o własne bezpieczeństwo - a potem przyjdzie czas na próbę zrozumienia, co się tutaj wydarzyło.
Prawą ręką, na jedynie lekko zgiętym łokciu, tak, by przedramię nie znajdowało się zbyt blisko zębów kobiety, obciążył jej prawe przedramię; jak i lewą, wbijając palce w przegub kobiecej dłoni - zupełnie tak, jak wówczas, gdy zaatakował go w porcie napastnik z nożem; być może uda mu się trafić w miejsce na nadgarstku, którego mocniejsze uciśnięcie spowoduje rozluźnienie chwytu prawej dłoni kobiety, w której wciąż trzymała różdżkę.
| wykorzystuje znajomość walki wręcz (II), starając się unieruchomić Tatianę; rzucam na sprawność, jeśli to zbędne, proszę o zignorowanie rzutu
Różdżka z niebywałą siłą pociągnęła go w stronę polany, w miejsce, które znajdowało się tak właściwie na granicy z piaskownicą. Nie miał nawet pewności, czy całej ich trójce udało się poprawnie rzucić zaklęcie; wszystko rozmyło się, a kilka łez napłynęło mu do oczu, gdy zimne powietrze napierało na przymknięte lekko powieki. W tym momencie tor lotu był poza jego kontrolą; w ostatniej chwili zza drzewa, obok którego miał wylądować, wyłoniła się kobieca sylwetka; impet uderzenia pozbawił go tchu, ból rozlał się po klatce piersiowej. Zaskoczone spojrzenie wyłupiaście osiadło na zamglonej, dziwnie rozmytej twarzy, a on zadziałał właściwie instynktownie. Błyskawicznie.
Znajdował się na górze, na jej sylwetce, poprawił się więc tak, by usiąść okrakiem na wysokości bioder kobiety, uniemożliwiając jej wyswobodzenie się spod ciężaru jego ciała. Tak, by znalazła się W żelaznym uścisku. Mocno napiął twarde mięśnie. Chciał, by znaleźli się w takiej pozycji, by mogła co najwyżej szarpać nogami, niewiele tak właściwie będąc w stanie mu zrobić. Prawe kolano próbował przesunąć nieco wyżej, by jego ciężarem docisnąć lewą dłoń nieznajomej, mniej więcej na wysokości nadgarstka. Jednocześnie plecy miał wyprostowane, nie pochylał się w stronę jej twarzy, starając się zachowywać dystans, który pozwoli mu uniknąć ewentualnych prób wgryzienia się w jego prawą rękę; nie wiedział, czego może się spodziewać po tej kobiecie. Właściwie niewiele na ten moment rozumiał; mógł mieć do czynienia z kimś, komu przyszło się bronić przed dwójką napastników z, najprawdopodobniej, czarnomagicznymi różdżkami (Julien mówił przecież o piątce osób, czy dwójka zdążyła się teleportować?). Najpierw jednak zadbają o własne bezpieczeństwo - a potem przyjdzie czas na próbę zrozumienia, co się tutaj wydarzyło.
Prawą ręką, na jedynie lekko zgiętym łokciu, tak, by przedramię nie znajdowało się zbyt blisko zębów kobiety, obciążył jej prawe przedramię; jak i lewą, wbijając palce w przegub kobiecej dłoni - zupełnie tak, jak wówczas, gdy zaatakował go w porcie napastnik z nożem; być może uda mu się trafić w miejsce na nadgarstku, którego mocniejsze uciśnięcie spowoduje rozluźnienie chwytu prawej dłoni kobiety, w której wciąż trzymała różdżkę.
| wykorzystuje znajomość walki wręcz (II), starając się unieruchomić Tatianę; rzucam na sprawność, jeśli to zbędne, proszę o zignorowanie rzutu
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 53
'k100' : 53
Wiatr i śnieg przybierały na sile tak samo jak pojedynek, który w dużej mierze zaczął toczyć się na zimnym, zmarzniętym gruncie lasu i trawie. Sytuacja jednak szybko poczęła rozwijać się i przybierać coraz to bardziej interesujący zwrot wydarzeń.
Sigrun, uwięziona pod nieznacznie cięższym Alexandrem, dobrze jej znanym przeciwnikiem, postanowiła skorzystać z umiejętności pozyskanej dzięki przychylności Czarnego Pana. Mimo ogromnego poczucia słabości, wywołanego zderzeniem z wrogiem, posiadała ogromne umiejętności w czarnej magii, aby bez problemu przyjąć formę czarnego obłoku. Śmierciożerczyni zawisła dobre pięć stóp ponad pozostałymi. Alexander natomiast, znajdując się w dogodniejszym położeniu, bez trudu przeturlał się tuż po tym, gdy ciało przeciwniczki zaczęło rozpływać się w czarnym, gęstym dymie.
Tuż obok równie zajadłą walkę toczyli Keat oraz Tatiana. Znacznie silniejszy i sprawniejszy, obudowany konkretną masą mięśniową czarodziej próbował utrzymać czarownicę w uścisku, całym ciałem napierając na nią. Ta jednak, to niefortunne zderzenie przeżyła z mniejszymi konsekwencjami. Wbrew wszelkim pozorom oraz byciu ewidentnie słabszą, odnalazła w sobie więcej siły, dzięki której udało jej się zepchnąć Keata, zyskując więcej przestrzeni oraz swobody do dalszego działania.
Trzecia para niezmiennie stojąca na nogach jako jedyna wymierzyła w siebie różdżki bez większego wahania sięgnęła po tę samą dziedzinę magii. Promień Elviry celnie pomknął w stronę Juliena, który podjął wyjątkową próbę przetransmitowania czarownicy w zwierzę zwinne, lecz jednocześnie wyjątkowo bezużyteczne w walce. Nie spodziewał się jednak, że uda mu się dokonać tego z tak wielką siłą i koncentracją. Czar transmutacyjny natychmiast wypalił zwrotnie częścią swojej mocy, obdarzając Juliena częścią żabich umiejętności. Momentalnie poczuł, jak jego ciało stało się znacznie bardziej gibkie i sprężyste.
Ciała dwóch nieprzytomnych zielarek niemal w całości zniknęły wciągnięte przez ziemię. Czy tego Elvira chciała, czy nie, lecz dokonała spektakularnego pochówku bezwładnych ciał, które same nie były w stanie wydostać się – czekała na nie wyjątkowo bolesna śmierć, choć nie miały prawa jej odczuć.
Julien, ze względu na krytyczny sukces otrzymujesz bonus +10 do zwinności na najbliższe 3 tury
| Czas na odpis wynosi 24 godziny.
Rycerze odpisują w tym temacie.
Zakonnicy odpisują w tym temacie.
Tatiana - Evanescentio (5/5)
Alexander - Magicus Extremos (5/6): +19 do rzutów na zaklęcia dla Keata i Juliena; zaklęcie
Sigrun - Salvio Hexia, przemiana we mgłę (1/3)
Julien - +10 do zwinności (1/3)
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
Sigrun, uwięziona pod nieznacznie cięższym Alexandrem, dobrze jej znanym przeciwnikiem, postanowiła skorzystać z umiejętności pozyskanej dzięki przychylności Czarnego Pana. Mimo ogromnego poczucia słabości, wywołanego zderzeniem z wrogiem, posiadała ogromne umiejętności w czarnej magii, aby bez problemu przyjąć formę czarnego obłoku. Śmierciożerczyni zawisła dobre pięć stóp ponad pozostałymi. Alexander natomiast, znajdując się w dogodniejszym położeniu, bez trudu przeturlał się tuż po tym, gdy ciało przeciwniczki zaczęło rozpływać się w czarnym, gęstym dymie.
Tuż obok równie zajadłą walkę toczyli Keat oraz Tatiana. Znacznie silniejszy i sprawniejszy, obudowany konkretną masą mięśniową czarodziej próbował utrzymać czarownicę w uścisku, całym ciałem napierając na nią. Ta jednak, to niefortunne zderzenie przeżyła z mniejszymi konsekwencjami. Wbrew wszelkim pozorom oraz byciu ewidentnie słabszą, odnalazła w sobie więcej siły, dzięki której udało jej się zepchnąć Keata, zyskując więcej przestrzeni oraz swobody do dalszego działania.
Trzecia para niezmiennie stojąca na nogach jako jedyna wymierzyła w siebie różdżki bez większego wahania sięgnęła po tę samą dziedzinę magii. Promień Elviry celnie pomknął w stronę Juliena, który podjął wyjątkową próbę przetransmitowania czarownicy w zwierzę zwinne, lecz jednocześnie wyjątkowo bezużyteczne w walce. Nie spodziewał się jednak, że uda mu się dokonać tego z tak wielką siłą i koncentracją. Czar transmutacyjny natychmiast wypalił zwrotnie częścią swojej mocy, obdarzając Juliena częścią żabich umiejętności. Momentalnie poczuł, jak jego ciało stało się znacznie bardziej gibkie i sprężyste.
Ciała dwóch nieprzytomnych zielarek niemal w całości zniknęły wciągnięte przez ziemię. Czy tego Elvira chciała, czy nie, lecz dokonała spektakularnego pochówku bezwładnych ciał, które same nie były w stanie wydostać się – czekała na nie wyjątkowo bolesna śmierć, choć nie miały prawa jej odczuć.
Julien, ze względu na krytyczny sukces otrzymujesz bonus +10 do zwinności na najbliższe 3 tury
| Czas na odpis wynosi 24 godziny.
Rycerze odpisują w tym temacie.
Zakonnicy odpisują w tym temacie.
Tatiana - Evanescentio (5/5)
Alexander - Magicus Extremos (5/6): +19 do rzutów na zaklęcia dla Keata i Juliena; zaklęcie
Sigrun - Salvio Hexia, przemiana we mgłę (1/3)
Julien - +10 do zwinności (1/3)
- Żywotność:
- Elvira 209/209
Sigrun 212/227 [15 (tłuczone)]
Tatiana 205/220 [15 (tłuczone)]
Alexander 205/220 [15 (tłuczone)]
Julien 210/210
Keat 235/250 [15 (tłuczone)]
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
Harde, szorstkie westchnienie uleciało spomiędzy jej warg niemal na bezdechu, przeplatając się z poprzednim przekleństwem, teraz stanowiące odpowiedź na ciężar męskiego ciała. Niespodziewany, przyszpilający jej własne do zlodowaciałej ziemi, bolesny w promieniującym odrętwieniu w prawej stronie ramion. Nie zastanawiała się już nawet kim był, kim mógł być – nie po wrzaskliwym głosie Sigrun, który powiedział jej wystarczająco.
Wypuściła z ust ciche warknięcie, zaciskając mocno zęby, a zziębnięte palce na materiale jego odzienia, z determinacją zrzucając jego ciało i – w końcu – przywracając samej sobie czucie w dłoniach, chwyt różdżki. Oddech, swobodę.
Pospiesznie podniosła się na równe nogi, z dzikim biciem serca podjudzanym adrenaliną, a teraz też czystą, zwyczajną złością, uniosła machinalnie różdżkę. Zerkając ukradkiem za siebie i zaraz potem postępując ostrożnie krok w prawo, oddalając się od niego; nieważne kim był, ważne że kilka sekund temu dociskał jej ciało do ziemi.
Jasny wzrok prędko wyłapał kogoś jeszcze, a płynącą sykliwie inkantacją miała zamiar dosięgnąć ich obydwu.
– Aeris.
Wypuściła z ust ciche warknięcie, zaciskając mocno zęby, a zziębnięte palce na materiale jego odzienia, z determinacją zrzucając jego ciało i – w końcu – przywracając samej sobie czucie w dłoniach, chwyt różdżki. Oddech, swobodę.
Pospiesznie podniosła się na równe nogi, z dzikim biciem serca podjudzanym adrenaliną, a teraz też czystą, zwyczajną złością, uniosła machinalnie różdżkę. Zerkając ukradkiem za siebie i zaraz potem postępując ostrożnie krok w prawo, oddalając się od niego; nieważne kim był, ważne że kilka sekund temu dociskał jej ciało do ziemi.
Jasny wzrok prędko wyłapał kogoś jeszcze, a płynącą sykliwie inkantacją miała zamiar dosięgnąć ich obydwu.
– Aeris.
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Tatiana Dolohov' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'k8' : 1
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'k8' : 1
Mróz przenikał do najgłębszych warstw ubrań, kończyny kostniały, suche usta pokrywały się cienką warstewką potu. Idąc na wyprawę była przygotowana na pojedynek, nie wzięła jednak pod uwagę jak szybko sprawy mogły wymknąć się spod kontroli; to nie była regulaminowa potyczka z czarodziejami stojącymi po przeciwnych stronach areny, lecz jeden wielki chaos wrzasków, świstów i niezdarnego parcia po dominację. Jej podłe zaklęcie opuściło różdżkę zgodnie z planem i nie miała czasu przypatrywać się, czy osiągnęło cel. Rachunek walczących po obu stronach pozostawał równy, ale musiała zachować podzielną uwagę - najpierw Sigrun przemieniła się we mgłę, mężczyzna coś krzyknął (Rycerze? Rozbierze? Wiatr utrudniał rozróżnienie poszczególnych sylab). Potem na nogi zebrała się Tatiana, a Elvira podjęła szybką decyzję, cofając się i wskazując różdżką na ziemię pod nogami tego, który dopiero przygniatał do ziemi Rookwood.
- Deserpes! - Razem sobie z nimi poradzą, nie miała najmniejszych wątpliwości.
W hałasie nie zdołała usłyszeć skamlenia, urwanych w pół słowa przeprosin. Gdy odwróciła się z powrotem w stronę dzieciaka, na reakcję było już zbyt późno.
Jeśli mogę hopsnąć, to lewo-dół, pod drzewo
- Deserpes! - Razem sobie z nimi poradzą, nie miała najmniejszych wątpliwości.
W hałasie nie zdołała usłyszeć skamlenia, urwanych w pół słowa przeprosin. Gdy odwróciła się z powrotem w stronę dzieciaka, na reakcję było już zbyt późno.
Jeśli mogę hopsnąć, to lewo-dół, pod drzewo
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 65
'k100' : 65
Poczuł moc zaklęcia, dziwiąc się po raz kolejny samemu sobie. Przez myśl przemknęło mu, że może za to wszystko odpowiadał ten czerwony szalik od Botta? Uśmiechnął się pod nosem, a zaraz potem dostrzegł lecące w jego kierunku zaklęcie. Niby wydawało mu się, że byłby w stanie uskoczyć przed nim, lecz z jednej strony był piach, zaś z drugiej… mógłby się z kimś zderzyć. Ścisnął mocniej różową różdżkę, z pomocą odpowiedniego gestu oraz inkantacji spróbował się obronić. – Protego!
| nigdzie się nie przesuwam
| nigdzie się nie przesuwam
A on biegł wybrzeżami coraz innych światów. Odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów
The member 'Julien de Lapin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 3
'k100' : 3
Oczywiście, że Rycerze Walpurgii, ty głupi gówniarzu, pomyślała ze złością Sigrun, patrząc nienawistnie w oczy Alexandra. Nie sądziła, że ujrzy je kiedyś z tak bliska i nigdy nie chciała tego robić. Nie wiedziała czego się po nim spodziewać, był od niej wyższy i na niej leżał, miał fizyczną przewagę, dlatego zdematerializowała się niemal bez zastanowienia. Unosiła się w górę, kiedy Farley turlał się obok.
Zaklęła w duchu, kiedy obcy młodzieniec rzucił w stronę Elviry Bombino; na nic się nie przyda jako ropucha, a jak dotąd dawała niezły popis transmutacji.
Dolohov zdołała zrzucić z siebie towarzysza Alexandra. Sigrun nie miała pojęcia kim są, może innymi członkami Zakonu Feniksa, a po jego krzyku wnioskowała, że najpewniej tak jest - a więc musieli zginąć.
Zmaterializowała się blisko Rosjanki, a ciężkie buty dotknęły pewnie zimnej ziemi. Sigrun natychmiast wymierzyła różdżkę w Alexandra i mając w pamięci słowa Rain o kamieniu wskrzeszenia, a także późniejsze, te Ramseya, że te karaluchy należy po prostu rozczłonkować porzuciła na chwilę pomysł, by cisnąć w niego czarem Avada Kedavra. Tym razem zrobi to jak należy - tak, żeby bolało.
- Sectumsempra - zawołała z gorącym pragnieniem, by czarnomagiczne zaklęcie rozorało klatkę piersiową Alexandra.
Zaklęła w duchu, kiedy obcy młodzieniec rzucił w stronę Elviry Bombino; na nic się nie przyda jako ropucha, a jak dotąd dawała niezły popis transmutacji.
Dolohov zdołała zrzucić z siebie towarzysza Alexandra. Sigrun nie miała pojęcia kim są, może innymi członkami Zakonu Feniksa, a po jego krzyku wnioskowała, że najpewniej tak jest - a więc musieli zginąć.
Zmaterializowała się blisko Rosjanki, a ciężkie buty dotknęły pewnie zimnej ziemi. Sigrun natychmiast wymierzyła różdżkę w Alexandra i mając w pamięci słowa Rain o kamieniu wskrzeszenia, a także późniejsze, te Ramseya, że te karaluchy należy po prostu rozczłonkować porzuciła na chwilę pomysł, by cisnąć w niego czarem Avada Kedavra. Tym razem zrobi to jak należy - tak, żeby bolało.
- Sectumsempra - zawołała z gorącym pragnieniem, by czarnomagiczne zaklęcie rozorało klatkę piersiową Alexandra.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Niebieski las
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Derbyshire