Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Derbyshire
Niebieski las
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Niebieski las
Niebieski las jest stosunkowo niewielkim, lecz wyjątkowo malowniczym zakątkiem ulokowanym gdzieś na południu Anglii. Wiosną jego dno porastają tysiące niebieskich dzwonków, skąd też wzięła się potoczna nazwa tego lasu. Miejsce to jest bardzo ciche i rzadko uczęszczane, wydaje się idealną lokacją dla artystów poszukujących inspiracji i spokoju, jednakże nie tylko artystyczne dusze znajdą tutaj coś dla siebie – w lesie, oprócz wszechobecnych dzwonków, można znaleźć także inne rośliny, w tym również zioła przydatne do warzenia eliksirów. Z tego powodu miejsce często przyciąga alchemików i zielarzy, którzy odwiedzają las poszukując ingrediencji. Najlepszą porą na zbiory jest wiosna i lato, lecz i w inne pory roku można znaleźć tutaj coś interesującego lub przynajmniej spędzić miły dzień na łonie natury.
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'k3' : 3
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'k3' : 3
Nie chciał tracić czasu, zaledwie musnął spojrzeniem kobietę, która odmieniała się z postaci żaby. Jak dobrze, że mieli ze sobą Keata i jego mięśnie… Choć czy pozbawienie jej różdżki unieszkodliwiało ją w pełni? Tak bardzo żałował, że jego dar nie raczył poopowiadać mu niczego na bieżąco, o ile życie wówczas stałoby się prostsze! Kolejna klątwa poleciała w kierunku Alexa, na co Julien ścisnął mocniej szczękę, a knykcie zbielały od zaciskanej w dłoni różdżki. Czerwony szalik powiewał sztywno w narastającym chłodzie i wszystko szło nie tak jak powinno. Czy był zły? Rozgniewany? Nie rozumiał tych dziwnych odczuć i dlaczego tak bardzo te kobiety łaknęły przelania krwi. – Spaczona magia… - mruknął pod nosem, pełen odrazy do klątw zmuszających wciąż jego przyjaciela do obrony. Odsunął się do tyłu, a potem wychylił zza Alexandra, aby wycelować wciąż w tę samą wiedźmę, miotającą złowieszczymi klątwami. Może powinna odrobinę… zwolnić? Zmarszczył brwi, zirytowany tym wszystkim. Przecież już tyle walczyli, tyle się starali, a właściwie… nic nie zyskali! Czy patrole wyglądały tak zawsze? Prychnął sam do siebie, wymierzając różdżką w czarownicę. – Impedimenta.
| Celuję w Sig. Przechodzę na pole lewo-góra.
| Celuję w Sig. Przechodzę na pole lewo-góra.
A on biegł wybrzeżami coraz innych światów. Odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów
The member 'Julien de Lapin' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 55
'k100' : 55
Po raz kolejny wśród zacinającego śniegu rozbłysnął patronus, wchłaniając w siebie wiązkę plugawej magii i znikając po chwili, rozmywając się we wszechogarniającej ich bieli. Pogoda była paskudna, na płonący stos Wendeliny, że też nie pomyśleli z Julienem aby to wcześniej sprawdzić! Zimno smagało ich z każdej strony, próbując wedrzeć się pod szaty i przeszyć ich chłodem do szpiku kości: tak, jak to było w Azkabanie. Farleya przeszedł mimowolny dreszcz na to wspomnienie, które było dla niego wyjątkowo ponure.
Alexander zdążył tylko nieznacznie obrócić głowę w stronę Keata, kiedy ten zakomunikował mu, że ma się ruszyć. Bez chwili zawahania Alexander cofnął się, ufając koledze w jego osądzie, nie wpadając przy tym na Juliena, który również synchronicznie z Farleyem przesunął się do tyłu. Alexander nie miał jednak czasu do namysłu, bo na niego po raz kolejny leciała potężna klątwa. Nie wiedział skąd w Rookwood było tyle złości, ale tak na pierwszy rzut oka jakby miał coś zasugerować to zdecydowanie trudne dzieciństwo: takie ilości negatywnych odczuć musiały nawarstwiać się latami, a swoje źródło mieć w czymś niezwykle silnie zakorzenionym w jej osobie. Tak, dzieciństwo potrafiło zniszczyć całe życie, nawet jeżeli się go nie pamiętało: takie ślady na psychice zostawały pomimo upływu lat i wspomnień.
Alexander nie miał jednak czasu na głębokie psychoanalizy, ponieważ musiał się bronić. Rozpłatany nic by nie wniósł do sytuacji poza trudnościami i komplikacjami. Czar, który przeciw niemu skierowała był niezwykle brutalny, widziane przez niego ofiary tego zaklęcia były godne odżałowania. Dlatego, choć czuł już granicę swoich możliwości w tej materii, po raz kolejny zdecydował się na przyzwanie swojego kruczego obrońcy. Rozbudzi raz jeszcze swoje, choć nie najszczęśliwsze, to zdecydowanie najsilniejsze wspomnienie: było w nim tyle mocy napędzającej Farleya, że nawet potężna klątwa nie była w stanie wymazać go z umysłu młodego uzdrowiciela. Alexander skupił się ponownie na obrazie skutego lodem jeziora i tego, co na nim pozostawił, a co zyskał. Poczuł się znów uwolniony od balastu swojej przeszłości, niezmiernie świadom teraźniejszości i przyszłości, która choć mogła nie nadejść dla niego, to którą chciał zabezpieczyć dla tych, którzy nadejdą po nich wszystkich. Alexander skupił się na tej możliwej przyszłości, którą w jego wspomnieniu uosabiał tonący chłopiec, którego wyciągnął z lodowatych odmętów, pokonując strach, który wtedy zdawał się przeogromny, większy od niego. Alexander był jednak czarodziejem szalenie zdolnym i wytrwałym i skoro nie poddał się wtedy, nie zrobi tego i teraz.
W myślach wciąż mając pieśń feniksa Alexander odetchnął, skumulowaną energię przelewając na inkantację, która miała przywołać jego świetlistego obrońcę.
– Expecto Patronum!
| Pole lewo-góra poproszę, używam patronusa z mocy Zakonu jako tarczy po raz trzeci :'')
Alexander zdążył tylko nieznacznie obrócić głowę w stronę Keata, kiedy ten zakomunikował mu, że ma się ruszyć. Bez chwili zawahania Alexander cofnął się, ufając koledze w jego osądzie, nie wpadając przy tym na Juliena, który również synchronicznie z Farleyem przesunął się do tyłu. Alexander nie miał jednak czasu do namysłu, bo na niego po raz kolejny leciała potężna klątwa. Nie wiedział skąd w Rookwood było tyle złości, ale tak na pierwszy rzut oka jakby miał coś zasugerować to zdecydowanie trudne dzieciństwo: takie ilości negatywnych odczuć musiały nawarstwiać się latami, a swoje źródło mieć w czymś niezwykle silnie zakorzenionym w jej osobie. Tak, dzieciństwo potrafiło zniszczyć całe życie, nawet jeżeli się go nie pamiętało: takie ślady na psychice zostawały pomimo upływu lat i wspomnień.
Alexander nie miał jednak czasu na głębokie psychoanalizy, ponieważ musiał się bronić. Rozpłatany nic by nie wniósł do sytuacji poza trudnościami i komplikacjami. Czar, który przeciw niemu skierowała był niezwykle brutalny, widziane przez niego ofiary tego zaklęcia były godne odżałowania. Dlatego, choć czuł już granicę swoich możliwości w tej materii, po raz kolejny zdecydował się na przyzwanie swojego kruczego obrońcy. Rozbudzi raz jeszcze swoje, choć nie najszczęśliwsze, to zdecydowanie najsilniejsze wspomnienie: było w nim tyle mocy napędzającej Farleya, że nawet potężna klątwa nie była w stanie wymazać go z umysłu młodego uzdrowiciela. Alexander skupił się ponownie na obrazie skutego lodem jeziora i tego, co na nim pozostawił, a co zyskał. Poczuł się znów uwolniony od balastu swojej przeszłości, niezmiernie świadom teraźniejszości i przyszłości, która choć mogła nie nadejść dla niego, to którą chciał zabezpieczyć dla tych, którzy nadejdą po nich wszystkich. Alexander skupił się na tej możliwej przyszłości, którą w jego wspomnieniu uosabiał tonący chłopiec, którego wyciągnął z lodowatych odmętów, pokonując strach, który wtedy zdawał się przeogromny, większy od niego. Alexander był jednak czarodziejem szalenie zdolnym i wytrwałym i skoro nie poddał się wtedy, nie zrobi tego i teraz.
W myślach wciąż mając pieśń feniksa Alexander odetchnął, skumulowaną energię przelewając na inkantację, która miała przywołać jego świetlistego obrońcę.
– Expecto Patronum!
| Pole lewo-góra poproszę, używam patronusa z mocy Zakonu jako tarczy po raz trzeci :'')
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 88
'k100' : 88
Na blask kolejnego świetlistego kruka, który pojawił się znikąd, by rozświetlić półmrok poranka i wchłonąć potężną klątwę, Rookwood niemal przewróciła oczyma. To w końcu musiało się skończyć. Patronus nie mógł przyjąć tak ogromnej czarnej magii i nie ponieść żadnych konsekwencji. Biała magia nie była aż tak potężna. Miała nadzieję, że kolejne Vulnerario załatwi sprawę i wbije się w serce Alexandra tak głęboko jak on wbił nóż w plecy czarodziejów zdradzając własną krew.
- Chodź - przywołała Tatianę, aby ruszyła się i zbliżyła do niej. Wolała mieć ją obok. Na wszelki wypadek.
Kątem oka, w całym tym zamieszaniu i przybierającej na sile śnieżycy, to jak najpierw jeden, a potem drugi, szerszy w barach, towarzysz Farleya sięga po różdżkę Elviry, która utknęła w zaczarowanej ziemi. Ta zdążyła się już odmienić, ale bez różdżki była po prostu bezużyteczna. Co to, to nie. Przechodząc jeszcze kawałek we własne lewo, by widzieć lepiej pozostałych mężczyzn, wymierzyła w tego, który przed chwilą się pochylał (Keat).
- Imperio - wyrzekła z mocą, koncentrując się na tym, aby przejąć nad nim kontrolę.
| jedna kratka w dolny lewy skos, st imperio obniżone dzięki bonusom organizacji
- Chodź - przywołała Tatianę, aby ruszyła się i zbliżyła do niej. Wolała mieć ją obok. Na wszelki wypadek.
Kątem oka, w całym tym zamieszaniu i przybierającej na sile śnieżycy, to jak najpierw jeden, a potem drugi, szerszy w barach, towarzysz Farleya sięga po różdżkę Elviry, która utknęła w zaczarowanej ziemi. Ta zdążyła się już odmienić, ale bez różdżki była po prostu bezużyteczna. Co to, to nie. Przechodząc jeszcze kawałek we własne lewo, by widzieć lepiej pozostałych mężczyzn, wymierzyła w tego, który przed chwilą się pochylał (Keat).
- Imperio - wyrzekła z mocą, koncentrując się na tym, aby przejąć nad nim kontrolę.
| jedna kratka w dolny lewy skos, st imperio obniżone dzięki bonusom organizacji
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'k8' : 5, 7, 4, 7, 7, 4, 7, 3, 8, 3
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'k8' : 5, 7, 4, 7, 7, 4, 7, 3, 8, 3
Siarczysty podmuch wiatru naznaczony zlodowaciałym śniegiem smagnął ją w twarz; na moment wirująca przed oczami biel ograniczyła pole widzenia, gęsty mróz oplatał skórę i sprawiał, że zaciskanie palców na rękojeści różdżki stawało się niemalże bolesne. Migocząca wokół niej mgiełka została porwana przez kolejny, świszczący podmuch. Wraz z cichym przekleństwem zauważyła, że wokół się ściemnia, nawet w obliczu śmigających w przestrzeni zaklęć, które raz po raz błyskały światłami, finalnie niknąc, kiedy mężczyzna, w którego wciąż celowała Rookwood, wypuścił ze swoją różdżkę kolejny snop srebrzystego czaru. Różowa bariera odgradzająca ją od reszty nie pozwoliła na zarejestrowanie czym tak naprawdę był jego patronus, ale to nie było teraz ważne.
Nie kiedy Sigrun posyłała jedna za drugą potężne klątwy, a uśmiech – ten znajomy, obłąkańczy, dla Tatiany dziwacznie piękny – nie wpływał na wargi blondynki.
Cofnęła się nieco, wraz z mocnym podmuchem wiatru, który rozwiewał włosy, uderzał w odkrytą skórę i poruszał wolnymi skrawkami materiału; prędkie kroki naznaczone prędkim uniesieniem różdżki – zaciskając na niej palce wysyczała inkantację czaru w kierunku tego, którego Sigrun na samym początku obarczyła mianem zdradzieckiej kurwy.
– Expelliarmus!
ruch w prawy dolny skos, celuję w Alexa
Nie kiedy Sigrun posyłała jedna za drugą potężne klątwy, a uśmiech – ten znajomy, obłąkańczy, dla Tatiany dziwacznie piękny – nie wpływał na wargi blondynki.
Cofnęła się nieco, wraz z mocnym podmuchem wiatru, który rozwiewał włosy, uderzał w odkrytą skórę i poruszał wolnymi skrawkami materiału; prędkie kroki naznaczone prędkim uniesieniem różdżki – zaciskając na niej palce wysyczała inkantację czaru w kierunku tego, którego Sigrun na samym początku obarczyła mianem zdradzieckiej kurwy.
– Expelliarmus!
ruch w prawy dolny skos, celuję w Alexa
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Tatiana Dolohov' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
Elvira bez wahania podjęła decyzję o tym, by jak najszybciej odzyskać swoją różdżkę. Świadomie wkroczyła w zasięg jej własnego Deserpes, jednocześnie znajdując się na tyle, aby móc wyciągnąć ręce w stronę Keata, który podjął decyzję wycelować w plecy Alexandra w nadziei, że ten odsunie się. Promień zaklęcia pomknął nisko, gdy tylko wypowiedział inkantację i, nim zdołał przyjąć pełen kształt, silny wiatr skierował go w bok zdecydowanie zbyt wysoko, aby mógł sięgnąć celu.
Alexander, ponownie stając w obliczu zmierzenia się z potężną klątwą, raz jeszcze sięgnął po tajemniczą moc Zakonu Feniksa. W gorzkim, bolesnym wspomnieniu potrafił odnaleźć szczęście (czyż nie czyniło to z niego szaleńca?); naprawdę wielkie szczęście. Różdżka zalśniła potężnym światłem, a kilka cali nad nią począł materializować się biały kruk. Nim przyjął swoją pełną formę mknął już naprzeciw klątwie, by skutecznie ją wchłonąć. Jednocześnie Alexander poczuł na moment, jak świat zwalnia w jego własnej głowie, dokładnie wtedy, gdy Julien, stojący za nim wypowiedział formułę zaklęcia transmutującego. Rozbłysk światła był widoczny dla Farleya na tyle dobrze, aby wiedzieć, że czar mknął prosto ku niemu, bowiem stał na drodze magii i nie było już możliwości skorzystania z tajemniczej mocy Patronusa. Wiedział, że w pełni wykorzystał jego moc i nie mógł dłużej na nim polegać w ten sposób.
Sigrun oraz Tatiana zignorowały zaklęcie mknące kilka chwil wcześniej w Śmierciożerczynię. Promień uderzył z mocą w ziemię, niemal natychmiast obejmując spory jej obszar swoim działaniem. Przymarznięta, wilgotna trawa oraz warstwa gleby zafalowały. Stopy obu czarownic zapadły się kilka cali w podłożu, uniemożliwiając im jakiekolwiek zmienienie pozycji. Tatiana, sięgając po zaklęcie rozbrajające, bez względu na jego siłę, nie miała szansy rozbroić Alexandra. Wiązka magii rozpłynęła się w powietrzu, a czarodziej schował się za ścianą różowej galarety. Sigrun tym razem sięgnęła po jedno z zaklęć niewybaczalnych i poczuła jego konsekwencje. Czarna magia obróciła się przeciw niej po raz pierwszy, objawiając się silnym kłuciem w skroniach, promieniującym z obu stron w kierunku potylicy. Niemal natychmiast doznała silnego osłabienia, a z bólu głowy pociemniało jej przed oczami. Niebezpiecznie znalazła się na krawędzi utraty równowagi, lecz uczucie to prędko minęło. Kątem oka była w stanie dostrzec jak klątwa pomknęła w zupełnie innym kierunku.
Silny wiatr targał ścianą różowej galarety coraz mocniej; na tyle mocno, iż lada moment miała ona się rozpaść i ochlapać każdego, kto pozostawał w jej zasięgu. Pierwsze glutowate odłamki zdołały pomknąć w niebo nieustannie sypiące coraz gęstszym śniegiem.
| Czas na odpis wynosi 24 godziny.
Rycerze odpisują w tym temacie.
Zakonnicy odpisują w tym temacie.
Keat jest w posiadaniu różdżki Elviry.
Sigrun - przemiana we mgłę (1/3)
Alexander - Expecto Patronum (3/3)
Tur do zamieci śnieżnej (2/5)
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
Mapka nie będzie już powiększana.
Alexander, ponownie stając w obliczu zmierzenia się z potężną klątwą, raz jeszcze sięgnął po tajemniczą moc Zakonu Feniksa. W gorzkim, bolesnym wspomnieniu potrafił odnaleźć szczęście (czyż nie czyniło to z niego szaleńca?); naprawdę wielkie szczęście. Różdżka zalśniła potężnym światłem, a kilka cali nad nią począł materializować się biały kruk. Nim przyjął swoją pełną formę mknął już naprzeciw klątwie, by skutecznie ją wchłonąć. Jednocześnie Alexander poczuł na moment, jak świat zwalnia w jego własnej głowie, dokładnie wtedy, gdy Julien, stojący za nim wypowiedział formułę zaklęcia transmutującego. Rozbłysk światła był widoczny dla Farleya na tyle dobrze, aby wiedzieć, że czar mknął prosto ku niemu, bowiem stał na drodze magii i nie było już możliwości skorzystania z tajemniczej mocy Patronusa. Wiedział, że w pełni wykorzystał jego moc i nie mógł dłużej na nim polegać w ten sposób.
Sigrun oraz Tatiana zignorowały zaklęcie mknące kilka chwil wcześniej w Śmierciożerczynię. Promień uderzył z mocą w ziemię, niemal natychmiast obejmując spory jej obszar swoim działaniem. Przymarznięta, wilgotna trawa oraz warstwa gleby zafalowały. Stopy obu czarownic zapadły się kilka cali w podłożu, uniemożliwiając im jakiekolwiek zmienienie pozycji. Tatiana, sięgając po zaklęcie rozbrajające, bez względu na jego siłę, nie miała szansy rozbroić Alexandra. Wiązka magii rozpłynęła się w powietrzu, a czarodziej schował się za ścianą różowej galarety. Sigrun tym razem sięgnęła po jedno z zaklęć niewybaczalnych i poczuła jego konsekwencje. Czarna magia obróciła się przeciw niej po raz pierwszy, objawiając się silnym kłuciem w skroniach, promieniującym z obu stron w kierunku potylicy. Niemal natychmiast doznała silnego osłabienia, a z bólu głowy pociemniało jej przed oczami. Niebezpiecznie znalazła się na krawędzi utraty równowagi, lecz uczucie to prędko minęło. Kątem oka była w stanie dostrzec jak klątwa pomknęła w zupełnie innym kierunku.
Silny wiatr targał ścianą różowej galarety coraz mocniej; na tyle mocno, iż lada moment miała ona się rozpaść i ochlapać każdego, kto pozostawał w jej zasięgu. Pierwsze glutowate odłamki zdołały pomknąć w niebo nieustannie sypiące coraz gęstszym śniegiem.
| Czas na odpis wynosi 24 godziny.
Rycerze odpisują w tym temacie.
Zakonnicy odpisują w tym temacie.
Keat jest w posiadaniu różdżki Elviry.
Sigrun - przemiana we mgłę (1/3)
Alexander - Expecto Patronum (3/3)
Tur do zamieci śnieżnej (2/5)
- Żywotność:
- Elvira 209/209
Sigrun 182/227 [15 (tłuczone), 30 (psychiczne)]; -10 do kości
Tatiana 205/220 [15 (tłuczone)]
Alexander 205/220 [15 (tłuczone)]
Julien 210/210
Keat 235/250 [15 (tłuczone)]
Dobrowolne opuszczenie mapy (wyjście poza jej krawędź) jest jednoznaczne z opuszczeniem pojedynku.
Mapka nie będzie już powiększana.
Błyski zaklęć migały z różnych stron, a nadchodząca wichura przybierała na sile, czuła to doskonale. Tak bardzo skupiła się na próbie przejęcia kontroli nad towarzyszem Farleya, aby zwrócił różdżkę jej właścicielce, że nie zwróciła uwagi na czar, który unieruchomił i ją, i Dolohov. Sigrun przeklęła pod nosem, przeklęła w duchu własną głupotę, teraz było już jednak za późno. Zwłaszcza, że tym razem czarna magia upomniała się o swoją cenę. Łowczyni poczuła silny ból w skroniach, ból promieniował do potylicy, odbierając jej na kilka chwil wzrok i równowagę. Zbyt dobrze znała ten cholerny ból, który dotykał Sigrun w najmniej odpowiednich momentach. Jasna cholera. Zdołała utrzymać się na nogach. Nogach, które utknęły w czarze Deserpes.
- Spróbuj się tego pozbyć - poleciła Tatianie, skoro ta jeszcze tkwiła za murem z różowej galarety, ukryta przed zaklęciami Zakonników.
Sama musiała skupić się na tym, by napierać dalej. W końcu dosięgnąć Alexandra zaklęciem. Do trzech razy sztuka, czyż nie?
- Sectumsempra - krzyknęła Sigrun, niezmiennie celując w Farleya, skupiając się na własnej mocy, na nienawiści jaką do niego czuła.
- Spróbuj się tego pozbyć - poleciła Tatianie, skoro ta jeszcze tkwiła za murem z różowej galarety, ukryta przed zaklęciami Zakonników.
Sama musiała skupić się na tym, by napierać dalej. W końcu dosięgnąć Alexandra zaklęciem. Do trzech razy sztuka, czyż nie?
- Sectumsempra - krzyknęła Sigrun, niezmiennie celując w Farleya, skupiając się na własnej mocy, na nienawiści jaką do niego czuła.
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 22
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'k8' : 2, 2, 6, 5, 5, 6, 5, 6, 3, 2
#1 'k100' : 22
--------------------------------
#2 'k10' : 2
--------------------------------
#3 'k8' : 2, 2, 6, 5, 5, 6, 5, 6, 3, 2
Alexander poczuł, jak jego siły w czerpaniu z zakonnej magi docierają do granicy. Próbował kiedyś ją przekroczyć i wiedział, że było to jak czerpanie z suchej studni. Obserwował jak kruk pochłania zaklęcie kiedy zza jego pleców rozbrzmiał głos Juliena. Farleyowi momentalnie rozszerzyły się oczy, bo wiedział jak to było z czarowaniem zza kogoś. Zrobił tylko pół obrotu i spojrzał z zaskoczeniem i jakimś poniekąd ponagleniem, poniekąd naganą w oczach na przyjaciela, kiedy zaciskając palce na różdżce skupił się na miejscu, w którym chciał się znaleźć i wymówił z pośpiechem inkantację:
– Abesio!
| Lokalizacja podesłana na PW do MG.
– Abesio!
| Lokalizacja podesłana na PW do MG.
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Był idiotą, skończonym idiotą, żeby celować zza pleców najlepszego przyjaciela. – ALEX, UWAŻAJ! PRZEPRASZAM! – krzyknął, a zaraz potem w panice cofnął się do tyłu, analizując co właściwie za głupotę zrobił. Idiota. Idiota. Idiota. Alex mnie zabije. Szczerze powiedziawszy już bardziej bał się wkurzonego przyjaciela, niż tych strasznych kobiet. Przecież mógł go tym… Idiota. Idiota. Idiota. Francuskie obelgi względem samego siebie napływały w jego myślach lawinami. Musiał się skupić, lecz jak?! Odruchowo sięgnął do kieszeni, biorąc kryształ, który dostał od Alexa. Miał jakoś pomóc, prawda? Może będzie po nim mądrzejszy? Chociaż przeczucie mówiło odrobinę co innego, tak przynajmniej mogło go to w jakiś sposób wzmocnić. Nie chciał celować w Keata zaklęciem (drugi raz już nie popełni takiej głupoty), a dwie wiedźmy były za różową ścianą, więc co lepszego mógł zrobić? Włożył kryształ do ust, a następnie rozgryzł i przeżuł go kilkakrotnie, czekając na zbawienne działanie.
| wcinam sobie kryształ od Alexa z mojego ekwipunku, mniam mniam, gryzu gryzu, trzeba pamiętać aby posilać się o stałych porach + przemieszczam się na pole prawo-góra
| wcinam sobie kryształ od Alexa z mojego ekwipunku, mniam mniam, gryzu gryzu, trzeba pamiętać aby posilać się o stałych porach + przemieszczam się na pole prawo-góra
A on biegł wybrzeżami coraz innych światów. Odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów
Niebieski las
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Derbyshire