Wydarzenia


Ekipa forum
Brzeg jeziora [ślub]
AutorWiadomość
Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]27.01.17 21:15

Światełka na wodzie

Wraz z zapadnięciem zmroku, na wodzie tuż przy kamienistym brzegu, pojawia się kilkadziesiąt płonących, dryfujących po powierzchni lampionów. Lampki wykonane są z dębowego drewna, zabarwionego na rodowe kolory: czerwień i czerń Carrowów oraz delikatne szarości Nottów. W każdej z nich płonie świeca, do każdej przyczepiono też karteczkę z krótką, rymowaną wróżbą, przeznaczoną dla czarodzieja, który wyłowi lampion.

Według zwyczaju, po przeczytaniu wróżby jej tekst należy zastąpić osobistym życzeniem - dotyczącym własnej bądź innej osoby - a lampion puścić z powrotem na wodę. Zabranie go przez fale ma zapewniać, że zapisana prośba wkrótce się spełni.

Lokacja zawiera kości - opis poniżej!


Wróżenie

Dryfujący na wodzie lampion można przywołać jedynie zaklęciem Accio. Aby to zrobić, należy napisać post, w którym postać decyduje się na kolor lampionu, w który celuje (czerwony, czarny lub szary) oraz rzucić dwiema kośćmi: k100 (na powodzenie rzuconego zaklęcia) oraz k10 (na określenie numeru wróżby przypisanej do danego koloru). Pole rzutu kością powinno wyglądać tak.

ST wyłowienia lampionu jest równe stopniowi trudności Accio i wynosi 40 (do rzutu dolicza się statystykę zaklęć). W razie niepowodzenia nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować jeszcze raz.

Każda postać może wylosować tylko jedną wróżbę (panowie mogą jednakże wyręczyć w tej czynności panie, losując w ich imieniu i przekazując im później lampion), jak również posłać na wodę jedno życzenie.

Post z wróżbą pojawi się z konta Ain Eingarp po każdym udanym rzucie. W razie wylosowania numeru, który przy danym kolorze pojawił się już wcześniej, organizator kierujący zabawą sam wybierze następną wolną wróżbę - nie ma potrzeby w takim wypadku rzucania kością jeszcze raz.


Wszelkie pytania i wątpliwości można kierować do Percivala Notta.


[bylobrzydkobedzieladnie]
Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 11:49
/ z namiotu przed dworkiem

Nie bez powodu tak bardzo umiłowała sobie ciepłe miesiące. Wychowana w tradycji, spoglądająca przychylnym okiem na ogień w każdej postaci. Często powtarzano jej, że czarownica żyjąca w zgodzie z ogniem jest tak samo groteskowa jak ofiara patrząca z zaufaniem na mordercę. Jednak dla kogoś kto żyje w ciągłym zimnie naturalne jest łapanie każdego promienia słońca. Dlatego po opuszczeniu namiotu skierowała się w stronę ogrodu. Wiedziała, że teraz wszyscy goście udadzą się do stolików, a pozwolenie opaść emocjom i wrzawie wydawało się być najbardziej rozsądne. Szczególnie dla kogoś kto po prostu za tłumami nie przepadał. Zabierając więc kieliszek wina z lewitującej tacy ruszyła migoczącą ścieżką. Mijała pary żwawo rozmawiające o przebiegu ceremonii, dzieci biegające za sobą w najlepszej zabawie świata, a nawet starców którzy chyba tak jak Lucinda postanowili poczekać aż cała wrzawa się uspokoi. Jej myśli na chwile skupiły na tym jak mogło wyglądać jej życie gdyby te kilka lat temu jednak wzięła ślub. Nie mogła powiedzieć przecież, że śmierć Prewetta w jakikolwiek sposób ją uszczęśliwiła. Byli całkiem dobrą parą i nawet jeśli czuła w tym więcej obowiązku niż własnego wyboru to przecież mogła trafić o wiele gorzej. I choć wspomnieniami wracała do tego bardzo rzadko to potrafiła wyobrazić sobie siebie w całkiem innej roli. Dawną siebie. Od tamtej pory wszystko w jej życiu zaczęło się zmieniać i chociaż dzięki takiemu zakończeniu dostała szansę na rozwinięcie skrzydeł to nie mogła myśleć o tym jako o nowym życiu. Podarowanym życiu. Nic co rozpoczyna się od tragedii nie może skończyć się szczęśliwie i teraz o tym wiedziała. Nie użalała się już nad sobą. To tylko kolejny przystanek w jej życiu, który skończył się fiaskiem. Kolejny i wcale nie końcowy. Dotarła do rozwidlenia się ścieżek. Jedna prowadziła dalej aż do jeziora, a druga do sali balowej. Postanowiła jednak zatrzymać się na chwile. Przypomniała sobie ślub Rosierów i przytłaczający ją z każdej strony zapach róż. Chociaż róże same w sobie uwielbiała to sztuczność ich zapachu tego dnia miał prześladować ją do końca. Na szczęście było tutaj zbyt dużo kwiatów by któryś zapach przebijał się wyraźniej. Jej spojrzenie padło na przebiegających chłopców, w których rozpoznała swojego siostrzeńca. Chłopiec widząc Lynn zaczął opowiadać o wróżbach nad jeziorem co zaciekawiło blondynkę na tyle by ruszyć w tamtą stronę. Wróżby Percy? Naprawdę wróżby? Chociaż ostatnio słyszy tylko o tragicznych rzeczach jakie spotkają ją w przyszłości to jednak nie byłaby sobą gdyby nie spróbowała. Upiła łyk wina spoglądając na taflę jeziora. Nawet wiedźmy lubią wiedzieć o przyniesie im przyszłość.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 13:03
|z namiotu

Nie zwariowałem tylko dlatego, że tak usilnie czepiałem się rzeczywistości. Palce zwarłem z siłą imadła na krańcu odświętnego stroju, krawat ściągnąłem tak silnie, że niemalże nie mogłem oddychać, a kroki stawiałem tak twardo, że moje buty z pewnością wydeptały wystarczająco klarowną ścieżkę, aby mógł wytropić mnie nawet byle troll górski. Nawet nie zorientowałem się, że wylądowałem na brzegu jeziora. Wokół mnie panowała nieoceniona cisza, którą przerywał jedynie słaby gwar dobiegający z oddali. Póki ludzie gromadzili się wokół młodej pary, oto miałem czas na uspokojenie własnych nerwów. Czemu tak ostro reagowałem na zwykłą przysięgę małżeńską? Przecież w żaden sposób nie dotykała ona mnie samego. Inara była dla mnie ważną osobą, nawet jeżeli nie byliśmy ze sobą zbyt silnie związani. Tak w zasadzie, jej bliskość wynikała chyba wyłącznie z mojej potrzeby korzystania z jej pomocy, a jednak byłem tutaj. Życzyłem jej jak najlepiej, a jednak ubolewałem nad tą sytuacją. Czułem się znów tak, jak kilka lat temu. Rozkapryszony nastolatek siadał na brzegu jeziora, umartwiał się, szukał spokoju. Egoistycznie koncentrował się jedynie na sobie. Chciałbym mówić, że skryłem się za pierwszym, lepszym krzewem w okolicy i piłem w samotności whisky, a jednak nic z tego. Kamienisty brzeg sprawiał, że moja sylwetka odznaczała się wyraźnie na tle spokojnego jeziora, a ja nie mogłem już nawet powiedzieć ile czasu tutaj spędziłem. Zatraciłem poczucie rzeczywistości, kiedy tak leniwie kołysałem nadgarstkiem, zmuszając pojedyncze z lampionów do leniwego przesunięcia się w tę czy we w tę. Nie koncentrowałem się na wyborze konkretnego koloru. Kompletnie nie myślałem nad tym co teraz robię i gdyby nie odgłos kroków, pewnie siedziałbym tak jeszcze długo. Drgnąłem, nieznacznie wychylając głowę w bok, ponad prawym ramieniem. Jedynym okiem zerknąłem na kobiecą sylwetkę zamkniętą w sukience. Powiodłem po niej wzrokiem niemalże od stóp do głów i dopiero wtedy w mym umyśle coś kliknęło.
- Czyż to nie pogromczyni trolli? - zapytałem, zanim zdołałem ugryźć się w język. Że też ja zawsze muszę tak dużo mówić! Szukając samotności, odnalazłem towarzystwo. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na martwą taflę wody, a potem podniosłem się powoli, wsuwając różdżkę do kieszeni marynarki. Dwoma klapnięciami oczyściłem spodnie ze śladów piasku i jeszcze musnąłem palcami pokryty zarostem prawy policzek. Skontrolowawszy samego siebie ponownie spojrzałem na kobietę i starając się wrócić do równowagi, postanowiłem posłużyć się tym moim, zadzierzystym uśmiechem. - Pięknie wyglądasz, Lucindo. Tylko dlaczego wpadamy na siebie nad jeziorem, zamiast na sali balowej? Gdzie Twój partner do tańca? - zasypałem ją pytaniami, gdzieś wewnątrz siebie licząc na to, że udzielenie odpowiedzi zmobilizuje ją do powrotu w tłum gości lub wywoła wilka (partnera) z lasu, który zgarnie dziewczynę, oddając mi samotność. Nawet nie brałem pod uwagę ewentualności, w której panna Selwyn wybrałaby się na ślub solo. Nie żebym nie pragnął jej towarzystwa, czy chociaż krótkiej rozmowy po tym co spotkało nas ostatnim razem. Z miłą chęcią wypytałbym ją o szczegóły zwiedzenia tamtego korytarza, którego wejście skryło się za pajęczynami i bluszczem, ale nie w tym momencie. Mimo wszystko, starałem się, aby nie było po mnie widać zmęczenia czy rozedrgania. Trzymanie fasonu od dawna nie było tak trudnym zadaniem.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Raleigh Greengrass dnia 28.01.17 17:30, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Anonymous
Gość
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 15:52
Podczas takich uroczystości najważniejsze było by nie dać się podejść, wyprowadzić z równowagi, wpleść w lawinę opinii i szerzącej się krytyki. A wbrew wszystkiemu to nie było takie proste tym bardziej gdy jest się kobietą. Dlatego najprostszym rozwiązaniem było przybranie sztucznego uśmiechu, zaciśnięcie ust i milczenie kiedy zbyt wiele słów chce wydostać się na zewnątrz. Zniknąć tak jak teraz. Stukot obcasów o kamienistą ścieżkę zagłuszał przytłumione już głosy. Prawdopodobnie właśnie wznosili pierwszy toast za młodą parę. Lucinda miała nadzieje, że ten dzień będzie dla kuzyna i jego małżonki spełnieniem na jakie czekali. Chociaż nie wierzyła by w życiu arystokracji istniało coś takiego jak ślub z miłości to gdyby ktoś zapytał ją o parę która mogłaby tego doświadczyć… wskazałaby właśnie ich. Zwykle była większą optymistką niż realistką, ale wiedziała o uczuciach dość by widzieć przenikającą przez tych wszystkich ludzi farsę. Nie zastanawiała się czy tak będzie wyglądało jej życie kiedy w końcu jej ojciec ukróci jej eskapady. Nie wiedziała czy będzie zbudowane na filarach groteski i obłudy. Wiedziała za to, że nic nie liczy się bardziej od umiejętności współpracy.  Z rozmyśleń wyrwał ją męski głos. Spojrzała na siedzącego Greengrassa, a na jej twarzy pojawiło się delikatne zdziwienie. Chyba naprawdę myślała, że nikogo nie spotka tak daleko od rozgrywających się na sali balowej głównych wydarzeń. Po sekundzie jednak jej zdziwienie zmieniło się w delikatny uśmiech. Pogromczyni trolli. Prawdopodobnie byłaby mokrą plamą gdyby nie interwencja opiekuna smoków. Nie mogła jednak narzekać na ten przydomek nawet gdy przesiąknięty był dwuznacznością. Poczekała aż do niej podejdzie zaciskając mocniej palce na ściance kieliszka. - Jednego w gwoli ścisłości. Szczęście w nieszczęściu. - odparła. Mogli w końcu trafić gorzej. Chociaż blondynka nie wierzyła w przekorność ani zrządzenie losu to ich ostatniego spotkania nie dało się nazwać inaczej. Nie miała jednak zamiaru pozwolić mu się tym szczycić przy każdym ich spotkaniu. Zawsze uważała, że należy dbać o ego swoich rozmówców. Delikatnym skinieniem głowy podziękowała za słowa dotyczące jej wyglądu. Każdy bez liści na głowie i zarumienionych od wysiłku policzków wyglądałby… dobrze. Jedno trzeba było przyznać. Kontrast ich spotkań był ogromny. Od odkrywania katakumb do szlacheckich wesel. Na jego pytanie pokręciła głową. Idąc na ślub samej trzeba się liczyć, że takie pytania padną. Jednak ułożona w głowie regułka przeznaczona dla wszystkich ciotek, kuzynek i ciekawskich członków tej szlacheckiej społeczności nie spełniłaby swojego celu w rozmowie z mężczyzną. - Jak to? Ciągle trzymam go w dłoniach. - zauważyła spoglądając na trzymany w dłoni kieliszek i uśmiechnęła się lekko znowu przenosząc spojrzenie na mężczyznę. Nie, nie był tak namolny by zmienić go w kieliszek wina, ale pewnie gdyby taki jej się trafił to nie miałaby oporów by skorzystać z magii. Spokojnie. Z transmutacyjnych była okropna i wiedziała o tym doskonale. - Rozumiem, że wybrałeś bardziej tradycyjne sposoby? - zapytała spoglądając na tafle wody i miejsce, w którym jeszcze chwile temu siedział. - Czym ci zawiniła? - choć głos miała poważny to w jej oczach czaiło się rozbawienie. Nie miała pojęcia gdzie podziała się jego partnerka bo raczej wątpiła by przyszedł sam. Chociaż… nie powinna być niczego pewna. W końcu sama przyszła tutaj bez towarzysza.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 18:05
Przyłożyłem dłoń do piersi, aby przytaknąć jej skinieniem głowy. Miałem nadzieję, że okazji do powtórek nie będzie miała zbyt wiele. Piękna kobieta i niebezpieczny zawód to z reguły nie była zbyt udana para, zwłaszcza wśród czarodziejskiej śmietanki wysoko urodzonych. Interesowało mnie, w jaki sposób udało jej się zdobyć i utrzymać taką posadę. Selwynowie mogli być mniej restrykcyjni od Greengrassów, ale z pewnością nie pozwoliłby na tak długie staropanieństwo. Nie znałem Lucindy na tyle dobrze, aby ją o to pytać, chociaż jej sposób z pewnością mógłby być dla mnie ułatwieniem. Gdybym tylko wówczas znał jej historię, pewnie nigdy bym tak nie pomyślał, ale póki co, nie miałem co gdybać. Faktem było, że ucieczka z łapsk trolla okazała się dla mnie jedynym sukcesem tamtego dnia i wcale nie działało to pozytywnie na moje poczucie własnej wartości. Nie pomogły także jej pytania, ale sam byłem sobie winien. Sam sprowokowałem tę rozmowę i wysunąłem tę kwestię na pierwszy plan. - Sprytnie - odparłem jedynie na jej odpowiedź, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Musiała mieć jakiś powód, dla którego wybrała się sama, zupełnie tak jak ja, a jednak moja samotność mogła być podyktowana czymkolwiek. - Po cóż mi partnerka zapraszająca mnie na zbiorowe tańce, skoro tutaj mogę tańczyć tango z najwierniejszą z dam? - odwróciłem wzrok, aby ponownie spojrzeć na spokojną, nieporuszoną nawet wiatrem, wodę. - O słodka samotności, dlaczego tak gorzki masz posmak? - szepnąłem, intonując słowa jakby były fragmentem piosenki. Może i tak było, ale jedynie w mej własnej wyobraźni. - Jak Ci wtedy poszło? Znalazłaś coś? - zagadnąłem ni z tego ni z owego, a jednak z pozoru nienachalnie, udając, że wcale nie interesuje mnie to tak silnie jak w rzeczywistości, ale pewnie nie udało mi się jej zwieść. W moich oczach rozbłysnęła ta specyficzna iskierka sygnalizująca ciekawość. Poddałem się jej bez oporu, zwłaszcza, że przecież sam pośpiech z tym pytaniem zdradzał chęci dowiedzenia się czegoś więcej niż jedynie suchego „tak” bądź „nie”. Wtem spojrzałem zazdrośnie na kieliszek z alkoholem. - Jak myślisz, gdzie schowali butelki? - zapytałem ni z tego ni z owego, zaskakująco bezpośrednio. Samotnie upijający się na weselach szlachcic z pewnością nie był codziennym widokiem, ale wiedziałem, że tym razem nie poprzestanę na jednym kieliszku. Nie po wczorajszej wizycie w Wenus.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 21:22
Titus uwielbiał śluby. Zawsze się wzruszał kiedy państwo młodzi przysięgali sobie miłość i wierność do grobowej deski, i tym razem wcale nie było inaczej, chociaż jedwabną chusteczkę ozdobioną inicjałami podał Polce, bo chlipała mu w ramię prawie całą ceremonię... Po zaślubinach złożyli krótkie życzenia na uszy nowożeńców i można powiedzieć, że byli wolni, mogli w końcu oddać się słodkiemu weseleniu wraz z resztą gości oraz najważniejszą parą tego wieczora. Zanim jednak Titus porwie Polly na parkiet (to, że w końcu tam skończą było nieuniknione, ćwiczyli przecież walca!), zaproponował spacer wzdłuż brzegu jeziora, gdzie na wodzie migotały różnobarwne lampiony; wyglądało to wręcz magicznie i gdyby zamiast rzeźbie poświęcał się malarstwu to strzeliłby sobie taki pejzaż. Albo panoramę obejmującą cały brzeg, wraz z Polą w formie sztafażu. Może poprosi Lyrę o takie cudo? Oczywiście jak już zaczną normalnie ze sobą rozmawiać.
- Zobaczmy co los ma nam do zaproponowania. - pokiwał głową, sięgając po swoją różdżkę. Chcąc nie chcąc wypuścił rękę Poleczki, bo oczywiście jak tylko odstąpili od państwa młodych to Titus zaoferował swojej partnerce ramię, a ona zapewne objęła je swoim - Jak mi te światełka wywróżą, że sczeznę w przeciągu miesiąca to się naprawdę zdenerwuję. - stwierdził. Przez chwilę dumał nad wyborem lampionu, celując różdżką kolejno w szary i czarny. W końcu koniec magicznego patyka zatrzymał się wybierając jedną z czerwonych lamp. Czerwony to był ładny kolor i kojarzył mu się z hogwarckimi czasami, a te wspominał bardzo miło.
- Accio! - rzucił, delikatnie machnąwszy przy tym różdżką.


Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,

why not us?

Titus F. Ollivander
Titus F. Ollivander
Zawód : uczy się różdżkarstwa
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
first learn the rules,
then break them
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3427-tytus-flawiusz-w-budowie#59470 https://www.morsmordre.net/t3451-poczta-titusa#59932 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-holcot-dworek-ollivanderow https://www.morsmordre.net/t3485-t-f-ollivander#60769
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 21:22
The member 'Titus F. Ollivander' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 74

--------------------------------

#2 'k10' : 9
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 21:43
Czerwony lampion posłusznie podpłynął do brzegu, odrywając się od powierzchni jeziora, gdy tylko dotarł do płycizny i lądując miękko u stóp Titusa. Do drewnianej konstrukcji przyczepiono prostokątny bilecik, na którym eleganckie, ozdobne litery układały się w czterowersową wróżbę:

Cały las może spłonąć
dzięki jednej iskierce;
jeśli nie będziesz uważny,
ktoś skradnie Twoje serce.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]28.01.17 23:36
Lucinda nie lubiła tłumów. Tak było chyba… od zawsze. Nie lubiła używać zbędnych słów, nie lubiła też być zmuszaną do słuchania zbyt wielu zbędnych. Dlatego istniało mało sytuacji, w których blondynka potrafiła z tłumami się skonfrontować. Wolała odosobnione miejsca i dlatego właśnie tak bardzo szanowała swoją pracę. To, że nawet kiedy w eskapady wyruszali w więcej osób to całość była indywidualną sprawą każdego poszukiwacza. Nie chciała przychodzić tutaj z kimś z kim spędzać czasu nie miałaby ochoty. Nie chciałaby przychodzić tutaj po to by odbębnić wcześniej umówione spotkanie. Jej życie nie było też farsą i szukanie sobie towarzystwa tylko po to by nie przyjść samej wydawało się być dla niej po prostu bezsensowne. Mogłaby posunąć się nawet o stwierdzenie, że było śmieszne. Przecież nie miała w przyjściu tutaj żadnych ukrytych intencji. Percy był jej przyjacielem i kuzynem. Jakoś mało ją też obchodziły te wszystkie wpatrzone w nią oczy. Chociaż… może wcale nie mało skoro pierwsze co zrobiła po złożeniu młodej parze życzeń to uciekła byle tylko nie musieć chłonąć tego wszystkiego swoim wzrokiem? Powiodła za jego wzrokiem słuchając wypowiadanych słów. Samotność znała zbyt dobrze i wiedziała, że ta ma w sobie więcej słodyczy niż mogłoby się wydawać. W końcu nie było jednej definicji tego słowa. To wszystko zależało od człowieka i jego poglądów. Dla niej często samotność była rozwiązaniem. W końcu kiedy zaczynała spotykać się ludźmi zawsze coś działo się źle. Złamane serce, rozerwana duma, sponiewierane wartości. Ludzie byli źli i właśnie zło sobie umiłowali. Była głupia myśląc, że jest dla nich nadzieja. Więcej niż na to zasługiwali. Zmoczyła usta w jasnoróżowym winie zostawiając jego słowa bez komentarza. Nie wymagały tego. Same w sobie były wystarczającym komentarzem. Wiedziała jak to jest szukać miejsca daleko od innych ludzi. Nie zdziwiła się więc słysząc, że przyszedł by pobyć sam na sam z taflą jeziora. - Znalazłam. Nie do końca to na co liczyłam, ale po takich zmaganiach liczy się jakikolwiek efekt. - odparła. Nie wiedziała czy chciał słuchać o trumnach, katakumbach i innych rzeczach. Jedni postrzegali to jako coś niesamowicie sprzecznego z naturą każdej kobiety. Inni, którzy znali ją bardziej, że to jest właśnie jej natura. Natura poszukiwacza. On też poznał jej namiastkę. Na pewno nie przypominała stojącej przed nim szlachcianki w sukni. Jednak istniały skrajności, które ciężko było wytłumaczyć. - A tam na dole? Znalazłeś coś? Nie słyszałam krzyków więc domyśliłam się, że ta ścieżka dokądś prowadziła. - skwitowała unosząc kącik ust w leniwym uśmiechu. Powiodła za jego spojrzeniem gdy pytał o butelki. - Obawiam się, że pilnie strzeżone, ale jeżeli chciałbyś pójść prostszą drogą to przy wejściu z tamtej strony jest lewitująca taca. - powiedziała przenosząc spojrzenie z kieliszka na dłonie mężczyzny, a po chwili na jego twarz. Tacę zauważyła przechadzając się jeszcze po ogrodzie. Raczej wątpiła by komuś chciało się aż stąd cofać się do rezydencji lub ogrodów po kieliszek wina. Percy jak zwykle musiał pomyśleć o wszystkim. Oderwała spojrzenie i skupiła się na pływających lampionach. - Wierzysz, że przepowiedzą przyszłość? - zapytała z kpiącą nutą w głosie. Chociaż dotyczyła ona bezpośrednio przyszłości, a nie wróżb czy osób je wyczytujących. Nie wierzyła, że kilka słów jest w stanie określić naszą przyszłość. Kpina przysłonięta lekkim uśmiechem. Zbierający się ludzie tylko potwierdzali, że każdy chciałby wiedzieć co go czeka. Lynn by nie chciała.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]29.01.17 17:46
Dla mnie towarzystwo było czymś naturalnym. Od maleńkości przyuczany krasomówstwa, nauczany tej zdradliwej sztuki prawienia komplementów. Koniecznie musiałem umieć poruszać się z właściwą gracją, zawsze miałem wiedzieć do powiedzieć. Oczekiwano ode mnie, abym wyrósł na męża idealnego, perfekcyjnego dziedzica, mającego nigdy nie zaznać smaku porażki i upokorzenia. Dopiero, gdy zaczynałem spełniać jej oczekiwania, Lycoris mogła obdarzyć mnie tym swoim afirmatywnym spojrzeniem, za które niegdyś oddałbym nawet własną duszę. Byłem naprawdę młody i darzyłem oboje swoich rodziców nie tylko uczuciem, ale i ogromnym szacunkiem. Każde ich spojrzenie wypełnione uznaniem, było powiewem wiatru wprost w me skrzydła. Pozwalało mi unosić się ponad moje własne ograniczenia. Burzyłem mury bojaźni (jak wtedy, gdy zmuszałem się do jazdy konnej), a potem skrupulatnie dekonstruowałem wszelkie swoje postępy. Zacząłem kontestować wszystko wokół siebie. Rzecz naturalna dla dorastającego dziecka. Nie było jednak chwili, w której mógłbym zapominać o wpojonej mi konieczności zadbania o ludzi wokół mnie. Chciałem nawiązywać z nimi rozmowę, poznawać ich sekrety, nadzieje i lęki. Dając im siebie, zdobywałem ich samych. To jedno chyba nigdy nie miało ulec zmianie. Wciąż lgnąłem do towarzystwa. Szukałem ludzi, którzy skłonni byli do otwarcia dla mnie swoich serc. Wślizgiwałem się do nich, a potem je miażdżyłem. Zupełnie bez jakichkolwiek skrupułów. Ważna była dla mnie jedynie własna satysfakcja. Odczuwana pokręcona przyjemność z ranienia zarówno bliskich, jak i przypadkowych osób, a potem… potem cały mój dotychczasowy świat legł w gruzach. Pozbawiony tego, czym zwykłem się szczycić, co w sobie pielęgnowałem, nagle utraciłem cel, w imię którego mógłbym dalej walczyć. Nieograniczona inkoherencja. Precyzyjna bluszczowatość prysła. Zacietrzewiłem się, skłębiłem w idealnie wykrojonym obronnym kokonie i niespodziewanie znów chwyciłem za oręż. Odseparowany od towarzystwa przed długie tygodnie, rozbiłem szklaną osłonę, jaką wokół siebie wzniosłem. Zawalczyłem o samego siebie, o odzyskanie Raleigha sprzed tej martyrologii, jak zwykłem nazywać efekt własnej nieuwagi. Czas przejściowej pierepałki miał obfitować w podobne momenty. Nieposkromione łaknienie alkoholu, konieczność wsparcia się na duchu w ten niezwykle nieskuteczny, błazeński wręcz sposób. To nie działało tak jak powinno, wpędzało mnie w jeszcze szerszy bezkres nicości, a teraz ani drgnąłem. Nie dlatego, że nagle zupełnie odepchnąłem od siebie myśl o umoczeniu warg w czymś rozkosznie wyżerającym wnętrzności. Uniosłem dłoń, aby silnie zawrzeć palce na grzbiecie nosa. Zmrużyłem przy tym oczy, starając się nawrócić swe myśli na właściwy tok. Rozmawiasz, Greengrass, wróć do żywych. Opuściłem rękę wzdłuż ciała.
- Pytałem Cię wcześniej czego szukasz? - zdecydowałem się na dotknięcie samej esencji. Chciałem o tym posłuchać, paradoksalnie potrzebowałem tego, aby ktoś teraz do mnie mówił. Zapewne to właśnie dlatego odwróciłem się w jej stronę, zainicjowałem wymianę zdań. Zepchnięty znów na samą krawędź przepaści, zląkłem się przed uczynieniem jakiekolwiek ruchu. Wstecz czy naprzód? Dla mnie nie był to żaden wybór. - Och, tak… - westchnąłem, a gorycz pobrzmiewająca w mym głosie sama w sobie była jednoznaczną odpowiedzią. - Stosy kości, ususzone organy, rozbite skorupki, fragmenty skrzydeł, pazury. Słowem, wyglądało mi to na kryjówkę łowcy ingrediencji. Nasz troll musiał niebłaho sobie używać. - ach, jak ja bym się teraz napił. Skierowałem spojrzenie we wskazanym przez Lucindę kierunku, rozmyślając nad blaskami i cieniami obu postępków. Powinienem odpuścić sobie chociaż dziś. Nie chciałbym, aby Inara musiała wstydzić się za moje niepohamowanie, a przejęcie całej tacy na pewno nie mogło uchodzić za objaw dobrych manier. Odchyliłem głowę w bok, aby spojrzeć na jezioro. Unoszące się na spokojnej tafli wody, lampiony skradły na kilka długich sekund moją uwagę zanim odpowiedziałem. - Gdyby wróżbici nie byli tacy piekielnie zdolni w sianiu zamieszania w ludzkiej głowie, pewnie nie wierzyłbym nawet w ich samych. - stwierdziłem, swoją drogą dość pokrętnie. - Ale co nam szkodzi spróbować. Pewnie miały sprawić nam przyjemność. - bez większego zastanawiania się, wycelowałem różdżką w pierwszy lepszy szary lampion. Kolor dymu, smutku i niepokoju. - Accio - szepnąłem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Raleigh Greengrass dnia 29.01.17 17:51, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Anonymous
Gość
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]29.01.17 17:46
The member 'Raleigh Greengrass' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 64

--------------------------------

#2 'k10' : 7
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]29.01.17 18:02
Zgrabne zaklęcie lorda Greengrassa trafiło w jeden z szarych lampionów; podpłynął do brzegu powoli, niespiesznie, wynurzając się zaledwie na kilka centymetrów ponad zmarszczoną taflę i lądując miękko na płaskim kamieniu u stóp mężczyzny. Pergaminowy blankiet, przyczepiony do drewnianej konstrukcji, zawierał rymowaną wróżbę:

Nie musisz się chować,
pod maską skrywać twarzy;
to, przed czym uciekasz
i tak wkrótce się zdarzy.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]30.01.17 14:31
- Nie miałeś okazji – odparła wracając wspomnieniem do ich zmagań z trollem. Przez chwile wahała się czy powinna mówić o tym czego szukała. Nie dlatego, że była to jakaś wielka tajemnica, której przysięgła strzec, ale zwykle nie była pewna czy mówienie o odkrytych miejscach i znaleziskach były odbierane w sposób pozytywny czy wręcz negatywny. Są ludzie, którzy będą uważać to za stratę czasu, są też tacy, którzy wkradanie się do katakumb uważać będą za świętokradztwo, a będą też tacy, których zaciekawi każda wzmianka o podróżach, poszukiwaniach i artefaktach. Nie miała na tyle wyczulonego zmysłu by móc takich ludzi rozpoznawać, ale nie miała też w sobie wystarczająco dużo ignorancji by uciąć temat jej poszukiwań. Temat zwykle idealny do dyskusji, ale pewnie w mniej oficjalnych warunkach. - Noża. Szukałam noża. - zaczęła ściszając głos. Kto wie gdzie właśnie chowała się lady Adelaide Nott ze swoim przekonaniem, że zamiast zajmować się sprawami, nad którymi pieczę powinni mieć mężczyźni powinna zająć się szukaniem męża? Chyba nie wytrzymałaby kolejnej konwersacji o tym tytule. - To długa historia… - mruknęła, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. - Opowiem, kiedy następnym razem ścigać nas będzie Chimera. - dodała przejeżdżając dłonią po ściance kieliszka. Sprawa przeklętego noża męczy ją od połowy marca. Nie potrafi znaleźć dla niej rozwiązania i coraz częściej wydaje jej się, że będzie musiała znaleźć je tam gdzie wcale nie chce. Jednak jak na razie tkwi w przekonaniu, że jej własne umiejętności znajdą w końcu wyjście z sytuacji. Z sytuacji, w której wyjście wydaje się być ukryte o wiele głębiej niż tylko pod warstwą mchu i pajęczyny. Wyrzuciła jednak te myśli z głowy. Wiedziała, że nie może już tak uporczywie trzymać się tego co przynosi jej największą przyjemność. Nie jest jej już dane brać od życia wszystkiego na co miałaby ochotę. A naprawdę miałaby ochotę wziąć to czego potrzebuje. Słysząc słowa mężczyzny pokiwała głową jakby właśnie to spodziewała się usłyszeć. To był najgorszy scenariusz dla opiekuna smoków i bardzo dobrze zdawała sobie z tego sprawę. W końcu wiedziała jak mocno opiekunowie przywiązani są do swoich podopiecznych. Nawet jeśli była nikła nadzieja na to, że Greengrass w ogóle znajdzie coś w tym lesie. - Przykro mi. - powiedziała zgodnie z prawdą spoglądając znowu na mężczyznę. Było jej przykro, że nie udało mu się znaleźć tego czego oczekiwał. A może właśnie było jej przykro, że znalazł coś czego znaleźć nie chciał? W końcu chyba lepiej by było gdyby jaskinie nie skrywały niczego znajomego. Strata skutecznie niszczy wszelką nadzieję. Lucinda była nauczona, że przyszłość nie należy do nas. Wiara w to, że tak naprawdę finalnie nie jesteśmy w stanie zagwarantować sobie przyszłości zrodzonej w naszych umysłach jest przykre, ale nie pozwala nam na zawód jakiego możemy doświadczyć wierząc, że wszystko jest możliwe. Blondynka na wszystkie wróżby patrzyła z dystansem. Nie wierzyła, że wypowiedziany wierszyk może przepowiedzieć nam przyszłość. Przecież ile ludzi tyle interpretacji słów. A jednak. Jednak ludzie lgnęli do tego jak ćmy do światła. Ślepo i bezrefleksyjnie.  Spojrzała jak lampion przesuwa się w ich stronę. Wyglądało to nadzwyczaj… ładnie. Chociaż Lynn miała zawsze problem z docenianiem najprostszych rzeczy. - Nic pewniejszego od śmierci. Nic bardziej niepewnego od jej godziny. - mruknęła gdy lampion zatrzymał się pod ich stopami. Oczywiście nie spojrzała na wróżbę bo nie do jej oczu była skierowana. - Sprawiła? -zapytała, a kąciki ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. Chociaż nie wierzyła by parę słów mogło sprawić jej przyjemność skierowała różdżkę w stronę czarnego lampionu. - Accio


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]30.01.17 14:31
The member 'Lucinda Selwyn' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 45

--------------------------------

#2 'k10' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brzeg jeziora [ślub] Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brzeg jeziora [ślub] [odnośnik]30.01.17 15:57
Czarny lampion wybrany przez Lucindę, podążył śladami swojego szarego odpowiednika, wymijając po drodze kilka innych, wciąż czekających, aż ktoś zdecyduje się je wyłowić. Wysunął się z wody bezszelestnie i po chwili zatrzymał się u stóp czarownicy. Przywiązana do niego wróżba głosiła:

Pojedyncze niepowodzenie
niech zbytnio Cię nie smuci;
to, co utracone w kwietniu,
w maju podwójnie powróci


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Brzeg jeziora [ślub] 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Brzeg jeziora [ślub]
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach