Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Irlandia
Baśniowa puszcza
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Baśniowa puszcza
Głusza skąpana w mlecznej mgle i ciszy, nie zapraszająca nikogo do swoich progów. Dokoła znajdują się tylko wysokie, proste jak struny drzewa, posadzone w równych rzędach, odbijające od swoich pni większość dźwięków, co w gruncie rzeczy skutkuje ogromnym, ale też głuchym, tłumiącym echem. Gdy stąpa się po mchu, szalenie miękkim i również szalenie grząskim, coś zmusza do ciągłego uważania na kroki. Woda nie szemrze, ale wciąż płynie, tworząc coś na kształt spokojnego strumienia, płynącego prostą drogą w jednym kierunku - na północ.
Grace uważnie słuchała Farfali, a każde kolejne słowo przynosiło dość sprzeczne uczucia. Z jednej strony czuła swego rodzaju ulgę - poszerzenie jak na razie dość ich niewielkiej wiedzy na temat tego świata było na wagę złota. Wciąż jednak nie wiedziały zbyt wiele na temat ich kolejnych kroków. Kobieta nie wiedziała gdzie jest Bard a czas leciał. Trudno było zatem nie odczuć lekkiego zawodu. Grace lubiła przygody, nawet bardzo, lecz ta z każdą chwilą wydawała się być niebezpieczna. Jednocześnie jednak była tak nierealna, że czasami szatynka miała wrażenie, iż sama nie bierze wszystkiego zbytnio poważnie, co jednak w obecnej sytuacji nie wydawało jej się zbyt złe. Najważniejsze było, iż nie została sparaliżowana przez strach a działała, nie popadając w żadne skrajne i jednocześnie rozpraszające ją od misji emocje.
Tymczasem czekało nowe zadanie i z pewnością było trudniejsze niż to poprzednie. Przyniesienie serca wydawało się przy tym niczym - wtedy jedyną przeszkodą była ich psychika i siła charakteru. To zadanie wymagało o wiele więcej wysiłku.
~Świergotki - słowo to przeleciało przez jej głowę niemalże w tym samym momencie, w którym kobieta wypowiedziała to słowo. Nie dało się nie patrzeć na ptaki z podziwem, nie dziwiło ją więc to, co powiedziała Farfala. Gdyby sama znalazła podobne miejsce, również przychodziłaby do niego z ogromną ochotą, próbując tak jak większość pochwycić ich melodią i tym samym uzyskać ich zaufanie. Wówczas jednak od tego nie zależałoby tak wiele. Teraz musiały złapać odpowiedniego świergotka - białego, który teraz był prawie nie widoczny podczas tego gąszczu krzyków i kolorów.
- Zadanie może się Wam nie podobać, tak jak zresztą nasza obecna sytuacja. Każda nad jednak chce się stąd wydostać, a zatem może po prostu zróbmy to zadanie. Jeśli któraś z Was jest wybitnie uzdolniona muzycznie i potrafi śpiewać... No cóż, myślę że to czas na ujawnienie się... - powiedziała, naturalnie kierując słowa do swoich towarzyszek. Wiedziała jakie emocje panowały jeszcze kilka chwil temu, z pewnością nie opadły jeszcze do końca. Teraz jednak naprawdę nie było czasu na kłótnie, przygryzanie sobie nawzajem.
Grace postanowiła zbliżyć się do ptaków, nie podchodząc jednak zbyt blisko. Skupiła się na wabieniu tego jednego, konkretnego, którego starała się wypatrzeć spośród wszystkich krążących ptaków. Kolory dwoiły i troiły się w oczach, co absolutnie nie pomagało w zadaniu. Kiedy tylko wydawało jej się, że dostrzegła białego świergotka, ten wydawał się znikać. Nie zniechęcała się jednak, wierząc w swoje umiejętności. W końcu miała ze zwierzętami do czynienia na co dzień, czyż nie?
Tymczasem czekało nowe zadanie i z pewnością było trudniejsze niż to poprzednie. Przyniesienie serca wydawało się przy tym niczym - wtedy jedyną przeszkodą była ich psychika i siła charakteru. To zadanie wymagało o wiele więcej wysiłku.
~Świergotki - słowo to przeleciało przez jej głowę niemalże w tym samym momencie, w którym kobieta wypowiedziała to słowo. Nie dało się nie patrzeć na ptaki z podziwem, nie dziwiło ją więc to, co powiedziała Farfala. Gdyby sama znalazła podobne miejsce, również przychodziłaby do niego z ogromną ochotą, próbując tak jak większość pochwycić ich melodią i tym samym uzyskać ich zaufanie. Wówczas jednak od tego nie zależałoby tak wiele. Teraz musiały złapać odpowiedniego świergotka - białego, który teraz był prawie nie widoczny podczas tego gąszczu krzyków i kolorów.
- Zadanie może się Wam nie podobać, tak jak zresztą nasza obecna sytuacja. Każda nad jednak chce się stąd wydostać, a zatem może po prostu zróbmy to zadanie. Jeśli któraś z Was jest wybitnie uzdolniona muzycznie i potrafi śpiewać... No cóż, myślę że to czas na ujawnienie się... - powiedziała, naturalnie kierując słowa do swoich towarzyszek. Wiedziała jakie emocje panowały jeszcze kilka chwil temu, z pewnością nie opadły jeszcze do końca. Teraz jednak naprawdę nie było czasu na kłótnie, przygryzanie sobie nawzajem.
Grace postanowiła zbliżyć się do ptaków, nie podchodząc jednak zbyt blisko. Skupiła się na wabieniu tego jednego, konkretnego, którego starała się wypatrzeć spośród wszystkich krążących ptaków. Kolory dwoiły i troiły się w oczach, co absolutnie nie pomagało w zadaniu. Kiedy tylko wydawało jej się, że dostrzegła białego świergotka, ten wydawał się znikać. Nie zniechęcała się jednak, wierząc w swoje umiejętności. W końcu miała ze zwierzętami do czynienia na co dzień, czyż nie?
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Grace Wilkes' has done the following action : rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Cieszę się, że ta okropna maź w końcu schodzi z moich butów. Odczuwam wręcz palącą ulgę na samą myśl, że zostaje już jedynie sukienka do wyczyszczenia zaklęciem. Chwilę się nawet zastanawiam czy niepostrzeżenie stanąć za jednym z drzew i próbować je rzucić. Tym samym unikając kontaktu z wariatką, która prędzej czy później nas zabije, a nasze serca zje ze smakiem. Wzdrygam się na samą myśl o takiej ewentualności, a grymas niezadowolenia przywdziewa moją twarz. Bladą, z lekkimi rumieńcami od pulsującego w żyłach gniewu. Ta dziwaczna kobieta, która przed chwilą jeszcze umierała, teraz chodzi jak gdyby nigdy nic opowiadając historię swojego życia. Słucham tego piąte przez dziesiąte nie bardzo interesując się jej życiem prywatnym - to w końcu jej sprawa z kim tam się spotyka. I miło w ogóle, że przez ich romanse musimy teraz chodzić po nieznanej, niebezpiecznej krainie, użerać się ze sobą i ratować coś, co obchodzi mnie mniej niż zeszłoroczny śnieg. Wzdycham pod nosem oglądając krajobraz dookoła. Nic szczególnego, nadal wszystko skąpane jest w różnych, mniej lub bardziej intensywnych kolorach. Krzyżuję ręce na piersi idąc bez celu za całą resztą oraz modląc się o rychły powrót do domu. Czas nagle zaczyna mi się okropnie dłużyć.
Tunele, którymi kluczymy zaczynają mnie przerażać. Gdzie ona nas prowadzi? Pewnie na murowaną śmierć. Odczuwam coraz mocniejszy niepokój, intensywniej zaciskam palce na własnych ramionach. Oglądam się za siebie ze zdumieniem odkrywając, że prawdopodobnie nie byłabym w stanie sama wrócić. Nagle, kiedy ponownie spoglądam w przód rozpościera się przede mną stado świergotników. Unoszę ze zdziwienia brwi. Ich melodia nie cieszy mnie ani odrobinę. Jaki jest sens powtarzania w kółko tego samego? W dodatku w różnym czasie?
Ojej, teraz nagle przyda im się moja pomoc - niebywałe. Wywracam oczami. W dodatku druga z kobiet lubi gadki motywacyjne. Spoglądam na nią bez przekonania. Nie uśmiecha mi się śpiewać w takich warunkach w dodatku dla kogoś takiego jak tamten strach na wróble. Dlatego moje nucenie tej melodii jest ciche, bez przekonania. Na odwal się. Tylko z powodu nadziei, żeby to jak najszybciej zakończyć.
Tunele, którymi kluczymy zaczynają mnie przerażać. Gdzie ona nas prowadzi? Pewnie na murowaną śmierć. Odczuwam coraz mocniejszy niepokój, intensywniej zaciskam palce na własnych ramionach. Oglądam się za siebie ze zdumieniem odkrywając, że prawdopodobnie nie byłabym w stanie sama wrócić. Nagle, kiedy ponownie spoglądam w przód rozpościera się przede mną stado świergotników. Unoszę ze zdziwienia brwi. Ich melodia nie cieszy mnie ani odrobinę. Jaki jest sens powtarzania w kółko tego samego? W dodatku w różnym czasie?
Ojej, teraz nagle przyda im się moja pomoc - niebywałe. Wywracam oczami. W dodatku druga z kobiet lubi gadki motywacyjne. Spoglądam na nią bez przekonania. Nie uśmiecha mi się śpiewać w takich warunkach w dodatku dla kogoś takiego jak tamten strach na wróble. Dlatego moje nucenie tej melodii jest ciche, bez przekonania. Na odwal się. Tylko z powodu nadziei, żeby to jak najszybciej zakończyć.
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Odette Baudelaire' has done the following action : rzut kością
'k100' : 35
'k100' : 35
Głos Odette, który tak nieumiejętnie i nieskładnie powtarzał melodię, zdenerwował świergotki. Małe stadko ptaków odłączyło się od głównej, wielobarwnej chmury latającej nad polaną i zaczął pikować w stronę jasnowłosej kobiety, atakując ją swoimi skrzydłami i pazurkami.
Metody Grace otrzymały przychylne spojrzenie białego, małego ptaszka latającego nad drzewami, dzięki czemu zszedł trochę niżej i usiadł na gałęzi, przyglądając się kobiecie. Świergolił pięknie, trzepotał lekko skrzydełkami. Dojrzałaś, że do jego nóżki przyczepiony był niewielki, kremowy rulonik.
| Mistrz Gry nie chciał ingerować w tę partię rozgrywki, ale to nie znaczy, że przestał obowiązywać termin odpisu. W związku z tym, że w tej kolejce Florence nie dodała swojej odpowiedzi, dostaje -5 do następnego rzutu. Odette, w związku z atakiem świergotków, również dostaje -5 do następnego rzutu. Prosiłabym chociaż o odrobinę zaangażowania, bo za to również dodawane są punkty do końcowego rozrachunku. Pułap punktów potrzebnych do złapania świergotka - 300 - 154 = 146.
Na odpis macie 48h.
Metody Grace otrzymały przychylne spojrzenie białego, małego ptaszka latającego nad drzewami, dzięki czemu zszedł trochę niżej i usiadł na gałęzi, przyglądając się kobiecie. Świergolił pięknie, trzepotał lekko skrzydełkami. Dojrzałaś, że do jego nóżki przyczepiony był niewielki, kremowy rulonik.
| Mistrz Gry nie chciał ingerować w tę partię rozgrywki, ale to nie znaczy, że przestał obowiązywać termin odpisu. W związku z tym, że w tej kolejce Florence nie dodała swojej odpowiedzi, dostaje -5 do następnego rzutu. Odette, w związku z atakiem świergotków, również dostaje -5 do następnego rzutu. Prosiłabym chociaż o odrobinę zaangażowania, bo za to również dodawane są punkty do końcowego rozrachunku. Pułap punktów potrzebnych do złapania świergotka - 300 - 154 = 146.
Na odpis macie 48h.
Z początku znalezienie białego ptaszka nie było łatwe, Grace jednak nie chciała się tak łatwo poddawać. Widziała nikłe starania towarzyszek, co - chociaż w jakiś sposób irytujące - motywowało ją do tego, by samej zwiększyć siłę swoich starań. I wszystko to przyniosło dość szybkie efekty, które z pierwszej chwili ucieszyły ją tak bardzo, że przestała wabić, a jedynie wpatrywać się w świergotka. I wbrew wszystkiemu nie było to złe posunięcie, bo pozwoliło Wilkes dostrzec prawdopodobną wskazówkę, którą świergotek miał. Mały rulonik wyglądał naprawdę obiecująco, najpierw jednak należało go zdobyć. Grace kontynuowała zatem wcześniejsze starania zwabienia zwierzątka, starając się przełożyć na tą czynność swoją wiedzę i doświadczenie. Wiadomym było jednak, że zawsze możliwa była porażka czy mniej efektowne wyniki. Każde stworzenie było unikatowe i chociaż można było polegać na doświadczeniu, to rezultaty nigdy nie będą identyczne. Wszystko to zapisane było w popularnej myśli, że nic nie dzieje się dwa razy tak samo. Obecnie szatynka postanowiła działaś podobnie do tego, co robiła wcześniej. Skoro przynosiło pozytywne rezultaty, to prawdopodobnie było w tym coś, co zachwyciło świergotka. Dlatego też Grace działała analogicznie jak na samym początku, w razie czego jednak gotowa zmienić metody. Musiała jedynie dalej obserwować zachowanie ptaka.
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Grace Wilkes' has done the following action : rzut kością
'k100' : 37
'k100' : 37
Cała ta historia brzmiała dość nieprawdopodobnie i Florence normalnie by ją wyśmiała, ale już nauczyła się, że tutaj nic nie jest normalne. Las sie zmienia i atakuje cie lepką mazią jeśli się na kogoś wściekasz, po lesie chadza namalowana kobieta bez serca... ciekawe na jakie dziwny natknęła się druga grupa. mieli iść tam, gdzie ponoć było niebezpiecznie i gdzie mieli napotkać walkę... Florence miała nadzieję, że nic im nie jest...
W każdym razie, wysłuchała opowieści Farfali, przyjęła ją do wiadomości, i gotowa była pamiętać ją tak długo jak będzie to potrzebne do wykonania zadania. Miała swoje opinie na jej temat, ale postanowiła je zachować dla siebie. To wszystko było już wystarczająco niedorzeczne.
Kiedy wyszły na otwartą polanę, pełną kolorowych ptaków, Flo sapnęła. Naprawdę miały któregoś złapać? Ona nie miała ręki do zwierząt... Miała jedynie królika, on znacząco się różnił od kolorowych, bajkowych świergotków! Nigdy nie musiała go wabić, sam zawsze przychodził na jej widok, kiedy tylko wyciągała marchewkę...
Co mogła więc zrobić? Najpierw zlokalizować odpowiedniego ptaka. Zajęło jej to chwilę, bo kolory pozostałych mieszały sie i zlewały, ale w końcu dostrzegła ptaka, którego zlokalizowała już też Grace. Florence posłała też spojrzenie na obrażoną księżniczkę, która się wlokła z tyłu. Przewróciła oczami, widząc jak zaatakowały ją ptaki. Naprawdę, chyba nie było mniej użytecznej osoby na całym świecie. Beznadziejna, zadufana w sobie lalka.
Podeszła do niej i spróbowała rozgonić ptaki.
- Przydaj się chociaż na coś i nie denerwuj ich, co? - burknęła, odsuwając się ponownie. Po chwili sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła z niej zaczętą paczkę cukierków. Może bajkowy ptak skusi się na jednego? Podeszła do Grace i położyła jeden cukrowy krążek na swojej dłoni. A nuż się uda?
W każdym razie, wysłuchała opowieści Farfali, przyjęła ją do wiadomości, i gotowa była pamiętać ją tak długo jak będzie to potrzebne do wykonania zadania. Miała swoje opinie na jej temat, ale postanowiła je zachować dla siebie. To wszystko było już wystarczająco niedorzeczne.
Kiedy wyszły na otwartą polanę, pełną kolorowych ptaków, Flo sapnęła. Naprawdę miały któregoś złapać? Ona nie miała ręki do zwierząt... Miała jedynie królika, on znacząco się różnił od kolorowych, bajkowych świergotków! Nigdy nie musiała go wabić, sam zawsze przychodził na jej widok, kiedy tylko wyciągała marchewkę...
Co mogła więc zrobić? Najpierw zlokalizować odpowiedniego ptaka. Zajęło jej to chwilę, bo kolory pozostałych mieszały sie i zlewały, ale w końcu dostrzegła ptaka, którego zlokalizowała już też Grace. Florence posłała też spojrzenie na obrażoną księżniczkę, która się wlokła z tyłu. Przewróciła oczami, widząc jak zaatakowały ją ptaki. Naprawdę, chyba nie było mniej użytecznej osoby na całym świecie. Beznadziejna, zadufana w sobie lalka.
Podeszła do niej i spróbowała rozgonić ptaki.
- Przydaj się chociaż na coś i nie denerwuj ich, co? - burknęła, odsuwając się ponownie. Po chwili sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła z niej zaczętą paczkę cukierków. Może bajkowy ptak skusi się na jednego? Podeszła do Grace i położyła jeden cukrowy krążek na swojej dłoni. A nuż się uda?
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 26.01.17 8:34, w całości zmieniany 1 raz
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Florence Fortescue' has done the following action : rzut kością
'k100' : 31
'k100' : 31
Czuję nakręcającą mnie złość, zrezygnowanie oraz niezrozumienie zaistniałej sytuacji. To prawda, nie mam ochoty na pomaganie tutaj nikomu. Może zaraz wzięłabym się w garść odzyskując odrobinę spokoju od tego stracha na wróble. Który nie był łaskaw nam nawet pomóc, tylko stał jak kołek i myślał o niebieskich migdałach kiedy my przynajmniej coś robiłyśmy. Obrzucam ją nieprzychylnym spojrzeniem, a ta jak za dotknięciem magicznej różdżki nagle się ożywia. I znów się mnie czepia. Gniew płynący po zakamarkach ciała wzmaga się na sile wypalając powoli moje wnętrzności. Tak jakby nie mogła po prostu zamknąć swojej ohydnej buzi i robić to, co druga z kobiet lub po prostu nie przeszkadzać. Udawać, że nie istnieje - to byłoby najlepszym z rozwiązań, które każdemu przyniosłoby ulgę, nawet tym wszystkim ptakom.
Nie.
Próbuję się od nich odgonić machając rękoma czując, że zbliża się kres mojej wytrzymałości. Jeszcze wariatka znów otwiera do mnie swój dziób. Skąd w ogóle wniosek, że ma się do mnie odzywać? Marszczę brwi.
- Odczepić się. Nie mówić do mnie - wyrzucam z siebie dość szybko oraz niedbale. - Inaczej pożałować. - Formuję zwięzłą groźbę. Jeśli ma choć odrobinę oleju w głowie, to zajmie się w końcu sobą. Moje geny sprawiają, że nie odpuszczam - jak się nie uda, to będę próbować do skutku. Więc dobrze byłoby gdyby nie denerwowała mnie już bardziej. Serce bije mi jak oszalałe, mięśnie napinają się kurczowo. Usta lekko drżą. Staram się uspokoić nerwy. Kiedy świergotniki trochę odpuszczają postanawiam zaśpiewać z większą mocą, byleby tylko ten koszmar zakończył się wcześniej. Niestety mój głos drży tak jak drżę ja, szybko gubię wątek. To nie są odpowiednie warunki dla śpiewaczki. To nie jest odpowiednia publika. W operze nikt mi nie przeszkadza, tutaj jest zgoła odwrotnie. Powoli czuję, jak supeł zawiązuje mi się na gardle. Ściskam mocniej palce usiłując dać upust swym emocjom. Nawet nie komentuję głupiej próby złapania zwierzęcia na słodycz, wszystko wokół się rozmazuje.
Nie.
Próbuję się od nich odgonić machając rękoma czując, że zbliża się kres mojej wytrzymałości. Jeszcze wariatka znów otwiera do mnie swój dziób. Skąd w ogóle wniosek, że ma się do mnie odzywać? Marszczę brwi.
- Odczepić się. Nie mówić do mnie - wyrzucam z siebie dość szybko oraz niedbale. - Inaczej pożałować. - Formuję zwięzłą groźbę. Jeśli ma choć odrobinę oleju w głowie, to zajmie się w końcu sobą. Moje geny sprawiają, że nie odpuszczam - jak się nie uda, to będę próbować do skutku. Więc dobrze byłoby gdyby nie denerwowała mnie już bardziej. Serce bije mi jak oszalałe, mięśnie napinają się kurczowo. Usta lekko drżą. Staram się uspokoić nerwy. Kiedy świergotniki trochę odpuszczają postanawiam zaśpiewać z większą mocą, byleby tylko ten koszmar zakończył się wcześniej. Niestety mój głos drży tak jak drżę ja, szybko gubię wątek. To nie są odpowiednie warunki dla śpiewaczki. To nie jest odpowiednia publika. W operze nikt mi nie przeszkadza, tutaj jest zgoła odwrotnie. Powoli czuję, jak supeł zawiązuje mi się na gardle. Ściskam mocniej palce usiłując dać upust swym emocjom. Nawet nie komentuję głupiej próby złapania zwierzęcia na słodycz, wszystko wokół się rozmazuje.
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
The member 'Odette Baudelaire' has done the following action : rzut kością
'k100' : 19
'k100' : 19
Przez chwilę jeszcze działała używając swojej obecnej metody, która jednak okazała się być dwojaka w efektach. Niby żadne ze zwierząt jej nie zaatakowało, jednak biały świergotek wydawał się trwać wciąż w tym samym miejscu. Grace zaczęła więc nieco zmieniać metodę - wcześniej jej działania bazowały na ogólnym sposobie na wabienie większości gatunków, Wilkes chciała go wykorzystać wprowadzając jednak coś do tego. Tylko co? Gdyby była sama prawdopodobnie próbowałaby wychwycić nuconą przez ptaki melodię, starając się ją odtworzyć. Może nie miała słuchu wielkiej śpiewaczki, miała jednak ogólne pojęcie o muzyce. W końcu często używała jej przy kontaktach ze swoimi podopiecznymi tak samo, jak i opowiadania im wymyślonych czy przeczytanych historii. Teraz jednak miała przy sobie inne osoby, do tego jedna już podjęła muzyczną próbę wabienia z niestety niezbyt dobrymi efektami. Jej druga towarzyszka również nie wydawała się dobrze sobie radzić, zwłaszcza że wydawała się nie mieć ręki do zwierząt. Spojrzała na cukierka w jej ręce - sposób wydawał się pospolity, lecz we wszystkim tkwiła przecież metoda. Cukierek wydawał się być jednak nieco zbyt twardy jak dla ptaków - Grace żałowała, iż nie miała przy sobie żadnej babeczki czy czegoś co przypominałoby chleb. Jedyne co miała to kocie przekąski, a szanse na to, by ptak polubił mięsny przysmak był nad wyraz wątpliwy.
- Wab go tym cukierkiem - może to coś pomoże... - powiedziała jednak.
Z logicznego punktu widzenia nie do końca wierzyła w ten sposób - z pewnością było wielu, próbujących przekupić ptaki jedzeniem. Nie bez przyczyny jednak mówi się, iż można zdobyć ich zaufanie poprzez właściwie zanuconą melodię.
Grace więc postanowiła dalej wykorzystywać jednak wcześniejszą metodę. Nieco odsunęła się od Florence, nie zmieniając jednak odległości od białego świergotka. Robiła to też powoli, by ten nie spłoszył się tymi nagłymi ruchami. Patrząc na ptaka, ponownie zaczęła go wabić, cicho również starając się nucić melodię nuconą przez inne świergotki, starając się przy tym robić to najlepiej jak potrafiła.
O ile dobrze liczę to zostało jeszcze 31 pkt do zebrania (nie liczę mojego obecnego odpisu).
- Wab go tym cukierkiem - może to coś pomoże... - powiedziała jednak.
Z logicznego punktu widzenia nie do końca wierzyła w ten sposób - z pewnością było wielu, próbujących przekupić ptaki jedzeniem. Nie bez przyczyny jednak mówi się, iż można zdobyć ich zaufanie poprzez właściwie zanuconą melodię.
Grace więc postanowiła dalej wykorzystywać jednak wcześniejszą metodę. Nieco odsunęła się od Florence, nie zmieniając jednak odległości od białego świergotka. Robiła to też powoli, by ten nie spłoszył się tymi nagłymi ruchami. Patrząc na ptaka, ponownie zaczęła go wabić, cicho również starając się nucić melodię nuconą przez inne świergotki, starając się przy tym robić to najlepiej jak potrafiła.
O ile dobrze liczę to zostało jeszcze 31 pkt do zebrania (nie liczę mojego obecnego odpisu).
Take my hand, let's see where we wake uptomorrow
Grace Wilkes
Zawód : prowadzi "Przytułek dla magicznych zwierząt"; badaczka i opiekunka magicznych zwierząt
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Keep smiling, because life is a beautiful thing and there's so much to smile about.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
The member 'Grace Wilkes' has done the following action : rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
Biały świergotek podlatywał na gałęzi, przyglądając się na zmianę Grace i Florence, jakby nie mogąc się zdecydować, czy faktycznie powinien zlecieć na dół. Wątłe śpiewanie Odette najwyraźniej nie wystarczyło, by zaskarbić sobie jego uwagę, ale pomogło jej to odgonić stado atakujących ją ptaków, więc ostatecznie skończyła tylko z poszarpanymi włosami i drobnymi, czerwonymi rankami na policzkach i szyi.
A tymczasem ptaszek, który trzymał przywiązaną do nóżki wskazówkę, zleciał z gałęzi i przysiadł najpierw na dłoni Florence, by skubnąć odrobinę z landrynki i zagwizdać z wdzięcznością, a potem przeleciał do dłoni Grace, zaczepiając się swoimi pazurkami na jej palcu i śpiewając jej cichą, świergoczącą melodię. Gdy odpięła rulonik od jego łapki i rozwinęła go, zobaczyła krótkie zdanie napisane czyimś łagodnym, ozdobnym pismem.
„Ukryła go w miejscu, gdzie odpoczywają gwiazdy”
Farfala popatrzyła na was, jakby chciała się dowiedzieć, czy coś z tego rozumiecie.
| Rozwiązanie zagadki wskaże wam miejsce, gdzie został uwięziony Bard. Podpowiedź znajduje się w tym poście. Na odpis macie 48h.
A tymczasem ptaszek, który trzymał przywiązaną do nóżki wskazówkę, zleciał z gałęzi i przysiadł najpierw na dłoni Florence, by skubnąć odrobinę z landrynki i zagwizdać z wdzięcznością, a potem przeleciał do dłoni Grace, zaczepiając się swoimi pazurkami na jej palcu i śpiewając jej cichą, świergoczącą melodię. Gdy odpięła rulonik od jego łapki i rozwinęła go, zobaczyła krótkie zdanie napisane czyimś łagodnym, ozdobnym pismem.
„Ukryła go w miejscu, gdzie odpoczywają gwiazdy”
Farfala popatrzyła na was, jakby chciała się dowiedzieć, czy coś z tego rozumiecie.
| Rozwiązanie zagadki wskaże wam miejsce, gdzie został uwięziony Bard. Podpowiedź znajduje się w tym poście. Na odpis macie 48h.
Małe szkodniki. Staram się jak mogę zachować względny spokój, słysząc jednak mój drżący głos krzywię się z niesmakiem. To w gruncie rzeczy straszne, że przychodzi mi śpiewać w takich warunkach. Dobrze, że ta normalna z dwóch kobiet potrafi zajmować się zwierzętami. Oddycham z ulgą, kiedy zdenerwowane stadko opuszcza moją prywatną przestrzeń. Czuję tylko, że szczypie mnie twarz oraz szyja, a kiedy dotykam włosów wzdycham z rozczarowaniem. Muszę teraz wyglądać paskudnie! Cieszę się, że nie ma tu Marcela, gdyby zobaczył do jakiego stanu doprowadziła mnie walka o życie… och, tak, nadal nie wierzę, że to zło konieczne. Staram się szybko poprawić niesforne blond włosy dziękując w duchu Merlinowi o zakończenie tej niezbyt udanej próby.
Bez większych emocji, które powinny mi teraz towarzyszyć obserwuję jak jeden ze świergotników siada na dłoni Grace. Przyglądam się też niewielkiemu rulonikowi kiedy kobieta bierze go w ręce i odczytuje na głos. Krótkie spojrzenie rzucone Farfali jasno mówi, że chyba nie wie o czym mowa. Staram się przypomnieć naszą drogę w to miejsce i chociaż nieuważnie rozglądałam się wokół, mam nadzieję przypomnieć sobie jakieś szczególne miejsce. Miejsce, w którym mogą odpocząć gwiazdy. Och, to nie brzmi zbyt optymistycznie!
- Może chodzić o jezioro? - pytam więc nieśmiało tą mądrzejszą. - W nocy kiedy gwiazdy odbijać się w jezioro. Odpoczywać - wyjaśniam w skrócie. Nie wiem czy ma to sens, ale to jedyne, co przychodzi mi teraz do głowy. Z drugiej strony wolałabym nie mieć racji - nie umiem ani pływać, ani tym bardziej nurkować. Z nadzieją więc wyczekuję jej reakcji, gdyż może chodzi jednak o przyjemniejsze miejsce?
Bez większych emocji, które powinny mi teraz towarzyszyć obserwuję jak jeden ze świergotników siada na dłoni Grace. Przyglądam się też niewielkiemu rulonikowi kiedy kobieta bierze go w ręce i odczytuje na głos. Krótkie spojrzenie rzucone Farfali jasno mówi, że chyba nie wie o czym mowa. Staram się przypomnieć naszą drogę w to miejsce i chociaż nieuważnie rozglądałam się wokół, mam nadzieję przypomnieć sobie jakieś szczególne miejsce. Miejsce, w którym mogą odpocząć gwiazdy. Och, to nie brzmi zbyt optymistycznie!
- Może chodzić o jezioro? - pytam więc nieśmiało tą mądrzejszą. - W nocy kiedy gwiazdy odbijać się w jezioro. Odpoczywać - wyjaśniam w skrócie. Nie wiem czy ma to sens, ale to jedyne, co przychodzi mi teraz do głowy. Z drugiej strony wolałabym nie mieć racji - nie umiem ani pływać, ani tym bardziej nurkować. Z nadzieją więc wyczekuję jej reakcji, gdyż może chodzi jednak o przyjemniejsze miejsce?
Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
oni miłość obłaskawią,tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Baśniowa puszcza
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Irlandia