Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Irlandia
Baśniowa puszcza
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Baśniowa puszcza
Głusza skąpana w mlecznej mgle i ciszy, nie zapraszająca nikogo do swoich progów. Dokoła znajdują się tylko wysokie, proste jak struny drzewa, posadzone w równych rzędach, odbijające od swoich pni większość dźwięków, co w gruncie rzeczy skutkuje ogromnym, ale też głuchym, tłumiącym echem. Gdy stąpa się po mchu, szalenie miękkim i również szalenie grząskim, coś zmusza do ciągłego uważania na kroki. Woda nie szemrze, ale wciąż płynie, tworząc coś na kształt spokojnego strumienia, płynącego prostą drogą w jednym kierunku - na północ.
The member 'Florence Fortescue' has done the following action : rzut kością
'k100' : 63
'k100' : 63
Gdy druzgotek upewnił się, że nic się nie dzieje, odpłynął dalej, zostawiając Florence. Grace w ostatniej chwili umknęła przed mackami przepływających za nią stworzeń. Obie dziewczyny wypadły w końcu zza ściany wodorostów, utrzymując się w toni wodnej.
Na środku falował w wodzie Bard, przytroczony do ziemi złotym, grubym łańcuchem, skrzącym się w promieniach światła, które rozmazywało się, przechodząc przez taflę jeziora. Jego skóra zaczynała coraz bardziej przypominać barwą kolor ziemi pomieszanej z szarą farbą. Czasu było coraz mniej.
Bezpieczna, choć zdecydowanie dłuższa ścieżka, zagwarantowała Odette dotarcie do niewielkiej, okrągłej altany znajdującej się na granicy między lasem a jeziorem. Gdy do niej weszła, na niewielkim stoliku leżał opasły tom… Baśni Barda Beedle’a. Był otwarty na kilku przedostatnich stronach. Na jednej z nich napisany był niedokończony tekst historii, z którego jawnie kobieta mogła wyczytać o szczęśliwym zakończeniu pewnej miłości; na tej obok narysowana była postać mężczyzny, który wyciągał dłoń w stronę… pustej strony kartki. Jego twarz wyrażała smutek, poruszała się delikatnie, jakby targana przez niewidzialny wiatr. Czego szukały jego palce? Na pewno swojej miłości. Żeby historia miała faktycznie szczęśliwe zakończenie, należało je… domalować.
Kolejna błyskawica przecięła niebo, rozświetlając na sekundę zieloną polanę. Czarne chmury kłębiły się nad altaną i jeziorem.
| Grace – pozostały czas – 25 minut.
Florence – pozostały czas – 15 minut.
Odette – na rezultat swoich czynności rzucasz kością k100 + bonus biegłości Malarstwo.
Na odpis macie 48h.
Na środku falował w wodzie Bard, przytroczony do ziemi złotym, grubym łańcuchem, skrzącym się w promieniach światła, które rozmazywało się, przechodząc przez taflę jeziora. Jego skóra zaczynała coraz bardziej przypominać barwą kolor ziemi pomieszanej z szarą farbą. Czasu było coraz mniej.
Bezpieczna, choć zdecydowanie dłuższa ścieżka, zagwarantowała Odette dotarcie do niewielkiej, okrągłej altany znajdującej się na granicy między lasem a jeziorem. Gdy do niej weszła, na niewielkim stoliku leżał opasły tom… Baśni Barda Beedle’a. Był otwarty na kilku przedostatnich stronach. Na jednej z nich napisany był niedokończony tekst historii, z którego jawnie kobieta mogła wyczytać o szczęśliwym zakończeniu pewnej miłości; na tej obok narysowana była postać mężczyzny, który wyciągał dłoń w stronę… pustej strony kartki. Jego twarz wyrażała smutek, poruszała się delikatnie, jakby targana przez niewidzialny wiatr. Czego szukały jego palce? Na pewno swojej miłości. Żeby historia miała faktycznie szczęśliwe zakończenie, należało je… domalować.
Kolejna błyskawica przecięła niebo, rozświetlając na sekundę zieloną polanę. Czarne chmury kłębiły się nad altaną i jeziorem.
| Grace – pozostały czas – 25 minut.
Florence – pozostały czas – 15 minut.
Odette – na rezultat swoich czynności rzucasz kością k100 + bonus biegłości Malarstwo.
Na odpis macie 48h.
Idę już długo. Deszcz nadal zacina, robi mi się coraz chłodniej pomimo turkusowego płaszczyka okrywającego ramiona. Powoli zaczynam szczękać zębami. Opatulam się swoimi rękoma, pocierając ramiona i próbując rozeznać się w tej okolicy. Las kategorycznie odpada, nie poradziłabym sobie z dzikimi zwierzętami. I chociaż nie wiem co kryje się na końcu nadbrzeżnej drogi, podążam wzdłuż niej dość szybko. Chcę już się gdzieś skryć. Gdzieś, gdziekolwiek, byleby było nieco bardziej sucho niż na tej okropnej ulewie. Po raz kolejny odgarniam włosy z twarzy.
I wtem moim oczom ukazuje się altana. Trochę bez pomyślunku do niej podbiegam, niemal wykrzywiając stopy w tych butach. Nie przejmuję się tym jednak i chwytam dłonią jedną z kolumn budowy. Nabieram powietrza w usta, drugą dłonią planując wysuszenie własnych ubrań. Kątem oka dostrzegam jednak leżącą na ławie… księgę? Podchodzę bliżej, nadal pocierając własne ramiona oraz przyglądając się kartce. Mężczyzna tęskniący za swoją kobietą. Jakie to typowe. Uśmiecham się z lekkim politowaniem, ale to chwilowo przyciąga całą moją uwagę. Siadam więc, biorę ołówek w dłoń. Rysuję na szybko, trochę zachlapując pergamin mokrym rękawem. Dopiero po paru minutach siedzenia wstrząsa mną kolejna fala zimna uniemożliwiająca dalszy rysunek. Dlatego chwytam różdżkę; celując ją w siebie rzucam zaklęcie osuszające ubrania. W nadziei, że chociaż odrobinę będzie mi cieplej. A nawet jeśli nie, to i tak muszę czym prędzej zakończyć rysunek, to w końcu może być kluczem do wydostania nas stąd. Skądinąd twierdzę, że Farfala nie zasłużyła na moje poświęcenie, ale niech stracę.
kostka 1 to zaklęcie osuszające, kostka 2 to malowanie
I wtem moim oczom ukazuje się altana. Trochę bez pomyślunku do niej podbiegam, niemal wykrzywiając stopy w tych butach. Nie przejmuję się tym jednak i chwytam dłonią jedną z kolumn budowy. Nabieram powietrza w usta, drugą dłonią planując wysuszenie własnych ubrań. Kątem oka dostrzegam jednak leżącą na ławie… księgę? Podchodzę bliżej, nadal pocierając własne ramiona oraz przyglądając się kartce. Mężczyzna tęskniący za swoją kobietą. Jakie to typowe. Uśmiecham się z lekkim politowaniem, ale to chwilowo przyciąga całą moją uwagę. Siadam więc, biorę ołówek w dłoń. Rysuję na szybko, trochę zachlapując pergamin mokrym rękawem. Dopiero po paru minutach siedzenia wstrząsa mną kolejna fala zimna uniemożliwiająca dalszy rysunek. Dlatego chwytam różdżkę; celując ją w siebie rzucam zaklęcie osuszające ubrania. W nadziei, że chociaż odrobinę będzie mi cieplej. A nawet jeśli nie, to i tak muszę czym prędzej zakończyć rysunek, to w końcu może być kluczem do wydostania nas stąd. Skądinąd twierdzę, że Farfala nie zasłużyła na moje poświęcenie, ale niech stracę.
kostka 1 to zaklęcie osuszające, kostka 2 to malowanie
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Odette Baudelaire' has done the following action : rzut kością
'k100' : 81, 91
'k100' : 81, 91
W duchu odetchnęła, gdy udało jej się przemknąć, co zresztą cudem jej się udało. Niemalże czuła macki stworzenia, dotykające jej pleców, co samo w sobie wywoływało ciarki i nieprzyjemne skurcze w żołądku z powodu stresu. Chociaż wcześniej miała już z nimi kontakt, to sytuacja była na tyle wyjątkowa, że tym razem tak bliskie spotkanie ze zwierzęciem nie było w żadnym stopniu fascynujące. Na szczęście teraz nieprzyjemne odczucia minęły, a ona mogła w spokoju skupić się na postaci Barda. Przez chwilę trwała w jednym miejscu, uważnie przyglądając się najpierw jego osobie, następnie grubemu łańcuchowi, który sprawiał ogromne wrażenie. W tym przypadku nie było to jednak nic dobrego, bo oznaczało jeszcze większe trudności w związku z uwolnieniem pisarza. Myśl ta przyniosła nieprzyjemne odczucia - miała nadzieję, iż teraz będzie chociaż odrobinę łatwiej, jednakże ich wróg najwyraźniej nie miał zamiaru niczego im ułatwiać. Zresztą gdyby była na jego miejscu z pewnością też by robiła wszystko aby wygrać... Nigdy jednak nie miała być zamiaru tą złą stroną.
Nagle kobieta otrząsnęła się z tych wszystkich myśli, które znacznie odbiegały od głównego tematu i skupiła się na łańcuchu. W jej głowie pojawiło się wiele zaklęć, ona jednak nie użyła ich od razu. Nie chciała nimi zrobić krzywdy Bardowi. Po chwili skierowała różdżkę na łańcuchy, chcąc wykonać zaklęcie.
-Sezam Materio - pomyślała, tym samym rzucając zaklęcie.
Nagle kobieta otrząsnęła się z tych wszystkich myśli, które znacznie odbiegały od głównego tematu i skupiła się na łańcuchu. W jej głowie pojawiło się wiele zaklęć, ona jednak nie użyła ich od razu. Nie chciała nimi zrobić krzywdy Bardowi. Po chwili skierowała różdżkę na łańcuchy, chcąc wykonać zaklęcie.
-Sezam Materio - pomyślała, tym samym rzucając zaklęcie.
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Grace Wilkes' has done the following action : rzut kością
'k100' : 48
'k100' : 48
Florence rozluźniła się dopiero w momencie kiedy niemal znalazła się tuż obok Barda.
Teraz przynajmniej kryła je ściana wodorostów. Florence miała ciarki na myśl, co się mogło stać z nimi, gdyby zauważyły je druzgotki! Z pewnością nie skończyłoby się to dobrze, i na dodatek zmarnowałyby mnóstwo czasu.
Pora jednak było się skupić na zadaniu. Florence wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Grace. Swoją różdżkę miała oczywiście w pogotowiu. Najpierw odczekała, dając swojej towarzyszce szansę. Sama postanowiła dać im nieco więcej czasu na działanie - albo przynajmniej spróbować.
Dlatego swoją uwagę skupiła nie na łańcuchu, który już został trafiony przez zaklęcia Grace, tylko na osobie samego Barda. Skupiła się mocno, usiłując rzucić niewerbalnie zaklęcie bąblogłowy. Nie wiedziała jak mężczyzna przetrwał tu do tej pory - to był świat baśni, tego się nie kwestionuje! - ale jednak teraz zaczynał wyglądać co najmniej niezdrowo i należało coś z tym zrobić!
Teraz przynajmniej kryła je ściana wodorostów. Florence miała ciarki na myśl, co się mogło stać z nimi, gdyby zauważyły je druzgotki! Z pewnością nie skończyłoby się to dobrze, i na dodatek zmarnowałyby mnóstwo czasu.
Pora jednak było się skupić na zadaniu. Florence wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Grace. Swoją różdżkę miała oczywiście w pogotowiu. Najpierw odczekała, dając swojej towarzyszce szansę. Sama postanowiła dać im nieco więcej czasu na działanie - albo przynajmniej spróbować.
Dlatego swoją uwagę skupiła nie na łańcuchu, który już został trafiony przez zaklęcia Grace, tylko na osobie samego Barda. Skupiła się mocno, usiłując rzucić niewerbalnie zaklęcie bąblogłowy. Nie wiedziała jak mężczyzna przetrwał tu do tej pory - to był świat baśni, tego się nie kwestionuje! - ale jednak teraz zaczynał wyglądać co najmniej niezdrowo i należało coś z tym zrobić!
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Florence Fortescue' has done the following action : rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
Zaklęcie wymierzone przez Grace bezbarwną wstęgą dosięgło łańcucha i rozbiło spojenia w kilku ogniwach, nie zdradzając przy tym ich obecności. Ciało Barda zostało uwolnione, złote powrozy opadła na dno jeziora, lśniąc delikatnie, a sam bajkopisarz bezwolnie unosił się w toni wodnej. Odetchnął, kiedy, dzięki ingerencji Florence, wokół jego głowy pojawiła się magiczna bańka z powietrzem. Otworzył szeroko oczy i wierzgnął w wodzie, patrząc na was w strachu i nieświadomości. Musiałyście pomóc mu wyjść na brzeg.
Woda w jednym momencie wyparowała z ubrania Odette, ale zaklęcie osuszające nieco… zaszkodziło jej włosom. Zamiast płynnie ułożyć się na plecach, napuszyły się i zelektryzowały, przez co Odette musiała teraz wyglądać nieco komicznie. Jednak przygładzenie ich dłonią na pewno pomogło.
A wydłużane grafitem rysy postaci Farfali zaczęły nabierać pożądanych kształtów, z sekundy na sekundę coraz bardziej przypominać kobietę, a nie szarą, bezimienną masę. Gdy Odette połączyła ze sobą ostatnie linie, na stronie pojawiły się krople farby, nadającej barwę całemu rysunkami. W końcu obie postacie – mężczyzny i kobiety – poruszyły się na pożółkłym pergaminie, z uśmiechem wdzięczności dziękując Odette za to, co zrobiła. Ich dłonie się złączyły, a krajobraz… zaczął się znów zmieniać. Deszcz przestał padać, ciemne chmury rozganiał wiatr, umożliwiając słońcu wychynięcie zza nich. Tafla jeziora uspokoiła się, wszystko zaczynało… wracać do normy.
| Grace – pozostały czas – 20 minut.
Florence – pozostały czas – 10 minut.
Pomagacie Bardowi bez rzutu kością k100.
Odette – nie musisz wykonywać rzutu kością k100.
Na odpis macie 48h.
Woda w jednym momencie wyparowała z ubrania Odette, ale zaklęcie osuszające nieco… zaszkodziło jej włosom. Zamiast płynnie ułożyć się na plecach, napuszyły się i zelektryzowały, przez co Odette musiała teraz wyglądać nieco komicznie. Jednak przygładzenie ich dłonią na pewno pomogło.
A wydłużane grafitem rysy postaci Farfali zaczęły nabierać pożądanych kształtów, z sekundy na sekundę coraz bardziej przypominać kobietę, a nie szarą, bezimienną masę. Gdy Odette połączyła ze sobą ostatnie linie, na stronie pojawiły się krople farby, nadającej barwę całemu rysunkami. W końcu obie postacie – mężczyzny i kobiety – poruszyły się na pożółkłym pergaminie, z uśmiechem wdzięczności dziękując Odette za to, co zrobiła. Ich dłonie się złączyły, a krajobraz… zaczął się znów zmieniać. Deszcz przestał padać, ciemne chmury rozganiał wiatr, umożliwiając słońcu wychynięcie zza nich. Tafla jeziora uspokoiła się, wszystko zaczynało… wracać do normy.
| Grace – pozostały czas – 20 minut.
Florence – pozostały czas – 10 minut.
Pomagacie Bardowi bez rzutu kością k100.
Odette – nie musisz wykonywać rzutu kością k100.
Na odpis macie 48h.
Zaklęcie udało się, a ona z odległości mogła patrzeć na jego efekty. Nie było jednak czasu na bezczynne trwanie w miejscu i obserwowanie, jak odłamki łańcucha powoli spływają w dół, by ostatecznie uderzyć w dno jeziora. Chociaż uwolniła go z okowów, to wciąż trzeba było go wydostać na brzeg. Na szczęście jej towarzyszka niemalże natychmiast zareagowała, pozwalając tamtemu ocknąć się i swobodnie oddychać. Połowa zadania wykonana. Teraz należało się nim zająć, a przede wszystkim uspokoić. Nie było nic dziwnego w jego zachowaniu, z pewnością nawet nie miał pojęcia o tym, co działo się z nim do tej pory. Wilkes niemalże automatycznie uniosła ręce w górę, tym samym chcąc pokazać tamtemu, że nie mają złych zamiarów. Po tym geście, który nie trwał zbyt długo, podpłynęła do mężczyzny, chwytając go za jedno ramię, chcąc pomóc mu spokojnie utrzymywać się w wodzie. Brak możliwości słownej komunikacji nieco utrudniał wszystko, dlatego ostatecznie kobieta patrząc na niego niemalże błagalnym spojrzeniem położyła palec na ustach. Gest ten miał na celu poprosić go o zachowanie spokoju, zaufanie im i nie wykonywanie tak gwałtownych ruchów.
Teraz należało wrócić na brzeg. Głównym problemem były druzgotki wciąż pilnujące okolicy Barda, dodatkowym zaś wciąż upływający czas. Nie zostało go zbyt wiele, szczególnie dla Florence, która miała go przecież mniej.
Grace spojrzała na kobietę, szukając kontaktu wzrokowego. Palcem postukała w nadgarstek, chcąc przypomnieć jej o upływającym czasie, następnie pokazała na wodorosty, przekazując iż według niej powinny z powrotem wrócić podobną drogą.
Teraz należało wrócić na brzeg. Głównym problemem były druzgotki wciąż pilnujące okolicy Barda, dodatkowym zaś wciąż upływający czas. Nie zostało go zbyt wiele, szczególnie dla Florence, która miała go przecież mniej.
Grace spojrzała na kobietę, szukając kontaktu wzrokowego. Palcem postukała w nadgarstek, chcąc przypomnieć jej o upływającym czasie, następnie pokazała na wodorosty, przekazując iż według niej powinny z powrotem wrócić podobną drogą.
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Jeszcze nie przejmuję się swoim wyglądem. Rysowanie całkowicie pochłania moją uwagę. Tak, że reszta wokół przestaje istnieć. Linie kreślę szybko, pełna obaw o przyszły rysunek. Czy spełni swoja funkcję i czy na pewno poprawnie zrozumiałam zadanie. Nauczyłam się już, że w tym dziwnym śnie nic nie dzieje się bez przyczyny - otwarta książka wraz z narzędziami nie może być przypadkiem. Farfala z każdą chwilą nabiera coraz więcej wyrazu, rysów. Wygładzam lekko pergamin zastanawiając się jak nadać całości kolorów. Jednak wszystko dzieje się już bez mojego udziału. Wilgoć tworzy najpiękniejsze akwarele stanowiące ostatni szlif malunku. Uśmiecham się lekko, z zadowoleniem przyjmując ukończony projekt. Najwyraźniej o zachwycającym efekcie, skoro aż pogoda zaczyna się zmieniać. Ulewa ustępuje, burza znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Spoglądam w dal obserwując, że znów tereny wokół jeziora nabierają jasności. I to moja zasługa! Ach, popadam w jeszcze większy zachwyt nad własną osobą. Dopiero wtedy orientując się, że moje włosy nie leżą najlepiej.
Wstaję, nerwowo je przeczesując oraz przygładzając. W dotyku są okropne - suche, sianowate. Całe zadowolenie gdzieś niknie, a duma z własnych osiągnięć drastycznie maleje. Straszna ta przygoda. Za to jestem pełna nadziei, że to wreszcie się zakończy. Nie wiem co mam więcej zrobić, dlatego kręcę się chwilę po altanie zerkając na poruszającą się parę. Powoli ruszam jednak w drogę powrotną.
Wstaję, nerwowo je przeczesując oraz przygładzając. W dotyku są okropne - suche, sianowate. Całe zadowolenie gdzieś niknie, a duma z własnych osiągnięć drastycznie maleje. Straszna ta przygoda. Za to jestem pełna nadziei, że to wreszcie się zakończy. Nie wiem co mam więcej zrobić, dlatego kręcę się chwilę po altanie zerkając na poruszającą się parę. Powoli ruszam jednak w drogę powrotną.
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Udało się! Dzięki Merlinowi, zarówno Florence jak i Grace ładnie się wykazały podczas tej misji ratunkowej. Nadal jeszcze jednak mogło pójść coś nie tak, dlatego dziewczyna nie gratulowała sobie zbyt wcześnie. Podobnie jak jej towarzyszka pod wodą, Florence chwyciła Barda pod rękę. Pokiwała także głową na znak dany jej przez Grace. Czas powoli się kończył, szczególnie jej. Jeśli nie wydostaną się wkrótce na powierzchnię, Florence będzie musiała zostawić tę dwójkę samą. Nie mogła ryzykować utopienia się tutaj! Chociaż zawsze mogła spróbować rzucić zaklęcie bąblogłowy na siebie, prawda?
Na razie jednak nie skupiała się na tym. Trzeba było wyciągać nieprzytomnego mężczyznę na brzeg. Skierowała się więc razem z Grace przez wodorosty. W pogotowiu w wolnej ręce trzymała różdżkę. Nie wiadomo czy druzgotki nie dadzą rady jeszcze ich jakoś dostrzec! Oby nie!
Na razie jednak nie skupiała się na tym. Trzeba było wyciągać nieprzytomnego mężczyznę na brzeg. Skierowała się więc razem z Grace przez wodorosty. W pogotowiu w wolnej ręce trzymała różdżkę. Nie wiadomo czy druzgotki nie dadzą rady jeszcze ich jakoś dostrzec! Oby nie!
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Beedle popatrzył po was, wypuszczając z ust bąbelki powietrza, które przechodziły płynnie przez lśniące ścianki bańki. Pokiwał głową, odpowiadając na pokojowy gest Grace i dał się wziąć pod ramiona, by kobiety pomogły mu się stąd wydostać. Był wciąż słaby, a pływanie sprawiało mu trudność, więc pomoc była nieoceniona.
W ostatniej chwili, zanim Florence i Grace postanowiły wyruszyć w drogę powrotną, mężczyzna wskazał im palcem przejaśnienie między niższymi, rzadziej rosnącymi roślinami. Kiwnął im głową na znak, że tam powinno być o wiele bardziej bezpieczniej. Jakieś stworzenie przepłynęło między wodorostami niedaleko was i… jakby się lekko zatrzymał. Trzeba było się spieszyć.
Grace jeszcze bez przeszkód unosiła się na wodzie i oddychała w niej swobodnie, ale Florence zaczynała odczuwać dyskomfort w związku z tym, że kończył jej się czas - oddychało jej się zdecydowanie gorzej, a błony bardzo powoli zaczynały zanikać.
Księga powoli, ostrożnie zamknęła się, cicho zatrzaskując kłódeczkę. Ta historia najwyraźniej skończyła się tak, jak skończyć się powinna.
Gdy Odette wróciła na polanę tuż przy jeziorze, zauważyła leżący na trawie stary… pantofelek. Był czerwony, mokry, miał lekko zniszczony obcas, a zamsz, który go pokrywał w całości, był przetarty w kilku miejscach. Na czarnym obcasie wisiał uwiązany na sznureczku pergamin.
„Cztery cienie
Jedno miejsce
A słów wiele”
| Grace – 15 minut
Florence – 5 minut, to ostatnia kolejka, w której działa na ciebie skrzeloziele.
Czas na odpis to 48h.
W ostatniej chwili, zanim Florence i Grace postanowiły wyruszyć w drogę powrotną, mężczyzna wskazał im palcem przejaśnienie między niższymi, rzadziej rosnącymi roślinami. Kiwnął im głową na znak, że tam powinno być o wiele bardziej bezpieczniej. Jakieś stworzenie przepłynęło między wodorostami niedaleko was i… jakby się lekko zatrzymał. Trzeba było się spieszyć.
Grace jeszcze bez przeszkód unosiła się na wodzie i oddychała w niej swobodnie, ale Florence zaczynała odczuwać dyskomfort w związku z tym, że kończył jej się czas - oddychało jej się zdecydowanie gorzej, a błony bardzo powoli zaczynały zanikać.
Księga powoli, ostrożnie zamknęła się, cicho zatrzaskując kłódeczkę. Ta historia najwyraźniej skończyła się tak, jak skończyć się powinna.
Gdy Odette wróciła na polanę tuż przy jeziorze, zauważyła leżący na trawie stary… pantofelek. Był czerwony, mokry, miał lekko zniszczony obcas, a zamsz, który go pokrywał w całości, był przetarty w kilku miejscach. Na czarnym obcasie wisiał uwiązany na sznureczku pergamin.
„Cztery cienie
Jedno miejsce
A słów wiele”
| Grace – 15 minut
Florence – 5 minut, to ostatnia kolejka, w której działa na ciebie skrzeloziele.
Czas na odpis to 48h.
W ostatnim momencie Bard zmienił nieco kierunek ich drogi. Pomimo wyraźnego osłabienia działał dość trzeźwo, a Grace nie miała powodów by mu nie wierzyć. W końcu był to świat przez niego stworzony i znał go z pewnością najlepiej ze wszystkich. Z pewnością wiedział, które drogi są odpowiednie i bezpieczne, a w ich przypadku było to niezwykle pomocne. W końcu nie dosyć, że druzgotki wciąż czuwały, to na dodatek kończył się ich czas. Szczególnie dostrzegalne to było u Florence, której skrzela i inne nowe dogodności wywołane przez skrzeloziele, stopniowo znikały. Grace martwiła się o to - nie chciała, by ta utonęła. Z drugiej strony obawiała się nieco zostać samej, bo i nie mogła być pewna co ich jeszcze czeka. Nie mogła jednak w imię uspokojenia swoich nerwów narażać osoby trzecie. Nie mogła się poddawać, a działać.
Płynęły dalej drogą wskazaną przez mężczyznę. Starały się nieco śpieszyć, co nie było tak łatwe, w końcu teraz dodatkowo musiały podtrzymywać bajkopisarza, bo z pewnością nie poradziłby sobie bez wsparcia.
Płynęły dalej drogą wskazaną przez mężczyznę. Starały się nieco śpieszyć, co nie było tak łatwe, w końcu teraz dodatkowo musiały podtrzymywać bajkopisarza, bo z pewnością nie poradziłby sobie bez wsparcia.
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Florence spięła mięśnie, młócąc silniej wodę płetwami na stopach. Zostało jej tak niewiele czasu, a do powierzchni wciąż było daleko! Oczywiście wciąż trzymała w rękach różdżkę. W razie potrzeby miała zamiar rzucić zaklęcie bąblogłowy i na siebie - to dałoby jej kilka dodatkowych minut, potrzebnych do wynurzenia.
Kiedy Bard nieco zmienił stronę w którą powinni się udać, Florence tak samo jak jej towarzyszka, nie protestowała, tylko popłynęła we wskazanym kierunku. Mogła to być pułapka, pewnie. To w ogóle nie musiał być Bard. Ale Florence jednak chciała wierzyć że to on, że chce się uratować i wrócić do swojej Farfalii. Niech się lepiej obie pospieszą!
Kiedy Bard nieco zmienił stronę w którą powinni się udać, Florence tak samo jak jej towarzyszka, nie protestowała, tylko popłynęła we wskazanym kierunku. Mogła to być pułapka, pewnie. To w ogóle nie musiał być Bard. Ale Florence jednak chciała wierzyć że to on, że chce się uratować i wrócić do swojej Farfalii. Niech się lepiej obie pospieszą!
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Baśniowa puszcza
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Irlandia